INFO KOLEJ - forum kolejowe

Hobby - Austriackie klimaty 1 - relacja

Kolejoman2 - 05-11-2011, 01:17
Temat postu: Austriackie klimaty 1 - relacja
Witam !

DZIEŃ 1 - 8.07.2011.

Kędzierzyn - Racibórz - Chałupki - Bohumín - Přerov - Břeclav - Wien Meidling - Wien Westbahnhof - Linz - Wien Westbahnhof - Wien Penzing - Wien Handelskai - Wien Heiligenstadt - Wien Franz-Josefs Bahnhof - Wien Heiligenstadt - Wien Hütteldorf - Wien Westbahnhof - ...


26. urodziny już nie tak daleko, a nie wiadomo czy obecne wakacje nie były moimi ostatnimi, więc postanowiłem w końcu wybrać się do Austrii korzystając z Sommerticketu czyli biletu dla osób poniżej 26 lat umożliwiającego podróżowanie Kolejami Austriackimi od 8:00 w dni robocze i bez ograniczeń w soboty, niedziele i święta w okresie 2 lipca - 11 września. Dodatkowym warunkiem jest konieczność posiadania austriackiej karty zniżkowej Vorteilscard, jednak zakup jest możliwy także dla posiadaczy czeskiej In-Karty i słowackiego Junior RailPlusa. Dla Polaka najbardziej chyba opłaca się wersja z In-Kartą gdyż zyskujemy 3-letnią zniżkę na Kolejach Czeskich i zmniejsza się też koszt samych dojazdów do Austrii. Cena Sommerticketu to 69 euro (a jeśli ktoś nie ma 20 lat to płaci tylko 39 euro). Biorąc pod uwagę, że w Austrii podobną kwotę trzeba zapłacić za bilet jednorazowy z jednego końca kraju na drugi to oferta jest rewelacyjna, a parę lat temu bilet ten kosztował jeszcze mniej ! Na Sommerticket w tym roku zdecydował się także kol. Semaforek. Na pierwszy wyjazd jednak nie mogliśmy pojechać wspólnie, więc wybrałem się sam. Wyjazd pierwszy był najkrótszy, miał na celu ogólne zobaczenie sieci kolejowej Austrii (trzaskanie linii było na kolejnych Smile ). Wyruszam 8 lipca pierwszym kibelkiem z Kędzierzyna do Raciborza o 6:00. Widzę, że nadal podróżuje nim gościu dojeżdżający codziennie z Kędzierzyna do Cieszyna przez Czechy, którego pamiętam jeszcze z moich wyjazdów do Czech z 2006 i 2007 roku. Do Raciborza podróż spokojna, tam przesiadka na kolejny kibel i do Chałupek również bez żadnych przygód. W Chałupkach idę pieszo na przejście graniczne, a następnie autobusem jadę na dworzec w Bohumínie. Załatwiam niezbędne formalności w kasie biletowej, a następnie zajmuję miejsce w podstawionym rychliku do Brna. Miejsca dużo więc można się położyć. Podczas kontroli kierpoć stwierdza, że moja In-karta ma "zajímavé číslo". Laughing W Přerovie szybka przesiadka na osobówkę do Břeclavii i jedziemy dalej, niestety w tym pociągu już nie można sobie tak komfortowo poleżeć bo w składzie jedynie wagony bezprzedziałowe. W Břeclavii ponad pół godziny przerwy, którą wykorzystuję na szwendanie się po stacji. W samo południe na stację przybywa EC Franz Schubert relacji Praha - Wiener Neustadt, którym pojadę do Wiednia. Skład mocno nabity. Sporą część pasażerów pociągu stanowią osoby o azjatyckiej urodzie. Na miejsce przy oknie nie ma co liczyć, więc stwierdziłem, że tą godzinkę pojadę sobie na korytarzu. Trasa Břeclav - Wiedeń to nic ciekawego, wiedzie przez równiny. W samym Wiedniu nie jedziemy średnicą tylko za Wien Süßenbrunn odbijamy w lewo i jedziemy przez Wien Simmering, a następnie tuż obok resztek Südbahnhof i nowobudowanego Wien Hbf, żeby w końcu zameldować się na stacji Wien Meidling, która tymczasowo pełni rolę głównej stacji w Wiedniu. Po przyjeździe kilka fotek, na które załapuje się m.in. EC POLONIA z Villach do Warszawy.

Teraz muszę przedostać się na Westbahnhof, ponieważ chcę pierwszy raz w życiu przejechać się ICE. Oczekuję więc na RailJeta relacji Budapeszt-Monachium, którym mogę tam podjechać. Przyjeżdża z 10-minutowym opóźnieniem. Wnętrze pociągu jest bardzo komfortowe. Oprócz 2 klasy skład posiada jeszcze klasę 1 oraz klasę premium. Jazda trwała tylko kilka minut, ale jeszcze dzisiaj będzie okazja do dłuższej przejażdżki tym fajnym pociągiem. Na razie wysiadam na Wien Westbahnhof i po wykonaniu paru fotek udaję się do ICE relacji Wien - Dortmund. Przechodzę sobie przez cały skład oglądając go. Niestety z racji piątkowego popołudnia tłok w pociągu duży, więc nie za bardzo da się zrobić porządne fotki wnętrza 2 klasy. Fotki z wnętrza ICE. Jakimś cudem udaje mi się znaleźć miejsce przy oknie przodem do jazdy i o 14:36 ruszamy. Odcinek Wiedeń - St.Pölten to częste zwolnienia, gdyż w wielu miejscach prowadzone są prace modernizacyjne. Za St.Pölten jest już lepiej, jednak maksymalna prędkość do jakiej się rozpędzamy (według monitora) to 172 km/h. Widokowo linia całkiem sympatyczna. Na niektórych odcinkach mamy rozdział na nitkę dalekobieżną, która wiedzie przez tunele oraz podmiejską zahaczającą o miejscowości, więc tak naprawdę trasę trzeba zaliczać dwukrotnie, raz pociągiem regionalnym i drugi raz dalekobieżnym. Wysiadam w Linz i robię rekonesans po tej stacji posiadającej kilka peronów oraz 2-poziomowy hol, z którego można się dostać także do tunelu tramwajowego, w którym znajduje się pętla dla jednej linii. Z Wiednia do Linz przyjechałem ICE, natomiast w drogę powrotną udam się drugim najszybszym pociągiem w Austrii czyli RailJetem, którego namiastkę już dzisiaj miałem. Konkretnie będzie to pociąg relacji Zürich HB - Wien Westbahnhof. RailJety jadące z Zürichu zestawiane są z 2 jednostek (każda po 7 wagonów) a i tak nie świecą pustkami co świadczy o tym jak duże jest zainteresowanie podróżami koleją na tej trasie. Pociągi jadące z Monachium zestawiane są z pojedynczych jednostek. Do mojego pociągu wsiadam na samym przodzie, więc jest tam dość luźno i mogę bez problemu zając wygodne miejsce przy stoliku. Zaraz po odjeździe zostajemy przywitani przez automat, który podaje również wszystkie najważniejsze informacje dotyczące pociągu. Pociąg (podobnie jak ICE) wyposażony jest w monitory, które jednak wyświetlają dużo więcej informacji niż ekrany w ICE. Możemy poznać nie tylko aktualną prędkość (tym razem osiągnęliśmy 200 km/h) ale także najbliższe stacje oraz możliwe skomunikowania. Czerwona lub zielona kropa informuje czy dana przesiadka jest bezpieczna czy ryzykowna. Są także animacje czego nie wolno robić na pokładzie pociągu. Natomiast najciekawsza jest chyba mapa z zaznaczoną aktualną lokalizacją pociągu. Wyświetlają się rożne skale mapy: ogólna, ukazująca nasz pociąg na tle całego kraju i krajów ościennych oraz szczegółowa gdzie przesuwająca się strzałka (oznaczająca nasz pociąg) jest zaznaczona z dokładnością co do wioski. Dzięki temu można dokładnie wiedzieć za ile wjedziemy na jakąś stację lub co za chwilę miniemy. Podczas jazdy dostrzegam pomnik w kształcie semafora kształtowego, który znajduje się przed przystankiem Eichgraben-Altlengbach. Podróż kończy się na czołowym dworcu Wien Westbahnhof i tłumek z dwóch jednostek równomiernie przemieszcza się do budynku dworca. Gdy wraz Semaforkiem byliśmy w Wiedniu w Sylwestra 2009/2010 trwał jego remont. Teraz z budynku można już korzystać jednak remont nie zakończył się, powstaje galeria handlowa. Ruchome schody na samym środku dolnego holu są nieczynne. Na dolnym poziomie znajduje się również centrum obsługi, w którym jak zwykle długaśna kolejka.

Mam teraz trochę czasu do mojego EN, więc postanawiam pojeździć sobie po Wiedniu, a konkretnie przejechać się "górną" trasą z Penzing do Handelskai oraz wpaść na Franz-Josefs Bahnhof. Wsiadam więc w pierwszy pociąg regionalny jaki odjedzie z dworca, akurat trafił się S-bahn do Rekawinkel. Podjeżdżam nim do Wien Penzing. Jadę na pałę więc dopiero po przyjeździe dowiaduję się za ile będzie następny pociąg. Mam kilka minutek, więc urządzam szybką sesję zdjęciową. Gdy kończę focić zjawia się kolejny talencik, którym pojadę do Wien Handelskai. Na trasie są tunele, a stacje raczej w starszym stylu. Na dwupoziomowym dworcu Handelskai wyskakuję, na szybkie fotki. Tym samym pociągiem wracam się jedną stację, do Wien Heiligenstadt. Mam tutaj chwilę czekania do pociągu, który zawiezie mnie na Franz-Josefs Bahnhof, więc oczywiście focę. Na stacji stoi kilka zabytkowych parowozów, a w bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się stacja U-bahnu. Pociągiem regionalnym z Českých Velenic podjeżdżam na dworzec Franciszka Józefa. Jest to dworzec w nieco podobnym stylu (nie mam tu na myśli wyglądu ale sposób umiejscowienia) jak nasza Warszawa Wileńska. Znajduje się pod ziemią, a nad nim jest wielki przeszklony biurowiec. W moim odczuciu dworzec dość obskurny, Warszawa Wileńska bardziej mi się podoba. Po wykonaniu zdjęć wsiadam w pociąg powrotny, tym razem jest to S-bahn do Tulln. Powracam nim do Heiligenstadt, gdzie przesiadam się na kolejny S-Bahn. Tym razem postanawiam jechać do końca czyli do Wien Hütteldorf, ponieważ w Penzing nie wszystko staje. Gdy tam docieram akurat stoi IC, ale niestety odjeżdża zanim zdążam przebiec na drugi peron. Czekam więc na najbliższy pociąg na Westbahnhof, przybył R z St. Pölten. Po paru minutach jazdy po raz trzeci dzisiejszego dnia wysiadam na dworcu czołowym. Nocne pociągi są już podstawione. Najpierw oglądam sobie CHOPINA, którym będę jechać jutro. Wagony siedzialne są tylko 2, jeden do Berlina i drugi do Warszawy, reszta to kuszety i sypialne do rozmaitych miast. Następnie udaję się do mojego EN relacji Wien-Bregenz. W składzie również przeważają sypialne i kuszety. Wagony siedzialne standardowo są 2, jednak dzisiaj jako wzmocnienie dołączono jeszcze trzeci, bezprzedziałowy City Shuttle czyli taki jak w pociągach regionalnych. Pociąg prowadzi także autokuszety, jednak w piątki zainteresowanie nimi jest tak ogromne, że jadą one jako osobny pociąg ! Przy jednym z peronów znajduje się specjalna rampa umożliwiająca wjazd samochodów na wagony. Po obejrzeniu wszystkiego udaję się do wagonów przedziałowych. Pierwszy z nich to standardowa przedziałówka, którą możemy spotkać w większości IC-ków jeżdżących po Austrii, druga natomiast to wagon rowerowy z takimi samymi siedzeniami, jednak nieco szerszymi przedziałami przez co jest więcej miejsca na nogi. W austriackich pociągach funkcjonuje rezerwacja fakultatywna, więc nie można sobie siadać gdzie się chce, tylko trzeba zwracać uwagę na karteczki umieszczone na każdym przedziale. Na szczęście udaje mi się znaleźć nieokarteczkowany przedział, właśnie w tym drugim wagonie z szerokimi przedziałami. Siedzenia w austriackich pociągach są rozkładane i to do końca, co sprawia że przy mniejszej frekwencji można przedział zamienić w 3-osobową kuszetkę. Very Happy
Rozkładam siedzenie licząc, że może uda mi się spędzić podróż na leżąco. Jednak w miarę zbliżania się godziny odjazdu ludzi przybywa i w końcu nadchodzi moment, że muszę złożyć moje legowisko i pozwolić drugiej osobie usiąść na przeciwko mnie. Ruszamy o 22:44...


DZIEŃ 2 - 9.07.2011.

... - Salzburg - Schwarzach St. Veit - Innsbruck - Kufstein - Salzburg - Villach - Klagenfurt - Bruck a.d. Mur - Wien Meidling - Wien Westbahnhof - Břeclav - Přerov - Bohumín - Chałupki - Kędzierzyn


Jazda przebiega spokojnie jednak po 2:00 muszę ją zakończyć bo wysiadam w Salzburgu. Stacja aktualnie jest w remoncie, budynek dworca nieczynny. Mój REX do Innsbrucka odjeżdża dopiero o 4:35, ale jest już podstawiony przy peronie. Szczęśliwie drzwi nie są zablokowane, więc wślizguję się do niego i próbuję złapać jeszcze trochę snu. Jakiś czas później do pociągu wsiada drugi pan i mówi do mnie: "Servus!". Razz Bliżej odjazdu zaczyna działać klima, co wcale mnie nie cieszy bo i bez tego jest mi chłodno z racji niewyspania. Gdy nadchodzi godzina odjazdu nadal jest ciemno, z racji tego, że Salzburg leży bardziej na zachód niż Polska. Idę więc spać dalej, bo odcinkiem do Schwarzach St. Veit jeszcze dzisiaj pojadę. Na tej stacji jest już trochę jasno. Odbijamy w prawo od linii która wspina się w kierunku Villach i jedziemy w kierunku Zell am See i Kitzbühel. Niestety na części trasy wygrywa zmęczenie więc zaliczenie zostało uznane jako do powtórzenia jeśli będzie okazja. Sama linia widokowo bardzo ładna, wiedzie przez góry, mijamy też skocznie narciarskie. Przed 9:00 meldujemy się na stacji Innsbruck Hbf. Pociąg zmienia czoło i udaje się w drogę powrotną do Salzburga, również trasą przez Kitzbühel. Ja mam chwilę czasu na fotki. Stacja jest położona na tle pięknych gór, widać też skocznię Bergisel znaną z Turnieju Czterech Skoczni. Hol dworca dwupoziomowy. Po krótkim rekonesansie udaję się na peron na który przyjedzie IC ALPENTRANSITBÖRSE relacji Bregenz - Wien Westbahnhof. Powrócę nim do Salzburga. Ludzi dużo, jest między innymi jakaś wycieczka szkolna. Udaje mi się znaleźć odpowiednie miejsce w wagonie bezprzedziałowym, które jest zarezerwowane dopiero od Salzburga. Do Wörgl powracamy tą samą trasą, którą przyjechałem. Tutaj można odbić właśnie na Kitzbühel, jednak większość pociągów jedzie szybsza trasą, która wiedzie przez perłę Tyrolu czyli miasto Kufstein, a następnie tranzytem przez Niemcy. W Kufstein znajduje się też zamek, który widać z pociągu. Następnie wjeżdżamy na teren Niemiec. Stację Rosenheim omijamy łącznicą, następnie przejeżdżamy przez Freilassing i wjeżdżamy ponownie na teren Austrii, już w Salzburgu. Widokowo ciekawszy jest jednak odcinek austriacki, od Innsbrucka do Kufstein. Podczas kontroli kierpoć pyta mnie dlaczego nie mam Vorteilscard. Moim bardzo pokracznym niemieckim tłumaczę mu, że istnieją też inne wersje Sommerticketu. Nie wiem czy zrozumiał, w każdym razie poszedł sobie.

O 11:15 jestem ponownie w Salzburgu. Teraz w dzień mogę sobie dokładnie obejrzeć i obfocić tą remontowaną stację. Jak już wspomniałem budynek dworca jest nieczynny, więc wszystko przeniosło się do kontenerów przed dworcem. Wyjazd ma na celu ogólne poznanie sieci kolejowej Austrii, więc udam się teraz na południe kraju, do Villach. Uczynię to pociągiem IC o bardzo krótkiej nazwie SCHLOSS PORCIA SPITTAL AN DER DRAU, który przybył z Wiednia i na ślepym torze zmienia czoło, żeby udać się dalszą drogę. Przyprowadził go taurus z reklamą Policji. Idę sobie przez cały skład oglądając go. W 1 klasie przedziały menedżerskie. Warto przy tej okazji wspomnieć, że w Austrii istnieją 2 typy pociągów IC i EC. Mamy pociągi IC i ÖBB-IC (oraz analogicznie EC i ÖBB-EC). W cegle zaznacza się je różnymi kolorami, IC na czarno, ÖBB-IC na czerwono. Z tego co wywnioskowałem różnica jest taka, że pociągi z przedrostkiem ÖBB zestawione są z wagonów austriackich i gwarantują wszystko co oferuje dana kategoria pociągu czyli np. przedział dla dzieci, przedział biznesowy czy przedział dla kobiet (nie mylić z przedziałem dla matek z dziećmi i kobiet ciężarnych). Przedział dla kobiet to jeden specjalnie okarteczkowany przedział w całym składzie, na który miejscówkę mogą zakupić panie, które niekoniecznie mają ochotę jechać w przedziale z osobnikami płci brzydkiej. Razz Natomiast zwykłe IC niekoniecznie muszą być zestawione z wagonów austriackich i oferować wszystkie wyżej wymienione udogodnienia. W relacjach dla wygody będę jednak pisać po prostu IC lub EC. Skład mojego pociągu jest długi więc w pierwszych wagonach nikogo nie ma, bo ludziom nie chce się iść tak daleko. Wyruszamy o 12:12. Trasa jak większość linii w tym rejonie Austrii wiedzie przez góry. Jedziemy m.in. przez Bischofshofen, który podobnie jak Innsbruck jest dobrze znane wszystkim miłośnikom skoków narciarskich oraz przez Spittal-Millstättersee, który z kolei niekoniecznie musi być im znany, a z miejscowości Spittal pochodzi Thomas Morgenstern. Najładniejszym odcinkiem jest Schwarzach St. Veit - Spittal-Millstättersee, na którym nie brakuje wiaduktów i tuneli, w tym najdłuższego 8-kilometrowego Tauerntunnelu. Warto wspomnieć, że większość linii kolejowych w Austrii ma swoje nazwy, które są umieszczone przy tabeli w cegle. Wspomniany odcinek to Tauernbahn.

O 14:45 meldujemy się w Villach w masakrycznym upale, którego w pociągu z racji klimy w ogóle nie było czuć. Gdy taurus po odpięciu od składu przejeżdża tuż obok mnie bucha z niego okropny żar. Razz Mam pół godzinki czasu, więc robię szybki rekonesans po stacji i najbliższej okolicy. Tunelem pod peronami dostać się można nie tylko do budynku dworca ale także do pasażu podziemnego gdzie znajdują się sklepiki i toalety. Przed stacją znajduje się dworzec autobusowy na którym właśnie spotkały się dwa Intercitybusy ÖBB. Intercitybus to komfortowy autokar posiadający 1 i 2 klasę uruchamiany przez Koleje Austriackie (a więc podróżuje się nim na biletach kolejowych w tym także Sommertickecie) na trasie Graz-Wolfsberg-Klagenfurt, ponieważ z Graz do Klagenfurtu po torach jest mocno naokoło (ale ma się to zmienić gdy zostanie oddany do użytku tunel). Intercitybus kursuje też na trasie Klagenfurt-Villach-Udine-Venezia i właśnie tej relacji autobusy spotkały się przed dworcem. Do Wiednia udam się EC EASYBANK. Jak się okazuje pociąg kategorii EuroCity może być także pociągiem krajowym. W broszurce na temat pociągu (można je znaleźć w każdym dalekobieżnym pociągu w Austrii) oprócz postojów ze skomunikowaniami i najważniejszymi informacjami, znajduje się również reklama banku, który użyczył mu nazwy. Przed odjazdem oglądam sobie skład, w tym wagon restauracyjny. Odjazd oczywiście planowy. Na odcinku do Klagenfurtu przez pewien czas jedziemy blisko jeziora. W Klagenfurcie dobija kolejna grupa pasażerów, na szczęście z przodu składu są pustki, gdyż ludziom nie chce się tak daleko chodzić. W pociągu mimo działającej klimy można umrzeć z gorąca. Dalsza trasa również jest ładna widokowo, raz wyższe raz niższe górki. W Leoben mamy skomunikowanie z pociągiem Salzburg - Graz. Pociągi spotykają się zawsze przy tym samym peronie a skomunikowania są cykliczne. Za Mürzzuschlag zaczyna się najbardziej widowiskowy odcinek trasy czyli Semmeringbahn. Pociąg zjeżdża z góry do doliny po wielu kamiennych wiaduktach i przez liczne tunele. W dole widać tory, którymi za jakiś czas pojedziemy. Po zjechaniu w dolinę mijamy stację Payerbach-Reichenau, gdzie dojeżdżają pociągi regionalne z Břeclavii. Niedługo później osiągamy Wiener Neustadt. Nie spodziewałem się, że jest to aż tak duża stacja. Z pewnością będzie okazja do jej zwiedzenia na kolejnych wyjazdach. Następnie z błyskawiczną prędkością docieramy na końcową stację Wien Meidling.

Teraz muszę przedostać się na Westbahnhof, skąd startuje CHOPIN do Polski. Uczynię to RailJetem Budapeszt - Salzburg, który jak zwykle troszkę spóźniony. Na dworcu zachodnim mam 2 godziny czasu. CHOPIN jest już na monitorach. Zwiedzam sobie najbliższą okolicę dworca, przy okazji robiąc też fotkę budynku z zewnątrz. W holu dworca jest polski akcent: bar kanapkowy TRZEŚNIEWSKI. Barów tych jest cała sieć, a nazwę zawdzięczają Franciszkowi Trześniewskiemu, pochodzącemu z Krakowa, który w 1902 roku otworzył pierwszy taki bar, właśnie w Wiedniu. Był to jeden z pierwszych fast-foodów w Europie. A wracając do kolei to niedługo po mnie na dworzec przybył EC SOBIESKI z Warszawy, który kończy tu bieg. W peronach podstawiony jest już EN do Bregenz, którym wczoraj jechałem. Dzisiaj autokuszety już w tym samym składzie co wagony pasażerskie, a wagony sypialne to nowoczesne wagony piętrowe. Nie ma przy nich żadnego konwojenta sprawdzającego bilety przed wejściem, więc wchodzę na chwilę do nich aby obejrzeć je od wewnątrz. Przedziały to dość ciasne klitki, ale standard wysoki. W każdym przedziale na podróżnych czeka poczęstunek i nie jest to mikrociasteczko a'la PKP IC. Smile W międzyczasie przy tym samym peronie zostaje podstawiony CHOPIN. Do Warszawy kursuje typowy wagon austriacki, natomiast podróżni udający się do Pragi, Drezna i Berlina mają do dyspozycji wagon węgierski. W wagonie do Polski wszystkie miejsca przy oknie okarteczkowane, więc zajmuję miejsce przy korytarzu. Na razie pełno przedziałów jest pustych, bo ludzie dobiją na Wien Meidling.

Mija godzina odjazdu, a my nadal stoimy. Podają jakiś komunikat, ale nie rozumiem po niemiecku. Na szczęście większość pasażerów w wagonie mówi po polsku, więc dowiaduję się, że jest jakiś problem z hamulcami. Jedna pani jest niezwykle oburzona tym jak Koleje Austriackie traktują Polaków. Tłumaczę jej, że takie coś może się zdarzyć w każdym pociągu niezależnie od tego dokąd jedzie i jakiej narodowości są jego pasażerowie. Kobieta jest jednak rozhisteryzowana i stwierdza, że gówno wiem, więc dochodzę do wniosku, że dalsza dyskusja z nią nie ma sensu. W końcu z ponad półgodzinnym opóźnieniem ruszamy. Radość nie trwa jednak długo, gdyż po ujechaniu niewielkiego kawałka stajemy w polu. Drzwi są odblokowane, więc można wyjrzeć na zewnątrz. Przy pociągu pałęta się obsługa i zaglądają pod wagony. Postój wydłuża się, współczuję tym, którzy czekają na nas na Meidling. W końcu mając już ponad 60 minut opóźnienia ruszamy i wolno doczłapujemy się na Wien Meidling. Wsiada tutaj sporo ludzi i mój przedział zapełnia się. Moi współpasażerowie to między innymi parka wracająca z Zagrzebia na InterRailach. Frekwencja jest na tyle duża, że część osób musi zadowolić się miejscem na korytarzu. Po zabraniu ludzi ruszamy, ale ujeżdżamy tylko kilkaset metrów i zatrzymujemy się w miejscu gdzie stacjonują składy. Tutaj postój nie trwa już tak długo jak poprzednie i z pewnością usunięto awarię, gdyż w dalszą drogę ruszamy już z pełną prędkością bez żadnych problemów. Do Břeclavii przybywamy z 90-minutowym opóźnieniem. Miny pasażerów oczekującego na nas METROPOLA - bezcenne. Razz CHOPIN i METROPOL wymieniają się w Břeclavii grupami wagonów, więc zawsze muszą wzajemnie na siebie czekać. Podczas postoju wychodzę do budynku dworca załatwić sobie bilety na dalszą część trasy. W międzyczasie CHOPIN oddał METROPOLOWI grupę wagonów Wiedeń-Berlin, a wziął od niego wagony Budapeszt-Warszawa/Kraków. Po manewrach oba pociągu wyruszają w dalszą drogę. W naszym pociągu nie ma wagonu restauracyjnego jednak u konwojentów wagonów sypialnych można zakupić coś niecoś, w tym piwo. Smile Podróż przebiega spokojnie, trochę przysypiam. Z pociągu wysiadam w Bohumínie. Odbędą się tutaj kolejne manewry. CHOPIN odda SILESII wagony do Krakowa, a VLTAVIE wagony do Moskwy i Mińska, natomiast dostanie od ŠÍRAVY wagony z Pragi. Ja natomiast udam się pieszo do Chałupek, skąd o 4:48 mam regio do Kędzierzyna. W przypadku planowego przyjazdu CHOPINA (2:22) czasu na przejście mam aż za dużo, ale dzisiejsze opóźnienie pozwoliło go wytracić. Po drodze zaczepia mnie dwóch cyganów z pytaniem czy nie chciałbym kupić trawy. Niestety nie skorzystam z ich usług. Laughing Po przybyciu do Chałupek czekam aż pociąg otworzy drzwi, a następnie zakupuję bilet u kierownika i idę spać. W Krzyżanowicach wsiada grupa młodzieży wracająca z imprezy, podejrzewam że z dyskoteki. Niektórzy tak pobalowali, że nie mają za co kupić biletu. Kierpoć jest jednak nieustępliwy i ich podróż kończy się na peronie w Tworkowie. W Raciborzu dosiada się trochę osób. W Kędzierzynie jestem tuż przed 6:00 i tak kończy się pierwszy wyjazd do Austrii.

Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/1obb.html

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group