Ładowanie strony... proszę czekać!



Jeśli strona nie chce się załadować kliknij Tutaj
 
 
 
 
  FORUM@INFOKOLEJ.PL   INFOKOLEJ.PL   WERSJA MOBILNA   WYSZUKIWARKA   FB.COM/INFOKOLEJ


Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Typy kolejowych pasażerów
Autor Wiadomość

EU07-469 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 29 Lip 2010
Skąd: Polanów

PostWysłany: 19-05-2011, 21:57    Odpowiedz z cytatem

Ja bym to określił "plastikowa laleczka". Sam ich wygląd mnie odstrasza bardziej niż wygląd wiedźmy... Zwłaszcza gdy przesadzają z tapetą.

_________________
Gdyby cały beton PKP przerobić na podkłady, to można by zmodernizować wszystkie czynne szlaki Smile
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Henryk Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 13 Lis 2010
Skąd: Żyrardów

PostWysłany: 29-05-2011, 12:27    Odpowiedz z cytatem

Damian Łódź napisał/a:
Henryk, PR czy IC - jeden ... , nie ma znaczenia, narzekający "miesięczniacy" zawsze będą.


Ale podaj proszę jakieś przykłady. Codziennie jeżdzę tą linią i nie przypominam sobie żadnych scen.

_________________
Szukam pracy w strukturach PKP w Warszawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Damian Łódź Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 11 Lut 2009
Skąd: Łódź

PostWysłany: 29-05-2011, 16:03    Odpowiedz z cytatem

Henryk, sorry że to piszę, ale sam jesteś przykładem. KM nie pojedzie ale pospiesznym tak i narzeka że ciasno,brudno i mało wagonów itp. i tyle.

_________________
Kocham wolność słowa. . .,czy się to komus podoba czy nie! W środowisku kolejowym są tacy ludzie, którzy wyznają zasadę "wiem ale nie powiem", i tych ludzi nienawidzę, pozdrawiam wszystkich forumowiczów i pracowników mojej spółki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Henryk Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 13 Lis 2010
Skąd: Żyrardów

PostWysłany: 29-05-2011, 16:08    Odpowiedz z cytatem

Ale ja nie robię żadnych scen w pociągu, a Ty o takim czymś pisałeś.

A poza tym masz rację. Jest dużo miejsca, czysto i dużo wagonów. Chociaż nie wiem dlaczego piszesz o wagonach, skoro PR nie korzystają z nich tutaj Smile

_________________
Szukam pracy w strukturach PKP w Warszawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

mk1992
-Usunięty-
Gość

PostWysłany: 29-05-2011, 16:08   

Przypomnę, że ten wątek nie służy dyskusjom na temat pasażerów z Żyrardowa, którzy nie chcą korzystać z KM. Każdy kolejny post nie na temat będzie kasowany i odpowiednio nagradzany.
Powrót do góry

Minerva Płeć:Kobieta
Przyjaciel


Dołączyła: 11 Lut 2006
Skąd: Żary

PostWysłany: 12-07-2011, 14:49    Odpowiedz z cytatem

Z każdego wyjazdu do Lublina, a jestem w tym pięknym mieście co najmniej cztery razy w roku, przywożę jakieś magiczne wspomnienia. Tym razem Lublin przywitał mnie deszczem a pożegnał ulewą. Przemoczony, idąc na peron, gdzie oczekiwał pociąg powrotny, marzyłem o przedziale, z miękkimi fotelami, tylko dla siebie. Jednak dalekobieżny, o dumnej nazwie „Bolko", okazał się zwyczajnym, popularnym na trasach osobowych, „żółtkiem". Pozostały mi więc twarde siedzenia i towarzystwo kilkudziesięciu osób w przedziale plus ich bagaże, których gabaryty, w pociągu osobowym, wyglądałyby i może komicznie, gdyby nie to, że przez te toboły nie można było rozprostować nóg. A czekało mnie 7,5 godziny jazdy w takich warunkach! No cóż, przynajmniej było sucho. W każdym dramacie można znaleźć pocieszenie.

Pierwotnie w planie zakładałem zamknąć przedział, zasłonić go szczelnie zasłonką i zatopić się w lekturze bądź we śnie, który wcześniej czy później i tak nastąpi.

Jednak nie tym razem.

Tym razem miałem do dyspozycji, wyprofilowane niczym fotel ascety siedzenie, które dzieliłem ze starszym mężczyzną wczytanym w „Politykę". Charakterystyczny zgrzyt oznajmił pasażerom, że pociąg rusza.

I zaczęło się.

„Wędrówki ludów" do WC.

Ciągłe „przepraszam", „sorry" i szuranie tobołami, zagradzającymi drogę do upragnionej toalety. Za chwilę okazało się, że starsza kobieta siedząca po drugiej stronie była w tym samym szpitalu co jej współpasażerka, równie nobliwa pani. Więc wymiana doświadczeń z najdrobniejszymi szczegółami wzbogacona listą wszystkich lekarzy i pielęgniarek nie unikniona.

W tym ogólnym harmidrze człowiek potrzebuje zaczepienia, obrazu, szeptu, który wyrwie go z hałasu i uczyni głuchym na „cytologiczne" przypadki starszych dam.

Dokładnie po przekątnej dostrzegłem je.

Trzy uśmiechnięte buzie. Siedzące według wzrostu, niczym popularna wśród dzieci „drabina wariatów". Być może ten układ sprawił, że uśmiechnąłem się do siebie i skupiłem całą uwagę na ich obserwowaniu.

Od okna siedział pucułowaty, niczym cherubinek, z czerwonymi, zdrowymi „puckami" 4-letni Staś, w środku siedziała 6-letnia Hania z zadartym noskiem, a na skraju, wyprężona niczym struna, 9-letnia Basia z włosami zaczesanymi za uszy i w okularach, typ przyszłej „pani od polskiego".

Zgodnie z logiką, pierwszy zaczął wiercić się najmłodszy Staś, zdradzający cechy prawdziwego urwisa, ale w jak najsłodszym tego słowa znaczeniu. Tato pić mi się chce – zniecierpliwiony Staś zainaugurował „koncert życzeń". Mi też – zawtórowały dziewczynki. W tej chwili z siedzenia naprzeciw dzieci nachyliła się postać ojca. Mężczyzna nieco ponad trzydzieści lat, typ intelektualisty. Wysokie czoło z obfitymi zakolami maskowane zwykle w takich przypadkach fryzurą „na zero". Dopasowane okulary w modnych, prostokątnych oprawkach zdradzające być może pracę przy komputerze. W każdym razie prawdziwy okaz spokoju i równowagi. Uciął ewentualne pretensje do podawanej dzieciom niegazowanej wody mineralnej krótkim – od najmłodszego. Staś przyjął od ojca półtoralitrową butelkę a po nim, posłusznie i bez pośpiechu, według wieku, pozostałe dzieci. Na końcu napił się ojciec po czym butelka zrobiła jeszcze jedną „kolejkę" zanim dzieci ugasiły pragnienie.

Wówczas „ujawnił" się 8-letni Wojtek. Siedzący do tej pory obok ojca od strony okna, obserwując w ciszy migające krajobrazy. Chłopiec w za dużych okularach i lekko odstającymi uszami, przyszła „kalka" ojca, pił wodę a ja dziwiłem się, że tak młody „facet" ma czworo dzieci a w dodatku wybrał się z nimi w podróż pociągiem i co godne uwagi, całkowicie nad nimi panował!

Gdy po dłuższej chwili dzieci, na czele z „urwisowatym" Stasiem, na nowo zaczęły się wiercić, ojciec wyjął z podróżnej torby, lśniącą nowością – widać kupioną specjalnie na podróż, książkę dla dzieci pt. „Dzika mrówka i tam-tamy". Na ten widok, oczy dzieci zabłysły szczęściem (naprawdę!) i obie dziewczynki wyjęły w kierunku ojca rączki. Staś rezolutnie krzyknął – od młodości do starości! – i najstarsza Basia przejęła od taty książkę. Pozostałe dzieci przysunęły się do siostry, która z przejęciem, otworzyła książkę i z pełną powagą i godnością zaczęła czytać. Dzieci z niemą ciekawością, słuchały Basi, która z wypiekami na policzkach coraz głośniej czytała, tak, że po chwili, rzecz niebywała, w przedziale umilkły mdłe rozmowy a pasażerowie z uśmiechami nadstawiali uszy w kierunku z którego leciał niewinny, dziecięcy głos 9-letniej Basi.

Wreszcie ojciec upomniał córkę, żeby czytała ciszej, więc dzieci nachyliły się nad książką, którą, według zasady wykrzyczanej przez Stasia, przejęła młodsza Hania, z równym przejęciem i zaangażowaniem, co siostra, czytając o przygodach dzikiej mrówki.

Myślałem, że już nic mnie nie zaskoczy w tej zgranej rodzince, gdy nagle z siedzenia zza pleców dziewczynek i Stasia wystała kobieta z rocznym dzieckiem. Był to Franek, najmłodszy członek rodziny, który „powędrował" na ręce ojca. Maluch instynktownie przytulił się do taty, raz, po raz obejmując jego szyję drobnymi rączkami składając jednocześnie główkę na ojcowskim ramieniu. Najczystsze uczucie, w którym przytulenie nie jest niczym okupione stanowiąc naturalny odruch dziecka, które w ojcowskich ramionach znajduje bezpieczeństwo i spokój. W tej chwili zazdrościłem ojcu pięciorga dzieci, w którym widziałem szczęśliwego, spełnionego człowieka.

Do samych Katowic, celu podróży 7-osobowej rodziny, a więc przez 5 godzin jazdy, dzieci zachowywały się niezwykle spokojnie. W tym czasie Staś i Hania na przemian drzemały na kolanach ojca, Wojtek cały czas, z chłopięcą ciekawością, obserwował migające za szybą krajobrazy a ofiarą basinych oczu padła dzika mrówka i jej tam-tamy.

A najmłodszy Franek?

Ten urządzał sobie „wycieczki" po przedziale zanim nie „poległ" w maminych ramionach. Dodam jeszcze, że ojciec w przerwach miedzy zabawami z Frankiem i Stasiem wczytywał się w tygodnik „Uważam Rze", co jakoś naturalnie komponowało się z tą rodziną (nie wyobrażałem sobie np. w rękach ojca „czerwonej" „Polityki", gorliwie czytanej przez mojego wpółsiedzącego).

Z podróży do Lublina zachowałem obraz szczęśliwych trzydziestolatków z piątką dzieci o wdzięcznych imionach – od młodości do starości (według reguły Stasia): Franek, Staś, Hania, Wojtek i Basia.

Dziękuję wam za te 5 godzin, które uświadomiły mi, że obecnie wielodzietność to nie koniecznie patologia jak uważają niektórzy politycy i media, ale duma i szczęście, a nade wszystko rodzinne spełnienie.

Tomasz Greniuch

źródło: wpolityce.pl

_________________
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil na które czekamy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 3 z 3 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © phpBB Group. Copyright © 2005-2024 infokolej.pl