Opłaty za egzaminy na prawo jazdy mogą wzrosnąć nawet o 12 zł. Ma to związek z wprowadzeniem w 2013 r. jednolitego systemu informatycznego w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego w całym kraju – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Spada liczba uzyskujących prawo jazdy, w 2011 r. otrzymało je 570 tys. osób, znacznie mniej niż w 2010 r., gdy egzamin zdało 832 tys. osób - wynika z danych Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK).
W Polsce jest idiotyczny system szkolenia kierowców stąd wasze problemy. Szkoły nauki jazdy nie uczą nas jak się zachować na drodze na co dzień tylko jak zdać egzamin. Czy ktoś z was na nauce jazdy jeździł autostradą? Czy ktoś jeździł nocą? Czy ktoś uczył się zachowania podczas stania w kilometrowym korku? To są życiowe sytuacje, całe szczęście , że teraz przynajmniej uczą parkować na mieście. Ja zdawałem jak parkowanie robiło się całe na placu nie tak jak teraz tylko łuk.
W tej chwili robię kategorię B. Jechałem na razie zaledwie 3 godziny. Siedziba firmy w której odbywam kursy jest w małej miejscowości. Pomimo to jeździłem na razie na drogach powiatowych, gminnych, wojewódzkich, krajowych(na 3 godzinie jest odcinek za miastem że można się do 100km/h rozpędzić i tam jechałem 100km/h). Jazda potem po Tychach, koło trolejbusów, w zasadzie na razie bez problemu, tylko czasem gaśnie jak ruszam z jedynki i gość twierdzi że jadę za blisko krawężnika.
No i miałem jazdę w małym korku i parkowanie na mieście. A to jest dopiero 3 godzina jazdy. Jeździłem z 2 instruktorami i obaj twierdzą to samo o mnie i obaj twierdzą, że robią to z powołania także spoko jest jak na razie : ) Z przepisami na mieście nie mam problemu bo dużo chodzę pieszo, na rowerze i wracam pociągiem albo autobusem to widzę jak jeżdżą i mam trochę doświadczenia od tego. Tylko raz przekroczyłem prędkość w zabudowanym i miałem lekki ochrzan od gościa.
Bo w sumie w tym niezabudowanym jest ograniczenie do 90km/h ale z tego co wiem Policja nie łapie jak się przekroczy do 10km/h bo wzięty jest pod uwagę błąd pomiarowy radarów. Oczywiście jak ktoś pojedzie 20km/h za dużo to już łapią. I jest to już rażące naruszenie przepisów.
Ale za to mój kolega co robił w jednej szkole w Krakowie w Nowej Hucie to mówi że jeździł po mieście i tylko po mieście np. 6 razy musiał wjechać na to samo rondo podczas jednej jazdy. I tam są łamane procedury np. że na pierwszej jeździe gościu każe jechać od razu 2 godziny pod rząd. Mój kolega mówił że po 1 godzinie jeszcze jechał, ale po 2 już miał problemy z koncentracją. I wcale szybko nie pozwolili mu skończyć kursu o dziwo. 3 miesiące szybko zrobił jazdy a potem musiał jeszcze 2 miesiące czekać na wewnętrzny egzamin. Na razie oblał za pierwszym razem i podchodzi drugi raz(on). I mówił że jest jeden ośrodek w Krakowie, gdzie jest taka młoda babka(tipsiara) co oblewa wszystkich facetów którzy ją np. zaczepiają bo jest ładna dziewczyna i tak puszcza na ładne oczy. Nie wiem jak się nazywa, ale nawet gdybym wiedział to i tak bym nie podał na Forum z wiadomych względów.
Także zastanawiam się jeszcze czy będę zdawał państwowy(o ile zdam wewnętrzny)w Krakowie czy w Tychach, bo z tego co wiem na Śląsku ludzie od kopa w Tychach zdawali prawko, a w Krakowie to dopiero za 3 razem najczęściej.
Czytałem jeszcze że trzeba uważać na szkoły które za kurs biorą np. 900zł i mniej. Bo tam są ukryte koszty i łączenie przewyższają koszty kursów w normalnych szkołach(normalne ceny to koło 1,4 tys zł)Ja płacę na raty kiedy chcę i ile chcę i łącznie koszt kursu wynosi 1500zł także wolę dopłacić i oszczędzać na zdrowiu niż bawić się w kombinowanie.
[ Dodano: 07-09-2012, 12:36 ]
A propo prawa jazdy taki żarcik sytuacyjny:
Oczywiście kręcili to za granicą. Ciekawe co by było gdyby to w Polsce zrobić, albo takie jaja komuś w trakcie egzaminu państwowego. Ale za pewne nie udałoby się bo gościu oblałby egzamin za zatrzymanie się na przejściu dla pieszych.
W ogole kurs na kat B i BE to porazka od wielu wielu lat:
- brak nauki jazdy samochodami dostawczymi - waga, wymiary i cofanie TYLKO na lusterkach
- jazda osobowka/terenowka lub malym dostawczakiem z mala przyczepka - zamiast 5-7 metrowym autem zaladowanym i odpowiednia przyczepa zaladowana - kat. BE
- brak umiejetnosci przewidywania reakcji innych przy predkosci pow. 90-100 km/h
- czekanie na instruktora az zalatwi swoja sprawe np.w sklepie
Dodatkowo dziwie sie wielu kursantom, ze nie potrafia obecnie zdac latwych jazd/testow
Ja już się przygotowuję do drugiego podejścia. Ja zdałem teorię na 100%, jazdy w terenie z OSK miałem bezbłędne a oblałem na placu na łuku.
Najtrudniejszy jest łuk do tyłu według mnie a nie jazda w mieście. Ten łuk się do niczego nie przyda tak naprawdę. Idealna sytuacja jak na placu nie ma miejsca nigdzie w Polsce. Powinno się też kazać tak cofać z przyczepą lekką(kategoria uprawnia do przyczepy do wagi 750kg). A co do bajek o strasznych egzaminatorach to powiem że 80% to są bajki. Bo gadałem z ludźmi na kursie i mówili że oblewają na pierdołach. A ja się pytam - kurde jakie pierdoły? A oni mówią że znaki drogowe że np. każą na egzaminie skręcić w uliczkę gdzie jest zakaz wjazdu i nie ma znaku. A taka sytuacja nie ma miejsca, co najwyżej mogą wandale znak odwrócić. W dodatku trzeba popatrzeć czy nie ma na całej szerokości jezdni trójkątów, grubej linii ciągłej lub przerywanej. Wtedy widać jak się skręca z głównej w podporządkowaną że jest zakaz wjazdu. Nie twierdzę że w całej Polsce tak jest. Mówię na przykładzie miasta Tychy gdzie zdawałem egzamin. Bo znam to miasto i nigdzie nie ma tam takiej sytuacji żeby ani linii ani znaku nie było gdzie jest zakaz wjazdu bo tam dbają o infrastrukturę drogową.
Egzamin typu sprawdzenie co jest pod maską to jest kabaret. Gość mi kazał sprawdzić poziom oleju w silniku z uruchomionym silnikiem ! Tak się nie sprawdza z uruchomionym silnikiem i ja to wiedziałem ale oczywiście była to ukryta forma podpowiedzi ze strony egzaminatora(bagnet się wyciąga, wyciera o szmatę, wsadza się go z powrotem do rurki na bagnet(nie wolno go wsadzać nigdy do otworu gdzie się wlewa olej silnikowy!)W dodatku na odległość 10m było czuć jak bardzo silnik jest nagrzany. Tylko laik gdyby dotknął tego silnika i by się sparzył to by się nauczył że tak się nie sprawdza i na tym cała masa ludzi oblewała tego dnia(a najwięcej na łuku a pozostali na mieście, ale ich było mało). Ale egzaminator praktyczny bardzo miły i pochwalił za przygotowanie teoretyczne No a egzaminator teoretyczny w sali to taki beton służbista i nawet do widzenia nie powiedział, ale blondynkom mówił bardzo chętnie . Skąd mam wiedzieć który komputer był zepsuty jak wszystkie były wyłączone na początku?
Uważam natomiast że jazda na mieście jest prosta do nauczenia, wystarczy nauka teoretyczna, wycieczki piesze, rowerowe, pociągowe, tramwajowe, busowe, autobusowe, autokarowe, motocyklowe itp. z tym że nie kierowania autem bez prawka. Ja nie jeździłem bez prawka ani razu (no po za L-ką oczywiście) i jestem w stanie przygotować się do jazdy na mieście w 30 godzin. Natomiast najgorszy jest łuk do tyłu(w OSK ruszanie pod górkę bez problemów).
Tomasz: czesciowo mylisz sie. Co z tego, ze nauczysz sie miasta. A jak bedziesz w innym miescie to porazka, bo go nie znasz i nie wiesz jak jechac?
Moim zdaniem:
- kursantki powinny dodatkowo przechodzic nauke tankowania samochodu oraz wymiane kola w samochodzie osobowym i dostawczym.
- egzaminatorzy powinni wlasnie kazac wykonac jakis manewr aby wiedziec czy kursant/kursantka zna kodeks i znaki.
Ja zdawałem prawko na A i B kilka lat temu. Zdane za pierwszym strzałem jedno i drugie. Jeszcze egzaminator w trakcie egzaminu do mnie wylatuje z pytaniem: - A pan już miał prawo jazdy wcześniej? mówię, że nie. Na co on, czy jestem po dodatkowych kursach? Mówię, że nie, standardowo 30 godzin (czy ile tam jest) i tyle. Tylko tak popatrzył z niedowierzaniem, zajechaliśmy do wordu i załatwione. Ojciec mówił, że on tam się nie przejmował za bardzo tym moim egzaminem, bo twierdził, że to była tylko formalność...
Nie mówię, że jestem jakimś genialnym kierowcą, rocznie robię koło 15 tysięcy kilometrów raptem Ale mój teściu mnie chwali, a to duże wyróżnienie uczę się ciągle, pokory już się nauczyłem, teraz trenuję siłę spokoju
Ale ad rem - ostatnio znajomy zdał prawko, za drugim podejściem. Okej. Kupił sobie auto, przyjechał się pochwalić. Podjechaliśmy do sklepu i do niego, zrobiliśmy dosłownie 700 metrów, a ja zdążyłem się skichać 4 razy... A trzeba zaznaczyć, że często jeżdżę z kaskaderami i nie robi to na mnie wrażenia... Gdybym ja był na miejscu egzaminatora to w życiu bym gościa nie przepuścił. Ludzie się dziwią, że oblewają egzaminy, że egzaminatorzy się na nich uwzięli, że coś tam. No ale kuźwa, jeśli ktoś nie potrafi przejechać łuku tyłem albo ruszyć pod górkę to chyba coś ma nie tak z psychomotoryką...
I później jeżdżą tacy. Gwałtowne ruchy, szarpanie, zero płynności, brak bezpiecznych odległości. Tego powinni uczyć.
I jazd powinno być obowiązkowo minimum 50 - 60 godzin, obowiązkowo zajęcia z sytuacji awaryjnych (chociażby co robić jak silnik zgaśnie na przejeździe kolejowym i nie chce odpalić), zajęcia z pierwszej pomocy (praktyczne a nie teoretyczne!!!), wymiana koła, żarówek, tankowanie itd. I cały czas jeżdżenie, jeżdżenie i jeżdżenie, a nie klepanie placu.
I takie jest moje zdanie, mimo że zdałem za pierwszym razem B i A, gdzie na motocykl miałem połowę godzin mniej od tych 'przepisowych'... Zdobyć w Polsce prawo jazdy jest łatwiejsze niż kupienie skarpetek na straganie. I ja się cieszę na każde nowe i sensowne zmiany!
Masz racje.
Powinno tez poprawic sie przepisy i znaki wprowadzajace w blad. Pewna grupa kierowcow powinna tez dodatkowo zostac wysylana na badania psychotechniczne zanim pojda na kurs lub podczas badan okresowych.
Poza tym co z tego, ze wprowadza wieksza ilosc godzin, itp. Przeciez juz od dawna widac ofiary, ktore np.jezdza lewym pasem blokujac go.
Powinno tez poprawic sie przepisy i znaki wprowadzajace w blad.
Bez przesady i tak kierowcy na znaki nie zwracają uwagi, przepisów nie znają więc nie opowiadaj że przepisy w czymś przeszkadzaja.
Ja jestem przykładem że to za którym zdasz egzamin nie ma przełożenia na dalsza karierę, zdałem za 5 tym razem. Teraz mam prawko BCE, uprawnienia instruktora porzucony kurs egzaminatora bez zrobienia uprawnień, oraz licencje maszynisty.
Borys:
Skoro masz upr.instruktora to powiedz jak rozpatrzysz sytuacje:
- skrzyzowanie rownorzednie (4 wloty), z kazdej strony jada kierowcy z ta sama predkoscia i kazdy bedzie jechac prosto. Kto ma pierwszenstwo?
- z drogi osiedlowej wjezdzasz na parking i widzisz znak B42. Czy tak powinno byc?
- jedziesz ciezarowka o dmc do 3,5t i widzisz na drodze znak B26. Co robisz zgodnie z przepisami? Jesli honorujesz to czemu i dlaczego nie dot. ciezarowek o dmc pow.3,5t?
1- Ty masz obowiązek ustąpić temu z twojej prawej.
2- Jest to kiepskie oznakowanie ale nie sprzeczne z prawem (prawdopodobnie chodzi o odwołanie jakiegoś zakazu zatrzymania i postoju)
3- Zgodnie z przepisami wyprzedzam ( nie dotyczy Dmc poniżej 3,5 tony bo tak uznał ustawodawca w stosownych przepisach).
Cytat:
Pewna grupa kierowców powinna tez dodatkowo zostać wysyłana na badania psychotechniczne zanim pójdą na kurs lub podczas badan okresowych.
Z tym się zgadzam w 100% najlepiej było by każdego poddawać psychotestom lub dać instruktorom prawo kierowania na takie badania (obecnie mają tylko egzaminatorzy).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum