Za tą sytuacje są odpowiedzialne te tęgie głowy które walczyły z IR, co spowodowało drastyczne ograniczenie w kursowaniu pociągów tej kategorii.
Gdyby oferta noworocznych pociągów była wzbogacona o dodatkowe pociągi PR do tego typu sytuacji by nie doszło. Napewno mniej upokarzająca byłaby podróż kiblem (nawet na plastikach ), niż prestiżowym mędznym trójwagonowym TLK "Puszka Sardynek"
Gdyby Mędza miał choć odrobinę honoru i ambicji to 3 stycznia sam podałby się do dymisji, ale jak widać on (jak i reszta jego kolesiów po fachu) jest porządnie przybetonowany do koryta i trzeba użyć ciężkiego sprzętu żeby go od niego oderwać, ale skoro udało się oderwać Wacha to myślę że i Mędza podzieli jego los.Oby to nastąpiło jak najszybciej, bo strach pomyśleć co się będzie działo w wakacje.
TLK-a Katowice - Gdynia. We Wrocławiu wypatrzyłem bonanzę w malowaniu Przewozów Regionalnych. Podobno PR-y pożyczyły 3 wagony IC. Widać, że kryzys dotknął kompletnie IC, skoro proszą PR-y o wagony. Jak dojadę z powrotem to wrzucę zdjęcie.
Zarząd w pogoni za słupkami stracił rozum. Wycięto połączenia, odwrócono się dupa do pasażerów i efekty widać, przewozy spadły, przychody też, a koszty stałe, mimo ich zmniejszenia dalej są wysokie. A cos pamiętam, jak IC się rzucało, że PR wożą ludzi jak bydło starymi wagonami, piętrusami i ezt. A co teraz robi IC, dokładnie to samo.
Wysłany: 05-01-2011, 17:03 "W toalecie z 5 pijanymi żołnierzami" - relacje z
"W toalecie z 5 pijanymi żołnierzami" - relacje z PKP
"Dziewczyna załatwiła się przy wszystkich, bo pasażerowie nie byli w stanie wyjść z WC", "Jechałem w cuchnącej toalecie, stojąc między pięcioma żołnierzami, którzy delektowali się piwem i bez przerwy palili" - to tylko kilka wspomnień Internautów Wirtualnej Polski z wielogodzinnych podróży pociągiem. Przedstawiamy relacje Internautów z najbardziej kuriozalnych sytuacji na PKP.
Czterej pasażerowie i pies
Wigilijna podróż z Wrocławia do Przemyśla była dla Internauty Artura prawdziwym koszmarem. - Aby skorzystać z toalety, trzeba było stoczyć bitwę z siedzącymi tam pasażerami. W końcu dziewczyna załatwiła się przy wszystkich, bo inaczej się nie dało. Sprawdzanie biletów w takich warunkach to bezczelność - twierdzi Artur.
Internauta Zino szczęśliwie znalazł miejsce stojące w pociągu z Warszawy do Poznania. - Stałem ściśnięty przy toalecie, w której stały cztery osoby, pies i oczywiście dużo bagaży. W przedsionku wagonu zmieściło się 18 pasażerów. Od Sochaczewa do Poznania nie udało się już wsiąść nikomu. Na każdej stacji na pociąg czekało kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Trzeci świat! - konkluduje Zino.
- Dwie osoby weszły z bagażami do WC i zamknęły się od środka. Pociąg został pozbawiony toalety, jednak ludzie w jakiś sposób musieli załatwiać swoje potrzeby - relacjonuje Internauta Fred. - Podróżni korzystali z przerwy podczas postoju i załatwiali się bezpośrednio na peronie. Panorama była niesamowita. Przede mną banda ludzi próbująca wepchnąć się do pociągu. Po lewej szereg żółtych fontann, a po prawej wierzgające nogi, które wystawały z okna przedziału. Tak, właśnie w taki sposób ludzie dostawali się do środka. Masakra - wspomina Fred.
Pięciu podpitych żołnierzy i zakonnica
Internauta Podróżny, który 2 stycznia próbował dostać się ze Szczecina do Wrocławia, z trudem wcisnął się do wagonu. - Jechałem w cuchnącej toalecie, stojąc pośród pięciu rosłych żołnierzy, którzy delektowali się piwem i bez przerwy palili papierosy nie zważając, że pozostali uciśnięci w korytarzu i toalecie pasażerowie są niepalący. Najbardziej było mi żal stojącej obok siostry zakonnej w habicie. Musiała słuchać prześmiewania, wyzwisk i strasznych przekleństw - relacjonuje Podróżny.
Podstępna pasażerka, przestępca PKP
- Podróż ze Słupska do niedalekiej Gdyni w niedzielne popołudnie była szaleńczym pomysłem - twierdzi Internautka Beatapta. Po standardowych opóźnieniach, wymianie biletów i oczekiwaniu godzinami na mrozie, Internautka znalazła miejsce w jednym ze składów. - Moja radość trwała do czasu sprawdzenia mojego biletu przez konduktora. Okazało się, że pani z kasy w Słupsku wystawiła mi bilet na dzień następny! Według prawa jechałam na nieważnym bilecie mimo, że zapłaciłam. Dostałam 130 złotych kary i zapewnienie, że jestem przestępcą PKP, bo chciałam podstępnie użyć bilet następnego dnia, aby podstępnie pojechać do Słupska i znowu z stamtąd wrócić w poniedziałek - ironizuje Beatapta.
Po wielogodzinnej podróży z południa Polski i kilkukrotnych próbach wymiany i zakupu biletów, Internauta Przemysław Okoniewicz dotarł we właściwy region kraju. Nie miał tyle szczęścia, aby znaleźć się na stacji docelowej. Korzystając z przerwy, zgłosił się do kasy. - Usłyszałem, że jestem nie dość, że głupi to jeszcze oszukuję. Ręce mi opadły. Pokłóciłem się z kasjerką, pieniędzy za różnicę ulg nie dostałem. Pieniędzy za miejscówki, których nie miałem również nie zobaczyłem. Dowiedziałem się za to, że jestem kretynem - wspomina Przemek.
"Konduktor wciskał nas osobiście"
- Mojego przyjaciela wciskały 3 osoby. Dwóch panów ze Straży Ochrony Kolei i sam pan konduktor - pisze Internauta Przemysław Okoniewicz. - Przez całą trasę z Tarnowa do Krakowa trzymał klamkę ręką, żeby przypadkiem nie wypaść z pociągu. Horror był także, gdy komuś zachciało się do WC. W samej toalecie mieściły się 4 osoby. Jedną z chcących skorzystać z WC była chora na cukrzycę, która naprawdę musiała dostać się do toalety. Zrobiliśmy wiele, żeby w końcu umożliwić jej przejście. Wiem, że były też osoby z połamanymi nogami w gipsie, ale one nawet nie próbowały - relacjonuje Internauta Przemysław Okoniewicz.
"90 minut to nie spóźnienie"
- Pani konduktor stwierdziła, że 90 minut to nie opóźnienie i na kolei mało kto się tym martwi - relacjonuje Internauta Student. - Pociąg nie zdążył się nawet zatrzymać, a już gwizdano na odjazd. Najgorsze jest to, że wcale nie było to w Sylwestra, tylko w normalny dzień pracujący! - skarży się Student.
Internautka AngelLilith codziennie dojeżdża do szkoły oddalonej o 45 km. - Ostatnio zdarza się często, że opóźnienie wynosi 80 minut i więcej. Przez notoryczne spóźnienia pociągów, razem z innymi wciąż spóźniamy się do szkół i do pracy - pisze Internautka.
- Podróż 60 km w cztery godziny - to może być tylko PKP, to nie mieści w głowie się w głowie - stwierdza Internauta Nuna8.
Internauta Tomek wracał z Drezna w Niemczech do Wrocławia. Do granicy niemiecko-polskiej podróż odbywała się bez problemów. Sytuacja zmieniła się po przekroczeniu granicy. - Wkracza załoga złożona z trzech osób. Pan konduktor w bardzo chamski sposób wyrzuca czterech pasażerów, ponieważ musi mieć przedział służbowy. Absurd! Niemiecka kolei nie robi takich rzeczy - pisze Internauta Tomek.
- Jakieś słowo o PKP? Tylko niecenzuralne - podsumowuje Krzysztof.
Ale gdyby tak kogoś na tęgą srakę wzięło w takim tłoku, a kibelek niedostępny...oj byłoby nieciekawie. A to nie jest autobus, w którym w sytuacji bardzo awaryjnej można ładnie poprosić kiermana o nadplanowy przystanek. Takie sytuacje jak opisana są więc przynajmniej realne.
Internauta Tomek wracał z Drezna w Niemczech do Wrocławia. Do granicy niemiecko-polskiej podróż odbywała się bez problemów. Sytuacja zmieniła się po przekroczeniu granicy. - Wkracza załoga złożona z trzech osób. Pan konduktor w bardzo chamski sposób wyrzuca czterech pasażerów, ponieważ musi mieć przedział służbowy. Absurd! Niemiecka kolei nie robi takich rzeczy - pisze Internauta Tomek.
jasne niemiecka kolej nic nie robi bylo juz tu na forum jak pasazerowie stali dwie gdzodziny w polu bez zadnej informacji od obslugi i dopiero na policje dzwonili po pomoc.Poza tym przedzial sluzbowy to chyba normalna sprawa skoro nie byl zarezerwowany i jakos oznaczony to wina lezy po niemieckiej stronie bo tam pociag zaczynal bieg i tam powinni zadbac o przedzial sluzbowy i jego wlasciwe zabezpieczenie
karass, przedział służbowy w Desiro? Nie ma! To nasi kolejarze są nauczeni wygody, przykładowo przedział służbowy w jednostkach EN57 są wymysłem i przyzwyczajeniem kolejarzy. Pasażer ma pełne prawo usiąść mimo jak usłyszy od konduktora "przedział służbowy" nie ma tego czegoś, jego buda to drugi fotel obok maszynisty i tam musi siedzieć.
Raz miałem taki przypadek i powiedziałem swoje co o tym myślę i koniec gadania, a maszynista może zamknąć drzwi.
Masz też przykład w SPOT'ach, gdzie konduktor siedzi?
W Składach TLK, zajmują jeden przedział (czyt. 6-8 miejsc siedzących!), a ludzie stoją na korytarzach, to niedorzeczne moim zdaniem. Skoro spółka Grabarza mówi, że pasażer jest dla nich najważniejszy, to niech zaczną się troszczyć, bo aż się boje o statystyki przewiezionych pasażerów za rok 2011.
Bylo napisane przedzial sluzbowy wiec myslalem ze moze jezdzi to na wagonach nie wiem, jak jest szynobus to u nas sa oznaczenia zaraz kolo kabiny maszynisty miejsca slubowe prosimy nie zajmowac po polsku i angielsku wiesz obsluga tez musi miec swoje miejsce to nie pies ze sie polozy czy rozlozy ze soimi rzeczami.Co do skladow TLK to przewoza one chyba przesylki wiec normalne ze kierownik za nie odpowiada ty poszedlbys na peron czy sklad pociagu i zostawil w przedziale podroznych wiedzac ze za jedna zaginiona przesylke ponad tysiac zloty mozesz zaplacic?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum