beton44, ośmielę się z Tobą nie zgodzić, bo co wspólnego ma gospodarka z rzeszą nikomu niepotrzebnych absolwentów dziennikarstwa, politologii, socjologii, filozofii, kulturoznawstwa? Co taki humanista miałby robić w fabryce, w kopalni, na budowie, na kolei? Albo na co liczą studenci zarządzania? Na to, że zaraz po szkole dostaną kierownicze stanowisko w jakiejś firmie? W prywatnej firmie rządzi właściciel z rodziną, natomiast w państwowej spółce liczą się tylko konotacje partyjne, a nie dyplomy.
Gospodarka potrzebuje techników i inżynierów a nie humanistów. Nie znam ani jednego bezrobotnego inżyniera, za to znam wielu bezrobotnych magistrów po studiach humanistycznych, którzy mają zerowe szanse na pracę w wyuczonym "zawodzie".
Nie skończyłem dziennikarstwa, a jestem dziennikarzem (mam legitymację prasową). Nie studiowałem zarządzania, a kieruję własną firmą. Nie jestem z wykształcenia pedagogiem, a uczę w studium policealnym informatyki i podstaw przedsiębiorczości. Dyplomy uczelni humanistycznych nie są mi w życiu do niczego potrzebne!
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
beton44, ośmielę się z Tobą nie zgodzić, bo co wspólnego ma gospodarka z rzeszą nikomu niepotrzebnych absolwentów dziennikarstwa, politologii, socjologii, filozofii, kulturoznawstwa? Co taki humanista miałby robić w fabryce, w kopalni, na budowie, na kolei? Albo na co liczą studenci zarządzania? Na to, że zaraz po szkole dostaną kierownicze stanowisko w jakiejś firmie? W prywatnej firmie rządzi właściciel z rodziną, natomiast w państwowej spółce liczą się tylko konotacje partyjne, a nie dyplomy.
No jak to co mógłby robić na kolei ?
O ile oczka i uszy ma zdrowe, to mógłby być wszystkim:
nastawniczym-dyżurnym ruchu-pomocnikiem maszynisty-maszynistą-ekspedytorem-kasjerem-a na końcu to może i jakimś zawiadowcą/naczelnikiem ?
Nu oczywiście gdyby kolej działała tak trochę bardziej i by ich było potrzeba "od zaraz".
Akurat kandydatów na maszynistów to dzięki polityce kadrowej ostatniego dwudziestolecia to potrzeba
"od zaraz"...
Sposób na bezrobotnych absolwentów: Resort nauki wynagradza uczelnie za kierunki ścisłe i karze za humanistów
Resort nauki najwięcej płaci szkołom za kształcenie na kierunkach ścisłych. Te placówki najczęściej dostają zgodę na zwiększanie liczby studentów.
Żaden uniwersytet nie otrzymał w tym roku zgody na zwiększenie limitu miejsc na darmowych studiach. Minister nauki najczęściej wyrażał ją w przypadku państwowych wyższych szkół zawodowych (PWSZ).
Rektorzy już się zastanawiają, jak obejść ustawowy wymóg. Inaczej liczba miejsc na bezpłatnych studiach będzie maleć. Tylko w tym roku uczelnie publiczne przyjęły na darmową naukę 29,4 tys. osób mniej niż rok wcześniej.
Od mnogości ludzi z tytułami mgr i dr miejsc pracy nie przybędzie. Powinno się pomyśleć jak ograniczyć ilość studiujących, którzy po ukończeniu oczekują dobrej pracy i płacy.
Na inżynierów nie ma wcale aż takiego zapotrzebowania. Po prostu podniosły się wymogi co do wykształcenia itd co owocuje tym, że dzisiejsi absolwenci techników to zwykle szeregowi robole a nieco wyższe stanowiska pracy, które kiedyś z powodzeniem mogliby zajmować - dziś są obsadzane przez inżynierów.
Pracuję w pewnym dziale w pewnym zakładzie produkcyjnym. Stanowisko w sam raz dla technika nie wymagające wykształcenia inżynierskiego. W dziale paru techników się znajdzie ale zdecydowana przewaga inżynierów a w ogłoszeniach o pracę na to stanowisko wymagane jest wykształcenie wyższe.
Największy paradoks polega na tym, że znajdzie się osoba lub dwie, które poza wykształceniem posiadają bardzo poważne uprawnienia branżowe dzięki którym mogliby zajmować znacznie wyższe samodzielne stanowiska specjalistyczne. Mimo to wykonują pracę technika ponieważ lepszych perspektyw póki co nie ma.
Studia przygotowują do zawodu? Młodzi już nie mają złudzeń
Młodzi nie mają złudzeń co do swojej pozycji na rynku pracy. Jak wynika z niepublikowanego dotąd badania Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami, niespełna 35 proc. z nich po ukończeniu studiów czuje, że są przygotowani do rozpoczęcia pracy. Co z resztą?
Według badania PSZK aż 31 proc. młodych nie potrafi ocenić, czy ma do pracy niezbędną wiedzę i umiejętności. - To pokazuje, że jedna trzecia studentów nie wie, czego oczekują od nich pracodawcy. Rozpoczynając naukę, uwierzyli, że studia to pakiet, który przygotowuje do wejścia w dorosłość, tymczasem wysokie bezrobocie w tej grupie mocno zrewidowało ten pogląd - tłumaczy Kamila Nawrocka, kierownik projektu z PSZK. - Mimo praktyk i staży ich kontakt z biznesem był tak niewielki, że nie zdążyli wyrobić sobie punktu odniesienia - dodaje.
Efekt? Czują się zagubieni i nie potrafią podjąć decyzji, w którym kierunku powinni dalej się rozwijać lub gdzie i w jaki sposób szukać możliwości zdobywania doświadczenia.
Żeby zarobić tyle co inżynier przez ustawowy, 8-godzinny dzień pracy, humanista musiałby pracować średnio prawie trzy godziny dłużej. Inżynier – zawód bajka?
Jaka grupa jest najbardziej narażona na drwiny i żarty inżynierów zatrudnionych w korporacjach i dużych firmach? Otóż, wiele wskazuje na to, że absolutnie i bez wyjątku każdy, kto nie jest absolwentem politechniki, a już na pewno pracownicy wszystkich nietechnicznych działów.
Dawno skończył się mit, że studia gwarantują pracę. Blisko 260 tys. zarejestrowanych wykształconych bezrobotnych skutecznie go podkopało.
Eksperci przekonują, że bezrobotny magister to przede wszystkim efekt boomu edukacyjnego z ostatnich kilkunastu lat, obniżenia jakości kształcenia i inflacji dyplomu. W III kw. ub.r. było blisko 5,2 mln magistrów. To oznacza, że w ciągu zaledwie 10 poprzednich lat ich liczba zwiększyła się aż o blisko 2,5 mln.
Wydaje mi się, że jest sposób, żeby ograniczyć liczbę "zbędnych" studentów. Wystarczy zmniejszyć liczbę osób przyjmowanych na studia. Jak ? Podnieść progi zdawalności matur. Bo nie uwierzę, że ktoś, kto zda maturę na 35% na studiach nagle zacznie się uczyć.
_________________ 2010 - 4564 km
2011 - 8993 km
2012 - 5090 km
Jeżeli już ktoś zaczął studia to warto jest je skończyć, ale coraz częściej się zastanawiam nad tym czy w ogóle jest sens studiować skoro ludzie po zasadniczych szkołach zawodowych zarabiają więcej niż my po studiach
To jest kwestia zawodu. Jakie perspektywy na rynku pracy ma np. absolwent politologii a jakie inżynier? Obaj mają wyższe wykształcenie.
Studiować trzeba z głową! Znam wielu bezrobotnych absolwentów kierunków humanistycznych, natomiast nie znam ani jednego bezrobotnego inżyniera (kierunki techniczne).
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum