Ci, którzy kierowali transformacją 1989 r., dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że kto ma media, ten ma władzę. I potrafili sprawnie zorganizować system, w którym konstytucyjna, fundamentalna dla prawdziwej demokracji zasada wolności słowa stała się de facto fikcją. To dlatego kontrolę nad najważniejszymi mediami otrzymali od samego początku najbardziej zaufani ludzie władzy: pierwszy po Urbanie zarząd TVP tworzyli Andrzej Drawicz (zarejestrowany jako TW „Zbigniew”; „Kowalski”), Lew Rywin i Jan Dworak, a „Gazetę Wyborczą” otrzymał Adam Michnik. Powstające później „prywatne” telewizje także nie dostały się w przypadkowe ręce.
Jest takie określenie strzelić sobie w stopę. Oznacza, że ktoś robi coś co w jego mniemaniu ma przynieść mu korzyść a w rezultacie przynosi mu szkodę.
Strzelić w stopę można także komuś komu bardzo chce się pomóc jednak nasze starania odnoszą odwrotny skutek od zamierzonych. Taki skutek odniosły bowiem działania tzw. mediów mainstreamowych w ostatnich 23 latach z niezawodną Gazetą Wyborczą na czele o dziwo wobec rządu Tuska. Jak wiadomo media te popierają bezwarunkowo Tuska i jego rządy już blisko siedem lat. Czasem jedynie wsadzą mu szpileczkę bo Tusk nadepnie na odcisk ich właścicielom lub mocodawcom Potem zaraz wszystko wraca do normy i Tusk jest wychwalany pod niebiosa na wszelakie możliwe sposoby. Jednocześnie te same media wytrwale kreują obraz Polski jako dzikiego, antysemickiego kraju gdzie w każdej rodzinie przechowywany jest zrabowany Żydom złoty ząb. Po ulicach bezkarnie szaleją watahy rasistów i kiboli z maczetami w dłoniach, które mordują każdą osobę o ciemniejszej karnacji skóry nawet jeśli akurat wyszła z solarium. Wszelacy/kie LGBT są zamykani/ne w obozach koncentracyjnych. O zgrozo zamiast zwartego frontu ideologiczno-poropagandowego występują w Polsce nieuświadomione jednostki dziennikarskie i media, które ośmielają się mieć inne poglądy niż tzw. mainstream. Tych "napiętnował" ostatnio oszołom (to właściwe slowo) Wojciech Maziarski. Do tego oczywiście Polska to kraj żyjący pod jarzmem katolickiego kleru, gdzie każdy tzw. akt płciowy odbywa się w asyście księdza sprawdzającego obowiązkowo, czy doszło do zapłodnienia. Taki obraz Polski wytrwale wysyłany jest w świat z redakcji ul. Czerskiej oraz wszelakich z nią zaprzyjaźnionych mediów. Czyli tak lekko licząc z 85% mediów w Polsce. Czasem nawet te przekazy są dość skoordynowane i mają na celu wewnętrzną walkę polityczą oraz dokopanie nielubianym przez mainstream partiom.
Wróćmy jednak do meritum. 23 lata pracy ideologicznej zrobiły swoje i walnęły rykoszetem w rząd Tuska i w mistrzostwa Euro2012, które są jego ukochanym dzieckiem mającym być klasycznymi igrzyskami zamiast chleba. Niestety wysiłki GW i spóki nie zostały bez echa. Naczytali się redaktory z BBC (nazywanej już czasem ze względu na swoje skrzywienie na lewo Bolshevik Broadcasting Corporation) w GW co tu się niby wyrabia w tej Polsce i zrobiły film o tym, że sam przyjazd na Euro2012 zagraża życiu. Tym samym przywaliły w ukochane dziecko Tuska za pomocą propagandy uprawianej przez media go bezwarunkowo popierające.
Trudno o bardziej paradoksalny skutek propagandy wstydu i zniesmaczenia wobec własnego kraju serwowanej na okrągło przez "dziennikarzy" zamkniętych w szklanych wieżach od ul. Czerskiej po ul. Wiertniczą. Róbcie tak dalej chłopcy i dziewczęta. Na razie skutki waszej propagandy walnęły w waszych ulubieńców. Jak dobrze pójdzie w was też to kiedyś uderzy jak teraz niespodziewanie w waszego idola.
Wpływowe media na różne sposoby próbują obrzydzić Polakom polskość. Czy uważa Pan, że im się to udaje?
- Tak. Udaje im się skutecznie. Media robią ze swojej publiczności infantylnych pacanów. Zdziecinnienie zachowań celebrytów, głupkowate zachowania dorosłych ludzi, którzy mają dorobek, są prawdziwymi artystami sceny, pędzla, pióra czy fortepianu, a potem nagle - w tym czy innym programie rozrywkowym - uczestniczą w głupotach, gadają o głupotach, zachowują się jak rozwydrzone szczeniaczki Kuby czy Szymona... To jest dzisiejszy punkt odniesienia dla telewizyjnej Publiczności. I... potem przed wejściem na stadion ci ludzie bez wewnętrznego oporu kupują idiotyczne, gigantyczne kapelusze, przypominające cylinder z książki pt. „Alicja w krainie czarów”. Popatrzmy na formy dopingu w przedwojennej Polsce - były godne. Nawet za komuny były godne - budowano dumę narodową. A teraz - igrzyska zamieniają się w jarmark odpustowy. Fuj! Taką polskością w idiotycznych kapeluszach to mi się chce rzygać. A nad moimi Rodakami w idiotycznych kapeluszach chce mi się płakać. Potrząsnąć nimi: ludzie, daliście sobie wyprać rozum, odebrać godność osobistą, To nie jest fajne!!! To jest kultura zafajdana.
W Polsce coraz silniej dochodzi do głosu tzw. drugi obieg: niezależne media, drukowane czy elektroniczne, starające się wypełnić potężną wyrwę spowodowaną jednostronnym, lewicowo-liberalnym przekazem mediów mainstreamowych. Jak Pan ocenia to zjawisko?
- Drugi obieg znam i cenię jeszcze z czasów komunistycznych. Zajmowałem się wtedy dystrybucją „bibuły”. Koledzy drukowali, ja roznosiłem. Pomagałem też logistycznie przy organizacji przedstawień „Teatru Domowego”. Stan wojenny, Emilian Kamiński, Ewa Dałkowska, nielegalne przedstawienia w prywatnych domach. To też był drugi obieg. Happeningi Pomarańczowej Alternatywy, też drugi obieg z tamtych czasów. A zatem rozumiem i cenię zjawisko. Cieszy mnie, że wróciło, bo już się martwiłem, że Naród nie znajdzie odpowiedzi na propagandę wylewającą się z telewizora. Osobiście zamawiam do firmy „Gazetę Polską”, z kolei Państwa dwumiesięcznik dostaję darmo od znajomych. To znana metoda - za komuny jeden egzemplarz czytało wiele osób, co bardzo zwiększało zasięg przy naszych ograniczonych możliwościach produkcyjnych i dystrybucyjnych.
Zaskakujące wyniki najnowszego badania European Trusted Brands. 56 proc. Polaków najbardziej wierzy informacjom publikowanym w internecie. Z kolei aż 60 proc. nie ufa informacjom z prasy i telewizji - informuje portal wirtualnemedia.pl
Polska polityka to ściema. Producenci, sprzedawcy, media – to wszystko fachowcy od manipulacji. Większość decyzji, które podejmujecie tak naprawdę są decyzjami tych, którzy chcą wami sterować. Odkrywamy ich karty – patrz, kto i co wkłada ci do głowy.
Na zaproszenie Nowego Ekranu naszą redakcję odwiedziła Magdalena Fedor, trener rozwoju osobistego, czyli człowiek, który wie niemal wszystko o programowaniu neurolingwistycznym (NLP) i manipulacjach, którym podlegamy na każdym etapie naszego życia.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Gdy nadmiarowi ambicji towarzyszy słaby charakter, nieszczęście gotowe. Tomasz Lis chciał być następcą Michnika w roli guru prorządowego dziennikarstwa, ale przerost ego sprawiał, że ponosił porażkę za porażką, zwalniany po konfliktach z kolejnych redakcji.
Chyba dlatego, gdy dostał niedawno „Newsweek", postanowił przebić wszystkich. W ilości wazeliny. W najnowszym numerze przedmiotem śledztwa pracowników Lisa (słowo „dziennikarz" byłoby tu całkowicie nie na miejscu) jest nieżyjący od dawna ojciec braci Kaczyńskich: żołnierz AK, powstaniec, w PRL skromny inżynier. Co zatem robią pracownicy Lisa? Insynuują. Że był „stłamszony". Albo że „Jadwiga Kaczyńska sugerowała koleżankom, że nie był to mężczyzna jej marzeń". Jak można upaść tak nisko, by w podły sposób pisać o nieżyjącym i 86-letniej wdowie, która straciła niedawno syna?
Mam nadzieję, że po osiągnięciu dziś dna nakład tygodnika spadnie jeszcze bardziej, a Lisowi zostanie już tylko „parówkowy" portal.
Telewizyjne wiadomości, zarówno w tak zwanej telewizji publicznej, jak i w innych stacjach, nie wiedzieć czemu zaliczanych do „głównego nurtu” (chyba że chodzi tu o główny nurt w rynsztoku), od kilku tygodni zaczynają się od informacji sportowych.
Dopóki trwało Euro, można to było jakoś tłumaczyć, ale ekipa rządowych trampkarzy uznała, że nie należy narodowi zawracać głowy wiadomościami, które mogłyby go niepokoić. Lepiej mu wmówić, że od takich czy innych mistrzostw zależą losy świata. Temat, który niegdyś otwierał wiadomości sportowe, nadawane po głównym serwisie informacyjnym, teraz trafia na czołówkę i można umrzeć ze śmiechu, jak przejęty Kraśko wyczytuje nazwiska nikomu nie znanych zawodników, odnoszących sukcesy w mało kogo obchodzącej dyscyplinie sportu.
Jak już dowiemy się, kto dziś wygrał w pchnięciu kulą na zawodach w Costa Rice, obejrzymy niekończący się serial o matkach, które zabijają swoje dzieci, poznamy liczbę ofiar wypadku na drodze krajowej B68, a także oglądniemy prognozę pogody na jutro, to możemy iść spać w przekonaniu, że nic, o czym powinniśmy wiedzieć, nie umknęło naszej uwadze.
Czy wybuchnie wojna turecko-syryjska, jak przebiega kampania prezydencka w USA, co nowego zarządził minister Arłukowicz, żeby zirytować lekarzy i pacjentów, ile połączeń kolejowych zlikwidowano z Warszawy do Gdańska – tego nie dowiemy się, bo to są wiadomości, które mogłyby namieszać w głowach prostych obywateli. A oni mają siedzieć przed telewizorem, sączyć piwko i cieszyć się, że Tusk, Komorowski i Lato (trzecia osoba w państwie, jak wyraził się poseł Raś z Platformy) rozwiążą za nich wszystkie problemy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum