Pierwsze nieopublikowane nagranie pochodzi ze spotkania wicepremier, minister Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA, Pawłem Wojtunikiem. Doszło do niego z inicjatywy Bieńkowskiej. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że wicepremier chciała porozmawiać o śledztwach dotyczących funduszy unijnych. Dowiadywała się o nich z mediów, nie była w stanie na tej podstawie wstrzymywać środków. - Jak wysyłane były projekty, wobec których prowadzone były śledztwa CBA, istniało zagrożenie, że Bruksela wstrzyma nie tylko ten projekt, ale i pozostałe, które są w programie. Choć z aferami nie miały nic wspólnego - mówi nam anonimowo rozmówca z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
- Nie mamy tego nagrania, wiemy tylko o spotkaniu. Inna sprawa, że nam obiecano dostarczenie tych pozostałych nagrań, czyli Wojtunik - Bieńkowska i Kulczyk - Kwiatkowski. O innych nagraniach nic nie wiemy i nikt nam nie proponował innych nagrań.
Szantażu ciąg dalszy? - Raczej nie, po prostu nie chcą obciążać dowodami tego, kto podsłuchy zakładał. Od niego łatwo dotrzeć do zleceniodawcy, co podobno już się stało.
Super Express dotarł do szczegółów spotkania wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej (50 l.) i szefa CBA Pawła Wojtunika (42 l.) w restauracji Sowa i Przyjaciele, które miało zostać nagrane i oferowane tygodnikowi "Wprost".
O nagraniach rozmowy ze spotkania Bieńkowskiej z Wojtunikiem zrobiło się głośno tuż po wybuchu afery taśmowej. Jednak do tej pory taśmy nie ujrzały światła dziennego. Informację, że takie nagrania istnieją, potwierdziliśmy w dwóch źródłach. Do ich spotkania doszło 5 czerwca ok. godz. 16 w restauracji Sowa i Przyjaciele w saloniku VIP. Obsługiwał ich Łukasz N., ten sam menedżer, który miał nagrywać pozostałych polityków. Zamówili zimne przystawki, chłodnik, a na drugie danie rybę. Za spotkanie płaciła Bieńkowska.
Spotkanie miało służbowo-towarzyski charakter. Bieńkowska mówiła szefowi CBA, że nie w smak jej wicepremierowanie i nie interesuje jej uprawianie polityki. Martwiła się, że spadło jej wiele obowiązków na głowę - informuje nas śledczy badający aferę. Głównym wątkiem poruszanym przez rozmówców miało być bezpieczeństwo pieniędzy unijnych rozdzielanych przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, na czele którego stoi Bieńkowska. Zarówno CBA, jak i resort zapewniają, że w rozmowie nie było niczego nagannego.
Raport ws. zorganizowanej przestępczości ekonomicznej w sektorze budownictwa drogowego oraz korupcji i paserstwa w toku wydatkowania środków unijnych przeznaczonych na budowę polskich dróg ekspresowych i autostrad, przekazany w połowie grudnia 2013 r. wicepremier Elżbiecie Bieńkowskiej za pośrednictwem Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
Poniższe opracowanie prezentuje naruszenia prawa cywilnego, metodykę działania sprawców masowych oszustw "w białych rękawiczkach" popełnianych na szkodę polskich, uczciwych firm budowlanych będących podwykonawcami budowy polskich dróg i autostrad oraz zaniedbania władzy państwowej w zakresie wydatkowania środków publicznych (w tym miliardowych dotacji z Unii Europejskiej) a także w oryginale ujawnia tożsamość sprawców zarzucanych przestępstw oraz podmiotów gospodarczych w ramach których realizowali oni swą działalność.
Niniejszym opracowaniem kończę swoje zaangażowanie w sprawy przestępstw gospodarczych, kryminalnych i korupcyjnych oraz naruszeń prawa cywilnego w polskim sektorze budownictwa drogowego. W czasie paru ostatnich lat poznałem wielu wspaniałych, uczciwych ludzi odpowiedzialnych za budowę polskich dróg, a także przekonałem się, że "najciemniej jest pod latarnią". Wiele zamożnych osób zajmujących eksponowane stanowiska oraz powszechnie szanowanych biznesmenów okazało się niegodnymi miana przedsiębiorcy, czy urzędnika państwowego. To co wydawało się początkowo drobnymi pomyłkami i niemalże "koleżeńskimi" kłótniami branżowymi było jedynie wierzchołkiem góry lodowej, czyli masowych, odgórnie zorganizowanych przestępstw ekonomicznych ale i kryminalnych. Tysiące uczciwych osób - polskich robotników i przedsiębiorców - utraciło źródła utrzymania oraz często dorobek życia, gdy paradoksalnie za budowę dróg na Euro 2012 komornik zlicytował ich prywatne domy oraz samochody, a następnie zajął ich pensje lub emerytury. W kilku przypadkach sądy zażądały od pokrzywdzonych, by ci na potrzebę pokrycia opłat sądowych od pozwów przeciwko giełdowym gigantom sprzedali rodzinne domy. W jednym przypadku sąd odmówił też zwolnienia z opłat sądowych i zażądał sprzedaży jedynego źródła wyżywienia rodziny doprowadzonego do bankructwa przedsiębiorcy - ogródka warzywnego o powierzchni 0,9 hektara. Państwo polskie nie zdało tego egzaminu. Ale grunt, że zorganizowaliśmy mistrzostwa Europy w piłce nożnej, wielu urzędników państwowych otrzymało wysokie premie za sukces a parę spółek giełdowych wygrywających przetargi dumpingowymi cenami i niepłacących podwykonawcom odnotowało rekordowe zyski na nierentownych kontraktach. Reszta jest nieważna.
Nie wszystko poszło jednak na marne. Przed złożeniem przedmiotowego raportu "niezatapialnym" szefem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad był Lech Witecki. Wkrótce potem słusznie został przez wicepremier Bieńkowską odwołany ze stanowiska. Wcześniej w wyniku moich pism kierowanych do ministra transportu Sławomira Nowaka ministerstwo na bazie przekazanych przeze mnie materiałów skierowało do prokuratury doniesienie dot. prawdopodobnego konspiracyjnego porozumienia generalnego wykonawcy jednego z odcinków autostrady A4 i jego podwykonawców na szkodę licznych uczciwych pod-podwykonawców. Co prawda ministerstwo walczyło ze wszystkich sił, aby tego nie czynić, jednak wyperswadowałem takie zaniechanie przytaczając przepisy o odpowiedzialności karnej urzędnika państwowego, który zaniechałby takiego obowiązku. Prokuratura wszczęła śledztwo (szarym obywatelom się odmawia - ministrom nigdy), ale niestety po kilku dniach Sławomir Nowak nie był już ministrem... W obliczu wielomiliardowych nieprawidłowości w jego resorcie został nieoczekiwanie "zniszczony" banalną sprawą zegarka.
Kolejna dobra wiadomość, to skierowany do sądu na początku 2014 roku akt oskarżenia przeciwko Pawłowi K. i kilku innym osobom, którym zarzucono oszustwa na kilkadziesiąt milionów zł przy budowie autostrady A1 i budowie trójmiejskiego stadionu na Euro 2012, w toku są czynności dotyczące spółek tego samego człowieka przy budowie autostrady A4. Co szczególnie ważne, Pawłowi K. i jego żonie oraz wspólnikom zarzucono nie tylko oszustwa, ale działania w ramach zorganizowanej grupy przestępczej - organa ścigania przyznały, że nie mamy już do czynienia z pojedynczymi przypadkami nieuczciwości, a z planowanym i zorganizowanym działaniem na szeroką skalę. Co ważne, Paweł K. cieszył się pełnym zaufaniem pewnej budowlanej spółki giełdowej, która przypadkiem osiągała na dumpingowych kontraktach setki milionów zysku. Pochwalić należy też wicepremier Bieńkowską za zmianę specyfikacji zamówień i obciążenie kosztami "nieoczekiwanych wydatków" właśnie generalnych wykonawców. Czyli za wszelkie przestępstwa i ewentualne cofnięte z ich tytułu dotacje zapłaci - prawidłowo! - odpowiadający za zaniedbania lub współudział generalny wykonawca. Może jednak nadchodzą zmiany na lepsze? Mam taką nadzieję.
I teraz jakiś rzecznik prasowy wyjdzie i poinformuje, że pokorny minister lub ministra zwróci za fakturę gastronomiczną i że jest mu lub jej bardzo przykro i przeprasza.
A ja się pytam: ile było takich kolacji nienagranych ale przejedzonych za publiczne pieniądze? Więc dlaczego zwrócą tylko za to co ujawnione a nie za wszystkie tego typu biesiady? Przecież skoro udało się wyciągnąć fakturę za zarejestrowaną na taśmie kolację to pewnie inne kolacje można też sprawdzić. A myślicie że na tych innych kolacjach rozmawiano "inaczej" i kulturalniej ?
Tak było, jest i będzie, najlepiej smakuje na fakturę. I, żeby nie było wątpliwości, tak jest w spółkach Skarbu Państwa, w spółkach samorządowych, w przedsiębiorstwach państwowych i w spółkach prywatnych. Celowo wspomniałem o spółkach, bo prawo umożliwia wszystkim podmiotom gospodarczym wrzucenie halibuta w koszty:
W budżetach ministerstw również są wydzielone fundusze reprezentacyjne na służbowe obiadki. Ministrowie przecież podejmują różnych gości i nie powinni oczekiwać, że gość zapłaci. Inaczej nie padałyby pytania, czy były to spotkania prywatne, czy służbowe? Ponieważ wszyscy dotychczas podkablowani twierdzili (również ze względu na kwalifikację podsłuchów i dla odsunięcia podejrzeń o zawieranie jakichś niedopuszczalnych układów), że spotykali się prywatnie (ku...wa!), dlatego powinni zapłacić z własnej (ku...wa) kieszeni. Biorąc faktury, dopuścili się oszustwa. Nie oni pierwsi, nie ostatni - władzy się wydaje, że się należy, jak samochód służbowy na zakupy, jak salonik VIP na lotnisku, gdy leci się do domu lub na wczasy. Inna sprawa, czy był ktoś odważny, który przy objęciu stanowiska poinstruowałby szefa, co wolno a co nie wolno? Podwładni też czekają na wpadki i piszą donosy.
Podczas gdy minister Bieńkowska bezczelnie pije i żre za nasze (rachunek z restauracji, w której podsłuchują POlityków zapłaciło Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju), japoński polityk, który nie chce popełniać harakiri, kaja się publicznie za podróże zagraniczne, które odbył na koszt japońskiego podatnika. Sorry, taki mamy klimat...
Już raz pisałem, że żarcie najlepiej smakuje na fakturę. Tak było, jest i będzie. Oto dowód datowany 2.10.2006 roku:
Odpowiedź szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - z upoważnienia prezesa Rady Ministrów - na interpelację nr 4445 w sprawie wysokości kosztów na cele reprezentacyjne Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz poszczególnych ministerstw
W odpowiedzi na pismo Pana Marszałka z dnia 7 września br. (sygn. SPS-023-4445/06), dotyczące interpelacji Pana Posła Sławomira Nowaka w sprawie wysokości kosztów ponoszonych na cele reprezentacyjne przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz poszczególnych ministrów, z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów uprzejmie proszę o przyjęcie poniższej informacji.
Pytanie: Jaka jest wysokość środków zaplanowanych na cele reprezentacyjne w KPRM oraz poszczególnych ministerstwach na 2006 r. wraz z kwotami już wykorzystanymi oraz rodzajami wydatków reprezentacyjnych, na które zostały przeznaczone środki?
Z powyższego widać, że ci z opozycji zawsze zazdroszczą tym przy korycie, a ci przy korycie bezczelnie piją i żrą za nasze... Z wyjątkiem Romana Giertycha!
Szef CBA Paweł Wojtunik w restauracji Sowa i Przyjaciele rozmawiał z wicepremier Elżbietą Bieńkowską o możliwej korupcji na najwyższych szczeblach Ministerstwa Infrastruktury – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum