Ładowanie strony... proszę czekać!



Jeśli strona nie chce się załadować kliknij Tutaj
 
 
 
 
  FORUM@INFOKOLEJ.PL   INFOKOLEJ.PL   WERSJA MOBILNA   WYSZUKIWARKA   FB.COM/INFOKOLEJ


Poprzedni temat :: Następny temat
"Litwo, Ojczyzno moja!" - relacja
Autor Wiadomość

Kolejoman2 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 07 Gru 2010
Skąd: Kędzierzyn-Koźle

PostWysłany: 13-11-2016, 22:30   "Litwo, Ojczyzno moja!" - relacja Odpowiedz z cytatem

DZIEŃ 1 - 26.08.2016.

Kędzierzyn - Katowice - Warszawa - Białystok

Jednym z ostatnich poważnych braków na mojej polskiej mapie zaliczeń był odcinek Białystok-Suwałki. Wstrzymywałem się jednak z zaliczaniem jego, ponieważ chciałem go zrobić razem z linią biegnącą z Suwałk do Trakiszek i dalej na Litwę. Parę lat temu kursował tamtędy pociąg pospieszny HAŃCZA relacji Warszawa-Šeštokai, jednak cena za przejazd odcinka granicznego nie zachęcała i ostatecznie nie zdecydowałem się na przejazd. Później pociąg wycięto i od wielu miesięcy mówi się o reaktywacji, która jak na razie nie nastąpiła. W pierwszej połowie 2016 roku pojawiły się informacje o planach nieco innej koncepcji reaktywacji połączeń kolejowych na Litwę: w weekendy przy udziale Przewozów Regionalnych i z dojazdem polskiego szynobusu nie tylko do pierwszej stacji za granicą, ale aż do drugiego co do wielkości miasta Litwy czyli Kowna. Byłaby to świetna możliwość zaliczenia jedynego kolejowego przejścia z Litwą, dużo lepsza niż HAŃCZA, która wjeżdżało się tylko do Šeštokai na zmianę czoła i wracało. Tutaj przejechałoby się znacznie dłuższy odcinek, a dodatkowo zwiedziłoby się Kowno. Cena zapewne też byłaby atrakcyjniejsza jako, że połączenie nie jest uruchamiane przez prestiżową spółeczkę. Wydawało się to zbyt piękne aby było prawdziwe, jednak w połowie czerwca 2016 szynobusy z Białegostoku do Kowna stały się faktem. Uruchomiono 2 pary: poranną i popołudniową, które spotykały się w Trakiszkach, gdzie następowała wymiana drużyn. Pociągi kursują w soboty i niedzielę, popołudniowy pociąg z Białegostoku do Kowna kursuje dodatkowo w piątki a poranny z Kowna do Białegostoku w poniedziałki.

Na wycieczkę wybrałem się w ostatni weekend sierpnia. Pierwotnie rozważałem połączenie tego z Węgorzewem oraz Waliłami, ale ostatecznie zdecydowałem się na spokojniejszy plan z zaliczaniem tylko Kowna. Wyruszam w piątkowy poranek TLK SKARBEK. Jest to jeden z nielicznych pociągów PKP IC, który ostał się w Kędzierzynie (a właściwie otrzymaliśmy go w spadku w zamian za EIC jeżdżące przez Rybnik) i jedyne bezpośrednie połączenie do Warszawy. Pociąg jednak się przyjął, szczególnie wieczorny powrót, z którego w Kędzierzynie zawsze wysiada co najmniej ze 20 osób a w szczytowe dni dużo więcej. Na czele EP08 mimo, że powinna być EP09, ale zawsze lepsze to niż siódemka. Miejsce, które przydzielił mi system nie odpowiadało mi, więc ulokowałem się w bezprzedziałówce, z której do końca podróży nikt mnie nie wyrzucił. W Katowicach dłuższy postój więc wychodzę sobie na chwilę. Na tablicy odjazdów ułożyły się obok siebie dwa Lubliny i Lubliniec Smile Frekwencja po przejechaniu przez GOP wysoka. Jazdy CMK nie ma co opisywać. Wspomnę jedynie o postoju technicznym, który został zapowiedziany przez drużynę z informacją, że jest on uwzględniony w rozkładzie jazdy. W Warszawie godzina z małym hakiem, którą spędzam na Centralnym. Wjeżdża EC SOBIESKI. Na wyświetlaczu jednego wagonu stacją docelową jest Wien Süd. (Ost). Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że stacja ta już nie istnieje (w jej miejscu powstał Wien Hbf). W dalszą drogę udam się IC NAŁKOWSKA, na którym Dart. Ze względu na remont kierujemy się do Legionowa, a następnie jednotorową linią Legionowo-Tłuszcz. Stacja Tłuszcz posiada już ładne zmodernizowane perony. Odcinek Tłuszcz-Sadowne Węgrowskie przez ponad rok był całkowicie zamknięty dla ruchu, a podróżni męczyli się w autobusach zastępczych. Spodziewałem się, że dzięki temu spora część odcinka Warszawa-Białystok jest już zmodernizowana. W rzeczywistości zmodernizowany jest tylko odcinek, który był zamknięty, a reszta trasy w stronę Białegostoku praktycznie nietknięta i straszy brzydkimi przystankami. W stolicy województwa podlaskiego jestem po 16:30.

Dzisiejsze popołudnie poświęcę na zwiedzanie Białegostoku, bo nie miałem jeszcze okazji. Od jakiegoś czasu zbieram magnesy z różnych miast, więc pierwsze kroki zamierzam skierować do informacji turystycznej. Zostało mi 20 minut do zamknięcia w czasie których udaje mi w ostatniej chwili dobiec nie do głównego punktu, a do filii znajdującej się w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Niestety magnesów nie mają, ale kierują mnie do sklepu Śledzik Białostocki, który specjalizuje się w tego typu pamiątkach i na szczęście czynny jest do 18:00. Dostaje też mapkę z zaznaczonymi najważniejszymi miejscami, które warto zobaczyć w mieście. Kieruję się więc na Rynek Kościuszki, za którym odnajduję wspomniany sklep. Po pamiątkowych zakupach mogę już na spokojnie oglądać miasto w piękne słoneczne popołudnie. Najpierw udaję się do Ogrodu Branickich wraz z pałacem. Staram się sfotografować wszystkie rzeźby jakie znajdują się w ogrodzie, co zabiera mi trochę czasu. Zaglądam też do Parku Planty, w którym znajduje się Aleja Zakochanych oraz spaceruję po uliczkach starego miasta. Podczas zwiedzania miast i miejscowości zawsze robię bardzo dużo zdjęć. Nie sposób opublikować ich wszystkich, wrzucam więc tylko niewielką część ujęć z dzisiejszego spaceru. Gdy robi się wieczór idę na dworzec, aby zaopatrzyć się w bilety na jutro. Mimo, że Białystok jest siedzibą podlaskiego oddziału Przewozów Regionalnych, nie ma w tym mieście kasy tej spółki, więc wszystko trzeba załatwiać w PKP IC. Zakupuję Bilet Turystyczny (który posłuży mi też do niedzielnego powrotu do domu) oraz bilety z Trakiszek do Kowna i z powrotem. Bilet Trakiszki-Kowno kosztuje 6,50 euro co w przeliczeniu wychodzi 28,34 zł. Następnie idę do schroniska młodzieżowego PODLASIE, gdzie mam nocleg. Schronisko okazało się małym domkiem mieszczącym się na podwórku pomiędzy dwoma blokami mieszkalnymi. Pokój męski jest mały mimo, że ma aż 12 łóżek i jest przechodni do jednego z dwóch pokoi żeńskich. Łóżka dość ciasne, a niektóre tak rozstawione, że śpi się praktycznie obok drugiej osoby bez żadnej przegródki. Problem jest też z gniazdkami bo jest zaledwie jeden rozdzielacz na cały pokój. Plusem jest za to całkiem przyzwoita łazienka oraz stanowisko komputerowe, na którym można skorzystać z internetu. Cena noclegu: 28 zł. Standard przeciętny, sypiałem w lepszych schroniskach. Zostawiam rzeczy i idę na kolację do Da Grasso, do której muszę kawałek dojść. Po drodze budynek z ciekawym malowidłem, ale po ciemku mój słaby aparacik nie poradził sobie z jego sfotografowaniem. Jutro będę musiał czekać w mieście prawie do 1:00 w nocy, więc wydłużone godziny pracy pizzerii w piątki i soboty są mi bardzo na rękę. Po zjedzeniu pizzy powracam do schroniska i idę spać.

DZIEŃ 2 - 27.08.2016.

Białystok - Suwałki - Trakiszki - Mockava - Šeštokai - Marijampolė - Kazlų Rūda - Kaunas - Kazlų Rūda - Marijampolė - Šeštokai - Mockava - Trakiszki - Suwałki - Białystok

Dzisiaj główny dzień wyjazdu czyli wizyta w nowym dla mnie państwie i ważne zaliczenie. Budzę się po 6:00 i około 7:00 opuszczam schronisko. Po drodze wizyta w sklepie spożywczym i ok. 7:30 docieram na dworzec. Szynobus jest już podstawiony i widać, że w jego stronę kieruje się sporo osób w tym zorganizowana grupa dzieci. Szybka wizyta w holu dworca (aby sfocić klapki) i również udaję się do pociągu. Prawie wszystkie miejsca siedzące zajęte, fuksem udaje mi się dorwać jedno z ostatnich, z którego w miarę komfortowo będzie można zaliczać. Ruszamy o 7:40. Pociąg jest przyspieszony, więc postoje mamy tylko na wybranych stacjach. Nie udało mi się wyczaić odejścia linii w kierunku Białegostoku Fabrycznego. Do Sokółki jedziemy zelektryfikowaną linią. Drut idzie dalej w kierunku Kuźnicy Białostockiej i Białorusi. Przed Augustowem mamy ładny widok na jezioro Sajno. Im bliżej Suwałk tym w szynobusie robi się luźniej. W Suwałkach dłuższy postój ze względu na zmianę kierunku jazdy. Jest to stacja czołowa. Podczas całego postoju szynobus niczym niezwykle ważny obiekt strategiczny i prawie pusty peron są pilnowane przez 4 sokistów. Gdy zbliża się odjazd, okazuje się że cała czwórka zabiera się z nami, czyżby nie mieli co robić na dniówce? Teraz zaliczam odcinek, którym przez kilka lat nie kursowały pociągi pasażerskie, a wcześniej jeździła tylko HAŃCZA. Miejscowości na trasie takie jak Lipniak czy Kaletnik już pewnie dawno nie pamiętają co to jest postój pociągu pasażerskiego. Frekwencja niezbyt duża, z tego co słyszę część osób jedzie tylko do Trakiszek. Kierownik sprzedaje jednej osobie bilet w obie strony do Mariampola. Trakiszki to stacja graniczna, więc budynek dość okazały i długi peron. Dostrzegam wysiadającego faceta, z którym prawie dzieliłem łóźko w schronisku w Białymstoku. Spotykamy się tu z szynobusem przeciwnej relacji. Oba pociągi mają 20 minut postoju. Następuje wymiana drużyn. Sokiści przesiadają się do pociągu powrotnego. Jeszcze podczas postoju nieco już starsza litewska kierowniczka przeprowadza kontrolę biletów. Ma jednak jakieś zastrzeżenia co do biletu powrotnego, który sprzedał podróżnemu polski kierownik, ale nie rozumiem dokładnie dyskusji w języku litewskim. Najpierw odjeżdża pociąg w kierunku Białegostoku, a niedługo później ruszamy my. Pierwsza kilometry to wolna jazda, której towarzyszy stukot kół i bujanie na prawo i lewo. Gdy tylko mijamy słupek graniczny i wjeżdżamy na terytorium Litwy prędkość od razu znacznie wzrasta, a szynobus jedzie płynnie po zmodernizowanym torze. Według hafasa pierwszym postojem po litewskiej stronie jest Mockava, jednak w rzeczywistości jest to tylko postój techniczny. W praktyce szynobus nawet się nie zatrzymuje tylko wolniutko przejeżdża przez perony. Bez zatrzymania przejeżdżamy również przez Šeštokai, gdzie dawniej kończyła bieg HAŃCZA. Na starych zdjęciach widywałem peron wyspowy z wiatą. Modernizacja stacji chyba położyła jemu kres. Mijamy tu też sporą bocznicę towarową i wiele suwnic. Kierujemy się dalej w głąb Litwy. Równolegle do nas idzie tor szeroki. Szynobus cały czas pruje z wysoką prędkością, jednak czasem trafiają się dość denerwujące zwolnienia na przejazdach. Wolno toczymy się też przez każdą większą stację. Oficjalne postoje to Marijampolė oraz Kazlų Rūda. Mijamy też inne malutkie stacyjki. W szynobusie zapowiedzi zarówno w języku polskim jak i litewskim. Jadąc przez Litwę odniosłem wrażenie sporej pustki jeśli chodzi o kolej. Od Mockavy do Kowna minęliśmy się z zaledwie jednym pociągiem pasażerskim, a z towarowymi lepiej nie było.

W Kownie jestem o 12:35 czasu polskiego (a 13:35 czasu litewskiego). Zatrzymujemy się na ślepym torze przy peronie najbardziej oddalonym od budynku dworca. Mamy skomunikowanie z pociągiem do Wilna. Na trasie tej jeżdżą dobrze mi znane City Elefanty. Okazuje się, że na dworcu odbywa się piknik kolejowy i jest wystawiony tabor, który można sobie obejrzeć. Zaglądam m.in. właśnie do litewskiego City Elefanta, którego wnętrze prawie nie różni się od czeskich czy słowackich. Oczywiście jak zawsze dokumentacja stacji oraz budynku dworca, który jest dość zadbany, jak większość dworców na wschodzie. Jest też gablota z rozkładami jazdy dla wszystkich tras w formie tabelarycznej. Jest również i trasa do Białegostoku. Teraz czas zwiedzić miasto. Muszę dokładnie pilnować czasu pamiętając o 1-godzinnej różnicy w stosunku do czasu w Polsce, aby nie spóźnić się na pociąg powrotny. Zamierzam zaliczyć starówkę, która jest trochę oddalona od dworca. Idę jedną z głównych ulic, a następnie skręcam w lewo w stronę galerii handlowej AKROPOLIS. Ulica ta stanowi dworzec autobusowy, gdyż są na niej poustawiane słupki pełniące role stanowisk. Kasy biletowe znajdują się w galerii. Następnie idę m.in. ul. Adama Mickiewicza. Docieram do długiego deptaku z dużą ilością drzew. Przechodzę go sobie, po drodze mijając fontannę i kilka ciekawych budynków. Jest także kolejny polski akcent - ul. Elizy Orzeszkowej. Obok znajduje się stacja rowerów miejskich. Deptak skręca trochę w lewo i wyprowadza mnie wprost na rynek z ratuszem. Ciężko będzie jednak zrobić porządne zdjęcia bo na rynku odbywa się jakiś jarmark i w związku z tym jest rozstawiona scena. Stoi sobie też Party Bus, prawdopodobnie czeka na uczestników ślubu odbywającego się w kościele obok. Po obejrzeniu rynku i oczywiście zakupieniu magnesu ruszam w drogę powrotną. Tym razem odbijam w innym kierunku i dochodzę do szerokiej drogi biegnącej wzdłuż rzeki Niemen. Przechodzę na chwilę kładką na drugą stronę rzeki. Ta trasa ze starówki na dworzec jest dużo krótsza i szybko docieram ponownie do galerii AKROPOLIS. Wstępuję na chwilę do supermarketu w celu zakupu kilku rzeczy m.in. kwasu chlebowego, który po litewsku nazywa się gira. Warto wspomnieć że godziny otwarcia sklepów i różnych punktów na Litwie wypisywane są z podziałem na poszczególne 7 dni tygodnia, które zapisuje się liczbami rzymskimi. Złapałem też kilka pojazdów komunikacji miejskiej, w tym autobusy produkcji naszego polskiego Solarisa. Powracam na dworzec. Piknik kolejowy się już zwinął, więc można wykonać jeszcze jakieś zdjęcia już spokojnej i cichej stacji.

Polski szynobus stoi sobie tak jak stał i czeka na swój odjazd. Niestety nie udało mi się trafić na żaden dalekobieżny pociąg litewski. W pociągu pojedyncze osoby, ale raczej wyglądają na osoby jadące tylko lokalnie a nie do Polski. Jest między innymi rodzinka z dziećmi jadąca do Mariampola. Opuszczamy Kowno przecinając Niemen. Podróż powrotna w tych samych klimatach. Znów gładka, płynna jazda ale też i zwolnienia na przejazdach oraz przy jeździe przez duże stacje. Litewski kierownik przygląda się dłużej mojemu biletowi z białostockiej kasy, po czym oddaje bez słowa. Mamy krótki postój techniczny w miejscowości Jiesia. W Mariampolu wsiada facet, który miał wcześniej dyskusję z kierowniczką odnośnie biletu z polskiego terminala. Nie widzę jednak, żeby obecny kierownik robił mu jakieś problemy. Małe stacyjki, które mijamy mają perony przy obu torach, ale chyba nie są one używane. Bliżej Šeštokai okazuje się, że w szynobusie jest jeszcze inny MK, który podobnie jak ja robi zdjęcia podczas jazdy. Wjazdu do Polski nie da się nie zauważyć, bo od razu spada prędkość i standard jazdy. Wstyd przez Litwinami, ciekawe co sobie myślą litewskie drużyny. W Trakiszkach znów 20 minut postoju, szynobusu przeciwnej relacji jeszcze nie ma. Dokumentuję ten kolejowy koniec świata. W sumie oprócz mnie zdjęcia robią jeszcze 2 inne osoby. W wieczornym pociągu Białystok-Kowno frekwencja bardzo słaba. Po odjeździe z Trakiszek polska kierpociowa sprzedaje bilety tym co potrzebują. Na wyjeździe rampa z wiatą. W Suwałkach niewielka wymiana pasażerów. W Augustowie mamy 10 minut postoju, co wykorzystuję na szybkie zdjęcia w ostatnich resztkach dnia. W Białymstoku jestem po 21:00. Białostocka stacja o tej porze już zamiera, jedynym odjeżdżającym jeszcze składem jest nocny TLK POLARIS do Szczecina przez Ełk, Olsztyn i Trójmiasto, ale za kilka dni już nawet i jego nie będzie. O wyjeździe w kierunku Warszawy można zapomnieć. Podobna dziura jest w przypadku autobusów. Połączenia do stolicy są dopiero o godzinie 0:30 (Plus Bus) i 0:50 (Żak Express). Ja wybrałem kurs o 0:50 ze względu na niższą cenę. Bilet kupiłem za 17 zł przez Polskiego Busa, który od pewnego czasu zaczął współpracować z wieloma przewoźnikami, przez co bardzo rozszerzyła się możliwość zakupu biletów przez ich stronę. Będę więc musiał gdzieś przeczekać te godziny i zamierzam zrobić to w Da Grasso, które z racji piątku jest dłużej czynne. Udaję się tam przez Rynek Kościuszki, na którym zastaję ogromny tłum ludzi. Okazuje się, że odbywa się koncert pt. „Białystok – miasto dobrej muzyki”. W tej chwili występuje zespół Bracia, a o 22:30 zagra lubiana przeze mnie Golec uOrkiestra. Wygląda na to, że jednak nie będę się nudzić czekając na autobus. Do Da Grasso idę więc tylko po to, aby wziąć sobie pizzę na wynos i powracam na Rynek Kościuszki akurat na rozpoczęcie koncertu.

DZIEŃ 3 - 28.08.2016.

Białystok - Warszawa - Skierniewice - Koluszki - Częstochowa - Katowice - Gliwice - Kędzierzyn

Piosenką „Do Milówki wróć” (przerobioną na „Do Białegostoku wróć”) będącą trzecim bisem, bracia Golcowie kończą koncert około godziny 0:20. Tak więc gdybym zdecydował się na autobus odjeżdżający wcześniej musiałbym się urwać z końcówki koncertu. Zaraz po zakończeniu zbieram się, aby zdążyć swobodnie wyjść z rynku, zanim ruszy cały tłum spod sceny. Autobus nie odjeżdża z głównego dworca PKS (który wygląda jakby czas zatrzymał się na nim jakieś 30 lat temu) tylko z położonego nieopodal małego dworca Biacomex, skąd odjeżdżają niektórzy przewoźnicy prywatni. Spodziewałem się pustek, a tymczasem autobus jest prawie pełny. Na szczęście są jeszcze miejsca przy oknie. Jest to autobus multimedialny, na oparciu każdego siedzenia znajduje się dotykowy monitorek, na którym można przeglądać internet, słuchać muzyki czy oglądać filmy. Są też gniazdka, z których korzystam i podładowuję sobie telefon. Większość trasy przesypiam. Wysiadam na Placu Defilad około 3:30. Na szczęście nie będę musiał długo czekać, bo pociąg mam tuż po 4:00. Przechodzę na dworzec Warszawa Śródmieście i zakupuję bilet do Skierniewic, bo Koleje Mazowieckie nie honorują Biletu Turystycznego. Na osobówce Warszawa-Skierniewice przyjeżdżają 2 impulsy. Zajmuję miejsce i idę dalej spać. Budzi mnie kierpociowa informując, że stoimy już w Skierniewicach. Właśnie wschodzi słońce. Jest zimno, więc chronię się w budynku dworca. Jest tu darmowa toaleta, ale jej standard pozostawia wiele do życzenia. Aż nie pasuje do ładnego odnowionego dworca. W dalszą drogę udam się regio do Łodzi, na którym podstawia się asynchroniczny kibel. Nikt poza mną do niego nie wsiada. Dopiero kilka stacji dalej przestaję mieć prywatny pociąg. W składzie strasznie zimno. W Koluszkach kilka zdjęć i przesiadka na kolejnego asynchrona, którym pojadę do Częstochowy. Na szczęście w tym składzie jest cieplej. Również sporą część trasy przesypiam. Z racji, że mamy niedzielę, w pociągu sporo osób udających się na Jasną Górę. W Częstochowie kolejna przesiadka, tym razem na Flirta Kolei Śląskich, który zawiezie mnie do Gliwic. W Gliwicach jestem po 12:00. Remont dworca powoli zbliża się ku końcowi. Został już udostępniony hol, ale w bardzo surowym stanie (poza ławkami i kasami niczego w nim nie ma). Perony wyglądają już jako tako, tunel pod peronami też ładnieje i można korzystać z ruchomych schodów. Ostatni etap podróży to szynobus relacji Gliwice-Brzeg. W Kędzierzynie jestem o 13:00.

Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/kow.html

PS. Czy ktoś wie jaka jest dokładna odległość z Trakiszek do Kowna lub gdzie to można sprawdzić? Nie mogę znaleźć ani na stronie Kolei Litewskich ani nigdzie indziej...

_________________
Pozdr.
Grzesiek
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © phpBB Group. Copyright © 2005-2024 infokolej.pl