PKP SA zapewnia że PNI było w dobrej kondycji finansowej
- Zarząd Grupy PKP z zaskoczeniem przyjął wiadomość o złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury - poinformował rzecznik grupy Łukasz Kurpiewski. -. W momencie sprzedaży spółce Budimex, PNI było w bardzo dobrej kondycji finansowej - zapewnia.
Dziś Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury zależne od Budimeksu złożyło wniosek o upadłość układową. Budimex zadecydował o tym, że w sierpniu spółka postanowiła zaprzestać finansowania działalności PNI, co ma uchronić Budimex przed dalszymi stratami gotówki. Już na początku sierpnia prezes Budimeksu Dariusz Blocher mówił w rozmowie z "Rynkiem Infrastruktury", że PKP SA wprowadziło jego firmę w błąd opisując sytuację w PNI. - W momencie sprzedaży spółce Budimex S.A., PNI było w bardzo dobrej kondycji finansowej. Również portfel zamówień- realizowanych i przyszłych kontraktów- wskazywał na powodzenie dalszego rozwoju tej spółki - zaprzecza Łukasz Kurpiewski, rzecznik grupy PKP.
- Decyzja o złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości jest suwerenną decyzją zarządu PNI - spółki, w której PKP SA nie uczestniczy od listopada ubiegłego roku w wyniku sprzedaży jej udziałów. Decyzja taka podejmowana jest w oparciu o ocenę aktualnej sytuacji spółki, o której PKP SA od momentu sprzedaży jej udziałów, nie posiada wiedzy - wskazał rzecznik.
Jak podał Łukasz Kurpiewski, w momencie sprzedaży PNI miało ustabilizowaną sytuację finansową, "o czym świadczą jej wyniki finansowe za kolejne lata obrotowe, gdzie w 2007/2008 roku wynik netto wynósł 8 652 407,42 zł a EBIDTA 20 900 928,60 zł, rok później wynik netto wyniósł 16 287 231,78 zł, a EBIDTA 23 508 998,86 zł. Natomiast w 2009/2010 wynik netto wyniósł 9 071 448,46, a EBIDTA 21 960 645,34".
- W ramach procesu sprzedaży udziałów, Budimex miał pełen wgląd w dokumentację PNI, w tym dotyczącą wszystkich kontraktów, których PNI jest stroną. Budimex przeprowadził pogłębione badania due diligence, zarówno przed podpisaniem umowy sprzedaży udziałów jak i zamknięciem sprzedaży - zapewnił rzecznik grupy PKP.
Komentarz Jacka Prześlugi, byłego członka zarządu PKP SA, na stronie "RK"
No cóż. Łukasz nie podaje wyników za 2011, ani prognoz, ani warunków umowy, na których PKP SA zobowiązało się wspólnie z Budimeksem wspierać PNI w pierwszym krokach po zamianie właściciela. Choć byłem w zarzadzie PKP, nie chcę się odnosić do meritum tej prywatyzacji, bo odpowiadała za jej przeprowadzenie przede wszystkim Maria Wasiak, był doradca prywatyzacyjny, bylo due dilligence o sto sposobów, żeby zweryfikowac dane, umowy, para,etry finansowe, ale pamiętam wątpliwości Budimeksu w sprawie "dmuchania" kontraktów PNI i zagrożeń, jakie się za tym kryją. Pamiętam też kto w MI uspokajał prezesa Blochera, że wszystko będzie dobrze.
Zbiegły się dwa chciejstwa. PKP i ministerstwo bardzo chciało tej prywatyzacji, Budimex także, bo widział w tym rynek i nowe zlecenia. Może to przytłumiło ogląd sytuacji? A może zarząd PNI zbyt cukierkowo przedstawiał własne możliwości i warunki, na jakich podpisał porozumienia z PLK? Jeszcze w listopadzie ubr. Blocher, szef Budimeksu, miał wątpliwości, czy dobrze zrobili, a było tuż po sprzedaży. Potem rzeczywistość chyba go ekstremalnie zaskoczyła. Podczas kilku rozmów we Wrocławiu miałem wrażenie, że przejrzał na oczy, ale jednocześnie nadzieję, że wyjdzie z tego cało.
Teraz cały problem w sile roszczeń Budimeksu przeciwko sprzedającemu. Jeśli pójdą na wojnę, sprawa z biznesowej stanie się polityczna.
PKP nie pomoże Budimeksowi, choć moim zdaniem ma taki moralny obowiązek. Upadłość powiązana z ugodami może jednak dobrze wpłynąć na przyszłość tej firmy, uwolni ją od balastów. To jednak zły sygnał dla potencjalńych inwestorów, którzy chcą kupować TK Telekom czy myślą o Cargo. PKP straciło wiarygodność jako sprzedawca majątku.
Obstawiam odwołanie Marii Wasiak i czekam na oficjalne stanowisko firmy. Łukasz Kurpiewski wrzucił sygnał czysto PRowski, sprawa ma, tak myślę, dużo poważniejsze konsekwencje, także być może procesowe. Źle się stało, bo teraz sprzedaż majątku kolejowego będzie znacznie trudniejsza. Ciekaw jestem opini Massela i Nowaka, na razie ciosy przyjmuje rzecznik, tłumaczy Piechocinski, nogę do podkucia podstawie Klimkiewicz, ale prawdziwa bitwa rozgrywa się gdzie indziej.
Ralny, tak właśnie wychodzi się na interesach z PKP. Najlepszy przykład to PR wciśnięte marszałkom z wielomilionowym długiem i nieopłaconymi fakturami za remont "budyni", które zgarnęło PKP IC. O ile marszałkowie nie mieli nic do gadania, bo usamorządowienie PR było decyzją stricte polityczną, tak Budimex sam sobie jest winien, bo nikt mu PNI na siłę nie wciskał. Następni chętni na prywatyzowane spółki PKP zastanowią się teraz tysiąc razy zanim podejmą wiążącą decyzję.
_________________ Lady Makbet to typ kobiety, którą nieokiełznana ambicja prowadzi do zbrodni, a potem do wyrzutów sumienia.
Lady Makbet, z punktu widzenia PKP SA, a więc z punktu widzenia Skarbu Państwa, sprzedaż PNI okazała się świetnym interesem. Podobnie jak pozbycie się PR-ów. Natomiast bankructwa i upadłości są czymś normalnym w gospodarce wolnorynkowej, więc upadek PNI nie jest niczym szczególnym.
_________________ Gdyby głupota umiała latać, LOT miałby poważnego konkurenta w postaci PKP.
Różne wnioski ludzie wyciągają w zależności od stopnia zorientowania w temacie, prezentowanej opcji politycznej oraz tego, co chcą przy okazji ugrać. Były minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek twierdzi:
Cytat:
Przykład PNI to żelazny dowód na niekompetencję połączoną z nieodpowiedzialną prywatyzacją rządu Donalda Tuska. (...)I mam wrażenie, że rząd Donalda Tuska chce zostawić „spaloną ziemię” w kolejowym obszarze wykonawczym.
Wychodzi na to, że to Tusk (mafioso) ogłasza przetargi i ustala ceny wywoławcze poniżej kosztorysu zmuszając jednocześnie wykonawców do składania ofert i wygrywania. Polaczek nie wie, że udział w przetargu jest dobrowolny a PNI wygrywało je oferując 50% ceny wywoławczej. Nie wie również tego, że prezes Budimeksu za wszelką cenę chciał wejść na rynek kolejowy i miał okazję ocenić, czy PNI razem z nierentownymi kontraktami warte jest 225 mln zł. Walczył jak lew z pozostałymi czterema oferentami a żądza wygranej przyćmiła mu zdrowy rozsądek. Teraz twierdzi, że coś przed nim ukryto i coś obiecano. Nędzną opinię sobie wystawia, Polaczek też.
Polaczek przed wyborami w 2007 roku zapowiedział w swoim okręgu wyborczym, że Grupa PKP zakończy tamten rok zyskiem. I zakończyła, choć PiS wyborów nie wygrał. Zamiast niego w kwietniu 2008 roku na konferencji prasowej ten historyczny zysk ogłosił minister Garbarczyk. W listopadzie, w raporcie rocznym podano jednak stratę, ale przedmowa prezesa PKP S.A. i przewodniczącego rady nadzorczej odnosiły się do zysku. Dlatego zainicjowałem tutaj temat o kreatywnej księgowości, choć niewiele się na tym znam.
- Zarząd Grupy PKP z zaskoczeniem przyjął wiadomość o złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury - poinformował rzecznik grupy Łukasz Kurpiewski.
Jakże śmiesznie brzmią załgane słowa rzecznika Grupy PKP. Och, jejku, jejku, co to się stało. No, rzeczywiście, taka niespodziewana nieprzyjemność, no jak to się mogło zdarzyć. My nic nie wiedzieliśmy, my się tego nie spodziewaliśmy. Ale mamy nadzieję, że Budimex znajdzie jakoś sposób, by uratować sprywatyzowanego bankruta.
Zupełnie inne opinie o upadłości PNI niż cytowany przeze mnie wyżej były minister transportu Jerzy Polaczek publikują na stronie "Kuriera Kolejowego" też byli... z tego samego resortu:
Tadeusz Syryjczyk:
Cytat:
Zaobserwowałem, że w przypadku niektórych inwestycji ceny podane przez inwestora były obniżone nawet o połowę. Można było przewidywać, że prędzej czy później pojawią się kłopoty.
Juliusz Engelhardt:
Cytat:
Czytałem wypowiedzi (prezesa Budimexu – przyp. red.), które sugerują, że sprzedaż PNI była formą oszustwa ze strony PKP S.A., ale ja bym nie szedł tak daleko. Przecież ostatecznie, wszystkie dokumenty, jak sądzę, mieli do wglądu. (...)Nie przesadzałbym z tragizowaniem w związku upadłością PNI. Proszę pamiętać, o czym się raczej niechętnie mówi, że upadłość jest pewną formą restrukturyzacji w gospodarce. Jeżeli z jakichś przyczyn, w jakiejś branży jest zbyt dużo podmiotów, albo jak w tym przypadku, mamy do czynienia z cenami dumpingowymi, to część słabszych podmiotów musi odpaść.
Wolę te opinie niż faceta, który dla potrzeb kampanii wyborczej "zasugerował" zarządowi PKP S.A. historyczny zysk w roku 2007. Ten zaś tak się sugestią przejął, że zasugerował zysk Grabarczykowi na dzień dobry. Cytuję ze strony jego partii, czyli PiS http://www.pis.org.pl/article.php?id=10244 :
Cytat:
W 2007 roku, po raz pierwszy od wielu lat, grupa PKP nie przyniesie strat. W przyszłym roku wartość nowych inwestycji na kolei wzrośnie ponad dwukrotnie, do 4,5 mld zł - poinformował w piątek w Katowicach Minister Transportu Jerzy Polaczek.
Było to dokładnie 8.10.2007 r., wybory się odbyły 21.10.2007. Coś jeszcze ciekawego wtedy powiedział:
Cytat:
Polaczek przypomniał, że w projekcie przyszłorocznego budżetu zapisano 1,380 mld zł jako pożyczkę dla spółki PKP Przewozy Regionalne, aby mogła rozwiązać problem starych długów, ważących na sytuacji całej grupy. Pozwoli to również na rozpoczęcie inwestycji w tej spółce, głównie w zakresie nowego taboru. W przyszłości firma ma być przekazana samorządom wojewódzkim, które współfinansują przewozy regionalne.
Oddłużenie PKP PR w wykonaniu PiS miało być tylko pożyczką. Zapowiedział przekazanie tej spółki samorządom, za co dwa lata później psy wieszano na Engelhardcie.
fury, trzeba przyznać prof. Engelhardtowi rację. W przypadku PNI zadziałał rynek. Powtórzę za Ralnym, że bankructwa i upadłości są czymś normalnym w gospodarce wolnorynkowej. Dopóki PNI było spółką państwową w ramach Grupy PKP, zasady gospodarki wolnorynkowej nie obowiązywały. Prywatyzacja i wypuszczenie na wolny rynek bardzo szybko zweryfikowało rzeczywistą wartość PNI. Dziwię się tylko krokodylim łzom wylewanym teraz przez władze Budimeksu. Widziały gały co brały! Tak to jest jak za wszelką cenę chce się dorwać do kolejowego tortu. Tort wprawdzie jest duży i obfity, ale chętnych do podziału zbyt wielu. Wygrywają najcwańsi.
Najcwańsi też, Viktorio, ale przede wszystkim ci, których na dumping stać. W ten to sposób w ciągu niespełna czterech miesięcy zdechły linie lotnicze Olt Express. A łzom prezesa Budimeksu wcale się nie dziwię. Musi jakoś usprawiedliwić się przed giełdowymi akcjonariuszami i może przed hiszpańskimi właścicielami, którzy go na stołku obsadzili, choć nie mam pewności, że o tej ryzykownej grze nie wiedzieli. Politycy opozycji jego lamenty wykorzystują zaś do własnych celów, czyli politycznych. Chociaż i tak zachowują się bezpłciowo, bo ja na ich miejscu rzuciłbym oskarżenie o zmowę cenową w Grupie PKP. Oni zaś wolą atakować Tuska.
Ciekawe wnioski. Najpierw podejrzenie o spekulację:
Cytat:
Przy zachowaniu wszelkich należnych procedur i analiz tego typu zachowanie nie powinno mieć miejsca chyba, że transakcja była typowym zagraniem spekulacyjnym polegającym na grę na zwyżkę a osobami uprzywilejowanymi były te, które posiadały prawdziwą wiedzę o kondycji przejmowanego podmiotu.
Potem zakwestionowanie sensu prywatyzacji:
Cytat:
Bankructwo PNI stawia pod znakiem zapytania prawidłowość prowadzenia działań prywatyzacyjnych obecnie realizowanych przez PKP.
I gdzie tu można znaleźć analogię z Amber Gold? Przecież Amber Gold to piramida finansowa, która jak na początku lat 90. Bezpieczna Kasa Oszczędności Grobelnego służyła wyłudzeniu pieniędzy. Nie widzę analogii ani między prywatyzacją PNI a Amber Gold, ani Budimeksem a Amber Gold. Natomiast widzę sens w tej wypowiedzi:
Cytat:
PNI po prywatyzacji - realizowanej przez PKP SA - utraciło część zleceń utrzymaniowych ze spółek grupy tejże PKP, na rzecz innych spółek z tej grupy. PKP SA jest więc z jednej strony agencją prywatyzacji i restrukturyzacji (w imieniu skarbu państwa), a z drugiej grupą kapitałową która kooperuje dla poprawy wspólnego wyniku. Nie jest to przejaw zdrowia strukturalnego i jak widać kwestia zdefiniowania misji PKP SA pozostaje aktualna – twierdzi Tadeusz Syryjczyk.
Upadek PNI jest bardzo podejrzany...
Spółka, która w poprzednich latach jest dominującym przedsiębiorstwem na rynku napraw, remontów i modernizacji linii kolejowych nagle okazuje się nie rentowną. Ogromny potencjał pod względem sprzętu, ludzi, infrastruktury, cztery główne zakłady w kraju nagle okazał się nierentowny? Przecież PNI rozdawało karty na przetargach, inni wykonawcy mogli tylko się starać o jakieś podwykonawstwo.
Już w zeszłym roku wiele osób z załogi PNI przeczuwało co się może stać ze spółką. Operatorzy maszyn uciekali jeden za drugim. Również w administracji co chwilę miały miejsca roszady.
Upadek PNI może pociągnąć za sobą także mniejsze przedsiębiorstwa, które z nim współpracowały. Umowy na roboty podpisane, kredyty zaciągnięte, materiały kupione...., a pieniędzy nie będzie dopóki PLK nie odbierze konkretnego odcinka toru.
Przypomina to trochę budowę polskich autostrad...
jano, tu nie ma nic podejrzanego. Sprawa wydaje się prosta jak budowa cepa. Budimex kupił PNI z portfelem zamówień od PKP PLK. Po prywatyzacji PNI straciło zamówienia na rzecz spółek Grupy PKP i nastąpiła klapa. Jeśli źle dedukuję to proszę mnie poprawić.
PNI miało sporo już zawartych umów z PLK zanim zostało przejęte, choćby obecna modernizacja na linii Wrocław - Poznań, gdzie jednym z podwykonawców PNI jest DOLKOM. Wgląd do tych umów miał Budimex.
Wiecie jaki jest teraz wysyp spółek i spółeczek zajmujących się modernizacją torów? Wyrastają jak grzyby po deszczu. Pokupowali stare maszyny, często sprowadzane od zachodnich sąsiadów czy z krajów Skandynawskich, trochę odremontują aby jeździło i już w konsorcjum z kilkoma innymi działają na rynku. Na gruzach PNI też nie jedna spółka powstanie...
Nie chcę rzucać podejrzeń, ale zakup PNI był dokładnie przemyślany...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum