Rozrywka - Tak może wyglądać Polska 7 kwietnia michael112 - 01-04-2010, 20:43 Temat postu: Tak może wyglądać Polska 7 kwietnia
Z okazji przypadającego dziś Prima Aprilis napisałem artykuł poruszający katastroficzną wersję wydarzeń z dnia 7 kwietnia, kiedy to być może Przewozy Regionalne stracą możliwość korzystania z polskich torów.
Chaos w kraju: pociągów brak
7.04.2010
Jeżeli ktoś dziś próbował podróżować, zwłaszcza pociągiem, srodze się zawiódł. I na pewno spóźnił się do pracy. Powód: dziś w całej Polsce stanęły koleje.
Już od kilku dni nad największym w Polsce przewoźnikiem, Przewozami Regionanymi wisiała groźba usunięcia z torów. Bowiem zarządca infrastruktury, PKP Polskie Linie Kolejowe postawił ultimatum: albo uregulujecie należności, albo rozwiązujemy umowę. I stało się. Dziś rano decyzję wykonano i na tory nie wyjechał żaden pociąg spółki. Efekt to tysiące zdezorientowanych pasażerów bezskutecznie oczekujących na dworcach. Kasjerki nie nadążały z informowaniem o zaszłej sytuacji, a komunikaty w megafonach nie zawsze są słyszalne. Najgorzej było w miejscowościach, gdzie kasy już zamknięto.
- Czekałem prawie 2 godziny na pociąg. Potem brat wysłał mi SMS-a że pociągu nie ma i nie będzie. Usłyszał to w radiu. - To w całym kraju? Myślałem, że zamknęli jedną linię. - To skandal! Jak można zlikwidować wszystkie pociągi i pozostawić tak skandaliczny brak informacji?
Początkowo połączenia międzywojewódzkie realizowane były bez większych przeszkód, obsługuje je bowiem PKP Intercity. Kursowały także pociągi Kolei Mazowieckich czy Arrivy PCC. Jednak i one nie pojeździły długo.
Pracownicy spółki, bojąc się o miejsca pracy, postanowili walczyć. Szybko się zorganizowali i już około 9 zablokowali tory koło najważniejszych dworców w kraju, m.in: Kraków Gł., Warszawa Zachodnia i Wschodnia, Katowice, czy Wrocław Gł. Tylko w stolicy blokada zaczęła się nieco później, ponieważ PR od kilku lat nie ma tu oddziału. Związkowcy stwierdzili jednak, że aby odnieść sukces, potrzeba poruszyć rząd i opinię publiczną, dlatego najaktywniejsi działacze zjechali tu z innych województw. Najszybsi - z Łodzi zaczęli blokować tory jeszcze przed 11.
I o ile rano nieliczni mogli podróżować koleją, o tyle po rozpoczęciu blokady stanęły już zupełnie. Pracownicy PR ustawili swoje blokady tak, żeby żaden pociąg nie mógł przejechać pełnej trasy.
Kolejarze domagali się przywrócenia Przewozów na tory, odnowienia wygasłej 1 kwietnia umowy na korzystanie z kas biletowych, a także równej pozycji na rynku.
- Wszystko zaczęło się, odkąd uruchomiliśmy InterREGIO. Nadepnęliśmy na odcisk PKP, bo te połączenia były zarezerwowane dla InterCity. Teraz przeszkadzają nam na każdym kroku. - Najpierw UTK, potem kasy, w końcu w ogóle nas wyrzucają. Nie wiem tylko, jak będą się tłumaczyć Polakom, którzy dziś nie doczekali się pociągu.
Nikt z rządu nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Nieoficjalnie wiadomo, że rozważane jest albo przejęcie części długów PR przez państwo i przekazanie ich do PLK, albo podział Przewozów na spółki wojewódzkie. Każda obsługiwałaby połączenia regionalne tylko na swoim terenie, tak jak już teraz czynią to Koleje Mazowieckie. InterREGIO w tej sytuacji zostałyby zapewne zlikwidowane lub przejęte przez PKP InterCity.
Rozważane jest również zaangażowanie w sprawę przewoźnika zagranicznego, np. Deutsche Bahn. Jednak niemieckie koleje zamierzają raczej inwestować w bardziej opłacalne połączenia międzymiastowe niż dokładać się do często deficytowych pociągów regionalnych.
Nie ma za to wątpliwości, że kolejarzy z PR interesuje co najwyżej pierwsze rozwiązanie. Nie zamierzają zgodzić się na rozbicie ich na spółki, gdyż praktycznie uniemożliwi to ich konkurencję z innymi, zwłaszcza InterCity. Nie chcą też uzależnić się od zagranicznej firmy. Ta zlikwidowałaby połączenia, które jej zdaniem są "nierentowne". I zapewniają, że będą protestować do skutku.
Pewne jest jedno: pociągi (przynajmniej regionalne) prędko nie wrócą. Zmiany administracyjne, które są konieczne, wymagają oficjalnych decyzji, a te w polskim przypadku, zazwyczaj nie są szybkie. Dlatego wszystkim podróżującym zdecydowanie radzimy korzystać z innych środków transportu. ibonek - 02-04-2010, 07:57 Temat postu: michael112, to jest całkiem realne, a znając nasze realia - wykonalne. Chociaż osobiście wolałbym, żeby ten czarny scenariusz się nie ziścił.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś tam w Warszawie bawi się w politykę moim i innych pasażerów kosztem? Dlaczego transportem publicznym zarządzaja ludzie, którzy nie maja o tym żadnego pojęcia? Dlaczego "zreformowano" przewozy pasażerskie w ten właśnie sposób? Dlaczego nie mogę pojechać z Lublina do Zamościa pociągiem, w cywilizowanych - w miarę - warunkach? Dlaczego muszę kupować kilka biletów na jeden przejazd? Dlaczego ktoś mi musi utrudniać życie, i jeszcze muszę mu za to płacić. Bo jakby nie patrzeć na to wszystko idą pieniądze z moich i Waszych podatków. Krakonos - 03-04-2010, 15:27 Temat postu:
No i scenariusz się nie sprawdził.
Obie strony rozegrały partie, bazując bardziej na blefach i emocjach niż na silnych kartach.
PKP dorzuciło do puli spora stawkę, przy okazji blefując, że ma dobre karty (możliwość unieruchomienia PR). PR dorzuciły trochę mniej (obietnice spłaty części długów) pokazując, że ma Jokera w postaci związków zawodowych. Choć to karta złośliwa i czasami nic nie da, a więcej można stracić.
Kartą kas nikt nie gra, gdyż obie strony traktują ja jak blotkę. Byle nie mieć jej w swojej talii.
Sumując PKP mało zyskało (?) - jeno weksel, a PR straciły niewiele - tyle co atrament w piórze. yusek - 07-04-2010, 22:07 Temat postu:
PR straciło więcej bo np. ja zamiast się wybrać pociągiem do Poznania pojechałem sobie Tramwajem na Śródmieście i potem pieszo na Dolne Miasto zawsze to 60 zł mniej. A być może takich jak ja było więcej.