Hobby - Nasza droga i wolna kolej, czyli z cyklu: tortury po polsku. pospieszny - 25-09-2010, 14:50 Temat postu: Nasza droga i wolna kolej, czyli z cyklu: tortury po polsku.
Do rozpoczęcia "cyklu tortur polskich" skłonił mnie felieton znaleziony na wp.pl. Oto obcokrajowiec opisał swe podróże po Polsce. Podróże polskimi kolejami. Zafascynowało mnie to. Bo nagle zobaczyłem, jak tragicznie absurdalny jest to temat. A my, Polacy, chyba się przyzwyczailiśmy...
Pociągi służą do transportu zbiorowego. W Polsce słowo „zbiorowy" zostało w tym wypadku
akurat bardzo dobrze zrozumiane, gorzej poszło ze zrozumieniem znaczenia słowa „transport" - stwierdza Jamie Stokes, felietonista wp.pl. A ja rozumiem go aż za dobrze. Jakże ja nie cierpię jeździć brudnymi, obskurnymi pociągami z brudnymi, obskurnymi ludźmi stłoczonymi jak sardynki... Kupując bilet powinienem mieć sytuację jasną - mam miejsce i nikt mi nie włazi na kolana. Niestety, bywa tak rzadko, głównie w InterCity, ewentualnie w pospiesznych, ale w klasie I. Tak właśnie staram się podróżować na dłuższych dystansach. Dopłacić czasem nawet połowę więcej, ale jechać jak człowiek, a nie jak stłamszony, przekraczakący nielegalnie granicę imigrant...
Zbiorowy - to PKP opanowało. Transport - to jeszcze nie. Co dalej pisze Jamie Stokes?
Biorąc pod uwagę wszystkie rozwinięte kraje, Polska ma chyba najgorszy poziom usług kolejowych. Wszystko jest kiepskie. Infrastruktura upada, pociągi są nieprawdopodobnie wolne, wagony są przestarzałe, stacje obskurne, a obsługa pomocna jak strażnicy więzienni.
Co? Nieprawda? Popatrzcie na stacje kolejowe. Jest jak w piosence Kultu (Polska) - tak brudno i brzydko, że pękają oczy. Dworzec PKP w Żarach słynął - i słynie - z charakterystycznego smrodu uryny. Można było wysiąść, podejść do przejścia podziemnego i delikatnie się zaciągnąć - i już człowiek wiedział, że jest w stolicy polskich Łużyc... Infrastruktura? A jest coś takiego, jak infrastruktura na kolei? Patrząc na wyposażenie dworców, na prędkość jazdy, na tabor zwykłych pociągów (nie intercity), to jest to - jak już kiedyś ktoś na MM-ce wspomniał - żywy skansen historii kolejnictwa.
Się postawi na granicy kasę z biletami... Się napisze: Polska Posprzedowano joint venture - mówił Janusz Gajos w skeczu Polonus II.
Czy normalka z lat komuny - dwufazowe pokrętło ogrzewania - albo ogrzewające na smażalnię frytek, albo oziębiające na lodówkę - to tylko wspomnienie? Nie, to nadal codzienność polskich kolei. Do tego jakies obsmarkane siedzenia, porozwalane śmietniki...
Jamie Stokes nie napisał o toaletach w naszych pociągach. Albo ma mocny pęcherz, albo przez grzeczność nie napisał o tym, że normalne ustępy i ich pożądana czystość to rzecz niemożliwa do uzyskania. Zawsze są obsikane, zawsze dziurawe z gwiżdzącym wiatrem. Zawsze śmierdzące. Zawsze brak w nich wody. Zawsze brak w nich papieru. Jeśli ktoś napotkał czysty kibelek, to chyba we śnie.
No i koronna rzecz - długość jazdy. Z Krakowa do Gdańska 9 godzin. Kiedy pierwszy raz usłyszałem tę wiadomość, uznałem, że to żart. W dziewięć godzin można przemierzyć chyba większą część naszego kontynentu, a nie większą część kraju średniej wielkości! Najnowsze pociągi francuskie są w stanie przetransportować cię tysiąc kilometrów w czasie, gdy polski pociąg będzie dopiero wytaczał się ze stacji. - pisze Stokes.
A myśmy się przyzwyczaili. Tyle się jedzie, prawda? 9 godzin, trasa 550 km. Wychodzi na to, że średnią prędkością jest 60 km/h. To i tak szybko. Zielona Góra - Wrocław, 157 km, czas podróży - 3,5 godziny. Srednia prędkość? 42 km/h.
Jestem pewien, że znajda się wolniejsze pociągi.
Zaczynam podejrzewać, że to jakaś kara za grzechy. Że to doskonale zaplanowana, wielka, polska tortura. Jedź obskurnym pociągiem, w obskurnym, puszczającym wiatry, głośno rozmawiającym przez komórkę, wcinającym czosnek, nieumytym towarzystwie. Patrz na obraz nędzy i rozpaczy - odrapane i obszczane dworce. Powybijane szyby. Jakieś pranie rozwieszone w mieszkaniach na dworcach... Znoś ludzi sprzedających piwo, Cyganów żebrzących o pieniądze z dziećmi na ręku (gdy na korytarzu stoją ich towarzysze i palą Marlboro).
I rób to jak najdłużej. Polska kolej próbuje udowodnić, że Polacy to naród wytrzymały. Skoro do Wrocławia jedzie się blisko cztery godziny, to jak będzie się jechało pięć - też wytrzymamy...
Dlaczego to wszystko? Nie można było wpuścić kolei innych państw? Niech położą swoje tory, niech wprowadzą swoje składy. Pojadę droższym, ale szybkim i wygodnym, mającym częste połączenia pociągiem. Wolę, niż autobusem. Dam zarobić Niemcowi, Czechowi, Francuzowi, Rosjaninowi. Każdemu, kto uzna mnie za klienta, za normalnego człowieka, który chce spędzić podróż kulturalnie.
Bylebym miał wrażenie, że płacę nie za możliwość przejechania jak bydło, lecz za usługę.
Polska tortrura nr 1: kolej. Wkrótce kolejne tortury. Możecie zgłaszać propozycje...
Tu przeczytacie cały felieton Jamiego Stokes'a
źródło: www.mmzielonagora.plAnonymous - 25-09-2010, 16:41 Temat postu:
Niestety smutne i w większości prawdziwe...