Duperele - Janek Wiśniewski padł Pirat - 25-02-2011, 23:19 Temat postu: Janek Wiśniewski padł
Właśnie wróciliśmy z kina.
Wzięliśmy z żoną córy nasze, żeby sobie utrwaliły swój genetyczny antykomunizm i nie zapomniały, że tych czerwonych szmat mają całym sercem nienawidzić. Mają czuć do nich wstręt i jedynym skojarzeniem ze słowem komunista, socjalista, lewicowiec powinien być taki właśnie czerwony gnój dyndający na latarni.
Starsza córka wzięła ze sobą chłopaka swojego vel zięciunia. I bardzo dobrze. Chłopak ma dobrze w głowie poukładane, ale coś miałem takie wrażenie, że niezbyt gorące ma w tych kwestiach serce. Że taki jest bardziej „tu i teraz”. Czyli nie za bardzo wie, skąd i dokąd zmierza. No ale on młokos jeszcze, to jest szansa spora, że zrobię z niego z czasem prawaka dyszącego żądzą wieszania zdrajców i wrogów Polski. A materiał jest OK.
Przejdźmy jednak do filmu.
Primo - nie zawieszę go tutaj zalinkowanego do oglądania online. Może jak film zejdzie z kin. Póki co macie, ludziska, zasuwać do kina i to w podskokach traktując to jako swój obywatelski obowiązek. I zabrać ze sobą znajomych, sąsiadów etc. To jest, tak w ogóle, okazja do nawiązania sąsiedzkich kontaktów. Jak kto jeszcze temat zaniedbał. Zwracam na to uwagę, bo jakby tak każdy tak zaczął się z jakimiś sąsiadami kolegować, to za chwilę byłoby nas dwa razy więcej. Bez internetów, telewizorni itp bzdetów. Zaprosić więc sąsiadów na film. Koniecznie.
Bo film jest po prostu wybitny. Ani fajny, ani świetny. Wybitny.
Ten film musi zobaczyć każdy Polak. Obowiązkowo! Koniecznie musicie iść do kina, bo reżimowe i postubeckie media (TVP, TVN, Polsat) na pewno przed wyborami tego filmu nie pokażą.
Kiedyś głosowałam na tych czerwonych sku***synów z SLD i teraz pluję sobie w twarz. PO jest taka sama - agent na ubeku i zdrajcą pogania! Precz z czerwonym ścierwem! Noema - 26-02-2011, 21:21 Temat postu:
Chętnie obejrzę ten film. Niestety w zgorzeleckim kinie puszczają jakieś durnoty o tym jak się pozbyć cellulitu. Kolejna pseudo-komedia dla ludzi otępiałych umysłowo.
Na "Czarny czwartek" trzeba będzie chyba pojechać do Legnicy. Wojtek - 26-02-2011, 21:44 Temat postu: Noema, wpadaj do Legnicy. W "Heliosie" grają od wczoraj. Ja wybieram się jutro. Iktorn - 26-02-2011, 22:19 Temat postu:
No skoro tak zachęcacie do obejrzenia tego filmu, to może i ja w tyg. się wybiorę. W końcu Gdańsk to prawie że sama akcja i centrum starć w tamtych czasach. Stella - 26-02-2011, 22:25 Temat postu:
Noema napisał/a:
Na "Czarny czwartek" trzeba będzie chyba pojechać do Legnicy.
Zabrakło mi generała Wojciecha Jaruzelskiego. To brzmi nad wyraz prowokacyjnie, ale zabrakło mi go w filmie "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł". W pamiętnym grudniu roku 1970 generał pełnił funkcję Ministra Obrony Narodowej oraz zastępcy członka Biura Politycznego KC PZPR. To on dowodził wojskiem, a to wojsko strzelało do robotników gdyńskich. On bezpośrednio musiał się zgodzić na użycie broni.
Poważna sprawa, kluczowa postać, a w filmie o nim ani słowa. Nie ma go po prostu i już. Są inni prominenci ówczesnej siły przewodniej, nawet ci pośledniejszego sortu. Jest Gomułka, Cyrankiewicz, Kliszko, Moczar, Olszowski, Tejchma, Kociołek. Creme de la creme, można by powiedzieć, gdyby nie chodziło o siermiężne towarzystwo spod znaku sierpa, młota i czerwonej gwiazdy. Ale przewijają się również postaci tamtej władzy z drugiego planu, a nawet dość tuzinkowe jak Hejduga, Porzycki, Karkoszka, Janczyszyn, czy Mariański. A generała Jaruzelskiego wcięło.
Owszem, decyzja o użyciu broni i strzelaniu do demonstrujących musiała być powzięta przez najwyższe kierownictwo PZPR i zaakceptowana przez ówczesnego I Sekretarza Władysława Gomułkę. On wydał polecenie, ale przecież rozkaz bezpośredni do wojska musiał wydać Jaruzelski. To go czyni współodpowiedzialnym za masakrę grudniową i to na poczesnym miejscu, tuż za szefem partii. Gomułka nie dzwonił przecież do sekretarki w MON, że wojsko może strzelać.
Są źródła, które mówią, że Jaruzelski brał udział w posiedzeniu Biura Politycznego, na którym zapadło postanowienie o strzelaniu do ludzi. W filmie kilkakrotnie widzimy sceny z nasiadówki partyjnych kacyków, ale generała Jaruzelskiego ani widu, ani słychu. To jest co najmniej dziwne, bo różni bonzowie wypowiadają tam opinie za siłowym rozwiązaniem albo optują za pertraktacjami, albo zadają jakieś pytania, natomiast człowieka, bez którego nie można się było w tej kwestii obejść, w ogóle nie ma.
A wiemy przecież, że na użycie broni się zgodził, bo wojsko strzelało i to nie w powietrze. Jak najbardziej chcielibyśmy także wiedzieć, jak się wtedy zachował, czy się opierał, czy próbował perswadować towarzyszom, że źle czynią, czy siedział cicho jak trusia. Może zagroził dymisją? A może tak jak filmowy Kliszko uważał, że „z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela”? Niestety, tego z filmu Antoniego Krauzego się nie dowiemy, a to jest obraz historyczny, traktujący o doniosłym traumatycznym wydarzeniu w najnowszej historii Polski. W takim kontekście całkowite zatarcie obecności Jaruzelskiego w tej opowieści należy traktować jako białą plamę.
Opowieść Antoniego Krauzego jest przejmująca i wzruszenie kilkakrotnie ścisnęło mnie za gardło w trakcie oglądania, a ja nie jestem przesadnie wrażliwy. Dzieło o tragicznych wydarzeniach w moim mieście jest wybitne, ale to nie zwalnia od podnoszenia trudnych kwestii.
W czołówce filmu pojawia się informacja, że patronat nad nim objął prezydent Bronisław Komorowski, czy też film powstał pod patronatem Bronisława Komorowskiego. Dokładnie nie powtórzę, bo nie pamiętam. Wzajemne relacje i konotacje obu prezydentów – byłego i obecnego - są znane. Jaruzelski podziwia charyzmę Komorowskiego, ten zaś ceni niezmiernie jego doświadczenie i korzysta z jego porad. Nie jest to żadna insynuacja, to tajemnica poliszynela. To musi rodzić uzasadnione pytanie o związek przyczynowy pomiędzy wzajemną admiracją obu panów a takim, a nie innym postawieniem sprawy w filmie.
Czy fakt, że prezydent Komorowski patronował dziełu Antoniego Krauzego, miał jakiś wpływ na całkowite przemilczenie w filmie roli i udziału generała Jaruzelskiego w wydarzeniach grudnia 1970 roku? Pytam, bo to pytanie przyszło mi do głowy, kiedy już trochę ochłonąłem po wyjściu z kina.
źródło: niepoprawni.plLady Makbet - 27-02-2011, 15:34 Temat postu:
Byłam w kinie wczoraj z całą rodziną i wszystkim gorąco polecam ten film. Naprawdę, trzeba iść do kina!
Kwestia pominięcia gen. Jaruzelskiego w filmie wcale mnie nie dziwi. Film "Czarny czwartek" jest pod patronatem agenta WSI (czy kim on tam był w tych postsowieckich służbach), który przez wielu nazywany jest namiestnikiem Rosji, przez niektórych określany mianem prezydenta RP. Jest on również mężem córki byłych zagożałych ubeków, o czym na podstawie dokumentów IPN donoszą niezależne prawicowe źródła. Obejmowanie przez kogoś takiego patronatu nad tak wybitnym filmem jest po prostu szczytem bezczelności! W końcu nie kto inny jak sam Komorowski usalonowił Jaruzelskiego, zapraszając go na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, co jest równoznaczne z rehabilitacją tego komunistycznego zbrodniarza, współodpowiedzialnego także za tragiczne wydarzenia grudnia 1970. Picolo - 27-02-2011, 23:51 Temat postu: Lady Makbet, Jaruzelskiego nikt nie tknie. On ma na wszystkich teczki, niedawno przecież sam powiedział, że jak ktoś mu podskoczy to pospadają aureole (to było ostrzeżenie!). Tzw. elita i salon boi się go jak ognia i/lub jest na usługach Moskwy. Najlepszy dowód: od 20 lat nie można go osądzić i skazać za komunistyczne zbrodnie. To samo dotyczy Kiszczaka i innych sługusów Moskwy, którzy gnoili nasz naród. Nadal mamy PRL tylko pod inną nazwą. Minerva - 28-02-2011, 00:20 Temat postu:
Szukacie odpowiedzi na pytanie z jakiej przyczyny w filmie "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" nie ma osoby Jaruzelskiego, wtedy - ministra obrony odpowiadającego za zabijanie ludzi przez wojsko. Odpowiedź jest banalnie oczywista. Bo Jaruzelski został namaszczony przez prezydenta Komorowskiego na "autoryteta" w sprawach rosyjskich i podejmowany jest na prezydenckich salonach, choć dawno powinien zostać osądzony za komunistyczne ludobójstwo! Mimo to ten film każdy musi zobaczyć. Młodzież, aby poznała tragiczną kartę najnowszej historii Polski, a starsi, aby odświeżyli sobie pamięć. Proszę pamiętać o grudniu 1970 w trakcie jesiennych wyborów parlamentarnych. Głosowanie na SLD i PO to oddanie władzy kremlowskim sługusom, którzy niszczą i wyprzedają nasz kraj. Ralny - 28-02-2011, 10:36 Temat postu:
Film przypomina tragiczne zdarzenia z 17 grudnia 1970 r., utrwalone w balladzie „Janek Wiśniewski padł”.
Dla potrzeb „Czarnego czwartku” śpiewa ten utwór w swoim stylu Kazik Staszewski. Ta prosta piosenka ciągle wzrusza. Film Antoniego Krauzego jest trochę podobny. Główny bohater Brunon Drywa (postać autentyczna) to porządny, odważny człowiek, ale nie ma w sobie nic z herosa. Chce pracować i zarabiać, cieszyć się rodziną i nowym mieszkaniem. Zwłaszcza że zbliżają się święta Bożego Narodzenia. W feralny czwartek idzie do pracy w Stoczni Gdyńskiej, odpowiadając na wezwanie lokalnych władz. Nie mógł wiedzieć, że partia w tych dniach miała kłopoty z komunikacją i wydawała sprzeczne polecenia. Wysiadających z kolejki stoczniowców witają kule.
Pada Brunon Drywa i jeszcze 17 innych osób. To są mocne sceny, dobrze sfotografowane, odtworzone z dbałością o każdy szczegół. Kiedy ginie mężczyzna, tak to już bywało w polskiej historii, na pierwszy plan wysuwa się kobieta. Owdowiała żona, po licznych przejściach – o których rodziny zabitych jeszcze przez wiele lat musiały milczeć – zostanie nocą wezwana na cmentarz, gdzie będzie obecna przy tajnym pochówku męża. To najbardziej poruszająca sekwencja filmu.
Świetne są zdjęcia Jacka Petryckiego, jakby przyczernione, szare, podkreślają mroczny klimat filmu, ale zarazem mają logiczne wytłumaczenie – akcja toczy się w dniach najkrótszych w roku, kiedy jest najmniej światła. Dobrze się stało, że do głównych ról reżyser nie zaangażował znanych i opatrzonych aktorów – Michał Kowalski i Marta Honzatko zagrali bardzo przekonująco. Gorzej z postaciami historycznymi, odtwarzanymi przez renomowanych aktorów. Przykładowo Wojciech Pszoniak bardzo się stara, by pokazać lekko schizofreniczną osobowość Władysława Gomułki, dla którego były to ostatnie dni jego rządów, nic jednak na to nie poradzę, że widzę na ekranie Pszoniaka, nie Gomułkę.
Jak zatem ocenić „Czwartek” na tle naszych filmów historycznych z ostatnich lat? W sumie przyzwoita, staranna robota, ale trudno nie zauważyć, że w lokalnym wymiarze, dla nas samych, bez szans na dotarcie do zagranicznej publiczności. Szkoda, że o wielkich sprawach Polaków nie potrafimy robić wielkich filmów.
źródło: polityka.pl Noema - 28-02-2011, 23:48 Temat postu:
Czy generał Jaruzelski zabił Janka Wiśniewskiego?
Zainteresowało mnie to, ponieważ w filmie " Czarny czwartek " taka postać nie występuje.
Oto odpowiedź reżysera na moje wątpliwości:
Antoni Krauze napisał(a): „Tej postaci nie było w scenariuszu, ponieważ nie ma żadnych dokumentów, na podstawie których można byłoby stworzyć wiarygodną scenę z gen. Jaruzelskim. Antoni nie należy do fanów generała (delikatnie mówiąc), ale film miał być wiarygodną rekonstrukcją wydarzeń i powstał wyłącznie w oparciu o dokładne relacje i dokumenty. A przede wszystkim miał być opowieścią o zwykłych ludziach - ofiarach historii, a nie o polityce. Poza tym - zgodnie z sugestią prof. Eislera - konsultanta historycznego filmu (IPN), w tym czasie w PRL o wszystkim decydowano na najwyższym szczeblu KC PZPR i taka scena w filmie oczywiście jest. Ministrowie musieli wykonywać odgórne decyzje. Co oczywiście nie zdejmuje z nich odpowiedzialności... .”
Ciekawe, prawda?
Był Ministrem Obrony Narodowej, Zastępcą Członka Biura POlitycznego KC PZPR, a to nie on wydał wojsku rozkazu strzelania do robotników w Gdański w 1970 roku?
A może to sam Gomułka zadzwonił do generała dowodzącego tą akcją?
Niektórzy komentatorzy krytykują mój poprzedni wpis o filmie „Czarny czwartek”, zarzucając mi, że nie wytknąłem autorom filmu braku w nim postaci gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Rzecz jednak w tym, że w świetle tego co wiemy o roli Jaruzelskiego w tamtych wydarzeniach, trudno uznać go za równie odpowiedzialnego za strzelanie do robotników co Gomułka czy Kliszko. Generał oczywiście nie siedział wtedy w żadnym areszcie domowym – jak głosiła plotka upowszechniana przed laty przez jego wyznawców – ale też nie znajdował się w ścisłym kręgu decyzyjnym. Gomułka porozumiewał się wtedy bezpośrednio z przebywającym wówczas w Gdańsku wiceministrem obrony gen. Grzegorzem Korczyńskim – swoim starym towarzyszem jeszcze z czasów PPR-owskiej konspiracji, więzionym później za tzw. odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne. Korczyński samodzielnie dowodził oddziałami wojska znajdującymi się w Trójmieście i jeśli liczył się tam w ogóle z czyimś zdaniem, to tylko Zenona Kliszki, który był najbliższym współpracownikiem Gomułki.
Jedyne co Jaruzelski mógł wówczas realnie zrobić to podać się do dymisji, ale to oczywiście przekreśliłoby jego błyskotliwą karierę i stało w sprzeczności z koniunkturalizmem, który naznaczył całą jego życiową drogę. Dlatego w pierwszych dniach rewolty na Wybrzeżu milczał i czekał na rozwój wydarzeń, podobnie jak kilku innych ludzi z ówczesnych władz PRL. Poza tym był już wówczas zaangażowany w krystalizujący się antygomułkowski spisek, który miał się ujawnić 19 grudnia 1970 r., gdy jego uczestnicy dowiedzieli się, że Kreml cofnął poparcie Gomułce i wskazał na Gierka - informował o tym przebywający wówczas w Moskwie wicepremier Piotr Jaroszewicz. Tego dnia stan zdrowia „Wiesława” pogorszył się na tyle, że nie był w stanie uczestniczyć w pierwszym od rozpoczęcia robotniczych protestów oficjalnym posiedzeniu Biura Politycznego. Uczestniczył w nim natomiast Jaruzelski, zaproszony na posiedzenie jako minister obrony. Już na wstępie poinformował zgromadzonych, że „gdyby w Warszawie rozpoczęły się zajścia w takiej skali, jak w Gdańsku i Szczecinie, wojsko nie ma fizycznej możliwości przeciwstawienia się skutecznie”. W rzeczywistości w rejonie Warszawy stały dwie przemieszczone tam 15 grudnia dywizje zmechanizowane (1 i 15), a w odwodzie pozostawała także 3 Dywizja stacjonująca w Lublinie. Jaruzelski doskonale o tym wiedział, czego nie można powiedzieć o stronnikach Gomułki: Kliszce, Lodze-Sowińskim czy Strzeleckim, na których ta wypowiedź musiała zrobić wrażenie.
Jeszcze bardziej jednoznaczna była druga z wypowiedzi generała, który po podaniu nieprawdziwych informacji, że sytuacja w kraju ulega pogorszeniu oświadczył: „Kandydatura tow. Gierka będzie z uznaniem przyjęta przez wojsko”. Gierek nie zapomniał Jaruzelskiemu tego wystąpienia: w nagrodę został wprowadzony w 1971 r. do Biura Politycznego i - co ważniejsze - uzyskał w kierowaniu armią taką swobodę, o jakiej jego poprzednicy na stanowisku ministra obrony mogli tylko marzyć.
Źródło: http://antoni.dudek.salon24.pl/282632,jaruzelski-w-grudniu-70Pirat - 03-03-2011, 23:46 Temat postu:
Znakomity film „Czarny czwartek: Janek Wiśniewski padł” Antoniego Krauzego – wstrząsający, bo niemal paradokumentalny – denerwuje oglądających Niezłomnych dwoma nazwiskami: na początku projekcji obwieszczonym patronatem Bronisława Komorowskiego, a już po niej - brakiem choćby słówka o „Czarnym Generale”.
Czytaj dalej:
http://mikro-makro.nowyekran.pl/post/5176,czwartek-taktyka-w-czarnego-jaruzelaMinerva - 13-06-2011, 20:44 Temat postu:
Jury 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodziło dramat „Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł” w reżyserii Antoniego Krauze. Film uhonorowano specjalnym wyróżnieniem za wyjątkowy wkład w pielęgnowanie narodowej świadomości i za wyjątkowo osobistą nutę w kinie dotykającym wydarzeń historycznych. - Przyjąłem to z dużym zaskoczeniem i wielką radością - powiedział portalowi Fronda.pl reżyser Antoni Krauze.
- Dyplom zostawiłem ekipie filmowej, aby nie był on tylko moją indywidualną nagrodą, bo podziękowania należą się wielu ludziom. Cieszę się, że duża publiczność, głównie młoda, obejrzała dramatyczną historię Grudnia'70. Teraz pracuję nad filmem o tragedii smoleńskiej. Przestałem się z tym kryć. Uważam, że ten temat jest niesłychanie ważny. Będzie to film fabularny, choć jeszcze nie rozpocząłem zdjęć - dodał reżyser.
„Czarny Czwartek” to też jeden z największych sukcesów frekwencyjnych polskiego kina w tym roku. Widowiskową rekonstrukcję dramatycznych wydarzeń z Gdyni 1970 r. obejrzało blisko 800 tys. widzów.
źródło: Fronda.pl Ralny - 06-07-2011, 22:35 Temat postu:
Bez Wojciecha Jaruzelskiego na ławie oskarżonych rozpoczął się nowy proces ws. masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.
Proces zaczął się od nowa, bo w maju - po 10 latach rozpraw – został przerwany z powodu śmierci ławnika.
Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie zbadali Jaruzelskiego na potrzeby procesu autorów stanu wojennego, który jest prowadzony przed tym samym sądem. Wyniki badań przekazano sędziom orzekającym w sprawie Grudnia'70.
"Opinia biegłych jest jednoznaczna" - oświadczył przewodniczący Wojciech Małek.
Lekarze nie widzą szans, by w ciągu najbliższych 12 miesięcy Jaruzelski mógł uczestniczyć w postępowaniu sądowym.
„Okres koniecznej izolacji badanego od skupisk ludzkich to co najmniej 12 miesięcy" - orzekli lekarze.
Prokurator Bogdan Szegda wniósł o to, by odrębnie przebadać generała na potrzeby procesu ws. Grudnia'70. Sąd nie zgodził się jednak na dodatkowe badania Jaruzelskiego. Szegda wniósł o wyłączenie jego sprawy z procesu. Zgodził się z tym sąd.
Wobec faktu, że obchodzący dzisiaj 88. urodziny Jaruzelski przechodzi kolejne zabiegi onkologiczne, nikła jest szansa na rozpoczęcie jego procesu i sprawa może się zakończyć ostatecznym zawieszeniem postępowania w jego sprawie - tak jak stało się to już wobec ciężko chorych oskarżonych dowódców wojska - Stanisława Kruczka i Edwarda Łańcuckiego.
Obrońca Jaruzelskiego mec. Irena Łozińska oświadczyła, że adwokaci z powodu stanu zdrowia ich klienta mają z nim "bardzo słaby kontakt", ale generał miał wyrazić "nadzieję, że będzie wyleczony".
źródło: niezalezna.pl Pawel_15 - 06-07-2011, 22:41 Temat postu:
Będzie wszystko robił żeby zejść z tego świata zanim zapadnie wyrok. Ten cały proces to kpina, zarówno Jaruzela jak i Kociołek i paru innych, powinno zostać rozstrzelanych w 1990 roku za rok 1970 i 1981. No ale się w Magdalence dogadali i zapewnili sobie nietykalność. Ralny - 19-07-2011, 12:06 Temat postu: Proces Jaruzelskiego zawieszony
Toczący się przed warszawskim sądem proces ws. masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu ’70 r. został zawieszony. Z powodu złego stanu zdrowia 88-letniego Wojciecha Jaruzelskiego, oskarżonego o "sprawstwo kierownicze".
- Sąd podjął decyzję ze względu na stan zdrowia oskarżonego, wyłączonego z głównego procesu w sprawie grudnia 1970 r. - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek.
Sąd powołał się na wyniki niedawnych badań lekarskich, z których wynika, że Jaruzelski nie może uczestniczyć w rozprawach przez najbliższy rok (jest po zabiegach onkologicznych).
- Po upływie tych 12 miesięcy sąd zarządzi zapewne nowe badania lekarskie oskarżonego i podejmie decyzję, czy utrzymać zawieszenie, czy rozpocząć proces - dodał sędzia.
W grudniu 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Jaruzelski nie przyznaje się do winy.
źródło: niezależna.pl Minerva - 05-09-2011, 23:17 Temat postu:
"Czarny czwartek. Janek wiśniewski padł" nagrodzony na 35. Montreal World Film Festival
Dlaczego mnie nie dziwi, że wiadomość o nagrodzeniu tego filmu nie przedarła się przez szczelną zaporę naszych mediów?
Więcej...rumburak - 07-09-2011, 07:53 Temat postu:
Wyborcza pisała o tej nagrodzie w dziale Kultura, kto nie wierzy ten łatwo znajdzie.
Ogłoszenie o wszechogarniającej cenzurze jest wprawdzie nośne, ale przedwczesne. Beatrycze - 07-09-2011, 12:08 Temat postu: rumburak, ile ludzi czyta dział kulturalny w GW? Jest to ulubiona gazeta salonu i tzw. młodych, wykształconych z wielkich miast, którzy najnowszą historię Polski i kulturę przez duże "K" mają w d...
Gdzie są środki masowego przekazu jak telewizja, radio? Tam temat został przemilczany! Taki nius powinien pojawić się w głównych programach informacyjnych. Victoria - 28-09-2011, 17:34 Temat postu:
Pierwsi świadkowie zeznawali dzisiaj w ponownym procesie w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.
Szczegóły:
http://niezalezna.pl/16844-swiadkowie-o-masakrze-na-wybrzezuŚwinia - 21-12-2011, 00:49 Temat postu: Victoria - 17-12-2013, 19:23 Temat postu:
17 grudnia 1970 roku (Czarny Czwartek) - masakra na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia.
04:30 - na stację SKM Gdynia Stocznia wjeżdżają pierwsze pociągi.
05:30 - na stacji SKM Gdynia Stocznia gromadzi się 3 tys. osób. Pociągi SKM dojeżdżają tylko do dworca Gdynia Główna.
05:50 - mieszkańcy hotelu robotniczego Stoczni im. Komuny Paryskiej przy ul. Śląskiej udają się w kierunku Śródmieścia. Grupy zgromadzone w rejonie Dworca Głównego kierują się w stronę stoczni.
06:00 - przy stacji SKM Gdynia Stocznia tłum napiera na pojazdy wojskowe. Pada strzał armatni z czołgu. Oddziały milicji i wojska otwierają ogień. Według ustaleń prokuratury śmierć poniosło 10 osób.
06:15 - tłum wypiera oddziały milicji z pomostu nad stacją SKM Gdynia Stocznia.
06:20 - tłum 3 tys. osób atakuje siedzibę prokuratury przy pl. Konstytucji. Otoczone są czołgi przed Dworcem Głównym.
06:35 - do akcji rozpraszania tłumów zostają włączone śmigłowce. Zrzucane są z nich petardy, świece dymne i gaz łzawiący, według zeznań świadków również oddawano z nich strzały do ludzi na dole.
06:45 - zostaje wstrzymany ruch pociągów SKM w Gdyni. Pociągi z Wejherowa docierają tylko do stacji Gdynia Chylonia, pociągi z Gdańska do stacji Sopot.
06:50 - tłum zgromadzony na przystanku SKM Gdynia Stocznia zatrzymuje pociąg osobowy do Pucka. Uzbrojony mężczyzna oddaje strzały w kierunku wojska i milicji.
07:30 - tłum na stacji SKM Gdynia Stocznia atakuje oddziały wojska. Pomost nad stacją zostaje podpalony w trzech miejscach.
09:25 - od strony ulic Marchlewskiego i Polskiej, w rejon stacji SKM Gdynia Stocznia, nadciąga 3 tys. osób. Tłum naciera na oddziały wojska i milicji, które używają broni. Według ustaleń prokuratury giną 3 osoby.
10:30 - oddziały milicji opanowują sytuację w rejonie Dworca Głównego w Gdyni. Zostaje przywrócony ruch pociągów.
10:35 - pod Prezydium MRN dociera pochód 300 osób z ciałem Zbigniewa Godlewskiego. Tłum naciera na Prezydium MRN. Demonstranci zatrzymują pociągi.
10:40 - ruch pociągów zostaje ponownie wstrzymany.
12:40 - oddziały wojska i milicji wypierają demonstrantów z rejonu Prezydium MRN. Na torach przy stacji SKM Gdynia Wzgórze Nowotki zbiera się grupa tysiąca osób.
13:20 - przy stacji SKM Gdynia Wzgórze Nowotki zatrzymuje się pociąg, który gwizdem zagłusza wezwania do rozejścia się.
15:00 - oddziały milicji wypierają demonstrantów z rejonu stacji SKM Gdynia Wzgórze Nowotki w kierunku ul. Kieleckiej i hotelu „Bałtyk”. Zostaje przywrócony ruch pociągów.
16:40 - zostaje podjęta decyzja o zamknięciu komunikacji miejskiej w Gdyni.
17:00 - na terenie miasta Gdynia zostaje wprowadzona godzina milicyjna.
www.grudzien70.ipn.gov.plPirat - 17-12-2013, 21:55 Temat postu: Beatrycze - 11-10-2015, 21:11 Temat postu:
Stanisław Kociołek odpowiedzialny za mord polskich robotników w grudniu 1970 roku został pochowany na warszawskich Powązkach. Kolejna ciemna plama w historii III RP.
Noema - 17-12-2015, 23:13 Temat postu:
Rano mogliśmy przeczytać, że Duda dzieli Polaków, bo w Gdyni podczas uroczystości ku czci ofiar Grudnia'70 powiedział, że jest mu wstyd za III RP. Oburzyły się elyty III RP z Bolkiem na czele.
A co oburzającego powiedział Duda w Gdyni? Tylko to co myśli każdy przyzwoity człowiek: „Staję tu dzisiaj przed państwem, a wcześniej przyklęknąłem przed pomnikiem ofiar Grudnia'70 roku, oddając hołd, hołd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i całego naszego narodu. Hołd, jak przystało na prezydenta Rzeczypospolitej, który silną i sprawiedliwą Polskę ma jako swoje najważniejsze zadanie, w służbie, którą podjął się pełnić. Przyklękam w pamięci i hołdzie o wszystkich tych, którzy polegli, zostali ranni, cierpieli, byli prześladowani przez całe lata i nigdy nie doczekali się od III Rzeczypospolitej elementarnej sprawiedliwości, sprawiedliwości na poziomie prawnym, sprawiedliwości na poziomie państwowym. Bo w sercach ludzi, Polaków, uczciwych, dumnych, zawsze są i będą, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale za tę III RP po 1989 roku, która nie umiała skazać sprawców tej zbrodni, wstyd, zwyczajnie wstyd dzisiaj. Chyba nam wszystkim, jak tutaj stoimy”.
Jeśli to jest powód do oburzenia się elyt to... znakomicie świadczy o Dudzie. I po raz kolejny ukazuje kim są elyty. I kogo przez te „25 lat wolności” chronili.