Na linii wrocławski magistrat - urząd marszałkowski widać wyraźne ocieplenie. Oba samorządy będą wspólnie organizować transport kolejowy i razem za niego płacić.
Porozumienie w tej sprawie jest przygotowane i zostanie podpisane na początku marca. Dlaczego to takie ważne? Bo samorząd województwa i gmina forsowały swoje, niemal identyczne pomysły na uruchomienie kolei metropolitalnej. Miała ona połączyć Wrocław i okoliczne samorządy szybkimi połączeniami. Miasto nazwało to przedsięwzięcie Wrocławską Koleją Aglomeracyjną, marszałek - Dolnośląską Koleją Dojazdową.
Plan był ambitny, bo cała sieć DKD miała połączyć 43 gminy (mieszka w nich 1,5 mln ludzi), w tym: Trzebnicę, Oleśnicę, Oławę, Jelcz-Laskowice, Strzelin, Wołów, Legnicę, Żmigród, Wałbrzych i Świdnicę. Okazało się jednak, że największym osiągnięciem, jakim może pochwalić się poprzedni marszałek Marek Łapiński, jest uruchomienie trasy do Trzebnicy. Reszta planów DKD z 2009 r. gdzieś się rozpłynęła. Podobnie jak tych, które mieli urzędnicy z ratusza.
Z końcem tego roku Wrocław zamierza uruchomić linię, która połączy stolicę Dolnego Śląska z Długołęką i Siechnicami. Ma nią zarządzać Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Teraz nad innymi priorytetowymi liniami ma pochylić się specjalny zespół urzędników magistratu i marszałka.
- Musimy określić, jakim obszarem będziemy się zajmowali którymi liniami - mówi Grzegorz Roman, doradca prezydenta Wrocławia do spraw transportu aglomeracyjnego. Zaproponuje on, żeby metropolitalne połączenia sięgnęły Rawicza, Legnicy, Wałbrzycha, Świdnicy, a także Opola.
Jak oba samorządy podzielą się obowiązkami? Tego na razie nie wiadomo. Dzisiaj pewne jest tylko to, że urzędnicy ponownie zajęli się sprawami połączenia kolejowego do wrocławskiego lotniska. W piątek o tej sprawie rozmawiał wicemarszałek Jerzy Łużniak, wiceprezydent Wojciech Adamski i Jerzy Dul, dyrektor oddziału Centrum Realizacji Inwestycji PKP PLK. - Za dwa tygodnie mamy podpisać porozumienie - zapewnia wicemarszałek Łużniak.
Choć trasa z Dworca Głównego do lotniska miała powstać na Euro 2012, PKP PLK zrezygnowały z ubiegania się o dofinansowanie budowy trasy z Unii Europejskiej. Ponad pół roku temu kolej tłumaczyła, że nie ma pieniędzy na wkład własny. Dzisiaj okazało się, że jednak ma. Przynajmniej taką deklarację złożył w piątek Jerzy Dul.
Tym razem trzeba będzie napisać wniosek o dofinansowanie tego zadania nie do marszałka, który dzieli pieniądze z Unii, tylko do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Ale i tak nie ma szans, żeby kibice z Dworca Głównego koleją dostali się do nowego terminalu na Strachowicach. Najszybciej stanie się to w 2015 roku. Położenie torów na odcinku 4 km ma kosztować 140-150 mln zł.