Skargi i wnioski - Kobietka za dychę Pirat - 19-04-2011, 00:01 Temat postu: Kobietka za dychęKobietka za dychę
Jan Wilczyński jest artystą fotografikiem. Żaden z niego geniusz, dlatego często jeździ w plenery do Łodzi Fabrycznej. Ostatnio zapomniał obiektywów, w związku z czym polecił matce spakować je i nadać na pociąg Warszawa Centralna - Łódź Fabryczna.
Obiektywy miały być na miejscu o 9.03. Tymczasem z samego rana Wilczyński odebrał telefon.
- Dzień dobry, panu. - Tembr głosu wskazywał, że dzwoni weteranka linii 0700. - Czy pan o czymś nie zapomniał, mój drogi?
Wilczyński nie lubi tego typu kobiet, bo nudzą mu się po pierwszym orgazmie, dlatego fuknął:
- O co pani chodzi? - Jaki pan rano nerwowy! - rozmarzyła się rozmówczyni. - Pytam tylko, o której przyjdzie pan po przesyłkę z Warszawy, bo się pan spóźnił, żeby ją odebrać z pociągu u konduktora.
Wilczyński zerknął na zegarek:
- Jest 8.10. Mam jeszcze godzinę. Znowu w tym PKP wam coś stanęło?
- Ale pan głupiutki - zachichotała paniusia. Przecież mieliśmy w nocy zmianę czasu. Jest teraz 9.10!
- To będę za pół godziny. - Wilczyński wyskoczył z łóżka.
Wychodząc z hotelu, dostał SMS-a: "Długo mam na Pana czekać? To będzie kosztowało największą bąbonierkę w Łodzi!? (pisowniaoryginalna).
W taksówce Wilczyński dostał kolejnego SMS-a: "Wszystkim kobietom Pan tak każe na siebie czekać???".
Tym razem Wilczyński naprawdę się wkurwił, bo jak ognia unika seksualnych desperatek, a ta z PKP miała jego numer telefonu. Oddzwonił błyskawicznie:
- Proszę pani, proszę przestać wysyłać mi te żałosne wiadomości i normalnie zostawić moją przesyłkę w punkcie odbioru przesyłek PKP!
5 minut później Wilczyński dostał kolejnego SMS-a: "Ok. Oddam na punkt. Trzeba było mi powiedzieć wcześniej, jak dzwoniłam po 9-tej. Odpoczęłabym sobie i nie czekała na pana!".
Wilczyński wpadł do punktu odbioru przesyłek PKP jak burza. Kobieta w okienku rysowała akurat szlaczki na rogu kartki. Wilczyński dopłacił 10 zł za nieodebranie przesyłki z pociągu, wziął obiektywy pod pachę i na odchodne zapytał:
- A co to za obyczaje panują teraz na PKP, że się mnie molestuje od rana dziwnymi SMS-ami?
Babka w okienku spąsowiała:
- Nie wiem, o czym pan mówi. Coś się musiało panu pomylić.
Wilczyński aż przystanął:
- Mogę pani pokazać te SMS-y. Kto coś takiego wysyła?
- Nie mam pojęcia, ale może to jakiś żart - wyjaśniła rzeczowo okienkowa, nie patrząc Wilczyńskiemu w oczy.
Wilczyński wyszedł, a tuż za nim podreptał sprzątacz:
- Poczekaj pan i się nie denerwuj. Tu nie idzie o żaden seks, tylko o 10 zł.
- Że co? - jęknął Wilczyński.
- Nic pan nie kontaktujesz - załamał ręce facet zmiotłą. - Kobity tu dorabiają. Jak się ktoś spóźni po odbiór przesyłki, a to nietrudne, bo tu pociągi prawie zawsze się spóźniają, to babina bierze przesyłkę na siebie, umawia się w hallu głównym przez telefon i 10 zł ma w kieszeni. Bo w punkcie to trzeba pieniądz zaewidencjonować i dopłata idzie na zmarnowanie, na konto PKP...
Wilczyńskiego zatkało.
- Coś pan, z PiS-u jesteś, kobicie dychy pożałowałeś. Przecież one specjalnie tak facetom piszą, żeby te przesyłki u nich odbierali, a nie w punkcie!
Facet z miotłą pokręcił głową i wlazł z powrotem do punktu odbioru. I właśnie dlatego Wilczyński do nas napisał. Żeby nas wszystkich uświadomić.
Iza Kosmala
źródło: Tygodnik "NIE" Brajdak - 19-04-2011, 05:45 Temat postu:
" Wszystko to być może... " , szkoda że to napisało "NIE",brukowiec (wg. mnie) szukający taniej sensacji. Albowiem, takie rzeczy się zdarzają,tylko te SMS-y... Lady Makbet - 19-04-2011, 08:19 Temat postu: Brajdak, a gdyby to samo napisał inny szmatławiec szukający sensacji, np. "Gazeta Wyborcza" to byłoby OK? syrenka - 19-04-2011, 10:50 Temat postu:
To już chyba 10 wątek w tym tygodniu, w którym pod cytowanym ze źródła tekstem dyskutuje się o ów źródle, a nie o treści.
Gratuluje wam. Wojtek - 19-04-2011, 11:01 Temat postu: syrenka, tak to już bywa, że przy niewygodnych tematach neguje się źródło zamiast dyskutować o istocie sprawy. Nasze forum, gdy ujawniało jakieś przekręty na kolei, jako źródło też było negowane przez politycznie poprawny "salon" kolejowy i przez innych osobników uczulonych na nasze forum. yusek - 19-04-2011, 13:56 Temat postu:
Po pierwsze niby jak to jest możliwe, że ktoś obiera za kogoś przesyłkę i stoi z nią na holu. Przecież jeśli by koleś olał telefony i poszedł do miejsca, gdzie jest to wydawane to była by jatka dla 10zł. Po drugie przecież jakby wyszła z miejsca pracy i była by to norma to brakowało by pracownika, co zaraz było by zauważone przez jakieś kierownictwo albo kontrolę. Po prostu nie wierzę w takie praktyki.
A co do tła tej historii to czemu fotograf z Warszawy (chyba, że jeszcze jakiś Jan Wilczyński jest fotografem) robił w hotelu w Łodzi. Artykuł się nie trzyma niczego. Brajdak - 20-04-2011, 19:25 Temat postu:
>Lady...<,GW to taka sama gadzinówka więc jej już nie czytam, mimo że ją za darmochę wykładają.>Syrenka< i >Wojtek< , czytajcie ze zrozumieniem!
Cytat:
Albowiem, takie rzeczy się zdarzają,tylko te SMS-y...
To cytat z mojego wcześniejszego wpisu. Ja osobiście w przytoczoną treść tych SMS-ów nie wierzę .Może gdyby to napisał "Gość Niedzielny"... . Dave - 28-04-2011, 14:06 Temat postu:
yusek, nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Ktoś, kto się spóźnia i nie odbiera przesyłki po przyjeździe pociągu u konduktora, może ją odebrać w punkcie stacjonarnym na danej stacji, do której była ona nadana, o ile oczywiście taki punkt jest, bo już mało gdzie! Za taki późniejszy odbiór przesyłki dopłaca się 10 zł. Widocznie kierowniczka pociągu nie odniosła od razu do punktu tej przesyłki, tylko zadzwoniła do odbiorcy, czy i gdzie się pojawi. Kwestia tych 10 zł to już inna bajka. Może i kierowniczka chciała 10 zł zainkasować dla siebie, nim przesyłkę zda w punkcie stacjonarnym, a może po prostu chciała być na tyle miła dla klienta, że zdecydowała się poczekać i wręczyć mu osobiście (tak, jakby to zrobiła w pociągu) w miarę wolnego czasu. A może jeszcze coś inne nią kierowało? A może cała ta historia jest zmyślona? Bo nie wydaje mi się, żeby to punkt stacjonarny dzwonił, chociaż kto wie? yusek - 28-04-2011, 14:42 Temat postu:
Tak czy inaczej nie trzyma się kupy. EP07Budyn - 28-04-2011, 20:24 Temat postu:
Hmmm.... Znam Łódź Fabryczną i pracujących tam pracowników dokładnie i.... zastanawia mnie, skąd wziął się tam facet z miotłą Coś historia całkiem wyssana z palca, ale napisana dosyć ciekawym językiem faktu.