INFO KOLEJ - forum kolejowe

Dział pracowniczy - Pan i władca, czyli związkowiec

Beatrycze - 26-06-2011, 00:50
Temat postu: Pan i władca, czyli związkowiec
Pan i władca, czyli związkowiec

W dzisiejszych czasach nie trzeba być prezesem, by zarabiać krocie. Wystarczy być związkowcem. Od czasu do czasu strajk, protest czy petycja. Za to setki przywilejów - własne biura, sekretarki, delegacje i zero odpowiedzialności. Ot, demokracja.

W maju opublikowano badania przeprowadzone przez Szkołę Główną Handlową. Wyłania się z nich współczesny obraz postrzegania związków zawodowych przez pracowników. Nie jest to obraz pozytywny. Pracownicy uważają, że związki niewiele obecnie mogą zdziałać, że zbytnio angażują się w politykę, że nie za bardzo są w stanie pomóc pracownikom na wolnym rynku, a elity związkowe stają się hermetyczne. Głównym jednak powodem krytyki związków – jest rozdrabnianie się ich na szereg mniejszych, po to tylko by ich liderzy i etatowi związkowcy nabyli przywileje. Do pozytywów istnienia związków należy według ankietowanych jedynie to, że dzięki nim pracodawcy w większym stopniu przestrzegają przepisów prawa.

Trudno się nie zgodzić z tymi wnioskami, obserwując to, co dzieje się w największych związkach zawodowych w kraju. W coraz mniejszym stopniu cieszą się prestiżem społecznym. Wystarczy tylko przypomnieć, że na początku lat 90. uzwiązkowienie w kraju wynosiło ponad 50 procent, teraz zaś ok. 14 proc. Co prawda w owym czasie zdecydowanie więcej było państwowych zakładów, ale i, powiedzmy sobie szczerze, cele związkowców i motywy działalności też były inne. Współcześni liderzy mają inne priorytety niż ci sprzed 20 lat. Dziś nie słyszymy o ich bohaterskich czynach, o brawurowych akcjach czy chociażby skutecznych działaniach. To wszystko przesłaniają spory z pracodawcami, kłótnie wewnątrzzwiązkowe i niepotrzebne zaangażowanie w akcje polityczne. Pączkowanie związków, tylko po to, by ich przywódcy zdobyli przywileje powoduje, że organizacje te postrzegane są negatywnie. Wystarczy wspomnieć, że w samej Kompani Węglowej jest ich 180! Ponadto możliwość wybierania przywódców na niezliczoną ilość kadencji powoduje słaby przypływ nowego narybku. Najbardziej jednak nas wszystkich bulwersuje wysokość pensji, jaką pobierają etatowi związkowcy.

Jak podają media najlepiej opłacany związkowiec w Jastrzębskiej Spółce Węglowej zarobił w ubiegłym roku 190 tys. zł. Spółka na utrzymanie związku wydaje rocznie 18 mln zł. Dla porównania - utrzymanie całego zarządu JSW to 1-1,5 mln rocznie, a podstawowa pensja prezesa JSW wyniosła ponad 240 tys. zł. Różnica pomiędzy oboma szefami jest taka, że prezes jest odpowiedzialny za cały zakład, lider związku praktycznie za nic. Nie odpowiada nawet za przerwanie pracy spółki!

Idźmy dalej – w ubiegłym roku KGHM na związki wydał ponad 9 mln, z czego 97 procent na wypłaty pensji dla etatowych działaczy. Najlepiej zarabiający związkowiec otrzymał 264 tys. zł rocznie. Średnie uposażenie etatowego związkowca, a jest ich 42, to ok. 12 tys. zł. Do tego dochodzą wynagrodzenie za pracę, nagrody jubileuszowe, nagrody z różnych funduszy, czternasta pensja, dodatkowe nagrody roczne, poczęstunek barbórkowy czy nagroda z okazji dnia górnika i hutnika, ekwiwalenty itp.

Niewiele mniejsze są pensje działaczy – liderów w Orlenie. Średnio 12 tysięcy miesięcznie, plus pensja za pracę w wysokości ponad 8 tys. zł. Podobne pensje otrzymują liderzy największych związków, jak chociażby – związku „Sierpień 80”, NSZZ Solidarność, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, ZNP, ZZ Stoczniowiec, Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej, itp. Zastępcy szefów otrzymują 90 procent ich uposażenia.

Jednym słowem zakłady ponoszą gigantyczne koszty na utrzymanie związków, a te bardzo często działają wbrew ich interesom. Na przykład we wspomnianej wyżej Jastrzębskiej Spółce Węglowej właśnie związkowcy doprowadzili do tego, że zostanie ona sprzedana taniej niż zakładano. Poczta Polska od lat nie może się zrestrukturyzować, bo działania te również blokują związki. Jest ich tam ok. 70. I jak to zwykle bywa każdy z nich ma swoją wizję przekształceń, bierze bowiem pod uwagę tylko swoje interesy. Nie inaczej jest w firmie LOT. Tam iskrzy na linii piloci - kontrolerzy lotów.

Rozpasanie związkowców nie zna granic. Jak mówią analitycy rynku i specjaliści powoli przeistacza się to w patologię. I na dodatek do takiej sytuacji doprowadziła sama ustawa z 1991 roku o związkach zawodowych oraz tzw. ustawy okołozwiązkowe. Założenie związku to kwestia dogadania się kilku osób, które automatycznie niemal otrzymują setki przywilejów. O to właśnie dziś toczy się wojna, nie o zwykłych pracowników i ich prawa.

Ustawa mówi bowiem, że związkom zawodowym przysługują związkowe etaty. Pracowników na takich właśnie etatach nie można ani zwolnić, ani zmienić im warunków zatrudnienia na gorsze bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej. Ochrona taka przysługuje im jeszcze przez rok po stracie takiego etatu. Podobnym przywilejom podlegają także inni związkowcy wskazani przez organizację. W całym kraju na związkowych etatach jest kilkanaście tysięcy osób. Związkowiec jest też zwolniony z pracy (i musi dostać pensję za ten czas), gdy załatwia w tym czasie sprawy związkowe. Ponadto pracodawca musi mu udostępnić pomieszczenia i urządzenia niezbędne do wykonywania działalności. Ma więc swoje biuro, sekretarkę, otrzymuje pieniądze na delegacje i sto innych rzeczy. Wszystko to z funduszu zakładowego, który równie dobrze mógłby być spożytkowany na inne pracownicze cele.

Nie dziwi więc fakt, że pracodawcy od wielu lat domagają się likwidacji związkowych przywilejów. Każdy kolejny rząd jest jednak głuchy na te apele, bo przywódcy partyjni właśnie w związkach szukają szerokiego elektoratu.

Pracodawcy sami więc wzięli sprawy w swoje ręce i szykują projekt założeń zmian do ustaw związkowych. Czy im się uda? Nie wymagają zbyt wiele, ale czy związkowcy na to pozwolą? Zobaczymy.

źródło: Nowy Ekran
Anonymous - 26-06-2011, 06:30
Temat postu:
Beatrycze, Szacunek! Świetny tekst! Ja tylko dodam że pamiętam z początku lat 90 gdy byłem dzieckiem strajki w stylu "stop prywatyzacji" i nic innego nie przyniosło mi większej radości jak widziany 2 czy 3 lata temu strajk w którym....żądano prywatyzacji zakładu!
matador - 26-06-2011, 07:07
Temat postu:
Wszystko fajnie Beatrycze, tylko zwróć uwagę że dla Szkoły Głownej Handlowej kolejowe związki chyba byly mało atrakcyjne, że tu nie przeprowadzono badań. Ot nic ciekawego - brak sensacji. Z tego co wiem to forum kolejowe, więc co nas obchodzi patologia w innych branżach. Nie oznacza to, że na kolei jest różowo, ale na pewno nie tak źle jak w cytowanym przez Ciebie przypadku.
leo1407 - 26-06-2011, 08:18
Temat postu:
Tekst świetny tyle, że podany za źródłem "Nowy Ekran" co nie zmienia faktu, że trafny. W kolejowych związkach nie jest właściwie inaczej. To przecież także zjawisko patologiczne. Związkowi dygnitarze łażący z kąta w kąt i usiłujący stworzyć wrażenie, że załatwiają jakieś ważne sprawy to przecież codzienność. Nieroby i tyle.
Jestem ciekawy, czy doczekam czasu w którym jakiś rząd odważy się na zainicjowanie zmian ustawodawczych w sposób, które wyprowadzą to dziadostwo za bramy zakładów pracy.
oporny301 - 26-06-2011, 09:04
Temat postu:
matador napisał/a:
Z tego co wiem to forum kolejowe, więc co nas obchodzi patologia w innych branżach. Nie oznacza to, że na kolei jest różowo, ale na pewno nie tak źle jak w cytowanym przez Ciebie przypadku.


Przecież w tym temacie chodzi o to, aby zwiącholom dokopać. Sekretarki, biura, delegacje z funduszu pracodawcy. Co za bzdury. Ale jak medialnie nośny to temat. Skoro jest tak źle, to dlaczego sami członkowie zwiazków tego nie zmienią? Przecież sami się nie wybierają.
Anonymous - 26-06-2011, 09:12
Temat postu:
oporny301, Powiedz mi a dlaczego same związki nie złożą propozycji że wychodzimy z zakładów i utrzymujemy się tylko i wyłącznie z składek członkowskich?
oporny301 - 26-06-2011, 10:04
Temat postu:
kryniczanin - to nie zz stanowią w tym kraju prawo. Ruch który proponujesz, byłby przykładem kolejnej patologii. Co może w aktualnym stanie prawnym zz, który jest poza zakładem pracy? Nic.
Liberałom właśnie chodzi o to, aby maksymalnie osłabić i wyeliminować z życia publicznego zz.
Podaj przykłady zz działających w UE poza zakładem pracy. Ułatwię Ci. Nie znajdziesz takiego przykładu.

ZZ to nie przewodniczący taki czy inny. To jego członkowie powinni być siłą zz. Jak jest, każdy widzi. Musimy się tu jeszcze dużo nauczyć. Dziś to zz ponoszą koszty działalności związkowej. Uzgadniają , negocjują przepisy prawa pracy dla wszystkich. Koszty ponoszą tylko zz. To nie jest patologia?
Ja w sumie zgodziłbym się na wyjście zz z zakładów pracy, ale pod jednym warunkiem.
To co zz wywalczą i pod czym się podpiszą, tylko i wyłącznie dla członków tych związków. Dla całej reszty Kp.
Pirat - 26-06-2011, 10:05
Temat postu:
matador napisał/a:
Z tego co wiem to forum kolejowe, więc co nas obchodzi patologia w innych branżach.

Na kolei związkowa patologia jest taka sama, albo i większa. Przykłady opisane na naszym forum można przecież mnożyć i napisać na ten temat oddzielny artykuł. Wkrótce taki artykuł powstanie.
Anonymous - 26-06-2011, 10:07
Temat postu:
oporny301, ZZ mogą wystąpić z inicjatywą prawną żeby ZZ były poza zakładami - i nie mów o patologii bo to co jest teraz nie da się niczym przebić.
oporny301 - 26-06-2011, 10:34
Temat postu:
kryniczanin - proponujesz eutanazję. W tym kraju to zabronione. Rolling Eyes

Masz tu o zz na kolei w Europie.

Źródło: GM 04/2010
Anonymous - 26-06-2011, 10:44
Temat postu:
oporny301,

A tak tak związki są super! Zawsze dbają o firmę i pracownika. A to dobre.

Nie wciskaj mi słów jakich nie wypowiedziałem ja nie chcę eutanazji a normalności.
Beatrycze - 26-06-2011, 11:28
Temat postu:
oporny301, powoływanie się na Europę, a konkretnie na socjalistyczną UE to jakieś nieporozumienie. UE sypie się jak domek z kart. Kolejne państwa bankrutują. Upadek czy rozpad UE to kwestia czasu. Jako jedyni w UE zrozumieli to Węgrzy, którzy w ostatnich wyborach odsunęli od koryt lewaków i aferoliberałów. Teraz robią porządki, ku niezadowoleniu lewackiej UE. Bruksela nieustannie ujada na Budapeszt, ale Węgrzy nic sobie z tego nie robią, tylko konsekwentnie wprowadzają kolejne reformy. Polecam dwa artykuły na ten temat:

Arrow http://beatrycze.nowyekran.pl/post/17735,cud-nad-dunajem
Arrow http://beatrycze.nowyekran.pl/post/18896,cud-nad-dunajem-2

A wracając do związków zawodowych... Nie patrzmy jak to się robi w lewackiej UE, bo skończymy jak Grecy, Portugalczycy czy Hiszpanie. Patrzmy jak to się robi w USA. Tam związki zawodowe działają poza zakładami pracy i utrzymywane są wyłącznie ze składek członkowskich oraz z zysków z prowadzonej działalności gospodarczej. Działacze są zatrudnieni przez związek (czyli przez związkowców) i nie mają nic wspólnego z pracodawcami. Związki zawodowe w USA nie wtrącają się w zarządzanie firmami, bo ich rolą jest wyłącznie reprezentowanie interesów swoich członków. Tam od zarządzania firmą jest zarząd, który reprezentuje właścicieli, a nie związkowcy. Dlatego gospodarka amerykańska rozwija się, a w socjalistycznej UE się zwija.

Co do związków zawodowych działających na polskiej kolei to sytuacja jest skrajnie patologiczna. Członkami zarządów i dyrektorami zakładów zostają etatowi związkowcy lub osoby namaszczone przez związkowych bossów! Przykłady? Proszę bardzo:

1. Krzysztof Mamiński - prezes zarządu Związku Pracodawców Kolejowych, prezes kolejowej spółki Natura Tour, były wiceprezes PKP SA, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności".

2. Roman Chwała - dyrektor PR Katowice, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności" w ZLK Gliwice.

3. Grzegorz Wciórka - wicedyrektor EZ Wrocław (PKP Energetyka), były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności" w tym zakładzie.

I tak dalej, przykłady można mnożyć w każdej spółce. Przypomnę tylko, że związkowcy mają zapewnione 1/3 miejsc w radach nadzorczych państwowych spółek, co też prowadzi do patologii, o czym można poczytać tutaj:
http://infokolej.pl/viewtopic.php?t=4180

Zmiany w ustawie o związkach zawodowych są niezbędne. Związki trzeba wyprowadzić poza bramy zakładów. Rząd, który tego dokona przejdzie do historii.
oporny301 - 26-06-2011, 11:51
Temat postu:
Dawno się tak nie uśmiałem.

Gdyby lekarstwem na wszelkie zło, była tak napradę likwidacja zz, to dawno by ich już nie było.
Co do lewackiej UE, to się nie wypowiem. Ale to co się dzieje na Węgrzech i podajesz jako przykład, to Ja się tego boję. Na Węgrzech jest tak, jak u Nas może być za chwilę. Jedna partia ma władzę absolutną, większość konstytucyjną, a premier tego kraju za chwilę ogłosi się królem.

A USA? Cóż. Niedawno oglądałem film o ostatnim i jeszcze nie skończonym kryzysie. Prezydent Obama, "wpompował" w gospodarkę USA BILION DOLARÓW.
Wiecie ile to jest? To tyle,ile wpomopwali w gospodarkę Stanów, wszyscy poprzedni prezydenci razem wzięci.
No i Beatrycze - zapomniałaś napisać że w USA uzwiązkowienie jest prawie 100%. Dlaczego?
Ano dlatego, że tam nie zatrudni cię pracodawca, jeśli nie należysz do zz. Embarassed
Beatrycze - 26-06-2011, 12:08
Temat postu:
oporny301, wypisujesz totalne bzdury! Kłamiesz celowo albo nieświadomie. Nie wiem po co to robisz, przecież wszystko można zweryfikować. Kłamiąc w żywe oczy wystawiasz się na pośmiewisko, stajesz się osobą niewiarygodną. Ja przygotowałam się do dyskusji, Ty uprawiasz kłamliwą propagandę.

Sektor prywatny, który zatrudnia w USA ok. 108 mln ludzi jest uzwiązkowiony tylko w niecałych 8 proc. i spada. Natomiast w firmach państwowych do związków należy ok. 37 proc. zatrudnionych. Nie ma przymusowego członkostwa w związku zawodowym jak napisałeś! Ogólnie członkami związków jest zaledwie ok. 12 proc. zatrudnionych. Uzwiązkowienie w USA systematycznie spada.

Jeszcze wrócę do kwestii poruszanej często przez kolejarzy-związkowców, a mianowicie do likwidacji kolejowych ośrodków wypoczynkowych. Owszem, tych ośrodków systematycznie ubywa, ale czyja to wina? Związkowców!

Kolejowymi ośrodkami wypoczynkowymi zarządza należąca do PKP SA spółka Natura Tour. Jest to spółka, która przejęła wszystkie należące do PKP hotele, domy wczasowe i inne dobra związane z wypoczynkiem i turystyką. Prezesem zarządu Natury Tour, nieprzerwanie od 9 lat, jest Krzysztof Mamiński, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności". Rada nadzorcza Natury Tour to związkowa mekka, w której roi się od związkowych bossów, kolesi Mamińskiego z kolejarskiej "S".

Spółka Natura Tour w zasadzie istnieje tylko dlatego, żeby Mamiński miał prezesowski stołek. Stołek ten przyjął od komuchów za rządów SLD i do dziś na nim siedzi. Jest to najdłużej urzędujący prezes kolejowej spółki należącej do PKP SA. Najwięcej kolejowych ośrodków ubyło właśnie za jego kadencji!
Anonymous - 26-06-2011, 15:11
Temat postu:
oporny301, Wiesz co mi przypomina twoja mowa o 100% ludzi w związkach w USA - wybory za PRL wtedy też 99% ludzi głosowało a 100% poparło PZPR. Beatrycze,Wyjaśniłaś wszystko. A mowa Opornego przypomina mi teksty do pracowników na dole od bossów związkowych "będzie strajk generalny i wywalczymy wszystko" jedna bajka od ponad dekady.
EP07Budyn - 26-06-2011, 21:46
Temat postu:
Samemu budowałem domki do ośrodka wczasowego w Łebie, będąc jeszcze uczniem kolejowej zawodówki. Kilka "moich" domków stoi do dnia dzisiejszego. I co z tego mam? Nic... Wielkie zero. Nawet nie stać mnie żeby pojechać tam... Do właśnie " Natury Tour" jestem za cienki w wypłacie... Ale za to inni śpią i imprezują w domkach które własnymi rękami budowałem i mam z tego wielkie G.... I nie są to pracownicy PKP. DEMOKRACJA nastała... Kolejarzowi G... Innym wszystko... Sorry za sarkazm ale zabrano już nam wszystko. Jako maszynista jestem gorzej traktowany jak motorniczy z byle MPK lub MZK czy jak to zwał. Nic.... Zero... Jestem woźnicą i tyle... To odczuwam czytając to i inne forum. Maszynista jest zerem. I zapewne zarz dostanę ostrzeżenie itp... Ale nie jestem ani za PO ani za PIS... Jestem tylko maszynistą i chcę czuć się maszynistą a nie woźnicą... WIO DO PRZODU... Mam dzisiaj doła
klimeu44 - 26-06-2011, 22:17
Temat postu:
Ja włożę kij w mrowisko, bo uważam, że wcale ustawa o zz nie jest zła i wcale nie muszą być związki poza zakładem. Niestety wszystkiemu winni są działacze związkowi, którzy zapomnieli do czego zostali wybrani.
Nie do uprawiania prywaty, załatwiania sobie 2, albo 3 razy większej pensji niż przeciętna w firmie, obsadzania swoimi pociotkami posadek, które do niczego się nie przydają.
Dodatkowym problemem jest to, że zarządy spółek kolejowych podpisują ze związkami jakieś głupkowate porozumienia, w których przyznają dodatkowe profity organizacjom związkowym (ponadzakładowym).
Ustawa o zz przewiduje oddelegowania dla działaczy zakładówek, to po jaką cholerę jeszcze dodatkowe etaty dla ponadzakładówek, pomieszczenia, wyposażenie i jeszcze wiele innych rzeczy??? Niech się same utrzymują.
Patologię tworzą ludzie, nie przepisy. I to ci po stronie związkowej, jak i po stronie zarządów.
Rademenes - 27-06-2011, 09:31
Temat postu:
Ja osobiście uważam, że na kolei jest za dużo zz i tamu są słabe. No , a to iż mało robią dla pracownika. To już inny temat. Puki związki będą na garnuszku dyrektorów to nie będą za pracownikiem.
oporny301 - 27-06-2011, 17:36
Temat postu:
A konto wcześniejszych wpisów.
1. Nie wiem, co inne zz robią. Wiem co robi mój zz.
2. Pisałem o zz na KOLEI w USA. A to "mała" różnica.
3. ZZ za bramę? Tak. Zgadzam sie, ale podtrzymuję to co wcześniej napisałem. To co zz wywalczą tylko dla członków tych zz. Nie pasuje?
4. Że związków zawodowych za dużo? Zgadzam się. A dlaczego ustawodawca tego nie zmienia? Może jest to IM na rękę???
5. Kto ma strajkować? Ten czy inny przewodniczący? A czy "przypadkiem", nie powinni być to RÓWNIEŻ, członkowie zz, którzy wybrali tego przewodniczącego?
6. Do EP07Budyn - żal mi ciebie. Masz problem.

Do wszystkich słusznie lub nie, krytykujących zz.
Co proponujecie? Jakie widzicie, oprócz modnego, zz poza zakład rozwiązania? Może coś bardziej konstruktywnego, poczytamy?

Zwiąchol, choć emerytowany.
Torreador - 27-06-2011, 18:05
Temat postu:
Cytat:
1. Krzysztof Mamiński - prezes zarządu Związku Pracodawców Kolejowych, prezes kolejowej spółki Natura Tour, były wiceprezes PKP SA, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności".

Ten pan nadal ma wykształcenie średnie. Kiedy po raz pierwszy został członkiem zarządu zaczął studiować ale bardzo szybko przerwał bo i po co kontynuować...
Jak tylko został członkiem zarządu, jedną z jego pierwszych decyzji było uchylenie obowiązku podawania w pieczatkach przed nazwiskiem (imieniem) tytułu np. mgr, inż. Oczywiście wszyscy wiedzieli o co chodzi nieukowi i nikt w PKP nie odważył się wyrobić nową pieczątkę ze swoim tytułem. Arogancja tego człowieka nie ma granic. Nic nie robi w Natura Tour. Cały czas przebywa w Warszawie, tu mieszka. W siedzibie spółki Natura Tour w Gdańsku tylko bywa czasem. Jego stałym miejscem bytności jest ZPK. Jednak pensje prezesowskie otrzymuje 2: NT i ZPK.
Celowo wspomniałem o tym aby uświadomić, że nie tylko związki zawodowe szkodzą. Szkodzą także związki zawodowe pracodawców, finansowane przez państwowe spółki czyli podatników, ponieważ kolej jest bardzo dotowana a jeśli nie to zadłuzona a więc dług kolejowy spłacają też podatnicy.

[ Dodano: 27-06-2011, 19:18 ]
do: EP07Budyn a mieszkanie od kolei to nie dostałeś przypadkiem do kolei ? To nie ma wartości ? Ludzie biorą kredyty na całe życie i tyrają żeby mieć na spłatę rat, a ty ?

[ Dodano: 27-06-2011, 19:21 ]
Cytat:
4. Że związków zawodowych za dużo? Zgadzam się. A dlaczego ustawodawca tego nie zmienia? Może jest to IM na rękę???

Jest to pracodawcy "na rękę". Taka mnogość gwarantuje, że nie zorganizują nigdy strajku generalnego na kolei. Oto chodzi każdej ekipie rządzącej Polską.

[ Dodano: 27-06-2011, 19:35 ]
Cytat:
5. Kto ma strajkować? Ten czy inny przewodniczący? A czy "przypadkiem", nie powinni być to RÓWNIEŻ, członkowie zz, którzy wybrali tego przewodniczącego?

Członkowie związków zawod. zachowują się adekwatnie do działalności większości liderów związkowych. A ponieważ większość z tych liderów powinna walczyć o dostęp do miejsc pracy dla ludzi dobrze wykształconych (kwiat młodzieży) i przyzwoitych a nie robi nic w tej dziedzinie. A jedynie szkodzą odwlekając odejście na emeryturę to i nic dziwnego, że członkowie związku zawod. są bierni. W samej organizacji jest konflikt pokoleniowy. Młodsi chcą przejąć ster organizacji, która dbałaby o swoje interesy a leśne dziadki nie pozwalają na to dbając tylko o swoje partykularne interesy czyli np. zachowanie w ZUZP sutych odpraw emerytalnych.
Następna sprawa to zebrania członków zawodowych. Odywają się one raz na 4 lub 5 lat i to dlatego, że trzeba zrobić zebranie przed wyborami do władz związku i trzeba pokzać się ciemniakom na kogo mają głosować.
Taka sytuacja powoduje, że taka organizacja, w takiej formie jest de facto nikomu z uczciwie pracujących niepotrzebna.
oporny301 - 27-06-2011, 20:54
Temat postu:
Torreador napisał/a:


[ Dodano: 27-06-2011, 19:35 ]
Cytat:
5. Kto ma strajkować? Ten czy inny przewodniczący? A czy "przypadkiem", nie powinni być to RÓWNIEŻ, członkowie zz, którzy wybrali tego przewodniczącego?

Członkowie związków zawod. zachowują się adekwatnie do działalności większości liderów związkowych.


To co robią członkowie tych zz? Dlaczego tym przewodniczącym jeszcze nie podziękowali?
ofelia - 02-07-2011, 15:56
Temat postu:
Beatrycze matematyka to nauka scisła ale cyferkami można manipulowac co zresztą czynisz. mówisz półprawdy a to jest bardziej szkodliwe niż kłamstwa.USA - są gałęzie przemysłu w których nie zatrudnia się ludzi nie należących do związku zawodowego. Zwiazki zawodowe negocjuja systemy wynagrodzen dla swoich członków. dlaczego nei przywołujesz krajów w których przynalęznośc do związków zawodowych jest powszechna i nie mam tu na myśli jakiegoś zaścianka światowego ale kraje wysoko cywilizowane europejskie. To tyle. Dobrze jest narzekac na związki zawodowe na kolei jeżeli wiele spraw pracowniczych jest zapisana, dzieki ZZ, lepiej jak w kodeksie pracy. Popytaj pracowników zakładów w których nie ma związków zawodowych jak tam sie pracuje. Ilu pracowników ma umowy na czas określony, ile pracuje poprzez agencje pracy btymczasowej, ile na umowy zlecenia, ile na najniższej krajowej (reszta w szarej strefie - a jaka składka emerytalna)? No cóz w całym tym forum to całe polskie piekiełko. dokopać, obrzucić błotem, popisać półprawdy. Przecież to anonimoweCałe zło na kolei to związkowcy. Natura Tour to równiez wymysł związkowców- brawo . Pozdrawiam
Beatrycze - 02-07-2011, 16:11
Temat postu:
ofelia napisał/a:
USA - są gałęzie przemysłu w których nie zatrudnia się ludzi nie należących do związku zawodowego.

Proszę o konkrety, liczby, źródła informacji, linki do stron i dokumentów. Zanim zarzucisz komuś manipulację, najpierw sama się uwiarygodnij.

ofelia napisał/a:
Beatrycze matematyka to nauka scisła ale cyferkami można manipulowac co zresztą czynisz. mówisz półprawdy a to jest bardziej szkodliwe niż kłamstwa.

Liczby podane przeze mnie pochodzą z artykułów prasowych dostępnych w internecie, można sobie wyguglować. Rozumiem, że posądzasz o kłamstwo i manipulację redakcje pism "Rzeczpospolita" i "Dziennik Gazeta Prawna"?
km - 02-07-2011, 16:43
Temat postu:
ofelia napisał/a:
Beatrycze matematyka to nauka scisła ale cyferkami można manipulowac co zresztą czynisz. mówisz półprawdy a to jest bardziej szkodliwe niż kłamstwa.USA - są gałęzie przemysłu w których nie zatrudnia się ludzi nie należących do związku zawodowego. Zwiazki zawodowe negocjuja systemy wynagrodzen dla swoich członków. dlaczego nei przywołujesz krajów w których przynalęznośc do związków ................ Pozdrawiam


Boli ?Niestety prawda boli!Wiesz popisałbym jak związki zawodowe bronią pijaków jak po wywaleniu z maszynki
za gorzałę gość przychodzi do pracy a związkowiec mówi ,że trzeba dać szansę,jak załatwia się pewne rzeczy po linii związkowej,jak pijak dostaje podwyżkę 120zł na równi z niepijącym .Proszę są pewne zasady.Nature Tur wymieniłaś -prowokacja? Nie będę faktów przedstawiał bo po prostu się boję.A zwykli ludzie chcą pracować i utrzymywać rodziny.
Żenada z twojej strony.
Punisher - 02-07-2011, 20:20
Temat postu:
"@km" z tego co wiem to podwyżki częściowo za pracę, częściowo dla swoich, ale chyba nie wg zasady "kto pije tak - kto nie pije nie"
natomiast Natura Tour zmienia się pozytywnie. Z drugiej strony nie ma obowiązku korzystać z jej usług.
Modliszka - 02-07-2011, 20:45
Temat postu:
Cytat:
natomiast Natura Tour zmienia się pozytywnie. Z drugiej strony nie ma obowiązku korzystać z jej usług.

Jako indywidualny turysta nie masz takiego obowiązku, ale spółki PKP i kolejarska "S" w ośrodkach Natury Tour organizują większość imprez. Tak jak "Gazeta Wyborcza" nie zdechła jeszcze tylko dlatego, że instytucje, urzędy i spółki państwowe są zobligowane do wspierania tej gadzinówki, tak Natura Tour dotąd jeszcze nie padła tylko dzięki zastrzykom gotówki ze spółek PKP.

Kiedyś byłam w ośrodku Natury Tour w Karpaczu. Warunki przeciętne, ceny ponadprzeciętne.
ofelia - 03-07-2011, 09:25
Temat postu:
Drogi KM pozdrawiam serdecznie. Nic mnie nie boli z tego co piszesz. Jestem członkinią związku-solidaruch dla ścisłości. Bylam, juz nie jestem (dwoma głosami przegrałam w demokratycznych wyborach na szefa KZ) działaczką.Ponioszę odpowiedzialność za wszystko co działo się wtedy w zakładzie po linii związkowej. Nigdy nie broniliśmy pijakówm, ba pijanych osób w pracy. Zasada była i jest prosta i w dniu dzisiejszym: pijany broni sie sam. Być może gdzieś zdarzają sie takie przypadki, ale to są wyjatki. potem powtarzane urastaja do rangi codzienności. Ponadto łatka przypieta człowiekowi towarzyszy mu długo i powoli się odrywa. Kazdy może sie zmienic. Druga sprawa Natura Tour. Żadna prowokacja. osobiście nie korzystam z jej usług. Mają za ubogą ofertę. Prawdą jest, że w niektórych zakładach preferuje się naturę. tylko, że nie jest to wina ZZ, a komórki socjalnej, ktora ma profityw postaci sponsorowanego wypoczynku. Trudno jest z tym walczyć (podobnie z ubezpieczeniami grupowymi). W naszym zakładzie jest bardzo dużo biur podrózy, z których mozna korzystać. Jeżeli chodzi o imprezy Związkowe to prawda organizowaliśmy je w większości w ośrodkach Natury, ale tylko dlatego, że zostła wynegocjonowana najniższa cena. Tylko to jest ważne a nie zadne inne względy. Z tego co wiem tak jest do dzisiaj. Negocjacje sa twarde. Oczywiscie wiem, że nie przekonam nikogo że tak jest ale to własnie miałam na myśli pisząc o polskim piekiełku. Dokopać, nazmyślać,zwymyślać i niech to zaczyna żyć.

Droga Beatrycze każda gazeta, bez wzgledu na tytuł, pisze tylko to co odpowiada jej linii programowej. Żadna nie kłamie. Stosuje sie prosta zasadę pisać to co potrzeba w danej chwili. Wejdż do googli zapytaj o ZZ w Szwecji np., Zwiazek portowców w USA. Zyczę przyjemnej lektury. Forumowiczom życzę mnie produkować jadu, więcej rzetelności i pomysłów na leszą kolej. Jestem już stara (dwa lata do emerytury ale cieszę się, że pracowałam na kolei. Było niełatwo czasami trudno, ale mam poczucie, że coś dobrego zostawiłam po sobie w zakładzie. Wspaniali współpracownicy. Chociaz często się różniliśmy sposobem patrzenia na niektóre sprawy, ale zawsze był jeden cel Zakład. Nie ważne był, czy są, sympatie polityczne. Prenumeraty? To samo można powiedzieć o Rzeczpospolitej. Pozdrawiam serdecznie.
Punisher - 03-07-2011, 10:48
Temat postu:
"@ofelia" zmień stwierdzenie, że jesteś stara a przyznam Ci 100% racji. W każdej rodzinie znajdzie się czarna owca lecz nie mozna na tej podstawie powiedzieć, że ta rodzina to patologia. Może tak dla kontrastu ktoś rozpocznie nowy temat na którym będziemy opisywać tylko pozytywne strony działalności związkowej, wierzę że takie są. Proszę oczywiście o opis dzialalności zz działających na kolei, zarówno prywatnej jak i państwowej.
oporny301 - 03-07-2011, 11:52
Temat postu:
Z dedykacją dla anty zwiącholi.


Silne związki zawodowe podstawą państwa opiekuńczego

Jednym z głównych filarów szwedzkiego modelu państwa opiekuńczego są związki zawodowe. To one gwarantują godziwe warunki zatrudnienia pracownikom, bez względu na to, w jakim sektorze gospodarki pracują.
Silne związki zawodowe w Szwecji są najlepszym gwarantem skutecznej ochrony praw pracowniczych. W tym kraju ponad 87 proc. należy do związków zawodowych. To sprawia, że z związkami nie tylko muszą liczyć się pracodawcy, ale też państwo. W Szwecji również, w przeciwieństwie do innych krajów, nowi pracownicy są automatycznie zatrudniani na czas nieokreślony. Silne związki zawodowe są domeną państw skandynawskich, w których, ważniejsza od rywalizacji, jest współpraca w zespole.

W Szwecji te same prawa, wynikające z układów zbiorowych, obowiązują pracowników w sektorze państwowym i prywatnym. U nas zaś pokutuje idiotyczny pogląd, że w prywatnym sektorze pracownik ma tylko takie prawa, na jakie zgodzi się sam właściciel. Daje to prywatnemu pracodawcy całkowicie wolną rękę w samowolnym stanowieniu praktyki prawa pracy. Piszę to, aby uzmysłowić czytelnikom, że tak wcale nie musi być, gdyż wszystko zależy od nas. Nie jesteśmy skazani na dobrą wolę pracodawcy, ale skutecznie możemy bronić naszych praw razem - w ramach związku, a nie w pojedynkę, tak jak tego uczy wolnorynkowa propaganda.

Związkowcy ze Szwecji nie są przeciwni pracownikom z innych krajów, lecz dbają o przestrzeganie układów zbiorowych obowiązujących w tym kraju. Istnieje bowiem uzasadniona obawa, że wolna konkurencja mogłaby uczynić z Szwecji kraj podobny do Trzeciego Świata. Pracodawcy, którzy nie stosują się do układów zbiorowych, są skazani na wysokie kary aż do cofnięcia koncesji włącznie. Najlepiej mogła się o tym przekonać jedna z łotewskich firm budowlanych, która dwukrotnie dopuściła się naruszenia układu zbiorowego. W pierwszych przypadku, na wniosek związku zawodowego, sąd pracy nałożył wysoką karę grzywny oraz nakazał firmie nadpłacenie pracownikom zaległej kwoty. Kiedy jednak firma ta złamała układ po raz drugi, sąd cofnął jej koncesję na prowadzenie działalności.

Silne związki zawodowe są gwarancją, że prawa pracownicze będą przestrzegane. Dzięki swej liczebności wywierają nie tylko skuteczny nacisk na samych pracodawców, ale też instytucje państwa. Zastanawiam się, kiedy wreszcie te, jakże proste zasady, zrozumieją sami Polacy?


Jestem głęboko przekonany, że tak wysoki poziom przynależności do związków w Szwecji został osiągnięty dzięki istnieniu przepisów, które gwarantują korzystanie z układów zbiorowych jedynie pracownikom należącym do istniejących tam związków zawodowych. Według tych przepisów, pracownicy mają do wyboru: wstąpienie do wybranego związku i korzystanie z układu zbiorowego, oraz ubezpieczenia od bezrobocia, albo też pozostania poza związkiem i całkowitej zależności od pracodawcy - ten ostatni przykład najlepiej chyba znamy z naszego własnego podwórka! W Polsce jednak przynależność do związków zawodowych się nie opłaca, gdyż pracownicy niezrzeszeni korzystają z tych samych zdobyczy socjalnych, co pracownicy należący do związków zawodowych.

Źródło: Wiadomości24
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ekonomiści w USA popierają związki zawodowe

W Stanach Zjednoczonych ma zostać uchwalona Ustawa o wolnym wyborze pracowniczym (tzw. Employee Free Choice Act), która znacznie ułatwi zakładanie związków zawodowych. Na łamach „Washington Post” opublikowany został list wielu znanych ekonomistów popierających ustawę.

W liście czytamy. Wprowadzenie Ustawy o wolnym wyborze pracowniczym (tzw. Employee Free Choice Act) jest kluczowe dla odbudowy naszej gospodarki i umocnienia demokracji. Sektor finansowy nie jest jedynym segmentem amerykańskiej gospodarki, który popadł w kłopoty – jakkolwiek to właśnie jego upadek znalazł najgłośniejszy oddźwięk w mediach. Zawiodły także instytucje zarządzające rynkiem pracy, doprowadzając do niespotykanej i chorej zarazem sytuacji, w której godzinna stawka wynagrodzenia amerykańskiego pracownika stała w miejscu, pomimo tego, że rosła jego produktywność.

Tak naprawdę dochody przeciętnego gospodarstwa domowego w wieku produkcyjnym w latach 2000-2007 spadły w bezprecedensowym stopniu – aż o 2 tysiące dolarów. W tym samym czasie właściwie cały narodowy wzrost gospodarczy spłynął do niewielkiej grupy najbogatszych Amerykanów. Jednym z ważniejszych powodów owego przejścia od upowszechniania dobrobytu do rosnących nierówności jest erozja możliwości tworzenia związków zawodowych i negocjowania umów zbiorowych przez pracowników.

Naturalną reakcją pracowników na niemożność poprawy własnej sytuacji ekonomicznej jest właśnie tworzenie związków, które negocjowałyby bardziej sprawiedliwy podział bogactwa –takie dążenia ujawniają się choćby w najnowszych badaniach ankietowych. Miliony amerykańskich pracowników – ponad połowa nie-menadżerów – twierdzą, że chcieliby powstania związków zawodowych w miejscu ich zatrudnienia. Tymczasem obecnie jedynie 7,5 proc. pracowników sektora prywatnego jest reprezentowanych przez związki. W 2007 roku mniej niż 60 tys. pracowników uzyskało status związkowców w konsekwencji oficjalnie uznanych wyborów w miejscu pracy. Co tłumaczy tak wielką rozbieżność?

Problem polega na tym, że związkowe procesy wyborcze, nadzorowane przez Narodową Radę ds. Stosunków Pracowniczych (NRSP) wydłużyły się i stały się niezwykle zażarte –kierownictwo często bowiem prowadzi gwałtowną kampanię w celu osłabienia związków, posuwając się czasem do łamania praw pracowniczych. Sympatycy związków na co dzień spotykają się z groźbami lub są zwalniani, a w ramach prawa nie mają wielu efektywnych instrumentów obrony. Nawet jeśli pracownicy wytrzymają presję i zagłosują za utworzeniem związku, w jednej trzeciej przypadków nie są w stanie uzyskać zbiorowych umów na skutek oporu kierownictwa.

Aby zaradzić tej sytuacji, Kongres debatuje nad Ustawą o wolnym wyborze pracowniczym. Ustawa dotyczy trzech kwestii. Po pierwsze, daje pracownikom wybór pomiędzy dwiema procedurami – prostą, większościową, w której pracownicy poprzez podpisywanie kart wyrażają swoje poparcie dla założenia związków, oraz wyborami nadzorowanymi przez NRSP. Po drugie, trzykrotnie podwyższa sankcje wobec pracodawców zwalniających zwolenników związków lub łamiących w inny sposób prawa pracownicze. Po trzecie, stwarza procedurę, która gwarantuje świeżo uzwiązkowionym pracownikom otwartą drogę do uzyskania pierwszej umowy zbiorowej, po 120 dniach nieudanych negocjacji powołuje się arbitraż.
Ustawa o wolnym wyborze pracowniczym lepiej odzwierciedla dążenia pracowników niż obecna „wojna o reprezentację”, obniża również poziom wrogości i nieufności, jaki często towarzyszy wyborom związkowym w ramach obecnego systemu.

Przypływ unosi wszystkie łodzie tylko wtedy, kiedy pracownicy i kierownictwo przedsiębiorstw mogą negocjować na stosunkowo równych warunkach. W ostatnich dziesięcioleciach większość kart przetargowych znalazła się jednak w rękach kierownictwa. Obecna recesja osłabi bardziej indywidualne możliwości negocjacyjne pracowników –bardziej niż kiedykolwiek muszą więc oni działać wspólnie.

Ustawa ta nie stanowi idealnego panaceum na wszystkie bolączki, ale przywraca nieco równowagi na rynkach pracy. Jako ekonomiści wierzymy, że wzmocnienie głosu pracowników w ich miejscu pracy jest zasadniczym krokiem na drodze do odbudowy naszej gospodarki i ulepszenia demokracji.

Przełożył: Michał Sutowski

za: www.krytykapolityczna.pl
gumis - 08-07-2011, 18:49
Temat postu:
Miętek zadeklarował swój start na Wiejską. Sojusz z Samoobroną to już historia. Crying or Very sad Występy tego pana w katolickiej tubie propagandowej sugerowałyby start z PiSu ale to chyba mało prawdopodobne. Język Związek z guzikiem może sugerować start z list SLD, która ostatnio mocno uaktywniła się jako naczelny krytyk grabarczyka.
PO nie wymieniłem z oczywistych względów. Są inne opcje?
A więc skąd i na którym miejscu?
oporny301 - 09-07-2011, 09:10
Temat postu:
gumis - z oczywistych powodów kierujesz myślenie na boczne tory, odwracając uwagę od zasadniczych problemów w PR-ach, a i na całą kolej szeroko patrząc. Cóż, droga insynuacji, podpuchy i prowokacji zastosowanej przez Furgalskiego TUTAJ od 3 min 15 sek., jest też jak widzę ci bliska. Nie widzę nic złego w tym, aby Przewodniczący Branży Transport OPZZ kandydował w wyborach, np. do Sejmu. Furgalski by się nieco zdenerwował, gdyby tak było, a więcej, gdyby taki wybór stał się faktem. Pożyjemy, zobaczymy.
Nawiasem mówiąc, sam się dziwię, że tak duża grupa zawodowa jak kolejarze, nie chce mieć swojego reprezentanta lub reprezentację w Sejmie. Tyle tysięcy ludzi i nic.
gumisia - z tej grupy potencjalnych wyborców wyłączam, bo jego droga to droga Furgalskiego. Bang
Lady Makbet - 09-07-2011, 10:02
Temat postu:
Cytat:
Nawiasem mówiąc, sam się dziwię, że tak duża grupa zawodowa jak kolejarze, nie chce mieć swojego reprezentanta lub reprezentację w Sejmie. Tyle tysięcy ludzi i nic.

Ależ w Sejmie są kolejarze! Oto posłanka PO, która całe życie pracowała na kolei, ostatnio na stanowisku dyrektora PR Katowice:
http://infokolej.pl/viewtopic.php?t=12765

Ponadto w Sejmie jest jeszcze poseł Tchórzewski (PiS) z PKP Energetyki, a w Senacie doskonale znany wszystkim kolejarzom pan Kogut (PiS) z PKP Cargo, były przewodniczący kolejarskiej "Solidarności".

Kolejarze mają więc w parlamencie swoich przedstawicieli zarówno z sektora pasażerskiego, towarowego jak i infrastruktury.
oporny301 - 09-07-2011, 10:24
Temat postu:
Lady Makbet - gratuluję poczucia humoru. Wink

Zwłaszcza tej Pani bardzo dziękuję. Proszę poczytać stenogramy wystąpień i zapoznać się z wynikami głosowań z posiedzeń Komisji Infrastruktury. Obłuda reprezentowana przez tą Panią w najczystszej postaci.
matador - 09-07-2011, 21:36
Temat postu:
oporny301 napisał/a:
Nawiasem mówiąc, sam się dziwię, że tak duża grupa zawodowa jak kolejarze, nie chce mieć swojego reprezentanta lub reprezentację w Sejmie. Tyle tysięcy ludzi i nic.


Nie rób jaj. Przecież dla Polaka nie jest ważny jego zysk, ważne by inny nie miał więcej Shocked
Punisher - 13-07-2011, 04:38
Temat postu:
W majowym Glosie Maszynisty na stronie 10 napisano "Delegaci podjęli także temat jesiennych wyborach parlamentarnych. Upoważnili Prezydium ZZM do podjęcia działań mających na celu uzyskanie dla naszego kandydata czołowego miejsca na liście wyborczej SLD. Jeśli to się uda, Zjazd zobowiązał prezydenta ZZM Leszka Miętka do kandydowania w wyborach do Sejmu RP."
Miętek w TV zadeklarował, że do Sejmu się nie wybiera. Jak to się ma do dycyzji Delegatów? Na ile lider związku jest osobą prywatną a na ile publiczną? Czy stwierdzenie nie chcę ale muszę bedzie tu idealnie pasowalo?
Można zadawać w tym wypadku wiele pytań. Wniosek powinien być tylko jeden. Cel uswięca środki.
oporny301 napisał/a:
Cóż, droga insynuacji, podpuchy i prowokacji zastosowanej przez Furgalskiego , jest też jak widzę ci bliska. Nie widzę nic złego w tym, aby Przewodniczący Branży Transport OPZZ kandydował w wyborach, np. do Sejmu. Furgalski by się nieco zdenerwował, gdyby tak było, a więcej, gdyby taki wybór stał się faktem. Pożyjemy, zobaczymy. Nawiasem mówiąc, sam się dziwię, że tak duża grupa zawodowa jak kolejarze, nie chce mieć swojego reprezentanta lub reprezentację w Sejmie. Tyle tysięcy ludzi i nic.


100% racji.
Anonymous - 13-07-2011, 06:41
Temat postu:
Punisher, Dzięki za odpowiedni cytat więc zdobycie mandatu - cel nadrzędny.
oporny301 - 13-07-2011, 06:42
Temat postu:
Kluczowe jest tu stwierdzenie,
(...czołowego miejsca na liście wyborczej SLD. Jeśli to się uda, Zjazd zobowiązał prezydenta ZZM Leszka Miętka do kandydowania w wyborach do Sejmu RP....).
Tyle i aż tyle. OK
Dla mnie czołowe, to miejsce 1. Najdalej 2.
gumis - 13-07-2011, 10:34
Temat postu:
Miętowy kogucik? To będzie dopiero "mieszanka wybuchowa".
Polityk + związkowiec = marazm
A ile to będzie kosztowało związek?
nastawnik - 13-07-2011, 12:54
Temat postu:
Miętek Posłem ----> nowy Prezydent ZZM . To moze być korzyść dla wszystkich maszynistów nie tylko członków związku.
gumis - 13-07-2011, 13:21
Temat postu:
Jeżeli ten "nowy" to ma być hipokryta ze Szczecina to życzę powodzenia.
O jego skrytej ambicji "zastąpienia" szefa krążą legendy.
oporny301 - 13-07-2011, 16:43
Temat postu:
Jak mnie to cieszy i napawa optymizmem, jak ty robaczku, niewiele, żeby nie powiedzieć, NIC, nie wiesz. Śmiech
thomas - 13-07-2011, 19:52
Temat postu:
Jeden prezydent ZZM już był posłem,jak to się skończyło?!
gumis - 15-07-2011, 20:18
Temat postu:
Dla niego powrotem na tory - można go spotkać na szlakach kolejowych.
Dla ZZ - rozłamem i kłótnią o władzo-kasę.

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group