Skargi i wnioski - [Wrocław] Chaos na Dworcu Głównym Pirat - 30-09-2011, 17:24 Temat postu: [Wrocław] Chaos na Dworcu Głównym
Zamęt, zamieszanie, koszmar - tak komentują podróżni sytuację na wrocławskim Dworcu głównym PKP. Dlaczego? Ponieważ dopiero na kilka minut przed odjazdem pociągu dowiadujemy się, z którego peronu to nastąpi.
Najgorzej jest w czasie, gdy ludzie wracają z pracy czy szkoły. Pod tablicą odjazdów podróżni czekają na komunikat z głośnika. Gdy tylko zostanie wskazany peron, ruszają biegiem.
- Ta gonitwa to jakiś koszmar - skarży się Dorota Jaworska, studentka. - Informacje pojawiają się w ostatnim momencie. Wcześniej przez głośnik idzie komunikat, ale trwa remont i w hałasie trudno coś zrozumieć - dodaje wrocławska studentka.
PKP tłumaczy: - Obecnie ruch na peronach jest zarządzany dynamicznie, pociągi kierowane są na bieżąco - wyjaśnia Bartłomiej Sarna, rzecznik prasowy PKP SA Wrocław. - W tym roku oddamy do użytku peron pierwszy, więc problemy będą mniejsze. Warto być cierpliwym, zwłaszcza że efekt końcowy będzie wart tych utrudnień - zauważa rzecznik.
źródło: NaszeMiasto.plmateusz123 - 01-10-2011, 20:58 Temat postu:
To akurat prawda, z tym, że peron zostaje podany dosłownie chwilkę przed odjazdem i to wielokrotnie ciężko zrozumieć cokolwiek z dworcowych głośników. Pół biedy jeśli jest to przelotowy pociąg który parę minut stoi, ale gorzej jeśli jest to REGIO który po podstawieniu zaraz będzie odjeżdżał. Pirat - 26-10-2011, 14:18 Temat postu: Pociąg z Wrocławia ucieka po kryjomu, a pasażerów zatrzymuje policja
Oto, jak wygląda organizacja na wrocławskim Dworcu Głównym PKP oczami naszego internauty, Kazimierza Dawidka. Poniżej publikujemy jego list.
Dziwne koleje losu przeszli pasażerowie pociągu relacji Wrocław-Świnoujście 19 października 2011 na dworcu we Wrocławiu. Otóż nie tylko, że zmuszeni byli czekać na ulicy przed tablicą wyświetlającą rozkład przyjazdów i wyjazdów pociągu w środku odcinka pomiędzy znacznie od siebie oddalonymi peronami ale ponadto okazało się, że na owej tablicy nie było podane kiedy pociąg odjeżdża ani z jakiego peronu.
Pocztą pantoflową dotarło do ich wiadomości, że kolej zrezygnowała z podawania tych danych, ponieważ zdarzało się, że pociągi odjeżdżały nie z tych peronów, które ukazywały się na tablicy. Dlatego należało odczekać zapowiedź przez megafony, które na dodatek nie rozpieszczały jakością dźwięku.
A więc pasażerowie czekali i czekali. Pociąg miał odjechać o godz. 00:01, na tablicy ukazało się ogłoszenie, że będzie spóźniony jedynie 10 minut, a więc dalej czekali. Jednak około godz. 00:20 ktoś postanowił pójść dowiedzieć się, co się dzieje, bo zapowiedzi jak nie było tak nie było. W kasie dowiedział się, że pociąg przecież już odjechał.
Na tą wiadomość grupa ok. 16 pasażerów zareagowała zgodnie, mówiąc delikatnie, zbulwersowaniem. Udali się oni do kasy (jedyne przedstawicielstwo kolei w wielkiej metropolii o tej porze), gdzie jeden z pasażerów stracił nerwy i nakrzyczał na biedną kasjerkę, która nie była temu zamieszaniu winna, ale była jedyną osobą na którą można było tą zrozumiałą agresję wyładować.
Nagle pojawiła się policja i próbowała uspokoić krzyczącego pasażera, co powoli się udało. Pasażer został zatrzymany i odprowadzony, za nim wstawiła się jednak spora część obecnych osób, w tym niżej podpisany, który perswadował policji, że oburzenie jest ogólne a pasażer krzyczący wyrażał opinię wszystkich poszkodowanych. Niestety ta perswazja nie pomogła i pan R. za zaburzanie porządku zmuszony był zapłacić mandat w wysokości 50 zl. Na tym jednak perturbacje z policją się nie skończyły, o czym dalej.
Pasażerowie, już nieco bardziej konkretni, zażądali od kasjerki, aby ta skonsultowała się z naczelnikiem stacji w celu podstawienia zastępczego środka komunikacji w postaci autobusu lub taksówek, które to, w przypadku szybkiej reakcji byłyby w stanie złapać pociąg na najbliższej stacji, gdzie przecież mógł na pasażerów zaczekać. Niestety obudzony z błogiego snu sprawiedliwego naczelnik (lub inny zwierzchnik - dokładnie nie wiadomo) nie zgodził się na tą propozycję i wydał zalecenie... zwrotu pieniędzy za bilety na zasadzie: oddajcie im forsę i niech sobie robią co chcą.
Wzburzenie pasażerów osiągnęło w tym momencie zenit i zaczęli się oni zastanawiać nad odwetem i zemstą za tak poniżające potraktowanie.
Niżej podpisany, w obliczu sytuacji, że o godz. 8 rano umówiony był na dworcu w Koszalinie z żoną i trojgiem małych dzieci, z perspektywą spóźnienia się na 4 dalsze pociągi mających dowieźć rodzinkę do 1000 km odległej Koblencji nad Renem, dowiedział się nawet ile kosztowałaby taksówka do Koszalina: 1600 do 2000 zł. Na to nie wystarczyłaby jednak właśnie zapracowana gaża koncertowa wypłacona z kasy miasta Wrocław.
źródło: Gazeta Wrocławska wafel - 27-10-2011, 00:21 Temat postu:
Niestety też nie mam dobrego zdania o fukcjonowaniu tego przybytku.
Ale-ten "dworcik" przyjął na swoje karby cały sztab podróżnych,MENELI,PIJACZYN,NARKOMANÓW...i wcale się nie dziwię że Policja tak potraktowała tego klienta.
Tam non stop są interwencje-zwłaszcza po godz.22.00.
Sam byłem świadkiem dwudziestu interwencji w ciągu 1 godziny.
Nie ma co ukrywać jest totalny burdel.Burdelarstwo w informowaniu pasażerów i ktoś powinien ponieść tego konekwencję!
Nie rozumiem tego zdania:
Pozwolić komuś posiadającego zdrowy rozsądek zorganizować dworzec kolejowy w Szczecinie, gdzie jeszcze nie słyszano o takich wynalazkach jak wyświetlacz z przyjazdami i odjazdami
Musicusowi oczy pi..ą zarosły.Jak zapadł w pijacki sen o godz.04.05 to obudziwszy się w Szczecinie widział i wiedział że chce mu się pić.I to był priorytet a nie jakieś tablice.
Jakby się rozejrzał dokładnie a nie szukał wodopoju to by znalazł kasę IC i wszystko co potrzebował. Papero - 02-11-2011, 21:21 Temat postu:
Sytuacja z dnia dzisiejszego:
TLK Wrocław (9:01) - Warszawa - Białystok
- tablica przed dworcem pokazuje odjazd 9:12
- wyświetlacz na peronie nic nie pokazuje, później wyświetla 9:01
- przez megafon pada informacja że w dniu dzisiejszym pociąg ten kursuje drogą okrężną przez Krotoszyn
- jakiś pasażer pyta się kierownika o której odjazd, ten na to że "sam w sumie nie wie, między 9 a 9:15"
Pociąg odjechał ok. 9:04 i bez objazdu przez Krotoszyn. Zapytany przeze mnie kierownik o tą sytucję stwierdził: "Panie, teraz w PLK taki burdel że nikt nie wie co i którędy ma jeździć".