Skargi i wnioski - Straszny tłok w pociągach na trasie Stargard - Szczecin wafel - 06-02-2012, 22:05 Temat postu: Straszny tłok w pociągach na trasie Stargard - Szczecin
Straszny tłok w pociągach na trasie Stargard - Szczecin
Dojeżdżający codziennie ze Stargardu do Szczecina i z powrotem, narzekają na straszny tłok w pociągach, nieszczelne drzwi, nieprzyjemne zapachy.
Ranna i popołudniowa gehenna na PKP – tak dramatycznie zatytułował list do redakcji "Głosu” pan Rafał ze Stargardu.
– Codzienny przejazd rano do pracy do Szczecina to gehenna - pisze pan Rafał. – PKP Przewozy Regionalne robią sobie z pasażerów żarty. Rano w pociągach, zwłaszcza o 6.15 i 6.00, jest tyle ludzi, że muszą stać nie tylko na korytarzach, ale też w przedziałach. Niestety, PKP daje tylko jeden skład pociągu, a przecież tym pociągiem dojeżdżają też pasażerowie, np. z Kalisza Pomorskiego. Można pomarzyć, aby usiąść.
Po takim przejeździe człowiek jest już od rana zmęczony. Sieciówka Stargard-Szczecin kosztuje 210 zł i za to ludzie mają jechać w ścisku, tłoku i smrodzie, chłodzie? PKP PR podwyższyło po cichutku opłaty, w związku z czym?
Sprawdziliśmy, i rzeczywiście, w pociągach Przewozów Regionalnych jest tłok. Teraz w zatłoczonych przejściach między wagonami hula wiatr i sypie śniegiem. Drzwi są niepodomykane, jak na dworcu opowiadały Irena Artelik i Zofia Kostrzewa, jeżdżące codziennie do pracy w Zdunowie.
Według nich, największy tłok w pociągach jest w piątki, po godzinie 14.
– Sama pani widzi, jak jest – mówi stargardzianin Marek Górski, który prawie codziennie jeździ na 7 do pracy w Szczecinie. – Ludzie dosłownie walczą o miejsca siedzące.
Pan Henryk ze Stargardu, żeby siedzieć w pociągu o 6.15 na stargardzkim dworcu stoi jeszcze przed odjazdem tego o 6.00.
– Dojeżdżam codziennie, od zawsze – mówi pan Henryk. – Trzeba wcześniej przyjść, bo pociągi są bardzo przeładowane. Nie wszyscy jednak narzekają na brak miejsc siedzących.
– Wolę stać w przejściu, bo tu jest świeże powietrze, a w środku jest za gorąco – uważa Mirosława Sławińska.
– Raz jedzie się rozebranym, innym razem w kurtce – mówi stargardzianin Mirosław Sikorski, który na pociąg wychodzi wcześniej, dzięki czemu siedzi i spokojnie czyta "Głos”.
W czwartek zwróciliśmy się do szczecińskiego oddziału spółki Przewozy Regionalne z prośbą o odpowiedzi na pytania Czytelnika. Kazano nam czekać do wtorku na powrót dyrektora.
Z "Głosem” nieoficjalnie porozmawiał jeden z pracowników.
– Elektryczne zespoły trakcyjne są zapełnione w ponad 100 procentach, trochę osób stoi, ale nie jest prawdą, że jadą w zimnie i brudzie – mówi jeden z funkcyjnych pracowników Przewozów Regionalnych.
– Ścisk i smród, to mogą być subiektywne odczucia. Nasi pracownicy też dojeżdżają ze Stargardu, stąd wiemy, że stać trzeba tylko między Stargardem a Szczecinem Dąbiem, czyli 17 minut. Średnio raz na miesiąc robimy badania, ile osób gdzie wsiada, ile wysiada. Musimy minimalizować koszty, maksymalnie wykorzystując pojazdy. Nie stać nas na dodatkowe składy.
Podwyżkę cen biletów tłumaczy natomiast zwiększającymi się wciąż kosztami utrzymania ponad 200 pociągów.
– Za pociąg płacę 210 zł, za busy wychodzi 320 zł – mówi Henryk Szymczak ze Stargardu. – Fakt, że zawsze jest dużo ludzi. Stoję, a przecież płacę i powinno się jechać wygodnie. Skład jest po prostu za krótki.