A to nie jest akurat prawdą. W automatach Avisty we Wrocławiu nie ma możliwości nabycia biletu do Żar (ponieważ nie ma takiego bezpośredniego połączenia w wykonaniu PR i automat nie znajduje takiej relacji).
Nawet pomimo wakacji i braku studentów, w piątki do kas biletowych we Wrocławiu kolejki są ogromne - praktycznie przez cały hol. Od października będzie pewnie jeszcze gorzej. Wrocław zawsze był liderem pod względem długości kolejek,a po remoncie ilość kas zmalała i nie jest lepiej.
Tak, że na dworcu we Wrocławiu, aby odbyć podróż do Żar, trzeba będzie się stawiać, w niektóre dni, pewnie ok. godziny przed odjazdem (gdyż kolejki jeszcze się wydłużą z racji tej, że wiele osób dotychczas kupowało bilet w pociągu). To już czas zbliżony do odprawy przy transporcie lotniczym
Niewiele lepiej sytuacja będzie wyglądała w Żarach, podczas roku akademickiego, w niedziele. Pomimo, że większośc osób starała się kupować bilety w kasie, kolejki były tak duże, że wielu się to nie udawało. Kasa jest jedna, a frekwencja na tych kursach zwykle 100-150 osób już z samych Żar. Tak więc też konieczność zjawiania się na stacji z dużą rezerwą będzie nieunikniona (tym bardziej, że niektóre osoby np. starsze korzystają z kasy także jako z informacji co daje duże przestoje w sprzedaży biletów).
Plus napewno dla agenta prowadzącego kasę w Żarach, ponieważ jego zyski będą maksymalne, a to oznacza, że być może prowadzenie kasy będzie wystarczająco opłacalne by niebawem nie zniknęła ona z żarskiego dworca, a kasa bez wątpienia jest potrzebna.
To wszystko oznacza dla mnie spadek komfortu podróży, a nie jego wzrost.
Inna sprawa, że wielu konduktorów KD nie sprzedaje biletów dłuższych niż trasa danego pociągu, mimo kontynuacji podróży innym pociągiem KD (np. w pociągu z kierunku Żar do Węglińca, gdzie następuje przesiadka na Wrocław). I ta sytuacja ostatnio, z tego co słyszę, jest częsta - jeszcze jakiś czas temu sprzedawali bez przeszkód. Natomiast, często w tym drugim pociągu, druga drużyna dziwi się dlaczego nei sprzedają. Ostatnio konduktor skwitował: "a bo oni się boją sprzedawać takich biletów". Rozumiem, że tutaj instrukcje są niejasne i sprzedaż zależy od pracownika na jakiego się trafi? Z pewnością należy wydać drużyną jednoznacznę instrukcje sprzedaży w takich wypadkach. Czy w takim wypadku podróżny dwa razy będzie musiał zgłaszać się do obsługi pociągu (gdy rozpoczyna podróż np. w Iłowej Żagańskiej)?
Podsumowując - nie jestem przeciwnikiem opłaty dodatkowej, jednak należałoby realnie poszerzyć sieć sprzedaży i dodać nowe możliwości zakupu. Przy obecnych możliwościach nabywania biletów, utrudnia to korzystanie z usług KD. Z drugiej strony, opłata ta nie jest wysoka więc w ekstremalnych przypadkach (okresy okołoświąteczne itd.) poniesienie jej nie powinno być tak bolesne. Oby tak zostało bo opłaty dodatkowe 8 czy 10zł to już nieco wysokie stawki u konkurencji.
sZakOOu - 24-07-2012, 20:31
Temat postu:
Koleje Dolnośląskie mogłyby jeszcze postawić automat do sprzedaży biletów wewnątrz szynobusów. Podróżny po wejściu do pociągu udaje się do automatu, kupuje wybrany bilet i tyle. Byłoby to zbawienne, zwłaszcza na krótkich odcinkach między stacjami (np. Iłowa Żagańska - Konin Żagański).
Na dalszych trasach, korzystając także z pociągów innych przewoźników, ostatecznie powinna być ZAWSZE możliwość nabycia biletu u konduktora Kolei Dolnośląskich. W końcu ci podróżni i tak szybko nie wysiądą, więc jest więcej czasu na wypisanie biletu.
Jerry - 26-07-2012, 21:29
Temat postu:
Pasażerowie podróżujący pociągami Kolei Dolnośląskich muszą liczyć się z tym, że wchodząc do pociągu bez biletu, będą musieli od razu zgłosić ten fakt konduktorowi. Jeżeli okaże się, że na dworcu kasa była czynna, do biletu trzeba będzie dopłacić 3 złote. Jeśli na danej stacji kasa była zamknięta lub jej w ogóle nie ma, cena biletu nie wzrośnie. Zmiany zaczną obowiązywać od 1 sierpnia br.
- Chodzi nam głównie o to, żeby na wszystkich stacjach obsługa pasażerów była identyczna - powiedziała nam Justyna Stachniewicz, referent ds. marketingu i promocji spółki Koleje Dolnośląskie SA w Legnicy. - Na dużych stacjach, gdzie wsiada wielu pasażerów, ich obsługa trwa dłużej. Dzięki zmianom wprowadzanym od sierpnia zostanie ona znacznie usprawniona.
Dotąd pasażer, który nie zdążył kupić biletu, wchodził do pociągu, zajmował miejsce i czekał na konduktora.
Teraz będzie musiał sam się do niego zgłosić.
- Dzięki wcześniejszej informacji konduktor będzie miał świadomość, ile biletów musi wystawić - mówi Justyna Stachniewicz. - To przyspieszy odprawę pasażerów.
- Nauczy to pasażerów ładu i kultury - mówi Piotr Wiliński z Legnicy, który dojeżdża do pracy we Wrocławiu.
Dodatkowa opłata w wysokości 3 zł za bilet kupiony w pociągu, kiedy na dworcu otwarta była kasa, również nie przeraża Wilińskiego. - Gdyby to była wyższa kwota, pasażerowie by protestowali, ale przy 3 zł tragedii nie ma - mówi legniczanin.
źródło: www.lubinnaszemiasto.pl
amadeoen57. - 27-07-2012, 06:55
Temat postu:
I bardzo dobrze że jest dopłata, niektórzy sobie wchodzą i oczekują na bilet. Innym faktem jest to że drużyna zaczyna sprawdzać i sprzedawać bilety jeszcze przed odjazdem pociągu (zaobserwowałem to niedawno we Wrocławiu gdzie byłem zmuszony jechać)
dienekes - 27-07-2012, 11:22
Temat postu:
Zaczynali sprawdzać i sprzedawać przed odjazdem, ponieważ ludzie nawet jak mieli półgodziny do odjazdu to nie pofatygują się do kasy tylko siadali i czekali na konduktora aż on im sprzeda. Powodowało to, że wielu ludzi np. z Wrocławia do Miękini jechało za friko bo konduktor normalnie w świecie nie zdążył do nich dojść. Ludzie nauczyli się, że bilet można kupić u konduktora to olewali kasę i od razu wsiadali do szynobusu i dochodziło do tego, że konduktor zaczynał sprawdzać i sprzedawać bilety zaraz po wyjeździe z Wrocławia a kończył w okolicach Jaśkowic.
Ralny - 29-07-2012, 23:11
Temat postu:
