Na weekend 11-13 maja przypadł mi wyjazd do Gdańska w celach nietransportowych. Postanowiłem więc przy okazji zaliczyć sobie sieć tramwajową tego miasta. Na ukończeniu była budowa nowej trasy na Łostowice i byłem bardzo ciekaw czy załapię się już na przejażdżkę nią. Szczęśliwie okazało się, że otwarcie linii będzie dokładnie 11 maja czyli w dzień mojego zaliczania sieci. Wyjazd rozpoczynam ok. 19:30 i po zakupieniu biletu udaję się na peron 2 w oczekiwaniu na TLK DOLNOŚLĄZAK z Przemyśla do Wrocławia. Zastanawiam się czy dużo będzie mieć pleców w związku z cyrkami po wykolejeniu między Gliwicami a Kędzierzynem, jednak na szczęście ma tylko niecałe +10. Dzikich tłumów nie ma, więc na całej trasie z Kędzierzyna do Wrocławia mam prywatny przedział. We Wrocławiu będę mieć 2 godziny czekania, więc zaglądam na chwilę do dworca tymczasowego, a potem udaję się na perony bo tam jest ciekawiej, a i ruch pociągów o tej porze spory. Przy peronie 4, na którym się usadowiłem zatrzymuje się regio z Pardubic. Na wyświetlaczu kibla "Wrocław Osobowice". Ja rozumiem, że nie da się skomunikować wszystkiego z wszystkim, ale niektóre zwiewania pociągów sprzed nosa są strasznie rażące. Widać również, że obsługa stacji nie jest jeszcze wprawiona w obsłudze nowych wyświetlaczy peronowych, ponieważ niektóre pociągi pojawiały się na nich z dużym opóźnieniem (np. 10 minut po podstawieniu). Miała też miejsce sytuacja, że na tym samym torze podstawione były regio do Wałbrzycha i Ścinawy, jednak na wyświetlaczach widniała wyłącznie Ścinawa, przez co pasażerowie byli dość zdezorientowani. Nie wiadomo czy ktoś nie pomylił pociągu. KARKONOSZE ze Szklarskiej Poręby do Warszawy przybywają przed czasem, więc liczę, że moje ROZEWIE do Trójmiasta również przybędzie punktualnie i tak się dzieje. Nastąpi tu zmiana czoła, a następnie (co potwierdzam na wszelki wypadek u manewrowego stojącego na peronie) na koniec składu zostaną dołączone wagony relacji Wrocław-Hel. Na szczęście dla mnie większość osób o tym nie wie i pakuje się do środka zaraz po przyjeździe składu z Jeleniej Góry. Po dołączeniu wagonów zajmuję miejsce i o 23:30 ruszamy. Mam prywatny przedział. W Mikołajowie wsiadają pojedyncze jednostki, na Nadodrzu nikt, a pociągu nie ma nawet na pragotronie. Jedziemy objazdem przez Ostrów Wielkopolski, ale trasa z rozkładu rocznego wiedzie przez Leszno, więc można kupić taki bilet. Kontrola za Oleśnicą i kondi nie ma żadnych zastrzeżeń do mojego biletu. Korzystając z prywatności przedziału rozkładam się wygodnie na siedzeniu i trochę śpię. Przebudzenia następują w Ostrowie, Poznaniu, Inowrocławiu i Laskowicach, no a w Tczewie już pobudka na dobre, bo powoli trzeba się zbierać. Przez całą drogę nikt się do mnie nie dosiadł. Odcinek Tczew-Gdańsk w wielu miejscach rozkopany w związku z modernizacją. W Gdańsku Głównym meldujemy się punktualnie.
Chwila ogarnięcia się na peronie, krótki rekonesans po najbliższej okolicy, a następnie zakupuję dobówkę i rozpoczynam zaliczanie sieci tramwajowej. W pierwszej kolejności postanawiam udać się do Jelitkowa. Zjawia się 2-ka więc wsiadam. Jedziemy trasą "górną" przez Zaspę. Tramwaj kieruje się do Oliwy, więc muszę wysiąść na przystanku Pomorska gdzie odgałęzia się trasa, która podczas mojej ostatniej wizyty w Trójmieście była w remoncie. Po chwili oczekiwania nadjeżdża 8-ka, którą zaliczam króciutki kikut do Jelitkowa. Pętla po remoncie prezentuje się całkiem fajnie. Jako że przyjechałem tutaj "górą" to w drogę powrotną udam się "dołem" i czynię to linią 6. Przejeżdżamy między innymi przez pętlę na Oliwie oraz koło Uniwersytetu Gdańskiego i zajezdni Wrzeszcz. Wysiadam przy Galerii Bałtyckiej. Mam chwilę czasu, więc zaglądam do centrum handlowego, a następnie wsiadam w 5-kę jadącą w kierunku Nowego Portu. Do Opery Bałtyckiej jazda dobrze znaną mi trasą. Następnie w lewo i kawałeczkiem trasy do Zaspy, którą już dzisiaj jechałem żeby po chwili znaleźć się na linii do Brzeźna. W pewnym momencie tory się rozdzielają i przez kilka przystanków idą zupełnie inaczej, więc ten odcinek trzeba zaliczać w obie strony. Dodatkowo w miejscu rozwidlenia trwa remont i tutejszy przystanek aktualnie nie funkcjonuje, co powoduje dość dużą odległość między przystankami, na których tramwaj się zatrzymuje. Wysiadam w Brzeźnie, aby zaliczyć trasę w drugą stronę zanim udam się do Nowego Portu. Jest tutaj trójkąt i 3 przystanki na każdym jego ramieniu, a pośrodku krzyż. Zaraz obok znajduje się plaża, więc zaglądam tam na chwilę. Gdy powracam na przystanek akurat do odjazdu szykuje się 3-ka. Zaliczam nią odcinek jednokierunkowy w stronę centrum. Pierwszy wspólnym przystankiem dla obu kierunków jest aktualnie Grudziądzka, więc tam wysiadam. Czekam teraz ponownie na 5-kę, bo to jedyna linia z Brzeźna do Nowego Portu. Przybywa po dłuższej chwili. Do trójkąta tam samo jak poprzednim razem, a następnie przez portową okolicę do dzielnicy Nowy Port. Przejeżdżamy także koło zapuszczonej stacji kolejowej Gdańsk Brzeźno, do której kiedyś docierały pociągi SKM. W Nowym Porcie nie ma typowej pętli tramwajowej, są natomiast 2 pętle uliczne: duża i mała. Moja 5-ka zawraca na dużej. Postój wyrównawczy na przystanku Nowy Port Oliwska. Wysiadam na przystanku Rybołowców, gdzie pętla się zamyka. Przechodzę na drugi przystanek i ponieważ za chwilę nadjedzie kolejna 5-ka postanawiam zaczekać i podjechać nią na Pl. Wolności, gdzie zaczyna się mała pętla. Dojeżdżając tam sprzed nosa zwiewa mi 4-ka, więc muszę zaczekać na coś kolejnego co zawraca małą pętlą. Wcześniej przybywa 14-ka, która kończy bieg w tutejszej zajezdni więc wsiadam w nią licząc, że może uda się zaliczyć jakiś nowy skrawek torów. Niestety przystanek do wysiadania znajduje się jednak przed skrętem do zajezdni, więc nic z tego nie wychodzi, ale skoro już jestem w tym miejscu to sobie ją obejrzę. Następnie przechodzę na przystanek Władysława IV i oczekuję na 4-kę. Wcześniej przemyka tramwaj widmo bez pasażerów, a moim okazuje się 105-ka solówka. Zaliczam teraz małą pętle pośród starych kamieniczek, typowych dla tej dzielnicy. Postój wyrównawczy na przystanku Nowy Port Góreckiego. Następnie udajemy się do centrum trasą wiodącą koło stadionu PGE Arena, na którym już niebawem zostaną rozegrane niektóre mecze Euro 2012. Na Węźle Kliniczna skręcamy w prawo i jadąc koło szpitala dołączamy się do torów, którymi jedzie się z Opery Bałtyckiej do Brzeźna i na Zaspę. Potrzebuję teraz przeskoczyć na 8-kę. Gdy dojeżdżam do przystanku Wyspiańskiego widzę, że właśnie podjeżdża w przeciwnym kierunku, więc błyskawiczny przeskok pomiędzy tramwajami. Ponownie przez szpital powracam w rejon węzła Kliniczna (w którym nie do końca się zorientowałem widząc go tylko z tramwaju), jednak tym razem kierujemy się na ul. Jana z Kolna. Jadąc koło Stoczni Gdańskiej i Placu Solidarności docieramy do dworca głównego.
Mam w planie dzisiaj także zaliczenie Gdańska Olszynki. W tym celu muszę wyjechać do Tczewa po TLK GRYF. Mam do wyboru 2 pociągi regio. Postanawiam zaryzykować i jechać późniejszym, którym będę w Tczewie na styk, a teraz udać się na Chełm i Łostowice. W tym celu wsiadam w 2-kę. Po przepchaniu się przez centrum jedziemy jedną z nowszych tras do jednej z gdańskich sypialni. Przed samą pętla znajduje się przystanek Sikorskiego, który na razie pomijamy. Będzie on używany od jutra przez tramwaje do Łostowic, które nie będą już wjeżdżać na pętlę Chełm Witosa. Dziś natomiast po nowej trasie można przejechać się darmowym tramwajem okolicznościowym. Chełmska pętla dziś jeszcze tętni życiem i nie brakuje na niej tramwajów, jednak od jutra będzie tu kończyć już tylko jedna linia. Oczekuję teraz na specjalny tramwaj na Łostowice, który według rozkładu jeździ co pół godziny. Mija jednak dużo więcej czasu, a on się nie pojawia. Zaczynam się nieco martwić o moje regio do Tczewa. W końcu po blisko godzinie czekania przyjeżdża. Na czole biała wstęga. Oznaczenia na tablicy kierunkowej (takiego samego jak na rozkładzie) o treści "GPKM3A" nie udało mi się rozszyfrować. Tramwaj okrąża dwukrotnie pętle (celem wypuszczenia z niej tramwaju liniowego) aby odjechać dopiero o 14:00 według rozkładu. Nawet jedzie trochę ludzi w tym miłośników. Z ich rozmów wynika, że przyczyną zastoju były jakieś problemy techniczne na nowej trasie. Jedzie się bardzo przyjemnie, a sama trasa jest oczywiście nowoczesna i biegnie przez spore osiedla i blokowiska. Na pętli Łostowice Świętokrzyska zatrzymujemy się tylko na chwilę i od razu wyruszamy w drogę powrotną, więc nawet tam nie wysiadam, ale mam w planie przejechać się tu jeszcze jutro, żeby zobaczyć jak trasa funkcjonuje w normalnym liniowym ruchu. Na razie powracamy na pętlę Chełm, która tym razem wita nas deszczem. Szybko przechodzę na stanowisko odjazdów i po chwili podjeżdża 2-ka, którą jadę na dworzec.
Docieram tam jakieś 5 minut przed odjazdem regio o 14:43, na szczęście nie ma kolejek do kas, więc mogę szybko dokonać zakupu. Przy okazji widzę, że w PKP IC pojawiły się blankiety z nowym żółtym tłem. W momencie gdy biorę do ręki wystawiony bilet przy moim regio do Bydgoszczy pojawia się opóźnienie. Niedobrze, bo w Tczewie mam mało czasu, aby przeskoczyć na GRYFA, a takiego skomunikowania raczej nikt mi nie przytrzyma. No ale zobaczymy jak sytuacja się rozwinie. Pozostaje jeszcze niewielki cień nadziei w postaci jadącego chwilę później regio do Malborka, ale musiałby on przyjechać do Tczewa planowo co do minuty. Po jakimś czasie zostaje podana informacja, że jako pierwsze odjedzie regio do Malborka, które wjedzie na tor przy peronie 3. Cały tłum przechodzi więc na tamten peron. Parę minut później kolejny komunikat, że jednak jako pierwsze odjedzie regio do Bydgoszczy. Ludzie są wniebowzięci... Ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Kolejne kilka minut i następna zapowiedź rozpoczynająca się od słów "Uwaga podróżni, kolejna zmiana...". I okazuje się, że jednak Malbork pojedzie pierwszy. Noż kurde, mogliby się w końcu zdecydować. Kibel przy peronie 3 zapełniony do granic możliwości. A przyczyną całego zamieszania jest defekt lokomotywy na TLK Gdynia-Wrocław (dawny PIAST) i zablokowanie toru w Sopocie. Mam nadzieję, że gdy będę jechać nim w niedzielę to nie zrobi żadnego numeru. Wiedząc, że i tak nie zdążę już dojechać do Tczewa na GRYFA udaję się do kasy i zwracam kupiony bilet. Dostaję z powrotem całą kwotę bez potrącenia odstępnego. W McDonaldzie kupuję frytki, które konsumuję na peronie, a następnie kontynuuję zaliczanie sieci tramwajowej.
Linią 12 udaję się do Siedlec. To z tej pętli ma zaczynać się nowa linia tramwajowa na Morenę. Torowisko wygląda na dawno nie remontowane. W drogę powrotną udaję się również 12-ką. Jadę do Bramy Oliwskiej z zamiarem przesiadki tam na 9-kę, która jedzie trasą przez dworzec PKS, powyżej dworca PKP. Niestety w momencie wysiadania z 12-ki tramwaj mi zwiewa. W celu wytracenia czasu postanawiam pojechać kilka przystanków dalej bo nadjechała 9-ka w przeciwnym kierunku. Wysiadam na Miszewskiego i po chwili oczekiwania wsiadam we właściwą 9-kę. Za Bramą Oliwską przejeżdżamy małym tunelikiem pod drogą, a następnie jedziemy powyżej torów koło dworca PKS. Mimo, że są tu 2 tory to tramwaje kursują tylko w jednym kierunku. Dopiero od miejsca, w którym krzyżujemy się z torami z Siedlec i Huciska ruch odbywa się dwukierunkowo. Linia 14 korzysta z tej pętli ulicznej zawracając na niej. Ponieważ mam jeszcze trochę czasu postanawiam przypomnieć sobie trasę na Stogi, którą jechałem w zeszłym roku. Jadę więc moją 9-ką do końca czyli do pętli Przeróbka. Kolejny tramwaj, który się zjawia to 3-ka, więc podjeżdżam sobie nim na Stogi Pasanil. Podczas jazdy widzę, że na horyzoncie za nami jedzie już 8-ka, więc po przyjeździe na pętle szybkie fotki i kontynuacja jazdy. Tej linii tramwajowej też przydałby się remont. Ostatni odcinek do pętli Stogi Plaża wiedzie przez las i kończy się jak sama nazwa wskazuje przy plaży, na którą zaglądam na chwilę. Tą samą brygadą wyruszam w drogę powrotną. Wysiadam na Pl. Solidarności, ponieważ potrzebuję znaleźć się w tej okolicy. Podsumowując, gdańska sieć jest przyjemna, większość torowisk jest w dobrym stanie więc jeździ się w miarę szybko i płynnie. Mimo, że nie ma tutaj jakieś dużej ilości ciekawych miejsc (jak w niektórych miastach) a większość linii jest typowo miejska lub mają klimat dowozówek osiedlowych to na pewno jest ona warta zwiedzenia.
DZIEŃ 2 - 12.05.2012.
W sobotę wieczorem postanowiłem przejechać się ponownie na Łostowice, tym razem już planowym tramwajem liniowym. W przejściu podziemnym zakupuję bilet godzinny i udaję się na przystanek. Jako pierwsza w tym kierunku zjawia się 6-ka. Później na fotkach okazało się, że wczorajszego dnia pierwszy przejazd odbył się tym samym składem. Po wejściu zastaję szarpaninę kontrolerów z grupką gapowiczów, udaję się więc na drugi koniec tramwaju, aby móc w spokoju delektować się przejazdem. Nie wjeżdżamy już na pętlę Chełm Witosa tylko korzystamy z przystanku Sikorskiego znajdującego się w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Mimo, że mamy sobotę wieczór to tramwaj na nowo otwartym odcinku jest pełniutki i na każdym przystanku wysiada sporo osób, a więc nowa linia dobrze pracuje. Na pętli Łostowice Świętokrzyska podobnie jak w Chełmie jest możliwość przesiadki z tramwaju do autobusu drzwi w drzwi. Przepuszczam jedną brygadę, aby dokładnie udokumentować ten węzeł komunikacyjny. W drogę powrotną wyruszam tym samym składem, którym przyjechałem (linia 6). Wysiadam przy Bramie Wyżynnej, bo potrzebuję się znaleźć w tym rejonie. Na tablicy godzina 20:32, a bilet miałem skasowany o 19:32 więc już bardziej idealnie nie mogłem się zmieścić w czasie ważności.
Czas na powrót do domu, który odbędzie się TLK Gdynia-Wrocław czyli dawnym PIASTEM. Ponieważ mamy niedzielne popołudnie czyli powroty z weekendu miałem w planie wyjechać sobie po niego do Gdyni, jednak czas mi na to nie pozwolił więc wyjadę tylko do Wrzeszcza. Idąc na dworzec obawiałem się kolejek, ale ku mojemu zaskoczeniu przy kasach tylko kilka osób, więc bez problemu zakupuję bilet. Gdy odchodzę do kasy zaczepia mnie murzyn, który prosi o pomoc w dogadaniu się z panią z informacji, która nie mówi po angielsku. Podprowadzam go też kawałek wskazując drogę do informacji turystycznej, a następnie udaję się w kierunku peronów SKM. W pewnym momencie stwierdzam, że coś jest nie tak. Kurcze, nie mam mojej torby z gadżetami miasta Gdańsk! Nerwowo biegam po dworcu szukając jej, na szczęście leży sobie grzecznie przy informacji (pani w okienku lekko rozbawiona ). Zazwyczaj chodzę tylko z plecakiem nieprzyzwyczajony, że coś mam w rękach, więc gdy zagadałem się z murzynem a potem kawałek go podprowadziłem to zapomniałem ją wziąć. Mam 2 minuty do odjazdu SKM-ki więc w trybie ekspresowym biegnę na peron, zakupuję bilet w automacie i w ostatniej chwili wsiadam. Jakość wydruku biletu pozostawię bez komentarza... We Wrzeszczu chwila czekania i nadjeżdża TLK do Wrocławia. Mam nadzieję, że dzisiaj lok nie zdefektuje tak jak w piątek. Generalnie pociąg zapełniony, jednak gdy wjeżdżał wypatrzyłem jeden pusty przedział zasłonięty firanką, więc w nim się lokuję. Nie okazuje się on jednak pusty, bo na przeciwległej półce leży bagaż, który jak się po chwili okazało należy do nieco dziwnie wyglądającego młodego gościa. Chyba nie był zbyt zachwycony, że wtargnąłem do jego prywatnego przedziału, ale nic nie powiedział. Później się okazało, że kompletnie się nie odzywał przez całą podróż i ignorował wszystkich. Na głównym dosiadają do nas pasażerowie, w tym 2 studentki wracające chyba z jakieś konferencji naukowej albo targów. Jazda upływa spokojnie. W Warlubiu zatrzymujemy się. Na torze obok trwa modernizacja i właśnie jest układany nowy tor. Postój przedłuża się. Po pewnym czasie przychodzi drużyna z informacją, że... lok zdefektował! O ironio!!! Z Bydgoszczy zostanie przysłany lok zastępczy, jednak jako, że zablokowaliśmy całą linię postanowiono, że do Laskowic ściągnie nas byk od towara, który aktualnie się tam znajduje. Gdy przybywamy do tej stacji lokomotywa z Bydgoszczy już jest, więc pozostaje tylko ją podpiąć. W międzyczasie przejeżdża regio do Bydgoszczy, które zabiera pasażerów z naszego pociągu (na podstawie biletów na TLK), którzy mają tam skomunikowania w kierunku Torunia i Warszawy. Na korytarzu mojego wagonu dwóch facetów nie szczędzi wulgarnych przekleństw pod adresem PKP IC i całej polskiej kolei.
Z Laskowic ruszamy +70. Studentki zgłaszają konduktorce przesiadkę na LUBUSZANINA w Poznaniu, ta mówi, że zgłosi ale nie może zagwarantować co zrobią dyspozytorzy z Poznania. Odpowiedź ma być ok. 19:00. Jedna z dziewczyn docelowo jedzie w okolice Lubina (nie wnikam czemu przez Zieloną Górę, może dla towarzystwa), więc z moją niewielką pomocą polegającą na uświadomieniu, że nie jedziemy przez Głogów, zostaje ustalona opcja awaryjna, że jeśli LUBUSZANIN nie poczeka, to pojedzie naszym pociągiem do Leszna, a stamtąd ktoś ją odbierze. Na szczęście w Inowrocławiu dociera informacja, że skomunikowanie zostanie zachowane. Nic nie mówiący gość wysiada w Gnieźnie. W Pobiedziskach zjeżdżamy na lewy tor, aby w Ligowcu wyprzedzić jadący kibel. W Poznaniu zostaję sam w przedziale i z +55 ruszamy w dalszą drogę. Dorzucamy jednak kolejne minuty, ponieważ wleczemy się za czymś i czasem stajemy. W Mosinie dostrzegam przy torach grafitti z Janem Pawłem II. W Bojanowie zatrzymujemy się, a obok stoi TLK SIELAWA z Olsztyna do Wrocławia. Przesiadają się do nas jego pasażerowie, którzy jadą na skomunikowania z POGÓRZEM i KARKONOSZAMI. Przed Wrocławiem zgłaszane są różne skomunikowania między innymi do Legnicy i Wałbrzycha. Przed estakadą na chwilę stajemy, pewnie żeby przepuścić KARKONOSZE. Na estakadzie mijamy się ze zgłoszonym ostatnim w dobie regio do Wałbrzycha, brawo... Po przyjeździe na główny oczekuje na nas pociąg do Legnicy oraz POGÓRZE. KARKONOSZE też już stoją w peronach i zbliża się godzina ich odjazdu, ale pierwsze pojedzie POGÓRZE. My ruszamy chwilę później. W Brzegu na klapkach +15 mimo, że jedziemy planowo. W Kędzierzynie wraz ze mną wysiada 9 osób.