Hobby - Wyjazd do Ołomuńca - relacja Kolejoman2 - 08-05-2015, 23:43 Temat postu: Wyjazd do Ołomuńca - relacja
Witam
Cel wyjazdu tramwajowy, ale względu na trochę wątków kolejowych wrzucam również tu. Przy okazji pytanie, czy często zdarzają się takie cyrki z biletem Czechy+ wśród czeskich drużyn czy mój przypadek był incydentalny ?
Ostatnią siecią tramwajową osiągalną dla mnie na 1-dniowym wyjeździe był Ołomuniec. 13 lutego wybraliśmy wspólnie z Kasią na wycieczkę do tego miasta. Dla Kasi jest to pierwsza w życiu wizyta w Czechach, a dla mnie pierwsza po blisko 3-letniej przerwie. Po przeanalizowaniu ofert biletowych najkorzystniej wypadła polska oferta Czechy+. Bilet ten umożliwia za 19 zł nieograniczoną liczbę podróży po liniach kolejowych w północnych Czechach. Może być kupiony do biletu jednorazowego do stacji granicznej albo do Regio Karnetu lub Biletu Sieciowego PR. Swoją drogą dawniej byłoby to nie do pomyślenia, że po Czechach bardziej opłacalne będzie podróżowanie na polskim bilecie niż na jednej z ofert ČD. Zakupu biletów dokonałem 2 dni przed wyjazdem. Z początku sympatyczna kasjerka trochę się zaniepokoiła, ale gdy podałem kod oferty i wytłumaczyłem na czym ona polega to cały dalszy zakup przebiegł już szybko i sprawnie. Niestety do biletu do Chałupek nie zakupimy Czech+ ze względu na to, że jeżdżą tam Koleje Śląskie i nie ma pociągów przez granicę, w związku z tym musieliśmy również zakupić bilety Roztoki Bystrzyckie-Międzylesie, których numery trzeba wpisać na bilecie Czechy+. W piątkowy poranek wyruszamy pociągiem o 6:03 z Kędzierzyna. Moglibyśmy pojechać godzinę później, ale chcemy zrobić sobie jeszcze krótki spacer po raciborskiej starówce. Podróż bezproblemowa, w międzyczasie zrobiło się widno. Świeci słońce, a na niebie nie ma żadnej chmurki, więc pogoda wręcz idealna na zaliczanie i dokumentację fotograficzną. Na miejscu jesteśmy tuż przed 7:00.
Po chwili po drugiej stronie peronu zatrzymuje się osobówka z Chałupek, a przy peronie 1 do odjazdu przygotowuje się TLK SKARBEK do Olsztyna. Kibel, którym przyjechaliśmy pojedzie niedługo jako regio do Wrocławia. Przed dworcem mały parowóz Halinka. Raciborską starówkę zwiedzałem dawno temu, więc dla mnie również jest to okazja aby sobie ją przypomnieć. Nieopodal Rynku jest też kula przy której znajdują się kolumny z nazwami okolicznych miejscowości. Na dworzec powracamy ok. 7:45 i udajemy się na peron 3, gdzie jest już podstawiony EN57 do Chałupek. W pociągu elektroniczne wyświetlacze. Akurat dzisiaj mamy imieniny Katarzyny i Grzegorza Późniejszy pociąg z Kędzierzyna przybywa planowo, więc my również odjeżdżamy punktualnie. Nic się nie zmieniło, pociąg w tą stronę nadal się wlecze i jest przeraźliwie pusty. Okna w pociągu bardzo zasyfione. W Rudyszwałdzie dołącza do nas jednotorowa linia z Rybnika przez Wodzisław, która aktualnie jest w remoncie i powstaje nowy peron. Do Chałupek wraz z nami dociera jeszcze ok. 5 osób.
Stacja coraz bardziej podupada. Dawniej funkcjonowała tu kasa, w której zawsze kupowałem przejściówki do Czech. Później zamknięto kasę, następnie cały budynek dworca. Potem zamurowano wejście, a teraz nawet pomalowano je w kolor pasujący do reszty budynku. Zegar pozbawiono wskazówek, więc nawet godziny nie sprawdzimy. Mamy sporo czasu, więc spokojnym krokiem udajemy się w kierunku granicy. Ciekaw jestem czy w dalszym ciągu istnieje sklep z czeskimi produktami (i oczywiście alkoholem) prowadzony przez 'skośnookich Czechów'. Po przejściu mostu granicznego okazuje się, że budynek, w którym mieścił się sklep przechodzi remont. Odnajdujemy go jednak w sąsiednim budynku naprzeciwko przystanku autobusowego. Jest on dużo mniejszy i nie rzuca się w oczy, w zasadzie zauważyłem go tylko dzięki niewielkiej tabliczce. Zakupujemy Lentilky i czekoladę Studentską. Następnie wsiadamy w autobus, którym jedziemy na dworzec w Bohumínie. W chwili obecnej przejazd kosztuje 16 koron (gdy zaczynałem wojaże po Czechach pamiętam cenę nawet 8 Kč). Na przystanku przy dworcu plakat reklamujący kolejowo-autobusowe połączenie Leo Express do Krakowa. No cóż, nie udało się wejść drzwiami (to znaczy po torach) to weszli oknem i na polskim odcinku uruchomili autobus.
Sam dworzec w Bohumínie nic się nie zmienił, tak samo brzydki jak 3 lata temu i wcześniej (mam na myśli budynek i jego wnętrze, bo perony są całkiem przyzwoite). W pierwszej kolejności udajemy się na peron 1A, skąd za chwilę odjedzie wspomniany Leo Express do Pragi. Pociąg jest obsługiwany Flirtem. Jako, że chwilę wcześniej przyjechał z Pragi, trwa jego sprzątanie, a ludzie muszą oczekiwać na peronie. Rozkład chyba przewiduje zbyt krótki czas na to, bo godzina odjazdu mija, na semaforze podany wyjazd, a sprzątanie nadal trwa i wyświetlacze na składzie proszą aby nie wsiadać. W międzyczasie na stację przybywają inne pociągi. Przy peronie 1 zatrzymuje się rychlik z Brna, do którego dołączany jest 1 wagon. Ponieważ zbliża się godzina przyjazdu naszego pociągu, nie czekamy aż Leo odjedzie tylko udajemy się do budynku dworca. W centrum obsługi pobieramy gazety „ČD pro Vás", można też wziąć dětską jízdenkę, czyli fikcyjny bilet dla dzieci z rysunkiem i wierszykiem o kolei. W kasach biletowych największą zmianą od ostatniej wizyty jest fakt, że bilety nie są już drukowane w takiej formie jak np. u nas, tylko dostaje się świstek taki jak z terminala drużyny konduktorskiej. W gablotach wiszą informacje o odwołaniu połączeń do Krakowa przez Zebrzydowice oraz do Wrocławia i Kędzierzyna przez Chałupki. Oczywiście Czesi napisali bez ogródek, że winowajcą całej sytuacji jest strona polska…Jeśli chodzi o malowanie taboru to dawniej przeważał kolor zielony, a teraz dominuje kolor niebieski, chociaż zdarzają się jeszcze pojedyncze wagony w starym malowaniu. Podczas oczekiwania na pociąg przemyka bez zatrzymania Pendolino w kierunku Czeskiego Cieszyna.
My pojedziemy EC HUKVALDY relacji Žilina-Praha, który przybywa leciutko splecowany. Najpierw wsiadamy do bezprzedziałówki, ale chwilę później przenosimy się do sąsiedniego wagonu, gdzie nie brakuje pustych przedziałów. Jest to wagon dobrze mi znany z Kolei Austriackich, nawet malowanie pozostało austriackie, zmieniono jedynie logo ÖBB na ČD. Austriackie wagony w czeskich składach to kolejna nowość, której wcześniej nie było. W przedziałach broszurki zawierające rozkłady jazdy różnych pociągów wraz ze skomunikowaniami na stacjach czyli tzw. vlakový průvodce. Tutaj również mamy wyszczególnione pociągi do Polski, które nigdy nie pojechały. Tradycyjnie w Ostravie spora wymiana podróżnych. Przed każdą stacją zapowiedzi przez głośniki w wagonie, z tym że zapowiada automat, a nie drużyna. Podczas kontroli konduktorka przyglądą się dłuższą chwilę naszym biletom, po czym oddając pyta dokąd jedziemy. Niestety nie przybiła pieczątki. Na trasie Ostrava-Přerov-Břeclav dawniej obowiązywał ruch lewostronny, teraz jeździ się już po prawym torze, tak jak na reszcie czeskiej sieci. Za Prosenicami, tuż przed obwodnicą Přerova zatrzymujemy się na kilka minut, aby przepuścić pociąg jadący z przeciwka. Zostało tutaj wybudowane bezkolizyjne przejście z ruchu lewostronnego na prawostronny. Na obwodnicę Přerova wjeżdżamy torem lewym (być może z tego wynikał postój, bo teraz przy prawostronnym ruchu z Ostravy przebiegi pociągów jadących w dwóch kierunkach krzyżują się), dzięki temu po zjechaniu z niej znajdujemy się na właściwym torze. W Ołomuńcu jesteśmy kilka minut po czasie. Perony zostały zmodernizowane i prezentują się dużo ładniej. Trwa jeszcze remont głównego tunelu mającego początek w holu dworca, przez co trzeba korzystać z tunelu bocznego. Robimy krótki rekonesans po budynku dworca, w celu znalezienia punktu obsługi DPMO (odpowiednika naszego ZTM), którym okazało się zwykłe okienko kasowe. Zakupujemy 2 bilety dobowe. Obok znajduje się kasa Leo Express. Akurat ktoś kupował bilet, więc miałem okazję podejrzeć, że przewoźnik ten ma całkiem fajne blankiety, przypominające nieco bilety lotnicze. W holu malowidło, które ciężko objąć w całości.
Czas rozpocząć zaliczanie sieci tramwajowej, najmniejszej wśród wszystkich jakie istnieją w Czechach. Bezpośrednio przed budynkiem stacyjnym znajduje się niewielki dworzec autobusowo-tramwajowy z zadaszonymi peronami. Obok trzy wielkie elektroniczne tablice wyświetlające najbliższe odjazdy. Pierwszy tramwaj to VARIO i linia 3, który ma trochę nietypowy układ siedzeń. Podjeżdżamy tylko jeden przystanek, do pętli Fibichova, znajdującej się tuż obok dworca. Kończą tutaj bieg wszystkie linie z wyjątkiem 4, na którą musimy poczekać aby pojechać dalej. Obok znajduje się również pętla autobusowa, a na niej m.in. stara Karosa jadąca do Kauflandu. 4-ką pojedziemy do pętli Pavlovičky. Zaraz po odjeździe wjeżdżamy pod górkę, żeby przejechać wiaduktem nad torami kolejowymi (a właściwie to prawie samą stacją Olomouc hl.n.). Po drugiej stronie znajduje się dworzec autobusowy. Na trasie przecinamy się prostopadle z pojedynczymi niezelektryfikowanymi torami kolejowymi, jak się później okaże takich skrzyżowań jest więcej w całym mieście. Trasa linii 4 nie kończy się typową pętlą. Tramwaj objeżdża kilka budynków i dociera na przystanek końcowy znajdujący się na spokojnej uliczce. Po jednej stronie blok mieszkalny, a po drugiej linia kolejowa, na której nawet trafia się pociąg, ale jako że wyłonił się niespodziewanie, nie udało się zrobić sensownego zdjęcia. Podczas wykonywania zdjęć tramwaj, którym przyjechaliśmy ucieka nam, więc musimy poczekać 15 minut na następny. Dokumentujemy go jak przyjeżdża z centrum, a chwilę później także na samym przystanku. Powracamy nim do dworca kolejowego, gdzie zamierzamy przesiąść się na 2-kę. Do jej odjazdu jest kilka minut, więc idziemy pieszo na pętlę Fibichova, aby tam do niej wsiąść. Niestety trochę się przeliczyliśmy i tramwaj zwiewa nam sprzed nosa, więc kolejne minuty w plecy czekając na następną brygadę. Tym samym okazja do kolejnych zdjęć. W końcu wyruszamy w dalszą drogę. Sieć tramwajowa w Ołomuńcu (nie licząc zaliczonej już trasy) to właściwie wielka pętla otaczająca centrum miasta z paroma kikutami. Niestety nie da się jej zaliczyć w 100 %, ponieważ jednotorowym odcinkiem prowadzącym do zajezdni (idącym równolegle sąsiednią ulicą jak jedna z tras) jeżdżą tylko podsyły bez pasażerów. Jedziemy trasą „górną”, która na początku ma klimaty typowej trasy przez współczesne centrum miasta (ze sklepami czy parkami), następnie wjeżdżamy na starówkę i jedziemy wąską ulicą pomiędzy starymi kamienicami, mijamy też okazały kościół. Tą okolicę obejrzymy później, a na razie jedziemy dalej, aż do końca jazdy tramwaju czyli pętli Neředín, krematorium. Za starówką przejeżdżamy przez skrzyżowanie (na którym dołącza się jednotorowy odcinek z zajezdni) i dalej znowu przez typową współczesną miejską zabudowę. Przecinamy również linię kolejową, tuż przy stacji Olomouc město. Pętla tramwajowa znajduje się przy cmentarzu i jest dosyć skromna. Jak się później okaże wszystkie pętle w tym mieście zajmują małe powierzchnie i nie są rozbudowane. Wjechaliśmy trochę pod górkę, więc za nami widać w dole panoramę miasta, a po drugiej stronie już pole, na którym w oddali snuje się autostrada. Z cmentarza akurat wychodzi orszak ludzi z wieńcami, które pakują do autokaru i odjeżdżają. Na szklanej wiacie przystankowej reklama związana z Rzymianami. Chwilę po zrobieniu powyższych zdjęć jedna boczna szyba sama z siebie… odpada i tłucze się.
Powracamy również linią 2. Tym razem wysiadamy przy starówce, na przystanku U Svatého Mořice. Zanim udamy się na rynek kierujemy się w drugą stronę i wąską uliczką lekko z górki dochodzimy do jednotorowego odcinka do zajezdni. Akurat wyjeżdża tramwaj do nauki jazdy, więc mamy możliwość wykonania zdjęcia tramwaju na tym odcinku (podsyły pewnie są tylko rano i wieczorem). Właściwie patrząc w prawo i lewo widzimy cały odcinek, więc jakoś da się przeżyć brak możliwości jego zaliczenia tramwajem. Idziemy w kierunku zajezdni, po drodze mijamy tramwaj rezerwowy, a także zaparkowanego trabanta. Zajezdnia jest na tyle mała, że nie mieszczą się w niej wszystkie tramwaje, dlatego obok znajduje się tzw. Rubik czyli grupa torów postojowych, na której stacjonuje część taboru. W tym roku ma zostać oddana do użytku nowa większa zajezdnia, a obecna ma stać się muzeum komunikacji miejskiej. Inną wąską uliczką powracamy do równoległej linii z planowymi tramwajami. Po drodze trafiamy na ciekawe malowidło Wykonujemy kilka zdjęć tramwajów jadących wśród starych kamienic, a następnie idziemy na Horní náměstí czyli ołomuniecki rynek. Jest tu między innymi wysoka kolumna Trójcy Św., makieta miasta, fontanna z figurkami żółwi (Kasia dosiada jednego ) oraz kościół, na którego ścianie znajduje się duża ilość zegarów. Gdy myśleliśmy, że wszystko już zostało przez nas oglądnięte okazało się, że po drugiej stronie jest przesmyk prowadzący do drugiego podobnej wielkości rynku (Dolní náměstí). Zaczyna trochę gonić nas czas, więc po szybkim obejrzeniu, wykonaniu wspólnych zdjęć oraz błyskawicznej wizycie w McDonald’s po frytki powracamy na przystanek tramwajowy, aby kontynuować zaliczanie sieci. Niestety weszliśmy w złą uliczkę, więc musimy się trochę cofnąć, ale w końcu docieramy do przystanku przy kościele i łapiemy Tatrę z reklamą pendolino na linii 4, którą pojedziemy do pętli Nová Ulice. Zaraz po zjechaniu z głównej trasy na odnogę do tej pętli przejeżdżamy obok sporej wielkości parku. Ostatni odcinek (podobnie jak na trasie do cmentarza) wiedzie pod górkę, aby zakończyć się niewielką pętlą. W pobliży mamy market OBI. Powracamy linią 1 do przystanku Tržnice. Szczęśliwie nie musimy długo czekać, bo za chwilę pojawia się 3-ka, którą zaliczymy ostatnią pętlę - Trnkova. Po zjeździe z głównej trasy mijamy galerię Šantovka znajdującą się nota bene na ul. Polskiej. Dość ciekawie poprowadzony jest odcinek przy tej galerii, obok znajduje się niewielka rzeczka. W przeciwieństwie do pozostałych tras, na końcu nie zastajemy pętli tylko 2 tory zakończone kozłami oporowymi. W związku z tym mogą tu dojeżdżać tylko tramwaje dwukierunkowe. Jest to chyba najmłodsza pętla na sieci, bo niektóre schematy (np. na Wikipedii) nie zawierają jej. Mieliśmy obawy czy zdążymy przesiąść się na dość rzadko jeżdżącą 5-kę, dzięki której dojechalibyśmy do dworca bez przesiadki, ale okazuje się, że obieg jest taki, że przechodzi na nią nasza 3-ka, więc po problemie. Ostatnim tramwajem domykamy pętle i tym samym mamy zaliczoną całą sieć (z wyjątkiem odnogi do zajezdni). Tuż przed dworcem kolejowym łączymy się z drugą trasą, którą wcześniej jechaliśmy do centrum i chwilę później kończymy spotkanie z ołomunieckimi tramwajami.
Wracamy do pociągów. Na stację właśnie wjeżdża EC KOŠIČAN, jednak jest to akurat jeden z nielicznych EC, w których trzeba mieć miejscówkę, więc przepuszczamy go i pojedziemy z przesiadką w Přerovie. Mamy jeszcze chwilę, więc udaje się zakupić pocztówki w dworcowym RELAY’u. O tej samej porze odjeżdżają 2 pociągi do Nezamyslic, jeden przez Prostějov a drugi przez Přerov, trzeba więc uważać, aby się nie pomylić. Gdy docieramy na peron pociągu jeszcze nie ma, po chwili podjeżdża stary czeski kibel. Pociąg ma ‘kropę’ w rozkładzie czyli teoretycznie nie czeka na żadne skomunikowania, w praktyce jednak na coś czekaliśmy i odjeżdżamy prawie +10. Na szczęście to nie zagraża naszej przesiadce. Na fotkę załapuje się Grygov. Perony w Přerovie przeszły remont i nareszcie wyglądają przyzwoicie. Do Ostravy pojedziemy naszym EC POLONIA Wiedeń-Warszawa. W pociągu tłumy, zawalone korytarze i przedsionki, fuksem załapujemy się na 2 miejsca w przedziale dla niepełnosprawnych, z którego akurat ktoś wysiadł. W składzie nie mogło zabraknąć oczywiście wagonu z oknami zaklejonymi debilną reklamą internetu T-Mobile, pomysłodawcy powinno się za karę zakleić tak wszystko okna w jego domu… Obieg tego składu jest ciekawy, co potwierdzają tablice kierunkowe. Aby nie stać bezproduktywnie w Wiedniu wagony wykonują kurs jako EC do miejscowości Debrecen i nocują na terenie Węgier. Niedługo po odjeździe kontrola. Pokazuję nasze bilety Czechy+. Konduktor zdziwiony co ja mu w ogóle daję. Tłumaczę mu więc po czesku co to za bilet, wyjmuję też wydrukowaną mapkę. Duma chwilę nad biletami po czym stwierdza, że w osobówkach i rychlikach jest to ważne, ale nie sądzi, że w EC. Tłumaczę ponownie jakie są zasady oferty. Dalej nie dowierza, twierdząc, że to niemożliwe aby bilet za 19 zł był ważny we wszystkich w pociągach. Jestem jednak nieugięty i w końcu konduktor bez przekonania i ze zdziwieniem stwierdza: „No dobra!” i odchodzi. Jakiś czas później udaję się do toalety, a gdy powracam zastaję Kasię ze wspomnianym konduktorem oraz młodszym od niego kierownikiem. Kierownik trzyma nasze bilety i rozmawia z kimś przez komórkę. Podaję im mapkę wskazując, że są tam również objaśnienia po czesku oraz informując, że mogę podać adres strony gdzie znajdą opis tej oferty. Po zakończeniu rozmowy kierownik fotografuje komórką bilety oraz mapkę. Następnie oddaje i grzecznie tłumaczy, że to po to, aby mogli się doszkolić i na przyszłość znać tą ofertę. W Polsce pewnie od razu zostalibyśmy uznani za oszustów i drużyna próbowałaby nam wcisnąć opłatę dodatkową. W Ostravie Svinov i Ostravie hl.n. wysiada 80 % pasażerów. Dalej pociąg jest już prestiżowy, więc to niedopuszczalne aby jechało w nim dużo pasażerów. Na głównym ostrawskim dworcu mieliśmy się spotkać z koleżanką, ale z przyczyn losowych nie zdołała dotrzeć, więc robimy tylko krótki spacer po holu dworca. Przed dworcem tramwaje i trolejbusy. Następnie rychlikiem z Brna podjeżdżamy do Bohumína. Ponieważ mamy dużo czasu do Chałupek robimy sobie spacer bez korzystania z autobusu. Po przybyciu na stację w Chałupkach kibel do Raciborza jeszcze zamknięty, ale po chwili możemy zając w nim miejsce. Prawie prywatnym pociągiem docieramy do Raciborza. Skład powróci do Chałupek, z nieco lepszą frekwencją, ale rewelacji nie ma. My przechodzimy na peron 1, gdzie stoi pociąg do Katowic, a za nim na tym samym torze czai się kibel do Kędzierzyna, który podjeżdża zaraz po odjeździe KŚ. Po peronie szwenda się gość, który dość dziwnym głosem zapowiada na głos pociągi. Dla kędzierzyńskiego podaje nawet skomunikowania. . Żeby było śmieszniej wszystkie jego zapowiedzi są prawidłowe i zgodne z aktualnym rozkładem. Może to jakaś nowa odmiana MK, która w tak ekspresyjny sposób wyraża swoją pasję. Jazda bez przygód i po 20:30 meldujemy się w Kędzierzynie.
[ Dodano: 10-05-2015, 00:00 ]
Jeśli ktoś miał dziś problemy z obejrzeniem fotek w relacji informuję, że był to chwilowy błąd, który wystąpił dziś przed południem, a był spowodowany chęcią poprawienia kilku literówek nie ze swojego komputera
(okazało się, że narzędzie którym na nim dysponowałem zamiast pomóc to rozpierniczyło cały plik html :-|). Plik został podmieniony, wszystko funkcjonuje już prawidłowo.