INFO KOLEJ - forum kolejowe

Hobby - Szubińsko-pomorskie klimaty - relacja

Kolejoman2 - 13-05-2016, 16:35
Temat postu: Szubińsko-pomorskie klimaty - relacja
Witam

DZIEŃ 1 - 16.04.2016.
Kędzierzyn - Wrocław - Ostrów Wielkopolski - Poznań - Bydgoszcz - Toruń - Bydgoszcz - Szubin - Bydgoszcz - Gdańsk

W dniach 16-19 kwietnia TURKOL zorganizował 4-dniową wyprawę kolejową po Kujawach i Pomorzu. Większość trasy wiodła po liniach czynnych w ruchu pasażerskim, były jednak 2 odcinki, których planowym pociągiem przejechać już się nie da: Aleksandrów Kujawski-Ciechocinek oraz Bydgoszcz-Szubin. Ten pierwszy zaliczyłem jeszcze planowym kiblem, ale drugiego nie miało nawet wielu weteranów zaliczania. Skład ze spalinówką i parowozem wyjechał w sobotni poranek z Wolsztyna i udał się do Torunia. W pewnym momencie nastąpiło rozdzielenie i parowóz z częścią wagonów pojechał do Ciechocinka a SU45 z drugą częścią składu do Bydgoszczy i Szubina. W pozostałe dni szlaki przemierzał już tylko skład z parowozem. Jako że miałem również do dokończenia sieci tramwajowe w Bydgoszczy i Toruniu oraz Kartuzy do zaliczenia, postanowiłem to wszystko połączyć, bo na żadną z tych rzeczy nie opłacałoby mi się jechać oddzielnie.

Wyruszam w piątkowy wieczór o 21:30 TLK CENTAURUS Kraków-Świnoujście, który kursuje w mega długim składzie 3 dwójek oraz kuszetki i sypialnego. Jest to grupa wagonów włączana w Poznaniu do składu z Warszawy. Dosiadam się do jadącego już w pociągu kol. Semaforka. We Wrocławiu mamy chwilę czasu, a następnie wsiadamy w TLK AURORA kursującego w relacji Jelenia Góra - Warszawa/Gdynia. Skład dzielony jest w Poznaniu. Za kilka dni grupa gdyńska będzie kursować już oddzielnie jako TLK MERCURIUS. W naszym przedziale jedziemy we 3-kę, ale sąsiedni jest pusty, więc przenosimy się tam licząc, że przynajmniej do Poznania będziemy mieć spokój. Niestety przedział przestaje być prywatny już w Ostrowie Wielkopolskim. Większość trasy przesypiamy i budzimy się przed Bydgoszczą, która wita nas słoneczną pogodą. Dworzec Bydgoszcz Główna przeszedł gruntowny remont. Odnowione zostały perony oraz budynek między peronami, a w miejscu głównego budynku stanął zupełnie nowy oszklony obiekt. Przed dworzec doprowadzono (a właściwie odbudowano) linię tramwajową, która kończy się nieopodal pętlą Rycerska. Na stacji zjawia się też TLK WENUS z Krakowa i Katowic do Gdyni. Dostrzegamy w nim pojedyncze znajome twarze z różnych kolejowych imprez, bo dzisiaj odbywa się również pożegnanie szynobusów SA101 - przejazd umożliwiający zaliczenie linii kolejowej do Jabłowa oraz obwodnicę Tczewa. Na dłuższe oglądanie bydgoskiego dworca będzie czas później, bo na razie udamy do Torunia. Wsiadamy w TLK STASZIC, który przyjechał z Piły. Do składu zostają dołączone wagony do Zagórza. Jeśli ktoś chciałby odbyć podróż na trasie Piła-Zagórz musi w trakcie podróży zmienić wagon, bo wagony pilskie dojeżdżają tylko do Rzeszowa. Linia z Bydgoszczy do Torunia również przeszła remont, więc podróż mija szybko i ok. 7:00 jesteśmy w Toruniu Głównym.

Ten dworzec również przeszedł remont, zostały odnowione perony, wnętrze budynku zyskało zupełnie inny układ i przede wszystkim pojawił się jeden tunel łączący wszystkie perony oraz umożliwiający opuszczenie stacji z obu jej stron. W budynku dworca jest też niedrogi hostel, idealny dla MK. Smile W dworcowych kioskach pytamy o bilet całodzienny, niestety nie ma. Pamiętam, że ostatnio też miałem problem i udało mi się go nabyć dopiero w kiosku na Placu Rapackiego. Postanawiamy więc zrobić sobie tam spacer. Idziemy przez długi most na Wiśle, z którego możemy podziwiać panoramę Starego Miasta o poranku. W oddali widzimy też most kolejowy. Udaje się nabyć bilety w tym samym kiosku co ostatnio, więc możemy rozpocząć wycieczkę po sieci. Przechodzimy jeszcze kawałek do przystanku Osiedle Młodych, gdzie łapiemy linię 2 do Elany. Jedziemy w północno-wschodnie rejony miasta. Po drodze mijamy dworzec Toruń Wschodni oraz pętlę Wschodnia, z której dawniej można było przejechać do trasy wiodącej do pętli Olimpijska. Na pętli Elana szybkie zdjęcia. Od razu tym samym tramwajem ruszamy w drogę powrotną. Chcemy teraz zaliczyć najmłodszą linię tramwajową do Uniwersytetu, więc wysiadamy na przystanku Kraszewskiego. Po ok. 10 minutach czekania podjeżdża Swing na linii 1. Ciekawostką jest fakt, że w momencie wjazdu tramwaju przez głośnik na przystanku zostaje podana informacja o linii i kierunku. Linia rozpoczyna się przy skrzyżowaniu koło zajezdni i wiedzie między innymi koło akademików. Pętla już w nieco odludniejszym miejscu. Również tym samym tramwajem powracamy, ponieważ praktycznie nie ma tu czego oglądać. Wysiadamy na skrzyżowaniu przy zajezdni. Teraz rozdzielamy się, bo Łukasz chce udać się na starówkę a ja przejechać pozostałe trasy. Wsiadam w linię 2, którą przypominam sobie trasę do Motoareny. Po drodze remont, więc na pewnym odcinku ruch tramwajów odbywa się po jednym torze. Pętla znajduje się na zachodnich peryferiach miasta i stacjonuje przy niej sporo składów. Tramwaje zawracają w prawą stronę, a przystanki są wewnątrz pętli co jest rzadziej spotykanym rozwiązaniem. Planowałem pojechać teraz 5-ką bezpośrednio do pętli Olimpijska ale przez moje przeoczenie jak również z powodu, że w Toruniu motorniczy mają zwyczaj nie zatrzymywać się na przystankach jeśli nikogo na nich nie ma, tramwaj zwiewa mi sprzed nosa. Pojadę więc 2-ką i najpierw zaliczę sobie pętlę uliczną koło zajezdni. Wysiadam na przystanku Sienkiewicza czyli ponownie na skrzyżowaniu przy zajezdni. Na jednym torze pętli ulicznej stoi tramwaj. Wsiadam w linię 3, którą objeżdżam pętlę, a następnie powracam do centrum. Nie opuszczam tramwaju do momentu aż wjedziemy na linię w kierunku Elany, aby zaliczyć sobie łącznik pomiędzy linią dolną a górną. Właściwie to jeden z 2 łączników, ale drugim nic nie jeździ. Do wysiadki wybrałem przystanek Uniwersytecka, jak się okazało bardzo niefortunnie, ponieważ do przystanku w przeciwnym kierunku trzeba zrobić spore koło i pokonać kilka przejść z sygnalizacją świetlną. Ponownie linią 3 powracam do przystanku Aleja Solidarności. Pozostała mi do zaliczenia ostatnia trasa do pętli Olimpijska. Podczas oczekiwania na tramwaj zaglądam do infopasażera i widzę, że turkolowy PIERNIK z Wolsztyna ma już dość nieładnie wyglądające opóźnienie, które się zwiększa. Oznacza to, że PELIKAN do Szubina również nie pojedzie planowo, bo wszystkie składy są powiązane. Linią 1 wyruszam w ostatnią przejażdżkę. Przejeżdżamy obok dworca Toruń Miasto. Trasa okazuje się dłuższa niż wynika to z mapy, jazda ciągnie się i końca nie widać. Smile Mijamy wiele blokowisk. Bardzo fajnym rozwiązaniem są namalowane na ścianach wielu bloków mapy prezentujące układ najbliższej okolicy wraz z podpisanymi numerami bloków. Dzięki temu ktoś przyjezdny nie musi błądzić po blokowisku w poszukiwaniu właściwego budynku. Pętla znajduje się przy lesie i podobnie jak na Motoarenie stacjonuje tutaj sporo składów. Obok znajduje się również osiedle, ale ogólnie jest cicho i spokojnie. Pętla jest dość duża, a po środku niej znajduje się malutki lasek. Spędzam tutaj dłuższą chwilę (żeby przepuścić tramwaje oklejone ohydnymi reklamami) i do centrum wracam pojedynczą 805-ką na linii 5. Wysiadam na Placu Rapackiego. Robię sobie spacer po starówce, w czasie którego zakupuję kolejny magnes do kolekcji. W jednym miejscu zachowano krótki fragment torów tramwajowych.

Następnie spotykam się ponownie z Łukaszem. Mamy już niewiele czasu do pociągu, więc idziemy na przystanek żeby podjechać czymkolwiek na dworzec. Trafiła się 12-ka, a na niej Jelcz. W Toruniu łatwo można trafić na Jelcza, jednak nie są to niestety kultowe M11-ki tylko gnioty. Wykonuję kilka zdjęć dworca, na który przybyła już straż pożarna i oczekują na opóźnionego TURKOLA z parowozem, żeby wykonać wodowanie. Widzimy się przelotnie z kol. Piotrkiem (Pepe), który udaje się do Ciechocinka. Zobaczymy się jeszcze wieczorem, bo Piotrek zapewnia mi schronienie na dzisiejszą noc. Na razie wsiadamy we flirta jako IC STOCZNIOWIEC (Katowice-Gdynia), którym powrócimy do Bydgoszczy. W składzie działają wyświetlacze, które informują na jakim odcinku dane miejsce jest zarezerwowane. Usługa jest jednak dopiero wprowadzana i z tego co widuję bywają problemy, gdy jakieś miejsce jest zarezerwowane przez więcej niż 1 osobę na różnych odcinkach. Wysiadamy w Bydgoszczy Wschód, ponieważ będziemy zaliczać tramwaj do Fordonu. Stacja ta również totalnie się zmieniła i stała się punktem przesiadkowym pomiędzy koleją a tramwajem. Linia tramwajowa idzie górą i można się do niej dostać bezpośrednio z peronu. Nie ma niestety żadnego punktu, w którym można by zakupić bilet, nawet automatu. Przed oddaniem trasy do Fordonu tramwaje kończyły na pętli Wyścigowa, która znajduje się nieopodal. Wsiadamy w pierwszy tramwaj jaki nadjeżdża (linia 3). Na szczęście w Swingach są automaty biletowe. Nie kupuję dobówki, bo wyliczyłem, że wyrobię się z wszystkim na 2 biletach godzinnych (później okazało się, że to założenie było błędne). Odcinek pomiędzy stacją Bydgoszcz Wschód a kolejnym przystankiem jest bardzo długi, a tramwaj toczy się leśnym odcinkiem. Dopiero po kilku przystankach okolica znów zaczyna przypominać miejskie osiedla. Po drodze mijamy jakąś nieużywaną pętlę awaryjną, a później pętlę Niepodległości gdzie kończy jedna linia. My dojeżdżamy do końca trasy czyli do pętli Łoskoń. Jest ona schowana za zakrętem, więc aby ją zobaczyć musimy przejść kawałek po torowisku na niewielkim nasypie. Ruszamy w drogę powrotną ponownie linią 3. Zamierzamy dojechać najdalej jak pozwolą nam nasze bilety godzinne. Wysiadamy na przystanku przystanku Łużycka. Idziemy deptakiem wzdłuż Brdy, którym docieramy do starówki. Koło rynku również fragment torów tramwajowych. Ponieważ mam mniej czasu i do zaliczenia jeszcze pętle Wilczak i Rycerska, odłączam się od Łukasza i w trybie przyspieszonym oglądam sobie rynek. Następnie idę na tramwaj. Niestety okazuje się, że przystanek w tym miejscu jest tylko w jedną stronę i akurat nie w tą gdzie chcę pojechać. Muszę więc przejść spory kawałek, a gdy docieram na miejsce to tramwaj zwiewa mi sprzed nosa, a następny za 20 minut. Mógłbym przejść na inny przystanek, ale do niego też kawałek i pewnie sytuacja by się powtórzyła więc zostaję już tu gdzie jestem. Wiem, że realizując pierwotny plan nie zdążę już dotrzeć na dworzec do planowej godziny odjazdu PELIKANA. Jako, że nie mam pewności czy nie zastosowano jakiegoś manewru aby zredukować ponad 100-minutowe opóźnienie ostatecznie wsiadam jednak w linię 8 i zaliczam pętlę Rycerska. Następnie pieszo docieram do budynku dworca. Na tablicy opóźnienie wynosi tylko 40 minut. Postanawiam więc jednak spróbować doliczyć tą ostatnią pętlę. Odjeżdżam tramwajem sprzed dworca, jednak gdy docieram do przystanku Garbary (gdzie muszę się przesiąść) tramwaj na Wilczak ponownie zwiewa mi sprzed nosa i w tym samym momencie rozpoczyna się burza i mocna ulewa. Rezygnuję więc definitywnie i zmoknięty powracam na dworzec. Na dworcu sporo znajomych twarzy, wszyscy wybierają się do Szubina. Czekam jak rozwinie się sytuacja myśląc w ramach jakiego innego wyjazdu mógłbym uzupełnić brak na bydgoskiej sieci, który mi pozostał. Po 16:00 nadzieje na mniejsze opóźnienie zostają jednak rozwiane informacją, że zwiększyło się ono znacznie. No to do 3 razy sztuka, teraz już musi się udać z tym Wilczakiem. Wychodzę przed dworzec i akurat od razu podjeżdża tramwaj. Muszę zakupić trzeci bilet godzinny czyli finansowo wyjdę jednak tak samo jak z dobówką. Tym razem przesiadka na Garbarach udaje się sprawnie i mam to ostatnie, chociaż niestety deszczowe zaliczenie. Część trasy jest jednotorowa a pętla w klimatach leśnych. Tuż obok niej po nasypie idzie linia kolejowa w kierunku Inowrocławia, mam nadzieję, że nie zobaczę na niej za chwilę przemykającego pociągu do Szubina. Razz Okazuje się, że na tramwaj powrotny muszę poczekać dłuższą chwilę (wyjazd z pętli odbywa się po zwolnieniu jednotoru, więc tramwaj powrotny zawsze zwiewa sprzed nosa), a sam przejazd też trwał dłużej niż pierwotnie mi się wydawało, więc wcale nie jest powiedziane, że wyrobiłbym się na jednym bilecie realizując pierwotny plan. Linią 3 powracam na Garbary. Szybko zaglądam do McDonalda i biorę sobie jedzenie na wynos, a następnie 5-ką podjeżdżam do dworca.

Teraz pozostaje już czekać na przyjazd PELIKANA. Na tablicy 120 minut opóźnienia. Pocztą pantoflową docierają do nas informacje, że uda im się dotrzeć do Bydgoszczy ok. 18:30, więc jest szansa, że w jedną stronę pojedziemy za dnia i zaliczenie będzie można uznać. Podczas oczekiwania spotykam m.in. Jagodę i Bartka, którzy jednak z powodu opóźnienia ostatecznie rezygnują z przejazdu. Jeśli chodzi o perony na bydgoskim dworcu, a konkretnie o wyświetlacze na nich, to muszę stwierdzić, że chyba ktoś przesadził, bo niebieskie tablice znajdują się niemal na każdym słupie. Spokojnie mogłyby wisieć co drugi albo nawet co trzeci. Trochę przerost formy nad treścią. Wnętrze obu budynków dworca i tunel. Ok. 18:00, jako że zbliża się już godzina naszego planowego powrotu rozlega się zapowiedź, że pociąg z Szubina przybędzie z opóźnieniem ok. 90 minut, mimo że nawet jeszcze tam nie pojechał. Smile W końcu ok. 18:10 na tablicach na peronie 5 pojawia się Szubin, co powoduje entuzjazm u niektórych osób oczekujących. Razz Niedługo później na stację wtacza się zielona SU45-089 z 3 oliwkowymi wagonami. Jeszcze dłuższa chwila postoju przy peronie i w końcu możemy ruszyć. Miejsca w pociągu dość dużo, bo część osób zrezygnowała. Znalazły się jednak również osoby, które uczestniczyły w imprezie do Jabłowa i nie planowały zaliczać Szubina, ale z racji opóźnienia i zwolnienia miejsc mogły wziąć udział w obu przejazdach. Dojeżdżamy do nastawni, gdzie na chwilę stajemy, a następnie... cofamy się kilkaset metrów. Po tym dziwnym manewrze w końcu opuszczamy bydgoską stację. Z początku jedziemy równolegle do linii w kierunku Inowrocławia (przejeżdżamy obok pętli tramwajowej Wilczak), a potem odbijamy w prawo w miejscu gdzie powstaje nowy przystanek Bydgoszcz Błonie. Od tego momentu prędkość trochę spada, ale i tak jest lepsza niż się spodziewałem. Regularne Rp1 naszego fiata niesie się echem po lasach, przez które prowadzi większość trasy. Na szlaku mimo ściany deszczu spotykamy wielu focistów, których podziwiam za poświęcenie. Jasiniec Białebłota mijamy bez postoju. Mamy krótkie postoje w Rynarzewie oraz Kołaczkowie. Niestety mój sprzęt nie radzi sobie z takimi warunkami i zdjęcia wychodzą bardzo kiepskie. Pod koniec przejazdu pogoda jednak trochę się lituje, bo przestaje padać, a nawet wychodzi słońce, które chyląc się już ku zachodowi ładnie oświetla nasz skład. W Szubinie wszystkie semafory unieważnione. Na stację przyszła obejrzeć nasz pociąg niewielka grupka lokalnej ludności. Na szczęście jest jeszcze na tyle jasno, żeby udokumentować stację oraz oblot składu. Po 20:00 ruszamy w drogę powrotną, którą w większości pokonujemy już po ciemku. Z moich wyliczeń wynika, że powinienem zdążyć na styk na ostatni pociąg do Trójmiasta. Kontaktowałem się również z Piotrkiem, ponieważ pociąg do Ciechocinka z powodu nawałnicy, która przeszła w tamtych okolicach również miał spore problemy z przejazdem, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło i on też zdążył na flirta. W Bydgoszczy jesteśmy o 21:00. Niedługo później przybywa lekko spóźniony IC HUTNIK Katowice-Gdynia. Wspólnie z Piotrkiem dojeżdżamy do Gdańska Głównego. Następnie tramwajem udajemy się do niego na nocleg..


DZIEŃ 2 - 17.04.2016.
Gdańsk - Kartuzy - Gdańsk - Gdynia - Bydgoszcz - Pozań - Ostrów Wielkopolski - Katowice - Kędzierzyn

Niedzielę zaczynam po 6:00 tramwajem linii 5 na przystanku Dworska. Jadę do przystanku Klonowa i przechodzę na dworzec Gdańsk Wrzeszcz. W kasie SKM zakupuję potrzebne bilety i robię kilka zdjęć odnowionych peronów. O 7:00 odjeżdżam szynobusem relacji Gdańsk Główny - Kartuzy. Najpierw jadę po trasie PKM, którą zaliczałem we wrześniu, a za przystankiem Gdańsk Rębiechowo kierujemy się na linię w kierunku Kościerzyny. Na trasę do Kartuz odbijamy za przystankiem Borkowo (a dokładnie na dawnym posterunku Glincz) kierując się w lewo i po jakimś czasie przejeżdżamy nad linią do Kościerzyny. Odcinek ten został przywrócony do ruchu w ramach tworzenia PKM. Parę lat temu kursowały wakacyjne szynobusy Gdynia-Kartuzy, ale wtedy były to 2 pary i musiały jeździć ze zmianą czoła na stacji Somonino, a następnie trasą przez Leszno Kartuskie. W Kartuzach zatrzymujemy się przy nowym peronie z wiatą. Reszta stacji oraz budynek dworca nietknięte remontem, więc wyglądają tak sobie… Od razu tym samym pociągiem ruszam w drogę powrotną. Przez całą podróż nikt mi nie sprawdził biletu. Na odcinku Gdańsk Strzyża - Gdańsk Wrzeszcz mamy widok z góry na zajezdnię tramwajową. Podróż kończę w Gdańsku Głównym, gdzie spotykam się z Kasią. Resztę dnia spędzamy w Gdańsku. Odwiedzamy między innymi plażę w dzielnicy Brzeźno. Na Bałtyku chyba był sztorm, bo przy brzegu widzimy różne rzeczy wyrzucone przez morze, a w niektórych miejscach muszelki można nabierać garściami (podczas gdy np. w Łebie w szczycie sezonu nie jest to wcale takie proste). Po południu odprowadzam Kasię na TLK RYBAK. Po jej odjeździe podjeżdżam tramwajem do stacji Gdańsk Śródmieście, żeby sfotografować ją w dzień (ostatnio zdążyłem tu dotrzeć już po zmierzchu). Zaglądam też na chwilę na starówkę. Na dworzec główny powracam w momencie gdy wjeżdża TLK SŁOWINIEC z Warszawy do Kołobrzegu. Podjeżdżam nim do Gdyni, gdzie część wagonów jest odłączana. Mam ok. pół godziny do IC BAŁTYK. Na stacji oprócz SŁOWIŃCA także EIP z Krakowa, który skończył bieg, szynobus PKM oraz regio do Elbląga. W końcu podstawia się mój IC. Miejsce mam w bezprzedziałówce, która mimo nowoczesnego wyglądu nie jest zbyt wygodna bo jest bardzo mało miejsca na nogi. Mimo, że jestem średniego wzrostu (174 cm) przez całą podróż nie mogłem ich wyprostować. W Gdańsku dosiada się grupa dziewcząt, które wracają chyba z jakiegoś konkursu tanecznego bo są wymalowane i mają pełno rekwizytów typu hula-hop i różnych innych klamotów. Do samego Poznania jest bardzo tłoczno. W Poznaniu godzina czekania, którą spędzam w holu nowego budynku. Obok mnie automaty z przekąskami i napojami. Jeden mężczyzna postanowił skorzystać, wrzuca odpowiednią kwotę i wybiera numer przy którym jest puszka jednak mimo tego system zwraca informację, że produkt jest niedostępny. Przy wybieraniu innych numerów jest to samo. W końcu po kilku próbach gość rezygnuje zostawiając wrzucone pieniądze w automacie. Po jakimś czasie ja postanowiłem spróbować i też dopiero za którymś razem trafiam w 'mój szczęśliwy numerek' i wygrywam darmową Mirindę. Ale chyba nie tak to powinno działać... IC ORION z dużym zapełnieniem, niestety trafił mi się stary wagon z przedziałami 8-osobowymi, ale ludzie siedzą w takim układzie, że można wyciągnąć nogi i trochę pospać. Pociąg został tymczasowo przetrasowany na Ostrów i Kluczbork, więc nie mogę nim pojechać bezpośrednio do domu tylko muszę do Katowic. Wszystko odbyło się planowo. W Katowicach jestem o 3:12 i na szczęście mam tylko 20 minut oczekiwania na IC ANTARES z Przemyśla i Zamościa do Wrocławia. Ponieważ pierwszy raz jadę tym pociągiem przechodzę przez skład, żeby sfotografować tablice i zobaczyć jaka jest frekwencja. Po drodze mam małe spięcie z napotkaną kierpociową, która najprawdopodobniej wzięła mnie za złodzieja. Zajmuję miejsce w zdeklasowanej klimatyzowanej jedynce. Jeszcze podczas postoju przychodzi konduktor sprawdzić mi bilet. Widząc moje dane stwierdza, że kojarzy mnie z grupy pl.misc.kolej na facebooku. Smile Podróż sprawna i przed 5:00 jestem w Kędzierzynie.

Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/szu.html

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group