DZIEŃ 1 - 7.06.2017.
Kędzierzyn - Racibórz - Chałupki - Bohumín - Ostrava - Hranice na Moravě - Přerov - Hodonín - Břeclav - Kúty - Trnava - Galanta - Bratislava
W pierwszej połowie czerwca ponownie wybrałem się do Wiednia, aby kontynuować zaliczanie sieci tramwajowej. Podobnie jak ostatnio postanowiłem dołączyć do tego jeszcze inne zaliczenia kolejowe i tramwajowe i również podobnie jak ostatnio za bazę wypadową obrałem Bratysławę. Wyruszam tradycyjnym i jedynym porannym połączeniem z Kędzierzyna do Bohumina, które aktualnie startuje o 7:01. W Raciborzu mam 12 minut na przesiadkę, jednak przed Raciborzem Markowicami stajemy na dłuższą chwilę. Mija nas jadący w przeciwnym kierunku kibel do Katowic, ale nie stwierdzam, żeby któryś z torów był zamknięty. Łapiemy opóźnienie i do Raciborza przybywamy tuż przed godziną odjazdu pociągu do Bohumína. Nie kupię więc przejściówki w kasie, muszę to zrobić u konduktora, ale na szczęście nie ma za to dopłaty. W Chałupkach wysiadają 2 osoby i również 2 wsiadają. W Bohumínie tym razem wjeżdżamy na ślepy tor, co przy porannym pociągu rzadko mi się zdarza. Jak zawsze muszę trochę odczekać zanim ruszę w dalszą podróż. W kasie zakupuję to co mi potrzebne oraz biorę pieczątkę na bilet powrotny na piątek. W celu wytracenia czasu podjeżdżam sobie do Ostravy hl.n. rychlikiem DETVAN, który jedzie ze stacji Zvolen na Słowacji. Trochę spaceruję po dworcu, zaglądam też do księgarni oraz sklepu modelarskiego. Moim celem jest Břeclav. Mógłbym tam dotrzeć bezpośrednim EC POLONIA (Warszawa-Wiedeń), ale chcę wyjechać nieco wcześniej połączeniem z przesiadkami w Hranicach na Moravě i Přerovie, a po drodze zwiedzić jeszcze Hodonín. Ponadto za skorzystanie z tego konkretnego połączenia dostaje się podwójną ilość punktów do programu lojalnościowego ČD Body (mimo, że bilet ważny jest także w innych pociągach). Program ten polega na zbieraniu punktów za zakup biletów przez E-shop. Punkty można wymieniać na różne nagrody. Są wśród nich np. wejściówki do teatrów czy muzeów albo prenumeraty czasopism, ale także bilety kolejowe (całkowicie darmowe lub ze zniżką 90 %), miejscówki lub niektóre warianty In-Karty. Perony po bohumíńskiej stronie dworca zostały w końcu odnowione. Aktualnie wszystkie pociągi międzynarodowe do i z Polski kursują przez Zebrzydowice, ze względu na jakieś prace torowe po polskiej stronie w rejonie Chałupek. Na tablicach z ogłoszeniami możemy dowiedzieć się, że w Polsce mamy stacje Raczibórz oraz Katowice Główne. Kilka dni temu miał miejsce wypadek pociągu Leo Express, w którym flirt uderzył w kozioł oporowy na stacji Přerov. Skład został wyłączony z użytkowania, a przewoźnik tak po prostu odwołał sobie 3 pary pociągów bez żadnej komunikacji zastępczej… Informuje o tym mała karteczka w przejściu na perony.
Punktualnie przyjeżdża EC PRAHA z Warszawy do Pragi, w którym znajduję sobie prywatny przedział. Wysiadam w Hranicach i przechodzę na pierwszy peron gdzie stoi wagonowa osobówka do Přerova. Przyjeżdża osobówka ze stacji Valašské Meziříčí, którą okazuje się… pojedynczy motoraczek, mocno nabity. Oprócz niego przyjeżdża też rychlik z Brna do Bohumína, Leo Express z Pragi i osobówka Přerov-Vsetín. Wszystko poopóźniane i mojej osobówce też wypisują +10. Nie jest to dla mnie dobra sytuacja, bo w Přerovie mam 4 minuty na przesiadkę na rychlik Olomouc-Brno przez Břeclav. Z Hranic wyjeżdżamy nie głównym szlakiem, tylko jednotorem który przecina główną linię i dołącza się do niej dopiero w pobliżu stacji Drahotuše. Widok z wiaduktu w Hranicach. Przy kontroli informuję kierpociową o zamiarze przesiadki, jednak za jakiś czas wraca do mnie z informacją, że pociągu o 11:24 nie będą trzymać i mam sobie pojechać osobówką o 11:42… Ja nie posłucham jednak tej rady, ponieważ niedługo po osobówce odjeżdża wspominany EC POLONIA, który wyprzedza ją na trasie i jest w Hodonínie i Břeclavi wcześniej. Mam więc chwilę czasu na spacer po najbliższej okolicy dworca w Přerovie, ale nie zdążę zaliczyć miasta. Osobówka odjeżdża z opóźnieniem, bo na coś czekała, więc chwilę po jej przyjeździe wjeżdża już POLONIA. Skład zatłoczony, ale w jednym wagonie znajduje się zasłonięty firankami przedział opisany jako zarezerwowany. Okazuje się jednak, że jest on otwarty i zupełnie pusty, więc siadam sobie w nim. Osobówkę wyprzedzamy już w Hulínie. W Ostrokovicach mijamy dwa szynobusy z PESY jako osobówka do Vizovic. W Hodonínie jestem o 12:40. Mam dużo mniej czasu niż było planowane, ale spróbuję pobiec na ryneczek, tym bardziej, że osobówka też jedzie trochę opóźniona (tablice wykazują 10 minut). Na szczęście okazuje się, że jest to dość blisko i dobiegam tam w kilka minut. Tak samo szybko powracam na dworzec. Niestety nie zdążyłem znaleźć punktu, w którym mógłbym zaopatrzyć się chociaż w pocztówkę, ale ratuje mnie dworcowy kiosk, w którym można ją kupić za śmieszną cenę 2 korony (ok. 35 groszy). Dociera opóźniona osobówka. Podjeżdżam nią do Břeclavi, gdzie znów mam trochę czasu. Najpierw idę do ČD Centrum, żeby zakupić Malý pohraniční styk do stacji Kúty, a później oglądam najbliższą okolicę stacji. Generalnie nic ciekawego. Do Kút jedzie pojedynczy motoraczek. Frekwencja całkiem dobra ale sporo osób wysiada na stacji Lanžhot. W Kútach mam kilka minut na przesiadkę w kierunku Trnavy, ale muszę kupić bilet, więc przy planowaniu założyłem, że w razie niepowodzenia pojadę połączeniem godzinę później. Idę do kasy i proszę o bilet Kúty-Bratysława przez Trnavę i Galantę, który powinien kosztować 7,06 euro. Coś jednak nie mogę się dogadać z kasjerką, ona chyba też nie do końca rozumie dlaczego tak chcę jechać, skoro mam bezpośredni pociąg do Bratysławy, a ja jeszcze niepotrzebnie mówię, że być może będę robić przerwy w podróży (żeby jakoś uzasadnić moją dziwną jazdę). Po dokonaniu płatności okazuje się, że zamiast jednego biletu dostaję 3 oddzielne: Kúty-Trnava, Trnava-Galanta i Galanta-Bratysława… -,- Na szczęście dwa ostatnie są wystawione w taryfie REGIONAL i łączna cena wyszła tylko o niecałe 30 centów drożej, więc jakoś przeżyję. Taryfa REGIONAL to niższe ceny biletów na trasach do 30 km, ale taki bilet można wykorzystać tylko w pociągach osobowych. Niestety słowacki system sprzedaży (w przeciwieństwie do polskiego i czeskiego) jest dla mnie kompletnym kosmosem, więc nawet patrząc co kasjerka robi na monitorze, nie jestem w stanie zainterweniować, jeśli robi coś niezgodnie z moim życzeniem. Została minuta do odjazdu, więc szybko biegnę do pociągu Kúty-Trnava. Na szczęście zdążam, więc nie będę musiał siedzieć godzinę na tym zadupiu.
Linia trochę mnie zawiodła, gdyż patrząc na jej krętość spodziewałem się górskich klimatów, a tymczasem krajobraz mamy raczej płaski i nieciekawy. Na stacyjce Šaštín-Stráže mamy kaplicę na ścianie budynku dworca. Za stacją Jablonica zawracamy po łuku o prawie 180 stopni mimo, że teren jest płaski. Linia robi się górska, jest nawet jeden tunel, ale okazuje się, że to tylko pozory, bo za chwilę wszystko wraca do normy… Mijanki mamy na stacjach Senica i Smolenice. W Trnavie kończymy podróż na jednym ze ślepych torów. Perony przelotowe położone na łuku znajdują się nieco dalej. Stacja jest zmodernizowana i posiada nowoczesny dwupoziomowy budynek z bardzo dużym holem. Całość z nastawnią wygląda raczej jak wieża kontroli lotów i terminal lotniska. Zejście do tunelu jest otoczone niebieskimi szybami, co powoduje dość ciekawe wrażenie. Właśnie odjeżdża IC z Koszyc do Bratysławy. Jest to nowy produkt, mający na celu podwyższenie komfortu jazdy na najważniejszej trasie na Słowacji. Skład jest jednak bardzo krótki, czyżby było aż tak niskie zainteresowanie? Jeśli chodzi o linię Trnava-Galanta to spodziewałem się podrzędnej lokalki z motoraczkiem, a tymczasem oczekuje City Elefant i to całkiem ładnie zapełniony, szczególnie po przyjeździe rychlika z Bratysławy. Jedziemy zelektryfikowaną lokalną linią. W pociągu jest monitor, na którym możemy obserwować bieżące położenie pociągu na dość szczegółowej mapie. Dzięki temu dokładnie wiemy kiedy pojawi się np. przejazd kolejowy albo dołączy się jakaś linia kolejowa. Na stacji Sereď dołącza się linia z Leopoldova, której nie można przejechać niczym pasażerskim. W Galancie szybkie zdjęcia podczas przesiadki na pociąg do Bratysławy. Również przyjeżdża City Elefant. Na tej stacji, jak również na następnej tablice są dwujęzyczne (po słowacku i węgiersku). O 18:00 jestem w Bratysławie. Ogólnie linie, które dzisiaj zaliczałem były mało ciekawe, no ale kreski na mapie muszą być. Zakupuję bilet do Wiednia na jutro, a następnie idę pieszo do mojego miejsca noclegowego, którym jest jak zawsze hostel PATIO. Za 2 noce (z wliczonym podatkiem miejskim) płacę 21,40 euro. Pokój 12-osobowy składający się z dwóch pomieszczeń 6-osobowych. Tuż przede mną w recepcji melduje się 2 facetów. Okazuje się, że hostel ma rezerwację tylko dla jednego z nich i twierdzi, że nie dostał prośby o dorezerwowanie noclegu dla drugiej osoby, która została złożona przez booking.com. Niestety wszystkie łóżka są zarezerwowane, więc druga osoba musi szukać innego miejsca. W moim pokoju właśnie ten facet (o imieniu Boyraz) oraz 4 dziewczyny rozmawiające po francusku: Marine, Mathilde, Agatha i Lucie. W sąsiednim pokoju grupa skośnookich, którzy rozmawiają między innymi o pobycie w Polsce, a na tapecie są Kraków, Warszawa i Oświęcim. Są jeszcze 2 godziny dnia, więc chowam plecak do schowka pod łóżkiem i idę w miasto. Przez starówkę docieram na bratysławski zamek, którego nie miałem okazji jeszcze zwiedzać. Wspinając się schodami coraz wyżej mam coraz piękniejszy widok na Dunaj z mostem SNP oraz na samo miasto. Na terenie zamku znajduje się też ogród barokowy. Zamek można opuścić jedną z kilku bram. Wychodzę inną niż wszedłem i w efekcie dochodzę do ul. Kapucyńskiej. Zbliża się 21:00, więc idę na szybkie zakupy do Tesco, aby zaopatrzyć się w wodę i prowiant i uniknąć konieczności kupowania tego za ojro w Austrii. Zanoszę zakupy do hostelu i idę jeszcze na krótki wieczorny spacer po starówce. Z Bramy Michelskiej wypuszczona jest wiązka zielonego lasera, która za pomocą kilku luster dochodzi aż na drugą stronę starówki. Po spacerze czas zbierać się do spania.
DZIEŃ 2 - 8.06.2017.
Bratislava hl. st. - Marchegg - Wien - Marchegg - Bratislava hl. st.
Pobudka bardzo wczesna, ponieważ chcę maksymalnie wykorzystać dzień i wyjechać pierwszym pociągiem do Wiednia o 5:38. Około 5:15 opuszczam hostel i idę na dworzec główny. Pociąg do Wiednia jest podstawiony przy peronie 4, a zapełnienie bardzo duże. Z pewnością sporo mieszkańców Bratysławy dojeżdża do pracy w Wiedniu, ponieważ mimo niewielkiej odległości różnica w zarobkach pewnie jest znacząca. Jedziemy do stacji Devínska Nová Ves, a następnie wjeżdżamy do Austrii na stację Marchegg. Słowacki kierownik zmienia się na austriackiego, ale ten drugi przez całą podróż nie pofatygował się, aby sprawdzić bilety. Ze stacji Marchegg odchodzi również lokalna linia do stacji Gänserndorf (na trasie Břeclav – Wiedeń). Niedawno pociągi z Bratysławy jeździły objazdem właśnie przez tą linię. Szkoda, że nie trafiło się w terminie mojego wyjazdu. Na dworcu Wien Hbf jesteśmy o 6:43. W pierwszej kolejności chcę zaliczyć wyjazd z dworca Wien Hbf w kierunku dworca Wien Meidling i czynię to S-bahnem do Unter Purkersdorf odjeżdżającym o 7:02. Przy sąsiednim peronie zameldował się CHOPIN. Z Warszawy przyjechała przedziałówka ze starymi drzwiami i otwieralnymi oknami. Jak widać, perła wśród europejskich przewoźników kolejowych będąca niedoścignionym wzorem w zakresie podejścia do klienta oraz gospodarki taborem, wysyła za granicę coraz ciekawsze rzeczy… Po dojechaniu na Wien Meidling chcę przemieścić się do stacji Wien Floridsdorf i stamtąd rozpocząć zaliczanie linii tramwajowych po wschodniej stronie Dunaju. Przybywa kolejny S-bahn, jednak gdy widzę ludzi cisnących się w przedsionkach, odpuszczam i zajmuję miejsce w stojącym obok pustawym składzie relacji Wien Meidling – Gänserndorf. Planowy odjazd to 7:38. Odjeżdżamy z lekkim poślizgiem i jeszcze nie zdążyliśmy wyjechać z peronów, a gwałtownie hamujemy. Mechanik wychodzi z kabiny i ogląda coś w miejscu złączenia obu składów. Część osób zdecydowała się opuścić skład i poszukać innego pociągu. Po około 10 minutach postoju mechanik powraca do kabiny i ruszamy… jednak kilkanaście sekund później znów gwałtowne hamowanie i kolejny postój. Zaczyna mi się to coraz mniej podobać, więc chcę wysiąść i powrócić na peron, za który ujechaliśmy raptem jakieś 50 metrów. Drzwi jednak są zablokowane, a zaraz po próbie otworzenia ich, mechanik podaje przez głośniki komunikat, żeby nie wysiadać. Znowu idzie gdzieś na tył pociągu i długo nie wraca. W końcu zostajemy wycofani z powrotem w perony, a obok stoi kolejny S-bahn do Gänserndorfu z planowym odjazdem o 8:08. Wszyscy się przesiadają… i znów stoimy. Ruszamy blisko 10 minut po czasie, a na trasie jeszcze dorzucamy plecy, bo co chwilę stajemy między stacjami (najwyraźniej jedziemy za czymś w odbiegu). W końcu około 8:40 docieram na upragniony Wien Floridsdorf. Masakra… Nie jest to pierwsza wpadka Kolei Austriackich, w 2011 roku gdy podróżowałem na Sommertickecie było ich więcej. Najbardziej spektakularną było wypisanie na tablicy peronowej innego pociągu niż ten, który wjechał. Sęk w tym, że oba pociągi miały tą samą stację docelową i były obsługiwane tym samym taborem (jeden jechał prosto, a drugi zaliczał lokalną linię). W efekcie wsiadłem do złego (który odjechał sobie z ludźmi na grupę, aby wpuścić ten prawidłowy, a następnie wrócił się w perony) i nie zaliczyłem jednej linii…
Wychodzę przed dworzec na przystanek tramwajowy. Pierwotnie planowałem skupić się wyłącznie na tramwajach, jednak ostatecznie zdecydowałem, żeby robić również metro, które akurat w przypadku Wiednia w sporej części idzie nad ziemią po estakadach. Interesują mnie też stacje przesiadkowe, których w Wiedniu jest 9. Dla porównania w Pradze są 3, w Berlinie kilkanaście, a w Warszawie aż jedna. Rozpoczynam linią 25, którą jadę do pętli Aspern. Po drodze mijam centrum handlowe, które tramwaje objeżdżają z dwóch różnych stron. Zazwyczaj jednak takie objeżdżanie odbywa się prawostronnie, a tutaj jest odwrotnie. Na pętli kilka zdjęć. Tą samą linią wracam kilka przystanków do Donauspital, gdzie można przesiąść się na metro. Linie po tej stronie Dunaju to długie kikuty, więc jeśli mam możliwość przejechania metrem pomiędzy ich końcami to z tego korzystam. Wsiadam w linię U2, jednak najpierw pojadę aż do ostatniej stacji czyli Seestadt. Trasa wiedzie po estakadach, a kończy się obok niewielkiego jeziora i blokowiska. Czekam na pociąg powrotny i podjeżdżam do Hausfeldstrasse, gdzie jest pętla linii 26. Jedziemy po estakadzie nad polem oraz centrum handlowym, w pewnym momencie zmieniamy tor na lewy, aby obsłużyć przystanek z peronem wyspowym. Docieram do drugiej pętli linii 26 (Strebersdorf). Po wykonaniu zdjęć ruszam w drogę powrotną. Przed Floridsdorfem trafiam na kontrolę biletów. Kanar długo przygląda się mojemu biletowi, już chcę pokazywać mu zapis o ważności w strefie 100 w Wiedniu, ale w końcu oddaje mi go. Na Floridsdorfie przesiadam się na 31. Jadę do pętli Stammersdorf. Powracam również 31. Za Floridsdorfem znowu trafiam na kontrolę. Tym razem inny kanar już nie patrzy tak długo na mój bilet i śmieje się. Kanary jeżdżą w grupie 5-osobowej. Tym razem kogoś złapali i wypisują mu kwit. Oj, nie chciałbym płacić kary za jazdę na gapę w ojro. Na pewnym odcinku jedziemy objazdem ze względu na remont. Nie do końca mogę połapać się w odgałęziających się liniach w tym rejonie. Linia kończy bieg na pętli Schottenring. Wsiadam w U2 i jadę w stronę Seestadt aby doliczyć brakujący kawałek. Wysiadam na stacji Aspernstrasse, gdzie ten kurs akurat kończy. Powrotnym kursem powracam znów na Schottenring i oglądam sobie tą stację przesiadkową. W przypadku tych stacji interesuje mnie zawsze jak umiejscowione są linie względem siebie i jak wygląda przejście pomiędzy nimi, jak również wyjścia na powierzchnię z każdej z nich. Następnie nadal linią U2 jadę do kolejnej stacji przesiadkowej – Volkstheater. Szybkie zwiedzanie i znów U2 jadę do Karlsplatz, na której ta linia kończy. Na tej stacji przesiadkowej spotykają się aż 3 linie. Teraz wsiadam w U1 i podjeżdżam na Stephansplatz, który jest kolejną stacją przesiadkową. Wychodzę na chwilę na górę. Na placu jak zwykle tłum ludzi i pełno wycieczek. Są też jacyś akwizytorzy w strojach z epoki Mozarta, którzy zaczepiają ludzi i o coś pytają. Plac jest rozkopany, bo trwa remont nawierzchni. Powracam do metra i kontynuuję jazdę U1. Jadę do końca czyli do stacji Leopoldau. Za stacją Praterstern wyjeżdżamy na powierzchnie i od tego momentu jedzie się jak pociągiem. Po przyjeździe na Leopoldau przechodzę na stację kolejową i czekam na S-bahn, żeby podjechać na Floridsdorf. Pociąg odjeżdża o 14:14. Na stacji Wien Floridsdorf przechodzę na początkową stację linii U6. Ta linia jest nieco inna niż pozostałe, bo kursują po niej składy przypominające tramwaje i idzie po wysokich estakadach oraz posiada stacje o zabytkowym wyglądzie. Wysiadam na Spittelau i tym samym kolejna stacja przesiadkowa zostaje zaliczona. Znajduję się jedną stację od końca linii U4 – Heiligenstadt, więc podjeżdżam tam sobie. Pociąg na tym odcinku jedzie bardzo powoli. Na stacji Wien Heiligenstadt mamy wspólny peron dla pociągów i metra, stoi też zabytkowy parowóz. Linią U4 jadę na Schwedenplatz – kolejny węzeł metra. Stamtąd U2 na Praterstern. Wychodzę na niewielki dworzec tramwajowy. Wsiadam w linię 0. Zaliczając kolejne nowe odcinki torów dojeżdżam do przystanku Wien Quartier Belvedere. Jest tu belweder, który sobie obejrzę, ale najpierw zrobię kółeczko, aby zaliczyć wszystkie brakujące mi odcinki w tym rejonie. Linią D podjeżdżam na Schwarzenbergplatz. Po drodze mijamy bardzo ładną fontannę. Następnie linią 71 jadę do przystanku St. Marx. Później 18-ka, którą powracam na Quartier Belvedere. Belweder i otaczające go ogrody zajmują sporą powierzchnię ciągnącą się przez odległość blisko 3 przystanków tramwajowych. Przy belwederze znajduje się biała chatka, do której można wejść. W środku jednak znajduje się tylko ekran, na którym ta chatka ma usta i coś mówi. W ogrodach nie brakuje fontann i różnych rzeźb. Obejście całości zajmuje mi z godzinę. Wychodzę po drugiej stronie, na przystanku tramwajowym Unteres Belvedere. Linią 71 podjeżdżam na przystanek Am Heumarkt, gdzie znajduje się fontanna, o której pisałem kilka zdań wcześniej. Oczywiście oglądam sobie ją. Promienie słońca odbijające się w strumieniu fontanny tworzą tęczę.
Po drugiej stronie fontanny znajduje się przystanek Gusshausstrasse, z którego linią D podjeżdżam na Schottentor. O tym węźle pisałem ostatnio, że oprócz przelotowej linii w ramach ringu znajduje się tutaj również pętla. Nie zauważyłem jednak ostatnio, że pętla ta jest dwupoziomowa. Tramwaje odjeżdżają równolegle zarówno na powierzchni jak i w tunelu. Na dole rozpoczynają bieg linie 37, 38, 40, 41 i 42, a na górze linie 43 i 44. Zaczynam od pętli dolnej, z której wyjeżdżam linią 37. Jadę w pełnej relacji do pętli ulicznej z przystankiem Hohe Warte. W sumie to nie wyczaiłem do końca gdzie jest przystanek początkowy, a gdzie końcowy, bo tramwaj trochę dziwnie objeżdża tą pętlę. Tym samym pojazdem powracam do przystanku Glatzgasse, gdzie odgałęzia się linia do dzielnicy Grinzing. Udaję się tam linią 38. Pętla jest bardzo ciekawie położona, tramwaj przejeżdża niewielkim tunelikiem pod budynkiem. Sama dzielnica to zabytkowe kamieniczki z kościołem. Linią 38 powracam na Schottentor. Przechodzę na górną pętlę i odjeżdżam linią 43. Wysiadam na przystanku Alser Strasse, aby przesiąść się na linię U6. Aby się do niej dostać muszę wspiąć się do góry po sporej ilości schodów. Wysiadam na kolejnej stacji przesiadkowej czyli Westbahnhof. Po obejrzeniu kontynuuję jazdę U6 do kolejnego węzła czyli Längenfeldgasse. Ta stacja przesiadkowa jest inna niż pozostałe, ponieważ znajdują się tu dwa perony, a spotykające się linie zatrzymują się przy tym samym peronie i są możliwe przesiadki drzwi w drzwi między nimi. Po wyjściu ze stacji można zobaczyć poszczególne linie, z których jedna wchodzi do tunelu a druga wjeżdża na estakadę. Linią U3 podjeżdżam na Karlsplatz. Tam przesiadka na U1 i jadę na dworzec Wien Hbf, ponieważ zbliża się 20:00. Z wszystkich 9 stacji przesiadkowych nie obejrzałem tylko jednej: Landstrasse, Wien Mitte. Pociągi z Wiednia do Bratysławy kursują przez cały dzień w takcie 16 minut po pełnej godzinie (oprócz tego są jeszcze pociągi do stacji Bratislava-Petržalka). Przy obecnej długości dnia najbardziej pasowałoby mi wracać po 21:00, jednak jest to jedyna godzina, w której nie ma pociągu. Zmuszony jestem więc wyjechać o 20:18, bo jadąc dwie godziny później byłbym dopiero koło północy w hostelu. Pociąg do Bratysławy jak zwykle czai się we wschodniej części stacji, a tor na którym stoi często jest współdzielony także z innym pociągiem. Korzystając z faktu, że jadę za jasnego, frekwencja jest nieduża, a okna otwieralne, robię trochę zdjęć z trasy oraz stacji. Stacja Wien Hausfeldstraße to aktualnie drewniany peron tymczasowy. Przed stacją Marchegg zostaje podany komunikat, że dojeżdżamy do stacji granicznej i ÖBB dziękuje za wspólną podróż, a w dalszą drogę zabierze nas ZSSK. Po przyjeździe na stację graniczną czekamy chwilę aż nadjedzie pociąg z Bratysławy i zmienią się drużyny. Po wjeździe na Słowację jeszcze postój na stacji Devínska Nová Ves. Niedługo później jesteśmy w Bratysławie. Wjechaliśmy na tor przy malutkim peronie 5, o którego istnieniu nawet nie wiedziałem. Po około 20-minutowym spacerze jestem w hostelu. W moim pokoju francuskojęzyczne dziewczyny bez zmian, a miejsce Boyraza zajął inny facet, który ukrył swoją karteczkę z imieniem.
DZIEŃ 3 - 9.06.2017.
Bratislava - Kúty - Břeclav - Brno-Židenice - Brno hl.n. - Přerov - Bohumín - Chałupki - Racibórz - Kędzierzyn
Nie miałem za bardzo pomysłu w jaki sposób wrócić z Bratysławy do Kędzierzyna. W końcu postanowiłem ostatecznie zakończyć sprawę sieci tramwajowej w Brnie, a dodatkową motywacją był objazd pociągów dalekobieżnych umożliwiających zaliczenie odcinka Brno Horní Heršpice – Brno dolní nádraží – Brno-Židenice. Około 7:40 opuszczam hostel i udaję się na stację. Wyruszam o 8:10 pociągiem EC JAN JESENIUS relacji Budapeszt-Praga. Gdy przybywam na peron zastaję spory tłum ludzi, ale na szczęście na tyłach składu jest luźniej, więc udaje się znaleźć odpowiednie miejsce. Jedziemy przez Kúty i Břeclav i kierujemy się do Brna. W pewnym momencie idę do toalety, a gdy z niej wracam zastaję na moim miejscu siedzącą kobietę. Najwyraźniej leżący na siedzeniu plecak, to była dla niej zbyt słaba informacja, że ktoś tu siedzi. Z rozmowy wynika, że ktoś zajął jej miejsce, na które miała miejscówkę, więc uznała, że i ona może kogoś podsiąść… Na szczęście dochodzimy do porozumienia i zaliczany odcinek będę mógł przejechać na odpowiednim do moich fanaberii miejscu. Na stacji Brno Horní Heršpice odbijamy w prawo od głównej linii, którą przez pewien czas jeszcze widzimy. W zamian za dworzec główny mamy postój na stacji Brno dolní nádraží. Stacyjka ze zmodernizowanym peronikiem funkcjonuje tylko gdy odbywają się jakieś objazdy. Wysiada tutaj tłum ludzi, który przesiada się na komunikację zastępczą do dworca głównego. Po wymianie podróżnych jedziemy dalej. Kilka minut później meldujemy się na stacji Brno-Židenice, gdzie wysiadam. Tutaj łączymy się już z podstawową trasą. Kolejny postój pociągu to dopiero Pardubice. Oglądam sobie tą stację, która teraz w czasie objazdów obsługuje dużo większą liczbę pociągów. Zjawia się Regio Jet z Pragi do Bratysławy. Po wykonaniu zdjęć idę pieszo na pętlę tramwajową Stará osada, na której wsiadam w linię 2. Jadę do dworca głównego. Nie kupuję biletu, ponieważ w związku z objazdem, w tramwajach na tym odcinku honorowane są bilety kolejowe. Po przyjeździe zakupuję w RELAY’u dwa bilety 90-minutowe po 27 koron. Powtórzę sobie wszystkie brakujące linie, które jechałem w ulewie. Zacznę od trasy do pętli Stránská skála, ponieważ tramwaj poza szczytem jedzie tam tylko raz na godzinę, więc trzeba dostosować pod nią cały plan. Wsiadam w 10-kę. Na trasie przecinamy niezelektryfikowany tor kolejowy. Końcowy odcinek trasy wiedzie przez las. Na pętli mam 15 minut czasu. Wokół znajduje się jakiś zakład przemysłowy. Mamy też pozostałości po torze dawnej linii tramwajowej Líšeň – Černovice. Tym samym tramwajem ruszam w drogę powrotną. Wysiadam na przystanku Krásného, gdzie przesiadam się na 8-kę. Na tej linii kursują tramwaje dwukierunkowe, a linia trochę przypomina szybki tramwaj. Kończy się przystankiem bez pętli Líšeň, Mifkova. Szybkie fotki i jedziemy z powrotem robiąc miejsce dla kolejnego tramwaju. Tym razem wysiadam na przystanku Geislerova. Z rozkładu wynikało, że będę mieć tu 5 minut czekania na 9-kę do pętli Juliánov, jednak przyjeżdża ona w tym samym momencie co mój tramwaj, więc szybko przebiegam na drugą stronę ulicy i przesiadam się na nią. Jedziemy pod górkę pośród niskiej zabudowy. Na pętli 10 minut czasu. Tym samym tramwajem jadę do dworca głównego. Akurat skończył mi się pierwszy bilet, więc robię chwilę przerwy. Następnie wsiadam w 12-kę. Jadę do pętli Komárov. Tą samą linią powracam na dworzec. Powtórzyłem w tym momencie wszystkie brakujące linie. Mam jednak jeszcze godzinę biletu, więc przejadę się do pętli Ústřední hřbitov, do której jeszcze nie jechałem. Jest to pętla znajdująca się na linii do Modřic, ale wjeżdża się na nią inną parą torów, która ma nieco inny przebieg, więc na upartego można uznać to za zaliczenie. Udaję się tam 2-ką. Pętla dość spokojna. Po zrobieniu fotek odjeżdżam tym razem 5-ką. Przez Mendlovo náměstí docieram do przystanku Česká. Chwilę kręcę się w tej okolicy, zaglądam do księgarni, a następnie wsiadam w 12-kę, którą podjeżdżam do przystanku Šilingrovo náměstí. Rozpoczynam zwiedzanie wzgórza, na którego szczycie znajduje się katedra Św. Piotra i Pawła. Ze wzgórza mamy ładny widok na panoramę Brna oraz dworzec i tramwaje pomiędzy przystankami Hlavní nádraží i Nové sady, gdzie znajduje się jedyne zielone torowisko w Brnie. Na wzgórzu jest też miejsce, gdzie stoi pianino, na którym każdy może sobie zagrać. Po obejściu wzgórza wstępuję na chwilę do katedry oraz do położonego obok sklepu, w którym zakupuję pocztówkę. Otrzymuję też broszurkę na temat Nocy Kościołów, która dzisiejszego wieczoru odbywa się w Czechach. Później schodzę i zaglądam na chwilę na dwa brneńskie rynki czyli Zelný trh oraz Náměstí Svobody. Następnie deptakiem docieram z górki do dworca.
Na dworcu teraz dużo mniejszy ruch, bo sporo pociągów dalekobieżnych go omija albo zaczyna bieg na innych dworcach. Zajmuję miejsce w rychliku do Bohumína i o 15:02 ruszamy. Trasa jest mi znana, a po drodze mijanki. Do jazdy wybrałem oczywiście wagon z otwieralnymi oknami. Obecnie w większości tych wagonów siedzenia są już futerkowe, a stare wagony ze skajem są wynajmowane dla PKP Intercity. Bilet na przejazd podzieliłem w Ostravie, ponieważ na odcinku Brno-Ostrava skorzystałem z Akční jízdenki. Obecnie jazda na biletach jednorazowych w Czechach w sporej części opiera się dwóch ofertach promocyjnych: Včasná jízdenka Česko i właśnie Akční jízdenka. Dzięki temu nie mając In-Karty stosunkowo łatwo można unikać jazdy w taryfie Obyčejná. Obie oferty to kontyngenty biletów w niższych cenach. Akční jízdenka dostępna jest jednak tylko na 10 określonych relacjach, natomiast Včasná jízdenka Česko obejmuje 114 miast, jednak zawsze przynajmniej jedno z miast musi być miastem wojewódzkim. W ramach Akční jízdenki na niektórych relacjach jest też dostępna Super Akční jízdenka, która jest jeszcze tańsza, ale ważna tylko w konkretnym pociągu. Jeśli chodzi o przejazdy międzynarodowe to fajnie korzysta się z Včasnej jízdenki Evropa, o której już pisałem we wcześniejszych materiałach. W przypadku mojej dzisiejszej podróży zdecydowałem się podzielić bilet dwukrotnie: w Brnie i Ostravie. Podział w Brnie wynikał z faktu, że ciężko było zgrać pociąg z Bratysławy, który dojeżdża na Dolní nádraží i Židenice z pociągiem do Bohumína, który odjeżdża z dworca głównego. Nie mogłem sztucznie połączyć ich osobówką, ponieważ pociągi tej kategorii nie wchodzą do Včasnej jízdenki Evropa. Jednak nawet gdyby było to możliwe, to nie miałbym pewności czy mogę skorzystać z tego biletu robiąc aż taką długą przerwę. Zasadniczo bilet w tej ofercie jest ważny na konkretne połączenie, jednak na bilecie jako obowiązkowy pociąg (povinný vlak) wypisywany jest zawsze tylko ten, którym przekraczamy granicę. Nigdzie nie mogę się doszukać czy w przypadku innego pociągu, którym podróżuje się tylko wewnątrz Czech także obowiązuje jazda konkretnym połączeniem czy jest już dowolność. Niestety czeska wyszukiwarka (w przeciwieństwie np. do polskiej) umożliwia wymuszenie co najwyżej godzinnego czasu na przesiadkę, więc nie mogę sobie wygenerować połączenia z np. 4-godzinną przerwą w Brnie, które znalazłoby się na bilecie. Podział biletu w Ostravie wynika ze wspomnianych ofert krajowych. W przypadku podróży do i z Bohumína w wielu przypadkach bardziej opłaca się skorzystać z któreś promocji do Ostravy, a na końcowy odcinek dokupić zwykły bilet. W Přerovie spotykamy się z opóźnionym rychlikiem do Pragi, my również łapiemy przez czekanie na niego +10. EC POLONIA z Wiednia do Warszawy ma zapowiedziane +25. Chwilę przed nami odjeżdża osobówka do Vsetína. Wyprzedzamy ją później w locie między Přerovem a Hranicami. W Suchdole nad Odrou zostajemy wzięci na bok, więc już wiadomo, że będzie wyprzedzać nas POLONIA. Po jej przejeździe ruszamy w dalszą drogę. Tradycyjnie pociąg wyludnia się w Ostravie-Svinov. Do Bohumína docieramy z prawie półgodzinnym opóźnieniem. Mam godzinę czasu do pociągu do Polski, więc spędzam ją na robieniu zdjęć i kręceniu filmików. Na stacji melduje się między innymi IC PORTA MORAVICA z Warszawy do Pragi, na którym podobnie jak na CHOPINIE polska przedziałówka z otwieralnymi oknami. Kręcę również odjazd PRAHY oraz POLONII, która nas wyprzedzała po drodze. PKP IC nadal nie zdołało przeprogramować tablic elektronicznych na niektórych wagonach. Oba pociągi jadą do Warszawy i aktualnie oba przez Zebrzydowice. Myślałem, że na tą okoliczność PRAHA wagony jadące tylko do Bohumína będzie miała na końcu składu (normalnie są na początku ze względu na zmianę czoła w Bohumínie), jednak są bez zmian, więc najpierw przyjeżdża po nie elektrowóz manewrowy, a dopiero potem podpina się polski lok, co generuje opóźnienie. Gdy zbliża się godzina odjazdu wsiadam do polskiego kibla i zakupuję przejściówkę. Pendolino z Pragi przyjeżdża planowo. Odjeżdżamy o 18:53. Mam zaszczyt podróżować na niskim plastiku. W Raciborzu przesiadka na pociąg do Kędzierzyna. W swoim mieście jestem ok. 20:30.