INFO KOLEJ - forum kolejowe

Hobby - Wąskotorowa Euro Nysa kwietniowa - relacja

Kolejoman2 - 02-07-2018, 20:47
Temat postu: Wąskotorowa Euro Nysa kwietniowa - relacja
DZIEŃ 1 - 27.04.2018.
Kędzierzyn - Opole - Wrocław - Węgliniec - Görlitz - Zittau - Kurort Oybin - Zittau - Liberec

Na koniec kwietnia wybraliśmy się z Kasią na 2-dniową wycieczkę na pogranicze polsko-niemiecko-czeskie, korzystając z biletów Euro Nysa. Pierwszy dzień był bardziej turystyczny, drugi kolejowo-zaliczeniowy, a nocleg mieliśmy w Libercu w sprawdzonym już przeze mnie w zeszłym roku hotelu ARENA. Wyruszamy w piątek 28 kwietnia szynobusem z Kędzierzyna do Opola o 4:41. W Opolu pojazd przechodzi na regio do Nysy, a my przesiadamy się na kibel do Wrocławia. We Wrocławiu pół godziny czekania i wyruszamy w dalszą drogę dolnośląskim impulsem relacji Wrocław-Lubań Śląski. Trafiliśmy zapewne na skład z najnowszej transzy, bo z takimi siedzeniami do tej pory się nie spotkałem. Z jednej z pobliskich czwórek dobiega znajomy głos – jedzie tam kol. WARS-ik, który wysiada w Legnicy. W Węglińcu kolejna przesiadka na pociąg Zielona Góra – Görlitz który spotyka się tu z pociągiem przeciwnej relacji. W praktyce jednak szynobus, który przyjechał z Görlitz powraca tam, ponieważ na odcinku od Węglińca w stronę Żar jest KKA. Około 10:00 docieramy do Görlitz. W praktyce jednak szynobus, który przyjechał z Görlitz powraca tam, ponieważ na odcinku od Węglińca w stronę Żar jest KKA.

Około 10:00 docieramy do Görlitz. Zaglądamy do dworcowej księgarni, a później wychodzimy przed dworzec i czekamy na tramwaj. Trwa aktualnie remont i na części trasy ruch odbywa się po jednym torze, więc jedna z linii została skrócona, tak aby nie kursowała po remontowanym odcinku. Tramwaj przybywa lekko opóźniony. Jedziemy do przystanku Jägerkaserne, a następnie udajemy się obejrzeć obydwa rynki: Obermarkt i Untermarkt. Schodzimy też do mostu granicznego łączącego Görlitz i Zgorzelec. Podczas poprzedniej mojej wizyty uliczka prowadząca z rynku w dół do mostu była w remoncie. Spacerując uliczkami starówki powoli cofamy z powrotem w kierunku dworca. Droga wiedzie m.in. przez Demianiplatz oraz Postplatz. Zaglądamy też do kilku sklepów m.in. Drogerie Markt oraz Euro-Shopu. W tym drugim można kupić sporo ciekawych rzeczy (książki, płyty, artykuły papiernicze czy kuchenne, a nawet kijek do selfie), wszystko za 1 euro. Z głównego deptaku można tez wejść w zadaszony pasaż handlowy, gdzie znajdują się głównie markowe butiki. Po drugiej strony mamy duży plac z kwiatami. Tramwajem podjeżdżamy z powrotem na dworzec. W tą stronę wysiada się na przystanku tymczasowym usytuowanym przed zakrętem. Wsiadamy w desiro relacji Cottbus-Zittau. Trasą jechałem wielokrotnie, więc tylko przypomnę, że przecina ona granicę polsko-niemiecką kilkukrotnie (a jazdę po polskich torach da się wyraźnie odczuć) i mamy tu jedną stację na terenie Polski – Krzewinę Zgorzelecką, z której można przejść kładką do niemieckiej miejscowości Ostritz. W Zittau plan jest taki, że najpierw przejedziemy się wąskotorówką, a później wrócimy sobie przez starówkę. Wąskotorówkę mam zaliczoną w całości, ale było to prawie 10 lat temu, więc z miłą chęcią sobie przypomnę, a dla Kasi będzie to nowa trasa. Na stacji normalnotorowej nadal trwa remont i idąc na perony trzeba nadłożyć trochę drogi, ale nie ma już takiego rozpierniczu, jakby był podczas mojej poprzedniej wizyty w maju 2017. Na przesiadkę z pociągu normalnotorowego jest tylko kilka minut, więc szybko udajemy się na stację wąskotorową i zajmujemy miejsce w wagonie letnim. Dziś zwykły dzień roboczy, więc rozkład kolejki jest okrojony. Po odjeździe kontrola biletów, kierownik pyta nas, do którego kurortu jedziemy. Odpowiadam, że do Kurortu Oybin, bo tam jedzie właśnie ten skład. Aby jechać do Kurortu Jonsdorf trzeba przesiąść się na stacji Bertsdorf. Delektujemy się jazdą w odkrytym wagonie przy pięknej słonecznej pogodzie. W Bertsdorfie okazuje się, że pociąg do Kurortu Jonsdorf prowadzi dziś lokomotywa spalinowa, a nie parowóz. Do naszego wagonu wsiada grupa dziewczyn, z napisów na koszulkach wynika, że są to uczestniczki wieczoru panieńskiego jednej z nich. Podchodzą z koszykiem do pasażerów, aby coś im wrzucać (a w zamian dają jakieś ciasteczko czy coś), ale do nas nie podeszły bo chyba zauważyli, że my obcokrajowcy. Razz Odbywa się równoczesny wyjazd obu pociągów, ale przy lokomotywie spalinowej nie jest on tak efektowny jak przy dwóch parowozach. Odcinek od Bertsdorfu do Kurortu Oybin jest chyba najładniejszy, wkoło lasy, pagórki, a gdzieniegdzie skalne ściany. Taka ściana znajduje się także przy stacji końcowej, na której parowóz oblatuje skład. Ruszamy w drogę powrotną. Ponieważ w takim odkrytym wagonie jednak trochę wieje, w Bertsdorfie przesiadamy się do zadaszonego wagonu. Wysiadamy na stacji Zittau Süd bo jak wynika z mapy stąd jest najbliżej na starówkę. Docieramy tam wąską uliczką i spędzamy chwilę czasu na rynku, którego centralną część zajmuje ratusz. Rynek całkiem przyjemny, na którym zapewne można w miły czas spędzić słoneczne popołudnie,Następnie kontynuujemy spacer, aby dotrzeć do dworca głównego. Z mapy wynikało, że jest to dość daleko, na szczęście dystans nie okazał się aż tak duży. Na stację przybywamy chwilę przed pociągiem.

W dalszą drogę powiezie nas szynobus przewoźnika Trilex do Liberca. Znów jedziemy przez Polskę, a konkretnie przez wioskę Porajów, której mieszkańcy nigdy nie mieli możliwości skorzystania z pociągów, mimo że przez sam środek miejscowości przejeżdża ich codziennie cała masa. Prędkość na odcinku torów należących naszego kochanego narodowego zarządcy infrastruktury tragiczna… Po wjeździe do Czech natychmiast gwałtownie przyspieszamy. W Hrádku nad Nisou jak zawsze nieco dłuższy postój i dosiada sporo pasażerów. W Libercu jesteśmy przed 18:00. Zanim udamy się do hotelu pojedziemy najpierw jeszcze na starówkę. Do tramwaju niecałe 15 minut, akurat żeby zjeść włoskiego loda, które sprzedają przy dworcu. Tramwajem dojeżdżamy do przystanku Šaldovo Náměstí, z którego bezpośrednio wchodzi się do galerii Liberec Plaza. Szybka wizyta w Billi w celu uzupełnienia zapasów wody i prowiantu, a następnie wychodzimy po drugiej stronie galerii prosto na rynek. W jednym z punktów gastronomicznych zakupujemy 40-centymetrową pizzę i konsumujemy na ławce. Następnie powracamy na przystanek i czekamy na tramwaj, którym udamy się w pobliże hotelu czyli do przystanku Staré Pekárny. Jeszcze kilkaset metrów do przejścia pieszo i jesteśmy na miejscu. Cena noclegu to 330 Kč od osoby, sala niby wieloosobowa, ale ostatnio byłem w niej sam i dziś również mamy pokój tylko dla siebie. Rezerwowałem podobnie jak ostatnio przez stronę hotel.cz i znów muszę napisać i trochę uczulić, że pracownicy tego portalu są średnio rozgarnięci. Po zarezerwowaniu noclegu przyszła informacja (podobnie jak ostatnio), że pokój zarezerwowany jest do godziny 18:00 więc jeśli przyjeżdżamy później to należy o tym poinformować. 2 dni po rezerwacji wysłałem więc wiadomość przez portal z prośbą o potwierdzenie rezerwacji i planowanej godzinie przybycia. Okazało się, że pracownica portalu zinterpretowała to jako… nową rezerwację i zarezerwowała mi kolejne 2 miejsca w drugim pokoju. Na szczęście po wymianie kilku maili bezpośrednio z hotelem udało się to odkręcić bez żadnych konsekwencji, bo pisząc z pracownicą portalu dostawałem odpowiedzi nie na temat…


DZIEŃ 2 - 28.04.2018.
Liberec - Zittau - Görlitz - Weisswasser - Bad Muskau - Weisswasser - Kromlau - Weisswasser - Görlitz - Wrocław - Kędzierzyn

Wstajemy po 5:00, ponieważ chcemy zdążyć na Trilexa po 6:00. Tak jak pisałem na początku wczorajszy dzień to było w sporej części zwiedzanie, natomiast dzisiaj zaliczę sobie ostatnie kolejowe braki na obszarze ważności biletu Euro Nysa czyli odcinek Görlitz – Horka oraz Mużakowską Kolejkę Leśną. Wychodzimy z hotelu i docieramy na przystanek tramwajowy skąd o 5:40 mamy mieć tramwaj na dworzec. Nie zjawia się on jednak, więc po odczekaniu kilku minut postanawiamy iść pieszo. Na szczęście nie jest to daleko, bo idzie się skrótem przez niewielki zagajnik, a tramwaj robi spore koło. Nasz pociąg jest już podstawiony. Tą samą trasą co wczoraj powracamy do Zittau. Tam chwila czekania i przyjeżdża desiro z Cottbus, które będzie tam powracać. W pociągu dostępna jest darmowa prasa, jednak jest na niej pieczątka, aby nie wynosić jej z pociągu. U kierownika można zamówić napoje np. kawę, herbatę czy gorącą czekoladę. Na każdym stoliku jest ulotka z niewielkim menu. Za Görlitz zamawiamy gorącą czekoladę, jednak z racji dość długo trwającej kontroli musimy na nią trochę poczekać. Ceny są przystępne, taniej niż w wagonach barowych w Polsce (za czekoladę zapłaciliśmy 1 euro, kawa była niewiele droższa). W Horce wydłużony postój ze względu na mijankę z pociągiem przeciwnej relacji, który ma opóźnienie.

W Weisswasser jesteśmy przed 9:00. Na początek kilka zdjęć stacji normalnotorowej. Pociąg wąskotorowy odjeżdża o 10:00, więc mamy czas, aby na spokojnie obczaić dojście na stację wąskotorową, bo później będziemy musieli szybko przemieścić się z jednej na drugą. Przez chwilę mamy problem, bo według mapy powinniśmy iść drogą, której fizycznie nie ma. Docieramy w rejon hali postojowej dla taboru wąskotorówki. Akurat podstawiany jest skład, a pracownik kolejki zabezpiecza przejazd kolejowy. W samym miasteczku chyba nie ma za bardzo nic do zwiedzania, jest jedna główna ulica, na której znajduje się poczta i różne sklepy, na planie nie znalazłem żadnego głównego placu, który pełniłby funkcję rynku. Miasteczko sprawia wrażenie trochę wymarłego. W końcu nieco inną droga niż wynikałoby to z mojej mapy docieramy na wąskotorową stację Weisswasser Teichstrasse. Zaliczymy sobie obie trasy, na których prowadzony jest regularny ruch pasażerski (i honorowany jest bilet Euro Nysa) czyli trasy Weisswasser – Bad Muskau i Weisswasser – Kromlau. Nie będzie to jednak cała sieć kolejki, ponieważ jest jeszcze trzecia trasa do Schwerer Berg (tzw. Tonbahn), która odgałęzia się w połowie trasy do Kromlau, a przewozy na niej prowadzone są na zasadzie imprez specjalnych, na które trzeba wykupić bilet za 15 euro. Dziś jest właśnie jeden z takich dni, więc na stacji stoją dwa składy: jeden, który będzie obsługiwał kursy planowe i drugi jako pociąg specjalny. Z tego co czytałem na stronie internetowej na dzisiejszy przejazd specjalny wszystkie bilety zostały wykupione. Na stacji jest bufet i darmowa toaleta oraz plac zabaw. Im bliżej odjazdu tym gromadzi się coraz więcej ludzi. Tuż przed 10:00 przybywają autokary, które przywożą uczestników pociągu specjalnego. Najpierw rusza nasz pociąg do Bad Muskau. Wagony letnie, ale posiadają zadaszenie, więc nie wieje aż tak bardzo jak na kolejce w Zittau. Jeden z pracowników obsługi z wyglądu trochę podobny do Wojciecha Cejrowskiego. Kolejka nazywa się Waldeisenbahn Muskau, więc spora część trasy wiedzie przez las. Kawałek za stacją Weisswasser Teichstrasse jest przystanek Weisswasser Muzeum. Zaraz za nim rozgałęziają się linie do Bad Muskau oraz Kromlau. My kierujemy się w prawo. Po drodze jest kilka przystanków, jednak przez większość przejeżdżamy bez zatrzymania. Jest też jeden przejazd kolejowy, przed którym zatrzymujemy się, aby obsługa go zabezpieczyła. Na drodze wzdłuż której od czasu do czasu jedziemy mijamy kilka dorożek. Końcowa stacja Bad Muskau położona jest na łuku, co pozwala zrobić ładne fotki podczas oblotu składu, jak również po podpięciu lokomotywy do wagonów. Dziś kursy obsługuje spalinówka wystylizowana na parowóz, ale są także dni kiedy pociągi prowadzi prawdziwa lokomotywa parowa. Przesiadamy się do innego wagonu. Obsługa podczas kontroli długo przygląda się naszym biletom, pewnie pierwszy raz takie widzą. Nie wszystko rozumiem, ale najpierw chyba zastanawiają się czy te bilety w ogóle są tu ważne, a później jeden gość pokazuje drugiemu gdzie na blankiecie jest data ważności biletu, a gdzie data i miejsce zakupu. Do Weisswasser powracamy tą samą trasą. Tutaj kolejny oblot, bo skład przechodzi teraz na pociąg do Kromlau, a my mamy chwilę przerwy.

W drugą trasę wyruszamy o 11:35. Pierwsze kilkaset metrów jedziemy tak jak poprzednio, a za przystankiem przy muzeum odbijamy tym razem w lewo. Trasa również biegnie w sporej części przez lasy, ale jest zupełnie inna od poprzedniej, bo mijamy bardzo dużo niewielkich jezior, z których wystają łyse pnie drzew. Przy jednym z takich jezior skręcamy ostrym łukiem w lewo, a na wprost idzie trasa do Schwerer Berg. Na stacyjce Kromlau szybki oblot składu. Większość pasażerów udaje się na zwiedzanie parku różaneczników, w drogę powrotną pojadą tylko pojedyncze osoby. Na powrocie również wykonujemy trochę zdjęć. W miejscu gdzie dołącza się linia ze Schwerer Berg na chwilę przystajemy, a obsługa wysiada, aby przestawić rozjazd. Jest też łącznica umożliwiająca przejazd z Kromlau bezpośrednio w kierunku Bad Muskau. A zaraz potem dołączamy się ponownie do linii z Bad Muskau. Ok. 12:20 jesteśmy ponownie na stacji Weisswasser Teichstrasse. Pociąg do Görlitz ze stacji normalnotorowej odjeżdża o 12:35, więc musimy w miarę szybko się tam udać. Gdybyśmy mieli więcej czasu z pewnością zamówilibyśmy sobie coś w stacyjnym bufecie, a żadne z nas nie wpadło na to, aby zrobić to w przerwie między jednym a drugim kursem. Po dotarciu na stację normalnotorową okazuje się, że nasz pociąg ma ok. 10 minut opóźnienia. Na szczęście nie zagraża to naszej przesiadce na pociąg do Wrocławia. W ogóle to z planem mieliśmy szczęście, ponieważ w weekend ostatnie połączenie pociągami regionalnymi z Görlitz do Kędzierzyna jest dość wcześnie i obawiałem się, że nie uda się tego zgrać z wąskotorówką, która kursuje głównie w weekendy, a tymczasem okazało się, że potrzebny nam pociąg łapiemy na 20 minutach i plan ładnie się zamyka. Smile W końcu przybywa nasze desiro. Frekwencja bardzo wysoka i sporo rowerzystów, ale na szczęście udaje nam się znaleźć 2 miejsca. W Horce tuż przed stacją odgałęzia się łącznica umożliwiająca przejazd w kierunku Bielawy Dolnej i Węglińca, którą miałem okazję zaliczyć Pociągiem do Kultury w zeszłym roku. Przed Görlitz mijamy fabrykę wagonów, z której produkty jeżdżą także po Polsce. Po dotarciu do Görlitz okazuje się, że pociąg z Drezna do Wrocławia odjedzie z tego samego peronu. I tu kolejny raz muszę ponarzekać na niemieckie systemy informacji pasażerskiej. Godzina odjazdu pociągu do Wrocławia to 13:33, na tablicy natomiast mamy „13:27 Wroclaw ”. Dopiero po konsultacji z innymi pasażerami na peronie potwierdzamy, że jest to godzina przyjazdu z Drezna, a nie odjazdu. Na tablicy przy godzinie nie ma ani pół słowa, że jest to przyjazd, wszystko wygląda tak samo jak u nas. Dopiero po przyjeździe pociągu wyświetla się 13:33. Jak dla mnie niepotrzebne i mylące i spowodowało wątpliwość czy mam na tyle czasu, aby szybko polecieć do sklepu na dworcu. Ostatecznie Kasia została na peronie, a ja pobiegłem mając z nią kontakt telefoniczny. W sklepie jeszcze jak na złość osoba przede mną realizowała chyba z 10 kuponów ichniejszego totolotka. W międzyczasie przyjechał skład 2 jednostek desiro. Na szczęście zdążam wrócić na peron przed odjazdem i nawet jeszcze zrobić zdjęcie. W tym pociągu frekwencja również wysoka, ale udaje się znaleźć dobre miejsca. W Zgorzelcu dobija kolejny tłum ludzi, sporo osób musi stać. Jedzie się całkiem fajnie, jedyne do czego mogę się przyczepić to trochę za mocno działająca klimatyzacja, która powoduje, że po jakimś czasie jest mi zimno. Dawniej pociągi Drezno-Wrocław były przyspieszone, teraz zatrzymujemy się na każdej stacji i przystanku, tylko między Legnicą a Wrocławiem mamy mniej postojów. We Wrocławiu mamy ok. pół godziny czasu. Idziemy do McDonalda po jedzenie na wynos i zajmujemy miejsce w impulsie Wrocław-Racibórz. Czwórkę dzielimy z 2 dzieciaczkami, chłopcowi od czasu do czasu zdarza się mnie kopnąć. Po jakimś czasie matka mówi do chłopca, aby uważał żeby mnie nie kopnąć, na co on odpowiada, że już 2 razy to zrobił. Razz Dzieciaczki wysiadają w Świętej Katarzynie i dalej ich miejsca jadą puste, mimo że sporo osób stoi (albo tak źle wyglądamy albo nikt się zorientował Razz ). W Kędzierzynie jesteśmy przed 19:00.

Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/kwieunys.html

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group