29 września wybraliśmy się z Kasią do województwa śląskiego. Głównym celem było Bielsko-Biała, ale w planach mieliśmy także szybkie zwiedzenie Rybnika, Żywca i Pszczyny. Wyruszamy o 6:55 regio Kędzierzyn-Racibórz, którym dojeżdżamy do Nędzy. Mamy tutaj 15 minut czasu. Kędzierzyńska część stacji została zmodernizowana, a na peronach pojawiły się ogrodzenia, przez co nie można już z nich wychodzić w dowolnym miejscu tylko trzeba iść na koniec peronu. Przyjeżdża impuls relacji Racibórz-Katowice, który zawiezie nas do Rybnika. Na trasie trwa remont, praktycznie cały odcinek do Suminy jest jednotorowy. W Suminie mijamy się z pociągiem przeciwnej relacji i kierujemy się na już naturalnie jednotorowy odcinek do Rybnika przez Rydułtowy. Od października remont zacznie się także na tym odcinku. Pociągi pojadą objazdem przez Jejkowice, a dla podróżnych ze stacji na odcinku Sumina-Rybnik zostanie zorganizowana autobusowa komunikacja zastępcza. W Rybniku mamy godzinę z małym hakiem. Perony ładnie zmodernizowane. Robimy szybki spacer do rynku. Po powrocie wsiadamy w pociąg relacji Racibórz-Bielsko Biała. Jazda odcinkiem Rybnik-Pszczyna to w większości masakra jeśli chodzi o prędkość, a co za tym idzie frekwencja w pociągu też mizerna. Od Pszczyny jedzie się już dość przyjemnie. W Bielsku jesteśmy o 11:20 z lekkim opóźnieniem w stosunku do planu. Kierujemy się w stronę starówki, najpierw jednak zachodzimy w rejony galerii SFERA, gdzie znajduje się pomnik Bolka i Lolka. Przechodząc przez galerię wychodzimy po drugiej stronie przy pomniku Reksia. Idziemy uliczką w stronę urzędu miasta, gdzie znajduje się informacja turystyczna. Można zakupić różne pamiątki związane z miastem, kreskówkami które powstawały w tutejszym studiu filmów rysunkowych a także Fiatem 126p czyli popularnym „Maluchem”, który był tu produkowany. W pobliżu znajduje się też mural poświęcony Irenie Sendlerowej. Jak czytamy z tablic znajdujemy się teraz w Białej, a główny rynek, na który się udamy to już Bielsko. Aby tam dotrzeć trzeba przejść przez ruchliwą ulicę oraz wspiąć się pod górkę. Wcześniej przechodzimy też przez szerokie schody. Po drodze fotografuję obiekty, które zwracają moją uwagę. Na rynku znajduje się m.in. fontanna z mostkiem. Idąc dalej za rynek mijamy okazały kościół a nieopodal znajduje się wspomniane dawne studio filmów rysunkowych, w którym obecnie znajduje się kino studyjne. Powracamy na rynek i powoli kierujemy się do dworca po drodze oglądając jeszcze miasto. Wchodząc na pierwszy peron mijamy dość ładne graffiti. Gdy tam docieramy akurat odjeżdża TLK HALNY z Bydgoszczy do Zakopanego.
My udajemy się osobówką KŚ do Żywca jakieś pół godziny później. Na odcinku Bielsko-Żywiec był w tym roku remont więc część peronów jest odnowiona i jedzie się dość płynnie. Obecnie wszystkie składy dojeżdżają tylko do Żywca, bo na odcinku Żywiec-Zwardoń z powodu remontu kursuje komunikacja zastępcza. W peronach zastajemy m.in. Elfa 2 oraz Darta na IC SOŁA do Warszawy. Żywiecki rynek znajduje się dość daleko od stacji, więc skorzystamy z komunikacji miejskiej. W saloniku prasowym zakupujemy bilety. Bilet jednorazowy kosztuje 2,80 zł, natomiast bilet godzinny jest raptem 10 groszy droższy. Na bilecie nie ma jednak żadnej informacji, że jest to bilet czasowy, a zapis „Bilet jednorazowy” wręcz wprowadza w błąd. Wsiadamy w pierwszy autobus jaki nadjeżdża, bo praktycznie wszystkie jadą tam gdzie potrzebujemy. Po kilku minutach jazdy, w czasie których przejeżdżamy pod wiaduktem linii Żywiec – Sucha Beskidzka oraz po moście nad Sołą docieramy na starówkę. Rynek bardzo ładny. Na skraju rynku znajduje się dzwonnica i kościół, a nieopodal Muzeum Miejskie, którego siedzibą jest Stary Zamek. Jest też czynny Sklep Góralski z dużą ilością ciekawych pamiątek. Ok. 16:00 powracamy na przystanek i wsiadamy w autobus linii 15. Gdy wsiadam przednimi drzwiami kierowca łapie mnie za rękę i mówi, że jest zakaz fotografowania, na co ja rozbawiony pytam go kto mu takie coś powiedział i zalecam, aby doszkolił się z przepisów prawa. Powracamy na dworzec i wsiadamy we Flirta, którym pojedziemy do Pszczyny. Odjazd planowy, na wyjeździe z Żywca ładny widoczek. W Bielsku mamy 15 minut postoju na przepuszczenie IC SOŁA, wsiada też wycieczka szkolna, która zachowuje się bardzo głośno. Ponownie na fotki załapuje się Zalew Goczałkowicki. W Pszczynie mamy godzinę czasu, więc musimy się streszczać. Najpierw udajemy się do kasy w celu zakupu biletu dla Kasi na końcowy odcinek podróży czyli Ruda Śląska – Kędzierzyn (bo na tej stacji kończy się ważność jej biletu „10 godzin po sieci”). Kasjerka mimo dokładnego powiedzenia jaki chcę bilet i na jaką godzinę, wklepuje połączenie do hafasa i analizuje je przez dłuższą chwilę (bo to jest mega skomplikowane połączenie ), po czym pyta… jaką trasą jedziemy z Gliwic do Kędzierzyna! Próbując zachować spokój odpowiadam, że jest tylko jedna i w końcu dostajemy to co chcemy aczkolwiek ze złą godziną, więc jeszcze musimy wymieniać… -,- Jak to dobrze, że coraz więcej ofert można kupować przez internet. Nieopodal dworca znajduje się stacja rowerów miejskich, z których chcemy skorzystać żeby zaoszczędzić czas na dojście do rynku, jednak po zalogowaniu się i wprowadzeniu numeru roweru elektrozamek nie chce go zwolnić, a w systemie rejestrują się bzdury (inna osoba, która wypożyczała w tym samym czasie miała ten sam problem), więc odpuszczamy i idziemy pieszo. Robimy kilka zdjęć na rynku oraz przy zamku od strony ogrodów. Następnie powracamy do dworca.
Do Katowic udamy się przyspieszoną osobówką RACHOWIEC, która obecnie kursuje w relacji Żywiec-Zawiercie. Skład to 2 Elfy, w pierwszym bardzo duże zapełnienie a w drugim pustki. Bałem się czy ten pociąg będzie punktualny, żebyśmy mogli złapać ostatnie połączenie osobówkami do domu i na szczęście jest planowo. Niestety jednak widzę na Portalu Pasażera, że z kolei osobówka z Częstochowy, z której mamy 7 minut na przesiadkę w Gliwicach złapała +35, a to oznacza, że może dotrzeć do Katowic zbyt późno aby zgłosić skomunikowanie. Mamy w rezerwie jeszcze IC PILECKI, ale jest groźba, że może on wyprzedzić naszą osobówkę w Katowicach. Po przyjeździe do Katowic postanawiamy zajść do dyżurnego peronowego zapytać czy przypadkiem nie ma możliwości skontaktowania się z dyspozytorem KŚ w celu ustalenia co mamy robić, ale miła pani nie może nam pomóc (co ciekawe, gdy w maju opóźniło nam się regio z Kielc to kierpociowa w sprawie utraty skomunikowania i ewentualnej zgody na jazdę IC kierowała nas właśnie do dyżurnego lub kasjerek). Na szczęście z danych w internecie wynika, że PILECKI też złapał kilkanaście minut w plecy, a przed nim jedzie jeszcze również opóźniony BOLKO, więc wszystko wskazuje na to, że osobówka wyjedzie z Katowic wcześniej. Postanawiamy więc nic nie kombinować z biletami tylko czekać na KŚ i zobaczyć co się wydarzy. Wsiadamy do Elfa i od razu udaję się do kierownika. Najpierw dostaję ochrzan, że z jakiej racji zgłaszam mu taką przesiadkę, skoro tamten pociąg właśnie już odjeżdża, ale gdy już bardziej stanowczym tonem pytam jak miałem wcześniej zgłosić skoro dopiero wsiadłem i że skoro to jest ostatni pociąg w dobie to przewoźnik musi zaproponować nam jakieś rozwiązanie stwierdza, że zadzwoni do dyspozytora. Wcześniej sprawdza połączenia w telefonie i wskazuje na IC BOLKO, więc mówię mu, że on jedzie przez Strzelce i że chodzi o IC PILECKI. Chwilę później słyszę jednak, że w rozmowie z dyspozytorem mówi cały czas godzinę odjazdu BOLKA. -,- Jakiś czas później otrzymujemy odpowiedź, że… IC będzie na nas czekać. :-O Bardzo ciekawa odpowiedź szczególnie, że PILECKI jedzie za nami, więc to my będziemy na niego czekać. Na pytanie czy dostaniemy odpis, że możemy jechać IC na podstawie naszych biletów słyszymy, że nie było takiego polecenia od dyspozytora a poza tym nie ma do tego podstaw, bo pociąg jest opóźniony mniej niż godzinę. -,- Widząc, że niewiele ugramy bo najwyraźniej nikt nie ogarnia sytuacji i miesza przepisy bierzemy dla świętego spokoju tylko poświadczenie o której godzinie osobówka przybyła do Gliwic, żeby mieć jakąkolwiek podkładkę w razie przeprawy z drużyną PILECKIEGO. Po przyjeździe do Gliwic przechodzimy na peron 4, gdzie zastajemy grupę osób, która wsiadała w Katowicach Załężu i też utraciła skomunikowanie. Co ciekawe, oni byli przekonani, że ze swoimi biletami mogą bez żadnych obaw wsiąść do IC. Najpierw przyjeżdża 3-wagonowy IC BOLKO relacji Radom-Wrocław a chwilę później PILECKI. Na szczęście udaje się uniknąć kontroli, więc nie musimy sobie strzępić języka i chwilę przed 21:00 jesteśmy w Kędzierzynie.