Moim zdaniem wcale nie chodzi o pasażera żeby sobie łypnął okiem tam gdzie powinien. Bardziej to ukłon w stronę drużyny konduktorskiej by w razie potrzeby spojrzenia na wydrukowany bilet ich wzrok przyciągnęło miejsce pomazane oczojebnym flamastrem. Ale to moje tłumaczenie sobie tego misterium. Mogę się mylić. Nigdy dotąd kasjerka poproszona przeze mnie o niemazanie po bilecie nie spełniła mojej prośby. Zawsze jakby na złość dostaję pomazany. Nie może więc chodzić o dobro (nawet indywidualnie zgłaszającego prośbę) pasażera. |