INFO KOLEJ - forum kolejowe

Administracja - Interes życia pani Danusi

fury - 28-04-2009, 11:25
Temat postu: Interes życia pani Danusi
Wyłudziła 3 mln zł od PKP PLK?

Ponad trzy miliony złotych miała wyłudzić z poznańskiego oddziału PKP Polskie Linie Kolejowe pracownica tej spółki. Chodzi o Danutę J., byłą już naczelnik wydziału rachunkowości i finansów. Do oszustw miało dojść w latach 2003–2007.

Mechanizm wyprowadzenia przez nią pieniędzy nie był skomplikowany. Za pomocą czeków pobierała z banku firmowe pieniądze. Wypłat dokonywała regularnie, czasami w odstępie zaledwie kilkunastu dni. Księgowała je jako wydatki na konferencje, delegacje, transport, podatki, uregulowanie składek w ZUS czy remonty. Z naszych informacji wynika jednak, że nie przedstawiała na to żadnych dowodów, na przykład faktur.

W końcowym okresie swojej pracy przelała na swoje konto osobiste aż 200 tysięcy złotych. Gdy jej nadużycia wyszły na jaw, zwróciła 160 tysięcy zł. Co jednak stało się z resztą pieniędzy? Tego władze firmy nie wiedzą.

Niektóre czeki, na podstawie których Danuta J. wypłacała sobie pieniądze, były podpisywane przez jej dwóch przełożonych – dyrektora naczelnego Pawła Neumanna i jego zastępcę ds. ekonomiczno-finansowych Jana Grodziskiego. Ten pierwszy nadal pracuje na kierowniczym stanowisku, drugi je stracił. Z powodów zdrowotnych.

– Przeprowadzone do tej pory czynności nie dają podstaw do postawienia jakichkolwiek zarzutów wobec osób zajmujących kierownicze stanowiska w oddziale – informuje Zbigniew Wolny, rzecznik poznańskiego oddziału regionalnego PKP PLK.

Wolny podkreśla, że nadużycia wykryto po wewnętrznej kontroli w spółce. Wszczęto ją po uzyskaniu anonimowych informacji na temat działalności Danuty J. Kiedy przypuszczenia o wyłudzeniach się potwierdziły, naczelnik została zwolniona z pracy. Jak informuje Wolny, przyznała się ona do przywłaszczenia pieniędzy. Dlaczego jednak jej nadużycia wyszły na jaw dopiero po czterech latach?

– W PKP zawiodła wewnętrzna kontrola, której właściwie nie było. Nadużycia powinny być wykryte po kilku miesiącach, a nie latach. Zastanawia fakt, dlaczego przez tak długi czas nikt nie dociekał, w jakim celu Danuta J. dokonywała częstych wypłat – ocenia Gabriel Potoczny, biegły, który na zlecenie prokuratury badał dokumenty poznańskiego oddziału PKP PLK. – Nie popisali się też biegli rewidenci, którzy akceptowali sprawozdania finansowe spółki – dodaje. (Głos Wielkopolski, 28.04.2009)

Los sprawił, że 10 lat temu poznałem panią Danusię i Janusza Grodziskiego. Było to w SOK. Wtedy on był zastępcą komendanta ds. ekonomicznych ona mu podlegała i kierowała księgowością. Sympatyczni ludzie. Kto by się spodziewał?
Cytat:
Kiedy przypuszczenia o wyłudzeniach się potwierdziły, naczelnik została zwolniona z pracy.
To nie wyłudzenie, to kradzież.
Piottr - 28-04-2009, 12:51
Temat postu:
Powstaje pytanie - skoro to wyprowadzenie pieniędzy z kasy było takie proste i połapali się dopiero po wielu latach, to ile jeszcze działa takich "pań Danuś" niewykrytych i jaki procent deficytu PKP jest ich produktem...?
drverde - 29-04-2009, 15:00
Temat postu:
Ladna srednia pensia miesieczna ~50000 zl w pkp (: to teraz kwestia wiemy skad takie dlugi ....
Arek - 22-11-2010, 15:42
Temat postu:
Zaczął się proces księgowej o wyprowadzenie z PKP 3 mln zł

- Całe życie byłam sama, poświęciłam się dzieciom - mówiła w piątek była szefowa wydziału finansowego PKP w Poznaniu, oskarżona o kradzież ponad trzech milionów złotych. - Zachciało mi się durnej, starej babie innego życia...

- Trudno wydać trzy miliony na inny sposób życia... - zauważyła sędzia Karolina Siwierska.
- To kosztuje, jak się ma pięćdziesiąt lat - stwierdziła oskarżona Danuta J. - W jednym życiu byłam panią naczelnik, spokojną, szanowaną osobą. W drugim stać mnie było na lepszą odzież, rozrywki i mężczyzn...

Prokurator zarzucił ekonomistce, która stanęła przed poznańskim Sądem Okręgowym, że w latach 2004-2007 wyprowadziła z rachunku PKP przeszło trzy miliony złotych. Kobieta twierdzi, że brała te pieniądze dla siebie, a księgowość prowadziła tak, by ukryć wypłaty. Gotówkę pobierała niemal wyłącznie na podstawie czeków. Przechowywała ją w mieszkaniu i jak powiedziała, od razu ją wydawała.

Sąd dopytywał, czy może w coś inwestowała, kupiła samochód, biżuterię, antyki? 56-letnia obecnie Danuta J. konsekwentnie zaprzeczała. Pieniędzy nie przeznaczyła też na darowizny dla rodziny. - Nie zdawałam sobie sprawy, że przywłaszczyłam aż tak dużo pieniędzy i aż tyle wydawałam... - mówiła Danuta J.

Burzę w kolejowych finansach zapoczątkował anonim dotyczący dużych przepływów gotówkowych, w co miały być zamieszane cztery osoby. Jednak Danuta J. twierdzi, że była sama. W piątek ubolewała jedynie, że polecając swojej podwładnej wykonanie dwóch 20-tysięcznych przelewów tytułem domniemanej umowy zlecenia, pociągnęła ją ze sobą na ławę oskarżonych.

Drugie życie Danuty J. skończyło się w 2008 roku. Wiedziała, że "sprawa się wydała". Wyszła z pracy i już nie wróciła. Pojechała do Zakopanego, dysponując 180 tysiącami złotych. 160 wysłała w paczkach dzieciom - które zwróciły pieniądze PKP.

Potem wróciła do Poznania i rzuciła się pod pociąg na torach za Piątkowem. Przeżyła i stanęła przed sądem.

Barbara Sadłowska

źródło: Głos Wielkopolski
Anonymous - 22-11-2010, 16:18
Temat postu:
I co, może sąd wzruszy się i uniewinni tą oszustke ? Calkiem mozliwe Twisted Evil
Victoria - 30-03-2011, 18:31
Temat postu:
Dla księgowej 3 lata za 3 miliony

Poznański sąd skazał księgową Danutę J. na 3 lata więzienia za wyprowadzenie przeszło 3 milionów z kasy PKP. Oskarżona będzie musiała także zwrócić ukradzione pieniądze. Jej koleżanka - po fachu i w przestępczym procederze - ukradła tylko milion z Powiatowego Urzędu Pracy w Chodzieży, a dostała 2, 5 roku...

Proces Danuty J. przed poznańskim Sądem Okręgowym rozpoczął się w listopadzie ubiegłego roku. Powiedziała wtedy, że przyznaje się do winy i wyjaśniła: - Całe życie byłem sama, poświęciłam się dzieciom. Zachciało mi się durnej, starej babie innego życia...

- Trudno wydać trzy miliony na inny sposób życia... - zauważyła wtedy sędzia Karolina Siwierska.
- To kosztuje, jak się ma pięćdziesiąt lat - stwierdziła Danuta J., była szefowa wydziału finansowego PKP w Poznaniu. - W jednym życiu byłam panią naczelnik, spokojną szanowaną osobą. W drugim stać mnie było na lepszą odzież, rozrywki i mężczyzn...

Prokurator zarzucił ekonomistce, że w latach 2004 - 2007 wyprowadziła z PKP przeszło trzy miliony złotych. Kobieta twierdzi, że brała te pieniądze dla siebie, a księgowość prowadziła tak, by ukryć wypłaty. Gotówkę pobierała niemal wyłącznie na podstawie czeków. Sąd dopytywał, czy może w coś inwestowała, kupiła samochód, biżuterię, antyki? 56-letnia obecnie Danuta J. konsekwentnie zaprzeczała. Pieniędzy nie przeznaczyła też na darowizny dla rodziny.

- Nie zdawałam sobie sprawy, że przywłaszczyłam aż tak dużo pieniędzy i aż tyle wydawałam... - mówiła Danuta J.

Burzę w kolejowych finansach zapoczątkował anonim dotyczący dużych przepływów gotówkowych, w co miały być zamieszane cztery osoby. Jednak Danuta J. twierdzi, że była sama. Przed sądem ubolewała jedynie, że polecając swojej podwładnej wykonanie dwóch 20-tysięcznych przelewów tytułem domniemanej umowy zlecenia, pociągnęła ją ze sobą na ławę oskarżonych. Drugie życie Danuty J. skończyło się w 2008 roku. Wiedziała, że "sprawa się wydała".

Wyszła z pracy i już nie wróciła. Pojechała do Zakopanego, dysponując 180 tysiącami złotych. 160 wysłała w paczkach dzieciom - które zwróciły pieniądze. Potem wróciła do Poznania i rzuciła się pod pociąg na torach za Piątkowem. Przeżyła i stanęła przed sądem. Tydzień temu prokurator zażądał dla niej 2 lat więzienia (w procesie księgowej PUP z Chodzieży oskarżyciel wnioskował 4 lata). Sąd był surowszy niż prokurator. Skazał kobietę na 3 lata więzienia.

- Oskarżona wyraziła skruchę i żal, co dziwi, ponieważ w każdym momencie mogła się wycofać. To nie był jednorazowy błąd - przestępczy proceder trwał latami, wypłacała z każdym rokiem więcej i w dniu, kiedy wszystko wyszło na jaw, przelała na swoje konto prawie 200 tysięcy - mówiła sędzia Karolina Siwierska. - Niewątpliwie teraz żałuje, że to wszystko się wydało...

Danuta J. będzie musiała też zapłacić grzywnę i zwrócić PKP około 3, 3 milionów złotych. Współoskarżona, która na konto szefowej i swoje przelała po 20 tysięcy, została skazana na pół roku z zawieszeniu na 2 lata. Wyrok jest nieprawomocny.

Barbara Sadłowska

źródło: Głos Wielkopolski

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group