Na początku roku do zatłoczonych biur Biura Kontroli Terenowej na ul. Grójeckiej udało się wcisnąć nowego aparatczyka. Jest nim renegat PiS Czesław Rybka. Dotychczas w ciągu kilku lat zaprzedał się kilku partiom i partyjkom. Poprzedniej (skróconej) kadencji był senatorem PiS z okręgu sieradzkiego, ale jesienią 2007 r. wyborcy nie dali się znowu zrobić w wała i nie zagłosowali na niego. W sytuacji, kiedy PiS utracił dominującą rolę w kraju groziło mu, że w niedługim czasie zostanie dziadem. Z powodu rozleniwienia nie chciał wrócić do wcześniejszej pracy w szkole jako nauczyciel fizyki. W połowie listopada jego dobry znajomy (jeszcze z czasów AWS) z łódzkiego, Cezary Grabarczyk został ministrem infrastruktury. Czesław Rybka miesiąc po tym wydarzeniu ostentacyjnie opuścił szeregi PiS. Pomimo tego, że wyrzekł się Prawa i Sprawiedliwości, nadal puszcza oko do kolejarskich pisowców, licznie ulokowanych w ostatnim czasie w PKP. Rybka łasił się do ministra z Platformy Obywatelskiej i wiercił mu dziurę w brzuchu do momentu aż ten polecił utworzyć dla niego synekurę w podległym mu resorcie. Wybór padł na zadłużone na 2 miliardy PKP Przewozy Regionalne, które dofinansowywane są przez samorządy wojewódzkie. Prezes Wach (szef rady nadzorczej PKP PR) prikaz ministra kolejnego rządu posłusznie wykonał, bo czego się nie robi dla utrzymania suto opłacanego stołka w spółce (PKP S.A.), która dysponuje majątkiem ocenianym na ponad 10 miliardów zł plus majątki spółek-córek i udziały w wielu spółkach spoza Grupy PKP... |