INFO KOLEJ - forum kolejowe

Dział pracowniczy - Tak związkowcy zarabiają na PKP

Victoria - 25-07-2013, 15:30
Temat postu: Tak związkowcy zarabiają na PKP
Kolej płaci co roku 25 mln złotych na utrzymanie związków zawodowych. A te protestują, blokując tory.

Ta kwota to znacznie więcej niż poziom wydatków na ten cel u innych państwowych gigantów. KGHM płaci 2,5 razy mniej, Jastrzębska Spółka Węglowa dwa razy mniej. DGP dotarł do kosztów funkcjonowania związków zawodowych w Grupie PKP.

W spółkach PKP jest 189 etatowych związkowców. Tych osób nie wolno zwolnić, mimo że nie mają obowiązku świadczenia dla niej pracy. Pobierają za to pensję związkową, która jest średnią z trzech miesięcy przed podjęciem pracy w związku. Jak ustaliliśmy, roczny koszt związkowych wynagrodzeń to 15 mln zł, z czego ponad 1/3 przypada na PKP PLK, czyli zarządcę torów.

Oprócz etatowych w PKP działają związkowcy oddelegowani do pracy dla związków tymczasowo. Wykonując zadania na rzecz związków, nie muszą stawiać się w pracy, ale otrzymują za ten czas 100 proc. wynagrodzenia. To dla spółek PKP wydatek na poziomie kolejnych 9 mln zł.

W PKP działa kilkaset związków, w tym 20 ogólnopolskich central, z których największa to NSZZ „Solidarność”. Do wielkiej trójki, która rozdaje karty, należą jeszcze Konfederacja Kolejowych Związków Zawodowych i Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP.

W PKP Cargo w organizacjach zawodowych jest 80 proc. załogi, co daje armię 19,2 tys. ludzi. Zakładowy układ pracy daje im prawo m.in. do dodatkowych 12 dni urlopu w roku, chorobowego w wysokości 100 proc. pensji, a także premii uznaniowych, regulaminowych, kilometrowych, za pracę w nocy i w niedzielę itd. Układ pracy gwarantuje zatrudnionym w PKP Cargo np. 124 mln zł rocznie do wypłaty premii z tytułu stażu pracy, a 60 mln zł na nagrody jubileuszowe.

Jak ustalił DGP, na zlecenie resortu transportu przed strajkiem generalnym (który grozi wywróceniem zapowiadanej oferty publicznej PKP Cargo) PKP dopiero szacują skalę uzwiązkowienia w całej grupie, która zatrudnia 85 tys. osób. Dzisiaj kolej nawet nie ma precyzyjnych danych w tym zakresie. Powód? Jedna osoba może należeć do więcej niż jednego związku.

W każdym cywilizowanym kraju na kolei funkcjonują związki zawodowe. Zarząd PKP chce zamienić grupę w dżunglę amazońską. Więcej od związków kosztują menedżerowie PKP z wynagrodzeniem prezesa na poziomie prawie 100 tys. zł miesięcznie łącznie – odpowiada Leszek Miętek, przewodniczący KKZZ.

Konrad Majszyk

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Pirat - 26-07-2013, 01:27
Temat postu:
Politycy zaglądają do kieszeni zwiącholi! Dobrze! Pora, by zerknęli do portfeli prezesów. Jacek Prześluga, były prezes PKP Intercity, o związkowcach i menadżerach w PKP:

http://jacekprzesluga.natemat.pl/69649,najlepsze-sa-skoki-do-cudzej-kieszeni
Pirat - 26-07-2013, 02:46
Temat postu:
"Totalna aberracja". Dyrektor w PKP o fortunie wydawanej na działaczy związkowych

Choć związkowcy chcą ujawnić płace we wszystkich polskich firmach, na razie prasa ujawnia ich zarobki. Właśnie okazało się, że maszynista związkowiec w PKP zarabiał 33 tys. zł, nie wchodząc do lokomotywy. A kolej wydaje na związkowców 25 mln zł rocznie. - Totalna aberracja - stwierdził w Radiu TOK FM Jacek Wojciechowicz, dyrektor z PKP SA.

Czytaj dalej...
Pirat - 01-08-2013, 23:13
Temat postu:
Związkowi bogacze żądają podwyżek!

Oto jak pasą się na kolei związkowi bogacze! "Super Express" dotarł do szokującej listy płac działaczy związkowych w PKP, którzy zarabiają od 8 tys. zł do ponad 30 tys. zł miesięcznie! Mimo gigantycznych zarobków ciągle im mało. Grożąc strajkiem, żądają podwyżek i sześcioletniej gwarancji zatrudnienia!

Jednak kiedy się patrzy na zestawienie zarobków kolejowych związkowców, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że walczą oni o zachowanie swoich sowitych pensji. Listę dwudziestu związkowych bogaczy otwiera opisywany już przez nas Józef Wilk, szef NSZZ "Solidarność" w PKP Cargo w Południowym Zakładzie w Nowym Sączu. Ten jeden działacz potrafi w ciągu pięciu miesięcy pracy dostać wynagrodzenie w wysokości ponad 155 tys. zł! To daje średnią 31 tys. zł za jeden miesiąc!

Jak informował nas rzecznik PKP Mariusz Przybylski, w sprawie zarobków Wilka trwa już wewnętrzne dochodzenie, bo grupa pracowników zakładu doniosła władzom spółki, że mogło dojść do nieprawidłowości.

Więcej TUTAJ
Rodriges - 02-08-2013, 06:35
Temat postu:
Kobiety związkowczynie mogą poczuć się dyskryminowane, o nich ani słowa. Podpowiem, że na tej liście powinna znaleźć się M. Sędek przewodnicząca "S" w PKP Intercity. Ma pensję naczelnikowską + "dieta" w radzie nadzorczej. A od conajmniej dwóch lat mogłaby być na emeryturze, ale po co jeśli kasa płynie strumieniem do kabzy.
Victoria - 02-08-2013, 08:54
Temat postu:
Cytat:
"Super Express" dotarł do szokującej listy płac działaczy związkowych w PKP

Pięknie to "Super Express" opisał. Z powyższego zestawienia wynika, że najwięcej zarabiają bossowie kolejarskiej "Solidarności" z PKP Cargo. Pan Miętek, szef ZZM, to przy nich ubogi krewny, choć też pracuje w PKP Cargo.

Ciekawi mnie tylko kto z władz PKP przekazał dziennikarzom zarobki etatowych związkowców. Bo przecież ani ZUS ani urząd skarbowy nie udostępniają takich informacji. A nie sądzę, by sami związkowcy chwalili się swoimi dochodami.

No to teraz pora, by media ujawniły zarobki kadry kierowniczej PKP. Związkowcy do dzieła! Zasiadacie w radach nadzorczych, więc macie dostęp do takich informacji...
Kulejarz - 02-08-2013, 14:20
Temat postu:
E... Viktoria... taki pomysł już był Very Happy
List otwarty do redaktora SE
Chyba nie wywołał jakiejś nadzwyczajnej reakcji...
Przecież ktoś musiał przekazać te dane. Z kosmosu ich SE sobie nie wziął Very Happy A skoro zostały przekazane to jak myślicie po co? Very Happy
Wszystko jasne, pozdrawiam.
Roman1000 - 02-08-2013, 15:20
Temat postu:
Viktorio nie masz racji. Z tej 20 tylko 6 ( są to pozycje na liście 1, 2, 7, 13, 15, 17 jest z Solidarności). Pozycja 3 i 4 to ZZMK, poz 5 to ZZM, poz 6 to Federacja. Pozostali to ZZM. W sumie więc więcej kosztują działacze z ZZM. Nie posądzaj mnie jednak o jakąkolwiek stronniczość- stwierdzam tylko fakt. Mają jedną wspólną cechę - wszyscy przed przejściem na etaty związkowe byli maszynistami. Kolejarz wszystkie Twoje wpisy są trafione. Na dodatek nasuwa się pytanie dlaczego pokazano zarobki związkowców tylko z jednej spółki? Dlaczego nie z PLK, PR, IC? Ta wybiórczość wskazuje na manipulację.
Victoria - 02-08-2013, 15:38
Temat postu:
Roman1000 napisał/a:
Na dodatek nasuwa się pytanie dlaczego pokazano zarobki związkowców tylko z jednej spółki?

To oczywiste, dziennikarze opublikowali to co dostali od władz PKP Cargo. Zresztą ta lista jest niepełna. Brakuje na niej np. Henryka Grymla z PKP Cargo, szefa kolejarskiej "Solidarności" i innych etatowych związkowców z tej spółki.
Torreador - 02-08-2013, 17:01
Temat postu:
Te wysokie zarobki związkowców to sprawka nie kogo innego jak kolejnych prezesów kupujących sobie przychylność związkowców. Od dawna wiadomo, że prezesi korumpują związkowców a nie związkowcy prezesów.
frania - 02-08-2013, 19:53
Temat postu:
Bo np.w spółce PR związkowcy nie zarabiają takich pieniędzy - znam ich zarobki są na poziomie 2700 zł do 3600 zł miesięcznie w zależności od tego z jakiego stanowiska poszli na przewodniczących związku (średnia trzymiesięczna na danym stanowisku) dlatego stwierdzam ,że nie można uogólniać i w ten sposób pisać o wszystkich.
klimeu44 - 02-08-2013, 21:04
Temat postu:
w tej całej liście brakuje mi jeszcze Smólskiego, Sędek i Paluchowskiej...
Brajdak - 03-08-2013, 08:08
Temat postu:
>klimeu44<, te panie - jak wiesz - są z IC,a lista zawiera "działaczy" z Cargo. Odpowiedzi na pytanie, kto i po co udostępnił taką listę(dlaczego niepełną?) chyba udzielił >Kulejarz< i >Roman1000<
klimeu44 - 03-08-2013, 08:37
Temat postu:
może i z ic, ale to też etatowi wieloletni działacze
AMD - 04-08-2013, 16:03
Temat postu:
Jasne! Trzeba dołożyć "zwiącholom" jak się da i gdzie się da! Najlepiej w każdy możliwy sposób, a więc za pośrednictwem mediów, bo te docierają do wszystkich. Nie ma zielonej wyspy w Polsce dla maluczkich, jest tylko dla wybranych, swoich. Jest za to coraz więcej afer, biedy i beznadziei. Jest, więc coraz więcej niezadowolonych w tym kraju … „Zwiąchole” zapowiedzieli strajk - trzeba, więc przeciwdziałać! Jak? Ano właśnie tak – napuszczając społeczeństwo na „zwiącholi”! Wiadomo, że nic tak nie drażni, jak fakt, że inni – wywodzący się z tej samej grupy społecznej – zarabiają więcej. No to namnożyło się ostatnio ataków na „zwiącholi”. Prosty to zabieg socjotechniczny i sprawdzony (via propaganda goebbelsowska), a jak może być skuteczny! Jak mocno już podjudzeni i bardzo ze swojej egzystencji, ( którą im zgotowali akurat nie ”zwiąchole”) obywatele skanalizują swoje niezadowolenie poprzez atak na związki – to wiadomo, że ugra się, co najmniej dwie sprawy:
1. Związki stracą poparcie społeczne, a bez tego żaden strajk nie wyjdzie. Kto wie – może się w ogóle nie zacznie, a związki „olewane” przez rządzących jeszcze bardziej stracą na znaczeniu, także w oczach tych, których reprezentują.
2. Można swobodnie poprzez zmiany prawa (opcja ideał - przy dużym poparciu społecznym) – „pozamiatać” związki zawodowe, a przynajmniej do minimum ograniczyć ich możliwość działania, – np. poprzez wyprowadzenie z zakładów pracy.
Dodatkowo uwagę od spraw ważnych i bolesnych się odwraca, przekierunkowuje frustrację oszukanych marazmem o zielonej wyspie na swoich własnych oponętów. Zabieg cudo! Oczywiście najwięcej czarnego pijaru trzeba zrobić „zwiącholom” skutecznym, tym „z ja….mi” i z charyzmą – oni są najbardziej niebezpieczni, bo mają największe poparcie i kto wie? Może będą w stanie pociągnąć za sobą siłę, która zmiany wymusi? Wszak Polacy nieobliczalni w swojej większości – kilka razy to już pokazali… No to huzia na „zwiącholi”! Aż się dziwię, że przed sumą wynagrodzenia np. Miętka usłużne pismaki (lub inna siła sprawcza) nie dopisali np. jedynki. Wszak nie takie rzeczy się dzieją, a na papierze można wszystko Smile
No, a potem? Potem to już nie będzie nikogo w tym kraju, kto się będzie mógł i chciał upomnieć za robolem. Potem ci dzisiaj już często gnojeni i traktowani jak niewolnicza i tania siła robocza zobaczą demokrację w jeszcze piękniejszym wydaniu Smile
I zaśpiewamy sobie (psyt! Cichutko): „Miałeś chamie złoty róg (…)
Patologię w związkach trzeba likwidować, trzeba rozliczać tych bossów związkowych, którzy zarabiają krocie (dzięki władzy właśnie, która ich dopieszczała). I pozamiatać ich powinni sami członkowie tych związków. Ale, pozwolić sobą tak perfidnie manipulować?! Dać się wykorzystać do ataku na związki tym, którzy mają w tym swój osobisty i bardzo żywotny interes? Byłaby to nie tylko totalna głupota i „strzelanie sobie w kolano”. To samobójstwo, tym gorsze, że często nieuświadomione.
CarnageLink - 04-08-2013, 17:57
Temat postu:
klimeu44 napisał/a:
w tej całej liście brakuje mi jeszcze Smólskiego, Sędek i Paluchowskiej...


limeu44 Józef Smólski nie jest pracownikiem PKP Cargo, on jest pracownikiem Przewozów Regionalnych. Maria Sędek także nie jest pracownikiem PKP Cargo, jest ona pracownikiem PKP InterCity.
klimeu44 - 04-08-2013, 18:35
Temat postu:
AMD, wszystko to co napisałeś nie zmienia faktu, że "przedstawiciele" załogi zarabiają dwa albo trzy razy więcej niż pracownicy zatrudnieni na tych samych stanowiskach. Nie ma żadnych powodów, aby tak było, tym bardziej że w większości przypadków nie wykonują żadnej pracy, a i ich działalność związkowa pozostawia wiele do życzenia.
AMD - 04-08-2013, 19:57
Temat postu:
Moim skromnym zdaniem - Ci, którzy faktycznie bronią ludzi, nadstawiają się za innych - powinni zarabiać więcej, tak jest w każdym normalnym kraju. Nie kwestionujesz przecież prawa do wyższego wynagrodzenia dla swoich zwierzchników, kierowników zakładów pracy, posłów na Sejm, którzy Cię reprezentują - to, że zarabiają więcej jest oczywiste. Czy ten, który prawie mieszka w siedzibie związku, ciągle w biegu, w drodze i użera się z pracodawcą (w tym kraju i na kolei - nie tylko z nim), poświęca cały swój czas (5 dni w tygodniu, a często i więcej - najczęściej w oderwaniu od rodziny) - bo działa w Twoim i innych interesie nie powinien mieć trochę większego wynagrodzenia? Jeden warunek - ma robić robotę, walczyć o interes pracownika, a jego wynagrodzenie nie powinno być wyższe niż dwu krotność średniego wynagrodzenia w grupie zawodowej. Jeśli wyższe od średniej w zespole nie będzie - kto by się podjął takiej roboty? Chyba tylko ten, który nic nie będzie robił i szefem związku nigdy zostać nie powinien. A, że są i tacy, i że wielu zarabia ponad miarę - to już inny temat. Ktoś ich wybrał i zawsze może odwołać. Problem polega na tym, że żeby wybrać i odwołać trzeba trochę zaangażowania, a z tym wśród szeregowych członków nie najlepiej. Totalna krytyka wszystkich, wsadzonych do jednego wora - to nie jest najlepszy pomysł. Wśród tych z opublikowanej "listy płac" jest kilku, którzy robią robotę dla ludzi i chce im się. Jak ich zabraknie - co zostanie? Krytycy powinni zadać sobie pytanie:, co ja osobiście będę miał z tego, że związki zawodowe zostaną w tym kraju skasowane? Dadzą Ci kolego część tego wynagrodzenia, które im zabiorą? Szczerze wątpięSmile Za to "w d...ę" będziesz dostawał więcej niż dziś - to pewne. Żyję już trochę na tym świecie i wiem co mówię. Zakłady bez związków też były (atrap nie liczę). Wtedy mogłeś się jeszcze poskarżyć jakiemuś sekretarzowi partii i wierz mi – często były skutki! Komu się dziś poskarżysz? W czasach mojej młodości nie przyszłoby mi do głowy, że moje dzieci będą musiały wyjechać za granicę za chlebem. A oto mamy taką rzeczywistość i wolność, i demokracja, a jakoś szczęśliwych niewielu. Tak więc ostrożnie z tym biciem wszystkich w czambuł bo łatwo „wylać dziecko z kąpielą”. A pseudo związkowców wysłać na drzewo, wybrać takich, którzy będą wiedzieli po co się tej roboty podjęli. Pozdrawiam
Kulejarz - 05-08-2013, 11:59
Temat postu:
AMD dokładnie zgadzam się z Tobą. Podobnie jest to dzisiaj ujęte w artykule Pawła Antoniego Baranowskiego - serdecznie polecam Link
Najbardziej mnie drażni w naszym skąd inąd pięknym kraju ta wszechobecna bierność. Mam wrażenie, że Polacy dają się kroić na wszystkim, są gotowani, jak ta żaba. Nim się zorientują będzie już za późno. Oczywiście patologie mogą się zdarzyć wszędzie, gdzie pracują ludzie. Z patologiami trzeba walczyć i tępić wszelkimi środkami.Tutaj jednak jest to gra obliczona na totalne rozbrojenie ludzi i zafundowanie im krok po kroku warunków pracy rodem z Bangladeszu.Jak już pisałem zawiść ludzka nie zna granic, tutaj można się nią posłużyć, żeby rozwalić związki. Tyle tylko proszę Państwa, że z rozbrojonymi się nie negocjuje...
Mało już na naszej kolei ludzi z prawdziwymi jajami, tych co jej bronią, którym rzeczywiście zależy.Słucham czasami Miętka w telewizji, nie zazdroszczę mu tych zarobków, bo wiem, że to człowiek wielkiej sprawy - naszej cholera kolei broni! Chciałbym, żeby było więcej takich i cieszyłbym się, gdyby byli i popierałbym ich zamiast kopać pod nimi doły. Może w tym wszystkim słabym jestem Polakiem i nietypowym, ale tak właśnie uważam.
klimeu44 - 05-08-2013, 17:34
Temat postu:
Panowie, obydwaj macie rację, związki są potrzebne pracownikom, ale nie takie jak to mam miejsce w Polsce. To patologia w czystym wydaniu:
1. oddelegowania stałe i doraźne płacone przez pracodawcę, a w rzeczywistości przez pracowników, bo przecież ktoś musi za takiego "nieobecnego" związkowca pracować,
2. zwolnienia z obowiązku pracy pod byle pretekstem,
3. ochrona związkowa (przed zwolnieniem, zmianą stanowiska, wielkości wynagrodzenia) osobom wcale nie pełniącym funkcji przewodnich w związku,
4. wynagrodzenie (często 2-3 razy większe) niż na takim samym stanowisku dla przewodniczącego,
5. dodatkowe etaty związkowe z jakiś porozumień,
6. pomieszczenia z wyposażeniem dla związków,
7. zasiadanie w radach nadzorczych spółek nawet jak się nie ma zielonego pojęcia o zarządzaniu przedsiębiorstwem czy też ludźmi,
8. 10 osób i już związek - chyba "kanapowy".
Takich przykładów można by było mnożyć, a osiągnięć związkowych niewiele. Ponadto przewodniczący związków przypominają sobie o prostych pracownikach Tylko przed wyborami. wtedy się odwiedza stanowiska pracy i pieprzy głupoty, jak to się działa...
Dlatego związki jak najbardziej tak, ale zupełnie inne, inaczej finansowane i zarządzane, a z pewnością nie przez zgnuśniałych "zwiącholi" tych, którzy od 15-20 lat pierdzą tylko w te same stołki i nic, a nic nie robią...
Dlatego
oporny301 - 05-08-2013, 18:20
Temat postu:
klimeu44 - prawie w 100% się z tobą zgadzam. Jednak nie we wszystkim. Przeczytaj swój wpis jeszcze raz, dwa lub trzy. Rozpacz
AMD - 05-08-2013, 19:11
Temat postu:
klimeu44 skoro zgadzasz się, że związki są potrzebne, ale wszystkie, które już są to dla Ciebie "patologia" - widzę tylko jedno rozwiązanie - sam załóż związek i do dzieła! Pokaż jak powinien działać związek zawodowy! Masz zadatki na lidera: krytyczny, zaangażowany (w każdym razie na tym forum), jak się domyślam nie "zgnuśniały", a więc młody, pełen energii, wiesz doskonale, jak związek i związkowcy nie powinni działać - to już masz też gotową receptę jak działać należy. Chętnie będę kibicować Twojej inicjatywie, a jak jeszcze pokażesz, że robisz coś dla innych i na dodatek społecznie - zapiszę się i pewnie wielu innych też. Trzymam kciuki za powodzenie - szczerze!
klimeu44 - 05-08-2013, 20:17
Temat postu:
Właśnie nie. Nie mam zamiaru tworzyć kolejnego związku, tylko dlatego żeby być jakimś tam setnym z kolei przewodniczącym, prezesem etc.
Najpierw trzeba zmienić prawo, żeby związki działały w "zdrowej" atmosferze i żeby indywidua pokroju Wilka nie mogły kombinować...
AMD - 05-08-2013, 20:31
Temat postu:
klimeu44 Do tego żeby naprawdę działać, bez urlopowania, bez dodatkowego wynagrodzenia - nie ma potrzeby zmieniać prawa - wystarczy, że z tych przywilejów nie będziesz korzystał, ustawa o związkach zawodowych daje możliwość skorzystania z dodatkowej ochrony i innych przywilejów, ale przymusu nie ma. Jeśli faktycznie nie jest to tylko czcze pohukiwanie - sukces masz gwarantowany i zakasujesz te "patologiczne" związki. Ludzie gremialnie będą się przepisywać z tych innych do Twojej organizacji, prezesem też być nie musisz. To byłby najlepszy sposób na wyeliminowanie patologii. No chyba, że ta cała krytyka - to wszystko na co Cię stać. Jeśli tak - to mnie rozczarowałeś.
klimeu44 - 05-08-2013, 23:27
Temat postu:
Nie przekonasz mnie do zakładania jakiegokolwiek związku w obecnej rzeczywistości prawnej. Dopóki nie zostaną zlikwidowane patologie obecnie istniejące ludzi szczególnie młodych nie przekona się do związków.
Tak, że daj już sobie spokój z tą co najmniej dziwaczną agitacją.
Kulejarz - 06-08-2013, 14:21
Temat postu:
klimeu44 - tak, jak mówi AMD - w tym kraju nikt Ci nie zabroni działać bez urlopowania, wynagrodzenia, lokalu i wszystkich innych benefitów. Załóż związek i pokaż jak to się robi! Pamiętaj, że hasło "patologie" jest zawsze bardzo chodliwe, przy każdej aktualnej opozycji politycznej. To pozwoli Ci się wybić na tle związkowej patologii, bo jak rozumiem wszystkich uważasz za zasługujących na to miano. Myślę, że w niedługim czasie - jako dobry samarytanin będziesz miał tłumy zwolenników i zakasujesz wszystkich związkowych rywali. Nie wiem, czy starczy Ci dnia i nocy na sprawy, którymi Cię zasypią. Ja będę kibicował! Jak będziesz za dużo bruździł, to pewnie istnieje niebezpieczeństwo, że zaczną za tobą latać ludzie z aparatami Very Happy Jak się okaże, że nie zarabiasz żadnych pieniędzy i razem z żoną i dziećmi chodzisz na zupę do przytułku, dzieci wysyłasz żebrać, a tak w ogóle mieszkasz na ulicy, żeby podkreślić swój status charytatywnego dobroczyńcy, to ostrzegam, że będziesz musiał mieć się na baczności, bo tak, czy inaczej będą musieli coś na Ciebie znaleźć. Ja stawiałbym na wątek z żebraniem - zapewne uznaliby, że zmuszasz do tego dzieci siłą i wsadziliby Cię do paki.
Żarty, żartami, ale państwo na wszystkim trzyma pieczę i reguluje sprawy w ten sposób, żeby mieć pełną kontrolę. To, że się teraz wyciąga, że związki funkcjonują tak, jak funkcjonują na mocy obowiązującej ustawy jest chore.PO jak chciała ustawę zmieniać mogła się za to zabrać jak doszła do władzy, ewentualnie, jak doszła do władzy po raz drugi. To, że chce to robić, jak związki grożą protestem w całym kraju to obłuda, dziwię się, że społeczeństwo lemingowe tak wszystko łyka, jak leci.
Victoria - 06-08-2013, 14:30
Temat postu:
Kulejarz napisał/a:
To, że się teraz wyciąga, że związki funkcjonują tak, jak funkcjonują na mocy obowiązującej ustawy jest chore.PO jak chciała ustawę zmieniać mogła się za to zabrać jak doszła do władzy, ewentualnie, jak doszła do władzy po raz drugi.

Powód ostatniej nagonki na związki zawodowe jest, jakby to powiedział pan Prezydęt (błąd ort. zamierzony!) arcyboleśnie prosty. Chodzi o zapowiadany na 11 września strajk generalny w całym kraju. Rząd Tuska boi się tego i szuka haków na liderów związkowych. A że szukać daleko nie trzeba, bo związkowcy jacy są każdy widzi, choćby na przykładzie pana Wilka z PKP Cargo to temat jest chwytliwy i rozdmuchiwany przez medialne jaczejki rządowe (TVP) i prorządowe (TVN, Polsat, Gazeta Wyborcza oraz polskojęzyczne gazety i portale należące do niemieckich koncernów). Lemingi to kupują jak ciepłe bułeczki! Biedny lud potrzebuje igrzysk, no to rząd urządza igrzyska, których kulminacja nastąpi nie 11 września, ale 11 listopada na ulicach Warszawy. Tego dnia odbędzie się tradycyjny Marsz Niepodległości (niewygodny dla rządu Tuska, postpeerelowskiego establishmentu i różnej maści lewaków) i zacznie się konferencja klimatyczna ONZ, na którą zjadą z całej Europy antyglobaliści i hordy lewackich zadymiarzy. Oj, będzie się działo...
Kulejarz - 06-08-2013, 14:52
Temat postu:
Victoria mam nadzieję, że sprawa tego człowieka niebawem się wyjaśni.Dla każdego (może z wyjątkiem kadry zarządzającej motłochem) takie zarobki to kosmos! Ja bym chciał doczekać się w tym kraju takiego dziennikarstwa, że A mówi to i to, a potem dziennikarz idzie do B, który mówi to i to. Próbowałem znaleźć takie artykuły w tej sprawie i przyznam szczerze, mimo największych chęci nie znalazłem. Co też rzekomy związkowiec ma w tej sprawie do powiedzenia? Nie uważacie, że to dziwne? A może ktoś coś słyszał, bo sprawa jest zaiste ciekawa? Ja szukając informacji natknąłem się jedynie na artykuł, w którym dyrektor "czaił się" na korytarzu w szpitalu (tak, tak, na zamknięty oddział kardiologii trafił p. Wilk po opublikowaniu tych rewelacji), żeby wręczyć mu wypowiedzenie. Dalej w tym artykule czytamy, że związki nie wyraziły zgody na jego zwolnienie, ale już ani słowa o tym dlaczego. Dotarłem też do pisma, w którym związki twierdzą, że nie dano Wilkowi prawa do ustosunkowania się do zarzutów. Czy tak się robi? Nie wiem, co to są teraz za metody. Pozostawiam Wam do oceny. A oto wspomniane dokumenty.
Artykuł
Pismo Solidarność
Victoria - 06-08-2013, 15:13
Temat postu:
Kulejarz, nie wiem kto w sporze pan Wilk - zarząd PKP Cargo ma rację. Aczkolwiek pracowałam na kolei i wiem, że związkowi bossowie święci nie są i wiele im można zarzucić (przekupstwo, kręcenie lodów, parcie na stołki, dbanie tylko o własny interes, ustawianie w zakładzie członków rodziny, kombinacje z ZFŚS, ochrona pijaków przed dyscyplinarnym zwolnieniem) - przykłady można mnożyć. Zresztą kilka takich przykładów podpartych dowodami jest opisanych na forum.

Oczywiście są ideowcy, którzy robią to co lider związkowy robić powinien, ale myślę, że tacy na kolei są niestety w mniejszości. Gros aktywistów związkowych to cwaniaki dbające tylko o swój interes, najchętniej oddający się swojej ulubionej rozrywce (picie i zakąszanie) na związkowych zebraniach delegatów w górach i nad morzem. Takie są fakty i potwierdzi to zapewne wielu kolejarzy, którzy znają temat od środka.
sheva17 - 07-08-2013, 13:19
Temat postu:
A do czego Pan Wilk ma się ustosunkować? Teraz powienien już rozmawiać nie z władzami PKP CARGO, ale z prokuratorem, on jest właściwy by to sprawę zbadać i wyjaśnić. Jak widzę taką chatę i samochód związkowca to wcale się nie dziwię, że kolej cieńko przędzie.
Pirat - 09-08-2013, 22:04
Temat postu:
Jeśli w mętnej wodzie łowi się najlepiej, to pociągi PKP Cargo są jak łodzie na bagnach. Józef Wilk, szef NSZZ „S” w Zakładzie Południe PKP Cargo, był w zakładzie w Nowym Sączu nazywany prezesem. Nabił sobie takie dodatki za służbę w nocy, niedziele i święta, za staż pracy itd., że po zsumowaniu z premiami uznaniowymi oraz rekompensatą za pracę na rzecz związku zarabiał więcej niż szef całej spółki. Z prezesem PKP Cargo łączy go też to, że obaj nie prowadzili ostatnio pociągów. Z tym że Józef Wilk powinien, bo jest starszym maszynistą. Prokuratura sprawdza, czy nie wyłudził pieniędzy, fałszując karty pracy, i czy nie doprowadził do ryzyka katastrofy w ruchu lądowym, bo na trudnych trasach zamiast dwóch maszynistów jeździł jeden. Grozi mu do ośmiu lat za kratkami.

Tabloidy mają używanie: pokazały już zdjęcia Wilka – z wydatnym brzuchem – wysiadającego z terenowego mercedesa z tytułem: „Tak upasł się kolejowy związkowiec”. Po ujawnieniu tych faktów Wilk nie przestaje zaskakiwać. Jak dowiedział się DGP, przy średnim wynagrodzeniu 33 tys. zł brutto miesięcznie wystąpił ostatnio do spółki o... zapomogę na leki. Tych potrzebuje, bo schronił się przed zwolnieniem dyscyplinarnym na oddziale kardiologii w szpitalu w Nowym Sączu. W ubiegłym tygodniu oddział dyskretnie opuścił i ślad po nim chwilowo zaginął. Na dostarczenie wypowiedzenia pracodawca ma 30 dni, więc zabawa w kotka i myszkę trwa na całego.

To tylko wierzchołek góry lodowej. Do mediów wyciekają kolejne informacje o zarobkach liderów związków. Marek Podskalny, lider NSZZ w PKP Cargo, ma dostawać 15 tys. zł, a Waldemar Latała, szef Federacji Związków Zawodowych Maszynistów Lokomotyw w Wałbrzychu – 12 tys. zł. Łącznie związkowcy kosztują PKP ponad 30 mln zł rocznie, dwa razy więcej niż w KGHM. W tej atmosferze podenerwowany przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek pokazał nawet w telewizji swój wydruk RMUA (7,5 tys. zł). Wytknął, że dwa razy więcej od związków kosztują kolej liczni menedżerowie – z wynagrodzeniem prezesa 59 tys. zł miesięcznie łącznie, a z premią na poziomie prawie 100 tys. zł.

Bo to już jest otwarta wojna. Z jednej strony związkowcy i układy zakonserwowane na kolei przez lata. Z drugiej strony ekipa prezesa PKP Jakuba Karnowskiego, byłego finansisty i bankowca, który na kolei jest obcy, a zobowiązał się do sprywatyzowania największych spółek grupy i uzyskania w ten sposób środków na spłatę 4,2 mld zł długu PKP. Zadanie sprzedaży spółek, w szczególności PKP Cargo, utrudnia mu kolejarski beton, dlatego postanowił go częściowo skruszyć. To nie postawa szeryfa – to czysty makiawelizm. W tych okolicznościach prezes spuścił ze smyczy swój oddział specjalny: 18-osobowe biuro audytu skompletowane z dobrze opłacanych specjalistów z firm doradczych.

źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Pirat - 11-08-2013, 14:12
Temat postu:
Związkowcy w PKP zarabiali po kilkanaście tysięcy miesięcznie, a ze spółki wyprowadzono dziesiątki milionów złotych

Audyt w PKP trwa. Jak się okazuje, nie tylko Józef Wilk zarabiał 30 tysięcy miesięcznie praktycznie nie pracując. Inni zarabiali po kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Ale to nie jedyne lody, jakie kręcono na kolei. Związkowcy kosztują PKP rocznie 30 milionów złotych. Przez nieprawidłowości zaś spółka straciła ponad 200 milionów.

Czytaj dalej...
Torreador - 11-08-2013, 15:24
Temat postu:
Jeszcze więcej PKP S.A. straciła w wyniku reorganizacji, której dokonał obecny (od kwietnia 2012r. w PKP) prezes J. Karnowski. Polegała ona na zwolnieniu dotychczas zatrudnionych i wypłaceniu im półrocznych odpraw. A na ich miejsce zatrudnieniu absolwentów SGH z pensjami dużo wyższymi od tych, którzy zostali zwolnieni za odprawą. Następną grupę ludzi którą zwolniono z PKP S.A. to osoby, które osiągnęły 60 rok życia i mogły (ale nie chciały odejść na emeryturę). Ich również zwolniono za odprawą. Oczywiście na ich miejsce zatrudniono następnych przeważnie z doświadczeniem w bankowości. Następną grupę którą zwolniono z pracy w PKP S.A. To osoby, które nie były uprawnione do emerytury ale brakowało im kilka lub kilkanaście miesięcy do nabycia uprawnień (emerytury dla kolejarza w wieku 60 lat). Polegało to na tym, że zwolniono ich z wykonywania pracy (przebywali w domu) aż do osiągnięcia 60 r.ż. Podczas nieświadczenia pracy otrzymywali pełne wynagrodzenie w dotychczasowej wysokości. Podczas gdy oni przebywali w domu nic nie robiąc a otrzymując comiesięczną pensję na ich miejsce zatrudniono nowych młodszych ludzi.
Chodzi o to, że zapłacono podwójnie tzn. tym, którzy rzeczywiście pracowali i tym, którzy nie pracowali.
Taki zwolniony pracownik po 60 r.ż. to jeszcze jeden zbędny koszt. Taka osoba mogłaby jeszcze pracować np. do 65 roku życia nie pobierając emerytury płacą składki do ZUS. A tak ten zwolniony senior nie płaci już składki do ZUS ale pobiera emeryturę co stanowi jeszcze inny dodatkowy koszt dla budżetu państwa i tym samym dla podatników. Jak to ma się do zachęt premiera D. Tuska do dłuższej aktywności zawodowej.
Ludzie szykują się do zawiadomienia prokuratury ponieważ doszło do działania na szkodę PKP S.A. (kwota odpraw !) oraz na szkodę budżetu państwa. Jednak teraz nie ma sensu zawiadamiać prokuratury bo sprawie łeb ukręcą politycy. Dopiero po przegranych wyborach prze PO i PSL będzie można rzetelnie zacząć egzekwować prawo w Polsce.
Victoria - 11-08-2013, 19:57
Temat postu:
Toorreador napisał/a:
Polegała ona na zwolnieniu dotychczas zatrudnionych i wypłaceniu im półrocznych odpraw.

Jakieś liczby, choćby w przybliżeniu? Ile było takich osób?

Torreador napisał/a:
Następną grupę ludzi którą zwolniono z PKP S.A. to osoby, które osiągnęły 60 rok życia i mogły (ale nie chciały odejść na emeryturę). Ich również zwolniono za odprawą.

Słusznie! Młodzież nie ma pracy, musi wyjeżdżać za granicę. Osoba, która nabyła prawa emerytalne powinna z automatu zwolnić miejsce pracy. Emeryci na emerytury, a młodzi do pracy! A jak emeryt chce dalej pracować to przecież ma taką możliwość - może np. założyć własny biznes.

Torreador napisał/a:
Polegało to na tym, że zwolniono ich z wykonywania pracy (przebywali w domu) aż do osiągnięcia 60 r.ż. Podczas nieświadczenia pracy otrzymywali pełne wynagrodzenie w dotychczasowej wysokości.

A gdyby przebywali w pracy na Szczęśliwickiej to byłby z nich jakiś pożytek? Tajemnicą Poliszynela jest fakt, że może 1/3 kolejowej biurwy uczciwie pracuje, reszta się opieprza spijając kawę i przeglądając internet.

Torreador napisał/a:
Taki zwolniony pracownik po 60 r.ż. to jeszcze jeden zbędny koszt. Taka osoba mogłaby jeszcze pracować np. do 65 roku życia nie pobierając emerytury płacą składki do ZUS.

Taka osoba może dalej pracować poza koleją. Nie musi to koniecznie być etat w PKP SA, czyli żerowanie na podatniku. Emeryt może się zatrudnić w jakiejś prywatnej firmie, albo może otworzyć własny biznes. Mój ojciec jest już na emeryturze, ale prowadzi jeszcze działalność gospodarczą. Nie musi płacić składek na ZUS (ubezpieczenie społeczne: emerytalne, rentowe, chorobowe). Płaci tylko obowiązkową składkę na NFZ (ubezpieczenie zdrowotne).

Torreador napisał/a:
A tak ten zwolniony senior nie płaci już składki do ZUS ale pobiera emeryturę co stanowi jeszcze inny dodatkowy koszt dla budżetu państwa i tym samym dla podatników.

Dodatkowym kosztem dla podatników jest również utrzymywanie osoby bezrobotnej (zasiłek, ubezpieczenie zdrowotne, pomoc społeczna). Taka osoba mogłaby pracować i tym samym płacić podatki i składki ZUS, gdyby emeryt nie blokował miejsca pracy.

Torreador napisał/a:
Dopiero po przegranych wyborach prze PO i PSL będzie można rzetelnie zacząć egzekwować prawo w Polsce.

Na PiS bym nie liczyła. To taki sam postmagdalenkowy motłoch jak PO, PSL i SLD. Banda czworga wyznaje zasadę: my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych. Sprawiedliwości może się doczekamy jak upadnie system zwany II PRL-em, ale do tego potrzeba rewolucji, a tę może przeprowadzić tylko młodzież nieskażona komunizmem i antypolską propagandą sączoną jak jad przez mainstreamowe media, z GW i TVN na czele. Dostrzegam szansę w tworzącym się Ruchu Narodowym.
Torreador - 11-08-2013, 20:55
Temat postu:
Cytat:
A gdyby przebywali w pracy na Szczęśliwickiej to byłby z nich jakiś pożytek? Tajemnicą Poliszynela jest fakt, że może 1/3 kolejowej biurwy uczciwie pracuje, reszta się opieprza spijając kawę i przeglądając internet.

A czy ci nowi młodzieńcy bardziej efektywnie pracują niż ci starsi? Bardzo to jest wątpliwe. Poza tym nie wiem na jakiej podstawie uważasz, że tylko 1/3 uczciwie pracuje jeśli nigdy nie pracowałaś w biurze. Może te dane to pod wpływem zawiści...

Zrozum, że chodzi o to, że w jednakowym czasie PKP Karnowskiego płaciło 2 grupom ludzi za to samo a pracę wykonywała tylko 1 grupa. Ta kwestia powinna zostać poddana prokuratorskiej analizie.
I na koniec w imieniu tych (nie seniorów), których zwolnił prezes Karnowski życzę tobie i twojemu dziecku żeby też przechodził takie męki jakich doświadczyli w ostatnich tygodniach pracy kolejarze wywaleni z PKP przez ekipę Karnowskiego.
Odnośnie bandy czworga podzielam poglądy.
Victoria - 11-08-2013, 21:03
Temat postu:
Torreador napisał/a:
Poza tym nie wiem na jakiej podstawie uważasz, że tylko 1/3 uczciwie pracuje jeśli nigdy nie pracowałaś w biurze. Może te dane to pod wpływem zawiści...

Po pierwsze, pracowałam w biurze w jednej ze spółek Grupy PKP.

Po drugie, skąd ta 1/3 uczciwie pracujących biurokratów? To proste. Powszechnie znany jest ogromny przerost zatrudnienia w kolejowej administracji. Jestem przekonana, a mój osąd bierze się m.in. z autopsji, że wystarczy z dnia na dzień zwolnić 2/3 biurokracji Grupy PKP i kolej w Polsce wcale się nie zawali. Wręcz przeciwnie - zacznie funkcjonować lepiej. I taniej!

Ba, PKP SA jest całkowicie zbędnym podmiotem gospodarczym! Gdyby dziś zlikwidowano PKP SA, jutro nikt by tego nie zauważył, z wyjątkiem 3-tysięczniej administracji tej spółki, która pasożytuje na podatnikach.
Torreador - 11-08-2013, 21:14
Temat postu:
Bzdura. Owszem dyrektorów, ich zastępców i zapyziałych bezwzględnie posłusznych naczalników jest w pekapie za dużo ale pozostała ilość biurowych jest w normie. Kiedyś z kolegami z różnych firm rozmawialiśmy i porównywaliśmy ilość zatrudnionych w biurach do ilości tzw. fizycznych. Koledzy pracują w wiekszości w firmach produkcyjnych w Polsce ze 100% udziałem kapitału zachodniego. Niestety tam jest dużo większa biurokracja niż np. w PKP Intercity.
Kulejarz - 14-08-2013, 11:54
Temat postu:
Cytat:
Po drugie, skąd ta 1/3 uczciwie pracujących biurokratów? To proste. Powszechnie znany jest ogromny przerost zatrudnienia w kolejowej administracji. Jestem przekonana, a mój osąd bierze się m.in. z autopsji, że wystarczy z dnia na dzień zwolnić 2/3 biurokracji Grupy PKP i kolej w Polsce wcale się nie zawali. Wręcz przeciwnie - zacznie funkcjonować lepiej. I taniej!

Przykro mi Victoria ale to jest populizm. Chyba nie uważasz, że teraz pod rządami guru zarządzania pracuje w PKP za dużo ludzi... Laughing Natomiast jeżeli prawdą jest, że dwóm grupom płaci się za to samo, to ja już nie wiem jak to nazwać - niegospodarność?
Beatrycze - 14-08-2013, 12:11
Temat postu:
Kulejarz, każdą niewygodną dla siebie tezę można okrzyknąć populizmem. A jest tak jak pisze Victoria. Tak się składa, że pracowałam w PKP na stanowisku administracyjnym. W tak zwanym Pentagonie we Wrocławiu na ul. Joannitów przed reformą kolei pracowało ok. 700 osób. Po podziale PKP na spółki liczba biurokratów w Pentagonie wzrosła do ok. 3 tysięcy. Doszło do tego, że na potrzeby biurokracji adaptowano pomieszczenia gospodarcze i znajdujące się na poddaszu. W każdym pokoju po kilka biurek, a przy każdym biurku dwie osoby. Gros tych ludzi to rodziny dyrektorów i bossów związkowych! Ja jako jedna z młodszych i bez koneksji odwalałam robotę za trzech. Połowa ludzi tam "pracujących" jest niepotrzebna. Nic nie robią tylko piją kawę, gadają przez telefon, przeglądają internet i latają do siebie z pokoju do pokoju na plotki. Nagminne były wycieczki do Biedronki na pobliskim dworcu PKS po lody i ciastka do kawy. I tak przez 6-7 godzin, bo mało kto był w pracy od 7 do 15, gdyż ludzie przyjeżdżali pociągiem przed 8 a po 14 wychodzili na pociąg do domu.
Kulejarz - 14-08-2013, 13:00
Temat postu:
Jestem absolutnie przeciwny podziałom na kolei. Oczywiście mówię to poniewczasie, ale od zawsze. Wiadomo, że podziały są po to, żeby swoich usadzić... Moja poprzednia wypowiedź zakończona była uśmieszkiem i z założenia ironiczna, bo kiedyś to były tłumoki kolejarskie u sterów władzy, ale TERAZ, jak jest taki super bankowy zarząd, to jak to możliwe, żeby za dużo ludzi pracowało? No jak, kto mi to wyjaśni? Przecież zasoby ludzkie są niewykorzystane i nieproduktywne! A może zauważyliście jednak tendencję spadkową tego zjawiska? - Dodam wprost - ironizuję. Mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś przy okazji tych wszystkich przepychanek (politycznych i innych), powtarzam - PRZY OKAZJI- nasza kolej zyska dawny poziom, z tym, że nie mam złudzeń, że przyjdzie teraz niekolejowa ekipa i zrobi jakieś wielkie porządki. Jak świat światem każdy swoje interesa kręci, żeby jeszcze rozwojem kolei się zajęli, a nie interesami, zamiast nam tu oczy mydlić pendolino to bym nie protestował, bo jestem realistą i wiem, że ideowców na tej ziemi jest niewielu...
Beatrycze - 14-08-2013, 13:23
Temat postu:
Kulejarz, nie wiem jaka jest teraz tendencja, bo od ponad 2 lat nie pracuję na kolei. Ale jakoś nie słyszy się o redukcji zatrudnienia w kolejowej administracji. Jeśli zwalniają to pracowników liniowych. Biurokracja zawsze się obroni, beton związkowy nie da im zrobić krzywdy!

Prosty przykład. W administracji KD pracuje ok. 40 osób, przy ogólnym zatrudnieniu 276 osób. Natomiast PR Wrocław przy zbliżonej pracy eksploatacyjnej zatrudnia ponad 800 osób, z czego pewnie ze 200 osób jak nie więcej to administracja. Jeszcze większe dysproporcje są pomiędzy Arrivą a PR Bydgoszcz. To pokazuje, że PKP i postPKP jakim są PR mają gigantyczny przerost zatrudnienia, szczególnie na stanowiskach administracyjnych. Na torach nie ma komu pracować, bo pozwalniano monterów i toromistrzów. Już nawet zmodernizowana linia zgorzelecka zaczyna się sypać, bo nic tam nie robią. A tymczasem w centrali PKP PLK jak w ulu:

http://infokolej.pl/viewtopic.php?t=15222
Kulejarz - 14-08-2013, 13:45
Temat postu:
Zgadza się, jeżeli zwalniają monterów i toromistrzów, to to zagraża bezpieczeństwu i nie można tego tolerować!
Grad - 14-08-2013, 17:14
Temat postu:
Cytat:
Ale jakoś nie słyszy się o redukcji zatrudnienia w kolejowej administracji. Jeśli zwalniają to pracowników liniowych. Biurokracja zawsze się obroni, beton związkowy nie da im zrobić krzywdy!

Niestety mylisz się są i były duże zwolnienia, szczególnie w PKP S.A.
Lukasso - 15-08-2013, 06:28
Temat postu:
Beatrycze napisał/a:
Połowa ludzi tam "pracujących" jest niepotrzebna. Nic nie robią tylko piją kawę, gadają przez telefon, przeglądają internet i latają do siebie z pokoju do pokoju na plotki. Nagminne były wycieczki do Biedronki na pobliskim dworcu PKS po lody i ciastka do kawy. I tak przez 6-7 godzin, bo mało kto był w pracy od 7 do 15, gdyż ludzie przyjeżdżali pociągiem przed 8 a po 14 wychodzili na pociąg do domu.

Jest dokładnie tak jak piszesz , oczywiście też nie można wszystkich do jednego worka wrzucać bo sa też biurowi pracownicy, mający sporo na głowie i robiący naprawdę dużo ale sa tez stanowiska rodem z Alternatywy 4 czy tym podobnych produkcji typu jedna baba wydaje mydła pracownikom a druga ręczniki i papier toaletowy do tego pracownicy robią sporo pracy niepotrzebnej tracac czas na jakies bzdury , czesto też kilka osob powiela te same zadania , ale żeby to lepiej funkcjonowalo to potrzebne są na kolei poważne zmiany reorganizacyjne i mentalne, potrzeba spójności która by nad tym panowała , puki co za duzo jest różnych komórek podkomórek itp , kolej panicznie boi się zmian , wysłanie maila dla niektórych biurokratów to jest rzecz nieosiągalna (chciałem kiedyś coś zeby przesłano mi na maila i usłyszałem - że to się tak nie da) i wciąż silnie zakorzeniony jest mocarny argument że kiedyś tego czy tego nie było i że po co wprowadzać coś nowego.
Brajdak - 17-08-2013, 06:39
Temat postu:
Cytat:
Ba, PKP SA jest całkowicie zbędnym podmiotem gospodarczym! Gdyby dziś zlikwidowano PKP SA, jutro nikt by tego nie zauważył, z wyjątkiem 3-tysięczniej administracji tej spółki,

Całkowicie się zgadzam w tej kwestii,natomiast, pisząc (wiemy o tym)że
Cytat:
pracowałam w biurze w jednej ze spółek Grupy PKP.

zapomniałaś dodać, iż było to już dość dawno. A w samych spółkach i ich sekcjach nadmiaru ludzi nie ma W PLK najbardziej to widać.
Grad - 17-08-2013, 17:09
Temat postu:
Pojęcia nie macie o PKP S.A. a mądrzycie się jak byście tam pracowali. Mam wielu znajomych, którzy jeszcze "chwilę temu" pracowali w centrali PKP S.A. Zostawi zwolnieni a na ich miejsce zatrudnieni zostali krewni dygnitarzy PO i PSL oraz młodzi aktywiści tych partii oraz znajomi znajomych Karnowskiego i Ciżkowicza.
Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że w ostatnich 2 latach więcej zwalnia się ludzi na stanowiskach pracy biurowej niż na stanowiskach robotniczych. Nie widać, żeby ubywało pracowników biurowych ponieważ każdy nowy prezes zatrudnia setki kolesi oczywiście wcześniej zwalniając pracowników biurowych ze spółek PKP. Zamiast wziąć się za tych nieuków nieokrzesanych robociarzy zwalnia się wykwalifikowanych pracowników administracji Język
Jeśli twierdzicie, że prac. adm. jest za dużo to powiedzcie konkretnie w każdej spółce jaki jest stosunek procentowo stanowisk biurowych do robotniczych.
PKP S.A. nie może przestać istnieć ponieważ muszą zajmować się nieruchomościami. Prawda jest taka, że tych nieruchomości nikt nie chce kupić po cenie rynkowej a po zaniżonej cenie PKP sprzedać ich nie może. PKP S.A. to nie tylko rozdęty departament zarządzania zasobami "w sposób nieludzki" gdzie rzeczywiście jest gigantyczny przerost zatrudnienia z dyrektorami ich zastępcami oraz dyrektorami ds. projektów. Jest mnóstwo administratorów nieruchomości oraz licencjonowanych zarządców, który mają tyle roboty, że nie mają czasu się podrapać...
A tak w ogóle jak wasze komentarze mają się do tego tematu.
Victoria - 26-08-2013, 15:49
Temat postu:
W PKP Cargo na 23 tys. pracowników jest 144 organizacji związkowych, co kosztuje spółkę 9 mln zł rocznie.

http://prawo.rp.pl/artykul/812807,1041897-Zwiazkowcy-maja-byc-pozbawieni-etatow-zwiazkowych-i-pomieszczen.html

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group