INFO KOLEJ - forum kolejowe

Duperele - Bij bolszewika!

Beatrycze - 14-08-2011, 23:51
Temat postu: Bij bolszewika!
Bitwa warszawska (nazywana też cudem nad Wisłą) – bitwa stoczona w dniach 13-25 sierpnia 1920 w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Uznana za 18. na liście przełomowych bitew w historii świata, zdecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polskę i nierozprzestrzenieniu się rewolucji komunistycznej na Europę Zachodnią.

Źródło: Wikipedia

---

O krok od Polskiej Republiki Rad

„Nie chcemy takiej niepodległości”, „My w Czerwonej Armii za Polskę krew przelewamy” – to hasła głoszone przez polskich komunistów podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku.

Wszelkimi sposobami usiłowali oni osłabić państwo polskie, wyzwalające się z ponadstuletniej niewoli.

Wiosną 1920 r. Julian Marchlewski wyraził nadzieje komunistów związane z wojną polsko-bolszewicką: „[...] nasza Czerwona Armia zada cios polskim białogwardzistom. Wtedy na barykadach Warszawy zdecyduje się los tej wojny, a wraz z nim los światowej rewolucji. Wierzę głęboko, że zwycięży proletariat rosyjski, który potem pójdzie naprzód ku stworzeniu wielkiego państwa komunizmu”.

Bardziej znany i dosadny jest fragment rozkazu wydanego żołnierzom walczącym z Polakami: „Przez trupa białej Polski prowadzi droga do światowego pożaru”.

Przywódcy bolszewików i ich zwolennicy mieli nadzieję, że wojska sowieckie po zwycięstwie nad Polską wkroczą do Niemiec i wraz z tamtejszymi komunistami przejmą władzę. To zaś pozwoli na podbój całej Europy i utworzenie światowego państwa sowieckiego.

Komuniści wobec polskiej lewicy

Lewicę na ziemiach polskich tworzyło wiele ugrupowań. Zdecydowanie największą popularność i znaczenie miała Polska Partia Socjalistyczna (PPS), która w kwietniu 1919 r. połączyła się z trzech partii istniejących dotąd w poszczególnych zaborach. Wśród robotników żydowskich najważniejszy i najliczniejszy był Ogólnożydowski Związek Robotniczy „Bund”. Ta sytuacja wywoływała wśród działaczy Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP) spazmy wściekłości.

Krytykowali przeciwników za rzekomą zdradę ideałów robotniczych, rozbijanie jedności klasowej, schlebianie przesądom religijnym, nacjonalizm, odciąganie robotników od rewolucji. Wiele ostrych sformułowań kierowali wobec PPS, „która pod maską socjalistycznego frazesu jest partią zdrady socjalizmu i ugody z burżuazją, wrogiem samodzielnej akcji rewolucyjnej mas, sojusznikiem kontrrewolucji zarówno w trzymaniu proletariatu w niewoli społecznej, jak w prowadzeniu imperialistycznych wojen [...]”.

Na długo przed przewrotem bolszewickim w Rosji działały rady delegatów robotniczych i żołnierskich. Gdy na początku listopada 1918 r. słabła okupacyjna władza niemiecka, na ich wzór podobne rady zaczęto organizować na terenie dawnego Królestwa Polskiego. Pierwsza powstała w Lublinie, a największe znaczenie uzyskała rada Zagłębia Dąbrowskiego w Sosnowcu. W skład tych ciał wchodzili przedstawiciele różnych partii robotniczych i związków zawodowych.

Największe znaczenie miały PPS i żydowski Bund. Komuniści odgrywali w nich najczęściej mniej istotną rolę. Wbrew ich dążeniom rady zamiast przejmować władzę drogą rewolucji zajmowały się sprawami pracowniczymi, zaopatrzeniowymi i porządkowymi.

KPRP podjęła decyzję o przystąpieniu do utworzonej w Moskwie Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu). W 1920 r. Komintern stał się scentralizowaną partią komunistyczną, obejmującą cały świat. Tak jak inne partie komunistyczne, od tej chwili KPRP była jedynie jej sekcją. W praktyce oznaczało to spełnianie roli narzędzia polityki sowieckiej w Polsce.

W świetle powyższych faktów nie dziwi, że polscy komuniści całkowicie zaangażowali się przeciwko polskiemu państwu. W czasie gdy na dobre rozpoczynała się wojna polsko-bolszewicka, KPRP wzywała: „proletariat Polski musi wypowiedzieć bezwzględną walkę polityce burżuazyjnego rządu, który prowokuje wojnę z rewolucyjną Rosją[...]”. Dalej komuniści stwierdzali: „W Rosji Sowieckiej polska klasa robotnicza widzi swego sprzymierzeńca i dąży nie do wojny z nią, lecz do jak najściślejszego sojuszu”.

Przede wszystkim podjęto działania propagandowe. Komuniści głosili hasła antywojenne, starali się zdyskredytować polskie władze i cały system polityczny. Nawoływali do solidarności klasowej oraz wskazywali rzekome wspólne interesy polskich robotników i władz sowieckich. Namawiali żołnierzy do przechodzenia na stronę bolszewicką.

W jednej z odezw skierowanych do żołnierzy armii polskiej w imieniu czerwonoarmistów pisano: „[...] nie chcemy pańskiej Polski, nie chcemy takiej niepodległości [...] My w Czerwonej Armii za Polskę krew przelewamy i ona wkrótce się narodzi. I Wam, towarzysze, radzimy iść do nas, odwróćmy bagnet przeciw różnym psubratom – pająkom ssącym krew z robotnika i chłopa”. Na zakończenie wzywano: „Toteż rzućta, towarzysze, przeciw nam iść. Chodźcie do nas, pójdziewa razem panów bić”.

Wezwania do przechodzenia na stronę sowiecką trafiały w próżnię. Polacy masowo wstępowali do wojska polskiego. Na początku 1919 r. Sowieci podjęli nawet próbę utworzenia polskiej Armii Czerwonej (wśród dowódców byli Roman Łągwa i Piotr Borewicz), jednak po kilku miesiącach rozpoczęli uzupełnianie stanu osobowego innymi nacjami.

Polscy komuniści próbowali organizować strajki, by utrudnić obronę przed sowieckim najazdem. Posuwali się również do sabotażu, dywersji i szpiegostwa. By dopełnić miary zdrady względem własnej ojczyzny, zwracali się do innych narodów o utrudnienie walki prowadzonej przez Polaków. W 1920 r. wydali odezwę „Do proletariuszy wszystkich krajów!”, w której wzywali: „Robotnicy Europy i Ameryki! Odbierzcie rządowi polskiemu poparcie wojenne zagranicy! [...] Proletariusze Zachodu! Zwalczajcie wraz z nami krwawy militaryzm polski! Popierajcie Sowiecką Rosję!”.

W czasie wiosennej ofensywy wojsk polskich na południowym odcinku frontu wschodniego KPRP wydała charakterystyczne dla siebie nietrafne proroctwo: „Wojna ta do reszty zniszczy aparat gospodarczy Polski, rozprzęgnie armię, jedyną oporę burżuazji, i zmusi zrozpaczone masy robotnicze do czynnego wystąpienia rewolucyjnego”.

Kadry dla Polskiej Republiki Rad

Gdy armia polska znajdowała się w odwrocie i front w szybkim tempie przesuwał się na zachód, komuniści poczuli się zwycięzcami i rozpoczęli przygotowania do przejęcia władzy w Polsce. 18 lipca 1920 r. w Moskwie zreorganizowano Polskie Biuro przy Komitecie Centralnym Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików). Wkrótce kilku działaczy, jako przyszłe władze komunistycznej Polski, pociągiem pancernym wyruszyło do Białegostoku – pierwszego większego miasta za tzw. linią Curzona. Tu 30 lipca ogłosili utworzenie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, który miał „aż do chwili utworzenia stałego rządu robotniczo-włościańskiego w Polsce kłaść podwaliny pod przyszły ustrój sowiecki Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad”.

Dalej TKRP z dużą dozą pewności siebie informował, że „pozbawia władzy dotychczasowy rząd szlachecko-burżuazyjny”, a także powołuje komitety fabryczne, folwarczne i rewolucyjne, a w ich ręce oddaje właśnie znacjonalizowane fabryki, majątki ziemskie i lasy, gwarantuje nietykalność ziemi chłopskiej, powołuje organy władzy oraz zapewnia bezpieczeństwo obywatelom lojalnym wobec nowych władz.

Tego samego dnia wydano manifest wyjaśniający motywy i cele działania: „Gdy w całej Polsce zostanie zwalony rząd krwawy, który wtrącił kraj w wojnę zbrodniczą, zjazd delegatów ludu roboczego miast i wsi utworzy Polską Socjalistyczną Republikę Rad”.

Na czele TKRP stanął Julian Marchlewski. W jego skład weszli Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Próchniak i Józef Unszlicht. Utworzono piętnaście wydziałów: rolnictwa, leśny, przemysłu, podziału dóbr, aprowizacji, finansów, dróg i komunikacji, spraw wewnętrznych, obrony państwa, bezpieczeństwa publicznego, zdrowia publicznego, wychowania publicznego i oświaty, pracy i pomocy społecznej, łączności publicznej, agitacji i propagandy. Wśród kierujących nimi byli: Stanisław Pilawski, Jakub Dolecki (Fenigstein), Stefan Heltman, Stanisław Bobiński, Bernard Zaks, Tadeusz Radwański.

Jeszcze w Moskwie podjęto decyzję o przygotowaniu 5700 komunistów do objęcia pomniejszych stanowisk na zajętych obszarach Polski. Dopiero 10 sierpnia przybyło 150 działaczy w celu sprawowania funkcji w lokalnej administracji (m. in. Marceli Nowotko – komisarz komitetu rewolucyjnego w Wysokiem Mazowieckiem, który „zasłużył się” bezlitosnymi konfiskatami żywności). Siedzibą nowej władzy stał się dawny pałac Branickich, odtąd przemianowany na „Pałac Pracy”.

Źródło: Przemysław Czyżewski, „Gazeta Polska”, 20 VIII 2008, nr 34.
Modliszka - 15-08-2011, 12:58
Temat postu:
Informacje o naszym największym zwycięstwie - od czasów Wiedeńskiej Wiktorii - nie dominują dziś w mediach III RP... Czyżby kolejna ofiara na polu świeżo odnowionej przyjaźni polsko-rosyjskiej?
Minerva - 15-08-2011, 13:25
Temat postu:
Cud nad Wisłą, czyli Polska młócka 15 sierpnia 1920 roku

Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 roku, zwana też Cudem nad Wisłą, była jedną z trzech najważniejszych bitew XX wieku w dziejach świata, a zarazem jedną z osiemnastu decydujących w całej historii ludzkości. Wojsko Polskie zatrzymało pod Warszawą i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej Uratowało nie tylko Polskę, ale całą Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem zbrodniczego sowieckiego totalitaryzmu i systemu komunistycznego na bagnetach żołnierzy z czerwoną gwiazdą. Była to kolejna zwycięska bitwa, należaca do najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to w krajach Zachodu powszechnie nazywano Polskę "przedmurzem chrześcijaństwa" .

Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się krótko po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Będąca początkiem wojny Operacja "Wisła" rozpoczęta została z rozkazu Lenina już 18 listopada 1918 roku. Pokonanie Polski było dla Lenina celem taktycznym - głównym było udzielenie pomocy komunistom, którzy w tym samym okresie próbowali wszcząć rewolucję w Niemczech i w krajach powstałych z rozpadu Austro-Węgier.

"Po trupie Polski" płomień światowej rewolucji miał ogarnąć całą Europę, niszcząc jej chrześcijański fundament . Dlatego tak dramatycznie zabrzmiało pytanie postawione przed Bitwą Warszawską przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego: "Co wybieramy, niewolę czy zwycięstwo?". Odpowiedź mogła być tylko jedna: "Zwycięstwo do ostatniej kropli krwi".

Zdecydowany atak Tuchaczewskiego miał na celu zdobycie Warszawy, jednocześnie armia Siemiona Budionnego atakowała Polaków w rejonie Lwowa, a korpus kawalerii Gaj-Chana miał opanować północne Mazowsze, by w ten sposób otoczyć i ostatecznie pokonać siły polskie.

Tryumf ten odnieśliśmy samodzielnie. Bez pomocy obojętnej Europy, sympatyzującej z ideologią komunistyczną, a nawet - jak Niemcy - otwarcie współdziałającej z bolszewikami przeciwko Polsce.

Bitwa warszawska odbyła się w dniach 13-15 sierpnia 1920 roku. Rozegrana została zgodnie z planem operacyjnym, który na podstawie ogólnej koncepcji Józefa Piłsudskiego opracowali szef sztabu generalnego Tadeusz Rozwadowski​, płk Tadeusz Piskor​ i kpt. Bronisław Regulski.

W wyniku bitwy warszawskiej straty strony polskiej wyniosły: ok. 4,5 tys. zabitych, 22 tys. rannych i 10 tys. zaginionych. Szkody wyrządzone Sowietom nie są znane. Przyjmuje się, że ok. 25 tys. bolszewików poległo lub było ciężko rannych, 60 tys. trafiło do polskiej niewoli, a 45 tys. zostało internowanych przez Niemców.

Zwycięstwo okupione wielkim wysiłkiem i poświęceniem całego Narodu. Do szeregów obrońców Ojczyzny pospieszyły nawet dzieci - jak 11-letni harcerz Tadeusz Jeziorkowski z Płocka, odznaczony za męstwo Krzyżem Walecznych. Symboliczną ofiarą, która rozpaliła nadzieję na zwycięstwo, była śmierć ks. Ignacego Skorupki pod Ossowem 14 sierpnia. Na 15 sierpnia bolszewicy zaplanowali zdobycie Warszawy i przejęcie władzy przez komitet rewolucyjny.

W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny żołnierze polscy przełamują front pod Radzyminem i przechodzą do ataku. Na północy, pod Nasielskiem, armia gen. Władysława Sikorskiego gromi nieprzyjaciela. 16 sierpnia rusza uderzenie znad Wieprza.

Bitwa warszawska rozegrana w dniach 13-25.VIII.1920. Ciężar obrony stolicy spoczywał na wojskach Frontu Północnego generała Józefa Hallera. Po załamaniu się 14-15 sierpnia frontalnego ataku wojsk radzieckiego Frontu Zachodniego pod dowództwem M.N. Tuchaczewskiego, 16-21.VII udany atak na pozycje 15 i 3 armii rosyjskiej nad Wkrą przeprowadziła 5 armia generała Władysława Sikorskiego. Dnia 16.VIII znad Wieprza uderzyła grupa manewrowa w składzie pięciu dywizji piechoty i brygady kawalerii, dowodzona osobiście przez Józefa Piłsudskiego. Grupa manewrowa rozbiła grupę mozyrską, przerwała front rosyjski pod Kockiem, zajęła Podlasie i wyszła na tyły wojsk M.N. Tuchaczewskiego. Atakowane od południa i zachodu oddziały radzieckie zostały zmuszone do przekroczenia granicy pruskiej, część wojsk wycofała się na wschód.

Bitwa warszawska została uznana za 18. przełomową bitwę w historii świata. Zdecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polskę i zatrzymała rozprzestrzenienie się rewolucji bolszewickiej na Europę Zachodnią.

źródło: http://blogmedia24.pl/node/50988

http://grafik.rp.pl/grafika_zw/504171,284148,9.jpg
obiezykraj - 15-08-2011, 13:49
Temat postu:
jest jakiś film dokumentalny/fabularny obrazujący ten moment polskiej historii?
Hakun - 15-08-2011, 13:51
Temat postu:
Chwała Bohaterom 1920 !!!

Precz z bolszewickim pomiotem!
Precz z czerwoną zarazą!
Pirat - 15-08-2011, 14:22
Temat postu:

Pawel_15 - 15-08-2011, 15:25
Temat postu:
Cytat:
jest jakiś film dokumentalny/fabularny obrazujący ten moment polskiej historii?

Wojna i miłość 1920 - jakiś czas temu na TVP2 leciała cała seria.
Lady Makbet - 15-08-2011, 15:42
Temat postu:
Modliszka napisał/a:
Informacje o naszym największym zwycięstwie - od czasów Wiedeńskiej Wiktorii - nie dominują dziś w mediach III RP... Czyżby kolejna ofiara na polu świeżo odnowionej przyjaźni polsko-rosyjskiej?

Dziwisz się? Media mamy prorządowe, a rząd mamy prorosyjski. Pamiętasz kto w zeszłym roku postawił pomnik bolszewikom poległym pod Ossowem? Prezydent RP, hrabia "Ups-Gafa" Bul-Komorowski.

Arrow Pomnik pamięci żołnierzy bolszewickich w rocznicę „Cudu nad Wisłą”

Znalezione w internecie:

http://niepoprawni.pl/files/images/POlszewiki.preview.jpg
MK_Rabka - 15-08-2011, 16:12
Temat postu:
Widziałem zwiastun filmu o bitwie w 3D. Robi wielkie wrażenie! Premiera we wrześniu.
Paszczak - 15-08-2011, 17:34
Temat postu:
obiezykraj napisał/a:
jest jakiś film dokumentalny/fabularny obrazujący ten moment polskiej historii?

Dziś o godz. 20:05 na TVP Polonia będzie film "Na plebanii w Wyszkowie 1920".
Emillex - 15-08-2011, 19:32
Temat postu:
Pawel_15 napisał/a:
Cytat:
jest jakiś film dokumentalny/fabularny obrazujący ten moment polskiej historii?

Wojna i miłość 1920 - jakiś czas temu na TVP2 leciała cała seria.

Film nieco przereklamowany, nie oddaje zupełnie oczywistości, wszakże to raczej serial a nie film dokumentalny (kompletnie spieprzono scenę ze "szwadronem śmierci").
Polecam obejżeć film Bogusława Wołoszańskiego o wojnie polsko-bolszewickiej.

Na dużą uwagę zasługuje fakt, że polska armia dysponowała wówczas wszelkimi rodzajami broni, odziediczonymi po zaborcach. Nie raz zdażało się że w jednym oddziale żołnierze dysponują niemieckimi mauserami (karabinem), rumuńskimi i austryiackimi Mannlicherrami, rosyjskim CKM-em oraz francuską amunicją która nie pasowała do większości broni. Poważne problemy z uzbrojeniem, brak zaplecza, pojazdów pancernych a także sabotaż ludności ukraińskiej i "tutejszej"-wszystko to przesądzało na zdrowy rozsądek o ewidentnej porażce Polaków w starciu z ogromną Krasnaja Armią (nasi przeważali tylko w liczbie samolotów, które pochodziły przedewszystkim ze zdobytego przez PW lotniska na Ławicy). Jak widać, Polacy nie Czesi, o swoje walczyć potrafią mimo wielu przeciwności.
Co ciekawe, samo też określenie Bitwy Warszawskiej jako "Cud nad Wisłą" miało wówczas wydźwięk ironiczny i zostało stworzone przez przeciwników Józefa Piłsudskiego by umniejszyć jego zasługę w wygraniu bitwy.
Fela - 15-08-2011, 19:36
Temat postu:
Gdzieś kiedyś czytałam, że w wojnie z bolszewikami pomogli nam Węgrzy, dostarczając broń i amunicję. No i gdyby nie ta pomoc Węgrów to nie byłoby cudu nad Wisłą...
Pirex - 15-08-2011, 20:04
Temat postu:
Fela, tak to prawda. Cytat z Wikipedii:

Sojusznicza pomoc z Francji nie docierała z powodu blokady dostaw przez Niemcy, Austrię i Czechosłowację, która 28 lipca 1920 zajęła Zaolzie. II Międzynarodówka Socjalistyczna, popierając bolszewików, agitowała dokerów i marynarzy do blokowania przeładunku zaopatrzenia docierającego do Polski drogą morską przez port w Gdańsku. W początkach lipca 1920 rząd Węgier premiera Pála Telekiego podjął decyzję o udzieleniu pomocy Polsce, przekazując nieodpłatnie i dostarczając w krytycznym momencie wojny na własny koszt drogą przez Rumunię zaopatrzenie wojskowe: 48 milionów naboi karabinowych do Mausera, 13 milionów naboi do Mannlichera, amunicję artyleryjską, 30 tysięcy karabinów Mauser i kilka milionów części zapasowych, 440 kuchni polowych, 80 pieców polowych. 12 sierpnia 1920 do Skierniewic dotarł transport m.in. 22 milionów naboi do Mausera z fabryki Manfréda Weissa w Czepel.

Łącznie w latach 1919-1921 rząd Królestwa Węgier przekazał Polsce blisko 100 milionów pocisków karabinowych, ogromne ilości amunicji artyleryjskiej, sprzętu i materiałów wojennych.

Anonymous - 15-08-2011, 20:41
Temat postu:
Lady Makbet napisał/a:
Pamiętasz kto w zeszłym roku postawił pomnik bolszewikom poległym pod Ossowem? Prezydent RP, hrabia "Ups-Gafa" Bul-Komorowski.

A jeśliby ktoś z Twoich bliskich zginą gdzieś na jakiejś wojnie w obcym kraju, np w Iraku to nie chciałabyś żeby był godnie pochowany? Przecież tacy zwykli żołnierze wykonują tylko rozkazy i są mięsem armatnim, nie poszli na tą wojnę dobrowolnie, a Ci którzy wymyślają wojny to nie giną na polu bitwy. Czy w podobno katolickim kraju nie można uszanować zmarłych, którzy byli po prostu ludźmi? To tylko groby one nikomu nie zagrażają, a o wielkości narodu świadczy też jego stosunek do poległych nawet jeśli byli wrogami. Więcej szacunku dla zmarłych zwykłych żołnierzy, którzy byli czyimiś ukochanymi synami czy ojcami. Wstyd mi jako chrześcijaninowi jak czytam takie ziejące nienawiścią wypowiedzi padające z ust prawdziwych katolików, którzy godzinę temu byli na mszy i pewnie jeszcze przystąpili do Komunii Św.
obiezykraj - 15-08-2011, 20:42
Temat postu:
...ale pamietajcie, że nie byłoby "cudu na Wisłą" gdyby najpierw Mieszko nie pokonał Niemców pod Cedynią.... itd

było dużo wcześniejszych bitew, które mogłyby zmienić historię Polski. Pamięta ktoś jakie to były?
Pirat - 15-08-2011, 20:47
Temat postu:
Darek, groby OK, ale nie pomniki! A w Ossowie bolszewikom postawiono pomnik.

http://niepoprawni.pl/files/images/Oss%C3%B3w.preview.jpg
Emillex - 15-08-2011, 20:49
Temat postu:
Węgry miały w tym oczywiście swój cel (wszakże nic za darmo). Gdy Polska prowadziła wojnę z Bolszewikami, Węgry otrząsiwali się po terrorze jaki panował w 1919 roku przez 133 dni to po rozpadzie cesarstwa, gdy władze przejeli komuniści i utworzyli Węgierską Republikę Rad na czele z Bélą Kun (który po interwencji wojsk czechosłowackich, rumuńskich, francusko-serbskich i Miklósa Horthego, zbiegł do Rosji Radzieckiej, następnie skierowano go do Rzeszy by tam zorganizować komunistyczne powstanie. Był zagorzałym zwolennikiem Stalina, za co w zamian został w 1939 roku rozstrzelany...). Lenin oprócz dotarcia do Berlina (przez Polskę) i połączenia się tam z rewolucją niemiecką, miał zamiar równierz ponownie wprowadzić marionetkowe rządy nad Dunajem, później nawet w Belgradzie. Węgry rządzone już wówczas przez nacjonalistów dobrze wiedziały że nie mają szans z bezpośrednią konfrontacją z AC. Zainspirowano pomoc militarną dla II RP, do walki przesłano nawet 30 000 kontygent żołnierzy węgierskich, głównie z ramienia zaplecza techniczno-zaopatrzeniowego. Niestety fakt ten przez wiele lat, po dziś dzień jest przemilczany i nadal uważa się że największą pomoc okazali nam Francuzi. Co ciekawe, pomoc udzielili nam Finowie (kilka tysięcy dolarów), oraz swoją propozycję wysłali sami Niemcy którzy zobowiązali się że wesprą swoimi żolnierzami naszych wojaków. Oczywiście nie za darmo. Za poznańskie...
Miklós Horthy de Nagybánya we wrześniu 1939 odmówił przepuszczenia Wehrmachtu przez terytorium Węgier przeciwko Polsce, czego domagali się Niemcy i nakazał zaminowanie tuneli kolejowych i ich wysadzenie w przypadku próby przedarcia się Niemców siłą.
Anonymous - 15-08-2011, 21:01
Temat postu:
Pirat napisał/a:
Darek, groby OK, ale nie pomniki! A w Ossowie bolszewikom postawiono pomnik.

Nie podawaj nieprawdy, to nie jest pomnik dla uczczenia bolszewików tylko pomnik upamiętniający miejsce pochówku poległych. Gdzie Ty widzisz bolszewicki pomnik? Nie ma na nim żadnych bolszewickich symboli, jest tylko prawosławny krzyż.
Pirat - 15-08-2011, 21:04
Temat postu:
Darek, tak czy siak jest to pomnik a nie groby, na dodatek postawiony na koszt polskiego podatnika. Co to za państwo, które funduje pomniki swoim oprawcom i śmiertelnym wrogom zza Buga? POlsza!
Anonymous - 15-08-2011, 21:14
Temat postu:
@Pirat Mogę Ci pokazać kilka miejsc w Polsce gdzie ludzie opiekują się grobami żołnierzy niemieckich z I i II wojny( i nie jest to teren opolszczyzny), a nawet znam miejsce gdzie dbają o grób carskiego żołnierza zaborcy. Zwykli ludzie robią to po prostu z szacunku dla zmarłych. Szkoda, że wielu katolików nie rozumie na czym polega ich wiara. Poza tym wojna z bolszewikami to było\a już trochę lat temu i jakbyś nie wiedział to się skończyła i wierz mi za Bugiem nie czają się już śmiertelni wrogowie i oprawcy Śmiech
Pirat - 15-08-2011, 21:20
Temat postu:
Darek, opiekować się grobami a stawiać pomniki dawnym wrogom to dwie różne sprawy. Nie mieszaj jednego z drugim.

Poza tym pomnik bolszewików w Ossowie nie jest tematem dyskusji. Zmień płytę!
Beatrycze - 15-08-2011, 21:30
Temat postu:
Polecam ciekawą stronę o wojnie polsko-bolszewickiej:

www.1920wojna.pl
Pirat - 15-08-2011, 21:35
Temat postu:
A ja polecam ten krótki film:


Anonymous - 15-08-2011, 21:44
Temat postu:
A czy wspomniał ktoś, że trochę w tym cudzie pomogło złamanie rosyjskich szyfrów dzięki czemu strona polska znała ruchy bolszewików i mogła dzięki temu skutecznie odeprzeć atak.
Beatrycze - 15-08-2011, 21:51
Temat postu:
Darek, to znany fakt. Tutaj można o tym przeczytać.
Anonymous - 15-08-2011, 21:53
Temat postu:
Myślę, że bez znajomości tych szyfrów ten cud nie byłby niestety taki pewny
Beatrycze - 15-08-2011, 21:56
Temat postu:
Darek, dlatego też przełomowa Bitwa Warszawska podczas wojny polsko-bolszewickiej określana jest jako "cud nad Wisłą". Czyli wojna cudem wygrana. Nie zapominajmy też o nieocenionej pomocy militarnej Węgrów!
Emillex - 15-08-2011, 22:03
Temat postu:
Cudem wygrała, to fakt, jednak powtarzam że pierwotnie określenie "Cud nad Wisłą" miało na celu umniejszenie roli Józefa Piłsudskiego w wygranej i zostało wymyślone przez przeciwników marszałka.
Ralny - 15-08-2011, 22:37
Temat postu:
Lustro Piłsudskiego

Jeśli podczas wojny polsko-bolszewickiej doszło do jakiegoś cudu, to były nim genialne umiejętności polskich kryptografów. Taką tezę od lat głosi prof. Grzegorz Nowik z PAN i muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku

Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją 1918–1920” i „Zanim złamano «Enigmę»…rozszyfrowano Rewolucję – Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją 1918–1920”.

Co badacza wojny polsko-bolszewickiej do tego wniosku przywiodło? Ogromna liczba danych o Armii Czerwonej, jaką dysponowało polskie dowództwo, dokument z lipca 1920 roku, o tym, że 6 polskich radiostacji polowych zostało przeznaczonych wyłącznie do nasłuchu I Armii Konnej Siemiona Budionnego (w całej polskiej armii było wówczas tylko 26 radiostacji) i w końcu akta polskiego Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Generalnego (wywiadu) – kilka tysięcy rozszyfrowanych sowieckich depesz – znalezione w Centralnym Archiwum Wojskowym. One ostatecznie dowodzą, że Polacy łamali rosyjskie szyfry na skalę, można rzec, przemysłową, że mieli w ręku niesamowitą broń. Jak tłumaczy obrazowo prof. Nowik – lustro, w którym cały czas śledzili poczynania wroga.

Kowalewski, czyli cud prawdziwy

Polski radiowywiad zorganizował major Karol Bołdeskuł. Ten oficer o dziwnie brzmiącym nazwisku podczas I wojny światowej był przez dwa lata szefem radiowywiadu wojsk centralnych na froncie wschodnim. Do służby w polskim wywiadzie ściągnął go pierwszy szef Oddziału Informacyjnego ppłk. Józef Rybak – też b. oficer c.k. armii. Bołdeskuł znał doskonale struktury, procedury, zasady funkcjonowania, zwyczaje obowiązujące w rosyjskiej radiotelegrafii, a nawet jej systemy szyfrowe. Był tylko jeden szkopuł – nie znał języka rosyjskiego. Więc chociaż od 1919 roku polskie radiostacje prowadziły coraz bardziej uporządkowany nasłuch wszystkich państw graniczących z Polską, a nasi specjaliści potrafili rozpoznawać po sygnałach wywoławczych radiostacji, ugrupowania i skład jednostek Armii Czerwonej, to jej zaszyfrowane depesze były na ogół nie do odczytania – chyba że udało się zdobyć szyfry. Bolszewicy jednak, jak każda armia, zmieniali je co jakiś czas.

Latem 1919 roku w Oddziale Informacyjnym, w jego Biurze Szyfrów, zaczął służbę por. Jan Kowalewski. Właśnie wrócił do Polski razem z 4. Dywizją Strzelców gen. Żeligowskiego (był tam szefem wywiadu). Kowalewski, łodzianin, absolwent politechniki w Liege, rosyjski znał świetnie. W dodatku w armii carskiej, w szeregi której wcielono go w 1915 roku, kiedy mieszkał i pracował w Białej Cerkwi, był oficerem służb inżynieryjnych. A w skład tych wojsk wchodziły pododdziały telegraficzne i radiotelegraficzne. To właśnie Kowalewski, chemik z zawodu, lingwista z zamiłowania, jako pierwszy złamał rosyjski szyfr.

Błogosławione skutki nudy

Zrobił to trochę z nudów. Pewnej nocy, w sierpniu 1919 roku, zastępował na służbie kolegę. Monotonny dyżur polegał na czytaniu korespondencji radiowej, przejmowanej przez polskie stacje (Kowalewski znał, oprócz rosyjskiego, język francuski, niemiecki i ukraiński). Spośród mnóstwa depesz zaintrygowały go dwa bolszewickie telegramy. Jeden był zaadresowany do dowództwa XII Armii w Kijowie. Druga depesza była całkowicie zaszyfrowana, tylko słowo „delegat” było napisane w niej otwartym tekstem. Resztę liter zastępowały grupy cyfr. Kowalewski, który ni w ząb nie znał się na kryptografii, ale służąc w rosyjskiej armii szyfrował wiele dokumentów, postanowił sprawdzić, czy uda mu się zakodowany telegram rozgryźć.

Z lektur – z literatury pięknej, nie fachowej – wiedział, że w takich sytuacjach należy przede wszystkim znaleźć punkt zaczepienia. Przyjął, że w szyfrogramie jest słowo „dywizja”, w którym, w języku rosyjskim, w każdej z trzech sylab jest litera „i” a potem zaczął szukać takiej sekwencji cyfr, gdzie co druga grupa będzie identyczna. Znalazł. Zauważył też błąd szyfranta – depesze były podpisane raz szyfrem, raz jawnym tekstem. Nad ranem bolszewicki telegram przestał być tajemnicą, Kowalewskiemu zaś, gdy wieść o tym, że złamał bolszewicki szyfr dotarła do dowództwa, polecono zorganizować nowy oddział Biura Szyfrów.

Tak powstał Wydział Szyfrów Obcych, do którego armia przydzieliła oficerów doskonale znających języki, a Kowalewski do współpracy wciągnął najwybitniejszych polskich matematyków, profesorów Wacława Sierpińskiego, Stanisława Leśniewskiego i Stefana Mazurkiewicza oraz młodych asystentów uniwersyteckich gdyż uznał, że same metody lingwistyczne łamania szyfrów (za pomocą sekwencji, czyli częstotliwości występowania liter w danym języku) nie wystarczą. Tak powstała polska szkoła kryptoanalizy, której najbardziej znanym osiągnięciem jest złamanie kodów niemieckiej „Enigmy”.

Jak złamano rewolucję

W lutym 1920 zorganizowano pierwszy kurs kryptograficzny i już wiosną na szczeblu frontów armii utworzono specjalne komórki, które na bieżąco zajmowały się rozszyfrowywaniem depesz. Biuro Szyfrów Obcych skupiało się przede wszystkim na łamaniu nowych kluczy szyfrowych. To znacznie przyspieszało prace. Pod koniec wojny polsko-bolszewickiej Polacy doszli do takiej wprawy, że łamali szyfry wroga w dwie godziny. Łącznie do końca roku 1920 Wydział Szyfrów Obcych złamał 100 kluczy szyfrowych i odczytał ok. 3 tys. szyfrogramów. A Kowalewski złamał klucze szyfrowe nie tylko bolszewików – także „białych” Rosjan, ukraińskie, zajmowały go szyfry litewskie i niemieckie.

Najważniejsze rozszyfrowane meldunki i rozkazy trafiały bezpośrednio na biurko Józefa Piłsudskiego i szefa sztabu generalnego WP. Tak też stało się z depeszą, którą radiostacja w Warszawie przejęła 12 sierpnia 1920 roku. Był to wielostronicowy telegram do 16 Armii bolszewickiej. Musiał to być bardzo ważny rozkaz operacyjny, skoro do jego przekazania użyto nowego szyfru.

„Szczęśliwie w ciągu godziny szyfr zaczął się rozwiązywać – wspominał po latach na falach Wolnej Europy Kowalewski. – Jeszcze depesza ta nie była w pełni odczytana, gdy już wiedzieliśmy z fragmentów, że jest to wielki rozkaz o decydującym natarciu na samą Warszawę. (…) Każda minuta stawała się droga, lecz otuchy dodawały nam depesze radiowe wysyłane przez sztaby dywizji bolszewickich żądające powtórzenia rozkazu, gdyż przeszkody atmosferyczne poczyniły im luki w odbiorze tak długiego tekstu. Nasz wywiad radiowy przejął ten rozkaz w całości, więc szyfr tymczasem rozwiązywał się u nas nadal bez przeszkód. Bolszewicy byli tak pewni powodzenia, że punkt czwarty tego dramatycznego rozkazu polecał: 27 Dywizja Strzelców ma wykonać główne uderzenie, przeprawić się w rejonie przedmieścia Pragi na drugi brzeg Wisły i zająć Warszawę. Jeszcze gorączkowo kończyliśmy rozwiązywanie szyfru, lecz już podaliśmy jego zasadniczą część do Belwederu, zapytując, czy mamy go przetłumaczyć. Marszałek Piłsudski zadowolił się jednak tekstem rosyjskim”.

Pod użytym przez Kowalewskiego enigmatycznym sformułowaniem „szyfr zaczął się rozwiązywać” kryje się geniusz i jego, i prof. Stefana Mazurkiewicza – bo to oni ów szyfr złamali. A zwał się on, nomen omen – Rewolucja. Odczytanie tego rozkazu ułatwiło polskiej armii organizację obrony stolicy. Mało tego – cały plan bitwy warszawskiej, z decydującym kontruderzeniem znad Wieprza, powstał na podstawie wiedzy o ruchach i zamierzeniach przeciwnika.

Biblią w bolszewika

15 sierpnia, w dniu, w którym polskie wojska odbiły Radzymin a stolica witała wieczorem ciało bohaterskiego kapelana ks. Skorupki, zabitego pod Ossowem, polski wywiad rozszyfrował inną ważną depeszę. Oto dowódca Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski rozkazuje IV Armii, by nie forsowała Wisły między Toruniem a Płockiem, jak wcześniej jej nakazano, lecz zawróciła i uderzyła na 5. Armię gen. Sikorskiego, walczącą pod Nasielskiem. Odbicie Raszyna nic jeszcze ostatecznie nie przesądzało, stolica Polski nadal nie była bezpieczna, Rosjanie bowiem przygotowywali kolejny atak na stolicę.

17sierpnia na podstawie kolejnego przechwyconego meldunku Polacy się zorientowali, że owego rozkazu sprzed dwóch dni dowództwo bolszewickiej armii nie mogło odebrać, bo jedna z dwóch radiostacji, jakimi dysponowało, przepadła 15 sierpnia w Ciechanowie (Rosjanie sami ją zniszczyli, gdy miasto przejściowo zajął 203 Ochotniczy Pułk Ułanów), druga zaś, ta, której depeszę przejęto, w tym czasie nie pracowała, znajdowała się bowiem w drodze. Choć pokusa nadania fałszywego rozkazu mieszającego szyki bolszewikom była wielka, szefostwo polskiego wywiadu, by przeciwnik nie zorientował się, że jego szyfry są łamane, zdecydowało się na dywersję radiową. Warszawska radiostacja zaczęła nadawać z Cytadeli, przez dwie doby na okrągło, na tych samych falach, na których w Mińsku Litewskim pracowała radiostacja dowództwa Frontu Zachodniego, Ewangelię św. Jana. Biblię dostarczył kapłan stołecznego garnizonu. Dzięki temu wojska Sikorskiego mogły zwycięsko walczyć z III i XV armią bolszewicką. A gdy w końcu IV Armia zawróciła, było już za późno by zmienić wynik bitwy.

Gdzie dwóch się bije…

Polskie najwyższe dowództwo miało też wgląd w konflikt między Tuchaczewskim a Stalinem (wówczas komisarzem Frontu Południowo-Zachodniego). W tej rozgrywce Siemion Budionny, dowódca I Armii Konnej, trzymał stronę przyszłego dyktatora. 19 sierpnia Kowalewski informuje Józefa Piłsudskiego, że 16 sierpnia w związku z polskim kontruderzeniem znad Wieprza, Tuchaczewski nakazał Budionnemu, by ten skierował się na Włodzimierz Wołyński (konarmia szła wtedy na Lwów, który Stalin bardzo chciał zdobyć), a Budionny ów rozkaz zignorował. Naczelny Wódz dowiedział się też, iż dopiero dyrektywa Lwa Trockiego podpisana 17 sierpnia zmusiła go, by się Tuchaczewskiemu podporządkował.

I kiedy w końcu Budionny rozkaz zaczął wykonywać, najpierw utknął pod Zamościem, którego zdobyć mu się nie udało, a potem został doszczętnie pobity w bitwie kawaleryjskiej pod Komarowem.To, że Polacy metodycznie i systematycznie łamią bolszewickie szyfry było tajemnicą tajemnic polskiego wywiadu. Ani Piłsudski, ani nikt w wtajemniczonych wojskowych nie pisnął na ten temat ani słówka. „Wywiad doniósł” „z informacji wywiadu wynika” – pisali.

Pewnym wyłomem w murze tej tajemnicy była skromna książka Mieczysława Wyżła- Ścieżyńskiego, wydana w 1928 roku w Przemyślu, „Radiografia jako źródło wiedzy o nieprzyjacielu”, gdzie podano przykłady działania polskiego radiowywiadu w wojnie roku 1920. Nigdy nie była wydawniczym hitem, choć Rosjanie szybko ją przetłumaczyli. Lecz w to, że Polacy potrafili łamać ich szyfry, nie uwierzyli.

źródło: Ewa Zarzycka, Tygodnik Solidarność
szpak - 20-09-2011, 19:03
Temat postu:





Ralny - 27-11-2011, 17:57
Temat postu:
„Bolszewika goń, goń, goń!”

Mimo iż premiera nowego filmu Jerzego Hofmana Bitwa Warszawska 1920 miała miejsce we wrześniu ja miałem okazję obejrzeć go całkiem niedawno. Przed obejrzeniem tego filmu zadawałem sobie pytania: czy reżyser klasy i w stylu Jerzego Hofmana podoła stworzyć film na miarę dzieła, czy upora się żeby umiejętnie połączyć atmosferę tamtych czasów, z obsadą ról i czy uda się dotrzeć do współczesnego widza, ale i czy będzie próbował coś przekazać widzowi w tym filmie. Dodatkowego smaku temu wydarzeniu nadawał fakt iż film był zrealizowany również w technologii 3D. Film był oceniany przez krytyków jako coś w rodzaju obrazu, a nie dokumentu fabularyzowanego. I rzeczywiście nie było pokazane obrazowo wiele istotnych faktów z Bitwy Warszawskiej jak kontrnatarcie dwóch Armii polskich znad Wieprza 16 sierpnia 1920 r. czy też przełamanie frontu na północ od Warszawy przez kawalerię 5 Armii gen. Sikorskiego i zdobycie bolszewickiej radiostacji Frontu Zachodniego w Ciechanowie.

Istniało jeszcze inne niebezpieczeństwo z Hofmanem w roli reżysera filmu o tak doniosłym dla naszej cywilizacji wydarzeniu jak Cud nad Wisłą. Otóż autor kojarzyć się może z opcją lewicową, internacjonalistyczną (w 2005 r. sprzyjał kandydatowi SLD na Prezydenta W. Cimoszewiczowi). W związku z tym film mógł być wypaczony ideologicznie poprzez różne kruczki i chochliki.

Przez całość filmu przewija się historia romansu aktorki teatru rewiowego i socjalistycznego literata, idealisty, nieśmiało sympatyzującemu bolszewizmowi. Wątek romansowy nie jest oryginalny u Hofmana w tym filmie, a mianowicie nawiązuje on do wątków romansowych z Potopu i Ogniem i Mieczem, z tą tylko różnicą że ślub kochanków był na początku, a nie na końcu filmu i kończy się sceną w szpitalu wojskowym, gdzie Ola Raniewska jako sanitariuszka odnajduje swego męża Jana a ten wyznaje jej że spełnił swą obietnicę daną jej w dniu ślubu i dniu wyruszenia na wyprawę kijowską że wróci z wojny.

Początek filmu nie nastraja ku temu że jest on udany pod względem powagi tamtych dni, ludzi i wydarzeń. Prostackie niemalże wulgarne zachowanie głównego bohatera Jana i jego kompanów nastrajają widza że tak w filmie będzie dalej, że będzie ośmieszona i skompromitowana cała tamtejsza epoka, postaci historyczne, nastroje społeczne i doniosłość wydarzenia. Tak jednak nie jest: Hofman albo postraszył widza że Cud nad Wisłą przedstawi w barwach lewacko-anarchistycznych, albo przedstawił głównego bohatera jako głupkowatego idealistę, któremu wojna i niewola sowiecka wybiła z głowy idee Lenina i Trockiego. Jednakże Jan Krynicki, idealista socjalistyczny idący na wojnę z bolszewikami walczy za swój kraj Polskę, a nie za idee, które teoretycznie niosą bolszewicy na zachód Europy. I z chwilą wyjścia na wojnę jest ważniejsze poczucie obowiązku jak pokazuje obraz filmu Hofmana. Z pamiętników, diariuszy i wspomnień naszych przodków wynika że ważniejsze dla naszych przodków było obrona niepodległości Państwa Polskiego niż idee państwa socjalnego i tak utopijne o czym przekonuje się Jan w niewoli u czekisty Bykowskiego. Jego idealizm, obojętność wojną i polityką Marszałka Piłsudskiego pod wpływem wydarzeń ustępują miejsca heroizmowi walki o zagrożony byt Ojczyznę, ale i też o to by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się idei bolszewickich nawet za ceną własnej krwi. Tak właśnie pokazana jest atmosfera polskiego lata 1920 r., a przeciw obojętności do polityki i wojny (o której pisał we swych wspomnieniach brytyjski dyplomata D’Abornon) zostali wysyłani charyzmatyczni przywódcy tamtych czasów Wincenty Witos, ks. Ignacy Skorupka, czy gen. Józef Haller. W filmie może drażnić nadmierna piłsudsczyzna. Nie jest wyraźnie podkreślona rola i znaczenie generała Tadeusza Rozwadowskiego, faktycznego twórcy planu obrony przedmościa, przepraw na Wiśle i kontruderzenia dwóch armii polskich znad Wieprza. Nie jest pokazany zły stan psychiczny Marszałka, gdy armie bolszewików wkraczały na Mazowsze i pod Lwów. Nie ma w filmie jego dymisji z funkcji Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa. Ale i też Piłsudski nie jest pokazany nieskazitelnie w filmie, autor wyraźnie wyeksponował epizod delegacji posłów z Poznańskiego do Belwederu, kiedy to poznański symbol walki o polskość z germanizacją i kulturkampfem ks. St. Adamski nazywa zdrajcą Piłsudskiego patrząc mu w oczy. W tamtych czasach takie wydarzenie było czymś o wielkim znaczeniu i nie pozostawało bez urazy na honorze. Jednakże film nie tylko pokazuje Marszałka Piłsudskiego na wojnie z bolszewikami. Pokazuje heroizm na polu walki naszych rodaków, przezwyciężających słabości w obliczu wroga i zagrożenia, pokazuje zwykłego człowieka, który walczy, ginie, ale i zwycięża.

Film pokazuje walki na przedmościu warszawskim, na cmentarzu radzymińskim, na ulicach miasta i śmierć ks. Skorupki pod Ossowem kiedy to leżąc na ziemi rozpoczyna modlitwę „Zdrowaś Mario…” po czym wstaje i rusza z żołnierzami na pozycje wroga gdy zostaje ranny w głowę modlitwę kończy śpiew Aniołów…

Duże znaczenie dla filmu ma też ukazanie wizerunku obu stron konfliktu. Bolszewicy są przedstawieni jako wstrętna, azjatycka dzicz bez ogłady i żadnej kultury. Polacy i ich Armia mimo słabości i innych niedoskonałości ukazani są jako niezłomni obrońcy swoich ale i też uniwersalnych racji jakim jest cywilizacja, a wszystko razem ujęte jako wspólny czyn wielu ludzi i grup społecznych wzajemnie się wspierających i mobilizujących.

Widzowi siedzącemu na tym filmie zdaje się, że został przeniesiony w tamtą epokę. Film nie jest zatem sztuką edukacyjną, nie uczy historii. Ma charakter wychowawczy, uczy walki ze słabościami w imię wyższych wartości, walka z samym sobą o niedoścignione ideały. Wskazuje że nasi przodkowie wykonali kawał dobrej roboty a my możemy się od nich uczyć mimo iż wiele się zmieniło od tamtych czasów. A dla tych co wierzą w jakieś urojone bzdurzenia o odwiecznej słowiańskiej przyjaźni polsko-rosyjskiej Hofman daje maksymę wypowiedzianą przez wspomnianego czelistę Bykowskiego „Armia bez oficerów przestaje być armią, a naród bez przywódców nie jest narodem!” Jak że odpowiada to prawdzie o Katyniu, okresie stalinowskim, a także o tym co stało się całkiem niedawno pod Smoleńskiem. Tak więc „lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń!” Nawet tego bolszewika, który jest wśród nas!

źródło: NOWY EKRAN
Beatrycze - 15-02-2012, 13:44
Temat postu:
93 rocznica napaści bolszewików na Polskę

14 lutego mija 93 rocznica bitwy z bolszewikami pod Mostami, która rozpoczęła wojnę polsko – bolszewicką. Ten fakt jest mało znany nawet Polakom. Podobnie jak same wojna, chociaż będąca jednym z ważniejszych wkładów Polski w historię świata.

Nasze zwycięstwo zadecydowała bowiem nie tylko o losach II Rzeczypospolitej, ale zahamowała pochód bolszewików na Zachód. Bez zwycięstwa w 1920 r. granice sowieckiej Rosji sięgałyby do Atlantyku.

To właśnie wówczas Polacy zatrzymali ekspansję komunizmu w Europie, co nigdy nie zostało właściwie docenione przez innych. Był zimowy ponury dzień 14 lutego 1919 r. Mosty – niewielkie miasteczko nad Niemnem jakich wiele w tamtym rejonie. Jednak to właśnie tutaj mieszkańcy usłyszeli po raz pierwszy wymianę ognia pomiędzy oddziałami polskiego wojska z grupy dowodzonej przez gen. A. Listowskiego a szpicą jednej z bolszewickich dywizji, która zaatakowała polskich „burżujów” i „ciemiężców”.

Wojna, która zmieniła losy świata

W ten właśnie sposób rozpoczęła się wojna polsko-bolszewicka, która tak naprawdę zadecydowała o losach całej Europy. Niewielka bitwa w |Mostach, mająca charakter bardziej bitwy granicznej niż regularnego starcia dość szybko przerodziła się w następnych miesiącach w regularną wojnę. Polacy musieli ją wygrać za wszelką cenę. Stawką była bowiem świeżo odzyskana niepodległość, na którą czekali przeszło 120 lat. Jednak Polacy chyba nie do końca zdawali sobie wówczas sprawę z tego, że broniąc z wielkim poświęceniem swojej ojczyzny, tak naprawdę ratują całą powojenną Europę.

Dla bolszewików najważniejsze było wówczas rozpalenie rewolucji w całej Europie. To właśnie ten czynnik sprawiał, że wojna z bolszewikami była w zasadzie nieunikniona. Tym samym pokojowe ustalenie nowej granicy z bolszewicka Rosją było po prostu niemożliwe.

Począwszy od grudnia 1918 r. sytuacja na wschodnich rubieżach polskiego państwa wyraźnie zmierzała ku wojnie. Bolszewicy zajęli Mińsk, Wilno, Kowno i dalej parli na Zachód. Na wschodzie stacjonowały jeszcze spore siły niemieckie, które nie zdążyły się ewakuować po podpisaniu zawieszenia broni. Pomimo zawarcia rozejmu w dniu 5 lutego 1919 r. obie sowiecka i polska strony sposobiły się do wojny. W dniach 9-14 lutego 1919r. polskie oddziały obsadziły pozycje na linii Niemna. Już jednak 14 lutego 1919 r. doszło do pierwszego starcia pomiędzy stronami – właśnie w Mostach. Konsekwencją bitwy było utworzenie regularnego polsko-bolszewickiego frontu na ziemiach Litwy i Białorusi. Na początku marca 1919r. Oddziały polskie podjęły ofensywę i opanowały Nowogródek, Baranowicze, Lidę i Wilno. Fiasko podjętych rozmów pokojowych było przyczyną nowej polskiej ofensywy, w wyniku której opanowano Mińsk, Bobrujsk i przekroczono linię Berezyny. W lipcu 1919r. wojna polsko – bolszewicka rozpętała się również na Ukrainie. We wrześniu 1919r. Józef Piłsudski zawarł układ z przywódca Ukraińskiej Republiki Ludowej S.Petlurą w sprawie wspólnej walki z bolszewikami. Nie udało się J.Piłsudskiemu zawrzeć porozumienia z rosyjskim „białym” generałem A.I. Denikinem. W październiku 1919r. przerwano działania wojenne i rozpoczęto kolejne pertraktacje z bolszewikami najpierw w Moskwie, potem w Mikaszewiczach. Pod koniec 1919 pod polską kontrolą znajdowały się tereny na zachód od rzek Zbrucz, Słucz, Zwiahel, Uborć, Berezyna. W tym samym czasie uwolnione z frontu polskiego spore siły sowieckie przystąpiły do kontrofensywy i rozbiły siły Petlury i gen. A.I. Denikina.

Kolejne pertraktacje pokojowe, również nie przyniosły zasadniczego przełomu w wojnie. Obie strony sposobiły się do kolejnej ofensywy. 25 kwietnia 1920 r. ruszyła nowa polska ofensywa na Ukrainie. Oddziały gen. E. Rydza-Śmigłego, wspierane przez oddziały ukraińskie, zajęły 7 maja 1920 zajęły Kijów, a 9 maja zdobyły przyczółki na Dnieprze. W drugiej połowie maja 1920r. Sowieci rozpoczęli kontrofensywę nad Dźwiną i Berezyną oraz na Ukrainie. 5 czerwca 1920 r. sowiecka armia Budionnego przerwała polską obronę pod Samohorodkiem i zagroziła odcięciem polskich oddziałów w Kijowie, zmuszając je do wycofania się na Zachód. Posuwająca się za Polakami Armia Czerwona dotarła w sierpniu 1920 r do Wisły i zagroziła bezpośrednio Warszawie. Sytuacja Polski była wówczas najbardziej krytyczna na przestrzeni całej wojny. Już wcześniej bolszewicy utworzyli w Białymstoku własny Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski przygotowując się do „zainstalowania” go w Warszawie. Widmo klęski polskiego państwa pukało do bram.. Tak się jednak nie stało. Stoczona przez siły polskie w dniach 13 – 25 sierpnia 1920r. bitwa warszawska uznana została za prawdziwy „cud nad Wisłą”. Polacy odparli nie tylko frontalny atak wojsk bolszewickich na Warszawę, ale przede wszystkim błyskawicznie przeszli do kontrofensywy znad Wieprza. Dzięki temu manewrowi siły polskie znalazły się na tyłach armii Tuchaczewskiego, zmuszając go do odwrotu. We wrześniu 1920 r. M.N. Tuchaczewski próbował jeszcze organizować obronę na linii Niemna, jednak i tym razem został pobity. Klęskę poniosła także siły bolszewickie na południu Polski. Po przegranych bitwach pod Komarowem i Hrubieszowem bolszewicy zmuszeni zostali do frontalnego odwrotu. Do połowy października 1920r. Polacy osiągnęli linię: Tarnopol, Dubno, Mińsk, Dryssa.

W tej sytuacji 12 października 1920 podpisano układ o zawieszeniu broni i rozpoczęto negocjacje pokojowe. 18 marca 1921 podpisano traktat pokojowy w Rydze, który przede wszystkim ostatecznie ustalił kształt wschodniej granicy Polski. Tym samym przypieczętowano koniec wojny, której początek dało starcie w Mostach w dniu 14 lutego 1919r.

Polacy pochłonięci wewnętrznymi problemami słabo wykorzystali swój sukces w wojnie z bolszewikami. Zresztą propaganda wojenna nigdy nie była nasza mocna stroną. Dlatego ta wojna była, i z pewnością nadal będzie ważna tylko dla nas. A w rzeczywistości wojna ta uratowała zachodnie demokracje przed bolszewicka inwazją. Zauważył to tylko francuski generał Louis A. Faury stwierdzając, że "nad Wisłą i nad Niemnem szlachetny ten naród oddał ponownie światu cywilizowanemu usługę, którą nie doceniono".

Francuzi i Anglicy nie chcieli uznać, że Polacy jako pierwsi pokonali bolszewicka armię, która gdyby nie ich zwycięstwo z pewnością poiłaby swoje konie w Atlantyku. Dla nich była to „wojna karzełków, a nie olbrzymów”. Tymczasem polskie zwycięstwo nie było wcale gorsze od zwycięstwa Temistoklesa, Aleksandra Wielkiego, Cezara, Gustawa Adolfa, wielkiego Kondeusza i wielu innych wielkich wodzów. Tylko lord Edgar D’Abernon uznał za niezbędne „wytłumaczenie europejskiej opinii publicznej, że w roku 1920 Europę zbawiła Polska”.

źródło: Nowy Ekran
Pirat - 26-03-2012, 15:18
Temat postu:
Kulisy bolszewickiego przewrotu w 1917 r.

Film dokumentalny z 1995 roku.
Scenariusz i reżyseria: Maciej Zakrocki
TVP Historia - "Zakręty dziejów"

Finansowanie Lenina oraz jego przewrotu bolszewickiego przez Niemcy i Wall Street. Polscy socjaliści wyciągnęli Lenina z austriackiego więzienia w 1914 r. Propaganda bolszewicka w Niemczech za pieniądze niemieckie. Wojna polsko-bolszewicka w 1920 roku i sowiecka, antypolska propaganda.


Paszczak - 26-03-2012, 17:11
Temat postu:
"Gdy Polska prowadziła z bolszewikami walkę na śmierć i życie, tylko Węgry udzieliły jej pomocy"

Przejdź do artykułu...
Ralny - 14-08-2012, 19:17
Temat postu:
Wiktoria warszawska czy „cud nad Wisłą”? O roli Józefa Piłsudskiego w bitwie warszawskiej 1920 roku.

Bitwa warszawska to zakrojona na olbrzymią skalę operacja strategiczna przeprowadzona na obszarze kilkudziesięciu tysięcy kilometrów kwadratowych. Uczeni, publicyści i pasjonaci historii do dziś spierają się o to, kto był autorem planu bitwy oraz kto odpowiada za jej finalny sukces. Czy był to Józef Piłsudski?

Więcej: http://histmag.org/?id=6967
Galanonim - 14-08-2012, 19:25
Temat postu:
Dwa lata temu Bronisław Komorowski próbował przekonać Polaków do czczenia bolszewickich najeźdźców-zbrodniarzy

Pomnik bolszewików stoi, ale pamięć o haniebnym pomyśle czczenia najeźdźców, okrywa niesławą jego twórców - w tym Bronisława Komorowskiego. Może warto by powiedzieli przepraszam?

Dokładnie dwa lata temu, 14 sierpnia 2010 roku, miało się odbyć uroczyste odsłonięcie okazałego pomnika bolszewików, którzy zginęli z rąk obrońców naszej ojczyzny, na polskich ziemiach w 1920 roku.

Czytaj dalej...
Dudzio - 14-08-2012, 20:12
Temat postu:
Jako że mieszkam w sąsiedztwie Ossowa doszły mnie bardzo smutne wieści o tym, że ze względu na brak porozumienia między rotmistrzem Andrzejem Michalikiem a resztą osób odpowiedzialnych za plenerową inscenizację Bitwy Warszawskiej rotmistrz prawdopodobnie ostatni raz będzie reżyserował to widowisk Sad Możemy przypuszczać, że solidarnie z nim z rekonstrukcji wycofa się wtedy I Pułk Ułanów Krechowieckich. Nie muszę raczej mówić ile widowisko straci na braku efektownych ułańskich szarż...
No nic, póki co do zobaczenia jutro na polach Ossowa!
Ralny - 14-08-2012, 23:31
Temat postu:
Skąd się wzięły polish jokes?

Polacy dzięki mobilizacji całego narodu zdołali w 1920 roku zmienić bieg historii – tak, że światowy plan komunistycznej ofensywy na terytorium co najmniej połowy Europy nagle i niespodziewanie upadł. Nic więc dziwnego, że młody jeszcze komunizm powziął śmiertelną nienawiść w stosunku do Polski i wszystkiego, co się z nią wiązało.

Czytaj więcej:
http://www.pch24.pl/skad-sie-wziely-polish-jokes-,5004,i.html
Minerva - 15-08-2012, 02:21
Temat postu:
1920 - Bitwa, która wpłynęła na kształt obecnego świata

W 1920 roku Polacy dokonali czegoś, czego nie dokonał żaden inny naród - w otwartej walce pokonaliśmy Armię Czerwoną i wygraliśmy wojnę z sowietami.

Więcej:
http://niepoprawni.pl/blog/6558/1920-bitwa-ktora-wplynela-na-ksztalt-obecnego-swiata
Galanonim - 15-08-2012, 13:43
Temat postu:
Panie Komorowski twój pomnik w Ossowie czeka

Poświęcony Rosjanom i wybudowany pospiesznie tuż po katastrofie smoleńskiej, jakby w podzięce za dar z niebios, czyli fotel prezydencki.

Kontrowersyjny tym bardziej, im bardziej ze strony oficjeli na opór napotyka przez te dwa lata pomysł wybudowania pomnika Prezydentowi, który zginął w tej katastrofie.

Przejrzałem cały program dzisiejszych obchodów w tym miejscu i nie napotkałem ani jednego akcentu, który odniosiłby się do tego wstydliwego votum.

Nikt oficjalnie nie zapali zniczy, nie przyniesie kwiatów. Miejscowe władze sprzed dwóch lat z byłym burmistrzem Wołomina na czele, które zostały sprytnie wmanewrowane przez kancelarię prezydencką i zaangażowane w tą budowę dostały w ostatnich wyborach przysłowiowego kopa w dolną część pleców i spuszczone z wodą, więc mają w nosie celebrację wydarzenia, które przyniosło im tylko straty polityczne.

Wynik tych wyborów zadaje także kłam oszczerstwom m.in. Gazety Wyborczej, jakoby okoliczni mieszkańcy byli zadowoleni z inicjatywy Komorowskiego, a niezadowolenie podczas otwarcie wyrażali tylko sprowadzeni w formie desantu zadymiarze z innych rejonów.

Tak, czy inaczej dziś w Ossowie wielkie święto i składanie kwiatów obok zniszczonego, skromnego pomnika poświęconego obrońcom Ojczyzny z 1920 roku, zaś marmurowy monument pomysłu hrabiego poświęcony najeźdźcom świeci pustkami i wstydliwym zapomnieniem.

Pytanie do kancelarii prezydenta, co będzie, jak się bracia ze Wschodu dowiedzą o tym nietakcie, czy wręcz jawnej prowokacji?

Czy nie grozi to międzynarodowym skandalem dyplomatycznym?

Trzeba było wysłać z bukietem choćby swego doradcę Nałęcza, który wielokrotnie pomysłu bronił, a i do Rosjan nie jest mu przecież specjalnie daleko. Taki swój człowiek z poprzedniej epoki, były sekretarz PZPR, jednej z dwu bratnich partii, związanych podobno więzami przyjaźni na zawsze.

No i oczywiście należało zapewnić "odpowiednią opiekę", aby ta pozytywnie nastawiona do pomnika wystawionego najeźdźcom okoliczna ludność w przypływie euforii nie zrobiła temu wspaniałemu doradcy przypadkowo krzywdy.

Zapewne w zamierzeniu było, aby "tłumy turystów z Rosji i polskich sympatyków" przybywające w tym dniu miały psuć patriotyczne święto Polaków, niczym lewackie bojówki zadymiarzy marsz 11 listopada.

Co prawda do końca to się chyba nie udało, ale mimo wszystko trochę głupio w dwa lata zapomnieć, o takiej "fajnej inicjatywie".

źródło:
http://internaut.nowyekran.pl/post/71238,panie-komorowski-twoj-pomnik-w-ossowie-czeka
Minerva - 15-08-2012, 18:50
Temat postu:
http://niepoprawni.pl/blog/624/15-sierpnia-1920-chwala-braciom-wegrom

Reżimowe media od niechcenia transmitują rocznicowe obchody odparcia bolszewickiego ataku z 1920 r. Robią to tak, aby w centrum uwagi był P.rezydent poszerzający zastępy przybocznej generalicji i oczywiście aby nie zadrażnić sowieckiego imperium zwłaszcza podczas wizyty patriarchy.

W ramach tych przemilczeń oczywiście nie ma ani słowa o wielkiej, bohaterskiej i - bądźmy szczerzy - przełomowej dla losów "cudu nad Wisłą" pomocy Węgrów. Łatając więc tę umyślą łżemedialną lukę zamieszczam dwa materiały stanowiące dość głęboką niszę.

Pierwszy z nich to krótka wypowiedź dyrektora Węgierskiego Instytutu Kultury w Warszawie, dra Jánosa Tischlera. Pomimo że materiał widnieje na youtube od 15 marca br., nie doczekał się do obecnej chwili nawet stu odsłon (!!!)



Drugi materiał opisuje bardziej szczegółowo pomoc Braci Węgrów w 1920 r., przy czym ten mainstreamowo zmilczany wycinek historii ujawniono w reakcji na skandaliczne zachowanie prosowieckiego P.rezydenta przy okazji obchodów Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej w ubr. w stolicy.

http://www.bibula.com/?p=35105
Victoria - 15-08-2012, 21:54
Temat postu:
Po zakończeniu uroczystości na Placu Piłsudskiego, prezydent wraz z generalicją, mieli złożyć wieniec pod pomnikiem Piłsudskiego. Niestety, rozbawiony prezydent ściskał dłonie lemingom, nawet nie spojrzał w stronę pomnika, chociaż przechodził tuż obok niego i żołnierzy trzymających wieniec. Olał totalnie. Generalicja też przechodziła, nie salutowała, spieszyli się na obiad. Tylko zażenowani żołnierze, trzymający wieniec nie wiedzieli co z sobą zrobić. Wreszcie wieniec złożył się sam!
SKANDAL i HAŃBA!




Pirex - 15-08-2012, 23:36
Temat postu:

Galanonim - 17-08-2012, 21:11
Temat postu:
Jak Węgry pomogły Polsce wygrać wojnę z bolszewikami:

http://nczas.com/wiadomosci/polska/jak-wegry-pomogly-polsce-wygrac-wojne-z-bolszewikami/
Victoria - 20-08-2012, 15:37
Temat postu:
„Cud nad Wisłą” z pomocą Węgrów i kolejarzy z Kłaja

Bitwa Warszawska z jednej strony przypisywana jest geniuszowi dowódczemu Marszałka Piłsudzkiego, z drugiej Boskiej interwencji z Nieba Matki Boskiej. Jednak czy Cud nad Wisłą dokonałby się bez tysięcy Polaków walczących o swoje niepodległe państwo, i bez skutecznego wsparcia Węgrów?

Więcej:
http://www.sil9.pl/index.php/historia/382-cud-nad-wis-z-pomoc-wgrow-i-kolejarzy-z-kaja.html
Pirat - 24-08-2012, 14:46
Temat postu:
Jaką to sieczkę trzeba mieć w głowie, żeby wpaść na pomysł stawiania sowietom pomników w rocznicę Bitwy Warszawskiej?

Więcej TUTAJ
rumburak - 24-08-2012, 23:17
Temat postu:
Przez szacunek dla Naczelnika Państwa, proszę o poprawną pisownię jego nazwiska.
Galanonim - 24-08-2012, 23:18
Temat postu:
Pierwsze polskie wydanie wspomnień z wojny polsko - bolszewickiej Jędrzeja Giertycha, znanego polityka, dyplomaty i publicysty, jednego z przywódców Stronnictwa Narodowego, bliskiego współpracownika Romana Dmowskiego.


Pirat - 22-10-2012, 11:41
Temat postu:
Z dokumentów samorządowych wynika, że pomnik żołnierzy bolszewickich odsłonięty 2 listopada 2010 r. w Ossowie wybudowano z pominięciem prawa. – Ten plamiący honor polskich żołnierzy pomnik powinien być rozebrany – mówi „Codziennej” Ryszard Walczak, radny powiatu wołomińskiego.

Pomnik postawiony bolszewickim najeźdźcom od początku swojego powstania budził kontrowersje. Przypomnijmy – inicjatorem budowy tego pomnika była Rada Pamięci Walk i Męczeństwa. Odsłonięcie pomnika-mogiły miało się wpisać w obchody 90. rocznicy Bitwy Warszawskiej. W organizowanych w sierpniu 2010 r. uroczystościach mieli wziąć udział najwyżsi przedstawiciele władz Polski i Rosji, z prezydentem Bronisławem Komorowskim na czele. Ostatecznie w związku z licznymi protestami nie doszło do zapowiadanego na 14 sierpnia odsłonięcia pomnika. Odsłonięto go dopiero w listopadzie 2010 r.

Więcej: http://www.bibula.com/?p=62128
Ralny - 15-08-2013, 15:09
Temat postu:

Victoria - 15-08-2013, 21:31
Temat postu:
Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 roku, zwana też Cudem nad Wisłą, była jedną z trzech najważniejszych bitew XX wieku w dziejach świata, a zarazem jedną z osiemnastu decydujących w całej historii ludzkości. Wojsko Polskie zatrzymało pod Warszawą i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej.

Czy wiesz, że w czasie wojny polsko-bolszewickiej Węgrzy na własny koszt przysłali zaopatrzenie dla Polaków?

12 sierpnia 1920 roku do Skierniewic dotarł transport z Węgier. Na własny koszt Węgrzy wysłali przez Rumunię pociąg z zaopatrzeniem wojskowym. Ładunek składał się z 30 tysięcy karabinów Mauser i kilku milionów części zapasowych, 48 milionów naboi karabinowych Mausera, 13 milionów naboi Mannlichera, amunicję artyleryjską, 440 kuchni polowych, 80 pieców polowych. Transport miał ogromne znaczenie dla Polski walczącej z bolszewicką nawałą.
Lady Makbet - 15-08-2013, 23:05
Temat postu:
Kpt. Józef Kowalski – Jedyny żyjący weteran wojny polsko-bolszewickiej.

Dzisiaj obchodzimy 93. rocznicę Bitwy Warszawskiej, zwanej „Cudem nad Wisłą”. Z tej okazji pragniemy przedstawić Państwu sylwetkę ostatniego żyjącego weterana wojny polsko-bolszewickiej, a zarazem najstarszego żyjącego mężczyznę na świecie – Kpt. Józefa Kowalskiego. W lutym skończył 113 lat!

http://wmeritum.pl/kpt-jozef-kowalski-jedyny-zyjacy-weteran-wojny-polsko-bolszewickiej/


Pirat - 17-08-2013, 00:56
Temat postu:

Pirat - 17-08-2013, 21:58
Temat postu:
Ze strachu przed reakcją Rosjan ludzie prezydenta Komorowskiego blokowali inicjatywę odsłonięcia pamiątkowej tablicy

„Nasz Dziennik" informuje o skandalu dyplomatycznym związanym z odsłonięciem tablicy upamiętniającej węgierską pomoc w czasie wojny z bolszewikami w 1920 roku.

Czytaj dalej...
Pirat - 19-08-2013, 00:48
Temat postu:
Uroczystość odsłonięcia tablicy w hołdzie Narodowi Węgierskiemu za pomoc żołnierzom polskim walczącym w 1920 z bolszewickim najeźdźcą. Ossów 14.08.2013r.


Victoria - 15-08-2014, 14:12
Temat postu:
Nasza historia to nie tylko powstania i przegrane wojny, ale także bardzo ważne zwycięstwa, o których rzadko się wspomina, gdyż według rządzących "elyt" mamy być słabymi, pozbawionymi godności niewolnikami do dojenia. Jesteśmy dużym europejskim narodem i mamy prawo być silni i dumni.

Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 roku, zwana też Cudem nad Wisłą, była jedną z trzech najważniejszych bitew XX wieku w dziejach świata, a zarazem jedną z osiemnastu decydujących w całej historii ludzkości. Wojsko Polskie zatrzymało pod Warszawą i zwyciężyło milionową nawałę armii bolszewickiej

Cześć i chwała bohaterom!


Viljar - 16-08-2014, 08:56
Temat postu:
Nie zgadzam się z tymi "rządzącymi elitami" - brak zainteresowani tym świętem jest przeciw, a nie za wolą rządzących. Z przykrością stwierdzam, że o ile rocznica będącego bezapelacyjnie klęską pod każdym względem Powstania Warszawskiego budziła wielkie emocje parę tygodni naprzód, to wczorajsza rocznica naszego zwycięstwa przeszła zupełnie bez echa - również w środowiskach narodowych/patriotycznych. Na przykład we Wrocławiu żadnej uroczystości, żadnej parady, nic... Owszem, była jakaś msza, jakieś złożenie wieńców, ale ani ludzie, ani media się nie zainteresowali. W latach ubiegłych to samo pamiętam z Trójmiasta. A narodowcy najchętniej pienią się i machają szabelką właśnie w rocznicę klęsk.

Moja opinia jest taka, że chyba rozpamiętywanie klęsk wychodzi nam lepiej niż zwycięstw. Poza tym - zwycięstwo jest bezdyskusyjne i nie ma się z kim pożreć, czego podpalić... słowem takie mało ciekawe wydarzenie Wink

A bardziej poważnie: brak szerszych obchodów rocznicy Bitwy Warszawskiej to skutek wyrugowania ze społecznej świadomości tego wydarzenia przez komunistów w latach 1945-1989. Potem zaczęto mówić o tym głośniej, ale potrwają lata, zanim nauczymy się pamiętać i czcić zwycięzców, a klęski będziemy pamiętali tylko w kontekście analizy: co robić, żeby więcej do tego nie dopuścić.

Na koniec dodam tylko, że sami powinniśmy robić jak najwięcej, żebyśmy nie zapomnieli o tym, jak obroniliśmy siebie i całą Europę przez czerwoną zarazą ze wschodu. Europa zapomniała - czy my też musimy?
Victoria - 25-08-2014, 23:51
Temat postu:
Jan Pietrzak wymyślił żeby w Warszawie postawić Łuk Triumfalny dla upamiętnienia Bitwy Warszawskiej. Głos podnieśli ci co marudzą o "upamiętnianiu klęsk": a że to nie ta tradycja, a to, że pomysłodawca sam powinien zapłacić. A za tęczę to przepraszam kto płaci? Najciekawiej zareagowała HGW: nazwała ten pomysł oraz dyskusję o Czterech Śpiących: "uciekaniem od rzeczywistych problemów mieszkańców Warszawy". I to mówi wiceprzewodnicząca partii, która osiągnęła w tym mistrzostwa.

http://wpolityce.pl/polityka/210823-bitwa-warszawska-o-luk-tryumfalny-czas-zaczac-budowac-prawdziwa-polske


blakop - 26-08-2014, 01:20
Temat postu:
Tzw. cud nad Wisłą zapewne zasługuje na większe upamiętnienie niż ma to miejsce w tej chwili. Tym bardziej, że bitwę tą zaliczono do jednej z najbardziej znaczących w dziejach ŚWIATA!!! (spośród 20-stu)
Nie jestem prawicowcem i daleko mi do nich. Daleko mi też do oceniania ile przypadku, a ile celowej woli czy też innych czynników było decydujących w przebiegu tej bitwy. Na dużo większą jednak pamięć niż obecnie z pewnością ona zasługuje... Być może nawet na większą niż 15 sierpnia...
Uważam, że to największy sukces, obok Monte Cassino naszych współczesnych wojsk i zastanawiam się, czy to nie właśnie w tym dniu powinno odbywać się Święto WP... Rozdzielenie Święta Maryjnego i Wojskowego byłoby na rękę chyba wszystkim...
Adrianowro - 26-08-2014, 08:51
Temat postu:
Victoria napisał/a:
Jan Pietrzak wymyślił żeby w Warszawie postawić Łuk


A to jest tam jeszcze miejsce na jakies pomniki ?
Pirex - 26-08-2014, 13:22
Temat postu:
Adrianowro, a mało to jest pomników armii czerwonej? Zrównać je z ziemią i miejsce się znajdzie!
Ralny - 26-08-2014, 17:41
Temat postu:
Kolaboracja Żydów z bolszewikami w 1920 roku

W rocznicowych dyskusjach o wojnie 1920 roku zazwyczaj pomijany jest stosunek Żydów do agresji sowieckiej na Polskę. Fakty o powszechnej kolaboracji Żydów z bolszewikami są ukrywane, pomimo, że w II RP powszechnie o nich dyskutowano.

Cały tekst:
http://www.prawy.pl/historia/6686-kolaboracja-zydow-z-bolszewikami-w-1920-roku
Viljar - 27-08-2014, 08:40
Temat postu:
We Wrocławiu było więcej uroczystości dotyczących rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego niż zwycięstwa nad Wisłą. W innych miastach pewnie było tak samo. Nigdy w życiu nie zrozumiem, dlaczego jedno z największych i najważniejszych naszych zwycięstw jest niemal zapomniane, a jedną z największych klęsk obchodzi się właśnie jak zwycięstwo.
Spodziewam się, że wiele osób nie wie nawet, że 15 sierpnia to coś więcej niż tylko święto kościelne. Niestety, długie lata zamazywania tego wydarzenia przez komunę zrobiło swoje. Poza tym - to już tylko moje przypuszczenie na podstawie obserwacji - coraz popularniejszy staje się pogląd, że "co to za zwycięstwo, skoro 20 lat później Polski już nie było".
Victoria - 27-08-2014, 12:46
Temat postu:
Cytat:
Jan Pietrzak wymyślił żeby w Warszawie postawić Łuk Triumfalny dla upamiętnienia Bitwy Warszawskiej. Głos podnieśli ci co marudzą o "upamiętnianiu klęsk": a że to nie ta tradycja, a to, że pomysłodawca sam powinien zapłacić. A za tęczę to przepraszam kto płaci? Najciekawiej zareagowała HGW: nazwała ten pomysł oraz dyskusję o Czterech Śpiących: "uciekaniem od rzeczywistych problemów mieszkańców Warszawy".

No cóż, jakie władze Warszawy taki łuk triumfalny...
blakop - 27-08-2014, 17:01
Temat postu:
Choć jestem wrogiem prawicowej opcji tego forum to przyznaję, że brak wyjątkowego i wyniosłego pomnika tego zdarzenia uznaję za dużą porażkę Polski...

Faktycznie mamy taką domenę, że porażki - jakiekolwiek - unosimy do rangi zwycięstwa i narodowego symbolu... A faktyczne zwycięstwa... Eh... Confused
Pirat - 27-08-2014, 20:05
Temat postu:
Victoria, piękna słitfocia. Wink

Łuk triumfalny upamiętniający Bitwę Warszawską powstanie dopiero wtedy, gdy od władzy w naszym nieszczęśliwym kraju odsuniemy PO, PiS, PSL, SLD i wszystkie odpryski, czyli pookrągłostołową sitwę, która w Magdalence dostała od prokremlowskich komunistów koncesję na rządzenie III RP.

Rzecz jasna taki łuk triumfalny będzie narażony na dewastację (w naszym kraju jest wiele antypolskiego elementu i tzw. pożytecznych idiotów), tak jak na spalenie jest narażona prowokacyjna tęcza na Placu Zbawiciela, z którą utożsamiają się lewacy, w tym środowiska LGBTQWERTY.
Noema - 10-10-2014, 13:11
Temat postu:
Publicysta Gazety Wyborczej apeluje, aby w Polsce powstał pomnik bolszewików zamęczonych w „polskich obozach koncentracyjnych”:

http://niezlomni.com/?p=21683

Młot
Pirat - 10-10-2014, 21:11
Temat postu:
Gazeta Wyborcza przeszła samą siebie - chce pomnika dla bolszewików, którzy trafili do obozu jenieckiego po agresji na Polskę (1919-1921). Pomnik ten ma uczcić pamięć żołnierzy pomordowanych w polskim obozie jenieckim mimo, że jest to kłamstwo. Komentarz Rafała A. Ziemkiewicza w Telewizji Republika.


Victoria - 15-03-2015, 23:47
Temat postu:

Noema - 02-04-2015, 22:43
Temat postu:
Rosja w zamian za postawienie pomnika ofiar katastrofy w Smoleńsku żąda... pomnika bolszewickich żołdaków z wojny polsko-bolszewickiej w Krakowie. Odpowiedź powinna być prosta. Rezygnujemy z pomnika w Smoleńsku i wysadzamy wszystkie sowieckie monumenty w Polsce. I kończymy dyskusję.

http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/pomnik-za-pomnik-rosjanie-stawiaja-warunki-w-sprawie-monumentu-pod-smolensk
Ralny - 14-08-2015, 22:21
Temat postu:

Pirex - 15-08-2015, 15:12
Temat postu:
Polacy w niewoli. Piekło bolszewickich obozów jenieckich

W ostatnich latach dużo mówi się o sprawie rzekomo umyślnego, złego traktowania żołnierzy Armii Czerwonej, którzy w latach 1919-1920 trafili do polskiej niewoli. Rosjanie twierdzą nawet, że Polacy dokonali na nich ludobójstwa. Sami „zapominają” jednak o losie, jaki zgotowali polskim jeńcom z tego okresu. Nie był on godzien pozazdroszczenia…

Chociaż trudno w to uwierzyć, wciąż nie jest znana dokładna liczba polskich żołnierzy wziętych do niewoli przez bolszewików przed dziewięćdziesięciu laty.

Cały tekst:
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/02/08/polacy-w-niewoli-pieklo-bolszewickich-obozow-jenieckich/
Victoria - 15-08-2015, 19:26
Temat postu:
Dokładnie 95 lat temu Polska, po dwóch latach tworzenia od nowa swojej państwowości, zmuszona była prowadzić wojnę przeciwko bolszewickiej Rosji. Po raz kolejny w dziejach Europy musieliśmy się bić by powstrzymać hordy planujące podbój Europy.


Beatrycze - 15-08-2015, 22:58
Temat postu:
W 1920 roku Polska uratowała Europę przed zalewem komunizmu. Dzisiaj nikt nie okaże nam wdzięczności, a szczególnie UE.
Pirat - 15-08-2018, 23:35
Temat postu:
Trzecie pokolenie UB walczy z trzecim pokoleniem AK.


Victoria - 16-08-2018, 11:12
Temat postu:
Najważniejsza polska bitwa w dziejach świata. Jak udało się odeprzeć bolszewików spod Warszawy w sierpniu 1920 roku?

Ta batalia zadecydowała o losach II Rzeczypospolitej. To dzięki niej zyskaliśmy dwie dekady niepodległego bytu. Jak Polakom udała się rzadka w historii światowej wojskowości sztuka odparcia walnego natarcia rosyjskiej armii?

Więcej:
https://twojahistoria.pl/2018/08/14/najwazniejsza-polska-bitwa-w-dziejach-swiata-jak-udalo-sie-odeprzec-bolszewikow-spod-warszawy-w-sierpniu-1920-roku/
Noema - 01-07-2020, 20:55
Temat postu:
W sierpniu będziemy obchodzić setną rocznicę Bitwy Warszawskiej. Jak zwykle rocznica zaskoczyła rządzących i nie będzie ani pomnika w Warszawie, ani Muzeum Bity w podwarszawskim Ossowie. Dwa lata temu, w podobny sposób, rządzących zaskoczyła setna rocznica odzyskania niepodległości. Gliński mówi, że to wina... pandemii. Myślałam, że przygotowanie obu obiektów trwa jednak dłużej niż trzy miesiące.

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,26034579,pomnik-bitwy-warszawskiej-gotowy-za-rok-za-to-wyzszy-niz-wczesniej.html
Victoria - 13-08-2020, 17:52
Temat postu:

Noema - 14-08-2020, 22:49
Temat postu:
Jutro, 15 sierpnia, 100-lecie Bitwy Warszawskiej 1920. Jak to się stało, że pokonaliśmy bolszewików? Czego najbardziej bali i boją się Rosjanie?


Beatrycze - 17-08-2020, 12:16
Temat postu:
Pociągi pancerne wykorzystywane w wojnie polsko – bolszewickiej.

Pociągi pancerne były wykorzystywane zarówno podczas I wojny światowej, podczas wojny polsko-ukraińskiej (1918-1919) oraz w czasie wojny polsko-bolszewickiej (1919-1920), stanowiąc ówcześnie najpotężniejszą mobilną broń.

Pociągi pancerne konstruowano w taki sposób, aby wydzielić w nich część bojową (eszelon bojowy) i cześć gospodarczą (eszelon gospodarczy). W skład pierwszej części wchodził parowóz, co najmniej dwie platformy oraz opancerzone wagony towarowe. Na platformach przewożono środki do naprawy, ale także do niszczenia torów kolejowych. Wagony pancerne budowane były najczęściej na czteroosiowych platformach kolejowych z korpusem pancernym, a na ich wyposażenie składały się jedna lub dwie działowe wieże obrotowe, strzelnice ciężkich karabinów maszynowych i szczeliny obserwacyjne. W skład eszelonu gospodarczego wchodziły natomiast wagony spełniające funkcje mieszkalne, funkcje magazynów, kuchni i sanitariatów.

Więcej:
https://www.pkp.pl/pl/pkp-aktualnosci/2747-pociagi-pancerne-wykorzystywane-w-wojnie-polsko-bolszewickiej
Noema - 23-03-2021, 12:24
Temat postu:
W ramach stulecia Bitwy Warszawskiej z 1920 roku Jacek Sasin zapowiedział budowę łuku triumfalnego w Tomaszowie Lubelskim. To jest tak absurdalna informacja, że nie wymaga komentarza...

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,26904470,tomaszow-lubelski-w-miescie-powstanie-luk-triumfalny-jacek.html

Młot
Pirat - 15-08-2021, 17:44
Temat postu:
Wniebowzięcie Maryi i Cud nad Wisłą. Dlaczego 15 sierpnia to jedna z najważniejszych dat w kalendarzu?

Ze świętem Wniebowzięcia Maryi wiąże się oczywiście Bitwa Warszawska, nazywana inaczej Cudem nad Wisłą. Było to decydujące starcie wojny polsko-bolszewickiej. Wyjaśnienie tego, w jakim stanie wyglądało wtedy państwo polskie i jak kluczowy był to moment w historii Europy pozwoli lepiej zrozumieć znaczenie Cudu nad Wisłą.

„Naprzód na Zachód! Przez trupa białej Polski do serca Europy!” – tak krzyczał Lenin oraz dziesiątki tysięcy żołnierzy bolszewickich wraz z ich dowódcami 5 maja 1920 roku. Komunistyczny dyktator objął władzę w wyniku rewolucji październikowej z 1917 roku. Wymordował carską rodzinę, doprowadził w kraju do wojny domowej, a następnie zgodnie ze swoimi zbrodniczymi postulatami chciał poprowadzić komunistów do rozniesienia ich na całą Europę. Pamiętajmy, że to były lata 1917-1921. Europa jest wykończona największym jak na ówczesne czasy konfliktem zbrojnym czyli I wojną światową. Zniszczenia wojenne, głód, epidemia grypy hiszpanki, bieda, zacofanie wojenne, miliony kalekich weteranów wojennych, nowo powstałe państwa narodowe (między innymi Polska) oraz upadek siły imperiów XIX-wiecznej Europy takich jak Niemcy, carska Rosja wraz z Francją i Wielką Brytanią. Tak oto wyglądała Europa. Nikt nie myślał już o kolejnej walce na frontach oprócz Rosji Radzieckiej, która niesiona chorymi ideałami rewolucji dążyła do podboju całej Europy. Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli. Nasza Ojczyzna nie ma nawet ustalonych granic, a gdzie tu myśleć o odbudowie polskiej państwowości. Dla bolszewików II Rzeczpospolita była łatwym celem, ale w jaki sposób doszło do tego, że wojska Tuchaczewskiego były tak blisko Warszawy?

Czytaj więcej na wprawo.pl
wodkangazico - 21-02-2022, 20:53
Temat postu:
Zastanawiałem się, gdzie wrzucić. Wypadło tutaj, choćby z uwagi na, wprawdzie mocno nakręcaną, lecz mimo wszystko niepewną sytuację za wschodnią granicą.
Poczytajcie komentarze...
I płaczcie. Z takimi cip...mi na pokładzie, dziś żaden cud nam nie pomoże. Te pos...ane tchórze gotowe są poddać się Wołodii szybciej, niż kiedyś Czesi, Adolfowi.
DarekP - 21-02-2022, 21:28
Temat postu:
A mogłem nie czytać tych komentarzy.
Noema - 21-02-2022, 22:09
Temat postu:
wodkangazico, no cóż, współcześni młodzi mężczyźni to rzeczywiście – kolokwialnie mówiąc – cipy. Są słabi fizycznie, ale przede wszystkim słabi psychicznie. Niewielu z nich nadaje się do wojowania. To skutek zawieszenia obowiązkowej służby wojskowej. Co by nie mówić, to wojsko jednak hartuje i kształtuje młodego człowieka. Wiem to z autopsji.

Skończyłam liceum medyczne, a dziewczyny z wykształceniem medycznym podlegają obowiązkowej służbie wojskowej. Po maturze wzięli mnie w kamasze – służyłam w batalionie medycznym (mój avatar to właśnie pamiątka z wojska). Byłam na poligonie, strzelałam z kałacha i pistoletu (nawet byłam w tym dobra), rzucałam granatem, jechałam w czołgu... Miło wspominam czas spędzony w wojsku. Pozdrawiam Żagań!

Rosja znów podskakuje, czasy są niepewne. Uczcie się rosyjskiego, bo język wroga trzeba znać. Ja mówię po rosyjsku dość dobrze, nawet moje dzieci uczę tego języka, tak jak kiedyś uczył mnie dziadek, który Ruskich nienawidził, bo mu pół rodziny wywieźli na Sybir. Przy okazji polecam tę książkę, która w dzisiejszych czasach nabiera realizmu:

http://infokolej.pl/viewtopic.php?p=384431#384431
wodkangazico - 22-02-2022, 09:48
Temat postu:
Cytat:
Co by nie mówić, to wojsko jednak hartuje i kształtuje młodego człowieka. Wiem to z autopsji.

Fakt. Kierunek natomiast i wyniki tej obróbki, nie zawsze się sprawdzały. Wszystko zależało od konstrukcji psychicznej delikwenta. Jednemu się podobało, drugi zacisnął zęby i odliczał DDC, a trzeciego załamało już na starcie i ten miał duże szanse, że do samego końca będzie szmacony.
Niestety komisje kwalifikacyjne, w zakresie selekcji, nie działały sprawnie, żeby nie powiedzieć, wcale.
Dziś, kiedy większość młodych to mimozy, ciekawie by takie wojsko poborowe wyglądało.

Skoro już zebrało się na wspominki...
Głupie, ale z perspektywy nawet spoko czasy. Po zakończeniu szkolenia nawet przez chwilę trochę żałowałem, że nie dałem się namówić na pozostanie i "karierę". Cool

Kałachy to najpierw sami musieliśmy sobie naprawić. Pordzewiałe, zatarte, pogięte blachy, popękane kolby, rozwalone przyrządy celownicze. Wyglądały co najmniej jak po poligonie. Wink
Nie zawsze udawało się je całkowicie usprawnić. Kumplowi zaciął się taki podczas strzelania. Ten, jak gdyby nigdy nic, obrócił się w kierunku stojącego za nim plutka z całą naszą grupą i płaczliwym głosem zaczął "panie por..." Reszty nie usłyszeliśmy, bo wypruł całą serię. Całe szczęście, małosolny i tyleż szkolony był - poderwało mu lufę do góry i poszła ponad głowami.
Jeden "weteran" łaził później po jednostce i chwalił się przytarciem na hełmie, ewidentnie szukając współczucia i polania setki na otarcie łez, ale nie kojarzę, by ktoś na tę martyrologię dał się nabrać. Smile

Taa, zwiedziłem wówczas szmat Warmii i kawał Mazur.
Zabierali dowody osobiste, ale nie zabrali legitymacji kolejowej (zgarnęli mię już z firmy; matka pekakpka chciała nawet reklamować, ale układ dwustronny mało korzystny był, więc podziękowałem).
Współtowarzysze niedoli z zazdrością patrzyli jak w piątek po południu wskakiwałem w cywilki, brałem namiot i - cześć, do poniedziałku - wracałem tuż przed apelem...
Albo i po - pociągi też się spóźniały. Ale jakoś obywało się bez ancla. Trepy, niewiadomojak, niewiadomoskąd, doskonale wszystko wiedziały. Kadra, sama też ocenie i rozliczaniu z wyników "wychowawczych" poddawana, pomarudziła, pomarudziła, czasem karniaka na obieraku wlepiła, ale na ogół, na drobniejsze wyskoki oko przymykała, byle nie psuły statystyk nagrodo-awansowych. Widać i ten odchył uznali za nieszkodliwy dla Układu Warszawskiego.

Jak mówili starsi w biedzie, WSW poznawało klientów na lewiźnie po ostrzyżonym łbie i kroku - charakterystycznym sposobie chodzenia nabywanym wskutek używania kamaszy. Na wszelki wypadek trzeba było mocno się pilnować.
Za to już "po" postanowiłem sprawdzić tę teorię. Na dworcu we Wrocku, chłopaki z patrolu dali się złowić za drugim przemarszem. Smile

Co do języka - Ukraińcy wprawdzie chętnie uczą się naszego, ale na początku trzeba jakoś się dogadać - pozostało przypomnieć sobie cyrylicę.
Z czasem okazało się też, że w tamtejszej internetowej "zonie" jest sporo ciekawych, u nas niespotykanych treści.
No i Okudżawa - traktować go jako wroga, raczej nie nada.
DarekP - 22-02-2022, 12:38
Temat postu:
Ja czasami mam wrażenie, że szkolenie wojskowe stanęło na poziomie rozwojowym lat sześćdziesiątych.
Najważniejsze - zapakować w kamasze, dać kałacha i niech biegają po polach.
Ja byłem jednym z pierwszych roczników na studiach, które nie miały szkolenia wojskowego, choć jak wygląda wojsko wiem doskonale, bo ojciec był wojskowym.
I mogę zapytać, co wojsko było mi w stanie zaproponować oprócz zmarnowania pół roku, czy tam jakiegoś innego okresu? W jednej z moich pierwszych prac kolega dostał wezwanie na 3 miesięczne szkolenie, ale tam sytuacja wyglądała tak, że oczywiście stare wojsko próbowało studentów sprowadzić do czyścicieli kibli. Czy po to ich wzywano z całej Polski? Okazało się, że przewaga intelektu nad prymitywną siłą polegałą na przeprowadzeniu konstruktywnej rozmowy z dowódcą jednostki, który okazał się człowiekiem myślącym i narybek postudencki został wykorzystany merytorycznie - jedni prowadzili dla kadry oficerskiej szkolenia z Offica, inni zajęcia z języka angielskiego, inni prowadzili kronikę jednostki latając z aparatem fotograficznym i opisując w sposób merytoryczny to co się wydarzyło. . Czyli jednak da się.

A teraz co? Słyszymy o cyberatakach na ukraińskie, polskie i inne strony webowe i co, specjalistom od IT zaproponujemy uczestnictwo w bieganiu w kamaszach? A może jednak pokażemy im nowoczesne wozy dowodzenia i wykorzystamy ich wiedzę choćby do rozwijania linii światłowodowych i organizacji zaplecza dowódczego? A skąd, jeszcze by coś popsuli.
Wiele osób ma jakieś tradycje, czy przyzwoitość patriotyczną, ale nie koniecznie chcą służyć za mięso armatnie. Myślę, że nie tak się teraz wygrywa wojny.

Nie chcę już wspominać o całym pokoleniu wychowanym na symulatorach wojennych, oni przygotowanie teoretyczne mają czasem nie mniejsze, niż ci, którzy ich będą szkolić w wojsku.
wodkangazico - 22-02-2022, 22:20
Temat postu:
To gdzie, Twoim zdaniem, ma się odbywać sprawdzenie przygotowania tych specjalistów od ajti oraz "symulantów" - weryfikacja ich przydatności do wykonywania rozkazów, działania w grupie, pod presją, w skrajnym wyczerpaniu itd?
Przecież, kiedy lotnictwo lub rakietowcy wyłączą elektrownie, zdecydowana większość okularników i tak skończy w okopach. Nie wiem, jak kombinują - ja wolałbym dowiedzieć się czegoś, co pozwoli choć trochę dłużej przeżyć. Gwarancji oczywiście nie ma, tylko pewne szanse.

Mówisz, że studenci pokonali trepa "siłom (umysłu) i godnościom osobistom"? Hmm, dowódcą jednostki, owszem, może zostać przygłup, ale żeby się na stołku utrzymać, no tu już trzeba trochę cwanym być. I tak sobie myślę, że to nie urok osobisty bażanciarni sprawił, a raczej szefuńcia chłodna kalkulacja, z której wyszło mu, że opłaci się spełnić ich żądania ultymatywne.
Powód nieznany. Gry wojenne, czyli porachunki osobiste, chęć utarcia nosa jakiejś obozowej mendzie albo niewywoływanie wilka z lasu, czyli tzw. paniki (kuntroli kumpleksowy), bo miał grubszy brud pod pazurami - hgw.
Bo pomyślmy - mieli chłopaki alternatywę w zanadrzu? Jakiś realny plan B? Coś poza strzeleniem honorowego focha, że o wuju w sztabie nie wspomnę?
No właśnie...
Mówiąc krócej - pierwszego gatunku dyplomata. Kociarnia poczuła podnietę na myśl o zwycięstwie i o to pewnie chodziło.
Noema - 23-02-2022, 16:18
Temat postu:
DarekP napisał/a:
Ja czasami mam wrażenie, że szkolenie wojskowe stanęło na poziomie rozwojowym lat sześćdziesiątych.
Najważniejsze - zapakować w kamasze, dać kałacha i niech biegają po polach.
Ja byłem jednym z pierwszych roczników na studiach, które nie miały szkolenia wojskowego, choć jak wygląda wojsko wiem doskonale, bo ojciec był wojskowym.
I mogę zapytać, co wojsko było mi w stanie zaproponować oprócz zmarnowania pół roku, czy tam jakiegoś innego okresu?

To są mity, aczkolwiek mogę mówić tylko na podstawie swoich doświadczeń. Ja byłam w wojsku dwie dekady temu (jak ten czas leci...). Za moich czasów powszechne było powiedzenie, że tam gdzie zaczyna się MON, tam kończy się logika. Swoją drogą, gdy po wojsku poszłam do pracy na kolej, to mówiono, że tam gdzie zaczyna się PKP, tam kończy się logika. Generalnie chyba wszędzie logika jest towarem deficytowym, tak w instytucjach państwowych jak i w korporacjach.

Wracając do wojska... Do przysięgi wkuwało się regulaminy i ćwiczyło musztrę. Po przysiędze do obiadu mieliśmy zajęcia teoretyczne i praktyczne oraz obsługę sprzętu. Szkolenie sanitarno-medyczne było w szpitalu wojskowym. Po obiedzie czas wolny (lub czyszczenie broni), pod warunkiem, że nie szło się na wartę, albo nie miało się dyżuru na kompanii lub kuchni. Służba na warcie/kompanii/kuchni trwała 24h. Mieliśmy sporo zajęć fizycznych i nie mówię tylko o porannej zaprawie, ale o ćwiczeniach i grach zespołowych w hali sportowej, na siłowni i na boisku. Był też tzw. małpi gaj. Prawie co tydzień chodziliśmy na strzelnicę, dwa razy byłam na strzelaniach nocnych. Strzelało się do tarczy i do celu ruchomego. Raz nawet wystrzelałam sobie kilkudniowy urlop nagrodowy od dowódcy jednostki. No i coś extra: w piątki był marszobieg na dystansie 3 km w pełnym umundurowaniu i z bronią. Kto nie zmieścił się w limicie czasowym (chyba 15 minut) ten mógł zapomnieć o przepustce na weekend.

Na poligonie obstawiałam szpital polowy. Ale nie tylko, bo i linię telefoniczną trzeba było rozciągnąć (pamiętam telefony na korbę) i radiostację ogarnąć... Sanitariusz to normalny żołnierz, musi umieć wszystko.

Przed wojskiem byłam mało aktywna fizycznie i nie tak silna psychicznie jak teraz. W wojsku nabrałam pewnych nawyków i tak mi już zostało. Dzięki temu trzymam się szczupło (a urodziłam troje dzieci) i nie choruję. Jazda rowerem ze Zgorzelca do Świeradowa Zdroju to dla mnie żaden wyczyn. Wojsko nauczyło mnie też życiowej zaradności i podejścia do ludzi. W kaszę nie dam sobie dmuchać, a jak trzeba kogoś opieprzyć to się nie czaję tylko walę z grubej rury.

Tak, wojsko trochę mnie odmieniło i ukształtowało mój charakter. W pozytywnym znaczeniu. To nie był czas zmarnowany! Tak a propos, gdy potencjalni narzeczeni dowiadywali się, że byłam w wojsku to ze mną zrywali. Nie wiem czego się bali. Może tego, że sami w wojsku nie byli? Mąż w wojsku był. On kapral, ja tylko starszy szeregowy.

Pozdrawiam!

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group