INFO KOLEJ - forum kolejowe

Dział pracowniczy - Kim jest Leszek Miętek

Pirat - 20-09-2011, 22:06
Temat postu: Kim jest Leszek Miętek
Kim jest człowiek, któremu udało się zorganizować pierwszy od lat strajk na kolei?

Leszek Miętek to związkowy człowiek-orkiestra. Jest jednocześnie szefem Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce (ZZM), przewodniczącym Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych oraz członkiem prezydium Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych odpowiedzialnym za branżę transportową. Jednocześnie Miętek jest wiceprzewodniczącym Europejskiej Federacji Maszynistów ALE. Szef związku maszynistów zasiada również w radzie nadzorczej PKP S.A. jako przedstawiciel załogi. W wyborach na tę funkcję startował pod hasłem „Od zysku ważniejsi są ludzie”.

Prezydent Miętek

Współpracownicy tytułują Leszka Miętka prezydentem. Zgodnie bowiem ze statutem ZZM, na czele tej organizacji stoi prezydent. To nawiązanie do przedwojennej tradycji związku maszynistów, założonego w marcu 1919 r., rozwiązanego w 1947 r. Do reaktywacji Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych doszło po ponad 40 latach – organizacja ponownie została zarejestrowana w październiku 1989 r. Związek na swojej stronie internetowej szczyci się informacją, że zrzesza dwie trzecie maszynistów pracujących na polskiej sieci kolejowej.

Miętek na czele Związku Zawodowego Maszynistów stanął w 2005 r. Szybko jednak przewodzenie tylko jednej kolejowej grupie zawodowej przestało mu wystarczać. Zaangażował się więc w tworzenie Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych – ta międzyzwiązkowa organizacja powstała w 2006 r. Miętek został jej przewodniczącym. Siłą konfederacji jest to, że zrzesza grupy zawodowe bezpośrednio zaangażowane w prowadzenie ruchu kolejowego, a więc – oprócz maszynistów – drużyny konduktorskie, dyżurnych ruchu czy dyspozytorów. Ma to szczególne znaczenie, gdy pojawia się groźba strajku.

Pociągi-łamistrajki

I rzeczywiście, tegoroczne wakacje minęły pod znakiem strajków – zaprotestowali pracownicy Przewozów Regionalnych. Twarzą letniej walki o podwyżki wynagrodzeń w tej spółce stał się Leszek Miętek – to on został wybrany przewodniczącym międzyzwiązkowego komitetu strajkowego zrzeszającego największe związkowe centrale na kolei: Konfederację Kolejowych Związków Zawodowych, Sekcję Krajową Kolejarzy „Solidarności” oraz Federację Związków Zawodowych Pracowników PKP.

Do pierwszych działań strajkowych doszło 4 lipca – tego dnia na dwie godziny, od godz. 7.00 do 9.00, w całej Polsce stanęły pociągi Przewozów Regionalnych. Po ponad miesiącu, 17 sierpnia, zorganizowany został strajk całodobowy – kolej regionalna stanęła na cały dzień.

Choć doszło do przypadków kursowania pociągów-łamistrajków (na przykład kilku połączeń na Pomorzu), to i tak związkowcom udało się pokazać swój potencjał. Wreszcie bowiem, po aż kilkunastu latach przerwy, na polskiej kolei doszło do rzeczywistego strajku – poprzedni został zorganizowany w 1998 r.

Potem już aktywność związków zawodowych sprowadzała się jedynie do rozpaczliwych scen blokowania torów kolejowych przez etatowych działaczy, podczas gdy szeregowi członkowie związków czekali w zatrzymanych pociągach na to, by wreszcie wyruszyć w dalszą drogę.

Inna sprawa, na ile związki zawodowe pokazały swoją siłę przy stole negocjacyjnym. Związkowcy przystępowali do negocjacji z zarządem spółki Przewozy Regionalne z żądaniem natychmiastowej podwyżki wynagrodzeń o 280 zł. Jeszcze przed końcowymi negocjacjami Leszek Miętek wydał oświadczenie, w którym zapewnił: „Nie ma i nie będzie naszej zgody na rozłożenie na raty wdrożenia podwyżek płac do stycznia 2013 r.”.

Tymczasem ostatecznie związkowcy wycofali się ze swojego twardego stanowiska, by zadowolić się od początku forsowaną przez zarząd spółki propozycją podziału podwyżki na trzy etapy, z których ostatni nastąpić ma... w pierwszym półroczu 2013 r. i to dopiero „po ocenie sytuacji finansowej spółki”.

Kandydat nie będzie kandydował

Na przełomie lipca i sierpnia – w czasie negocjacji związków zawodowych z zarządem spółki Przewozy Regionalne, między strajkiem ostrzegawczym a strajkiem całodobowym – wybuchła polityczna bomba. Pojawiły się zarzuty, że duża aktywność Miętka może wiązać się z rozpoczynającą się kampanią wyborczą. Okazało się bowiem, iż nazwisko Leszka Miętka znalazło się na listach wyborczych Sojuszu Lewicy Wyborczej na nadchodzące październikowe wybory parlamentarne.

Leszek Miętek natychmiast rakiem wycofał się z tej sprawy, przesyłając 1 sierpnia list otwarty do Stanisława Wziątka, szefa sztabu wyborczego SLD, w którym oświadczył: „W związku z docierającymi do mnie informacjami dotyczącymi umieszczenia mnie na liście kandydatów SLD do Sejmu RP w okręgu toruńskim na pozycji nr 7, informuję, że stało to się bez mojej wiedzy i zgody, dlatego proszę o wykreślenie mnie z listy kandydatów”. Na koniec Miętek stanowczo oświadczył: „Nie będę kandydował w wyborach 2011 r. do Sejmu RP z list SLD ani żadnej innej partii politycznej”.

To dość niespodziewany zwrot akcji, bowiem jeszcze w kwietniu 2011 r. Leszek Miętek wziął udział w konwencji programowej SLD, a działacze Związku Zawodowego Maszynistów na walnym zjeździe delegatów w Jastrzębiej Górze rekomendowali start Leszka Miętka w jesiennych wyborach parlamentarnych. Tak relacjonował te postanowienia związkowy miesięcznik „Głos Maszynisty” (w numerze z maja 2011 r.): „Delegaci podjęli także temat jesiennych wyborach parlamentarnych. Upoważnili prezydium ZZM do podjęcia działań mających na celu uzyskanie dla naszego kandydata czołowego miejsca na liście wyborczej SLD. Jeśli to się uda, zjazd zobowiązał prezydenta ZZM Leszka Miętka do kandydowania w wyborach do Sejmu RP”.

Romans z polityką

Wygląda więc na to, że całe wyborcze „nieporozumienie” zakończone deklaracją Leszka Miętka o niekandydowaniu w wyborach, to tak naprawdę wynik niezadowolenia z otrzymania odległego miejsca na liście wyborczej. Potwierdza to pismo, jakie 3 sierpnia przewodniczący OPZZ Jan Guz przesłał do szefa SLD Grzegorza Napieralskiego: „OPZZ wyraża zaniepokojenie faktem umieszczenia kandydatów rekomendowanych przez OPZZ na listy SLD w wyborach parlamentarnych na niskich pozycjach. W wyniku prowadzonych rozmów między OPZZ a SLD uzgodniono, że działacze związkowi wysokiego szczebla w szczególności Leszek Miętek, Henryk Moskwa, Franciszek Potulski oraz Barbara Kramarz zostaną umieszczeni w czołówce list wyborczych. (...) Umieszczenie działaczy związkowych na dalszych miejscach oznacza deprecjonowanie nie tylko ich samych, ale także związkowego programu, z jakim chcieli iść do wyborów”.

Niedoszły start do sejmu z list SLD to nie pierwszy romans Leszka Miętka z polityką. W lipcu 2005 r. Miętek w imieniu Związku Zawodowego Maszynistów zawarł porozumienie wyborcze z Samoobroną. Porozumienie sprzed sześciu lat obejmowało możliwość umieszczenia działaczy ZZM na listach Samoobrony oraz współpracę podczas kampanii wyborczej. Leszek Miętek zasilił wówczas komitet wyborczy wspierający kandydaturę Andrzeja Leppera w wyborach prezydenckich w 2005 r.

Związkowiec czy prokurator?

Tego lata trudnym momentem dla Leszka Miętka była katastrofa kolejowa na stacji Baby pod Piotrkowem Trybunalskim. W piątkowe popołudnie 12 sierpnia doszło tam do wykolejenia pociągu TLK relacji Warszawa – Katowice. W wypadku zginęła jedna osoba, a 89 zostało rannych.

Piotrkowska prokuratura o spowodowanie katastrofy oskarżyła maszynistę prowadzącego pociąg – zarzucono mu przekroczenie prędkości. Pociąg jechał 118 km/h, zamiast dozwolonych 40 km/h (przejeżdżanie przez rozjazd na bok). Środowisko drużyn trakcyjnych pytało, czy maszynista na pewno otrzymał informację od sterujących ruchem kolejowym, że na rozjeździe nie będzie jechał na wprost. Mimo tych wątpliwości maszynista został aresztowany, aby uniemożliwić mu ewentualne matactwa.

Miętek, wzburzony oskarżeniem wobec prowadzącego pociąg, stwierdził w rozmowie z mediami: – Jednocześnie nie zamknięto do więzienia wszystkich pracowników PLK odpowiedzialnych za tamten odcinek i im się pozwala przygotowywać matactwa.

Ta wypowiedź poruszyła działaczy Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP. Grzegorz Herzyk, rzecznik tej organizacji, skierował list otwarty do Leszka Miętka, w którym pytał: „Czy człowiek, który mieni się być przedstawicielem załogi w radzie nadzorczej PKP S.A., który jest przewodniczącym organizacji mającej bronić i występować w interesie pracowników – paradoksalnie tych, na których wskazuje on, jako rzekomo winnych katastrofy – stał się nagle prokuratorem?”.

Miętek próbował się tłumaczyć na antenie radiowej Jedynki: – Moi koledzy dyżurni ruchu zbyt pochopnie przelewają na papier interpretację tego, co powiedziałem. Wystarczyło zadzwonić i porozmawiać. Ja rzeczywiście na konferencji prasowej zwróciłem się do prokuratury o nieproporcjonalność działań, bo jeżeli w wypadku brał udział maszynista, ale również na jakiejś infrastrukturze kolejowej, wobec powyższego jeżeli jedną stronę oskarża się o matactwa i podejmuje w tym temacie działania, to również i drugą stronę należało pozbawić możliwości matactw. Ja nie twierdziłem, że oni dokonują tych matactw.

Konflikt między związkiem maszynistów i związkiem dyżurnych ruchu jest o tyle palący, że obydwie organizacje należą do kierowanej przez Miętka Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych. Sprawa może negatywnie odbić się na konsekwentnie budowanej przez Miętka pozycji lidera nie tylko maszynistów, ale szerszej rzeszy kolejarzy.

Lęk przed maszynistami

Byłaby to już kolejna istotna porażka Leszka Miętka po tym, jak nie udało mu się obronić racji stanu Związku Zawodowego Maszynistów, jaką była strategia nie dopuszczania do podzielenia drużyn trakcyjnych między poszczególne spółki kolejowe. Maszynistom przez kolejne lata restrukturyzacji skutecznie udawało się opierać podziałowi – wszyscy, niezależnie jakiej spółki połączenia obsługiwali, zatrudnieni byli w PKP Cargo.

Wydawało się, że walka z podziałem drużyn trakcyjnych była w ostatnich latach jednym z filarów aktywności związku maszynistów i stojącego na jego czele Leszka Miętka. Jeszcze w styczniu 2008 r. w rozmowie z miesięcznikiem „Głos Maszynisty” Miętek mówił: – Nie wyobrażamy sobie, żeby dokonano podziału administracyjnego pracowników drużyn trakcyjnych, tym bardziej na podstawie czyjegoś „widzimisię”. Nie ma zgody ZZM na podział maszynistów! Razem jesteśmy w stanie przeciwstawić się takim planom. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że będziemy świadkami rozmaitych podchodów i obiecywania złotych gór. Wierzę jednak, że maszyniści oprą się pokusom i pozostaną wierni zasadom, które wyznają i bronią przez tyle lat i nie dadzą się podzielić.

Jeszcze kilka lat temu w realność podziału drużyn trakcyjnych mało kto wierzył. Otwarcie poddawał to pod wątpliwość między innymi Jacek Prześluga, który – po odejściu ze stanowiska prezesa PKP Intercity – tak w listopadzie 2006 r. pisał o możliwości podziału maszynistów i lokomotyw między spółki: „Nie ma żadnej szansy, póki zarządy spółek będą w takim lęku przed maszynistami zjednoczonymi w związku” (wypowiedź na internetowym IC Forum).

Maszyniści, wbrew twardym zapowiedziom, dość szybko dali się podzielić między spółki – i dziś każdy przewoźnik zatrudnia własne drużyny trakcyjne. Czyżby więc oznaczało to, że legendarny lęk przed związkiem maszynistów w ostatnim czasie znacznie osłabł?

Karol Trammer

źródło: Z Biegiem Szyn
traindriver2 - 20-09-2011, 23:03
Temat postu:
Dobry temat. Dla działaczy ZZM Miętek jest jak objawiona NMP. Czerpanie korzyści z roboli i robienie ich w konia. Miętek tym strajkiem załatwił bardzo ważną sprawę. Utrzymał przy życiu Centralę PR w Wa-wie. Przystawił marszałkom pistolet do głowy i załatwił odroczenie egzekucji na wierchuszce PR. Biedni maszyniści z PR myślą że wygrali. Zapominając o najważniejszej zasadzie strajków na kolei. One nie są po to żeby robol miał dobrze tylko po to żeby góra mogła się utrzymać przy stołkach Twisted Evil
Pirat - 20-09-2011, 23:18
Temat postu:
traindriver2, a propos uratowania centrali PR, polecam artykuł:

"Sojusz przeciwko kolejom wojewódzkim"
http://infokolej.pl/viewtopic.php?t=14525
oporny301 - 21-09-2011, 01:47
Temat postu:
Namęczył się Pan redaktor Karol Trammer.

Napisał dość dobry i o dziwo, mało tendencyjny choć nie pozbawiony wad artykuł, o człowieku, którego znam, szanuję i podziwiam.
Wadliwy jest dlatego, że próbuje się w nim pozlepiać w całość pewne fakty i wypowiedzi, które mają coś udowodnić, tylko nie bardzo wiem co?
To że ten Pan, nie chowa głowy w piasek, działa jak na związkowca przystało, nazywa pewne rzeczy po imieniu, to źle?
A, zapomniałem.
Przecież żyjemy w Polsce. Dość dziwnym kraju z dziwnymi i wiecznie nie zadowolonymi ludźmi. Rolling Eyes

A okładka tego numeru jak z Newsweeka. Dobra, naprawdę dobra!
Pozdrawiam.
traindriver2 - 21-09-2011, 07:47
Temat postu:
Objawiona NMP j.w. tOporny weź zmień lekarza ten cały czas Cię oszukuje. Miętek załatwił tylko jedną dobrą rzecz, maszyniści mogą odejść w wieku 55 lat ze względu na stan zdrowia. A resztę obietnic to tylko można dać psu na budę. Podział maszynistów nastąpił, żadnej obrony przed bezprawnymi działaniami pracodawców nie ma. Jest tylko telefonia komórkowa i załatwianie sobie lepszej roboty kosztem innych. ZZM i inne związki zawodowe broni biurokracje , przecież nie będą likwidować sobie stołków, no i żal trochę tych koleżanek i kolegów co siedzą naprzeciwko w biurze(czy to złe że w pracy się układa pasjansa). Taka jest rzeczywistość w IC PR Cargo PLK & co.
Beatrycze - 21-09-2011, 09:26
Temat postu:
oporny301 napisał/a:
Wadliwy jest dlatego, że próbuje się w nim pozlepiać w całość pewne fakty i wypowiedzi, które mają coś udowodnić, tylko nie bardzo wiem co?

Fakty nie muszą niczego udowadniać. Fakt sam z siebie jest bezdyskusyjnym dowodem. Czepiasz się artykułu Trammera, tylko robisz to nieudolnie i na siłę. Masz pretensje nie o treść artykułu (bo artykuł jest rzetelny i nietendencyjny, co zresztą sam poniekąd przyznajesz), tylko o to, że ktoś w ogóle śmie "czepiać się" związkowego guru, czy raczej związkowej świętej krowy.

A propo's świętych krów na kolei, polecam poradnik związkowca, gdyby ktoś jeszcze nie czytał:
http://infokolej.pl/viewtopic.php?t=14091
matador - 21-09-2011, 10:06
Temat postu: Re: Kim jest Leszek Miętek
W artykule Pan Karol Trammer "zgodnie z faktami" napisał:

Cytat:
Inna sprawa, na ile związki zawodowe pokazały swoją siłę przy stole negocjacyjnym. Związkowcy przystępowali do negocjacji z zarządem spółki Przewozy Regionalne z żądaniem natychmiastowej podwyżki wynagrodzeń o 280 zł. Jeszcze przed końcowymi negocjacjami Leszek Miętek wydał oświadczenie, w którym zapewnił: „Nie ma i nie będzie naszej zgody na rozłożenie na raty wdrożenia podwyżek płac do stycznia 2013 r.”.

Tymczasem ostatecznie związkowcy wycofali się ze swojego twardego stanowiska, by zadowolić się od początku forsowaną przez zarząd spółki propozycją podziału podwyżki na trzy etapy, z których ostatni nastąpić ma... w pierwszym półroczu 2013 r. i to dopiero „po ocenie sytuacji finansowej spółki”.


Natomiast w porozumieniu Związków Zawodowych z Zarządem PR czytamy:

*od dnia 1 sierpnia br. w wysokosci 120,00 zt średnio na zatrudnionego,
* od dnia 1 lipca 2012 roku w wysokosci 130,00 zl średnio na zatrudnionego
z możliwościa. kolejnego etapu podwyżki w I potroczu 2013 roku po ocenie sytuacji finansowej Spółki oraz zaopiniowaniu ww. podwyzek przez organy statutowe.


Tak więc Panie redaktorze ta możliwość to kolejny dodatkowy etap podwyzki i proszę sobie przypomnieć, że związki zawodowe od początku deklarowały możliwość rozłożenia podwyżki na raty ale tylko w sytuacji podjęcia dzialań mających na celu uchronienie Społki PR przed upadlością. Stąd też w Porozumieniu znalazły się zapisy dodatkow o zwolnieniach pracowników, o dzierżawieniu taboru. A tak dodatkowo rozpoczął obrady Szczyt Kolejowy.
Szkoda tylko, że autor zapomniał, że udziale kierowanego przez Prezydenta związku w podwyżkach w 2011 roku w Cargo, IC, Kolejach Mazowieckich i Warszawskiej Kolei Dojazdowej, oraz zawieszeniu prywatyzacji Cargo.
Tak więc co do tendencyjności mila Beatrycze możemy podyskutować.
kostucha - 21-09-2011, 10:23
Temat postu: Re: Kim jest Leszek Miętek
Cytat:
a działacze Związku Zawodowego Maszynistów na walnym zjeździe delegatów w Jastrzębiej Górze rekomendowali start Leszka Miętka w jesiennych wyborach parlamentarnych. Tak relacjonował te postanowienia związkowy miesięcznik „Głos Maszynisty” (w numerze z maja 2011 r.): „Delegaci podjęli także temat jesiennych wyborach parlamentarnych. Upoważnili prezydium ZZM do podjęcia działań mających na celu uzyskanie dla naszego kandydata czołowego miejsca na liście wyborczej SLD. Jeśli to się uda, zjazd zobowiązał prezydenta ZZM Leszka Miętka do kandydowania w wyborach do Sejmu RP”.


Dodam do poprzednika, że porównanie dat wychodzi na korzyść Miętka. Otóż w kwietniu nie było mowy o strajku w PR. A decyzja o nie kandydowaniu to wybór sprawy dla niego najważniejszej.
oporny301 - 21-09-2011, 17:14
Temat postu:
Kim jest Leszek Miętek?

Bardzo dobrym przyjacielem, a zwyczajnie mówiąc, po prostu, GOŚĆ.

I pluj sobie traindriver2, ile chcesz. W sumie plujesz na siebie. Młot
cordial - 21-09-2011, 20:52
Temat postu:
Zgadzam się z Tobą oporny301 w 100%! Od siebie dodam, że jest to facet obdarzony niesamowitą charyzmą, odważny, otwarty w kontaktach, szanujący każdego rozmówcę. Prawdziwy lider nie tylko w ocenie członków związku i do tego /wbrew temu co tu wypisują niektórzy/ - bardzo pracowity człowiek. Jasne, że wzbudza zawiść przeciwników! Jest w działaniach konsekwentny i skuteczny, a że do tego posiada bardzo dużą wiedzę na temat kolei, potrafi rzeczowo i merytorycznie rozmawiać nie tylko z szeregowymi pracownikami i prezesami, ale też z ministrami - wielu go nie lubi, ale ... się z nim liczą! Co do kandydowania L. Miętka w wyborach - szkoda, że nie kandydował. Dzisiaj tylko człowiek mało świadomy w jakim kraju żyjemy nie rozumie, że wpływ na pozytywną politykę państwa w sprawach kolei może mieć jedynie ten kto kolej zna i doskonale wie jakie są potrzeby, co zrobić żeby ratować to - co z niej jeszcze zostało. I "z poziomu piaskownicy" są argumenty, że już mieliśmy związkowego przedstawiciela w parlamencie. Nie każdy jest Miętkiem, a przydałby się w sejmie nie jeden Miętek!

//nie cytuj przedmówcy.mateuszpiszcz
traindriver2 - 22-09-2011, 02:39
Temat postu:
Jestem członkiem ZZM i mam prawo krytykować każdego kto działa w moim imieniu a wyrządza wiele szkód związkowi. To że ktoś fajnie mówi nie znaczy nic. Liczą się efekty. A te są marne. Przez tyle lat rządzenia ZZM pan Miętek za dużo się nie wysilił. Mając ogromny potencjał roztrwonił go(słynny podział maszynistów) "Miałeś chamie złoty róg....". A strajk w PR nie wiem po co? Skoro strajkujący się zgodzili na to co proponował pracodawca przed strajkiem???? Chyba ktoś z nas głupków robi i nic więcej. Więc dajcie "se siana" panowie tOporny i cordial. Życzę miłej zabawy w Rogoźnie. W gronie kolegów przy wódeczce wszystko będzie ok.
oporny301 - 22-09-2011, 13:54
Temat postu:
Jesteś członkiem ZZM?
To wstyd mi za ciebie. Jesteś mały, płytki i z tego co czytam, to jeszcze nie lubiany.

Napisz, co ty jako członek, zrobiłeś dla ZZM, skoro jesteś jego członkiem?
Wysil się.
Była kiedyś okładka Głosu Maszynisty, na którym było widoczne pytanie:

Nie pytaj co związek zrobi dla Ciebie, zapytaj, co Ty możesz zrobić dla związku.

Jak wyszło w twoim przypadku?
Ja odpowiedź znam. Nic. Embarassed
nastawnik - 22-09-2011, 14:37
Temat postu:
@oporny301 - ZZM jest po to by robic cos dla niego (dla wasaczy) ? cz po to by ZZM (wasacze) robili cos zwlaszcza dla jego czlonkow ? to na co ida skladki ? NIE DZIWIE SIE ZE NOWY NARYBEK NIE GARNIE SIE DO ZZM Śmiech
traindriver2 - 22-09-2011, 15:47
Temat postu:
Robiłem robiłem tOporny. Jeździłem na spędy pod Sejmem pod MI i inne tego typu imprezki w Warszawie. Więc nie sraj mi tutaj że nic dla związku nie robiłem. Niestety bez wzajemności. Przekręty w moim zakładzie przy udziale członków zarządu dopełniły czarę rozpaczy. Jest mi przykro ale prawda jest taka "jaki Pan taki kram". To co sie dzieje w ZZM-ie nie wiele różni się od tego co się dzieje w spółeczkach kolejowych.
oporny301 - 22-09-2011, 20:13
Temat postu:
Z tego rozumiem, że się już wypisałeś Wink
Punisher - 23-09-2011, 07:19
Temat postu:
Z jednej strony Karol Trammer ruszył tą dyskusję i to może dobrze. Z drugiej wiele postów wskazalo iż autor nie przyłożył się za bardzo do sprawy. Wiele ważnych elementów działań zostało pominiętych a inne (mniej korzystne dla Miętka) wyartykułowane. Przypadek, czy celowe dzialanie?
Natomiast przykro mi, że "szlachta kolejowa" (tak uważają maszyniści) publicznie pokazuje swoje wewnetrzne animozje. Jeżeli @traindriver2 jest członkiem zzm to powinien swoje żale wylać do przewodniczącego w Poznaniu, a @oporny301 nie powinien publicznie obrażać kolegi związkowca.
Osobiście uważam, że Miętek przy wielu swoich wadach jest najlepszym przewodniczącym (przepraszam Prezydentem) związkowym na kolei od wielu ostatnich lat. Wszelka krytyka dzisiaj jest spowodowana albo zawiścią innych związków (sami nic nie robią) albo brakiem argumentów przeciwników.
traindriver2 - 23-09-2011, 19:29
Temat postu:
Nie jestem zawistny i nikomu nie zazdroszczę tej fuchy. Sam mam niewiele czasu na sprawy związkowe. Pomagam na tyle ile mogę Ja tylko pokazuje że Miętek jest bardziej medialny niż skuteczny tak samo jak nasz premier. Robi za dużo hałasu na górze a na dole jest bałagan. Swego czasu rozmawiałem z swoim przewodniczącym na ten temat. Rozkładał ręce. A w temacie odejścia od ZZM , nie ma mowy cały czas jak ten głupi mam nadzieje ze coś się zmieni. Evil or Very Mad
cordial - 23-09-2011, 22:11
Temat postu:
I tak trzymaj traindriver2! Pomyśl chłopie... Nie wszystko się udało - bo nie zawsze może się udać. Główny Twój zarzut to podział maszynistów... Myślisz, że Miętek nie zrobił wszystkiego co mógł zrobić w tej sprawie? Przecież oceniając ten fakt logicznie - właśnie on jako szef ZZM najwięcej na tym podziale stracił. Fakty są takie, że aby skutecznie móc czegoś bronić trzeba mieć merytoryczne i mocne kontrargumenty, które można przedstawić drugiej stronie. Jakie argumenty mieli ci, którzy chcieli podziału /a raczej przypisania maszynistów do konkretnych spółek/ pewnie znasz, najważniejszy - to względy ekonomiczne i niepodważalne, oraz oczywiste prawo każdego szefa spółki przewozowej do zatrudniania maszynistów właśnie - skoro ta spółka ma wykonywać przewozy. Jakie niepodważalne kontrargumenty mógł przedstawić w tej sprawie, Twoim zdaniem Miętek? Że mu się osobiście, oraz maszynistom, podział nie podoba - bo on sam czuje się silniejszy jak ma członków w jednej firmie, a maszyniści też czują się najlepiej jak są w kupie? Miał w związku z tym podziałem zorganizować strajk generalny? Bez obrazy kolego, ale... zejdź na ziemię. Wśród samych maszynistów, jeszcze przed podziałem słyszało się rożne opinie - bo dziś niestety dla każdego najważniejsza jest wysokość pensji, potem krótszy dojazd do pracy itd. No i trzeba zrozumieć, że aby o coś walczyć - trzeba móc pokazać, że np. łamane jest prawo, proponowana zmiana przyniesie firmie straty itd. Jak nie masz mocnych i merytorycznych argumentów - nie ma ani z kim, ani o czym mówić. Kolejna kwestia - to ta, jakaś niezrozumiała dla mnie i nieuprawniona łatwość przyłączania się do chórku negatywnych opinii, które tworzą najczęściej ci, którzy sami nic nie robią. Na tym forum też to widać bardzo wyraźnie. Wystarczy, że w związku x jakieś cwaniaczki roztrwoniły kasę, przehulały cześć funduszu socjalnego, ułożyły się z dyrektorem dla doraźnych, osobistych korzyści, a już wszyscy działacze związkowi to złodzieje, lenie, tchórze, sprzedawczyki itd. Głównie w opinii tych, którzy albo jeszcze w ogóle niewiele się w swoim życiu napracowali, albo dla zasady - gdzieś jakiś związkowiec okazał się świnią - dowalić wszystkim!!! A co? Pewnie wszyscy zwiąchole to świnie! Najlepiej wrzucić wszystkich do jednego wora! Głupie to, niemoralne i bezprawne. To takie marksistowskie nawoływanie do odpowiedzialności zbiorowej wszystkich związkowców za grzechy i świństwa kilku, może nawet kilkudziesięciu innych. Nie wszyscy się ześwinili w tym kraju chociaż generalnie społeczeństwo coraz bardziej kundleje. Niestety ten tren dotyczy także i tych, którzy nie są ani działaczami związkowymi, ani nawet członkami związków. To brzmi jak slogan, ale to prawda: tylko silne związki mogą skutecznie działać, ale do tego nie wystarczy silny przewodniczący, nawet taki jak Mietek. I na koniec - maszynistów podzielono na spółki fizycznie przypisując ich do rożnych pracodawców, ale nie ten podział jest najgorszy. Naprawdę będzie źle wtedy - kiedy dadzą się podzielić mentalnie. Mam nadzieję, że takiego podziału nie będzie.
Noema - 23-09-2011, 22:32
Temat postu:
Cytat:
Główny Twój zarzut to podział maszynistów...

Bardzo dobrze, że rozparcelowano maszynistów z PKP Cargo do spółek pasażerskich, wedle potrzeb. To było bardzo mądre posunięcie! Chyba jedyny plus tej całej pseudo reformy na kolei.
Punisher - 23-09-2011, 22:36
Temat postu:
@cordial- masz sporo racji. To wielu maszynistów bojąc się ,że się nie załapią sami prawie na kolanach pchalo się do spółek pasażerskich. Poźniej nasmiewali sie z tych z Cargo a teraz sami chętnie by tam wrócili. Kasa znaczy dla nich wszystko. Sam Mietek wszystkiego nie zalatwi. Można oczywiście nie pamiętając o sukcesach przypisać mu tylko porażki. Wszak to takie modne i łatwe.
cordial - 24-09-2011, 11:08
Temat postu:
I jeszcze do:traindriver2
Piszesz kolego, ze "Miętek jest bardziej medialny niż skuteczny", że bałagan na dole, a pytany o ten bałagan Twój przewodniczący /jak rozumiem na poziomie zakładu/ "rozłożył ręce" w odpowiedzi. A pytałeś co w sprawie tego bałaganu ten Twój przewodniczący zrobił? Próbował chociaż coś zrobić, czy tylko potrafi rozkładać ręce? Skrobnął chociaż jakieś pismo do Rady Krajowej? Z moich doświadczeń wynika, że często problemy do rozwiązania na poziomie zakładu - nie są rozwiązywane. Ba! Nawet się nie próbuje ich rozwiązywać - i to z jednej prostej przyczyny - trzeba w to włożyć trochę pracy i niestety często się tym samym narazić szefowi... I jeszcze pół biedy kiedy tylko tak to wygląda, ale słaby przewodniczący, który sobie nie radzi - zwraca się do struktury wyższej o pomoc. Gorzej kiedy i tego nawet mu się nie chce... Na przewodniczących bez względu na poziom jest jeden sposób: podjąłeś się funkcji? To pracuj! A jak nie, to się takiego przewodniczącego odwołuje i wybiera takiego, który będzie coś robił! Tyle tylko, że to też wymaga odrobiny zaangażowania i odwagi cywilnej szeregowych członków Smile Samo się nie zrobi. Żadnego wysiłku nie wymaga natomiast nazywanie "świętą krową" tego, który /o zgrozo!/ nie jest na dodatek wróżką. A dokopać mu chociaż w ten sposób, z powodu swojego niezadowolenia! Niech ma! I jakie to jest dopiero medialne Smile
gumis - 24-09-2011, 14:30
Temat postu:
Cordial Ty wierzysz w to co napisałeś czy tylko tak Ci się wydaje?
Medialny? Używając nagminnie słowa "patologia" to chyba nie - chociaż akurat w TV TRWAM nie zwracają na to uwagi bo to patologia sama w sobie.
Czy skuteczny? Nie, chyba, że skuteczność mierzy się w w procentach.
W ZZM jest tyle demokracji i słuchania "dołów" co w PiSie.
cordial - 24-09-2011, 20:50
Temat postu:
Wierzę gumis i wiem co mówię. A Ty swoje poglądy opierasz na własnych złych doświadczeniach, czy może wyciągasz takie wnioski ot tak - bo słyszałeś, że w tym i w tamtym związku tak właśnie się dzieje? Nie kumam. Jak by mnie olewano i nie ma możliwości na zmiany chociaż próbowałem - to po prostu rezygnuję! Nie widziałem w ZZM sytuacji o których piszesz. Widziałem jak około 400 osób słuchało Miętka kiedy mówił, słyszałem potem gorące oklaski i widziałem też jak maszyniści się z nim witali, szczerze, serdecznie. Szkoda, że Ty tego gumis nie widziałeś.
klimeu44 - 25-09-2011, 10:52
Temat postu:
Nie atakując wcale L.M. mam pytanie do cordial, czy mógłbyś dac przykłady jakiś załatwwionych ostatnio przez ZZM spraw, które przyniosły korzyść pracownikom.
Pytam dlatego, że cały czas dyskusja toczy się na temat skuteczności podjętych działań, ile to tych działań się odbywa... etc.
Może więc kilka przykładów, wtedy będzie łatwiej oceniać całą radę krajową, a nie tylko jednego Prezydenta.
Henryk - 25-09-2011, 11:01
Temat postu:
Cytat:
Miętek załatwił tylko jedną dobrą rzecz, maszyniści mogą odejść w wieku 55 lat ze względu na stan zdrowia.


A co w tym dobrego?
Anonymous - 25-09-2011, 11:03
Temat postu:
Henryk, zrozumiesz jak będziesz wykonywał ten zawód.
gumis - 29-09-2011, 12:28
Temat postu:
Wystąpienie Leszka Miętka, prezydenta ZZM, podczas Europejskiego Dnia Maszynisty Kolejowego
"Niektórzy twierdzą, że szkolenie maszynisty można porównać ze szkoleniem kierowcy TIR-a. Nie mogę się
z tym zgodzić, bo przecież z ruchem ulicznym mamy do czynienia od dziecka. Zwracam się do wszystkich osób
mających wpływ na kształtowanie przepisów dotyczących bezpieczeństwa ruchu i procesów szkolenia o roztropność i wyobraźnię, bo oszczędności w tej materii mogą nas wszystkich wiele kosztować."
Głos Maszynisty 9/2011

A jak ktoś mieszka na stacji od dziecka to ma "do czynienia z koleją"?
To może zostać maszynistą bez egzaminu? Happy
Zwracam się do tego pana o roztropność i wyobraźnię bo bez tego wychodzi smutno i głupio.
Nowoczesny - napakowany elektroniką TIR a przy nim 35 letnia EU-07. To dopiero porównanie?
O refleksie - odporności na stres - kondycji psychotechnicznej kierowcy nie wspomnę.
Punisher - 01-10-2011, 04:29
Temat postu:
Tradycyjnie - dołożył. Panie Miętek niech Pan przeczyta co jest napisane poniżej. Jak Gumiś Pana pochwali to będzie znaczyło, że popełnił Pan błąd.
Natomiast jak krytykuje tzn. wszystko ok.
Pozdrawiam.
PS. Pisałem, że Pan mi lata. Przepraszam - chyba Pana polubiłem.
gumis - 01-10-2011, 15:32
Temat postu:
A pochwalę - za to, że wreszcie nie muszę słuchać i oglądać jego paplania w mediach. Nareszcie.
Pirat - 01-10-2011, 15:35
Temat postu:
gumis, trochę przesadzasz. Miętek w mediach wypada profesjonalnie, mówi do rzeczy i konkretnie. Prezesi i rzecznicy kolejowych spółek pod tym względem nie dorastają mu do pięt.
traindriver2 - 01-10-2011, 23:07
Temat postu:
Boże jedyny ty patrzysz i nie grzmisz. Po pierwsze, za wszystko co się dzieje w ZZM i firmach kolejowych w których ten związek działa obwiniam samych członków. Wdupowłaztwo i wykorzystywanie swoich powiązań powoduje znaczne różnice w wynagrodzeniach. Po drugie ZZM pragnie utrzymać za wszelką cenę Centrale PR bo wie że znowu się maszyniści rozproszą po innych spółkach w których proponuje się wyższe wynagrodzenie i ewentualnie warunki pracy.Wtedy maszyniści nie będą zainteresowani usługami ZZM. Po trzecie , takiego spustoszenia w całym PKP jakie dokonali Solidarność i inne związki to szkoda gadać tragediaaaaa!!!!!. Wciskanie swoich zasłużonych członków na stanowiska spowodowało zniszczenia które ciężko będzie odrobić przez najbliższe kilka lat. I niestety ZZM w tym łajnie tkwi tak samo. Zresztą to nie jest żaden związek tylko terenowy przedstawiciel Polkomtela Twisted Evil
oporny301 - 03-10-2011, 10:01
Temat postu:
W sumie nie miałem nic pisać, ale napiszę. Na ból głowy najlepsza jest tabletka, ale w twoim przypadku i leczenie bólu młotkiem nie pomoże.
Jak można napisać coś, czym sam autor sobie zaprzecza, doskonały przykład powyżej.
I ten rodzynek!
Jeśli ewentualnie proponuje się warunki pracy, to wg ciebie jest OK? Młot
traindriver2 - 03-10-2011, 21:44
Temat postu:
Odpowiem . Miałem napisać "ewentualne lepsze warunki pracy". I to wszystko w temacie.
oporny301 - 04-10-2011, 20:57
Temat postu:
To wcześniej jak coś wyślesz, to dwa razy to przeczytaj. Rozpacz
woland - 14-10-2011, 18:41
Temat postu:
traindriver2,
Popieram Cię w całości. Tylko dzięki związkom zawodowym mamy tyle spółek na kolei,tylu prezesów,zastępców i wszelkiej innej biurokracji. Tylko dzięki związkom zawodowym każda spółka musi płacić podatek VAT(z rozliczeń między sobą) a państwo tylko zaciera ręce bo to przecież darmowa kasa do budżetu a kiedyś tego nie miała. Więc w dalszym ciągu głośno mówię:
ZWIĄZKI WON Z ZAKŁADÓW PRACY.
A pan Oporny301 nie powinien już nic na ten temat mówić ani pisać z powodów o których pisałem gdzie indziej
oporny301 - 14-10-2011, 18:52
Temat postu:
Pisałem, piszę i będę pisał. Czy to się komuś podoba lub nie.
Twój wywód woland jest kompletnie nieprawdziwy.
gumis - 14-10-2011, 20:37
Temat postu:
Imponująca lista powiązań biznesowo-związkowych
Czyli kto z kim -gdzie -za ile i po co? Ile to rodzi pytań? A kto zna odpowiedź?

Rozszyfrowanie tego wyjątkowego zaangażowania w robienie kasy graniczy z cudem a krótkie pytanie -gdzie w tym członkowie i ich problemy ? Moja odpowiedź -na samym końcu!
Troszkę krótsza lista ale również imponująca!
oporny301 - 15-10-2011, 07:29
Temat postu:
Znowu plujesz, zadajesz pytania, coś sugerujesz. Jesteś po prostu niereformowalny.
Z tych wyciągów z KRS można wysnuć jedynie wniosek, że Ci dwaj Panowie są czynni społecznie i nic a nic więcej, z tego nie wynika.
W końcu doczekasz się pozwu. Pluj dalej. Embarassed
Pirat - 15-10-2011, 07:30
Temat postu:
gumis, nic nadzwyczajnego.

W przypadku Miętka mamy związek zawodowy, fundację i dwie rady nadzorcze (PKP SA i PKP Cargo).

Ciećka: związek zawodowy, stowarzyszenie i trzy rady nadzorcze (Gorzów Wagony, PKP SKM i PKP PR) w różnym okresie.
Daniel.Łoboda - 15-10-2011, 09:09
Temat postu:
Gumis skąd w tobie tyle jadu??? Zadajesz pytanie gdzie w tym wszystkim są członkowie związku?
Jeżeli obejmują stanowiska w Radach Nadzorczych z ramienia pracowników to kto ich wybrał??? to pytanie retoryczne. Gdyby nie cieszyli się poparciem członków związku i nie tylko jednego związku, to nie otrzymaliby takiej ilości głosów aby w tych radach być. Nikt nie zabrania tobie startować do RN PKP Intercity, nikt nie zabrania Ci założyć "jedynie słusznego związku zawodowego", nie skalanego korupcją, pijactwem, mataczeniem i innymi epitetami, którymi co niektórzy codziennie przyklejają ZZ. Przecież można założyć ZZ i wyjść poza bramy zakładu. Dlaczego nikt tego nie zrobi tylko opluwa wszystkich, którzy zajmują się działalnością związkową? Nie gadajcie tylko zróbcie coś w tym kierunku. Czy to nie brak odwagi? już w innym temacie napisałem że najlepiej występować pod nickiem i pisać co popadnie zamiast wziąść odpowiedzialność w swoje ręce i doprowdzić do "normalności". Tak,tak jestem związkowcem i nierobem ( brakuje mi tylko wąsów ).
matador - 16-10-2011, 06:29
Temat postu:
Gumiś- nie wystarczy umieć czytać. Trzeba jeszcze rozumieć. O ile pamiętam czytanie ze zrozumieniem to material ze szkoły podstawowej (klasa I-III).

Pirat, masz rację z tym że Miętek te dwie rady też w rożnym okresie,
oporny301 - 29-10-2011, 09:25
Temat postu: Wywiad w Krytyce Politycznej
Miętek: Przed koleją jest przyszłość

Z Leszkiem Miętkiem* rozmawia Jaś Kapela

Jaś Kapela: W sierpniu pociągi Przewozów Regionalnych zatrzymały się na 24 godziny. Dlaczego kolejarze zdecydowali się na ten strajk?

Leszek Miętek: To był pierwszy ogólnopolski strajk na kolei od 1998 roku. Jego głównym powodem były fatalne warunki finansowe oferowane pracownikom. Kolejarze nie są w stanie zarobić pieniędzy pozwalających na utrzymanie rodziny na godnym poziomie; z drugiej strony widzimy ewidentne marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Efekty tego szeregowy kolejarz odczuwa na co dzień, wysłuchując od podróżnych uzasadnionych pretensji dotyczących jakości usług, punktualności.

Spór zbiorowy z Przewozami Regionalnymi toczył się praktycznie od czterech lat. Trzy i pół roku uczestniczyliśmy w rozmowach, ale to był pozorny dialog, nikt nas nie słuchał. Myśleliśmy, że przynajmniej na poważnie zostanie wzięty strajk ostrzegawczy, ale też nie.

Gdy prezesem spółki był Tomasz Moraczewski, Przewozy Regionalne zbierały dobre opinie, szczególnie za InterREGIO.

Fajerwerki, jakie towarzyszyły tworzeniu InterREGIO, do niczego nie prowadziły, raczej rozeźlono klientów. Jeśli ktoś musiał jechać pojedynczym elektrycznym zespołem trakcyjnym w poprzek Polski, sześćset kilometrów na jednej nodze w toalecie…

Ale przynajmniej tanio.

Jeśli ma być tanio, to Cargo też ma licencję przewozową. Można by w wojskowych wagonach za złotówkę ze Szczecina do Przemyśla wozić.

Pewne standardy trzeba zachować. Moraczewski, wprowadzając tego typu ofertę, je obniżył. Może i myśl była dobra, ale wykonanie fatalne. Przede wszystkim brakowało sprzętu do tego typu działalności, bo przewozy międzywojewódzkie razem z taborem zostały przekazane w procesie usamorządowienia Intercity.

Do tego dochodzi brak koordynacji rozkładów jazdy. Zawsze było tak, że pociągi regionalne zjeżdżały do stacji węzłowej na określoną godzinę i wtedy wyjeżdżał pociąg dalekobieżny, który zabierał tych podróżnych. Dziś, gdy pociąg regionalny przyjedzie na stację węzłową, okazuje się, że chwilę wcześniej odjechał Intercity. Popsuto komunikację różnego rodzaju przewozów.

Cały ten projekt bardzo dużo kosztował Przewozy Regionalne, bo leasingowano nowoczesne lokomotywy – Bombardier Traxx. Trochę śmiesznie to wyglądało, jak nowiutka lokomotywa ciągnęła czterdziestoletnie wagony bezprzedziałowe.

To są wszystko błędy popełnione już na etapie realizacji pomysłu InterREGIO. A co było nie tak z sama ideą przekazania Przewozów Regionalnych samorządom?

Samorządy były do tego zupełnie nieprzygotowane. Rząd i marszałkowie myśleli, że z kolei można zrobić jakiś mały PKS. I pomylili się. Kolej jest specyficzną firmą; infrastruktura, zarządzanie nią, przewoźnicy, którzy z niej korzystają – to wszystko jest powiązane.

Rząd zrzucił kłopot na samorządy, nie dając na to wystarczających pieniędzy. Już po roku funkcjonowania spółki jej właściciele zastanawiali się, czy nie ogłosić upadłości. Ale jak może funkcjonować spółka, której właścicielami jest szesnastu marszałków? Każdy ma po kawałeczku – od czterech do siedmiu procent – i każdy chciałby się pobawić koleją. Ogromnym problemem w tej sytuacji są zakupu taboru. Gdyby był pan właścicielem dużej firmy taksówkarskiej, to ile marek samochodów by pan kupił?

Pewnie jedną.

Sam pan widzi. Jeśli wybiorę jedną markę, to będę miał jeden wyspecjalizowany warsztat obsługowy, jeden magazyn z częściami itd. A co się dzieje w Przewozach Regionalnych? Marszałkowie, zamiast się dogadać i zrobić wspólne zakupy, zamawiają przeważnie tabor składany z części, często niekompatybilnych, od sześciu różnych producentów. A jakie będę koszty jego utrzymania? Po okresie gwarancyjnym będzie odstawiony, bo nie będzie części zamiennych, a potem specjalistów, żeby go naprawili.

Dlaczego mając udziały w Przewozach Regionalnych, marszałkowie województw zaczęli zakładać własne spółki – Koleje Wielkopolskie, Koleje Dolnośląskie, Koleje Mazowieckie i wiele innych?

Weźmy przykład Kolei Śląskich: brakowało pieniędzy z PIT-u i CIT-u na Przewozy Regionalne, więc urząd marszałkowski wpadł na pomysł, że zrobi swoją kolej. Ze środków województwa powstał zarząd, rada nadzorcza i ośmiu dyrektorów spółki. Przez 1,5 roku pobierali wynagrodzenia, a nawet nagrody. Tylko że żadne Koleje Śląskie nie funkcjonowały. Od 1 października uruchomiono przewozy na głównej linii między Częstochową a Gliwicami, pomimo że brakowało taboru. Na kierowniczych stanowiskach znaleźli się ludzie, którzy za nieudolność zostali zwolnieni z PKP, gdyż nie znają rzemiosła kolejowego. Negatywne skutki tego odczuwają podróżni, są gigantyczne opóźnienia.

Oficjalnie mówiło się, że w ten sposób rodzi się konkurencja. Ale to jest właśnie likwidowanie konkurencji: urząd marszałkowski musi robić przetarg ze swoją spółką Przewozy Regionalne na wykonywanie połączeń, natomiast spółka wojewódzka jest spółką wewnętrzną samorządu, z którą przetargu się nie przeprowadza. Co więcej, doświadczenie pokazuje, że spółki wewnętrzne dostają od samorządów dużo większe dofinansowanie do pociągokilometra niż Przewozy Regionalne

Powstanie spółek wojewódzkich tylko pogorszyło ofertę dla podróżnych. Granica województwa jest często nie do przebycia, na przykład z Białegostoku nie można było dojechać do Małkini. Pociąg kończył bieg na jakiejś malutkiej stacyjce, a potem kilkanaście kilometrów ludzie dojeżdżali busami. Żaden urząd marszałkowski nie może finansować przejazdów na terenie innego województwa. A jeśli sąsiedni nie jest zainteresowany dofinansowaniem pociągu na swoim terenie, efekty są właśnie takie jak na trasie z Białegostoku do Małkini.

I żadna spółka samorządowa nie funkcjonuje dobrze? A Koleje Mazowieckie?

Tak, Koleje Mazowieckie stawiane są za wzór. Tylko trzeba sobie odpowiedzieć na jedno pytanie: ile to kosztuje? Jak jeszcze na Mazowszu działały Przewozy Regionalne, to urząd marszałkowski dofinansowywał je rocznie w wymiarze 40 – 46 milionów złotych. Dziś urząd na przewozy własną koleją musi wydawać około 200 milionów. I to na Mazowszu, gdzie jest stosunkowo dużo podróżnych, więc i zwroty z biletów są odpowiednio wysokie. Nie ma ich tylu ani w Wielkopolsce, ani na Dolnym Śląsku, ani tym bardziej w dużo biedniejszych województwach.

Utrzymywanie własnych spółek nie jest więc dla samorządów tańsze?

Nie. Największymi kosztami stałymi są koszty utrzymania, a te są mniejsze, gdy działalność prowadzi się w większej skali. Opiszę to na przykładzie punktu utrzymania PR w Toruniu. Są tam hale naprawcze, które mogłyby utrzymać tabor z całej północnej Polski, wszystkie pociągi zjeżdżające od strony Poznania, Łodzi i Gdyni. Te olbrzymie hale funkcjonują 24 godziny na dobę. Jeżeli każde województwo zrobi swoją spółeczkę, to będzie też musiało stworzyć swój punkt utrzymania, czynny nie 24 godziny, tylko 4. A przecież trzeba płacić podatki, ogrzać taką halę itd. Koszty są dużo wyższe.

Co mogłoby być rozwiązaniem tych wszystkich problemów? Ponowna konsolidacja kolei w jedną firmę?

Kolej to spójny organizm. Jak w silniku: można mieć nowiutkie części, ale jeśli będę porozkładane, to nie będzie pracował. Tymczasem na kolei za sterowanie ruchem i utrzymanie linii odpowiada spółka PLK, za dostarczenie energii trakcyjnej spółka Energetyka, po torach jedzie wagon należący do spółki PR, ciągnięty lokomotywą należącą do spółki Cargo itd. To nie może dobrze funkcjonować.

Jeżeli chodzi o same Przewozy Regionalne, to należałoby utrzymać ogólnopolską spółkę dla zachowania korzyści skali, ale marszałkowie muszą mieć większy wpływ na to, jak PR działają na ich terenie. Być może w ramach tej większej spółki należałoby powołać bardziej samodzielne oddziały w poszczególnych województwach.

A nie istnieje ryzyko, że kolej w Polsce będzie się raczej coraz bardziej rozdrabniać i powstaną kolejne spółki?

To będzie droższe, a oferta dla podróżnych będzie gorsza. Już dzisiaj się zdarza, że podróżny wsiada do pociągu i konduktor mu mówi, że ma niedobry bilet, bo na inną spółkę. Jak to będzie wyglądało, gdy tych spółek będzie w Polsce szesnaście?

W Unii Europejskiej obecnie 60 procent środków idzie na drogi, a 40 na kolej.

W Polsce ta relacja wynosi 90 do 10. Infrastruktura kolejowa jest od lat zaniedbywana. I dlatego bardziej się opłaca węgiel ze Śląska wozić samochodem niż pociągiem. Samochodem jedzie się po wybudowanych z pieniędzy podatnika drogach, płaci się trochę akcyzy i kupuje winietę. Natomiast żeby przewieźć węgiel pociągiem, trzeba zapłacić za dostęp do infrastruktury. Ta opłata musi wystarczyć na pokrycie kosztów prowadzenia ruchu, utrzymania, naprawy i inwestycji. Stąd mamy w Polsce jedną z najwyższych stawek. A producenci i przewoźnicy nie są filantropami. Nie mówią: podoba mi się hasło „Tiry na tory”, więc przewiozę towar na torach, nawet jeśli będę musiał zapłacić dziesięciokrotnie więcej.

Pieniądze unijne, które miały pójść na kolej, zostały przesunięte na drogi, bo kolejarze nie byli gotowi, żeby je wydać.

To kolejny temat: jak już się pieniądze na kolei pojawią, to nie idzie ich spożytkować. Dlaczego? Bo procesy inwestycyjne nie są przygotowane. Gdy budujemy autostrady, mamy specjalne ustawy dotyczące projektowania, wykonawstwa, działek zamiennych. Na kolei robi się to w zakresie ogólnego prawa budowlanego. W wyniku strajku podpisaliśmy w porozumieniu z ministrem zobowiązanie, że na szczycie kolejowym, czyli spotkaniu związków zawodowych, pracodawców, strony rządowej i samorządów, przygotujemy też wskazania dotyczące zmian legislacyjnych,

Polska kolej może być rentowna?

Przewozy pasażerskie, szczególnie regionalne, na całym świecie są deficytowe. Przecież to są przewozy prospołeczne, a nie komercyjne. Spełniają misję publiczną: dowozu dzieci do szkoły, do lekarza, pracowników do pracy. Jak ściana wschodnia ma sama utrzymać swoje Przewozy Regionalne, jeśli wpływów z CIT-u i PIT-u nie mają za dużo, a koszty są o wiele większe niż w bogatszych województwach? Nakłady na całą spółkę PR wynoszą około 800 milionów złotych. Dla porównania: koszt funkcjonowania komunikacji miejskiej w Warszawie to rocznie około półtora miliarda złotych.

A jednak PKP Cargo zarabia pieniądze. Zaczyna się mówić o prywatyzacji tej spółki.

Związki zawodowe w tej spółce nie są przeciwne prywatyzacji, ale pojmujemy ją jako działanie pozwalające zdobyć środki na rozwój firmy. Tymczasem chce się ją sprywatyzować, żeby spłacić długi państwa na kolei. Nie zgadzamy się też na formę prowadzonej prywatyzacji poprzez sprzedaż pakietu kontrolnego inwestorowi strategicznemu lub finansowemu. Jest to w naszym przekonaniu ewidentny skok na kasę.

Szkoda PKP Cargo, bo sobie radzi w warunkach rynkowych, choć konkuruje z firmami, które, jak kolej niemiecka, dostają pomoc od swoich rządów. Taką perełką była jeszcze kilka lat temu spółka Intercity, była przygotowywana do debiutu giełdowego. Dziś ma duże kłopoty wynikające ze stanu infrastruktury i zapuszczonego taboru, a także remontów odstraszających podróżnych.

Przed koleją jest jednak przyszłość, bo stawia na nią cała Europa. Polska leży w środku kontynentu i mamy bardzo dobrze rozwiniętą sieć kolejową. Jeśli chodzi o względy komunikacyjne, to rewelacyjne położenie. Przy odpowiedniej polityce transportowej państwa można mieć ładny zysk z tranzytów. Wbrew stereotypom kolej nie musi być petentem państwa.

*Leszek Miętek - maszynista kolejowy, działacz związkowy. Pracownik spółki PKP Cargo S.A., ostatnio na etacie st. maszynisty. Od 2005 prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce, od 2006 wiceprezydent Europejskiej Federacji Maszynistów ALE i przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych, od 2008 członek Prezydium OPZZ.

źródło: Krytyka Polityczna
Punisher - 30-10-2011, 14:14
Temat postu:
Ja poproszę o taki materiał - kim jest Stanisław Stolorz.
oporny301 - 01-11-2011, 11:23
Temat postu:
Kim jest Leszek Miętek?
Odpowiedź TUTAJ.

Pracuje, nawet dzisiaj. A przecież mógłby nic nie robić? Dlaczego nie siedzi cicho?
Odpowiedź jest oczywista. Jest już jednym z niewielu, którym jeszcze na kolei w RP zależy.
gumis - 01-11-2011, 14:56
Temat postu:
"Oświadczenie marszałków o konieczności podziału PR mogę skomentować tylko bardzo negatywnie. Jeśli uważają, że z kolei można zrobic wiejski PKS, to się bardzo mylą."
Jeżeli miętek myśli, że będą się pytać czy można tak zrobić, czy nie, to jest albo naiwny albo zarozumiały.
Polecam śledzenie budżetów województw - tam dopiero będzie krojenie kasy na PR. Hasło -wytrych "kryzys" będzie dostatecznie mocnym argumentem aby sprywatyzować PR poprzez jego rozczłonkowanie.
Teraz tylko poczekają na zielone światło od "nowego" ministra.
oporny301 - 01-11-2011, 16:07
Temat postu:
Oczom swoim nie wierzę, gumis po raz pierwszy przemówił ludzkim głosem. Cuda to, czy to tylko wpływ tego dnia? Oczywiste, źe samego Miętka się nie wystaszą. Ale siły która za nim i innymi stoi, TAK. Chyba źe maszynisci chcą być kierowcami pojazdów szynowych! Wtedy i 10 Miętków nie pomoźe. Bo jak obronić jagnię, które wilka pragnie?
gumis - 03-11-2011, 09:36
Temat postu:
Chodzi właśnie o "te siły co za nim stoją". Leszek jest niereformowalny. "Siły" - tak.
oporny301 - 03-11-2011, 10:23
Temat postu:
Mógłbyś rozwinąć swą myśl?
gumis - 03-11-2011, 11:12
Temat postu:
Jaką myśl? Mam ich co chwila miliony?
A teraz na poważnie. Tytuł tematu jest źle postawiony. Kim jest Leszek Miętek? Leszkiem Miętkiem!
Kim jest Leszek Miętek prezydent zzm? A to zmienia postać rzeczy bo mnie leszek prywatnie nie interesuje.
To prezydent rozczłonkowanej największej organizacji związkowej maszynistów na sieci PKP i nie tylko. Samo określenie "prezydent" źle mi się kojarzy - takie megalomańskie ale niech im tam. Jakie umocowanie ma ten prezydent? Stanowi siłę o tyle, że reprezentuje organizację, która u pracodawcy ma status reprezentatywności a więc może o wiele więcej niźli jakiś tam kanapowy związek. Kanapowy jeśli chodzi o ilość a nie jakość. Wobec tego w wielu sprawach może zajmować stanowisko i to mocno umocowane w ustawie o zz.Czy wykorzystuje tą "siłę" zgodnie z tym co głosi i co samo przez się nasuwa się często w sporach z pracodawcą? Według mnie idzie mu to cieniutko. Jego okrzyki i głos jest mało skuteczny a czasami mam wrażenie, że to głos wołającego na puszczy. Przykre. Zmiany statutu zzm zdryfowały z związku zawodowego na rzecz związku masowego co rodzi już samo w sobie konflikt interesu.Teraz zejdźmy do tej "siły". Jaką siłę stanowi przewodniczący np. koła. Żadnej. Musi na kolanach udać się do struktury wyższej z prośbą o interwencję. Struktura wyższa na samym początku robi analizę czy nie godzi ta inicjatywa lub rozwiązanie problemu w żywotne interesy grupy tego "decydenta". Jeżeli godzi w wewnętrzny układ i burzy spokój w jego relacja h z władzą to gościa olewa i odsyła na Syberię. Jak jest petent jest namolny i nie rozumie to stawia się go do pionu i każe siedzieć cicho bo przecież to malutka siła i ma guzik do gadania. Petent więc wraca i sile na samym dole musi powiedzieć, że to ich lokalny -mały problem i wszyscy maja to w dupie bo siła za mała.Ta odsyłająca siła ma się wobec tego dobrze i cały czas czuwa aby nie został naruszony spokój, bo to i urlopowanie i częste spotkania z władzą szczebla zakładowego a to przecież informacja.A jaka ważna jest wiedza i ta informacja wiemy wszyscy -socjal, nagrody,awanse i podwyżki, decydowanie kto dostanie jakie odznaczenie i kopertę itd. Wymiana informacji następuje na cyklicznych spotkaniach "średniej siły" z prezydenturą i jego gwardią przyboczną. Tu jednak rozdają karty centralne tuzy - często wbrew logice i mając na myśli lokalny interes a nie dobro wszystkich. Patrz - warszawa -kraków.
Do tego spotkania nie docierają głosy dołu bo i jak? Średniak się nie wychyli bo i po co? Ma wyjść na mieszacza? Może stracić status swojego i co wtedy? Za nastawnik? O nie!
I tu wracam do początku - tak jak dla mnie to zzm kojarzy się tylko z telefonem związkowym, ubezpieczeniem swoich, słowem "patologia" i co najważniejsze z lokalnym bonzem zzm, który zrobił dla siebie wiele a dla innych nic. Czy nastąpi zmiana warty? Byłbym naiwny gdybym sądził, że tak. Dół jest za bardzo zastraszany - średniacy za bardzo wygodni i uwikłani a góra? Cóż - za te grosze będą się jeszcze troszkę męczyć. Bez obawy o utratę intratnej posady.
Ale się napaplałem. Happy " Siła" - kiedyś wywoziła na taczkach. Ale to bardzo dawno było i mało kto pamięta.
Nie byłbym sobą aby przy okazji leszka nie zapytać o krzysia. Jak rozegrali jego oddelegowanie skoro w październiku zrobił 6 służb na lokomotywie i nawet w nadgodzinach. Mam nadzieję, że nie bierze kasy za stałe oddelegowanie i pracę na maszynie? Sprawdzimy. Język Jak pobrudzi troszkę raczki to zbliży się do "siły" a wtedy widząc ten syf na dole stanie się bardziej krzykliwy i konkretny czy zderzy się z murem z jakim My zderzamy się codziennie i uzna, że tak musi być.
oporny301 - 03-11-2011, 11:37
Temat postu:
Skoro jest tak, jak piszesz, (już kiedyś pytałem), czemu nie weźmiesz spraw w swoje ręce i tego nie zmienisz?
gumis - 03-11-2011, 12:40
Temat postu:
Zmieniam co dnia. W Słupsku odmalowano pokój "wypoczynku" i zakupiono nowe stoliki aby można było spokojnie zjeść. Do "nory" też kupiono stoliki - czekam na odmalowanie i nowe "łoża małżeńskie". Teraz tylko szatnia dla maszynistów i parę innych spraw, które psują krew - korespondencja służbowa, obiegi, poprawki, wyrównanie w grupach. I pomyśleć, że to bez udziału koła zzm w Słupsku. Im pasuje wszystko.
I to wszystko jako nikt -ot szary pracownik IC, który potrafi głośno powiedzieć co Nas boli.
Miętek tego za Nas nie załatwi.
oporny301 - 03-11-2011, 17:23
Temat postu:
Kim jest Leszek Miętek?
TUTAJ odpowiedź.
gumis - 05-11-2011, 12:35
Temat postu:
Szczyt patologii = szczyt kolejowy
oporny301 - 06-11-2011, 20:32
Temat postu:
Ile z tym wspólnego ma temat, ups, tego tematu?
gumis - 06-11-2011, 21:17
Temat postu:
Tyle samo ile funkcji w różnych mediach prezentuje leszek.
Prawie jak I Sekretarz Komitetu Centralnego z poprzedniej epoki.
oporny301 - 06-11-2011, 21:35
Temat postu:
Lecz się chłopie LECZ.
Na NOGI!
Na głowę, za późno! Młot
I pochwal tu dzień, przed zachodem słońca.
Marlon - 08-11-2011, 14:04
Temat postu:
Miętek: Przed koleją jest przyszłość

Z Leszkiem Miętkiem* rozmawia Jaś Kapela

28.10.2011

Jaś Kapela: W sierpniu pociągi Przewozów Regionalnych zatrzymały się na 24 godziny. Dlaczego kolejarze zdecydowali się na ten strajk?

Leszek Miętek: To był pierwszy ogólnopolski strajk na kolei od 1998 roku. Jego głównym powodem były fatalne warunki finansowe oferowane pracownikom. Kolejarze nie są w stanie zarobić pieniędzy pozwalających na utrzymanie rodziny na godnym poziomie; z drugiej strony widzimy ewidentne marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Efekty tego szeregowy kolejarz odczuwa na co dzień, wysłuchując od podróżnych uzasadnionych pretensji dotyczących jakości usług, punktualności.

Spór zbiorowy z Przewozami Regionalnymi toczył się praktycznie od czterech lat. Trzy i pół roku uczestniczyliśmy w rozmowach, ale to był pozorny dialog, nikt nas nie słuchał. Myśleliśmy, że przynajmniej na poważnie zostanie wzięty strajk ostrzegawczy, ale też nie.

- Gdy prezesem spółki był Tomasz Moraczewski, Przewozy Regionalne zbierały dobre opinie, szczególnie za InterREGIO.

- Fajerwerki, jakie towarzyszyły tworzeniu InterREGIO, do niczego nie prowadziły, raczej rozeźlono klientów. Jeśli ktoś musiał jechać pojedynczym elektrycznym zespołem trakcyjnym w poprzek Polski, sześćset kilometrów na jednej nodze w toalecie...

- Ale przynajmniej tanio.

- Jeśli ma być tanio, to Cargo też ma licencję przewozową. Można by w wojskowych wagonach za złotówkę ze Szczecina do Przemyśla wozić.

Pewne standardy trzeba zachować. Moraczewski, wprowadzając tego typu ofertę, je obniżył. Może i myśl była dobra, ale wykonanie fatalne. Przede wszystkim brakowało sprzętu do tego typu działalności, bo przewozy międzywojewódzkie razem z taborem zostały przekazane w procesie usamorządowienia Intercity.

Do tego dochodzi brak koordynacji rozkładów jazdy. Zawsze było tak, że pociągi regionalne zjeżdżały do stacji węzłowej na określoną godzinę i wtedy wyjeżdżał pociąg dalekobieżny, który zabierał tych podróżnych. Dziś, gdy pociąg regionalny przyjedzie na stację węzłową, okazuje się, że chwilę wcześniej odjechał Intercity. Popsuto komunikację różnego rodzaju przewozów.

Cały ten projekt bardzo dużo kosztował Przewozy Regionalne, bo leasingowano nowoczesne lokomotywy - Bombardier Traxx. Trochę śmiesznie to wyglądało, jak nowiutka lokomotywa ciągnęła czterdziestoletnie wagony bezprzedziałowe.

- To są wszystko błędy popełnione już na etapie realizacji pomysłu InterREGIO. A co było nie tak z sama ideą przekazania Przewozów Regionalnych samorządom?

- Samorządy były do tego zupełnie nieprzygotowane. Rząd i marszałkowie myśleli, że z kolei można zrobić jakiś mały PKS. I pomylili się. Kolej jest specyficzną firmą; infrastruktura, zarządzanie nią, przewoźnicy, którzy z niej korzystają - to wszystko jest powiązane.

Rząd zrzucił kłopot na samorządy, nie dając na to wystarczających pieniędzy. Już po roku funkcjonowania spółki jej właściciele zastanawiali się, czy nie ogłosić upadłości. Ale jak może funkcjonować spółka, której właścicielami jest szesnastu marszałków? Każdy ma po kawałeczku - od czterech do siedmiu procent - ii każdy chciałby się pobawić koleją. Ogromnym problemem w tej sytuacji są zakupu taboru. Gdyby był pan właścicielem dużej firmy taksówkarskiej, to ile marek samochodów by pan kupił?

- Pewnie jedną.

- Sam pan widzi. Jeśli wybiorę jedną markę, to będę miał jeden wyspecjalizowany warsztat obsługowy, jeden magazyn z częściami itd. A co się dzieje w Przewozach Regionalnych? Marszałkowie, zamiast się dogadać i zrobić wspólne zakupy, zamawiają przeważnie tabor składany z części, często niekompatybilnych, od sześciu różnych producentów. A jakie będę koszty jego utrzymania? Po okresie gwarancyjnym będzie odstawiony, bo nie będzie części zamiennych, a potem specjalistów, żeby go naprawili.

- Dlaczego mając udziały w Przewozach Regionalnych, marszałkowie województw zaczęli zakładać własne spółki - Koleje Wielkopolskie, Koleje Dolnośląskie, Koleje Mazowieckie i wiele innych?

- Weźmy przykład Kolei Śląskich: brakowało pieniędzy z PIT-u i CIT-u na Przewozy Regionalne, więc urząd marszałkowski wpadł na pomysł, że zrobi swoją kolej. Ze środków województwa powstał zarząd, rada nadzorcza i ośmiu dyrektorów spółki. Przez 1,5 roku pobierali wynagrodzenia, a nawet nagrody. Tylko że żadne Koleje Śląskie nie funkcjonowały. Od 1 października uruchomiono przewozy na głównej linii między Częstochową a Gliwicami, pomimo że brakowało taboru. Na kierowniczych stanowiskach znaleźli się ludzie, którzy za nieudolność zostali zwolnieni z PKP, gdyż nie znają rzemiosła kolejowego. Negatywne skutki tego odczuwają podróżni, są gigantyczne opóźnienia.

Oficjalnie mówiło się, że w ten sposób rodzi się konkurencja. Ale to jest właśnie likwidowanie konkurencji: urząd marszałkowski musi robić przetarg ze swoją spółką Przewozy Regionalne na wykonywanie połączeń, natomiast spółka wojewódzka jest spółką wewnętrzną samorządu, z którą przetargu się nie przeprowadza. Co więcej, doświadczenie pokazuje, że spółki wewnętrzne dostają od samorządów dużo większe dofinansowanie do pociągokilometra niż Przewozy Regionalne.

Powstanie spółek wojewódzkich tylko pogorszyło ofertę dla podróżnych. Granica województwa jest często nie do przebycia, na przykład z Białegostoku nie można było dojechać do Małkini. Pociąg kończył bieg na jakiejś malutkiej stacyjce, a potem kilkanaście kilometrów ludzie dojeżdżali busami. Żaden urząd marszałkowski nie może finansować przejazdów na terenie innego województwa. A jeśli sąsiedni nie jest zainteresowany dofinansowaniem pociągu na swoim terenie, efekty są właśnie takie jak na trasie z Białegostoku do Małkini.

- I żadna spółka samorządowa nie funkcjonuje dobrze? A Koleje Mazowieckie?

- Tak, Koleje Mazowieckie stawiane są za wzór. Tylko trzeba sobie odpowiedzieć na jedno pytanie: ile to kosztuje? Jak jeszcze na Mazowszu działały Przewozy Regionalne, to urząd marszałkowski dofinansowywał je rocznie w wymiarze 40-46 milionów złotych. Dziś urząd na przewozy własną koleją musi wydawać około 200 milionów. I to na Mazowszu, gdzie jest stosunkowo dużo podróżnych, więc i zwroty z biletów są odpowiednio wysokie. Nie ma ich tylu ani w Wielkopolsce, ani na Dolnym Śląsku, ani tym bardziej w dużo biedniejszych województwach.

- Utrzymywanie własnych spółek nie jest więc dla samorządów tańsze?

- Nie. Największymi kosztami stałymi są koszty utrzymania, a te są mniejsze, gdy działalność prowadzi się w większej skali. Opiszę to na przykładzie punktu utrzymania PR w Toruniu. Są tam hale naprawcze, które mogłyby utrzymać tabor z całej północnej Polski, wszystkie pociągi zjeżdżające od strony Poznania, Łodzi i Gdyni. Te olbrzymie hale funkcjonują 24 godziny na dobę. Jeżeli każde województwo zrobi swoją spółeczkę, to będzie też musiało stworzyć swój punkt utrzymania, czynny nie 24 godziny, tylko 4. A przecież trzeba płacić podatki, ogrzać taką halę itd. Koszty są dużo wyższe.

- Co mogłoby być rozwiązaniem tych wszystkich problemów? Ponowna konsolidacja kolei w jedną firmę?

- Kolej to spójny organizm. Jak w silniku: można mieć nowiutkie części, ale jeśli będę porozkładane, to nie będzie pracował. Tymczasem na kolei za sterowanie ruchem i utrzymanie linii odpowiada spółka PLK, za dostarczenie energii trakcyjnej spółka Energetyka, po torach jedzie wagon należący do spółki PR, ciągnięty lokomotywą należącą do spółki Cargo itd. To nie może dobrze funkcjonować.

Jeżeli chodzi o same Przewozy Regionalne, to należałoby utrzymać ogólnopolską spółkę dla zachowania korzyści skali, ale marszałkowie muszą mieć większy wpływ na to, jak PR działają na ich terenie. Być może w ramach tej większej spółki należałoby powołać bardziej samodzielne oddziały w poszczególnych województwach.

- A nie istnieje ryzyko, że kolej w Polsce będzie się raczej coraz bardziej rozdrabniać i powstaną kolejne spółki?

- To będzie droższe, a oferta dla podróżnych będzie gorsza. Już dzisiaj się zdarza, że podróżny wsiada do pociągu i konduktor mu mówi, że ma niedobry bilet, bo na inną spółkę. Jak to będzie wyglądało, gdy tych spółek będzie w Polsce szesnaście?

- W Unii Europejskiej obecnie 60 procent środków idzie na drogi, a 40 na kolej.

- W Polsce ta relacja wynosi 90 do 10. Infrastruktura kolejowa jest od lat zaniedbywana. I dlatego bardziej się opłaca węgiel ze Śląska wozić samochodem niż pociągiem. Samochodem jedzie się po wybudowanych z pieniędzy podatnika drogach, płaci się trochę akcyzy i kupuje winietę. Natomiast żeby przewieźć węgiel pociągiem, trzeba zapłacić za dostęp do infrastruktury. Ta opłata musi wystarczyć na pokrycie kosztów prowadzenia ruchu, utrzymania, naprawy i inwestycji. Stąd mamy w Polsce jedną z najwyższych stawek. A producenci i przewoźnicy nie są filantropami. Nie mówią: podoba mi się hasło "Tiry na tory", więc przewiozę towar na torach, nawet jeśli będę musiał zapłacić dziesięciokrotnie więcej.

- Pieniądze unijne, które miały pójść na kolej, zostały przesunięte na drogi, bo kolejarze nie byli gotowi, żeby je wydać.

- To kolejny temat: jak już się pieniądze na kolei pojawią, to nie idzie ich spożytkować. Dlaczego? Bo procesy inwestycyjne nie są przygotowane. Gdy budujemy autostrady, mamy specjalne ustawy dotyczące projektowania, wykonawstwa, działek zamiennych. Na kolei robi się to w zakresie ogólnego prawa budowlanego. W wyniku strajku podpisaliśmy w porozumieniu z ministrem zobowiązanie, że na szczycie kolejowym, czyli spotkaniu związków zawodowych, pracodawców, strony rządowej i samorządów, przygotujemy też wskazania dotyczące zmian legislacyjnych.

- Polska kolej może być rentowna?

- Przewozy pasażerskie, szczególnie regionalne, na całym świecie są deficytowe. Przecież to są przewozy prospołeczne, a nie komercyjne. Spełniają misję publiczną: dowozu dzieci do szkoły, do lekarza, pracowników do pracy. Jak ściana wschodnia ma sama utrzymać swoje Przewozy Regionalne, jeśli wpływów z CIT-u i PIT-u nie mają za dużo, a koszty są o wiele większe niż w bogatszych województwach? Nakłady na całą spółkę PR wynoszą około 800 milionów złotych. Dla porównania: koszt funkcjonowania komunikacji miejskiej w Warszawie to rocznie około półtora miliarda złotych.

- A jednak PKP Cargo zarabia pieniądze. Zaczyna się mówić o prywatyzacji tej spółki.

- Związki zawodowe w tej spółce nie są przeciwne prywatyzacji, ale pojmujemy ją jako działanie pozwalające zdobyć środki na rozwój firmy. Tymczasem chce się ją sprywatyzować, żeby spłacić długi państwa na kolei. Nie zgadzamy się też na formę prowadzonej prywatyzacji poprzez sprzedaż pakietu kontrolnego inwestorowi strategicznemu lub finansowemu. Jest to w naszym przekonaniu ewidentny skok na kasę.

Szkoda PKP Cargo, bo sobie radzi w warunkach rynkowych, choć konkuruje z firmami, które, jak kolej niemiecka, dostają pomoc od swoich rządów. Taką perełką była jeszcze kilka lat temu spółka Intercity, była przygotowywana do debiutu giełdowego. Dziś ma duże kłopoty wynikające ze stanu infrastruktury i zapuszczonego taboru, a także remontów odstraszających podróżnych.

Przed koleją jest jednak przyszłość, bo stawia na nią cała Europa. Polska leży w środku kontynentu i mamy bardzo dobrze rozwiniętą sieć kolejową. Jeśli chodzi o względy komunikacyjne, to rewelacyjne położenie. Przy odpowiedniej polityce transportowej państwa można mieć ładny zysk z tranzytów. Wbrew stereotypom kolej nie musi być petentem państwa.


*Leszek Miętek - maszynista kolejowy, działacz związkowy. Pracownik spółki PKP Cargo S.A., ostatnio na etacie st. maszynisty. Od 2005 prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce, od 2006 wiceprezydent Europejskiej Federacji Maszynistów ALE i przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych, od 2008 członek Prezydium OPZZ.

Źródło: Krytyka Polityczna
maszynista - 13-11-2011, 14:07
Temat postu:
Panowie niestety ale traindriver ma rację i to w 100%. Przykładów nie trzeba się doszukiwać bo jeden jedyny przykład jest - zezwolenie na podział maszynistów w 2008 roku mimo obietnic że ZZM na to się nie godzi.

A pytanie w postaci: "Co Ty możesz zrobić dla związku" panie oporny301 to jest pytanie retoryczne. My maszyniści jako szeregowi członkowie związku mamy gówno do powiedzenia a jakie kolwiek pomysły na ulepszenie czegoś od razu są torpedowane z góry przez starych działaczy!! Tak się dzieje w moim zakładzie i tak się dzieje wszędzie.

Proszę mi powiedzieć panie oporny301 co ZZM i Leszek Miętek zrobił żeby załatać dziurę pokoleniową wśród drużyn trakcyjnych w post-pekapowskich spółkach??
Tutaj trzeba szukać rozwiązania bo za nie długo nie będzie miał kto jeździć, a liberalne władze spółek kolejowych będą szkolić maszynistów w 3 miesiące wziętych zpod Biedronki w rękach z puszką piwa!!

Dlaczego ZZM nie zwraca uwagi na problem młodych maszynistów (których jest garstka) , którzy uciekają z post-pekapowskich spółek do pracy u prywatnych przewoźników?? Dlaczego się nic nie robi żeby jakoś ten pracodawca dał im motywację do tej pracy, bo samym grafikiem na cały miesiąc z góry ludzi nie zatrzymacie!!

Tych róznych "anomalii" można wyciągnąć więcej na światło dzienne ale to nie ma sensu bo poruszenie ich na zebraniu związkowym traktowane jest jako defetyzm. A najlepiej to starym panom działaczom idzie popijanie wódeczki za nasze składki. A te 150zł które "niby" ZZM wywalczył dla mszynistów w PR to jest śmiech na sali przy dzisiejszych cenach. Istotą tego strajku na pierwszym miejscu powinna być strategia rozwoju PR i utrzymanie miejsc pracy a pieniądze dopiero później.

Dziękuje tyle miałem do powiedzenia.
oporny301 - 13-11-2011, 15:06
Temat postu:
Ogromna frustracja z Twojej wypowiedzi wynika. Czy Miętek wybrał twoją "władzę" związku w zakładzie? Nie. Czy to Miętek wyrazil zgodę na podział maszynistów? Nie, maszynisci w duźej liczbie sami tego chcieli, zanim stało się to faktem. Co Ty moźesz dla związku? Wszystko. Tylko czy chcesz? Wybacz chłopie, ale krytyka ZZM za brak reakcji na braki kadrowe czy zbyt niską podwyźkę. Źenada. Niewiele wiesz o dziłalności ZZM. Jestem ciekaw jak Ty, i pozostali z tzw. deficytowych pracownijków w strategicznych zawodach na kolei, zachowają się przy zwiększonej normie godzin nadliczbowych, np. do 300? Będę się przyglądał.
maszynista - 13-11-2011, 19:27
Temat postu:
Panie oporny301 a w jaki sposób niby mieliśmy zareagować na podział?? Strajkiem, który w gruncie rzeczy bez poparcia organizacji związkowej ZZM był by nie legalny??
A co zrobiliście w sprawie podziału kolei na spółki w 2001 roku?? na wszystko się zgadzacie a później winą obarczacie załoge - bo to my chcieliśmy. Kłamstwo i obłuda!! I przestań pan opowiadać bajki że ja coś moge dla związku bo to są brednie i nie tylko Ja maszynista panu to powiem ale przedstrawiciele innych zawodów na kolei również. Byłem na nie jednym zebraniu związkowym i wiem co się tam dzieje - ciągłe gderanie na wszystko i brak jakich kolwiek działań a do tego wszechobecna wódeczka bez której nie można się obejść.

A owszem i brak kadr też powinien was związkowców zainteresować - już zaczne wypowiadać się waszym tokiem (inaczej się z panem nie da rozmawiać) - bo za nie długo nie będzie wam miał kto składek płacić jak większość starszych na emerytury odejdzie.

Szkoda że nie dostrzegacie tych problemów tylko oglądacie się za swoimi dupami aby były syte, może kiedyś jak prawo o związkach zawodowych się zmieni i wypiepszą was z zakładów pracy to zaczniecie się martwić o tego maszyniste , którego traktujecie jak petenta który ciągle coś chce.

[ Dodano: 13-11-2011, 19:37 ]
Tak jeszcze jako post scriptum dodam że dziwi mnie ta pańska postawa i oczy pełne wiary w związek zawodowy maszynistów - proszę popytać ludzi w terenie jaki mają stsounek do tego całego burdelu na kolei jaki między innymi wy wytworzyliście. Ale wy jesteście zaślepieni stanowiskami i funkcjami i nigdy dopóki będziecie na garnuszku pracodawcy nie dostrzeżecie tych problemów które przedstawiłem.

Jeśli chodzi o nadgodziny bo zapomniałem o tym wspomnieć - to ludzie mogą przestać wychodzić dodatkowo bo lepiej zarobią dorabiając u prywtanego przewoźnika niż w swoim zakładzie pracy który tylko w niektóre dni płaci stawkę 200%.
oporny301 - 14-11-2011, 15:13
Temat postu:
Nie przyznawaj się że jesteś maszynistą.
Nie wierzę, bo z tego jakie pierdoły wypisujesz, to musiały być testy dla przedszkolaka.

[ Dodano: 14-11-2011, 16:51 ]
Stary już jestem, ale z tego co pamiętam, a w Głosie Maszynisty nie wyczytałem, to w PR-ach, na Dolnym Śląsku, rozumiem we Wrocławiu, organizacji ZZM nie ma.
Te pretensje, to nie pod ten adres. A może się mylę? Co?
Bo to by się zgadzało, że ty nic nie możesz. Śmiech
maszynista - 15-11-2011, 17:51
Temat postu:
Widzisz pan panie oporny301 nie masz pan żadnych konkretnych argumentów ażeby przeciwstawić się tym którym ja poruszyłem w moich wypowiedziach.

Ja się nie wstydze że jestem maszynistą bo jestem nim z zamiłowania a wstydzić to powinieneś się Ty bo przynależysz do organizacji która od wielu lat oszukuje swoich ludzi i kłamie im prosto w oczy!!

A we Wrocławiu jak byś nie wiedział to istnieje coś w rodzaju FZZMK i Smólski który tak samo działa jak i wy.
oporny301 - 15-11-2011, 20:16
Temat postu:
No to jesteśmy w domu.
Raz - przyznałeś że jesteś maszynistą,
Dwa - że nie należysz do ZZM a mówiłeś że chciałeś coś zmienić a nie mogłeś,
Trzy - nie równaj Federacji z ZZM, bo to tak, jakbyś porównywał "malucha" z mercem.
Smutne to wszystko niestety. Dobrze że nie należysz do ZZM. Bardzo dobrze. Embarassed
maszynista - 17-11-2011, 16:40
Temat postu:
Owszem kiedyś należałem i ciesze się że dziś nie muszę oddawać pieniędzy organizacji która od lat ma gdzieś maszynistów. Mam nadzieje że coraz więcej maszynistów otworzy w końcu oczy i wypisze się z tej organizacji. Ale to jeszcze nie dzisiaj bo maszyniści zostali przez was podzieleni i nie ma jedności wśród nas. Jak to mówią "Przyjdzie kryska na matyska" kiedy poodchodzą 50-te roczniki na emerytury i wasz związek legnie bo nie będzie miał wam kto składek płacić. Już się ciesze na myśl kiedy zaczniecie bić na alarm że nie ma komu jeździć!! Śmiech
oporny301 - 17-11-2011, 19:51
Temat postu:
Aleś bystry. Jak woda w klozecie. Nie ma takiej ustawy, co by rozmiar głupoty zmierzyła. Jeszcze! Język
Skąd wiesz że nowych chętnych nie będzie? Taki jesteś pewny? Młot
gumis - 18-11-2011, 11:21
Temat postu:
Rezystorku - raczej nie ma. Może się to zmienić i to w dwóch różnych kierunkach.
Jeden pozytywny - jak decydenci będą oferować nowo przyjętym tyle ile dali synkowi wice w szczecinie to może się skuszą. Choć pozostałym dano mniej.
Drugi negatywny - jak pozostali maszyniści dowiedzą się, że ich guru w szczecinie rozdaje kasę w ten sposób, że ich uposażenie w grupie to pikuś wobec kogoś kto zaczyna karierę w trakcji to mogą takiego związkowca i związek olać a o motywacji do dobrej pracy nie wspomnę. Widocznie słabo z tym temacie steruje skoro już w szczecinie nie liczą na godziwy zarobek i na kolanach w mundurkach lotosika biegają w przerwach od byle jakiej pracy w IC. Doszli do wniosku, że tyle co bartuś nie dostaną?
Ilość pozwów do sądów pracy wzrasta - na ilu można zobaczyć związkowca - nawet takiego lokalnego - który ma możliwość obrony pracowników na sali sądowej? Na ŻADNEJ! Powód prosty jak drut oporowy. Sąd miałby problem - Ci sami związkowcy są wskazywani jako ci, którzy mają najwięcej a sądzący się pracownicy mają okazję zobaczyć jak się bronią zarówno pracodawcy jak i ci wyżeracze. Może miętek utworzy sztab kryzysowy - w końcu sam prezes wskazał, że jest problem z pozwami. Po której staną stronie? Prezesa?
Na dziś miętek płacze tylko nad nadgodzinami. Czyli cieniutko - problem należy zbagatelizować. Ciekawe czy związek stanie po stronie tego którego zwolnią za odmowę pracy w nadgodzinach? Jaki będzie argument? Może ten - nie chcę nadgodzin bo dorabiam w CTL lub innej firmie?
Na dziś w IC brakuje ok. 200 maszynistów - do EURO 2012 jakoś dociągniemy. Co potem?
A może dla ratowania firmy urlopowani zejdą z urlopowania i pojadą w drogę. Krzysio może to i inni nie? Happy
To byłby ciekawy ekspres -leszek za maszynistę - krzysio za pomocnika - następny urlopowany za kierownika pociągu - następny za konduktora. Język
Daniel.Łoboda - 18-11-2011, 18:48
Temat postu:
Gumis - zglaszam się na ochotnika za kierownika. Z chęcią pojadę z Prezydentem i każdym jego wice.
pospieszny - 18-11-2011, 20:18
Temat postu:
Tylko jeden problem: żaden z nich nie pojedzie z Tobą Rolling Eyes
gumis - 19-11-2011, 10:18
Temat postu:
Nie muszą - wystarczy jak ja jadę ale po nich.
pospieszny - 19-11-2011, 10:23
Temat postu:
Oj, to było do "ochotnika" z załogi pokładowej Mr. Green
oporny301 - 23-12-2011, 13:52
Temat postu: Życzenia Prezydenta ZZM
Kim jest Leszek Miętek? To po prostu - Gość.



Źródło: ZZM
Exsimus - 23-12-2011, 16:07
Temat postu:
Życzenia, życzeniami, ale bez obrazy Leszek Miętek doprowadza do strasznego rozkładu polskiej kolei....
oporny301 - 23-12-2011, 16:27
Temat postu:
Podaj proszę przykłady choć 3 takich działań, na potwierdzenie Twojej tezy.

Jak On przeczyta to co napisałeś, to się załamie!
pospieszny - 23-12-2011, 16:38
Temat postu:
Cytat:
Leszek Miętek doprowadza do strasznego rozkładu polskiej kolei....

To jego jeden z największych sukcesów, zaraz po zasiadaniu w radzie PKP S.A Śmiech
oporny301 - 23-12-2011, 17:39
Temat postu:
Bardzo dowcipne. A coś z konkretów?
Ralny - 03-01-2014, 17:45
Temat postu:
Proszę uważnie obejrzeć poniższy filmik i zwrócić uwagę na faceta od 1:05. Czy to nie Leszek Miętek na kongresie SLD śpiewa komunistyczną "Międzynarodówkę"? Pewności nie mam, ale facet jest bardzo podobny. Pamiętam, że kiedyś Leszek Miętek miał startować z listy SLD do Sejmu, ale wycofał się po medialnej wrzawie.



Film porównawczy:


CarnageLink - 03-01-2014, 18:37
Temat postu:
Ralny, to jest Leszek Miętek na 1000%.
Victoria - 03-01-2014, 19:09
Temat postu:
CarnageLink, też tak sądzę. Znaczek w klapie marynarki rozwiewa wątpliwości.

Tak swoją drogą, gloryfikowanie Międzynarodówki w postawie zasadniczej to niezły obciach, no ale czego można się spodziewać po spadkobiercach PZPR. Z taką powagą należy śpiewać hymn państwowy, a nie pieśń bolszewicką (Międzynarodówka była hymnem Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii). Rosyjska wersja tego utworu do 1944 r. była hymnem Związku Sowieckiego (ZSRR).

W czasach Polski Ludowej (PRL) Międzynarodówka była nauczana w szkołach oraz śpiewana na pochodach pierwszomajowych, a także podczas zjazdów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Leszku Miętku, nie idź tą drogą.
klimeu44 - 03-01-2014, 20:35
Temat postu:
No, ale przecież Leszek wcale nie śpiewa. Stoi tylko i trochę rusza rękoma, tak jak by chciał powiedzieć: "k... nie znam tego" Happy
Modliszka - 03-01-2014, 21:07
Temat postu:
klimeu44, rzeczywiście, pan Miętek wydaje się być trochę zmieszany podczas odgrywania Międzynarodówki na kongresie SLD, dlatego dedykuję mu ten oto utwór:


gumis - 04-01-2014, 07:28
Temat postu:
Jak miło zacząć dzień od obejrzenia tenora bezpieczeństwa w akcji. Becenne . Co tenor nerwowo obraca w łapkach? Poparcie SLD przez zzm w zamian za miejce na liście?
Stęskniłem się za Wami a Wy? Obiecuje pojawiać się częściej.
CarnageLink - 04-01-2014, 12:13
Temat postu:
Victoria, ja od razu poznam Pana Miętka, gdyż kilka razy widziałem go osobiście.
I_nc - 05-01-2014, 16:35
Temat postu:
Rzeczywiście Gumisia dawno tu nie widziałem. Cieszę się, że jesteś Smile
A Miętek zapomniał słów i dlatego stal taki zmieszany i wstrząśnięty Śmiech Śmiech Śmiech
gumis - 05-01-2014, 22:46
Temat postu:
Jak się ten pajac z Torunia dowie to będzie szlaban na gościnne występy w TRWAM. Guzik wyśle go pewnie na dodatkowe lekcje śpiewu. Pomogą? Wątpię - zawsze cieniutko piał. Jak co możemy mu dać za friko zapchać listę do PE - w ramach poligonu wyborczego. Jedyna okazja.
Pirat - 09-01-2014, 02:53
Temat postu:
klimeu44 napisał/a:
No, ale przecież Leszek wcale nie śpiewa. Stoi tylko i trochę rusza rękoma, tak jak by chciał powiedzieć: "k... nie znam tego"

Nic straconego. Do następnego spędu postkomuchów można się nauczyć. Zapodaję słowa:



2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group