Odsłaniamy kulisy rynku spożywczego, przeczytajcie anonimowy wywiad z byłym dyrektorem zarządzającym dużym zagranicznym koncernem spożywczym: o tym jak optymalizuje się procesy technologiczne; gdzie kupuje się surowce i w jakiej jakości; jak ustala się skład wyrobu gotowego aby uzyskać odpowiednią cenę. Jaki mandat grozi za niepełną informację na etykiecie oraz za ile można kupić certyfikaty znanych instytutów. Czyli o tym jak koncerny zarabiają na naiwności konsumenta.
Na polski rynek w ostatnich latach mogło trafić tysiące ton przetworów mięsnych, do produkcji których użyto soli przemysłowej - ustalili reporterzy RMF FM. Śledztwo w tej sprawie od kilku miesięcy prowadzi Centralne Biuro Śledcze oraz prokuratura w Poznaniu. Już zatrzymano 5 osób, które kupowały sól przemysłową, a później sprzedawały ją jako spożywczą do zakładów mięsnych.
Zatrzymani mężczyźni nie przyznają się do winy. Twierdzą, że rozprowadzaną przez nich sól można było wykorzystywać do celów spożywczych. Prokurator Magdalena Mazur-Prus podkreśla jednak, że działając w ten sposób, podejrzani łamali prawo.
Sól kupowana jako sól wypadowa była przez nich sprzedawana jako sól spożywcza. Tak nie można robić. Takie zastrzeżenie, iż ta sól nie nadaje się do sprzedawania jej jako produktu spożywczego, poczyniła sama firma ANWIL. Przeprowadzone przez nas wstępne badania wskazują, że sól nie mogła być sprzedawana jako sól spożywcza- mówiła prokurator. Wszyscy zatrzymani dostali dozory policyjne, poręczenia majątkowe i zakazy opuszczania kraju. Nie mogą także prowadzić działalności gospodarczej.
Co najmniej pięć zakładów może zostać zamkniętych
Służby nie wykluczają zamknięcia co najmniej pięciu zakładów, jeśli okaże się, że produkty sprzedawane do masarni, były szkodliwe dla zdrowia. Tego dowiemy się, gdy prokuratura otrzyma wyczerpującą opinię biegłych, którzy zbadali produkty sprzedawane przez firmy należące do zatrzymanych osób.
Reporter RMF FM Roman Osica ustalił jednak, że policyjni eksperci podejrzewają, że sól przemysłowa, która normalnie służy między innymi do posypywania oblodzonych dróg, może być rakotwórcza. Jeżeli potwierdzą się informacje, że sól sprzedawana zakładom mięsnym była skażona, zatrzymani usłyszą zarzuty narażenia ludzi na utratę zdrowia i życia.
W grę wchodzą znane na rynku zakłady mięsne
Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM, trzy firmy od kilku lat skupowały sól, która nie nadawała się do jedzenia, w zakładach we Włocławku. Za tonę soli płacili około 140 złotych. Do zakładów mięsnych produkt sprzedawali już jako sól spożywczą, zarabiając na tym kilkukrotnie.
CBŚ już od kilku miesięcy prowadzi tajne działania w celu ustalenia, gdzie dokładnie trafiała sól przemysłowa. Prześledzono miejsca, skąd brano produkt i drogę, jaką sól pokonywała. Okazało się, że zagrożone mogą być zakłady w całej Polsce. Prokuratorzy nie chcą jednak podawać miejsc, gdzie trafiała sól, by nie wywoływać niepotrzebnej paniki.
Z informacji reporterów RMF FM wynika jednak, że w grę wchodzą znane na rynku zakłady mięsne, które sprzedają swoje wyroby w sieciach hipermarketów w całym kraju. Niepokojący jest także fakt, że firmy te działały od kilku lat. To oznacza, że możemy mieć do czynienia z największą aferą spożywczą w Polsce w ostatnich latach.
Zapewne jest to jedna z większych afer w historii III RP (Zielonej Wyspy), ale coś czuję, że jej nagłośnienie służy zagłuszeniu skandalu przy wypłacaniu premii nierobom od Stadionu Narodowego.
Sól kamienna nie składa się wyłącznie z chloru i sodu. Jest skałą osadową, w której występują również domieszki różnych innych pierwiastków, np. siarki, kwarcu, żelaza czy miedzi, w tym również metali ciężkich czy związków promieniotwórczych. O tym, czy sól z danego złoża nadaje się do spożycia, decyduje tzw. Polska Norma. Jest to zbiór wytycznych informujących, jakie jest graniczne dopuszczalne stężenie zanieczyszczeń w soli, których przekroczenie dyskwalifikuje tę substancję jako bezpieczną dla zdrowia ludzkiego po spożyciu.
Skąd się bierze sól wypadowa?
Sól kamienna, w której poziom zanieczyszczeń przekracza dopuszczalne normy, klasyfikowana jest jako tzw. sól przemysłowa. Choć nie wolno jej trafić na stół, może być wykorzystywana w zakładach przemysłowych do przeprowadzania różnych reakcji chemicznych. Na przykład w procesie produkcji polichlorku winylu w firmie Anwil. Aby ten polichlorek winylu mógł w ogóle zaistnieć, potrzebny jest jednak chlor. Pozyskuje się go właśnie z soli przemysłowej w reakcji elektrolizy. Jeśli nie pamiętasz z lekcji chemii: sól rozpuszcza się w wodzie i w takim roztworze zanurza się dwie elektrody, przez które przepuszcza się prąd. W efekcie powstaje tlen, wodór i chlor, a na anodach osadza się sód. Gdy gazy przestają wydzielać się w pożądanej ilości, reakcję przerywa się, po czym przygotowuje kolejny roztwór soli – itd.
Co się dzieje ze zużytym roztworem? Mówiąc w uproszczeniu: jest to dalej sól, tylko z mniejszą zawartością chlorku sodu. Wystarczy odparować wodę, by substancja uległa ponownej krystalizacji i mogła zostać wykorzystana jako odpad przemysłowy, np. do rozpuszczania lodu na jezdniach.
Dlaczego tej soli nie rozpuści się po raz drugi i nie wykorzysta do ponownej reakcji, choć byłoby to uzasadnione ekonomicznie? To proste. Wraz ze spadkiem zawartości chlorku sodu relatywnie wzrasta poziom naturalnych zanieczyszczeń. Uzyskują one tak wysokie stężenie, że mogłyby zakłócić prawidłowy przebieg reakcji i zaburzyć cały proces otrzymywania chloru.
Już sam powyższy fakt – dodawania do jedzenia odpadu przemysłowego – powinien wywołać natychmiastową i zdecydowaną reakcję odpowiednich służb. Ale tak się nie stało, a co więcej…
Co ujawniła analiza sanepidu?
W próbkach soli pobranych przez sanepid obecne były siarczany (naturalne), żelazocyjanek potasu (w minimalnych ilościach nieszkodliwy związek o działaniu antyzbrylającym, w większych ilościach szkodliwy), ponadto metale ciężkie (kadmu, ołowiu) oraz dioksyny. Pierwsze dwie substancje, choć brzmią złowrogo, można pominąć. Ale skupmy się na ostatnich dwóch. Związki metali ciężkich są rakotwórcze. Przy jednorazowym spożyciu śladowych ilości nic nam nie grozi, ale jeśli regularnie zjadamy je przez naście lat, sprawa się komplikuje. Pierwiastki te odkładają się w organizmie, który nie umie ich zneutralizować ani rozłożyć ani strawić ani w żaden inny sposób się ich pozbyć. Jeszcze gorsze są dioksyny - jedne z najbardziej toksycznych związków, jakie kiedykolwiek otrzymano w wyniku syntezy chemicznej. Ich obecność w soli wypadowej dziwi, ponieważ nie występują one naturalnie w soli kamiennej. Są zanieczyszczeniem, które dostało się do substancji prawdopodobnie już na terenie Anwilu, ale w trakcie późniejszych etapów produkcji winylu (jako produkt uboczny reakcji chloru z tlenkiem etylenu – jej produktem jest chlorek winylu). A to oznacza, że sól wypadową mieszano z innymi odpadami wygenerowanymi w zakładzie!
O czym analiza sanepidu nie mówi?
Nie mówi wcale o tym, co dodawane było przez ostatnie lata do jedzenia, lecz o tym, co znaleziono kilka dni temu na terenie pewnych firm, które miały kilka dób na przygotowanie się do kontroli. Prawidłowo przeprowadzona procedura powinna polegać na pobraniu próbek soli wypadowej z Anwilu, a następnie porównaniu wyników z badaniami soli zabezpieczonej na terenie firm podejrzewanych o przekręt, oraz soli obecnej w produktach spożywczych, do których mogła zostać dodana. Nie jest prawdą, że obecności niektórych związków "nie da się oznaczyć, bo jest zbyt niska" - przy obecnym zaawansowaniu urządzeń wykorzystywanych w chemii analitycznej można badać zawartość substancji śladowych w ilościach do milionowych części po przecinku (np. 0,00001% uranu). Ponadto Sanepid nie opublikował wyników badań soli wypadowej , tylko... soli i soli peklującej. A to taka różnica, jak między samochodem i samolotem - oba zaczynają się na "samo" i służą do przemieszczania, tylko diabeł tkwi w szczegółach.
Na filmach nagranych przez dziennikarzy TVN wyraźnie widać, w jaki sposób obchodzi się z solą przemysłową. Nikt nie dotyka jej w sterylnych rękawiczkach - chodzi się po niej butami, wozi brudnymi wywrotkami, przesypuje ciężkimi maszynami (np. ładowarkami). Analiza sanepidu dotyczyła składu makro pobranych próbek, czyli zawartości podstawowych związków chemicznych. Nikt nie badał ich (albo nie ujawniono wyników badań prowadzonych) pod kątem np. epidemiologicznym. Ktoś wcześniej trafnie porównał to do picia wody z kałuży (w sumie to też woda, prawda?).
Dlaczego jest tak cicho?
Od nastu lat dodawano odpady przemysłowe do żywności. Wiedzieli o tym kontrolerzy skarbowi, urzędnicy (również sanepidu), prokuratorzy, itp. Nikt nie zareagował, a właściwie zareagował, ale w dziwny sposób: zamiatając sprawę pod dywan. Od kilku/nastu dni wie o tym cała Polska. Nie doczekaliśmy się jednak ani jednego oficjalnego komentarza przedstawicieli najwyższych władz krajowych. Wręcz przeciwnie – prokurator, przedstawiciel sanepidu, wojewoda - jeśli już zabierają głos, to jednomyślnie przekonują, że nic się nie stało, sól jest nieszkodliwa, nie powoduje uszczerbku na zdrowiu, a wręcz powinna być traktowana jako suplement diety. A skoro nie wiadomo, o co chodzi, to przecież już wiadomo, o co chodzi. Sól dodawana była do wszystkiego. Pieczywa, mięsa, wędlin, przetworów warzywnych, ryb, nabiału - WSZYSTKIEGO. Przyznanie się do błędu spowodowałoby konieczność natychmiastowego wycofania całej żywności, albo prawie całej żywności dostępnej na rynku. A to oznaczałoby gigantyczne straty, nie tylko u drobnych firemek, lecz przede wszystkim u największych potentatów z branży mięsnej czy owocowo-warzywnej. Tymczasem wielu właścicieli ogromnych zakładów przetwórstwa spożywczego robi właśnie kariery w... no? proszę sobie samemu sprawdzić - i wszystko stanie się jasne.
Smacznego.
_________________ PKP - Przedsiębiorstwo Kolesi Polskich
Różowiutka, jędrna i soczysta, połyskująca złotawą skórką. Na jej widok aż ślinka cieknie. Nic, tylko kupić i jeść. I o to właśnie chodzi niektórym producentom - ma ładnie wyglądać, a reszta się nie liczy. I dlatego serwują nam wyrób nazywany szynką, który z prawdziwą wędliną niewiele ma wspólnego.
Kiedyś szynka była wytwarzana z pierwszego gatunku mięsa, czyli szynki wieprzowej. Dziś ważne jest, by producent spełniał wymogi sanitarne i weterynaryjne, poprawnie wypełnił etykietę, a to, z czego szynkę zrobi to jego sprawa. Sklepy zostały więc zalane szynką, która ładnie wygląda, a zrobiona jest z byle czego.
Wędlina sprzedawana jest najczęściej bez opakowania, a wtedy jej skład pozostaje dla klienta niezbadaną tajemnicą.
– Żeby szynka zasługiwała na swoją nazwę, z kilograma mięsa może jej powstać nie więcej niż 80 dekagramów. Tymczasem wielu producentów wędlin wytwarza z kilograma mięsa blisko dwa kilo szynki. Ona nie może być dobra – przekonuje Kamil Kreczkowski (25 l.) z masarni w Miłakowie na Warmii.
Tradycyjna szynka w swoim składzie ma jedynie mięso, sól i przyprawy. Ta z masowej produkcji ma składników liczonych w dziesiątki: azotanową solankę, żelatynę, białko sojowe, konserwanty i substancje wzmacniające smak oraz zapach z grupy E. Do tego szynki nie wędzi się, a maluje – jak auta w lakierniach.
– Konsument musi zwracać na to uwagę i czytać uważnie etykiety lub domagać się informacji o składzie. Dobra szynka, niestety będzie też odpowiednio kosztować – mówi inspektor Krystyna Procyk z Inspekcji handlowej w Olsztynie.
Z tego składa się kiepska szynka
Z 1 kilograma surowego mięsa uzyskuje się 1,80 kilograma wędliny. W jaki sposób? Wystarczy przeczytać skład: mięso - 65 proc., substancje wypełniające i stabilizatory (azotanowa solanka, żelatyna, białko sojowe) – 25 proc., konserwanty i substancje wzmacniające smak oraz zapach z grupy E – 6 proc., substancje koloryzujące zastępujące wędzenie – 2 proc., gluten, jaja, mąka ziemniaczana, pochodne produkty sojowe – 2 proc. Taka szynka ma też niską cenę. Dobra szynka musi kosztować powyżej 30 złotych za kilogram
Oto prawdziwa szynka
Prawdziwa szynka wiejska oparta na staropolskiej recepturze: z 1 kilograma surowego mięsa uzyskuje się do 80 dekagramów wędliny. Skład: mięso – 94 proc., przyprawy (sól, pieprz, czosnek, gorczyca, posiekana papryka, zioła) – 3 proc., naturalna substancja peklująca – 1 proc., woda – 2 proc.
Po tym poznasz fałszywą szynkę
1) Ładny połysk
Po przekrojeniu wędlina błyszczy się, co oznacza, że zostały do niej dodane wypełniacze, takie jak białko sojowe, czy skrobia modyfikowana
2) Żelowe grudki
Producent, by związać wodę z mięsem i zwiększyć wagę wędliny dodaje zagęstników, takich jak guma guar, czy żelatyna
3) Wyciekający płyn
Mięso podczas produkcji zostało naszprycowane zagęszczoną solanką, która sztucznie zwiększa objętość i wagę szynki
4) Złotawa skórka
Szynka nie została uwędzona w dymie, a wymalowana jak auto w lakierni preparatem dymu wędzarniczego, przez co wygląda ładnie, nie jest okopcona i nie brudzi rąk.
Jak morze - to koniecznie świeża, smażona ryba. Niestety, jak się okazuje, jest ona niekoniecznie świeża i niekoniecznie tylko ryba. Reporterka "Czarno na białym" zatrudniła się w jednej z nadmorskich smażalni. I już po kilku godzinach było jasne, że używany przez kilkanaście godzin olej, myte ścierką mrożone ryby, pleśń i przeterminowane warzywa - nadal mogą być jadalne.
W sklepach i piekarniach wybór chleba jest ogromny. A jak wybrać ten naprawdę dobry? Artykuł prezentuje różne typy pieczywa oraz pokazuje nam, na co uważać przy zakupach.
Wysłany: 25-10-2012, 21:57 Drobna pomoc w projekcie - ankieta
Cześć!
Potrzebuję Waszej drobnej pomocy: przygotowuję projekt na jeden z przedmiotów. Jednym z zadań, jakie zostało przede mną postawione jest przygotowanie ankiety oraz zebranie Waszych odpowiedzi.
Proszę więc, wejdźcie na podaną niżej stronę i poświęćcie chwilę na wypełnienie ankiety. Nie jest długa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum