Z pamiętnika młodego prawaka: Wiwisekcja socjalizmu (fragment)
Kolejną spuścizną socjalizmu są związki zawodowe, których działalność określiłbym jako co najmniej szkodliwą. Primo: związki zawodowe są finansowane w większości przez pracodawców. Pracodawca nie będzie dopłacał do interesu, dlatego koszt przeniesie na konsumentów. Ludzie, którzy nie są w związku, a nawet nie są robotnikami, łożą na ten cel ze swoich kieszeni, chcąc czy nie chcąc. W cenę produktu producent wlicza koszt utrzymania związków zawodowych. Poza tym jest to łamanie (znowu) zasady praworządności państwa i równości wobec prawa – związki zawodowe jak i inne grupy mają przywileje, które są właśnie łamaniem tych zasad. Związki zawodowe to jedna z wielu sitw, która chce się jak najbardziej nachapać, a dobro wspólne, czyli państwo, ma tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Secundo: to, co postulują związki zawodowe jest szkodliwe dla gospodarki państwa, dla konsumentów, dla ludzi szukających pracy, a nawet dla tych, którzy pracują. Wyjaśnię po kolei. Związki zawodowe domagają się podwyższenia płacy minimalnej i zabezpieczeń dla pracowników. Ma to być z zyskiem dla pracowników, ale efekt jest odwrotny do zamierzonego. Podniesienie płacy minimalnej powoduje zwiększenie kosztu utrzymania pracownika przez pracodawcę. Nawet jeśli ktoś chciałby pracować za mniej niż płaca minimalna, to nie może zostać zatrudniony. Pracodawca zaś, działający tak, by minimalizować wydatki, a maksymalizować zysk, będzie musiał zwolnić część pracowników. Pewne jest też, że przedsiębiorca przerzuci podwyższony koszt utrzymania pracownika na konsumentów w postaci wzrostu cen, o czym już wspominałem. Poza tym działa tu jedna z podstawowych zasad ekonomii – im wyżej opodatkowane dobro, tym jest go mniej. Wysokie bezrobocie w Polsce jest spowodowane zbyt wysokim kosztem pracy. Jak widać na działalności związków zawodowych tracą wszyscy, oprócz samych działaczy. Los Detroit jest tego dowodem.
Ile kosztują związki zawodowe? Dziesiątki milionów złotych
Etaty związkowe w firmach i urzędach pochłaniają rocznie miliony złotych. Pracodawcy i niektórzy politycy mówią, że trzeba zmienić przepisy. Związkowcy zaś argumentują, że wcale nie są drożsi od organizacji pracodawców czy rad nadzorczych. Liczby jednak pokazują coś innego - pisze "Wirtualna Polska".
W Hiszpanii trwają aresztowania działaczy lewicowych związków zawodowych. Powodem tego jest skandaliczna korupcja. Miesiąc temu został aresztowany skarbnik związku UGT- Federico Fresneda. Opinia publiczna jest zszokowana tym, co znaleziono przy aresztowanym.
Przewodniczący Związków Zawodowych Pracowników Kolei Śląskich nie oddał ani złotówki z pożyczki, którą zaciągnął z kasy spółki córki KŚ. Trudno też spotkać go w siedzibie kolejowej spółki, bo jak usłyszeliśmy, "został oddelegowany do pracy na rzecz związku".
Myślę, że dużo więcej kosztuje nas rozpasanie posłów i rządu. S w KŚ wyciąga na światło dzienne takie informacje, by przeciągnąć członków związku pod egidą tego nieszczęśnika w swoje szeregi. Niektórym marzy się stałe urlopowanie a tu ludzi zbyt mało. M.S. nauczył się opieprzać w PR Katowice i chciałby tak dalej;) Ludzie przepiszcie się do kolegi M.S. on tak bardzo lubi chodzić i udawać "guru"
Merlin, jest wiele innych rzeczy, które kosztują nas więcej niż utrzymanie związkowców, co nie oznacza, że na przekręty związkowych bossów mamy przymykać oko i udawać, że wszystko jest OK. Bo w ten sposób można usprawiedliwić każdy przekręt, za który płacą podatnicy...
W tym wątku rozmawiamy o związkowcach i proszę ich nie mieszać z posłami, rządem i innymi pijawkami, które doją uczciwych ludzi.
Droga Pani Viktorio,
Że pan A coś zrobił, to jeszcze nie znaczy, że pan B też to robi. Dziwne są tego typu uogólnienia i dziwna logika. Jeżeli ktoś ma coś w tym kraju komuś do zarzucenia i wie, że TO PRAWDA, to powinien poinformować o tym prokuraturę. W innym przypadku cały ten wątek uważam za dziwny. Może Pani nie żyła w czasach, kiedy członkowie związków zawodowych ryzykowali więzienie, żeby walczyć o wolność w tym kraju. A tu taki fajny link Polska chroni zatrudnionych w takim samym stopniu jak Uganda i Kongo
Macie rację - trzeba zlikwidować związki i wtedy będzie na rynku pracy drugie Burkina Faso. A nie przepraszam lepiej jest w Chinach, chociaż słyszałem, że tam już też się nie opłaca produkcja, bo Chińczycy podnoszą głowy i domagają się podwyżek. Teraz opłaca się produkować w Etiopii - tam ludzie pracują w towarzystwie strażników z bronią. Śmiem przypuszczać, że związki zawodowe w tych byznesach nic nie kosztują...
Kulejarz, nie rozumiemy się. Osobiście nie mam nic przeciwko związkom zawodowym. Ale pod warunkiem, że:
- związki zawodowe wyjdą poza bramy zakładów i będą się utrzymywać tylko ze składek członkowskich plus ewentualnie z działalności gospodarczej,
- szefowie związków zawodowych nie będą etatowymi związkowcami utrzymywanymi przez pracodawców (niech utrzymują ich związkowcy ze swoich składek!),
- związkowcy nie będą zasiadać w zarządach oraz w radach nadzorczych państwowych i samorządowych spółek (w radzie nadzorczej powinni zasiadać wyłącznie przedstawiciele wspólników bądź udziałowców spółki, natomiast w zarządzie kompetentni menadżerowie a nie beton związkowy!).
Jeśli wyżej wymienione postulaty zostaną spełnione to wtedy związkowi bossowie niech robią przekręty i kręcą lody do woli, bo wtedy będą okradać szeregowych członków swego związku a nie pracodawców prywatnych bądź państwowych (czyli de facto podatników), jak to ma miejsce np. na kolei.
Victorio
Ad.1 i Ad.2 Niestety może to wydawać się kuriozalne ale to właśnie pracodawcy i ustawodawca –parlamentarzyści i rząd najbardziej upierają się przy tym żeby związki zawod. były finansowane przez pracodawców. A dlaczego ? Dlatego, że pracodawca może „sterować” liderami związkowymi dając im np. dodatkową super premię. Ma także korzyść z tego, że wie ilu członków ma każdy związek zawodowy i kto konkretnie z imienia i nazwiska należy do związku zawodowego. Łatwo więc zaszantażować członka związku a także łatwiej uniknąć strajku. A więc jest pełna zależność i kontrola związków zawodowych. Jakąś niedorzecznością jest poprzedzanie nazw niektórych związków zawodowych skrótem NSZZ – Niezależny Samorządny Związek Zawodowy.
Niektóre związki zawodowe już teraz mogą i prowadzą działalność gospodarczą ale niestety to złe rozwiązanie ponieważ działalność w tej formie jest źródłem patologii a w szczególności przekrętów niekiedy z wykorzystaniem majątku państwowej kolei.
Ad. 3 Podzielam natomiast twój pogląd odnośnie zasiadania związkowców w radach nadzorczych państwowych spółek kolejowych. Tym bardziej, że jakąś bezczelnością jest członkostwo w radzie nadzorczej PKP S.A. związkowców, z którzy nie są zatrudnieni w PKP S.A. A więc jacy to są przedstawiciele pracowników PKP S.A.: Z. Kozendra, L. Miętek – PKP CARGO. Niestety kolej jest państwowa i ich miejsce mogą zająć tylko wysokopartyjni lub krewni i kolesie wysokopartyjnych, znający się na zarządzaniu jak wół na gwiazdach.
To zjawisko jest powszechne w Polsce. Aby ten patologiczny system zwany polską demokracją mógł trwać nadal (żeby ludzie nie dokonali przewrotu), daje się liderującym aktywistom ludu oraz ludziom uznawanym za tzw. autorytety (np. profesorowie uczelni wyższych), daje się posady im lub ich krewnym. Taki forsiasty knebel w celu zamknięcia im gęby i wymuszeniu na nich chwalenie tego systemu.
Zgadzam się z Kulejarzem związki zawodowe powinny istnieć, tym bardziej, że społeczeństwo jest tak bardzo bierne i łatwo dające się ogłupiać koalicji PSL-PO, że likwidacja związków zawodowych oznaczałaby stopniowy powrót do feudalizmu i zaciskanie pętli na szyi pracownika najemnego.
Dużo więcej kosztują nas prezesi, dyrektorzy i ich krewni zatrudnieni we wszelkiego rodzaju spółkach państwowych i urzędach otrzymujący kilka razy w roku nagrody każdorazowo ponad 50.000zł. A zwykli związkowcy, ci oprócz bossów na ogół klepią biedę.
Ps. Kulejarz, podany przez ciebie link nie działa.
Grad, teoretycznie masz rację, ale związek zawodowy nie musi być utrzymywany przez pracodawcę, jeśli tenże związek tego nie chce. Związek zawodowy nie ma ustawowego przymusu być na garnuszku swego pracodawcy. Ale za to pracodawca ma ustawowy obowiązek utrzymywać związek zawodowy, jeśli tenże związek sobie tego życzy. W praktyce oznacza to, że każdy związek zawodowy może wyjść z zakładu, wynająć na mieście lokal na swoją siedzibę i utrzymywać się ze składek członkowskich. To samo dotyczy etatów związkowych - te muszą być w firmie tylko wtedy gdy związkowcy tego zażądają, oczywiście przy uwzględnieniu limitów ustawowych. Jeśli natomiast chodzi o zasiadanie w radach nadzorczych to tu też przecież nie ma żadnego przymusu. A że beton związkowy sam pcha się na stołki (wiadomo, że chodzi tylko o kasę!) to już kwestia bezczelności, buty i zachłanności liderów związkowych.
Pracodawcy mają wyłącznie obowiązki wobec związków zawodowych, a związki zawodowe mają ustawowe przywileje, które maksymalnie wykorzystują. I doją pracodawców ile się da (darmowy lokal i media, dobrze opłacane etaty związkowe, stołki w radach nadzorczych, urlopowania itd.), z myślą nie o szarej masie związkowej (działacz związkowy nie jest robotnikiem, więc nie utożsamia się z robolami), ale o przekupnych związkowych cwaniakach na związkowych etatach. Nie ma na polskiej kolei (i nie tylko) obok nieudolnego rządu, większych szkodników i pasożytów niż liderzy związkowi!
Bankomaty rządzą w PKP dopiero dwa lata, wcześniej przez ponad dwie dekady rządzili związkowcy i postkomunistyczny beton przez nich namaszczony na członków zarządów i dyrektorów zakładów. Skutki widzi każdy pasażer!
_________________ Gdyby głupota umiała latać, LOT miałby poważnego konkurenta w postaci PKP.
Do powyższego dodam, że działacze związkowi to najbardziej zacietrzewieni kolejarze. Wśród betonu PKP, który szczuje nas policją i prokuraturą ok. 80% to działacze związkowi (większość z nich reprezentuje Sekcję Krajową NSZZ "S" i Federację ZZP PKP), zarówno obecni jak i byli, którzy wylecieli z pracy za przekręty opisane na naszym forum. Gdybym miał wskazać konkretną spółkę to najwięcej wrogów mamy w PKP IC, gdyż to betony z tej spółki (głównie ci na kierowniczych stanowiskach i w radzie nadzorczej) najczęściej biegali na policję z żądaniami wydania adresów IP naszych forumowiczy. Dla porządku dodam, że administracja forum nigdy i nikomu nie wydała żadnego adresu IP. Nikomu, czyli ani prokuraturze, ani policji, ani nikomu innemu.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Cóż wydaje mi się, że macie rację połowicznie. Związki poza zakłady - jak najbardziej tak, tylko, że prawo powinno być takie jak w USA - związki bronią swoich członków i działają w ich imieniu. U nas w prawie jest taki numer, że czy należysz, czy nie, to co wywalczą, to twoje. Zostało to oczywiście zrobione po to, żeby nie było interesu zapisywania się do związku. Powiecie no i fajnie - wolna wola. Pewnie, że fajnie, tylko, że związek to siła ludzi, którzy się na coś nie godzą - ludzi z jajami! A niestety ja obserwuję w Polsce taki manewr prania mózgu, że tych z jajami, to coraz bardziej brakuje - jak coś trzeba zrobić, to wszyscy chowają się po kątach. Już widzę, jak po wyprowadzeniu związków poza zakłady wszyscy ostentacyjnie wobec szefa idą się zapisać do związku. Chętnych będzie może kilka sztuk - kilka sztuk nie ma "siły głosu" - a skoro co wywalczą to moje, to co się będę narażać. To jest proste, nie trzeba długo dumać. Poza tym, jeżeli związek jest poza zakładem to jak ma wiedzieć co się na miejscu dzieje - napewno jest to utrudnione.
Tak, jak napisał Grad - nasze społeczeństwo jest bierne i to mnie najbardziej przeraża. Jestem w stanie uwierzyć, że jakby nie było związków, to ludzie zgodzą się na niewolniczą pracę! Już teraz są tacy, którzy się zgadzają. Niedawno była sprawa kasjerek, co to im krzesła spod tyłka powyciągali - taka innowacja! To są właśnie innowacje na poziomie naszych menadżerów! Kazać kobiecie stać 8 czy więcej godzin w upale, żeby jakiś manadżer, co ma mleko pod nosem miał satysfakcję, że ona stoi, a nie siedzi, więc ciężej pracuje. Znalazła się tam baba z jajami i założyła związek. Podziwiam, bo u prywaciaża to trzeba mieć jaja do czegoś takiego. Fakt, że zaraz ją zwolnili, ale pewnie w sądzie będzie dochodzić, a media pisały i firma straciła na wizerunku. I takie sprawy trzeba nagłaśniać.Ale były tam też w tym takie kobity, co się zgodziły. Ludzie zgodzą się na wszystko! Ten kraj staje się coraz bardziej dziki. To, że prawo chroni jakoś związki, to jedyna możliwość, żeby istniały i nie było niewolnictwa. W przeciwnym wypadku będzie, bo ci u władzy działają tylko po to, żeby społeczeństwo było podzielone, zastraszone i nie podnosiło głowy.
Dla mnie związki poza zakładem ,to oznacza wolne, niezależne związki.A nie jak teraz w kieszeni dyrektorów zakładów. Szkoda że nie nagłaśnia się opinii zwykłych pracowników , co myślą o tej patologi jaką mamy obecnie.
Kulejarz, masz dużo racji, ale - po pierwsze - dlaczego związki zawodowe same nie postulują zmiany chorego prawa? Widocznie obecne status quo bardzo odpowiada liderom związkowym. Po drugie - wyprowadzenie się związku poza bramę zakładu wcale nie oznacza, że ten traci "kontrolę" nad zakładem i nie wie co się w nim dzieje. Przecież członkowie związku pracują w tym zakładzie! Nawet władze związku mogą być pracownikami. Rzecz jasna dla związku i jego członków byłoby najlepiej, gdyby szef związku był niezależny finansowo od pracodawcy, w którym ten związek funkcjonuje - wtedy jego skuteczność jest większa, bo nie można go ani przekupić wyższą pensją, kierowniczą posadą bądź stołkiem w radzie nadzorczej, ani zastraszyć zwolnieniem z pracy.
Wyprowadzenie się z zakładu oznacza dla związku tylko to, że związek sam wynajmuje i opłaca lokal na swoją siedzibę, sam reguluje wszelkie rachunki i sam utrzymuje etatowego związkowca, który pełni rolę przewodniczącego związku.
A co mamy teraz na przykładzie Grupy PKP? Liderzy związkowi zarabiają jak dyrektorzy zakładów (po kilkanaście tys. zł miesięcznie), przekupywani są stołkami w zarządach i w radach nadzorczych (najlepszy przykład to liczne spółki tzw. Grupy PKP Cargo) oraz intratnymi posadami dla przyjaciół i członków rodzin, związkowe siedziby remontują i utrzymują pracodawcy, związkowe pisma pod naciskiem prenumerują spółki kolejowe. Ba, spółki PKP wykupują reklamy w niszowych pismach związkowych dla kolejarzy co jest kolejną zawoalowaną formą przekupywania liderów związkowych. Patologia do sześcianu!
I jeszcze jedno, bez przekupnych związkowców nie byłyby możliwe liczne afery i przekręty na kolei !!!
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Pracodawcy mają wyłącznie obowiązki wobec związków zawodowych, a związki zawodowe mają ustawowe przywileje, które maksymalnie wykorzystują. I doją pracodawców ile się da (darmowy lokal i media, dobrze opłacane etaty związkowe, stołki w radach nadzorczych, urlopowania itd.), z myślą nie o szarej masie związkowej (działacz związkowy nie jest robotnikiem, więc nie utożsamia się z robolami), ale o przekupnych związkowych cwaniakach na związkowych etatach.
Nasuwa się porównanie do komórek rakowych w organizmie, których nie można usunąć, bo takie jest prawo.
_________________ Lady Makbet to typ kobiety, którą nieokiełznana ambicja prowadzi do zbrodni, a potem do wyrzutów sumienia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum