Ładowanie strony... proszę czekać!



Jeśli strona nie chce się załadować kliknij Tutaj
 
 
 
 
  FORUM@INFOKOLEJ.PL   INFOKOLEJ.PL   WERSJA MOBILNA   WYSZUKIWARKA   FB.COM/INFOKOLEJ


Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Bilans Prześlugi
Autor Wiadomość

fury Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 26 Mar 2007

PostWysłany: 07-11-2008, 16:57    Odpowiedz z cytatem

Fragment odpowiedzi Jacka Prześlugi na forum "Rynku Kolejowego" udzielonej użytkownikowi "railman", który ośmielił się zinterpretować jego osiągnięcia jako prezesa PKP IC:
Cytat:
Przypominam: nie mieliśmy kasy, firma zyskała rentowność dopiero pod koniec 2005 roku. Więc jeśli Pan nie wie o tamtych czasach nic lub pragnie mydlić oczy innym, to zapraszam na inne forum. To forum, jak mi się wydaje, tworzą ludzie na tyle poważni, że warto z nimi wymieniać poglądy.
Wyraźnie puszczają nerwy. Najpierw ja ośmieliłem się opublikować w dwóch częściach moją odpowiedź na list prezesa Wacha. Zostałem za to nazwany: wyrzuconym z Warsu nieudacznikiem, sfrustrowanym i zmęczonym własną donkiszoterią, zezowatym (to nawiązanie do nicku: zezem), zakompleksionym frustratem. Ale to żadna wyjątkowa sytuacja. Przypomnę informację z "Rzeczpospolitej", którą umieściłem tutaj 11 marca br: Rzeczpospolita informuje, że Jacek Prześluga, były rzecznik Prokomu i autor sukcesu wyborczego senatora Henryka Stokłosy, pracuje nad strategią wyborczą lewicy. Jak podaje gazeta, członkowie Rady Krajowej Sojuszu przeżyli w minioną sobotę szok, gdyż Prześluga zrugał ich za gwar podczas omawiania strategii wyborczej LiD-u oraz za nierobienie notatek z prezentacji wyników badań wizerunkowych. „Wszyscy wyszli wściekli po tej prezentacji” – mówi jeden z polityków. Poza tym, że sposób bycia PR-owca wzbudził kontrowersje, źle przyjęto również jego prezentację.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

Romuald Marczak Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 19 Kwi 2007

PostWysłany: 06-03-2009, 12:11    Odpowiedz z cytatem

Murzyn od Stokłosy, człowiek Krauzego, biograf Gudzowatego

Jak mówią ludzie z branży PR, głównym nieoficjalnym doradcą Palikota w tej dziedzinie jest Jacek Prześluga, prezes dwóch agencji PR: „Look at” i Locomotiva. Sam Prześluga swoją rolę widzi inaczej: „Look at” pracowała przy reklamowaniu bloga pana posła Palikota w 2007 r. Umowa się skończyła, to wszystko - mówi. Chyba jednak niezupełnie, bo Prześluga tworzył też radio internetowe Nisha.pl, wspierane przez Palikota, i był współautorem jego książki „Poletko Pana P.”.

Prześluga to były dziennikarz „Gazety Poznańskiej”. Jego dawni koledzy podejrzewają, że rola, jaką odgrywa przy Palikocie, jest o wiele większa, niż skromnie deklaruje. - Kiedy zobaczyłem koszulki „Jestem gejem” i „Jestem z SLD” oraz plastikowego penisa, od razu pomyślałem, że to robota Jacka - mówi poznański dziennikarz. - Zdolny, ale działający na zasadzie „byle głośno” i dość cyniczny - tak charakteryzuje dawnego kolegę.

W 1989 r. Prześluga był asystentem senatora Henryka Stokłosy, który jako jedyny w Polsce pokonał kandydata „Solidarności” do Senatu w wyborach kontraktowych. - Rozdawanie kiełbasy i ciągników to były jego pomysły - opowiada nasz informator. Prześluga został też redaktorem naczelnym pilskiego „Tygodnika Nowego”, wydawanego przez Stokłosę. Potem jednak pokłócił się z senatorem. W „Panoramie Pilskiej” opublikował cykl tekstów, zatytułowany „Byłem murzynem Stokłosy”. Został pobity przez nieznanych sprawców, co opisał, sugerując, że za pobiciem stoi Stokłosa. Senator podał go do sądu o zniesławienie i wygrał.

Prześluga pojawiał się potem w otoczeniu najbogatszych polskich oligarchów. Był rzecznikiem Prokomu Ryszarda Krauzego. Tłumaczył m.in. zastrzeżenia wobec tej firmy, związane z informatyzacją ZUS-u. Napisał też książkę „Gudzowaty”, przedstawiającą biznesmena jako pozytywną postać. „Jest twardym graczem, lubi zarabiać pieniądze, uwielbia prowadzić interesy, a jednocześnie podkreśla, że powoduje nim, prócz ludzkiej chęci zysku, czysty patriotyzm” - tak w reklamówce książki przedstawiono Gudzowatego. Jak opowiada nasz informator, Prześluga wspierał też lobbing na rzecz zakupu przez Polskę samolotu Mirage, który ostatecznie przegrał walkę z F16.

Zarabianie na skandalizowaniu to dla Prześlugi nie nowość. W latach 90. było o nim głośno z powodu oferowanego nastolatkom „Kalendarza szalonego małolata” jego autorstwa, zawierającego m.in. sekskomiks. Były w nim też dowcipy w rodzaju: „Co musi zrobić łysy, żeby podrapać się po włosach? - Dziurę w kieszeni” oraz rady takie jak: „Życie nie pieści. Pieśćmy się sami”. Na kartce walentynkowej doradzano dziewczynom dedykację: „Kocham Cię słodko i tylko dla Ciebie kręcę swoją pupcią”. Kalendarz, oprotestowywany przez niektórych nauczycieli, sprzedawał się znakomicie.

Prześluga był też prezesem Wielkopolskiego Instytutu im. ks. Piotra Wawrzyniaka, przyznającego nagrody członkom poznańskiego establishmentu.

Dla LiD-u i Palikota

W kampanii wyborczej 2007 r. Prześluga pracował dla LiD-u. Plotki, że pracuje jednocześnie dla LiD-u i Palikota, zaniepokoiły wówczas działaczy SLD, które rywalizowało przecież z PO. Tadeusz Iwiński miał zarzucić mu „polityczną bigamię”. - Działacze SLD mieli do niego pretensje, że traktuje kampanię czysto technicznie, nie zwracając uwagi na lewicowe ideały - opowiada nasz informator.

Za czasów rządów SLD został prezesem PKP Intercity (wcześniej był rzecznikiem tej spółki). Miał wiele pomysłów - były wśród nich „Wagon literacki”, który został dołączony do pociągu z Warszawy do Krakowa. W ostatnim, bezprzedziałowym wagonie pasażerowie mogli spotkać się z podróżniczką Elżbietą Dzikowską.

Rozstanie Prześlugi z firmą w 2006 r. było bardzo w jego stylu - z megafonów na Dworcu Centralnym puszczony został utwór Perfectu „Niepokonany”, a pracownicy Intercity machali mu chusteczkami na pożegnanie. Prześluga, wracający do rodzinnego Poznania, mówił, że jest takim pożegnaniem zaskoczony i wzruszony. Wkrótce potem założył agencję „Look at” wspólnie z Anną Rosiek, byłą rzecznik PKP IC.

Firmy „Look at” i Locomotiva podają na swoich stronach internetowych ten sam numer telefonu, pod którym w poniedziałkowe popołudnie nikt nie podnosi słuchawki. Pomysłem Palikota, budzącym skojarzenie z pracą Prześlugi w PKP Intercity, było przywrócenie sprzedaży piwa w Warsie, który to absurdalny zakaz mocno denerwuje pasażerów. Przy okazji kampanii reklamującej bloga Palikota, z firmą „Look at” współpracowała agencja Media Concept, która odpowiadała za „planowanie i zakup mediów”. Media Concept robiły billboardową kampanię Donalda Tuska jako kandydata na prezydenta. Stanowią część grupy Just.

W ostatnich wyborach na prezydenta Warszawy Prześluga był z kolei autorem kampanii Marka Borowskiego, kandydata SdPl.

Więcej o ... Palikocie przeczytacie w artykule "Kto stoi za karierą Janusza Palikota?" .
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

fury Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 26 Mar 2007

PostWysłany: 07-03-2009, 12:14    Odpowiedz z cytatem

Lubelszczyzna I love you

Do takiego wyznania trzeba przekonać mieszkańców województwa, żeby mówić o jego skutecznej promocji. Tak uważa Jacek Prześluga prezes agencji Look At, która pracuje nad strategią marketingową Lubelszczyzny.

Województwo lubelskie przygotowuje kampanię promocyjną za 2,8 mln złotych, przed rokiem w budżecie województwa było milion mniej.

Jak ma wyglądać praca nad strategią? O tym dyskutowano na konferencji zorganizowanej przez Urząd Marszałkowski. - Australia nie pokazuje już kangurów. Przedstawia się jako miejsce gdzie można odpocząć - przekonywał Adam Mikołajczyk, dyrektor portalu Brief for Poland.

Tak samo uważa Piotr Lutek, z kancelarii doradczej Synergia który mówi jasno: - Marka opiera się na odczuciach i skojarzeniach dotyczących miejsc - mówił.

Dlatego przy kreowaniu wizerunku województwa Urząd Marszałkowski będzie opierał się na takich założeniach. Zdaniem Piotra Franaszka, dyrektora departamentu promocji i turystyki urzędu kampania będzie nastawiona na stworzenie trwałego wizerunku w 2020 roku.

Kampania promocyjna województwa będzie opierała się na skojarzeniach ze spokojniejszym trybem życia. Na pewno w największych miastach Polski będzie można też spróbować tradycyjnych lubelskich potraw.

Jacek Prześluga z Look At mówi, że aby przekonać do siebie turystów najpierw sami musimy dostrzec wartość naszego regionu. - Marka to ja. Jak człowiek wie kim jest i czego potrzebuje - mówił. - Ludzie muszą chcieć przykleić na samochodach naklejkę "Lubelszczyzna I love you".

Zapewniał, że region ma do zaoferowania ciekawą kulturę folkową i urodę zabytków. Ale też przestrzegał: - Nie można patrzeć na Lubelszczyznę tylko przez pryzmat Lublina. Że istnieje tylko on, a reszta to dziki wschód.
(Gazeta Wyborcza Lublin, 12.02.2009)

„Lubelskie - warte Zachodu”

Look At za pracę dostała 53 tys. zł brutto. Firma doradzała Januszowi Palikotowi, w październiku prowadziła szkolenie dla działaczy lokalnej PO. Dyr. Franaszek wielokrotnie podkreślał, że wybór firmy nie miał z tym nic wspólnego. Kiedy jednak zastanawiał się, kto przygotuje strategię promocji, zapytania ofertowe wysłał do czterech agencji. Prezesem dwóch z nich - Look At i Locomotiva - jest Jacek Prześluga. - Nie wiedziałem, że kieruje także tą drugą- stwierdził Franaszek.
(Kurier Lubelski, 12.02.2009)

To bardzo ciekawe wyznanie dyrektora departamentu promocji i turystyki Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie Piotra Franaszka. Mam nadzieję, że prowadząc przetarg zapoznał się z wszystkimi dokumentami firm "Look at" i "Locomotiva", również z odpisami z KRS. A tam czarno na białym stoi, że Jacek Prześluga jest nie tylko prezesem obu firm ale i właścicielem bądź współwłaścicielem. Obie firmy zarejestrowane są pod tym samym adresem. Korzystają z tego samego numeru telefonu/faksu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

Romuald Marczak Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 19 Kwi 2007

PostWysłany: 16-05-2009, 07:58    Odpowiedz z cytatem

Magik główny pana Palikota

Dlaczego Tusk nie wyrzucił Palikota z partii? Opowiada jeden z liderów Platformy: Było takie spotkanie w lutym, na którym pojawili się najważniejsi ludzie PO. Przyszła wiadomość, że poparcie dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego spadło do najniższego poziomu w historii. Tusk skomentował: "zawdzięczamy to temu człowiekowi" i wskazał na Palikota. Janusz dumnie wypiął pierś.

Siedzimy z Januszem Palikotem w sejmowej kawiarni. Do stolika podchodzi grupka 10-latków, klasowa wycieczka. "Chcieliśmy zrobić sobie z panem zdjęcie" - zaczepia chłopiec, i zaraz oblewa się rumieńcem.

"Za pół godziny" - rzuca poseł i wraca do przerwanego wątku. "Jak duży odsetek Polaków pana rozpoznaje?" - pytamy. "Z moich ostatnich badań wynika, że 86 proc." - w głosie Palikota czuć satysfakcję.

Najbliższy współpracownik premiera: "Jak dziecko cieszy się, kiedy słupki popularności mu rosną. Chwali się tym na zamkniętych naradach."

Jeszcze przed wyborami w 2007 r., gdy zamówił w Lublinie badania własnej rozpoznawalności, te wyszły fatalnie. Rozpoznawał go procent, może dwa. Dziś rozpoznawalność posła PO, zdobyta dzięki głośnym skandalom, rzeczywiście imponuje.

Postanowiliśmy sprawdzić: czy sukces Palikot osiągnął sam, czy dzięki doradcom? Przeprowadziliśmy kilkadziesiąt rozmów z PR-owcami, członkami rządu i posłami Platformy.

Typowali różnie. "Nikt mu nie doradza" - mówili jedni. Znany polityczny doradca przekonywał z ekscytacją: "Stawiałbym na specjalistów z Włoch, Francji. Może z Rosji?"

Francuskie korzenie nie dają słupków

Janusz Palikot zjadł zęby na własnym PR-ze. A może lepiej powiedzieć: nieraz sparzył się na własnych pomysłach. Przynajmniej na początku.

Kilka lat temu budował wizerunek człowieka z rodu, którego korzenie sięgają Francji. To nie był dobry pomysł - przynajmniej w Lublinie. "Tu każdy wie, że Palikot to człowiek ze wsi pod Biłgorajem, w której, gdzie nie rzucić kamieniem, trafia się w Palikota. Związki tej wsi z Francją są chyba tylko takie, że 200 lat temu stacjonowali tam żołnierze Napoleona" - śmieje się Ireneusz Bryzek, były wiceszef lubelskiej Platformy.

Stylizacja na ziemianina też była własnego pomysłu. Palikot długi czas paradował w tweedowych marynarkach, fularach, apaszkach, zapuścił włosy. "Nawet chód mu się zmienił na bardziej dostojny. Wyglądał, jakby przed chwilą zgubił flintę i służącego" - opowiada Bryzek.

Kiedy Palikot kupił lubelski Polmos, w 2004 r. wyprodukował nalewkę "Duma i honor majątku Jabłonna" (w dworze miał swą rezydencję - red.). Znajomym opowiadał, że przepis na nalewkę znalazł w piwnicach dworu. Nie uwierzyła mu nawet ówczesna żona.

Mimo nalewek, fularu, apaszek i francuskich korzeni, do wyborów w 2005 r. wciąż był mało znany.

Może dlatego kiedy w 2005 r. szedł do polityki, postanowił postawić na fachowców. Na początku pracował dla niego znany warszawski PR-owiec Andrzej Długosz i jego firma Cross Media. Palikot był zadowolony. "Ale Długosz we wrześniu 2005 r. został aresztowany i trafił za kraty" - opowiada były współpracownik posła.

Dwa lata temu Palikot znajduje wreszcie własną drogę do popularności. Zaczyna skandalizować. Żartuje: nieważne co napiszą dziennikarze, byleby nie przekręcili nazwiska. W kwietniu 2007 pojawia się w Lublinie na konferencji prasowej z lateksowym penisem i z pistoletem. Cel inscenizacji: napiętnowanie tego, że w jednym z lubelskich komisariatów dochodziło do gwałtów, a sprawa została wyciszona. Palikot domaga się wyrzucenia szefów lubelskiej policji.

"W jego akcjach nie ma miejsca na spontaniczność. To wyrachowane działania, zaplanowane przez PR-owców" - mówi Maciej Skwarcz, były członek zarządu lubelskiej Platformy, który od początku obserwował polityczną karierę Palikota.

Palikot, źródło przychodów

Prawdopodobnie w przemianie ziemianina w happenera największy udział ma Jacek Prześluga, były dziennikarz, PR-owiec. Jak sam twierdzi - najlepszy w Polsce. To on stoi za pomysłem wyciągnięcia wibratora i pistoletu na konferencji.

Ciekawe, że jesienią 2007 roku Prześluga oficjalnie pracuje dla Lewicy i Demokratów. Gdy kilka miesięcy później DZIENNIK ujawni, że PR-owiec pracuje równocześnie dla konkurencji LiD, czyli dla Palikota, Prześluga się wścieknie i zarzuci gazecie kłamstwo.

Ale już w 2008 r. przyzna "Dziennikowi Wschodniemu": "Moja firma pomagała mu przy kampanii dotyczącej odwołania komendantów lubelskiej policji, akcji z Gombrowiczem oraz w starcie bloga i przygotowaniu strony internetowej (Palikota - red.)". Wszystkie te akcje miały miejsce w 2007 roku.

W sprawozdaniu finansowym firmy Prześlugi za 2007 r. czytamy: "Palikot jest stałym klientem spółki, na jego rzecz prowadzone są działania z dziedziny PR". "Ważnym wydarzeniem dla spółki były wybory parlamentarne, które stały się źródłem wysokich przychodów. Spółka uruchomiła, na zlecenie Janusza Palikota, własne radio internetowe, które powinno być źródłem przychodów w następnych latach" - głoszą sądowe dokumenty spółki Look At, której Prześluga jest jedynym właścicielem.

Rok wyborów to pierwszy rok samodzielnej działalności Prześlugi. A korzyści z PR rzeczywiście imponujące - blisko 3,5 mln zł przychodu, czysty zysk - ponad 600 tys. zł.

Człowiek, który wymyślił arbuza

Oficjalnie Prześluga z Palikotem są wstrzemięźliwi. Ale czasami Prześluga przestaje trzymać język za zębami.

Znany warszawski PR-owiec: "Pamiętam, jak chwalił się ludziom z branży, że to on wymyślił rzekomą obecność Palikota na krakowskim kongresie PiS w styczniu tego roku".

Doradca w dużej spółce: "Kilka miesięcy temu rozmawiałem z Prześlugą. Spytałem, dlaczego zapadł się jak kamień w wodę i nie pojawia się u nas. Usprawiedliwiał się, że ma sporo roboty przy Palikocie".

Polityk Platformy: "To Prześluga na jednym z zebrań wymyślił akcję z arbuzem. Jak to, nie pamiętacie arbuza?!"

Na początku tego roku w walce o fotel prezydenta Olsztyna starli się Krzysztof Krukowski z PO i Piotr Grzymowicz z PSL. Palikot wystąpił na konferencji prasowej w Olsztynie z arbuzem. Opowiadał, że polityk PSL przypomina mu właśnie ten owoc. "Arbuz jest jak pan Grzymowicz. Z zewnątrz zielony, w środku czerwony" - mówił Palikot, krojąc owoc na pół (otaczało go jeszcze kilkanaście owoców z napisem: "Nie głosuj na arbuza"). Ale Platforma wybory przegrała, prezydentem został arbuz Grzymowicz.

Prześluga zostawił więcej śladów swojego PR w polityce. "To on wymyślił dla nas hasło <100 konkretów> w kampanii 2007 r." - opowiada jeden z liderów lewicy. "Potem Palikot urządził akcję <100 ustaw na 100 dni komisji Przyjazne Państwo>. Analogia była dla nas czytelna".

Pięć kamer na gwizdnięcie

Działacze PO, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że Przyjazne Państwo, sejmowa komisja do walki z biurokracją, była PR-owskim pomysłem wymyślonym "pod Palikota". Czy to przypadek, że jej internetową stronę zrobiła firma Prześlugi, a zapłacił za nią Palikot z własnej kieszeni? "Janusz miał pokazać, że nie jest tylko błaznem, ale profesjonalistą i ekspertem. Nic z tego nie wyszło. Fatalnie, bo Przyjazne Państwo było jednym ze sztandarów Platformy" - żali się polityk ze ścisłego kierownictwa PO.

W styczniu szefowie PO zmusili Palikota do rezygnacji z prowadzenia komisji. Poszło o kolejny wybryk: wypowiedzi pod adresem byłej minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej z PiS. Kiedy Gęsickiej zarzucono słabe wykorzystanie przez Polskę funduszy unijnych, Palikot powiedział: "Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej. Nie myślałem nigdy, że ona się tak prostytuuje".

Ale jeden z najlepszych ekspertów od politycznego marketingu mówi: "Palikot ma wielkie zasługi dla Donalda Tuska. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy wciągnął w magiel Lecha Kaczyńskiego. A Pałac Prezydencki dał się sprowokować. To wielka zasługa przed kampanią prezydencką, w której Tusk ma się zetrzeć z Kaczyńskim" - opowiada PR-owiec. "PiS się napręża, wydaje setki tysięcy na spoty reklamowe. A Palikot tylko gwizdnie i ma na rynku w Lublinie pięć kamer telewizyjnych, a potem otwierające materiały w i ".

Bez wątpienia Palikot wszedł do najważniejszych gier w polskiej polityce. Zabrał tam ze sobą Jacka Prześlugę, o którym do tej pory słyszeli głównie kolejarze - był przez półtora roku szefem PKP Intercity.

Dla ciebie kręcę pupcią

Znajomi Prześlugi z podziwem zauważyli, że ostatnio zmienił image. Z państwowego urzędnika z konduktorską bródką przeistoczył się w artystowskiego wizjonera: mimo pięćdziesiątki na karku i poważnych zakoli zapuścił siwe włosy, zmienił oprawki. Na profilu na Naszej-Klasie umieścił zdjęcia samego siebie - ze zmarszczoną brwią, zamyślonego, wesołego. Już kilka lat temu na wizytówce pod nazwiskiem kazał sobie wydrukować: "magik główny".

Czy marszczył brwi, kiedy pod koniec lat 80. co rano przekraczał próg redakcji "Nowin Pilskich"? Nie miał raczej powodów do radości. Gazeta była słaba, prowincjonalna, a na dodatek pozostawała prasowym organem umierającej PZPR.

Niespełna 30-letni Prześluga korzysta z pierwszej okazji, żeby rzucić "Nowiny": w 1989 r. zostaje szefem kampanii wyborczej Henryka Stokłosy. To ponoć on wymyślił, żeby karmić gawiedź kiełbasą na wiecach wyborczych. Stokłosa dostaje się do Senatu, jako jedyny spoza list "Solidarności". To wielki sukces.

Potem Prześluga ostro pokłóci się z senatorem. Opluwa byłego chlebodawcę w serii artykułów "Byłem Murzynem Stokłosy" na łamach "Panoramy Pilskiej". W Pile robiło mu się za ciasno. Przeprowadza się do Poznania (do dziś mieszka tu z żoną i córkami). W 1994 r. wydaje "Kalendarz szalonego małolata", pełny kiepskich dowcipów i złotych myśli. Oraz porad Prześlugi: co napisać w kartce walentynkowej? "Kocham Cię słodko i tylko dla Ciebie kręcę swoją pupcią".

To był strzał w dziesiątkę. "Kalendarz" miał kilka wydań, przez kilka lat rozchodził się w gigantycznym nakładzie.

Kazachstan to piękny kraj

W latach 90. Prześluga jest rzecznikiem Prokomu, pod koniec dekady działa w Wielkopolsce. Zostaje wspólnikiem biznesmena i lobbysty Michała Wojtczaka.

Sam Wojtczak obejmuje właśnie stanowisko szefa Polskiego Funduszu Kapitałowego (PFK), na który "zrzuciło się" kilkanaście państwowych elektrowni i zakładów energetycznych. W ciemno, nie przejmując się celem inwestycji. Firma ma spory kapitał, ponad 25 mln zł, ale jej krótka historia jest pasmem bolesnych porażek. Chciała tworzyć fundusz emerytalny - nie wyszło. Miała handlować energią - też nie wyszło. Próba otwarcia portalu internetowego kończy się klapą.

PFK już nie istnieje. Zanim znika, Wojtczak jako szef PFK pompuje ponad 2 mln zł pożyczek w firmy, których wiceprezesem lub udziałowcem jest Prześluga. Za pieniądze PFK (250 tys. dol.) były dziennikarz Prześluga miał też uprawiać bawełnę na kazachskich polach. Pomysł nie wypalił, ale Prześluga w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" cieszył się z idei, bo przecież Kazachstan to piękny kraj.

Pod koniec rządów AWS Prześługa trafia jako doradca do gabinetu Janusza Steinhoffa, wicepremiera i ministra gospodarki.

Wypływa znów w kwietniu 2005 r. Choć nie ma bladego pojęcia o kolei, zostaje prezesem zarządu PKP Intercity. Nie ukrywa, że pracę zdobywa dzięki znajomości z ówczesnym prezesem PKP.

Intercity szefuje półtora roku. Za jego rządów firma wychodzi z długów. Kiedy w 2006 r. rozstaje się z posadą, z megafonów na Dworcu Centralnym płynie utwór Perfectu "Niepokonany". W ten sposób żegnają go pracownicy spółki PKP Intercity. Kto wpadł na ten świetny PR-owski pomysł? Nie wiadomo.

Z przodu kolej, z tyłu kancelaria

Nikt w PKP nie wiedział, że prezes Intercity w rzeczywistości związany był z dwoma biurami: jedno, oficjalne i państwowe, ma na warszawskiej Ochocie. Drugie, prywatne, otworzył w 2003 r. na Mokotowie.

W 2003 r. Prześluga zakłada kancelarię z byłym ministrem gospodarki i wiceministrem w rządzie AWS Januszem Steinhoffem. Trzecią wspólniczką zostaje Lucyna Roszyk, była asystentka Steinhoffa. Jako cel spółki podają "prowadzenie przedsiębiorstwa zarobkowego".

Wkrótce i Roszyk, i Prześluga trafiają do PKP. Roszyk do dziś pracuje tam w biurze zarządu.

Kancelaria rozwiązała się dopiero w 2007 r. - to oznacza, że i Prześluga, i Roszyk, pracując w PKP, jednocześnie mieli na boku zarejestrowaną działalność gospodarczą.

Janusz Steinhoff: "To byli moi doradcy, asystenci z ministerstwa. Bardzo ceniłem ich za fachowość. Współpracowałem z nimi po odejściu z ministerstwa, ale w kancelarii nie osiągnęliśmy sukcesu. Nikt z nas nie miał na tyle czasu, żeby koncentrować się na takiej działalności. Wykonaliśmy kilka zleceń o niewielkiej wartości. Od pewnego momentu ta spółka była uśpiona".

Czy pracowali dla PKP?

"O ile pamiętam, wykonywaliśmy dla grupy PKP jedno zlecenie. Innych szczegółów nie pamiętam. Jeśli interesują pana sprawy związane ze spółką, to część z nich na pewno jest w rejestrze sądowym".

Zaglądamy do rejestru: przez cztery lata działalności kancelaria nie złożyła żadnego bilansu. Oficjalnie nie wiadomo, dla kogo pracowała. Pytamy Lucynę Roszyk o jej związki z kancelarią. Twierdzi, że spółka przestała działać w 2004 r.

Locomotiva nabiera rozpędu

Prześluga odchodzi z PKP w 2006 r. Dwa dni wcześniej sąd rejestruje jego spółkę Look At. Jego Interesy nabierają impetu rok później.

Prześluga zgłasza się do Aleksandra Gudzowatego, jednego z najbogatszych Polaków. Biznesmen zgadza się, żeby były kolejarz napisał o nim książkę. "Główny magik" pisze pean na cześć Gudzowatego, ale ma problem ze znalezieniem wydawcy.

W końcu książka ukazuje się w oficynie, której współwłaścicielem jest Palikot. Prześluga i jego Look At współpracuje już wtedy z Palikotem przy PR-owych występach. Wśród stałych klientów agencji pojawia się Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, którego szefem rady nadzorczej jest prezydent miasta Paweł Adamowicz z PO.

W lutym 2008 r. "główny magik" idzie dalej: kupuje udziały od byłego działacza PO i zostaje prezesem agencji reklamowej Locomotiva.

Dzisiaj jego obie spółki - Look At i Locomotiva - zarejestrowane są pod tym samym adresem w Warszawie.

Do 2008 r. Locomotiva nie miała związku z publicznymi pieniędzmi. Agencja przygotowała raptem - i to charytatywnie - dwie kampanie dla Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

Ale od kwietnia 2008 r. w agencjach Prześlugi coś drgnęło. Obie firmy zaczynają lawinowo zdobywać kontrakty w regionach i instytucjach rządzonych przez Platformę.

Jeszcze w kwietniu Locomotiva wygrywa konkurs na "kompleksową obsługę kreatywną działań promocyjnych Szczecina" za 150 tys. zł. W zamian, dla miasta rządzonego przez Platformę, wymyśla billboardy z hasłem "Szczecin wita" w kilku językach.

W maju Look At wygrywa przetarg na promocję jednej z inwestycji PKP za blisko 50 tys. zł.

W czerwcu Locomotiva dostaje od PFRON-u zlecenie (druk ulotek i ogłoszenia w radiu) na 500 tys. zł. We wrześniu Locomotiva wygrywa przetarg na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego na kampanię informacyjno-promocyjną za 2,5 mln zł.

Zadzwonił pan Janusz i spytał o hasło

Jedne z najbardziej frapujących kontraktów Prześluga zdobywa w Lublinie. Tutejszą Platformą rządzi Janusz Palikot. W Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie za promocję odpowiada Piotr Franaszek. Przyznaje: tak, zna Palikota, tak, sympatyzuje z Platformą.

W 2008 r. Urząd Marszałkowski z Lublina szuka firmy, która stworzy strategię marketingową Lubelszczyzny. Ale nie organizuje przetargu (żeby ograniczyć koszty), tylko wysyła zapytania ofertowe do czterech agencji, w tym do Locomotivy i Look At. Dyrektor Franaszek długo zwodzi dziennikarzy, którzy pytają o zwycięzcę. W końcu przyznaje, że zwycięzcą jest Locomotiva. I że kontrakt jest warty ponad 400 tys. zł brutto. I że nie wiedział, że Look At i Locomotiva to firmy Prześlugi.

Sam Prześluga tak opowiedział w prasie, jak zdobył kontrakt: Palikot zadzwonił do niego i zapytał, czy ma fajne hasło promocyjne dla Lublina. A potem zaaranżował spotkanie z prezydentem Lublina. Miasto nie skorzystało z pomysłów Prześlugi. "Ale w spotkaniu brał udział pan Franaszek i pewnie zapamiętał nasze propozycje" - Prześluga nie owija w bawełnę.

To nie koniec zleceń z Lublina. Za ponad 40 tys. zł Look At wygrała kolejny przetarg - na wizję rozwoju regionu. W tej chwili startuje w następnym.

Wracam do Przyjaznego Państwa

W pierwszym roku rządów Platformy obie firmy "głównego magika" uwijają się jak w ukropie. Tylko z publicznych pieniędzy przez obie przechodzi ponad 3,6 mln zł. Do tego dochodzą szkolenia dla lokalnych działaczy PO w Lublinie, które Prześluga organizuje w Janowie Podlaskim.

Ten rok jest równie pracowity. Tydzień temu Prześluga był w Szczecinie - pilnował, żeby Palikot dobrze wypadł w czasie wyborczego wiecu. Szykuje całą serię internetowych filmów, które szydzą z PiS i promują Palikota (pierwszy z nich pojawił się kilka dni temu na blogu polityka).

"Główny magik" pomaga też przy książce, która będzie politycznym manifestem Palikota. Poseł już zaciera ręce i zapowiada wielką kampanię promocyjną na przełomie maja i czerwca. Co dalej? Prześluga i Palikot zaraz po wyborach do europarlamentu będą mieli dużo do roboty w Sejmie. "Po 7 czerwca wracam na stanowisko szefa komisji Przyjazne Państwo. Sprawa jest już uzgodniona" - opowiada poseł.

Z kim uzgodniona? Z liderami Platformy?

Palikot uśmiecha się i wbija wzrok w sufit sejmowej kawiarni: "Z najważniejszymi".

Michał Majewski, Anna Gielewska, Wojciech Cieśla (Dziennik, 16.05.2009)

I może jeszcze to: Ustawki posła Janusza Palikota
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

fury Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 26 Mar 2007

PostWysłany: 16-05-2009, 13:08    Odpowiedz z cytatem

Komentarz

"Teraz będzie ode mnie – do nich.

Panie Majewski, kimkolwiek Pan jest. Nie obchodzi mnie, czyje wykonuje Pan zlecenie – nie dbam o politykę dopóki polityka nie dobiera się do mojej skóry. Ale jeśli już tak się dzieje, to proszę wiedzieć – mam gdzieś Pańskich zleceniodawców, kimkolwiek są. Ja jedynie żądam od Pana – i od redakcji, którą Pan reprezentuje – dochowania wierności jakimkolwiek standardom dziennikarskim. Niech Pan nie wspina się na wyżyny kunsztu zawodowego, niech Pan po prostu nauczy siebie i kolegów, że nie można dziś – i nigdy! – robić reportaży na podstawie trzecio- i czwartorzędnych źródeł informacji. Czyli z Internetu, zza biurka, przez telefonik. Pan nie jest dziennikarzem w moim rozumieniu – jest Pan jak ubek, który konstruuje mi teczkę posługując się pseudodziennikarskimi narzędziami. Brzydzę się Panem jako były reporter. I będę się brzydził każdym sprzedawczykiem, który podszywając się pod zawód reportera wypełnia polityczne dyspozycje.

Droga (tfu! że też mi to przez klawiaturę przeszło!) Redakcjo Dziennika, Szanowny Panie Redaktorze Krasowski. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia – co ukaże się na mój temat w waszym ledwie dychającym piśmie. Nie spodziewajcie się sprostowań, procesów, sądów, polemik – zasługujecie tylko na to, by ktoś, jak kiedyś Hans Esser w niemieckim Springerze, napisał reportaż o kulisach waszej pracy. Źli dziennikarze zasługują na to, by dobrzy dziennikarze ujawnili kiedyś całą o nich prawdę. Ja pokazałem tylko część… Od zawsze twierdzę, że najbrudniejszy reportaż o polskiej rzeczywistości dotyczyłby środowiska dziennikarskiego. Może warto zacząć go pisać?

Drogi Januszu P., Panie Wicepremierze Steinhoff i inni Moi Przyjaciele, którym zepsuto dzień publikacją Dziennika – obciążcie odpowiedzialnością mnie, nie tych młodych, którzy piszą na zadany temat. Nie wiedzą co czynią, zgubili azymut, nie rozumieją swojej roli, nie są nawet dziennikarzami. Przepraszam Was za nich. I za siebie, jeśli coś spieprzyłem.

ANTYPRESS

Korzystając z okazji – przekazuję informację:

Uruchomię wkrótce portal www.antypress.pl , który będzie pierwszym w Polsce pogotowiem antydziennikarskim, występującym przeciwko zjawisku prostytucji i chuligaństwa w dziennikarstwie.

Jeśli znalazłeś się w mojej sytuacji, jeśli opluli Cię w mediach, jeśli złapałeś pismaków na kłamstwie, jeśli czujesz się pokrzywdzony przez media – po 1 czerwca wejdź na stronę www.antypress.pl. Urządzimy im takie samo medialne show, jakie oni urządzają nam. Zmusimy do publikacji sprostowań, napiszemy polemikę, pozew do sądu. Zadbamy o nagłośnienie Waszej sprawy w konkurencyjnych mediach. Damy Wam wolne miejsce do prezentacji własnego stanowiska, do polemik i połajanek – w ich stylu. Niech zginą od własnej broni.

Zamierzam zaprosić najlepszych prawników, najlepsze pióra i najlepszych doradców, którzy pomogą Wam w walce z dziennikarskimi hienami. Świat obywatelskiego dziennikarstwa – kontra świat dziennikarskiego dziadostwa. Bo można przyjąć każde słowa krytyki, każdą złą informację, każdy zły materiał o sobie – ale pod warunkiem, że piszący go dziennikarz wypełni choćby podstawowe zasady rzetelności: skonfrontuje zeznania, zerknie do dokumentów, stanie oko w oko z bohaterami, wyjdzie zza biurka i oderwie się od telefonu. To, co uprawiają dzisiaj tak zwani dziennikarze – zniesławia zawód, który kiedyś uprawiałem.


Szczegóły wkrótce, na tym blogu. Czekam na komentarze i czekam na sprawy, które – jeśli dotyczą waszych relacji z dziennikarzami – warto opisać na blogu. Podaję mój adres, gdy rzecz musi być zachowana w tajemnicy: przesluga@antypress.pl

Dzięki za uwagę, sorry za objętość - miało być raz, a dobrze.

Jacek Prześluga

Mam podobne doświadczenia z "dziennikarstwem", które Jacek Prześluga opisał w swoim blogu. Cholera, ale on też dziennikarz. Czyżby był inny?


Ostatnio zmieniony przez fury dnia 16-05-2009, 13:42, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

Noema Płeć:Kobieta
Sponsor


Dołączyła: 13 Lis 2005
Skąd: Zgorzelec

PostWysłany: 16-05-2009, 13:17    Odpowiedz z cytatem

Może pierwszym klientem pogotowia "Antypress" zostanie kolega Jacka Prześlugi prezes PKP S.A. Andrzej Wach, a pierwszym napiętnowanym medium będzie nasze forum? Wink

A już tak na poważnie to obawiam się, że panu Prześludze marzy się państwo zamordystyczne, wykorzystujące wpływy polityczne, duży prywatny kapitał i upolityczniony wymiar sprawiedliwości do uciszania niewygodnych osób.

Przeszła mi nawet przez głowę taka myśl, że ta nagonka zarządu PKP S.A. na Krychę i nasze forum z wykorzystaniem prokuratury, mogła być pomysłem byłego prezesa PKP IC...

_________________
Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora

fury Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 26 Mar 2007

PostWysłany: 16-05-2009, 14:20    Odpowiedz z cytatem

Magiel się rozkręca:

Poseł PiS chce prześwietlić Palikota

Parlamentarzysta PiS Tomasz Dudziński zapowiada, że złoży wniosek do Urzędu Kontroli Skarbowej w sprawie Janusza Palikota. To reakcja na artykuł DZIENNIKA o powiązaniach kontrowersyjnego posła PO ze specjalistą od PR Jackiem Prześlugą i jego firmami.

Dudziński specjalnie zwołał konferencję prasową, by ogłosić, że zwróci się do Urzędu Kontroli Skarbowej, by ten zbadał zależności finansowe między Januszem Palikotem a firmami wspierającego go PR-owca.

"Zadaję pytanie i zwracam się do pana posła Palikota: czy i jakie są przepływy pomiędzy nim, a firmami Look At i Locomotiva?" - mówił poseł Tomasz Dudziński. Jego zdaniem, pojawia się pytanie, czy firmy państwowe i samorządy rządzone przez PO nie finansują pośrednio działań marketingowych Palikota.

Wniosek do UKS ma trafić w poniedziałek. "Jestem posłem z Lubelszczyzny. Mam moralny obowiązek występowania z takimi sprawami, kiedy dotyczą podejrzenia nieprawidłowości u posłów z mojego okręgu" - tłumaczy Dudziński. (Dziennik, 16.05.2009)

Ps.
Podobnie jak Ty, Noema, mam różne myśli... Pewne jest jednak tylko to, że spółka El-In istnieje i należy do brata prezesa Andrzeja Wacha. Pewne jest również to, że procedury przetargowe w grupie PKP istnieją i mimo to postawiono przed sądem były zarząd LHS. Pewne jest także to, że dyrektorem biura zarządu PKP SA jest była wspólniczka J. Prześlugi i przez niego wspominana w reportażu Lucyna Roszyk, co zapewnia wystarczającą kontrolę na poczynaniami Wacha i nad grupą PKP:

Godz. 11:36. Lucyna, w latach 2003-2004 mój partner w spółce Kancelaria Gospodarcza Steinhoff: – Jacuś, dostałam e-maila od niejakiego Cieśli, pyta o naszą współpracę, kiedy zamknęliśmy działalność, czy pracowaliśmy dla PKP. Pamiętasz daty? Bo ja bym musiała znaleźć dokumenty sprzed pięciu lat.

(Moja odpowiedź Dziennikowi: nasza spółka jawna prowadziła działalność gospodarczą od marca 2003 do czerwca 2004. Ostatnią czynność gospodarczą spółka wykonała 9 czerwca 2004. Dla PKP Cargo zrobiliśmy dwa opracowania consultingowe, na przełomie 2003 i 2004 roku. Później podjęliśmy decyzję o likwidacji spółki. Po dacie 30 czerwca 2004 roku nie prowadziliśmy żadnej działalności.)


O kontrakcie spółki Look At z PKP PLK SA nr SPOT/1.1.1/160/05-03 z dnia 19.05.2008 na kwotę brutto 54,8 tys. zł pisała prasa i my na tym forum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

Gurdol1 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 25 Mar 2006
Skąd: Brzeg

PostWysłany: 16-05-2009, 15:18    Odpowiedz z cytatem

Alem trafił "przypadkowo" (jak wiemy nie ma przypadków Smile)

Z pozoru - dla 99% ludzi nieznających się na niuansach dziennikarstwa - artykuł napisany bardzo sprawnie i z "polotem". Bombarduje dużą ilością "faktów", skrótów myślowych oraz efekciarskich interpretacji i domyśleń pomiedzy wierszami (tak żeby czytelnik sam sobie domyślał: o, jaka to szuja, świr, czy coś w tym stylu).

Dla człowieka, który zapoznał się z różnymi rodzajami dziennikarstwa (zapoznał to znaczy nie tyle: przeczytał setki artykułów, ale napisał setki RÓŻNEGO typu i rodzaju artykułów w różnego rodzaju i wielkości gazetach - od powiatowych do ponad dziesięciu ogólnopolskich) sprawa nie jest już taka jednoznaczna.

Otóż wrażenia dziennikarza obtrzaskanego ze "sztuczkami" dzennikarskimi jest takie: dokopać, sprawić wrażenie, że opisywani to kombinatorzy, wredne sprzedawczyki lub przekręciarze. ŻADNYCH kontaków bezpośrednich - tylko jakieś trzeciorzędne wyrywki z artykułów, cytatów, telefonów, rejestrów.

Żaden szanujacy choć trochę siebie dziennikarz nie podpisałby się pod tym stekiem chłamu. A ponad 95% czytelników to "łyknie", bo nie mają pojęcia o tajnikach manipulacji tekstem dziennikarskim.

Przytoczę taki fragmnet dla zobrazowania sytuacji:

" Wypływa znów w kwietniu 2005 r. Choć nie ma bladego pojęcia o kolei, zostaje prezesem zarządu PKP Intercity. Nie ukrywa, że pracę zdobywa dzięki znajomości z ówczesnym prezesem PKP.

Intercity szefuje półtora roku. Za jego rządów firma wychodzi z długów. Kiedy w 2006 r. rozstaje się z posadą, z megafonów na Dworcu Centralnym płynie utwór Perfectu "Niepokonany". W ten sposób żegnają go pracownicy spółki PKP Intercity. Kto wpadł na ten świetny PR-owski pomysł? Nie wiadomo."


I to prawie wszystko o epizodzie JP z PKP Intercity??? Doprawdy - jaka "wiedza" w temacie. Jakie podejście do tematu! Rzeczywiście imponujące. Powalające nagromadzenia faktów i wniosków.

Niemal od początku traktuję "Dziennik" jak "Fakt"- bis - ogólnie kupiłem chyba 3 razy w życiu (bo coś było o kolei). Ale ja robiłem 10 razy lepsze materiały o kolei - np. w Rzepie. I o wiele razy więcej.

Można się takim dziennikarstwem "jarać", może ono "kręcić", bo dla mało obeznanych bardzo efekciarskie jest. Tyle że to nie dziennikarstwo, tylko jakieś poskładane z dowolnych kawałków tekściarstwo, prawdopodobnie młodych "dziennikarzy", czy tam młodych "wilków". Napisane pod tezę.

Proszę sobie porównać poziom artykułu o Prześludze z "Polityki" z 2006 roku (wcale nie pean) do poziomu powyższego tekstu. No, ale ten z "Polityki" to doświadczony dziennikarz był...

Pozdrawiam
Robert Wyszyński
PS. Dlatego zostałem chyba dozgonnym freelancerem - nikt wszak mnie nie zmusi do pisywania takich tendencyjnych zlepków bzdur - nawet za pieniądze. Piszę co chcę i co lubię. I nie wstydzę się pod tym podpisać - czy w gazecie powiatowej czy w Newsweeku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

Arek Płeć:Mężczyzna
Junior Admin


Dołączył: 05 Mar 2007
Skąd: Szczecin

PostWysłany: 16-05-2009, 15:30    Odpowiedz z cytatem

Der "Dziennik" w zasadzie nic odkrywczego nie napisał. O wszystkim już dawno pisaliśmy na forum, wyłączając oczywiście posła Palikota, bo wtedy nikt o nim jeszcze nie słyszał.

Pan Prześluga był ulubionym tematem Krychy. Pamiętam ostre dyskusje na tym forum na tematy, które porusza m.in. "Dziennik". Przypomnijmy sobie...

"Dziennik" o Prześludze:
Wypływa znów w kwietniu 2005 r. Choć nie ma bladego pojęcia o kolei, zostaje prezesem zarządu PKP Intercity. Nie ukrywa, że pracę zdobywa dzięki znajomości z ówczesnym prezesem PKP.

Dobre znajomości i układy z prezesem Wachem Krycha "zarzuciła" Prześludze tu na tym forum. Wtedy Prześluga stanowczo zaprzeczał, że stołek prezesa PKP IC dostał "po znajomości":

http://infokolej.pl/viewtopic.php?p=16764#16764
Pytanie o to, kto mnie polecił Wachowi... Otóż nikt, wierzy Pani? Złożyłem, jako człowiek prowadzący działalność gospodarczą, ofertę firmie PKP Energetyka (to branża, którą - tak się składa - nieźle znałem). Pojechałem na spotkanie, był październik 2004 roku, przyjął mnie wiceprezes Skobel, w trakcie spotkania wszedł jego szef, Andrzej Wach. Było to dwie godziny przed posiedzeniem rady, która miała go desygnować na szefa całego PKP. Wach zadał parę zdawkowych pytań, nie z nim byłem przecież umówiony, po czym spytał - a co by pan zmienił na kolei, gdyby to od pana zależało? Więc mu naplotłem, pamiętam, strasznych bzdur o promocji, czystości, ofercie itp. Ja - nie jeżdżący pociągami! Wróciłem nocą do domu i wkuty na siebie, że nagadałem Wachowi takich głupot, nieprzygotowany do rozmowy, późną nocą napisałem 12 stron programu zmian na kolei, widzianych moimi oczami. Odetchnąłem skończywszy pisać, bo wydawało mi się, że wychodzę z twarzą. Wysłałem maila do Wacha, poszedłem spać przed piątą rano, o dziewiątej obudził mnie Wach (miał wizytówkę) i zapytał, czy chciałbym ten program wcielić w życie. Odparłem, że tak. Więc umówiliśmy się na 14, do Warszawy poleciałem samolotem (widzicie? nie koleją), to był czwartek, spotkał się ze mną zarząd PKP SA, obroniłem program Jacka P (marketingu dla całej kolei, nie dla IC, jeszcze nie wtedy) i od poniedziałku, bodaj 22 października zacząłem pracę w PKP SA.
I co? Sensacja? Układ? Polityka? Nic z tego, proszę Pani, dzieło przypadku. Gdzieżby mi przez głowę przeszło, że będę pracował na kolei!


"Dziennik" pisze:
W latach 90. Prześluga jest rzecznikiem Prokomu, pod koniec dekady działa w Wielkopolsce. Zostaje wspólnikiem biznesmena i lobbysty Michała Wojtczaka.
Sam Wojtczak obejmuje właśnie stanowisko szefa Polskiego Funduszu Kapitałowego (PFK), na który "zrzuciło się" kilkanaście państwowych elektrowni i zakładów energetycznych. W ciemno, nie przejmując się celem inwestycji. Firma ma spory kapitał, ponad 25 mln zł, ale jej krótka historia jest pasmem bolesnych porażek.


Również o kontaktach Prześlugi z tajemniczym Wojtczakiem pisała Krycha w wątku Układy w PKP.

Bardzo to zdenerwowało Prześlugę:
http://infokolej.pl/viewtopic.php?p=14519#14519

A na koniec najciekawsze (czy "Dziennik" nie skopiował Krychy?):
http://infokolej.pl/viewtopic.php?p=17883#17883

_________________
Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora

Gurdol1 Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 25 Mar 2006
Skąd: Brzeg

PostWysłany: 16-05-2009, 16:02    Odpowiedz z cytatem

No właśnie...

"Dziennik" skopiował i pomieszał w maglu jakieś wyrywki ze źródeł trzeciorzędnych. Sorry, ale wiedza Krychy o Prześludze pochodzi z podobnych "materiałów".

Jeśli Krycha rzeczywiście chce być dziennikarzem, a nie papugą piszącą pod tezę i naczelnego (partię, forum, wydawcę - wpisz co chcesz) to przestrzegam przed takim dziennikarstwem. Bo daleko nie zaprowadzi.

Pozdrawiam
RW
PS. Ale w życiu jest tak, że jak się człowiek SAM na sobie nie przekona (czytaj: nie doświadczy), to obce rady zazwyczaj są nic nie warte. W pismaczeniu swego czasu w lokalnej gazecie popełniałem mnóstwo błędów - takich samych. Potrafiłem pisywać gorsze knoty pod zadaną lub zmanipulowaną tezę, które uważałem za "hitowe" (bo tak mówili ci, po których myśli był artykuł - fajnie...?) Na nich się uczyłem - na tych błędach - bez takiej nauki człowiek nie pójdzie do przodu.

Dopiero po 8-10 latach nauki wpadło kilka nagród i wyróżnień ogólnopolskich za reportaże. Bo te już chyba dobre były.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

fury Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 26 Mar 2007

PostWysłany: 16-05-2009, 22:09    Odpowiedz z cytatem

16 maja 2009 r.
Hieno-Świnia-Szakal Roku
Nie rozumiem, dlaczego tytuł „Hiena Roku” przyznaje dziennikarzom rachityczne i niereprezentatywne dla tego środowiska Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. To przecież powinno być wyróżnienie, którym najsłabszego dziennikarza roku piętnuje ogół czytelników, widzów i słuchaczy!!! Dlaczego przywilej „honorowania” tytułem Hieny mają sami reprezentanci mediów, a nie my, ich konsumenci??

Niezależnie od merytorycznej słabości tego tytułu, jest coś symptomatycznego w fakcie, iż tytuł Hieny Roku 2008 SDP przyznało wydawnictwu… Axel Springer Verlag – wydawcy Dziennika. Kiedy wiele lat temu, jeszcze przed wejściem na rynek Faktu, poznałem szefa Springera w Polsce, Wiesława Podkańskiego, rozmawialiśmy o etyce w zawodzie dziennikarza. Piękna, pouczająca rozmowa. Dziś niestety Podkański jest w Springerze tylko duchem, ciałem zaś rządzą postaci formatu Krasowskiego, Karnowskiego i Majewskiego, doskonałe kandydatury do tytułu Hien w następnych latach.

Tym razem jednak tytuł powinni im przyznać czytelnicy – i taki też zgłaszam postulat! JA I ODBIORCY MEDIÓW ZAMIERZAMY WAM, PANIE I PANOWIE Z SDP ODEBRAĆ PRAWO DO TAKICH NOMINACJI! SORRY! Jest niepojęte, by mała i targana politycznymi sprzecznościami organizacja dziennikarska uzurpowała sobie prawo do piętnowania kolegów po fachu. Koledzy kolegom wielkiej krzywdy nie zrobią, wielu nazwisk na liście nominowanych do tytułu Hiena Roku nigdy nie ujrzymy, przez wzgląd na koleżeńskie układy, układziki i zależności, więc…

Przyznajmy tytuł sami! Nie dziś, ale na koniec każdego roku! Na stronie www.antypress.pl otworzę specjalną listę z nazwiskami dziennikarzy kandydujących do tego mało chlubnego tytułu. Urządzimy prawdziwe głosowanie, uzasadnimy każdą kandydaturę, ale lista nazwisk sporządzona będzie przez czytelników, widzów i słuchaczy, a nie kolegów i kolesi. I będzie codziennie uzupełniana, weryfikowana przez życie. Liga najgorszych dziennikarzy…

Może ranking hien dziennikarstwa polskiego pobudzi do myślenia ich zwierzchników – wydawców, redaktorów naczelnych, szefów działów? Może wreszcie odeślą leni do szkół?! Może zaczną ich rozliczać z rzetelności, a przestaną nagradzać za chamstwo i podłość? Może to jest metoda?

Ale dziś – zanim (co nastąpi jutro) napiszemy o korupcji w świecie dziennikarzy – ogłaszam konkurs na określenie najgorszego, najbardziej wrednego dziennikarza/wydawcy/tytułu roku. Szmaciarz Roku? Szuja Roku? Antydziennikarz? Morderca Prawdy? Świnia? Szakal? Od tego zacznijmy! Czekam i chętnie przyznaję nagrodę: książkę Ryszarda Kapuścińskiego „Busz po polsku”, od której zaczęła się moja miłość do tego zawodu. (Dziennikarze śledczy takich pozycji nie czytają, bo są… za grube; mają tylko minutę czasu na naukę rzemiosła.)

Trzy-czte-ry! Start! Czekam na Wasze propozycje i głosy poparcia dla każdej!
JP (19:11)

Powyższy tekst Jacka Prześlugi przypomina mi niektóre jego wypowiedzi na forach kolejowych. Stara się być grzeczny, dopóki nerwy mu nie puszczą. Gdy to już się stanie, rzuca wyzwiskami. No cóż, dusza wielkiego artysty, choć pomysł nie jest oryginalny. Autorzy tekstu w "Dzienniku" inwektywami nie rzucali. Mr. Green

Lista wyzwisk dopuszczalnych zdaniem posła Palikota i jego ekspertów od prawa karnego:
faszyzujący, populistyczny manipulator
wyrachowany matacz
krętacki cyrkowiec
impertynent
nacjonalistyczny, pazerny łgarz
żmijowaty perfidny oszust
bezczelny lawirant mistyfikator
populistyczny impotent
Zastanawiam się, co bardziej sięgnęło bruku: dziennikarstwo czy polityka?

...Po nocnych przemyśleniach pojawiły się argumenty:


17 maja 2009
Pokażę Wam, jak kłamią…
Pokażę Wam dzisiaj, na czym polegają manipulacje Dziennika… Na jednym przykładzie. W obliczu ataku nie mam problemu z ujawnieniem tajemnicy handlowej mojej firmy; w relacjach z jednostkami rządowymi wszystko musi być transparentne. Ja się na to godzę, chcę tego i dlatego nie mam żadnych oporów przed prezentacją szczegółów umowy z Ministerstwem. Tajemnic umów z firmami komercyjnymi nie ujawniam, tę „tajemnicę” – chcę pokazać.

Po kilkumiesięcznym przetargu w połowie 2008 roku Locomotiva wygrała kontrakt na kampanię informacyjno-promocyjną Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, ZPORR. To ogólnopolski program, warto podkreślić. Co pisze o tym Dziennik? Zacytujmy:

„We wrześniu Locomotiva wygrywa przetarg na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego na kampanię informacyjno-promocyjną. Lubelszczyzna chce na to wydać 2,5 mln złotych”.

Lubelszczyzna!!! Czyli – układ z Palikotem!!!, w domyśle. Tak piszą, choć przetarg dotyczy programu ZPORR, ogólnopolskiego, europejskiego, i Lubelskie nie ma tu nic do powiedzenia… Ale przecież chodzi o pokazanie związków, o ujawnienie układu z Palikotem. I tu fakty się nie liczą.

Idźmy dalej. Dziennikarstwo śledcze pisze: „Jego (czyli moje – JP) firmy w ciągu roku dostały wielomilionowe zlecenia od samorządów i państwowych instytucji”. Dostały! Nie – wygrały przetarg. Wielomilionowe zlecenia!!! Co powinien myśleć czytelnik? Ano – obłowili się! Kosztem Skarbu Państwa! Okantowali społeczeństwo!

Policzmy te „dostane miliony” na przykładzie tegoż ZPORR, największego z dwóch naszych kontraktów. Zamiast planowanego pierwotnie jednego – przekazaliśmy klientowi aż TRZY spoty telewizyjne. Koszt produkcji spotów – usługa zewnętrzna! – 397.350 złotych; łączny koszt produkcji i emisji reklam w TVP1, TVP2, TVP Info i TVN24 wyniósł 1.960.420 zł. Do tego ogólnopolska reklama w rozgłośniach radiowych (trzy spoty) o wartości 267.249 złotych oraz 16 spotów do emisji w kampanii w rozgłośniach regionalnych, na wartość 230.764 zł. Zarobek agencji za półroczny wkład pracy wyniósł 41.000 brutto. Łączny koszt kampanii brutto – 2.499.433.

A tak to efekciarsko brzmiało! Strumień państwowej kasy prosto do kieszeni spółki!!! 2,5 miliona złotych! Przekręt! Nie napiszą, że miliony złotych powędrowały niemal w całości do publicznych (sic!) mediów, że po odjęciu kosztów produkcji i emisji reklam spółka zarobiła brutto 41 tysięcy złotych (mniej niż 2 procent marży!), bo to burzy im koncepcję reportażu!

Czy leniwi śledczy z Dziennika poprosili o taką kalkulację Ministerstwo Rozwoju Regionalnego? Czy poprosili Locomotivę? Nie, choć o takie dokumenty można wystąpić... My, czytelnicy otrzymaliśmy sfałszowaną informację, że LUBELSZCZYZNA – Palikot! układ! – wydała 2,5 mln złotych. Spółka DOSTAŁA zlecenie, WIELOMILIONOWE!

Brak relacji między faktami a opisem aż bije po oczach, ale dziennikarstwo śledcze jest ślepe. Na argumenty.

Tak oto buduje się atmosferkę. Tak się manipuluje faktami i wyolbrzymia ich znaczenie. Tak się uprawia dziennikarskie dziadostwo, a nie śledztwo. Wczoraj ci sami ludzie, którzy nie mieli czasu, by zweryfikować wszystkie te proste fakty, znaleźli go, by wyżalić się na portalu TVN24 na złego PR-owca, który robi im koło pióra. Robi tak, bo manipulujecie faktami z wdziękiem drwala. Wodę z mózgów robicie czytelnikom, perfidnie, na zimno, ot co.

Gdybym był waszym szefem – wyrzuciłbym na bruk. Załóżcie własne firmy i walczcie o przetrwanie na wolnym rynku. Najlepsza szkoła pokory i rozumu, polecam: przeszedłem ją.

Tym akcentem ostatecznie kończę wszelkie odniesienia do wczorajszego tekstu Dziennika. Ale AntyPress rozwija się dalej…
JP (08:30)

Trochę inne argumenty użyte zostały na blogu Palikota:

Łysy z Blondyną napisali o mnie tekst – bardzo mi miło – który posłużył posłowi Dudzińskiemu do zwołania konferencji prasowej: i chyba o to właśnie szło dziennikarzom. Tak miało być... A ja czytam, czytam i myślę – z czym oni mają problem? Z tym, że współpracuję z zawodowcem od kreowania wizerunku? Z tym, że zawodowiec ma własną biografię? A może w głowach im się nie mieści, że można dziś mieć biografię, być zawodowcem lub z usług zawodowców korzystać? (...)

(...) Dwoje dziennikarzy ma czas, ale niespecjalnie chce go spędzać na rozmowach z bohaterami reportażu. Łysy steruje, Blondyna bryluje, ale tylko na sejmowych salonach, na kawie z posłem, bo na wyjazd do Piły – by rzetelnie sprawdzić czy PR-owiec pluł na senatora, czy może jednak to on oberwał po gębie od wynajętych zbirów – ochoty jakoś nie przejawiają… Kto by to sprawdzał… on ukradł rower czy jemu ukradli?! Lepiej to sobie wyguglać… I tak z jednego szkolenia robi się cykl szkoleń, dwa wygrane przetargi stają się „otrzymanym zleceniem”, z 40 tysięcy robi się 400 tysięcy. I tak dalej, i tak dalej… Kuriozalnie brzmi przy tym zdanie: „firmy nie mogą się opędzić od publicznych zleceń” – bez dowodów, bez faktów, bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Fakty się nie liczą. Fałsz? Kłamstwo? Półprawda? To nie ma znaczenia, gdy ważna jest teza i tylko teza. (...)

http://palikot.blog.onet.pl/
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

Romuald Marczak Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 19 Kwi 2007

PostWysłany: 18-05-2009, 20:27    Odpowiedz z cytatem

Jacek Prześluga na swym blogu:

18 maja 2009
Nieprawdą jest, że...

Ten blog czytają także dziennikarze, to wiem. I to im właśnie poddaję pod ocenę listę nierzetelności, na których złapałem troje reporterów Dziennika, na czele ze śledczym Majewskim.

W dwóch materiałach dziennikarskich – wyłączywszy sugestie, insynuacje i złośliwości – szło tylko o to, by udowodnić postawioną tezę: że żyję dzięki kontraktom załatwianym przez Janusza Palikota. Tę kwestię chciałbym omówić na osobnym videoblogu, który jeśli się uda, załączę dziś wieczorem. W końcu to multimedia.

Teraz pokażę Państwu absurdy z tekstu Dziennika, od mało ważnych po bardzo ważne, wszystkie zaczynające się od słów NIEPRAWDĄ JEST, ŻE…

Że wymyśliłem konferencję Palikota z wibratorem – nie współpracowaliśmy wtedy.

Że równolegle prowadziłem kampanię LiD i kampanię Janusza Palikota – brak dowodów!

Że wymyśliłem akcję z „olsztyńskim arbuzem” – to dzieło Palikota.

Że wymyśliłem akcję „100 ustaw na 100 dni pracy komisji Przyjazne Państwo” – to dzieło Palikota.

Że „pracowałem w redakcji „Nowin Pilskich” – nigdy nie było takiej redakcji.

Że „wymyśliłem, żeby karmić gawiedź kiełbasą na wiecach wyborczych Stokłosy” – kiełbasa pojawiła się trzy lata po moim rozstaniu ze Stokłosą.

Że „przeprowadziłem się do Poznania” – nie mieszkam w Poznaniu.

Że „za pieniądze PFK (250 tys. dolarów) były dziennikarz Prześluga miał też uprawiać bawełnę na kazachskich polach” – nie ja uprawiałem, tylko spółka, którą powołał fundusz kapitałowy, za zgodą i wiedzą wszystkich organów właścicielskich funduszu; spółka ma 6 tysięcy ha uprawy i ma się nieźle.

Że „pracę w PKP zdobywa dzięki znajomości z ówczesnym prezesem PKP” – nie byłem znajomym szefa PKP, a swoją „winę” odkupiłem wyprowadzeniem PKP Intercity z dna na prostą; nikt tego przedtem nie zrobił...

Że wymyśliłem swoje pożegnanie z PKP Intercity na Dworcu Centralnym – wierutna bzdura.

Że „dwa dni przed odejściem z PKP w 2006 roku sąd rejestruje jego spółkę Look At” – odszedłem z PKP Intercity 30.06.2006 r, a Look At istnieje od 9 sierpnia 2006 roku, niemal półtora miesiąca rozjazdu między prawdą a fikcją Dziennika.

Że „rok wyborów to pierwszy rok samodzielnej działalności Prześlugi” – swoją działalność gospodarczą prowadzę od 19 lat, mały błąd.

Że „ma problem ze znalezieniem wydawcy” książki o A. Gudzowatym – miałem trzech, czwarte było moje wydawnictwo, wybrałem najlepszą ofertę; tu jestem przy okazji w fajnej konfuzji, bo kiedy śledczy oficerowie Dziennika piszą o mnie jako autorze książki, to mówią o mnie „były kolejarz”, ale kiedy podają informację o uprawie bawełny, to jestem tam już „byłym dziennikarzem”.

Że „obie firmy zaczęły lawinowo zdobywać kontrakty w regionach i instytucjach rządzonych przez PO” – proszę o dowód na tę lawinę...

Że „Locomotiva dostaje zlecenie od PFRON” – dostaje! Czyli załatwia. Wygraliśmy przetarg; uwaga - zadanie dla śledczych... jeśli konkurenci położyli cenę 970 tysięcy do ponad 1 miliona, a Locomotiva – 634.400, to kto mógł wygrać?

Że „wygrywa przetarg na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego na kampanię promocyjno-informacyjną; Lubelszczyzna chce na to wydać 2,5 mln zł” – i tego zupełnie nie rozumiem: MRR robi przetarg, a Lubelskie daje 2,5 mln złotych??? Ale fakt, w Dzienniku wszystko musi się kojarzyć z Lublinem, czyli Palikotem.

Czy to wszystko? Nie. Nieprawdą jest też… Tu już cięższy kaliber:

Że „w 2008 roku Urząd Marszałkowski z Lublina szuka firmy, która stworzy strategię marketingową regionu. (…) kontrakt jest warty ponad 400 tysięcy złotych” – gdzieś dzwonili: strategia promocji regionu miała wartość 53 tysiące brutto… A skąd 400 tysięcy? Z kapelusza śledczego Michalskiego.

Że „za ponad 40 tysięcy Look At wygrała kolejny przetarg – na wizję regionu” – więc ile tych przetargów było? Bo wygraliśmy tylko ten jeden i nie „na wizję” (?) tylko na opracowanie strategii promocji Lubelszczyzny, patrz powyżej.

Że „w ostatnich miesiącach jego firmy dostały dwa zlecenia: na stworzenie strategii marketingowej województwa i na wizję rozwoju regionu” – zlecenie było jedno, powtórzę się, na 53 tysiące brutto, i nie w ostatnich miesiącach, tylko niemal rok temu. Wszystko im się plącze...

Że wartość kontraktu z RPO Województwa Lubelskiego wynosi 420 tysięcy – wynosi dokładnie 376.970 złotych; jak się podaje liczby, to trzeba mieć do nich szacunek.

Że wartość kontraktu z PFRON wynosi 500 tysięcy zł – a tu jest akurat wyższa i wynosi 634.400; ocena jak wyżej – chcesz podawać liczby, podawaj konkretnie, koteczku.

Że „Prześluga organizuje szkolenia PO w Janowie Podlaskim” – nie organizuje, tylko: byłem wykładowcą na jednym z nich. Wolno?

I że… poza tym… od czterech lat nie zmieniłem oprawek okularów… – i to jest dopiero skandalem.

Wystarczy tych błędów? Czy wystarczy przykładów nierzetelności, by pokazać, jak słabi dziennikarze konstruują swój wywód przeciwko Palikotowi, używając mnie jako narzędzia? I tym potem posługuje się poseł Dudziński w grze politycznej. I o to chodzi Dziennikowi. Oraz o nakład, rzecz jasna.

Na razie wystarczy. Więcej informacji w videoblogu. Nadal zgłaszam Springerowi postulat usunięcia z pracy w Dzienniku słabiutkich "reporterów" i zastanawiam się, jednak, nad wytoczeniem im procesu. Nagromadzenie kłamstw i przeinaczeń jest totalne. I może sobie pan Majewski pisać jeszcze sto nieudanych komentarzy, ja i tak będę mówił swoje: cienki ten Dziennik. Dzienniczek.
JP (15:51)

http://antypress.blog.onet.pl/Nieprawda-jest-ze,2,ID377670506,n
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

pepe Płeć:Mężczyzna
Użytkownik


Dołączył: 13 Lis 2008
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: 19-05-2009, 08:24    Odpowiedz z cytatem

Pan Prześluga pisze: "Że „przeprowadziłem się do Poznania” – nie mieszkam w Poznaniu" - to czemu w czasach rządów w IC pan się chwalił tym, że do pracy dojeżdża pociągiem z Poznania

Dalej: "Że „pracę w PKP zdobywa dzięki znajomości z ówczesnym prezesem PKP” – nie byłem znajomym szefa PKP, a swoją „winę” odkupiłem wyprowadzeniem PKP Intercity z dna na prostą; nikt tego przedtem nie zrobił..." - ktoś kto współpracował z PKP Energetyka nie miał możliwości poznania Wacha, kiedy był prezesem tej spółki. Przecież to takie oczywiste Laughing Laughing

"Że wymyśliłem swoje pożegnanie z PKP Intercity na Dworcu Centralnym – wierutna bzdura." - zaraz się okaże, że tego pożegnania wogóle nie było i dziwnym trafem pan prezes na odchodne wsiadał do IC do Poznania.

"Że „Locomotiva dostaje zlecenie od PFRON” – dostaje! Czyli załatwia. Wygraliśmy przetarg; uwaga - zadanie dla śledczych... jeśli konkurenci położyli cenę 970 tysięcy do ponad 1 miliona, a Locomotiva – 634.400, to kto mógł wygrać?" - to natomiast rodzie pytanie skąd takie rozbieżności w kwotach i czy to nie są ceny poniżej kosztów ze strony Locomotivy

_________________
Niekończąca się Podróż...Ostatnie etapy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość

fury Płeć:Mężczyzna
Przyjaciel


Dołączył: 26 Mar 2007

PostWysłany: 19-05-2009, 11:02    Odpowiedz z cytatem

Pepe wątpi:
Cytat:
Pan Prześluga pisze: "Że „przeprowadziłem się do Poznania” – nie mieszkam w Poznaniu" - to czemu w czasach rządów w IC pan się chwalił tym, że do pracy dojeżdża pociągiem z Poznania
Nie ma to żadnego znaczenia, czy J. Prześluga mieszka w Poznaniu, czy pod Poznaniem, czy jest tam zameldowany a mieszka w Warszawie, gdzie prowadzi interesy. W Poznaniu pracuje jego żona i przynajmniej jedna z córek. W Poznaniu zarejestrowana jest fundacja, której jest prezesem. Jego nazwisko pojawia się przy różnych okazjach razem z nazwiskiem prezydenta miasta Ryszarda Grobelnego, nawet w KRS. Jest w tym środowisku znany. Dziwię się, że tę nieścisłość dołączył do listy innych, by udowodnić kłamstwo. Zgadzam się, że dziennikarze "Dziennika" swoją robotę wykonali po łebkach i na podstawie zebranych informacji (bo nie dowodów) wyciągnęli wnioski daleko idące. Trochę ich praca różni się od komentowania na internetowym forum, przecież. Spaprali robotę i spaprali temat, jeżeli pracowali na polityczne zamówienie? Wygrał Prześluga. Oto filmowa jego prezentacja w trzech częściach:

część 1 - http://www.youtube.com/watch?v=6lNRQxegw84
część 2 - http://www.youtube.com/watch?v=7dPAfhzwztQ
część 3 - http://www.youtube.com/watch?v=t2Qikh8ZeRQ

19 maja 2009
Donoszę na siebie

Tak jak zapowiedziałem: najpierw wysyłam pismo do prezesa NIK. Dziś wieczorem - pierwszy tekst o dziennikarskich wziątkach, zupełnie oderwany od wątków mojego prywatnego sporu ze springerówką. Zainteresowanym odpowiadam też, że portal pogotowia antydziennikarskiego dopiero powstaje, będzie gotów, mam nadzieję, po 1 czerwca - blog stanie się jego integralną częścią. Na portalu znajdzie się między innymi ranking najgorszych i najlepszych w Polsce dziennikarzy, a także kilka niespodzianek, które powinny zaskoczyć środowisko...

Teraz NIK:

Szanowny Pan
Jacek Jezierski
Prezes Najwyższej Izby Kontroli
Warszawa

W związku z treściami artykułów prasowych zamieszczonymi na łamach gazety „Dziennik” w dniu 16 i 18 maja br., noszącymi tytuły „Ustawki posła Palikota”, Magik główny pana P.”, „Jest Palikot, są kontrakty” oraz „Magik Palikota i publiczna kasa” wnoszę o przeprowadzenie kontroli obejmujących zasadność stosowanych procedur, przebieg i rozstrzygnięcia przetargów z udziałem instytucji rządowych i samorządowych oraz dwóch firm, w których jestem prezesem zarządu: Look At Sp. z o.o. i Locomotiva Sp. z o.o., z siedzibą w Warszawie, ul. Szarotki 10 lok. 16-17.

W każdym z wymienionych tekstów postawiono zarzut, iż przetargi zostały rozstrzygnięte na korzyść ww. spółek dzięki ich bezpośrednim relacjom z posłem na Sejm RP, Januszem Palikotem.

Pilne wyjaśnienie tej sprawy pozwoli mi oczyścić się ze stawianych publicznie zarzutów oraz z zarzutów stawianych posłowi na Sejm RP, wciągniętemu w treść zmanipulowanych artykułów służących narażeniu go na utratę zaufania publicznego niezbędnego do wykonywania funkcji parlamentarzysty. Mnie zaś ułatwi funkcjonowanie w przestrzeni gospodarczej, w tym udziału w postępowaniach przetargowych, do których mam niezbywalne prawo. Mam też nadzieję, że ujawnienie wszelkich wątków procedur przetargowych z udziałem dwóch spółek, którymi zarządzam, pomoże w ostatecznym zdyskredytowaniu mechanizmu manipulacji, jaką stosuje redakcja „Dziennika” w stosunku do legalnie działających podmiotów prawa handlowego.

Wysoko ceniąc niezależność Najwyższej Izby Kontroli oraz jej skrupulatność w piętnowaniu wszelkich zjawisk patologicznych, wnoszę o skontrolowanie następujących umów zawartych w wyniku procedur przetargowych oraz samego trybu wyłaniania zwycięzcy przetargów i postępowań służących wyborowi najkorzystniejszej oferty:

1. Umowa nr SPOT/1.1.1/160/05-03 z dnia 19 maja 2008 zawarta pomiędzy Look At sp. z o.o. a PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. na działania promująco - informacyjne do zadania pn. „Modernizacja linii kolejowej nr 8. Etap I: odcinek Warszawa Zachodnia – Warszawa Okęcie i budowa łącznicy Warszawa Służewiec – Lotnisko Okęcie. Faza 2. roboty na odcinku Warszawa Zachodnia – Warszawa Okęcie” – projekt SPOT/1.1.1/160/05.

2. Umowa nr 1436/PT/CP/08 z dnia 19 sierpnia 2008 roku zawarta pomiędzy Look At sp. z o.o. a Województwem Lubelskim na opracowanie Strategii Promocji Województwa Lubelskiego na lata 2008-2015.

3. Umowa nr DKR/DEF-III/ZPORR/88/08 z dnia 12 września 2008 roku zawarta pomiędzy Locomotiva sp. z o.o. a Ministerstwem Rozwoju Regionalnego na przygotowanie, produkcję i emisję spotów radiowych i telewizyjnych służących promocji efektów Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego.

4. Umowa z dnia 15 marca 2009 roku zawarta pomiędzy Locomotiva sp. z o.o. a Województwem Lubelskim z siedzibą w Lublinie na przygotowanie, przeprowadzenie i zbadanie efektywności kampanii promującej Regionalny Program Operacyjny Województwa Lubelskiego na lata 2007-2013, a także stały monitoring mediów oraz przeprowadzenie usług doradczych Public Relations.

5. Umowa BPII/KA/342-2/25/2008 z dnia 25 kwietnia 2008 roku zawarta pomiędzy Locomotiva sp. z o.o. a Gminą Miasto Szczecin dotycząca „Kompleksowej, kreatywnej obsługi działań promocyjnych miasta Szczecina”.

6. Umowa nr 2008/06/271 z dnia 17 czerwca 2008 roku zawarta pomiędzy Locomotiva sp. z o.o. a Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na wykonanie usługi polegającej na przygotowaniu i przeprowadzeniu kampanii medialnej w ramach projektu „EFS – Rezultaty Działania 1,4”, realizowanego w zakresie Pomocy Technicznej Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich 2004-2006 Działanie 3.2 schemat c).

Z wyrazami szacunku - Jacek Prześluga
Prezes Zarządów Look At Sp. z o.o. i Locomotiva Sp. z o.o.
JP (11:15)
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email

Modliszka Płeć:Kobieta
Sponsor


Dołączyła: 15 Lis 2005
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19-05-2009, 11:51    Odpowiedz z cytatem

Na miejscu pana Prześlugi olałabym ten cały "Dziennik" i robiła swoje. A tak wygłupia się i "Dziennik" i Prześluga. Żenada!

_________________
Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 3 z 10 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © phpBB Group. Copyright © 2005-2024 infokolej.pl