Wysłany: 08-02-2008, 11:07 Komitet ds. kolei dużych prędkości - niedługo mija termin
Na początku roku minister infrastruktury zapowiadał powołanie komitetu ds. kolei dużych prędkości w ciągu 30 dni. Termin minie w sobotę. I nie zostanie dotrzymany.
Według zapowiedzi szefa resortu infrastruktury Cezarego Grabarczyka z początku stycznia, w ciągu miesiąca miał powstać przy MI komitet ds. kolei dużych prędkości. Jak deklarował Grabarczyk, ciało to miało zostać powołane po to, by stworzyć projekt rozwoju szybkiej kolei w Polsce i przedstawić go do końca marca rządowi. Do tej pory jednak komitetu nie powołano.
I na pewno nie nastąpi to w terminie obiecywanym przez ministra Grabarczyka, który upływa 9 lutego. Dlaczego? Bo odpowiedzialny za skompletowanie komitetu wiceminister Juliusz Engelhardt jest na urlopie do 11 lutego. Tymczasem nie jest znany jeszcze skład osobowy komitetu ani zasady jego funkcjonowania.
W programie operacyjnym "Infrastruktura i środowisko" na lata 2007-2013 przewidziana jest kwota 80 mln euro na przygotowanie budowy kolei dużych prędkości, czyli prace przedprojektowe, projektowe i wykup gruntów pod inwestycję. Wygląda na to, że ministerstwu nieśpieszno do wykorzystania tych pieniędzy. Tymczasem Grabarczyk, gdy obejmował stanowisko ministra, wspominał, że jednym z głównych priorytetów jego działań będzie budowa szybkiej kolei na terenie całej Polski...
Tymczasem przy Polskich Liniach Kolejowych działa już od października 2007 r. Rada Naukowa Kolei Dużych Prędkości, powołana przez zarząd PKP PLK. - W radzie zasiadają przedstawiciele środowisk naukowych, a także spółek grupy PKP - mówi Krzysztof Łańcucki, rzecznik Polskich Linii Kolejowych.
Eksperci mają wątpliwości, czy jest sens powoływania komitetu przy ministerstwie. - Gdyby powstał, niepotrzebnie dublowałby Radę - twierdzi Włodzimierz Rydzkowski, specjalista od transportu kolejowego z Uniwersytetu Gdańskiego. - Zresztą mogłoby zabraknąć ekspertów do obsadzenia tych dwóch rad - dodaje.
Wygląda jednak na to, że Ministerstwo Infrastruktury upiera się przy swoim pomyśle. - Przecież musi powstać dokument rządowy - twierdzi Sławomir Sadowski z biura prasowego MI. Dodaje, że kiedy już powstanie, nie należy się spodziewać po nim, że będzie zawierał szczegóły techniczne dotyczące budowy sieci.
Pojawia się także przypuszczenie, że niepowołanie komitetu do tej pory oznacza, że resort może myśleć o wycofaniu się z tego pomysłu. Bo i tak otrzyma dokument sporządzony przez radę działającą przy PLK. - Wyniki pracy Rady zostaną oczywiście przekazane Ministerstwu Infrastruktury - zapewnia Łańcucki. Jej prace mają się zakończyć w kwietniu.
- Dystans naszej kolei do Europy Zachodniej litościwie można określić na 30 lat. Pociągi dużych prędkości coraz częściej wypierają tradycyjne składy w Niemczech, Francji czy w Hiszpanii. Nie chcąc być kolejowym zaściankiem Europy, musimy się w taką siatkę połączeń wpisać - pisze Adrian Furgalski z ZDG TOR.
Na tym polu rodzi się także silna konkurencja z transportem lotniczym. Na trasach, gdzie uruchomiono szybkie koleje, odebrały one już większość pasażerów liniom lotniczym. Przynajmniej 80 proc. klientów wybiera kolej.
Tam, gdzie powstały linie dużych prędkości, prosta analiza finansowa nie była traktowana jako przesłanka rozpoczęcia bądź zaniechania ich budowy, gdyż nie sposób za jej pomocą uzasadnić wysokich nakładów. Pod uwagę trzeba brać szybki rozwój regionalny, wzrost mobilności, co ma spore znaczenie dla rozwoju rynku pracy, pozytywny wpływ na środowisko naturalne i zmniejszenie ruchu drogowego, co w Polsce nabiera znaczenia, gdy czyta się dane o masakrze na drogach.
Problem jest ostatnio szeroko dyskutowany. Premier w exposé zapowiedział rozpoczęcie prac nad stworzeniem linii dużych prędkości. Powstało wrażenie, że lada dzień na plac budowy wjadą koparki. Tymczasem potrzeba co najmniej pięciu lat na przygotowania i kolejnych pięć na budowę. Strategiczne decyzje trzeba jednak podjąć szybko, choćby po to, by dokonać rezerwacji terenu. Analizy dotyczyć będą linii Warszawa – Łódź – Poznań – Wrocław. Jej koszt szacuje się na 6 mld euro, podczas gdy program wszystkich inwestycji kolejowych do 2013 r. wart jest 6,7 mld euro. Z powodu rosnących cen pewnie trzeba będzie znaleźć drugie tyle. Jak na polskie realia czeka nas gigantyczny wysiłek. Żadna kolej nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu.
Model finansowy inwestycji musi się oprzeć na gwarantowanych kredytach, środkach unijnych, kapitale prywatnym. Wybór partnerstwa publiczno-prywatnego wydaje się chyba niekwestionowany.
Decyzja o budowie kolei dużych prędkości ma charakter przede wszystkim polityczny. To także projekt medialny, który dobrze się sprzedaje. Moja największa obawa jest taka, by politycy i kolejarze nie zaczęli żyć tylko nim. Nie można zapomnieć, że ważna jest cała sieć kolejowa, której stan techniczny, a w związku z tym poziom bezpieczeństwa, woła o pomstę do nieba. Aż 70 proc. linii nadaje się do gruntownego remontu. Snując wizję szybkich połączeń, chcę się upomnieć o setki tysięcy osób w wielu miejscach Polski, które do pracy czy szkół wloką się pociągami z zawrotną prędkością 20 km/h. W tych miejscach istnieje realna groźba zamknięcia szlaku kolejowego.
Linie dużych prędkości można przyrównać do rzeki głównej. Jeżeli nie będzie mieć dopływów zwykłych linii - wyschnie.
Rząd: koleje wysokich prędkości będą na 100 proc., ale za 10-15 lat
InternetRząd chce rozruszać budowę kolei dużych prędkości w Polsce. Sama budowa rozpocznie się jednak najpewniej dopiero od 2014 r. Może kosztować blisko 10 mld euro
Dziś Polacy, wsiadając do pociągu, mają ciągle sporo powodów do narzekań. Przez lata zaniedbań i niedofinansowania inwestycji infrastrukturalnych pociągi się wloką, przynajmniej w porównaniu z tymi w Europie Zachodniej. Tylko około 3,5 proc. użytkowanych linii kolejowych w Polsce, czyli około 650 kilometrów, jest przystosowanych do prędkości przekraczających 160 km/godz. Problem w tym, że często pociągi w Polsce i tak nie mogą się do takiej prędkości rozpędzić, bo na liniach kolejowych występują tzw. wąskie gardła, przez które pociągi muszą znacząco zwalniać. Dla porównania w samej Hiszpanii jest ponad tysiąc kilometrów torów przystosowanych do prędkości nawet 300-350 km/godz.
To, że koleje wysokich prędkości się opłacają i są bardzo konkurencyjne w stosunku do innych środków transportu, pokazują doświadczenia innych krajów. Zdaniem Czesława Warsewicza, prezesa PKP Intercity, dobrze pokazują to m.in. połączenia Paryż - Bruksela, Paryż - Londyn czy Madryt - Sevilla, gdzie po uruchomieniu szybkich połączeń kolejowych w zasadzie zamarł ruch lotniczy i znacznie się obniżył ruch samochodowy. - W przypadku tras do około 600 km konkurencyjność kolejowych przewozów wysokich prędkości jest większa niż samolotu - argumentował Warsewicz podczas konferencji na temat kolei wysokich prędkości zorganizowanej przez Centrum Komunikacji Medialnej w siedzibie PKP Polskie Linie Kolejowe.
Pierwszą w Europie około 400-km linię wysokich prędkości otwarto na początku lat 80. pomiędzy Paryżem i Lyonem. Kraje unijne szybko rozbudowują sieć szybkich połączeń kolejowych. W 2010 r. szybkie linie, na których pociągi będą mogły jeździć z prędkościami blisko 300 km/godz., wyniesie 6 tys. km, a w 2020 r. około 10 tys. km. Wtedy pociągiem jadącym 300 km/godz. będzie można przejechać z Niemiec do Portugalii. Pytanie: czy i z Polski?
Rząd zapowiada, że poważnie zabiera się do roboty. - Koleje wysokich prędkości to przyszłość transportu w Unii Europejskiej. Ich znaczenie będzie rosło. Ten rząd przygotuje studium wykonalności kolei wysokich prędkości w Polsce. Na pewno nie zawrócimy z tej drogi - zapewnia minister infrastruktury Cezary Grabarczyk.
Niestety, zdaniem ekspertów perspektywa jazdy w Polsce pociągiem z prędkością 300 km/godz. to co najmniej 10-15 lat. Wcześniej modernizowane będą istniejące linie kolejowe pomiędzy dużymi miastami, ale większość z nich do prędkości 160-200 km/godz.
Obecna koncepcja pociągów wysokich prędkości przewiduje powstanie połączenia w kształcie litery Y pomiędzy Warszawą, Łodzią i dalej Poznaniem i Wrocławiem. Ale to się może jeszcze zmienić w trakcie prac. Minister Grabarczyk zapowiada, że jeszcze w lutym powstanie specjalny zespół międzyresortowy, który opracuje strategię powstania linii wysokich prędkości w Polsce. Później wyłoniona zostanie firma, która opracuje szczegółowe studium wykonalności tego projektu, czyli dokument pokazujący wszelkie aspekty, m.in. finansowe, techniczne czy środowiskowe realizacji tej inwestycji. Na opracowanie koncepcji szybkich kolei jest 80 mln euro w ramach unijnego programu "Infrastruktura i środowisko". - Pod koniec kadencji będziemy się przymierzać do wykupu gruntów pod budowę linii wysokich prędkości, sama budowa ruszy jednak po 2014 r. - mówi Juliusz Engelhardt, wiceminister infrastruktury ds. kolei.
Ten rząd i kolejne będą miały nie lada zgryz skąd wziąć pieniądze na realizację tak wielkiego projektu. - Budowa linii wysokich prędkości musi być finansowana z połączenia środków unijnych, budżetowych, a także prywatnych - uważa Janusz Piechociński, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. Budowa linii zupełnie od podstaw wymaga najpierw wykupu tysięcy hektarów gruntów. Koszty budowy jednego kilometra infrastruktury dla kolei wysokich prędkości szacuje się na blisko 15 mln euro. Koszt samej budowy planowanego odcinka łączącego Warszawę, Łódź, Wrocław i Poznań mógłby więc osiągnąć około 10 mld euro.
Źródło: Gazeta Wyborcza
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
a ja myślę, że cały ten szum o "koleje dużych prędkości" to tylko przykrywka i zagrywka do powołania nowej struktury w plk pod nazwą oddziały dużych prędkości (co zresztą już nastąpiło). A tylko po to żeby był jakiś punkt zaczepienia dla całej bandy zbędnej administracji z dotychczasowych struktur IR (właśnie rozwiązanych). To co po IR zostało, to taki mały skrawek, ułamek dotychczasowej działalnośc (o ile cokolwiek robili) i nie było podstaw do stanowisk dyrektorskich i ich zastępców. Tworząc nową (zbędną zresztą) strukturę znowu potrzeba kilku dyrektorów, naczelników,....
_________________ człowiek rodzi sie głupi i umiera głupi, są wyjątki - niektórzy umierają jeszcze głupsi
Wysłany: 31-03-2008, 09:08 Hiszpanie, Niemcy i Francuzi zainteresowani polską KDP?
PKP chcą rozmawiać z każdym, kto potrafi budować szybkie linie kolejowe. Najbardziej zainteresowani są Hiszpanie. Ale nie tylko oni.
Nie będzie zaplanowanego na poniedziałek podpisania umowy między PKP Polskie Linie Kolejowe (PKP PLK), a ich hiszpańskim odpowiednikiem. Madryt poprosił o przesunięcie terminu. Hiszpanie przyjadą później, za to w silniejszym składzie - z ministrem infrastruktury. Z PKP PLK mają podpisać umowę o współpracy m.in. przy budowie kolei dużych prędkości, które premier Donald Tusk obiecał w expose.
Nie tylko Hiszpanie interesują się projektem szacowanym na ponad 20 mld zł. Tyle ma kosztować budowa linii z Warszawy do Poznania i Wrocławia. Będzie to ponad 500 km kolejowej superautostrady. Inne kraje, w których pociągi od dawna jeżdżą z ponad 250 km na godzinę, też dopytują się o polskie plany wobec szybkich kolei.
- Prowadzimy rozpoznanie wśród czołowych w tym względzie kolei. Rozmawialiśmy z Deutsche Bahn. Niedługo dojdzie do spotkania z francuską SNCF - mówi Bogdan Ciszewski, dyrektor w PKP PLK odpowiedzialny za projekt kolei dużych prędkości.
PKP PLK rozpisze w ciągu najbliższych dwóch miesięcy przetarg na wykonanie studium wykonalności. Zwycięzcę wyłoni prawdopodobnie w tzw. dialogu konkurencyjnym.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Juliusz Engelhardt przewodniczył posiedzeniu Międzyresortowego Zespołu ds. Kolei Dużych Prędkości (KDP), które odbyło się 20 maja w siedzibie resortu.
Uczestnicy spotkania zapoznali się z wariantami realizacji Programu KDP. Wariant optymalny zakłada uchwalenie ustawy, która określi warunki utworzenia przez Skarb Państwa, PKP SA, PKP Polskie Linie Kolejowe SA oraz zasady działalności spółki celowej do przygotowania i realizacji budowy linii kolejowej dużych prędkości. Jak podkreślił wiceminister J.Engelhardt nie będzie to specustawa, lecz akt prawny odwołujący się do ogólnych zasad budowy linii kolejowych.
Podczas spotkania zwrócono również uwagę na konieczność zapewnienia kadr inżynieryjno-technicznych do budowy kolej dużych prędkości.
Do 10 czerwca członkowie Zespołu mogą zgłaszać uwagi do aktualnej wersji „Programu budowy i uruchomienia przewozów Kolejami Dużych Prędkości w Polsce”. Dokument ten zostanie następnie przesłany do uzgodnień międzyresortowych.
Z Wrocławia do Warszawy w dwie godziny? To będzie możliwe, ale dopiero za 12 lat.
250 km na godzinę - z taką prędkością będzie mknął po szynach superszybki pociąg. Polski TGV połączy Wrocław, Poznań, Łódź i Warszawę. Pod Kaliszem tory mają się rozdzielać. W prawo - do stolicy Wielkopolski, w lewo - na Dolny Śląsk.
Na początku przyszłego tygodnia projekt wybudowania szybkiej kolei trafi do konsultacji międzyresortowych m.in. w Ministerstwie Infrastruktury i Ministerstwie Skarbu Państwa. Pod koniec roku zajmie się nim rząd.
Jeżeli ta inwestycja się uda, to będzie można mówić o prawdziwej rewolucji. Na większości głównych linii w kraju pociągi pospieszne jadą wolniej niż 60 km/h. Są też odcinki, gdzie można rozwinąć prędkość zaledwie 20 km/h.
Krzysztof Łańcucki, rzecznik spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, wylicza, że w kraju na 19 tys. km użytkowanych torów, tylko na 800 km można jechać 140-160 km/h. Chodzi głównie o trasę Warszawa - Katowice - Kraków, Warszawa - Poznań, a także Brzeg - Opole - Wrocław.
- Jeszcze nam daleko do poziomu, który osiągnęły Hiszpania czy Francja, ale chcemy te kraje dogonić - tłumaczy Łańcucki.
Ta pogoń jednak nie oznacza, że setki kilometrów przejedziemy w mgnieniu oka już za 3-4 lata.
- Pierwszy odcinek można będzie uruchomić w 2018 r. - przypuszcza dr Andrzej Massel z Centrum Naukowo-Technicznego Kolejnictwa w Warszawie, autor wstępnego studium tej linii, które czeka gotowe od 2,5 roku.
Jego zdaniem, za 10 lat może być gotowy dopiero jeden odcinek szybkiego połączenia między Warszawą i Łodzią lub między Wrocławiem i Poznaniem.
Urzędnicy biorą pod uwagę jeszcze jeden wariant jej przebiegu - z Wrocławia przez Kępno, Zduńską Wolę, Łódź do Warszawy.
Jednocześnie są ostrożniejsi w prognozach. Liczą, że w podróż możemy wybierać się najwcześniej w 2020 r. Przed Euro 2012 o tak szybkiej podróży możemy zapomnieć.
Według specjalistów, budowa takiej trasy potrwa co najmniej 6-7 lat. Takie tempo pracy utrzymywali na przykład Hiszpanie, którzy w ciągu kilkunastu lat wybudowali ponad 1900 km torów pod szybką kolej. Ale w Polsce mogą pojawić się trudne do rozwiązania problemy z przetargami, a także z wykupem gruntów pod potężną inwestycję.
Inwestycja nie będzie tania. Koszt oszacowano wstępnie na 28 mld zł. Dołoży się do niej prawdopodobnie Unia Europejska. Nie jest wykluczone, że część inwestycji sfinansują prywatni przedsiębiorcy.
Ułożenie torów to nie wszystko. W całej Polsce nie ma bowiem odpowiedniego taboru. Zwykłe lokomotywy i wagony, którymi dysponuje PKP, mogą jeździć co najwyżej 160 km/h. By podróżować prawie dwa razy szybciej, trzeba zakupić nowe pociągi. A to wydatek 20-35 mln euro za każdy skład.
250 km na godzinę będzie mknął pociąg z Wrocławia do Warszawy i Poznania.
źródło: POLSKA Gazeta Wrocławska
_________________ Podróżny pamiętaj! Podróż pociągiem skraca czas przejazdu koleją. (S. Bareja)
Żadne tam 250 km/h! Ktoś coś źle usłyszał, a potem ŹLE napisał i się rozniosło.
Jeśli linia będzie robiona zgodnie z interoperacyjnymi specyfikacjami dotyczącymi szybkich linii w Europie to będzie przystosowana do minimum 350 km/h, jeśli nie więcej. Inaczej nie ma sensu w ogóle ropoczynać budowy przy takich kosztach i terminach.
A czy tyle coś po niej będzie jeździło, to już kwestia współpracy z operatorami i zakupionym przez nich taborem.
V max dla high speed w głównej mierze to chyba determinuje minimalny promień łuku. Następnie zastosowany system sterowania ruchem ale to jest w zasadzie ułamek kosztów w stosunku do budowy samej drogi kolejowej.
A kolej "Y" w zasadzie ma przebiegać w terenie płaskim jak stół gdzie bez problemu można wytyczyć linie po prostej.
W studium CNTK na temat linii Y przyjęto R min 6000 (bez problemu 350 km/h) natomiast na odcinku Kalisz-Wrocław ~ 4500 (350 km/h już problematyczne) oczywiście to wszystko moze się zmienić.
Oczywiście budowa obecnie nowych linii z v max "tylko" do 250 km/h jest nonsensem jak tutaj napisał mój poprzednik - Większość ostatnich i planowanych linii dużych prędkości buduje się już jako linie z v max 350 km/h.
Oczywiście to że linia będzie przystosowana do 350 km/h nie oznacza że tyle będą jeździć pociągi. Często rezygnuje się z takich prędkości ze wględu na bardzo duże zużycie energii i zadowala się 300 czy 250 km/h ale zgadzam się że jak już budować to z parametrami na 350 km/h.
Natomiast bawi mnie to podawania coraz większych kosztów budowy. Za niecałe 500 km najpierw mówiono o kilkunastu milardach zł potem 20 później 25 a teraz już 28.
Oznacza to że 1 km takiej szybkiej koleii będzie 2x droższy od budowy 1 km autostrady która zajmuje dużo więcej miejsca i że budowa 1 km polskiej szybkiej kolei będzie jedną z najdrożych w Europie porównywalną z niektórymi odcinkami w Niemczech przebiegających w trudnych warunkach terenowych.
budowa 1 km polskiej szybkiej kolei będzie jedną z najdrożych w Europie porównywalną z niektórymi odcinkami w Niemczech przebiegających w trudnych warunkach terenowych.
budowa 1 km polskiej szybkiej kolei będzie jedną z najdrożych w Europie porównywalną z niektórymi odcinkami w Niemczech przebiegających w trudnych warunkach terenowych.
Może ręce macza w tym lobby motoryzacyjne?
na pewno dlatego ze technologia potrzebna dla tego projektu na dzien dzisiejszy jest w polsce wogole nie znana i uzywana. to nie tylko linia jako tory. calkiem inny system elektryfikacji bedzie potrzebny, podstacje trakcyjne, siec transformatorow, dalej jezeli mowa o powyrzej 250 kompletne odgrodzenie trasy, dalej ERTMS , dalej przystosowanie calej lini dla hamolcow magnetycznych niedotykowych (tzw. wirbelstrombremse jak w ice3). ta cala technologia musi tez byc kupiona i rozwinieta...
dobrze patiemtamy powarzne perturbacje finansowe DB przy budowie prestizowego odcinka köln-frankfurt i szegolnie nürnberg-monachium. a naprawde z punkto widzienia mozliwosci finansowych PKP jest malo do porownania z DB.
jako fan Polkich koleji troche mi smutno ze na razie czas jest tracony na glosne oglaszanie takich projektow przy takich mozliwosciach ( i w dodatku smiechy fachowcow zagranicznych na ten temat) .
dlaczego w polsce nie ma mozliwosci wlozyc energi na realne prjekty i krok po kroku, jednak konsekwentnie modernizowac???
Dlatego - co "wszyscy" wiedzą - najpierw trzeba zrobić CMK do 200 km/h i tam testować rozwiązania pod przyszłą linię "Ygrek". Zresztą są takie plany - czytaj:
I - uważam - całkiem rozsądne. Proszę pamietaj, że u nas nie trzeba budować 1/3 trasy na tunelach i wiaduktach, co jest zabójczo drogie, kosztowne i trudne do wykonania (jak na trasie Koln - Frankfurt).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum