Właśnie w numerze 26-27 Kuriera Kolejowego przeczytałem interesujący artykuł na temat katastrofy kolejowej w Barwałdzie Średnim w dniu 24 listopada 1944. Wszyscy zapewne czytali o tej katastrofie, ale ciekawym jest to, że - jak pisze Autor - cytuję "Już następnego dnia, 25 listopada (nota bene w Dzień Kolejarza - przyp. mój) , na terenie obozu oświęcimskiego został rozstrzelany dyżurny ruchu z Kalwarii Lanckorony. Doraźnym wyrokiem sądu uznano go winnym doprowadzenia do katastrofy".
Czyli - że się tak wyrażę - "komisja' potrzebowała zaledwie jednego dnia.
Oczywiście metoda drastyczna wynikająca z warunków wojennych, ale proszę zwrócić uwagę na nieuchronność sankcji co prawda za błąd ludzki, ale skutkujący wieloma istnieniami ludzkimi.
A tak na marginesie - czy ktoś wybrałby się pod obelisk upamiętniający katastrofę by oddać hołd ofiarom i zapalić symboliczną lampkę?
Pozdrawiam
No wykoleiła się no, nie wpisała się w rozjazd. Prędkość była poniżej 20km/h a droga przebiegu ułożona prawidłowo. Najnormalniej w świecie wylazła z rozjazdu. Wagony zostały w torach. Nikomu nic się nie stało. Zebrano zeznania, zrobiono zdjęcia, przebadano drużynę, zebrano dokumenty i wszyscy się rozjechali. Ot i po historii. Przyczynę ustali komisja.
Wydawało się, że nic już nie jest w stanie zaskoczyć na polskiej kolei. A jednak. Dwa wykolejenia pociągów w ciągu jednego dnia, gdy jednym z nich jest pociąg pasażerski, a drugim - ratunkowy jadący temu pierwszemu na pomoc. Miejsce akcji: Zakład Linii Kolejowych w Kielcach, na terenie którego doszło w marcu do katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Co na to minister Sławku Nowaku? Polacy, nic się nie stało...
_________________ Bądź szczery, a wyzwą cię od chamów i prostaków.
Mogą być też dwa wykolejenia dzień po dniu na tym samym odcinku. Znowu Iława - Ząbrowo. Podobno na tym samym rozjeździe co wczoraj.
"Z powodu wykolejenia wagonu nastąpiła przerwa w ruchu pociągów.Ruch pociągów dalekobieżnych kierowany jest drogą okrężną przez Elbląg, Olsztyn. Za pociągi regionalne na odcinku Iława Główna - Ząbrowo uruchomiono zastępczą komunikację autobusową."
05.07.2012 do 05.07.2012
19:00:00 23:59:00
Drugi dzień z rzędu szykują się wielkie opóźnienia Słonecznego, Norwida, Pobrzeża, Monciaka...
Tak, dziś wyskoczył ostatni wagon Pobrzeża, na tym samym rozjeździe co my wczoraj. Myślę że komisja (przewodniczący jest z PLK) nie będzie miała trudności z ustaleniem przyczyny W KOŃCU. Szkoda że takim kosztem... współczuję pasażerom, wrażenia nie są fajne. Są informacje czy byli poszkodowani?
Nikt nie odniósł obrażeń, wykoleił się tylko jeden wózek ostatniego wagonu. Do wymiany są 2 rozjazdy 136, 137 oraz 150 metrów szlaku na torze nr 2. Przez to niezły paraliż na trasie do / z Trójmiasta. "Słoneczny" już z ponad 150 minutami
Maszynista zatrzymał pociąg w Warszawie. Semafor błędnie nakazywał jechać za szybko?
Maszynista zatrzymał pociąg między dworcami Warszawa Centralna i Warszawa Zachodnia - informuje RMF FM. Prowadzący pociąg stwierdził, że pokazywany przez semafor sygnał, nakazujący jechać z maksymalną prędkością, jest błędny. Na miejscu jest komisja, która oceni jego decyzję. - Nie było żadnego niebezpieczeństwa dla pasażerów - zapewnia PKP.
Do zdarzenia doszło o godzinie 7.15 rano. Maszynista pociągu "Beskidy" z Warszawy do Bielska-Białej zatrzymał skład po wyjeździe z Dworca Centralnego -informuje RMF FM. Maszynista wyhamował skład i zażądał przyjazdu specjalnej komisji, która ma sprawdzić ustawienia semaforów, bo powziął podejrzenie, że jeden z nich podaje błędne wskazania.
Dmuchanie na zimne
- Wyjaśniamy, czy nie doszło do błędu. Maszynisty albo systemu - mówi portalowi Gazeta.pl rzecznik PKP Łukasz Kurpiewski. Zapewnia, że nie było żadnego niebezpieczeństwa dla pasażerów, a maszynista zatrzymał skład przed samym dworcem Warszawa Zachodnia. Cały incydent trwał pół godziny. - Dobrze, że maszynista dmuchał na zimne - skwitował Kurpiewski.
Semafor nakazywał jechać zbyt szybko?
Jak tłumaczył dla RMF FM Leszek Miętek z Kolejowych Związków Zawodowych, semafor wskazywał, że maszynista mógł jechać z największą dozwoloną prędkością. Na odcinku między Warszawą Centralną a Warszawą Zachodnią prędkość rozkładowa wynosi 70 km/h. Jednak, jak tłumaczył Miętek, "ułożona droga przebiegu, czyli zwrotnice ułożone na bok, zobowiązywały do ograniczenia prędkości do maksymalnie 40 km/h".
Kolejowa komisja już pracuje na miejscu.
Maszynista w Warszawie wziął przykład z kolegi
To kolejny przypadek w ostatnich miesiącach, kiedy maszynista żąda sprawdzenia wskazań sygnalizacji, by uniknąć potencjalnego wypadku. 18 kwietnia Edward Pryczek, maszynista pociągu jadącego trasą Warszawa - Katowice zatrzymał pociąg w okolicach Bab, na tzw. magistrali węglowej ze względu na niesprawny semafor i odmówił dalszej jazdy do chwili wyjaśnienia usterki.
Skład PKP Cargo zablokował wówczas jedyny przejezdny tor, około dziesięciu pociągów utknęło w "korkach" z obu stron. Przejazd po kilku godzinach otwarto, a po sprawdzeniu okazało się, że maszynista postąpił prawidłowo - komisja kolejowa potwierdziła nieprawidłowości wskazań semaforów. To właśnie w Babach doszło 12 sierpnia ubiegłego roku do katastrofy pociągu TLK Warszawa-Katowice, w której zginęły dwie osoby, a około 80 zostało rannych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum