Wysłany: 31-07-2012, 16:14 Czarna dziura na rynku pracy
Z dedykacją dla zwolenników państwowej edukacji.
Do napisania niniejszego tekstu skłonił mnie swoim tekstem pan Zbigniew Kuźmiuk.
W tytule swojego dzisiejszego tekstu pan poseł użył określenia "czarna dziura" odnośnie rynku pracy w Polsce. Co ciekawe, pomimo, że jest to bardzo trafne określenie pan poseł użył go w całkowicie niepoprawnej formie. Według pana Kuźmiuka czarną dziurą jest bezrobocie.
Czym jest czarna dziura? Według fizyków jest to obiekt astronomiczny o wielkiej masie wciągający każdą cząstkę materii, która znajdzie się wystarczająco blisko obiektu. Ciężko o trafniejsze określenie sytuacji na rynku pracy w Polsce. Ponad połowa pracodawców nie może bowiem znaleźć osób do pracy. Co ciekawe, najczęściej dotyczy to pracy dobrze płatnej jak na polskie warunki. Pracodawcy są gotowi zaoferować sumy znacznie przekraczające średnią krajową pod warunkiem, że kandydat wykaże odpowiednie kwalifikacje. Z tym jednak jest poważny problem. Wina leży po stronie systemu edukacji, który nijak nie jest dostosowany do wymogów współczesnego rynku pracy.
Dla wielu osób w Polsce jest całkowicie niezrozumiałe jak to się dzieje, że Polak lecący do Londynu zarabia na zmywaku więcej, aniżeli większość jego rodaków w kraju. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Najistotniejszą jest jednak polski system edukacji.
Każdy człowiek zatrudniony w segmencie nowych technologii zapewnia miejsca pracy dla osób o niższych kwalifikacjach. Zarabiając wystarczająco dużo kupisz dom, który ktoś musi wybudować, zatrudnisz nanię i wystarczy Ci jeszcze na regularne wyjścia na obiad do restauracji. Rzecz jednak w tym, by nie tylko zarabiać wystarczająco dużo. Ważne, by te zarobki były konsekwencją naszej wydajności pracy, a nie układów gwarantujących nam transfer publicznych pieniędzy. Jeśli bowiem wysokie zarobki są wynikiem ciepłej posadki w państwowym przedsiębiorstwie, dofinansowanym z podatków jedyną ich konsekwencją będzie wzrost bezrobocia.
Pojęcie wydajności pracy w przestrzeni publicznej jest bez ustanku wypaczane. Każdy Polak wie, że zarabia mniej od Niemca na tym samym stanowisku, ponieważ jego wydajność pracy jest mniejsza. Co dziwne, ten sam Polak, tak samo pracując za naszą zachodnią granicą jest bardzo cenionym pracownikiem, a w wielu branżach panuje na zachodzie opinia, że nie ma równie pracowitych osób jak Polacy. Trzeba przyznać, że jest to swoisty paradoks. Kiedy jednak zastanowimy się głębiej nad tym zagadnieniem stanie się ono dla nas bardziej niż oczywiste.
Za miarę wydajności pracy powszechnie przyjęło się uważać stosunek PKB do ilości osób go wytwarzających. Tym samym współczynnik ten nie ma nic wspólnego z tym co na chłopski rozum kojarzy się z wydajnością pracy. Warto o tym pamiętać, kiedy kolejna mądra głowa w telewizji będzie nam mówić, że zarabiamy tak mało bo jesteśmy mało wydajni. Zarabiamy mało, ponieważ mamy być rezerwuarem taniej siły roboczej dla "starych" członków UE. Najważniejszym czynnikiem gwarantującym taki stan rzeczy jest polski system edukacyjny.
Na jedno miejsce studiów informatycznych w Polsce przypada 5 kandydatów. Co więcej, bardzo wiele osób nawet nie próbuje składać papierów na te kierunki studiów wiedząc, że i tak nie ma szans się dostać. Przypuszczam, że gdyby nabór na studia informatyczne odbywał się na drodze losowania, ilość kandydatów na jedno miejsce przekraczałaby 20. Jest to całkowicie zrozumiałe w sytuacji, gdy średnia pensja informatyka w Polsce wynosi sporo ponad 5000. Podobnie rzecz się ma z większością studiów inżynierskich. Co ciekawe, gdy popatrzymy na oferty pracy zobaczymy, że to właśnie na inżynierów czekają pracodawcy.
Studia inżynierskie w Polsce uchodzą za jedne z najtrudniejszych. Niezależnie czy mówimy o elektronice, informatyce czy budownictwie, studia techniczne były, są i będą niedostępne dla części społeczeństwa. Nie każdy bowiem posiada odpowiednie predyspozycje. Na poziomie rekrutacji odbywa się ostra selekcja, czy jednak przekłada sie ona na późniejszy poziom tych studiów? Niestety nie. Nie dość, że w Polsce mamy zbyt mało kierunków technicznych, to są one całkowicie oderwane od wymagań rynku pracy. Boleśnie przekonują się o tym pracodawcy, którzy zatrudniają człowieka świeżo po studiach. Okazuje się bowiem, że bez licznych szkoleń pracownik po studiach nie ma zielonego pojęcia o tym, co w rzeczywistości w zawodzie jest potrzebne.
Jak wyglądają studia techniczne w Polsce? W pierwszej kolejności jest matematyka. Poważnie zaniedbana na poziomie podstawowym i średnim stanowi najczęstszy powód późniejszej rezygnacji ze studiów. Jeśli studenta nie odrzucono na etapie rekrutacji, to właśnie matematyka staje się prawdziwym sitem. To nic, że skomplikowane całki najczęściej nie będą potrzebne informatykowi w pracy. Jeśli się ich nie nauczy dyplomu nie dostanie. Tym samym poszkodowany będzie pracodawca, niedoszły pracownik, ale także osoby, które nigdy nie myślały o studiach informatycznych. One bowiem nie będą mogły znaleźć pracy, na którą popyt zapewniłby informatyk z dobrą pensją.
Każdy centralnie sterowany system wykazuje poważne opóźnienia przy dostosowywaniu się do panujących warunków. Tak też jest w przypadku systemu edukacji. Proces edukacji ucznia w Polsce trwa od 12, nawet do 20 lat. Nawet szkoły prywatne, których w Polsce jest jak na lekarstwo są zależne od państwa. Tym samym skutki wszelkich zmian w tym systemie stają się w pełni widoczne najwcześniej po 20 latach. Biorąc pod uwagę wszelkie korekty w systemie oraz kształcenie kadr należałoby nawet mówić o 40 latach. Warto wspomnieć, że 40 lat temu nie istniała połowa najlepiej płatnych obecnie zawodów. W obliczu tego, wszelkie zapewnienia ze strony polityków, że postulowane przez nich zmiany programu przyniosą zbawienne skutki należy traktować z poważnym przymrużeniem oka. Jeśli bowiem wspomniany polityk nie jest prorokiem, wszelkie propozycje zmian w programie z jego strony mają charakter czysto spekulacyjny.
Mowa o walce z bezrobociem w Polsce bez wysuwania postulatów likwidacji centralnego sterowania systemem edukacji jest czystą demagogią. Jeśli bowiem pracodawcy nie będą mieli wpływu na proces nauczania swoich przyszłych pracowników problem bezrobocia w dłuższej perspektywie będzie tylko narastać.
Dlaczego w Polsce młodzi bezrobotni nie wyrażają swojego sprzeciwu?
W maju 2010 roku młodzi stanowili ponad połowę zarejestrowanych bezrobotnych. W niektórych regionach więcej niż połowa osób bez pracy nie ukończyła 34 lat.
Firmy wymagają coraz większego doświadczenia zawodowego
Wróciły czasy, gdy pracodawcy chcą mieć młodych pracowników z kilkuletnim doświadczeniem. W czasach kryzysu i rosnącego bezrobocia dla firm największe znaczenie znów ma doświadczenie zawodowe. Kiedy na jedno ogłoszenie o pracę nadsyłanych jest kilkadziesiąt CV, firmy wybierają tych, którzy przepracowali co najmniej pięć lat na podobnym stanowisku.
Statystyki Ministerstwa Pracy pokazują, że wśród bezrobotnych najwięcej, bo aż 22,6 proc., stanowią osoby, które mają do pięciu lat stażu pracy. To aż 443 tys. osób.
W znacznie lepszej sytuacji są osoby, które nigdy nie pracowały. Te stanowią 18,8 proc. ogółu bezrobotnych. Natomiast osoby z rocznym stażem pracy to 15,5 proc. wszystkich zarejestrowanych.
Okazuje się, że oficjalne dane na temat bezrobocia są zaniżone. Eksperci szacują, że rzeczywista liczba osób bez pracy jest znacznie wyższa, niż wynika to z raportów GUS czy resortu pracy.
Z informacji „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że istnieją spore rozbieżności pomiędzy stopą bezrobocia podawaną w oficjalnych komunikatach a rzeczywistą liczbą ludzi bez pracy.
W Polsce są trzy główne przyczyny bezrobocia i bez radykalnych zmian w tych obszarach sytuacja nie ulegnie żadnej zmianie:
- wysokie pozapłacowe koszty pracy,
- płaca minimalna,
- sztywne prawo pracy.
Sytuacja na rynku pracy robi się coraz bardziej dramatyczna. We wrześniu liczba zarejestrowanych bezrobotnych zwiększyła się o 15,7 tys. - do 1 mln 980,4 tys.
Trudna sytuacja dotyczy przede wszystkim osób młodych gdzie bezrobocie sięga już 27% i będzie lawinowo rosło, m.in. w wyniku kolejnego planowanego przez rząd podwyższenia pozapłacowych kosztów pracy w tym obłożenia podatkiem ZUS umów cywilno-prawnych.
Obecnie obowiązujący Kodeks pracy został w stworzony w PRL-u i był przystosowany do wielkich molochów przemysłowych zatrudniających tysiące ludzi oraz do realiów tzw. gospodarki socjalistycznej. Zupełnie nie przystaje on do współczesnych realiów oraz do specyfiki małych i średnich firm, które w Polsce stanowią 99,8% wszystkich firm, zatrudniają 3/4 Polaków i dają krajowi 67% PKB.
Obecne sztywne prawo pracy jest jedną z podstawowych barier w zatrudnianiu pracowników, przede wszystkim młodych i bez doświadczenia. Albo emigracja, albo praca po znajomości.
_________________ "Aby dowiedzieć się kto naprawdę tobą rządzi, sprawdź kogo nie wolno ci krytykować" - Voltaire.
„Spawaczy mamy o wiele za mało. Wiem, ze to brzmi mało dumnie, ale lepiej być pracującym, dobrym spawaczem niż kiepskim politologiem bez pracy" - mówił przed tygodniem Donald Tusk. Okazuje się jednak, że bezrobotnych spawaczy jest więcej niż politologów.
Zarabiamy mało ponieważ musimy utrzymywać: pracowników straży pożarnej, którzy odchodzą na emeryturę po 15 latach pracy, pracowników w biurach na powierzchni kopalń, którzy też mają prawa do odejścia na wcześniejszą emeryturę, chmarę zbędnych dyrektorów w państwówkach, nauczycieli uczelnianych, którzy mają prawie 4 miesiące wolne płatne w roku oraz 1 roczny urlop tzw. chorobowy, który uzyskuje się bez okazania zaświadczenia lekarskiego o stanie zdrowia itd. itp. Ogólnie rzecz biorąc ten długi niewydolny system kształcenia jest korzystny dla belfrów.
[ Dodano: 23-10-2012, 17:30 ]
Cytat:
Pracodawcy są gotowi zaoferować sumy znacznie przekraczające średnią krajową pod warunkiem, że kandydat wykaże odpowiednie kwalifikacje. Z tym jednak jest poważny problem. Wina leży po stronie systemu edukacji, który nijak nie jest dostosowany do wymogów współczesnego rynku pracy.
Niestety to jest też wina pracodawcy, który jest skąpcem. Powinien zainwestować w pracownika i nauczyć go zawodu zawierając z nim umowę w celu odpracowania zdobycia kwalifikacji. Pracodawca w Polsce chciałby abyśmy pracowali za przysłowiową miskę ryżu.
[ Dodano: 23-10-2012, 17:36 ]
Cytat:
Nawet szkoły prywatne, których w Polsce jest jak na lekarstwo są zależne od państwa.
W Polsce jest nadmiar szkół prywatnych ogółem. Szkół technicznych prawie nie ma ponieważ przy takich płacach jakie oferują pracodawcy w Polsce nikogo nie było by stać, pomimo tego, że drugie tyle ile pokrywa w czesnym student otrzymuje prywatna uczelnia z budżetu państwa. Znam jedną prywatną wyższą szkołę techniczną, po której uzyskuje się dyplom inżyniera. Mój kolega tam uczęszczał i rzucił to. Powiedział mi tylko: Chroń nas panie Boże przed takimi inżynierami.
[ Dodano: 23-10-2012, 17:47 ]
Beatrycze napisała:
Cytat:
W Polsce są trzy główne przyczyny bezrobocia (...)
-wysokie pozapłacowe koszty pracy
-płaca minimalna
-sztywne praco pracy
O ? To może zlikwidujmy płacę minimalną a ludzie będą zatrudniani za 300 zł miesięcznie. Na terenach o wysokim bezrobociu zmowa pracodawców gwarantowana.
Cytat:
We wrześniu liczba zarejestrowanych bezrobotnych zwiększyła się o 15,7 tys. - do 1 mln 980,4 tys.
Czyli gdyby pozostali wrócili z emigracji zarobkowej bezrobocie w Polsce wynosiłoby 4 mln osób.
Cytat:
Obecne sztywne prawo pracy jest jedną z podstawowych barier w zatrudnianiu pracowników
Kompletna bzdura! Obecne prawo pracy jest zbyt łagodne dla pracodawców w Polsce. Dlatego w sytuacji gdy sądy pracy w dużych miastach są zablokowane lawiną pozwów pracodawcy robią z pracownikiem co chcą. Prawo pracy w Polsce jest dużo mniej korzystne z prawem pracy w starych krajach Uni Europejskiej. Przykładem jest płatność za pracę w nocy.
_________________ Nie kupuję produktów Made in China
Koniec świata lemingów. Bezrobocie uderza w klasę średnią
Bezrobocie po raz pierwszy z taką siłą uderza w rodzącą się klasę średnią. Zwolnienia nadchodzą w branżach, które przez ostatnie 20 lat rosły jak na drożdżach: doradztwo, media, bankowość, ubezpieczenia, reklama.
Kolejny rekord "zielonej wyspy" pobity. Nigdy wcześniej nie było aż tak dużej liczby osób bez pracy z dyplomem wyższej uczelni. We wrześniu zarejestrowanych było aż 235,4 tys. bezrobotnych po studiach. To prawie 20 tys. więcej niż w czerwcu - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Znalezienie pracy przez osoby z dyplomem uczelni jest bardzo trudne i trwa od 3 miesięcy nawet do dwóch lat. I tak w Katowicach co siódmy bezrobotny jest po studiach, w Białymstoku co szósty, a w Warszawie co czwarty - wynika z danych powiatowych urzędów pracy.
We wszystkich województwach, tak jak średnio w kraju, wśród bezrobotnych po studiach przeważają kobiety. W końcu września było ich aż 162,8 tys. – ponad dwa razy więcej niż mężczyzn.
Najwięcej bezrobotnych z dyplomem jest na Mazowszu – 35 tys. i na Śląsku – 24 tys., sporo bezrobotnych z dyplomem jest też w Małopolsce – 20,6 tys., w Lubelskiem – 18,6 tys. i na Podkarpaciu – 18,5 tys - wylicza "DGP".
Gdy słucha się populistycznych wypowiedzi polityków ma się wrażenie, że nie mają pojęcia o tym jak walczyć z rosnącym bezrobociem. Jedynym wyjściem pozostaje walczyć w pojedynkę i czekać na lepsze czasy bo na rząd nie radziłabym liczyć.
Bezrobocie gwałtownie rośnie. W grudniu może przybyć kolejne 100 tys. osób bez pracy
Eksperci są zgodni, bezrobocie w grudniu przekroczy przewidywany przez rząd poziom 13 proc. – Spodziewamy się, że stopa bezrobocia podskoczy do 13,4 proc. – informuje Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP.
Stopa bezrobocia w listopadzie wyniosła 12,9 proc.
Stopa bezrobocia w listopadzie wyniosła 12,9 proc. wobec 12,5 proc. w październiku - podał GUS. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu listopada wyniosła 2.058,1 tys. osób. Z danych na koniec listopada 2012 roku wynika, że do urzędów pracy w ciągu miesiąca zgłosiło się 252,7 tys. osób poszukujących zatrudnienia, o 11,3 tys. mniej mdm i o 20,3 tys. więcej rdr - podał w piątek GUS. Dramatycznie wyglądają dane o bezrobociu absolwentów szkół wyższych.
Brak pracy będzie w tym roku najprawdopodobniej najpoważniejszych problemem Polaków. Padnie rekord bezrobocia. To skutek między innymi masowych zwolnień.
Tegoroczną wiosnę miliony Polaków zapamięta na zawsze. Zacznie ją na bezrobociu. Według ekspertów jeszcze w lutym bez pracy będzie 2,4 mln osób.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Pułtuś -Usunięty- Gość
Wysłany: 31-01-2013, 16:17
Za SLD pamietam jak było bezrobocie niemal 20%. Teraz 2 miliony Polaków wyjechalo za granice za robotą i ... wszystko wskazuje na to że pod koniec roku 2013 bezrobocie znów wyniesie 20%! Jak to mozliwe?! Ciekawe ile by wynosilo gdyby te 2 miliony w kraju siedzialy - 30% jak nic, wiecej niz w Hiszpanii na ktora sie często powołujemy, żeby pokazac ze u nie tylko u nas jest tak tragicznie. Wiadomo, że część ludzi robi na czarno, ale to nie są takie wartosci żeby to brac pod uwage, to jest 1-2 punkta procentowego z tych 20 procent! Masowe zwolnienia juz sie zaczely, Opel na Slasku, itp. Kolej też zwalnia ludzi, np PR Krakow. To bedzie katastrofalny rok,jedyny plus jaki widze to taki ze moze ludzie pogonią Tuskinsyna na zawsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum