Wysłany: 28-01-2011, 04:11 Film o zbrodniach rosyjskich w Gruzji
"Lekcje rosyjskiego" - ten film każdy powinien obejrzeć. Świetny dokument o wojnie rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 roku i o czystkach etnicznych po rozpadzie ZSRR. Tego filmu na pewno nie zobaczymy w polskiej telewizji. W Rosji film trafił na czarną listę, a jego dystrybucja została zakazana.
Obejrzałam ten film. Teraz już wiem dlaczego prezydent Lech Kaczyński, który uratował Gruzję przed inwazją Rosjan musiał zginąć. Wyrok na niego wydano w 2008 r. na Kremlu, za cichym przyzwoleniem NATO i UE oraz rządu RP, który najprawdopodobniej uczestniczył w zamachu 10 kwietnia.
_________________ Lady Makbet to typ kobiety, którą nieokiełznana ambicja prowadzi do zbrodni, a potem do wyrzutów sumienia.
W Rosji film trafił na czarną listę, a jego dystrybucja została zakazana.
Z tego co wiem to w niektórych demokratycznych krajach tzw. Zachodu film ten również jest na cenzurowanym. Cóż, interesy z Rosją są przedkładane nad niewygodną prawdę...
Film rzeczywiście jest interesujący. Polecam!
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Obejrzałam ten film. Teraz już wiem dlaczego prezydent Lech Kaczyński, który uratował Gruzję przed inwazją Rosjan musiał zginąć. Wyrok na niego wydano w 2008 r. na Kremlu, za cichym przyzwoleniem NATO i UE oraz rządu RP, który najprawdopodobniej uczestniczył w zamachu 10 kwietnia.
Nie jest niczym nowym, iż Rosja atakując Gruzję miała swoje cele. Dla nas ważne są dwa:
1. Obalenie Prezydenta Gruzji i obsadzenie władzy swoimi ludźmi - próba nieudana z powodu interwencji śp. Prezydenta Polski.
2. Sprawdzenie reakcji państw zachodnich, Unii Europejskiej i NATO na realizację nowej doktryny obronnej Rosji - próba częściowo udana.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
MSZ Gruzji: Rosja przyznała się do naruszania zawieszenia broni
MSZ Gruzji wydało oświadczenie, w którym stwierdza się, że wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow przyznał, iż Federacja narusza zawieszenie broni kończące wojną sierpniową 2008 r.
Podczas przemówienia wygłoszonego 27 stycznia w Centrum Nixona w Waszyngtonie wiceminister stwierdził, że porozumienie o zawieszeniu broni nie zakazuje stronom rozmieszczać w rejonach konfliktu ciężkiego sprzętu wojskowego.
W odpowiedzi MSZ Gruzji przypomniało o deklaracjach rosyjskiego ministra obrony, który stwierdził, że na okupowanych terenach rozmieszczone zostały systemy rakietowe takie jak: „Akacja”, „Smiercz”, „Toczka-U”, „Buk-M”, „S-300”, nie mówiąc już o czołgach i transporterach, które także zaliczane są do ciężkiego sprzętu wojskowego.
„Na podstawie stwierdzeń Riabkowa można jednoznacznie uznać, że Rosja przyznała się sama do rażących naruszeń porozumienia o zawieszeniu broni. W tym samym czasie Gruzja wiernie wypełniała ustalenia z 12 sierpnia 2008 r., co zostało wielokrotnie potwierdzone przez misję obserwacyjną UE w Gruzji. Prezydent Gruzji podczas wystąpienia w Europarlamencie 23 listopada 2010 r., jednostronnie zobowiązał się do powstrzymania się od użycia siły.” – napisano w gruzińskim oświadczeniu. MSZ Gruzji wezwał też Rosję do natychmiastowego opuszczenia okupowanych terytoriów oraz wycofania stamtąd ciężkiego sprzętu wojskowego.
W 2008 roku społeczność międzynarodowa, nie zważając na stwarzające precedens konsekwencje dla różnego rodzaju separatystycznych dążeń, uznaje Kosowo jako niepodległe państwo. W tym samym roku Rosja, pod analogicznym pretekstem ochrony, mających przecież prawo do samostanowienia, narodów abchazkiego i osetyjskiego, najeżdża Gruzję. Oprócz werbalnego sprzeciwu, ani UE ani USA nie kiwnęły nawet palcem, by cos z tym zrobić. Wychędożonemu przez Rosjan Sarkozy’emu nie pozostało nic innego poza satysfakcją poszarpania marynarki Ławrowa. Nikt jednak nie miał zamiaru nic robić, a Rosja dostała jasne potwierdzenie, że NATO jest dostatecznie zneutralizowane wojnami w Iraku i Afganistanie. W kraju serwowano nam jednak oficjalną papkę informacyjną o wymachiwaniu szabelką nawiedzonego kurdupelka, na którego warto nasłać jedynie ślepego snajpera. Dokumenty WikiLeaks pokazały jednak wyraźnie, że wycieczka Prezydentów do Tbilisi w 2008 roku, była faktycznym powodem zatrzymania rosyjskiej ofensywy i wszyscy, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, byli zaskoczeni stanowczością i skutecznością działania wyszydzanego kurdupelka.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Niby drobiażdżek, ale pokazujący jak w soczewce różnice między polityką państwa suwerennego z mężem stanu u władzy, a polityką państwa suwerennego formalnie, w praktyce zaś skrępowanego postkolonialną mentalnością rządzących elit.
Spójrzmy - oto osaczona, zagrożona przez Rosję i rozczłonkowana Gruzja, kraj pozostający w skrajnie niekorzystnej sytuacji geopolitycznej, przed którym wymownie zatrzaśnięto drzwi do struktur euroatlantyckich... Otóż ta Gruzja właśnie, której niepodległy byt jest nieustannie zagrożony, uruchomiła niedawno rosyjskojęzyczną telewizję, mającą nadawać na obszarze Kaukazu i stanowić odtrutkę na propagandę zwasalizowanych przez Kreml reżimowych mediodajni. Łatwo sobie wyobrazić, jaką wściekłość w Moskwie musi budzić ta inicjatywa, tym bardziej, że TV Kaukaz jest osobistym „dzieckiem” gruzińskiego prezydenta, Micheila Saakaszwilego, znienawidzonego przez putinowski, ludobójczy reżim chyba w równej mierze, co ś.p. prezydent Lech Kaczyński.
II. Podmiotowość po „polskiemu”.
A teraz popatrzmy na zachowanie elit Priwislańskiego Kraju, które z niewolniczą uniżonością rzucają się odgadywać niewypowiedziane zachcianki nawet nie tyle potężnego Kremla, co sowchozowego satrapy, ponurego pajaca okupującego Białoruś.
Otóż polskie władze – władze, przypomnę, kraju formalnie suwerennego i obwarowanego rozlicznymi sojuszami, ponoć bezpiecznego do tego stopnia, że w zasadzie niepotrzebna mu armia (poza małymi, mobilnymi jednostkami, które można wysyłać na różne misje), demonstracyjnie rezygnują ze wspierania niezależnego Związku Polaków na Białorusi (bo Łukaszenka się pogniewa), marginalizują nadawanie Polskiego Radia Dla Zagranicy w obszarze wschodnim (bo Łukaszenka nastroszy wąsy – Polskie Radio Dla Zagranicy finansowane jest w większej części przez MSZ) i doprowadzają na skraj likwidacji nadającą po białorusku telewizję Biełsat (bo Łukaszenka rzuci kijem hokejowym w telewizor). A telewizja Biełsat, tak się składa, ma w założeniu pełnić podobną funkcję co wspomniana na wstępie TV Kaukaz.
Podkreślmy to raz jeszcze. Osaczeni przez Rosję Gruzini, którzy nie tak dawno padli ofiarą agresji, uruchamiają jawnie antykremlowską inicjatywę, my swoje zwijamy. Oni mają głęboko w tyle różne picowne „ocieplenia”, my natomiast ochoczo wypinamy się do wschodniej odmiany salonowca, gdzie walona po tyłku jest tylko jedna strona. Oni się nie boją, my trzęsiemy portkami i na wszelki wypadek sami z siebie wycofujemy się rakiem ze wszystkiego, co choćby potencjalnie mogłoby w odczuciu naszych „partnerów” bruździć w ich strefie wpływów.
Co więcej, zdajemy się tym szczycić, albowiem podobne zachowania mają nas rzekomo sytuować w „głównym nurcie” europejskiej polityki i gwarantować dobrosąsiedzkie, „ociepleniowe” relacje w ramach propagandowej hecy „partnerstwa wschodniego” i „pojednania”.
III. Na posyłki rosyjskiego ambasadora.
Kolejny przykład: Pamiętają państwo zapewne, jak na ledwo zakamuflowane życzenie rosyjskiego ambasadora Aleksandra Aleksiejewa nasze władze haniebnie zatrzymały czeczeńskiego emigracyjnego przywódcę, Ahmeda Zakajewa, uczestnika Światowego Kongresu Narodu Czeczeńskiego, pod pretekstem wyssanych z palca rosyjskich zarzutów o terroryzm. Zarzuty te już dawno zostały oddalone przez sądy w Danii i Wlk. Brytanii, ale to nie przeszkodziło naszym dzielnym organom w doprowadzeniu Zakajewa na randez vous z prokuratorem, przed którym „terrorysta” Zakajew i tak zamierzał się stawić.
Teraz dopisano groteskowe zakończenie do tej tragifarsy. Oto polski sąd apelacyjny zaledwie umorzył sprawę ekstradycji Zakajewa do Rosji. Obrona, która wniosła apelację chciała definitywnego uznania prawnej niedopuszczalności ekstradycji. Sąd jednak orzekł to co orzekł, gdyż w jego opinii niezbędny był osobisty udział Zakajewa w rozprawie, ten zaś nie stawił się, gdyż... polski konsulat w Londynie odmówił mu wizy! Trudno o jaśniejsze i bardziej upokarzające danie do zrozumienia, że przedstawiciel eksterminowanego narodu jest na terytorium Polski persona non grata. Przekaz jest jasny jak smagnięcie nahajką: zabieraj się pan ze swoimi Czeczeńcami, bo my teraz przyjaźnimy się z tymi, którzy was mordują. Zresztą, my o żadnym ludobójstwie nic nie wiemy i nie chcemy wiedzieć, a jeśli się pan tu pojawisz, to umorzone postępowanko ekstradycyjne zawsze można wznowić, a skuteczek owego wznowienia może być nieprzyjemny...
Kończę te ponure wypisy z „suwerennych” poczynań naszych „rozgrzanych” instytucji. Skoncentrowałem się zaś na przypadkach pozornie drugorzędnych, żeby uwypuklić jedno: jeżeli nasze państwo zachowuje się tak a nie inaczej w sprawach mniejszej wagi, to czego możemy oczekiwać w kwestiach tak fundamentalnych jak energetyka, surowce i wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej?
Film "Lekcje rosyjskiego" zrealizowali dziennikarze rosyjscy, ale mógł się ukazać dzięki Norwegom. W Unii Europejskiej zakochanej w Putinie byłoby to chyba niemożliwe.
W Osetii Południowej trwają rosyjskie manewry wojskowe
W separatystycznej Republice Osetii Południowej od wczoraj odbywają się wspólne ćwiczenia oddziałów podlegających władzom osetyńskim (m.in. miejscowego KGB), rosyjskiej straży granicznej (podlegającej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa) oraz wojsk tzw. czwartej bazy rosyjskiej. O manewrach poinformowało ministerstwo obrony Osetii Południowej. Zgodnie z tymi informacjami, wspólne ćwiczenia wojskowe mają potrwać do 4 lutego.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Według Kremla w 2008 roku to Rosja odparła zdradziecki atak Gruzinów. Sekwencja dyplomatycznych i militarnych ruchów poprzedzających wybuch wojny zadają kłam tym twierdzeniom. Są też poglądową lekcją jak przygotowuje się przeprowadza i eskaluje agresję przenosząc ją z pola dyplomacji na pole bitwy.
Prowokacją bezpośrednio prowadzącą do wojny był ostrzał artyleryjski gruzińskich wiosek na terenie Południowej Osetii, zbuntowanego regionu pod protektoratem Moskwy. Gruzja w odpowiedzi wysłała swoje wojska by doprowadziły do zaprzestania ostrzału. Zajęły one Cchinwali - stolicę prowincji. W odpowiedzi 8 sierpnia 2008 roku tysiące rosyjskich żołnierzy i setki pojazdów wkroczyły do Gruzji.
Oficjalnie, inwazja rosyjska była odpowiedzią na atak Gruzinów na Południowa Osetie, notabene będącą bez wątpienia legalnie częścią Gruzji.
Istnieje jednak wiele przesłanek wskazujących, iż rosyjski atak był starannie przygotowywany od miesięcy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum