Wysłany: 14-07-2011, 19:39 Polskie Koleje Antyrowerowe
Polskie Koleje Antyrowerowe - wszystkie sposoby, na jakie PKP utrudnia nam życie (i jak sobie z tym radzić)
Z jednej strony kolej regularnie kusi cyklistów promocjami: bilet za złotówkę, przewóz roweru gratis. Z drugiej strony, skorzystanie z tej oferty to prawdziwy sport ekstremalny.
Już samo kupienie biletu bywa czasem czynnością niełatwą. I to wcale nie z powodu kolejek do kas (tych coraz częściej da się uniknąć korzystając z Internetu). Na niektóre pociągi biletów rowerzysta po prostu nie ma szansy kupić. Jeżeli planujemy jechać nocą i marzy nam się kuszetka, to niestety - ale nie z rowerem (chyba, że składanym o czym niżej). Jeżeli chcemy jechać Intercity objętym rezerwacją miejsc, również może się nie udać - zwłaszcza teraz, w środku wakacji.
Jeżeli zaś chcemy dostać fakturę za bilet na rower dla pracodawcy... tego może lepiej nie próbujcie. Mnie na Dworcu Centralnym w Warszawie zajęło to ponad godzinę.
Alpinizm peronowy
Po odstaniu w kolejce udajemy się na peron. To bieg z przeszkodami, gdyż na drodze zapewne staną nam schody. Nie muszę pisać jak wygląda noszenie w pojedynkę roweru z bagażem (ważącego 40 - 60 kg), bo zwykle... nie wygląda. Mało kto jest w stanie to zrobić.
Jeszcze trudniej jest z przyczepką, bo wtedy zmuszeni jesteśmy nosić sprzęt na raty. A to wiąże się z zostawieniem roweru oraz bagażu w przyczepce bez opieki - co najmniej na chwilę. Dlatego na wyprawy rowerowo-kolejowe warto jeździć w dwie osoby.
Na szczęście większość dworców kolejowych jest wyposażona w przejścia przez tory w ich poziomie (w ich zlokalizowaniu na stacji bywa pomocny serwis ze zdjęciami satelitarnymi, np. Google Maps). Tym niemniej zazwyczaj są to przejścia obwieszone zakazami i przeznaczone wyłącznie dla kolejowych związkowców. Wszystko dla bezpieczeństwa (noszenie nieporęcznego roweru z bagażem po pełnych ludzi rozpadających się schodach jest przecież bezpieczne). W dodatku przejścia te są pod baczną obserwacją Straży Ochrony Kolei, która dzięki temu z zapasem wyrabia limity mandatów i pouczeń.
Podjeżdża pociąg
Największym problemem na peronie jest lokalizacja wagonu rowerowego. Nigdy nie wiadomo, czy będzie on na początku składu, na końcu, czy może gdzieś w środku. Co za tym idzie nie wiadomo, w której części peronu się ustawić.
W połowie przypadków zdarza się wiec, że pociąg podjeżdża i okazuje się, że wagon rowerowy jest. Ale sto metrów dalej. Rozkładowy czas postoju pociągu wynosi minutę, albo dwie. Do biegu, gotowi... I znowu rozglądamy się za SOK i wsiadamy na rower - tak szybciej. A w życiu, jak w piosence, pociąg "na nikogo nie czeka". Dlatego dobrze jest sprawdzić czas postoju na stacji przed kupnem biletu. A jeszcze lepiej jest ruszać ze stacji początkowej, lub przynajmniej stacji w większym mieście - tam pociąg z reguły stoi dłużej.
Bywa też, że wagonu rowerowego w składzie nie znajdziemy, choć w rozkładzie pociąg figuruje jako wyposażony w przedział na rowery (ostatnio regularnie zdarzało mi się to w pociągach InterRegio i Twoich Linii Kolejowych). Wtedy czeka nas nie tylko sprint wzdłuż składu, ale i sprint powrotny, do ostatniego wagonu, gdzie, według Regulaminu Przewozów, rower w takiej sytuacji należy umieścić.
Alpinizm wagonowy
Wsiadanie do pociągu z niskiego peronu wymaga siły, wprawy a czasami nawet pomocy osoby trzeciej.
Podłoga i wejścia do większości wagonów kolejowych znajduje się na jednym poziomie - około 110 cm. Niestety z peronami tak różowo już nie jest. Na wielu stacjach lokalnych perony mają wysokość zaledwie 25 - 30 cm. Na większych od 55cm, aż do około metra. Co za tym idzie, czekają nas kolejne schody. I to takie, których ominąć się nie da. Tu - znowu - przydaje się pomoc towarzysza wyprawy, lub innego współpasażera.
Druga sprawa to drzwi. To banał, ale zanim zaczniemy zdejmować bagaż i szykować rower do wkładania do pociągu, sprawdźmy czy nie są zaspawane i czy się otwierają.
Wagony. Czy aby na pewno rowerowe?
Nie zabezpieczone gumą haki wieszaków na rowery to gwarancja porysowanej obręczy.Po dostaniu się do przedziału rowerowego, rower teoretycznie należy powiesić na wieszaku. Stanowczo odradzam jednak takie praktyki.
Po pierwsze, niełatwo podnosi się i wiesza rower ważący kilkadziesiąt kilo, zwłaszcza gdy pociąg już ruszy. Po drugie, wieszaki te pasują tylko do części rowerów, niektórych rozmiarów kół i często po prostu są nieprzydatne. Po trzecie - wieszaki te potrafią uszkodzić obręcz koła (zwłaszcza jeżeli nie ma na nich gumowej osłonki), która nie jest przystosowana do wieszania za nią roweru, szczególnie obciążonego bagażem.
Po czwarte i chyba najważniejsze - przedziały rowerowe projektował ktoś, kto prawdopodobnie nigdy nie widział roweru. A z pewnością nie widział kilku rowerów naraz. Bywa więc, że powieszenie dwóch rowerów w wieszakach blokuje całkowicie możliwość przejścia wzdłuż składu. Poza tym zwykle więcej rowerów wchodzi do przedziału wtedy, gdy ich nie wieszamy, co z pewnością docenią koledzy cykliści wsiadający na kolejnych stacjach.
Gdy nie ma wagonu rowerowego
Znaczna część pociągów nie jest wyposażona w wagony rowerowe. Wtedy rower zostawiamy na końcu ostatniego wagonu, lub na początku pierwszego, przypinamy do czegoś solidnym zabezpieczeniem i udajemy się do przedziału.
Koniecznie dowiedzmy się najpierw (najlepiej kupując bilet), czy pociąg nie będzie łączony lub rozłączany. W przeciwnym razie może się okazać, że nasz ostatni wagon w pewnym momencie przestanie być ostatni, a obsługa zażąda przenosin (co np. o 4 rano bywa irytujące). Albo, że część pociągu, w której siedzimy nie jedzie tam, gdzie chcemy (o to warto zapytać obsługi podczas wsiadania).
Garść porad
Rowerzyści mają też mnóstwo domowych sposobów na wożenie roweru. Chyba najlepszym jest posiadanie składaka. Można go złożyć, wsadzić do torby i dzięki temu położyć na półce bagażowej jak zwykły bagaż. W ten sposób odpada cały problem z wagonami rowerowymi, dodatkowymi biletami i innymi atrakcjami. Zdecydowanie polecamy częstym użytkownikom kolei.
Zwykły rower też da się włożyć na półkę bagażową. Wymaga to nieco gimnastyki i siły, ale czasem (gdy tył pociągu już jest zastawiony) jest to najlepsze lub wręcz jedyne wyjście. Warto mieć ze sobą dwie lub trzy gumy do mocowania bagażu - do wiązania roweru (zwykle za koła i widelec) do półki nadają się idealnie. Dobrym pomysłem bywa też zdjęcie kół i ustawienie wszystkiego na jednej półce.
Jeżeli jedziemy większą grupą, skutecznym (choć niezbyt miłym dla współpasażerów) sposobem jest zaanektowanie na parking jednego WC. Przy odrobinie gimnastyki wchodzą tam nawet 4 rowery, których po spięciu zabezpieczeniem wyjąć się już nie da. Lepsze to niż zablokowanie wyjść.
Grupy jeszcze większe mogą w ten sposób zająć na rowery jeden przedział (koniecznie trzeba czymś osłonić siedzenia by nie ubrudzić ich smarem lub błotem). Wprawni cykliści do pojedynczego przedziału są w stanie zmieścić nawet kilkanaście rowerów. Należy jednak być przygotowanym na awanturę z obsługą.
A może nie koleją?
Mimo tych wszystkich niedogodności kolej wciąż jest najlepszym sposobem na transport roweru (poza jazdą na nim). Przewoźnicy autobusowi bowiem z założenia rowerów nie wożą, a samochód... no cóż, kto by chciał po niego wracać przez całe województwo.
Dlatego też nie należy się zniechęcać, a każdą podróż traktować jako niezapomnianą przygodę, którą później będziemy relacjonować znajomym z wypiekami na twarzy. Wrażenia z podróży warto rejestrować aparatami i kamerami (te urządzenia działają też uspokajająco na obsługę), a spostrzeżeniami dzielić się z koleją. Może dzięki temu kiedyś przestanie to być sport ekstremalny.
Heh...cała prawda, w tym roku powtórka z rozrywki na stacji Świebodzice (nocny Jelenia Góra-Warszawa). Kiedyś był duży wagon rowerowy a co będzie teraz to trudno zgadnąć....kiedyś trafiłem na wycięczkę fanów BMX...
Przecież wagon rowerowy jest najczęściej z przodu za lokomotywą .
Wyjątkiem są jednostki EZT ( z tyłu składu)
Poza tym na niektórych dworcach są umieszczone tablice z zestawieniami niektórych pociągów . Jak się chce to się da .
Przecież wagon rowerowy jest najczęściej z przodu za lokomotywą .
O chyba życia nie znasz...
Co nie zmienia faktu, że Raffi jakby trochę za mocno pojechał (przy całym szacunku dla tej ogromnej dobrej roboty którą wykonuje, i dla niego samego jako świetnego człowieka). Może zmotywuje mnie to do napisania (wreszcie) kontrartykułu.
karol-101,
Jaki teraz wagonik jeździ w Karkonoszach gdzie można rower przewieźć? Ten taki gdzie po prostu jest większy przedsionek i parę wieszaków czy normalny rowerowy(bagażowy)?
Cóż kolej na moją przygodę z podróżą z rowerem.
Podobnie jak ok temu jechałem poc. TLK 38504 z Krakowa Płaszowa do Świnoujścia, w zeszłym roku wszystko było ok, zgodnie z rozkłądem wagon rowerowy był i to ten, w którym połowa wagonu przeznaczona jest dla rowerzstów po prostu rewelacja.
W tym roku tak różowo już nie było - całe szczęście, że namówiłem kolegę, który jechał ze mną, żebyśmy z Katowic pojechali do Płaszowa wsiadali do poc. tam gdzie jest on podstawiany - czytuję to forum i wiem jakie niespodzianki w sezonie wakacyjnym potrafi fundować IC. W Płaszowie od pracowników, którzy zestawiają składy uzyskaliśmy dość mętną informację, że "rowerowy" chyba będzie - no i jak się łatwo spodziewać nie było. Zajęliśmy zatem wzorem zdjęcia w jednym z powyższych postów jeden przedził jako rowerowy i wpakowaliśmy dwa rowery na półki. W Jaworznie dosiadła się jeszcze trójka rowerzystów, którzy swoimi pojazdami dość skutecznie zablokowali dostęp do WC i wyjścia z wagonu. Rzecz miała miejsce 16.07 br. Po powrocie z wyjazdu rowerowego postanowiłem, że nie zostawię tak tej sprawy i opiszę całą sytuację w formie skargi do IC o. Południowy w Krakowie, tak też zrobiłem, wysłałem na początku sierpnia pismo i przez dwa tygodnie cisza, nie odpuściłem i wysłłem jescze raz tym razem również do wiadomości Ministerstwa Infrastruktury skąd następnego dnia otrzymałem informację, że odpowiedni departament zwróci się do IC o przygotowanie odpowiedzi, faktycznie dostałem odpowiedź - jednak to co otrzymałem wygląda jak kilka posklejanych w pośpiechu zdań z innych zupełnie przypadkowych pism w podobnych sprawach. Chciałem otrzymać wyjaśnienie co było powodem, ze wagonu do przewozu rowerów nie było w składzie pomimo informacji w rozkładzie, że ten poc. takowy prowadzi, obok cytat z odpowiedzi: "Pragniemy zaznaczyć iż w obecnym rozkładzie jazdy pociągów edycji 2010/2011, założono do kursowania jeden wagon przystosowany do przewozu rowerów w składzie pociągu TLK nr 38504 i taką informację można znaleźć na stronie internetowej. Jednak z powodu braku w rezerwie wagonowej wagonu przystosowanego do przewozu rowerów podjęto decyzję o podłączeniu do składu omawianego pociągu wagonu klasy drugiej.
Jednocześnie informujemy Pana, że w przypadku braku wagonu przystosowanego do przewozu rowerów istnieje możliwość przewozu w pierwszym przedsionku pierwszego wagonu lub w ostatnim przedsionku ostatniego wagonu w składzie pociągu pod własnym nadzorem"
Cóż jak na takie mecyje żeby w ogóle dostać odpowiedź to jest to dla mnie kpina, więc pozwoliłem sobie wysłąć jescze jedno pismo w którym domagałem się odpowiedzi na pytanie co było przyczyną takiego stanu rzeczy i opisem sytuacji jaka pnowała w tym pociągu. Udało mi się z IC wydusić odpowiedź, że oczywiście wagon uległ awarii, która uniemożliwiała jego bezpieczne użytkowanie w związku z czym nie podstawiono go do składu. Trochę to żałosne, że pomimo ewidentnej winy przewoźnika, pasażer musi wołami wyciągać odpowiedź na pytanie co było przyczyną tej sytuacji.
Pozdrawiam
Chcesz wziąć rower w podróż koleją? To nie takie proste
"Podczas wypoczynku chcesz mieć rower pod ręką? Zabierz go ze sobą do pociągu" - zachęca PKP. Pasażer nawet nie domyśla się, jak bardzo dosłownie powinien to hasło traktować, bo do większości miast za granicę można do przewieźć tylko ukrytego w torbie.
Kamila Płowiec chciała wybrać się na charytatywny rajd rowerowy z Wiednia do Budapesztu. Trasa liczy 400 km. Każdy uczestnik ma zebrać tysiąc euro - od sponsorów albo kibiców, którzy obstawiają główne odcinki. - Pracuję w organizacji pozarządowej zajmującej się zwalczaniem ubóstwa i wykluczenia społecznego, więc ta idea jest mi bliska - mówi pani Kamila. - Namówiłam nawet do udziału w imprezie znajomych ze Szkocji. Ale oto wystąpił problem: okazuje się, że nie mogę zabrać roweru z Warszawy do Wiednia ani z Budapesztu do Warszawy, gdyż PKP nie wie, jak naliczyć opłatę!
Od kasjerki na dworcu dowiedziała się, że rower można przewieźć pociągiem jedynie do Berlina. O ile się załapie, bo bywają tylko po trzy miejsca.
Dzwonię na infolinię PKP. - Na południe rowerów nie wozimy - słyszę. - Można je zabrać tylko do Berlina i do Amsterdamu. Jeśli koniecznie trzeba do Wiednia, proponuję jechać przez Berlin i potem jakimś niemieckim pociągiem, ale będzie drożej.
I to dużo. Bo trzeba będzie kupić dwa bilety, a nie jeden. Samo zabranie roweru z Warszawy do Berlina lub Amsterdamu kosztuje 10 euro. W tej cenie można go przymocować do specjalnego stojaka. Jeśli jeździmy składakiem - za torbę z rowerem nie zapłacimy nic.
PKP tłumaczy, że stawia na turystykę rowerową, ale w kraju. Kolej ma 70 wagonów przystosowanych do przewozu dwóch kółek. - Kursują na trasach do miejscowości turystycznych. Średnio w takim wagonie jest 4-8 miejsc na rowery - mówi Małgorzata Sitkowska, rzeczniczka PKP InterCity. - Komunikacja międzynarodowa podlega odrębnym regulaminom i taryfom, ale nie chodzi tu o niemożność naliczenia opłaty za rower, ale niemożność zapewnienia takiej usługi. Takie połączenia obsługiwane są przez przynajmniej dwóch przewoźników. Nie wszyscy są zainteresowani przewozem rowerów.
W umowach PKP z Deutsche Bahn (Niemcy) i Nederlandse Spoorwegen (Holandia) jest zapis, że rowery mogą być przewożone w pociągach pod warunkiem umieszczenia ich w specjalnych stojakach. Z kolejami innych państw PKP planuje rozmowy na ten temat w nieokreślonej na razie przyszłości.
Przepis na jazdę z rowerem pociągiem do innych miast Europy podają za to pomysłowi autorzy strony Koloroweru.pl: "Można (sprawdzono doświadczalnie) zrobić tak: poprosić o miejsce leżące w przedziale czteroosobowym. Przedział czteroosobowy jest to normalny przedział sześcioosobowy, jednak za dodatkową opłatą (zwiększona o 25 proc. cena za miejscówkę, opłata za przejazd bez zmian) mamy gwarancję, że nie będzie więcej niż cztery osoby. W związku z tym dwie kuszetki na 100 proc. będą wolne. A dwie kuszetki to miejsce dla sześciu rowerów! Oczywiście nie możemy wprowadzić rowerów i tak po prostu upchnąć na kuszetkach. Muszą być zapakowane w pokrowce".
Kamila Płowiec: - Czyli jeśli nie wykupię takiej kuszetki, cóż mam zrobić, by dostać się z rowerem do Wiednia? Sugestia jest jednoznaczna: zdaje się, że powinnam pojechać na rajd z Warszawy rowerem i nie zawracać głowy PKP.
Przewoźnik, zwiększając od 1 czerwca liczbę pociągów TLK objętych całkowitą rezerwacją miejsc ograniczył możliwość podróżowania pasażerom z rowerami. W tego rodzaju pociągach rowery można przewozić wyłącznie w tzw. wagonie rowerowym. A te posiada jedynie 26 spośród 82 pociągów objętych rezerwacją.
Jeszcze niedawno całkowita rezerwacja miejsc obowiązywała w 14 pociągach TLK uruchamianych przez spółkę PKP Intercity. Od 1 czerwca miejscówki należy wykupić już w 82 pociągach Twoich Linii Kolejowych. Większość z nich to połączenia nocne, kursujące w długich relacjach.
Według regulaminu PKP Intercity, podróżny w pociągu TLK może przewozić rower odpłatnie (za 9,10 zł) w wagonie klasy 2 na dowolną odległość. Przewoźnik stawia jednak warunek – rower musi być przewożony w miejscu do tego wyznaczonym. Jednym z nich jest specjalnie do tego przeznaczony wagon rowerowy. W tych składach TLK, które nie zostały objęte rezerwacją, w przypadku gdy nie ma wagonu rowerowego pasażer może trzymać rower w pierwszym przedsionku pierwszego wagonu lub ostatnim przedsionku ostatniego wagonu w składzie pociągu. Pod warunkiem, że nie są to wagony sypialne i kuszety. Natomiast w pociągach TLK objętych obowiązkową rezerwacją miejsc do siedzenia rowery można przewozić wyłącznie w wagonie rowerowym.
Sprawdziliśmy, ile składów TLK objętych rezerwacją miejsc będzie miało wagon rowerowy. Okazuje się, że tylko jedna trzecia z nich.
- Wyznaczenie miejsc, w których można przewozić rowery ma na celu zapewnienie naszym podróżnym komfortu podczas korzystania z usług PKP Intercity – mówi Beata Czemerajda z biura prasowego PKP Intercity. Dodaje, że w trosce o komfort pasażerów w pociągach TLK objętych rezerwacją miejsc nie ma możliwości przewozu rowerów w przedsionkach wagonów.
- Mając świadomość pewnych ograniczeń zapewniam, że nasza oferta dla osób podróżujących z rowerami będzie rozwijana. Nasze inwestycje w tabor zakładają dostosowywanie wagonów do przewozu rowerów. Również planując zakup wagonów bierzemy tę kwestię pod uwagę – zaznacza Beata Czemerajda.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum