Od kilku miesięcy mieszkam w Görlitz. Proszę mi wierzyć, że koszty życia są tu mniejsze niż w sąsiednim Zgorzelcu. Wielu Polaków przeprowadza się do Görlitz i to nie tylko ci ze Zgorzelca, ale także z Bolesławca i innych okolicznych miast.
Dziś porównałam ceny warzyw i owoców po polskiej i niemieckiej stronie. Zgadnijcie gdzie jest taniej? W Niemczech! Na przykład taka fasolka szparagowa w Görlitz jest 2 razy tańsza niż w Zgorzelcu.
W Görlitz tańszy jest sprzęt elektroniczny, markowe ciuchy, chemia gospodarcza. W te rzeczy już od wielu lat zaopatruję się tylko w Niemczech. Na zakupy do Görlitz przyjeżdżają nawet ludzie z Wrocławia.
_________________ ⚠ Bossowie związków zawodowych, zarządy i rady nadzorcze spółek PKP to partacze, nieudacznicy, ludzie niekompetentni! Jest to banda kretynów, idiotów i darmozjadów pierdzących w stołki, którym los PKP zwisa i powiewa!
Dodam że nawet cegła . Czemu ? Bo u nas wszyscy muszą zarobić jak się buduje dom jak sie kupuje samochod tysiące podatków od wszystkiego dla każdej insytytucji osobny i dla prywaciarzy oczywiście też jest pełno pośredników i przez to papierki biurokracja pełno prezesików i korupcji a Obecny rząd ni jak jak temu sprzyja sprzedając w dodatku Polski majątek kapitałowi zagranicznemu za grosze jak stocznie gdańską nawet nie wiedzieli komu oni ją sprzedają.. Zresztą przykład KD i PR w jednym województwie czy też spółek i spółeczek i spółeczek spółek na PKP . U nas są cwaniacy i każdy chce zarobić . To samo tyczy się Polaków pracujących za granicą np w Niemczech we Francji itd którzy mieszkają w Polsce a zarabiają tam .
Ja dodam przykład bankowy. Kredyty. Mam na myśli kredyty gotówkowe nie zabezpieczone rzeczowo czy hipotecznie, oraz karty kredytowe. W Polsce z rzadka oprocentowane niżej niż 15 %. W Niemczech czy UK, czy nawet Portugalii łatwo dostać gotówkę na 7-8 %.
_________________ Mniej pracuj, więcej odpoczywaj!
W tym krótkim tekście chciałem tylko odnieść się do coraz częstszych opinii na temat wszechobecnej w Polsce drożyzny oraz chorej sytuacji jaka panuje w naszym kraju.
Można powiedzieć, że moja historia jest typowa. Ot żyłem sobie w naszym pięknym kraju, skończyłem studia i wybieram się na aplikację. Na wakacjach postanowiłem z moja dziewczyną a obecnie żoną wybrać się na program Work&Travel w USA. Po tym wyjezdzie otworzyły mi się oczy jak cięzko życ w takim kraju jak Polska. Nie można wprost uwierzyć, jaka jest gigantyczna dysproporcja cenowa. Nie wypowiadam się tutaj o jakości, która raz jest lepsza a raz gorsza. Chodzi mi głównie o realną siłe nabywcza pieniądza. Bo moim zdaniem tutaj tkwi zasadniczy problem.
W Polsce najniższe wynagrodzenie to okolo 1200 zl, choć pewnie i tak niektórzy tyle na rekę nie dostają. W USA, jest podobnie, najniższe wynagrodznie to okolo 1200 dolarów.(zalezy od stanu) Cóż jednak za to mozemy dostać? Podam tylko same przykłady.
Gdy zepsul się nam komputer,po prostu poszlismy do sklepu i kupilismy nowy, Toshibe, działa odpukac bez zarzutu, ot procesor 1.8, 2 GB ramu, karta grafiki zintegrowana, zapłacilismy za niego...... 349 dolarów, czy w Polsce jestescie sobie w stanie kupic komp po tygodniu pracy? Za 349 zl? Nie, gdy ostatnio kupowłem zwyczajny komp dla rodzicow(czyli nie do gier) zaplacilem 2000 zl, gdy 3 lata temu kupowalem w Polsce laptopa, zaplacilem 3100 zl, przy czym sama torba kosztowała mnie dodatkowo 150 zl. Czy zdajecie sobie sprawe jaki komputer mozna tutaj kupic za 3 tys dolarów??!! (Pamietajcie ze nie chodzi tutaj o przeliczanie kasy, ze tu dolary tam zlotowki, tu chodzi o to ze zarobki dla przecietnego mieszkanca sa podobne 1200 zl(1200 dolarów). Gdy przyjechalismy do USA nie mielismy sie czym przemieszac, po prostu kupilismy rowery, ot takie zwyczajne, oba kosztowaly 150 dolarów? Czy w Polsce jestescie w stanie kupic dwa rowery za 150 zl, nie, za kiepski rower 3 lata temu zaplacilem 400 zl.
Inna sprawa, Amerykanie płaczą ze benzyna droga, kosztuje 2.79$..za galon(3.8 litra). Czyli łatwo przeliczyć, ze gdyby zastosowac ceny polskie za paliwo to koszt galonu wyniósłby okolo 15 dolarów za galon?Amerykanie chyba by oszaleli.. Czy widzicie różnice? Zatankowanie samochodu do pelna to koszt okolo 40 dolarow, w Polsce sami wiecie..pewnie ze 200 zl. Jeśli nie wierzycie wejdzcie sobie na strony Wall Marta, Target, BestBuy, co tam chcecie i porównajcie sobie ceny, pamiętając przy tym, że NAJNIŻSZE wynagrodzenie to 1200 dolarow i więcej. Odpowiedzcie sobie na pytanie, na co stac tych którzy zarabiaja wiecej?Np. pracownik banku, okolo 2 tys dolarow.
I tak naprawde to mnie wlasnie wkurza w naszym kraju, że pracownik wykonujacy prace za minimalna pensje badz nieco powyzej, nie moze sobie praktycznie na nic pozwolic, nic nie moze odlozyc, walczac caly czas o godziwy byt. Przeciez to chore, ze placisz za sluzbe zdrowia latami, a gdy chcesz przejsc operacje badz potrzebujesz naglego leczenia, jeden jedyny raz, zostajesz zapisany na kolejny rok(przypadek taty), bo nie ma juz pieniedzy. Gdy budują Ci autstrade, która w wiekszosci krajow jest juz standardem, za Twoje pieniądze, po czym nakładają na Ciebie horrendalna opłate za jej używanie. Gdy juz ja placisz, okazuje sie ze autostrada jest w remoncie i tak naprawde nia nie jest(A4). Gdy placisz podatek drogowy, akcyze i VAT na paliwo a stan dróg jest mocno przecietny. Gdy co miesiac opłacasz składki na emeryture, której za kilkadziesiat lat prawdopodobnie nie dostaniesz. Mówi się, w Polsce po prostu tak jest i tyle, godzimy się na przyjęta sytuację bo przeciez trzeba cos jesc, leczyc się, tankowac paliwo.. ale z pewnoscia jest to sytuacja chora. Polska jest albo strasznie droga albo dostajemy za male pieniadze za swoja prace, a przynamniej wiekszosc Polakow. A jutro znow pojdziemy do Auchan czy innego sklepu i wyjmiemy portfel, kupujac tylko potrzebne produkty bo za 3 lata chcemy sobie kupic sredniej klasy auto..
_________________ "Aby dowiedzieć się kto naprawdę tobą rządzi, sprawdź kogo nie wolno ci krytykować" - Voltaire.
A w Rumunii mogę się założyć, że cena będzie koło 22$.
Przy okazji może czas pomyśleć, że przyczyną tego stanu rzeczy jest fatalny stan infrastruktury transportowej w naszym kraju? Albo braku rozwoju regionalnego, w tym POM, PRL, MPZP? Przykłady są liczne np. jadąc z węglem trzeba zapłacić maszyniście za ileś godzin jazdy, gdyby ten pociąg nie jechał 12 godzin a 10 to zapłaciło by się za 2 godziny mniej a co za tym idzie mniej prądu itd. Niby nie wiele ale tu kilka groszy ucieka tam kilka groszy i w końcu zbiera się kwota większa.
Trzeba w końcu zabrać się za remonty infrastuktury w gminach i powiatach a nie w Polsce.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Niedawno byłem w Czechach i gdy byłem w sklepie ceny mnie szokowały ( pozytywnie ). Te same produkty co w Polsce ( niektóre wyprodukowane w Polsce ) nawet 25 % taniej.
yusek,
jest jedno ale:
Krótszy czas jazdy to: mniejsze zużycie paliwa/energii elektrycznej, a co za tym idzie mniejsze wpływy z tytułu akcyzy i innych danin, mniej tzw roboczogodzin a za tym idzie redukcja etatów. Fakt, można by było zwiększyć pracę przewozową i więcej towarów przewieźć w tym samym czasie.
Gdyby stał się cud, i cała infrastruktura transportowa była w wyśmienitym stanie, to skarb państwa straciłby grube miliardy złotówek, tak potrzebne do spełniania wyborczych obiecanek. A tak stoimy w korkach - paliwo idzie do atmosfery w postaci spalin. Jedziemy powoli na niskim biegu - to samo. Szybko nie pojedziemy, bo albo nas będzie rzucać w koleinach albo zniszczymy zawieszenie. I tak jadąc 40 km do pracy, zamiast zużyć 1,5 litra ON czy benzyny, zużyjemy dwa. Do tego, zamiast przejechać ten odcinek w 40 minut zrobimy go w godzinę. Stracimy na kasie (częściej musimy tankować) i czasie (dłuższy dojazd do pracy i powrót do domu) Jakby nie patrzeć jesteśmy bici w d...
To samo dotyczy wszelkich innych środków transportu: kolei, ciężarówek busów etc. Tyle, że na większą skalę. No i firmy przewozowe mogą sobie wykazać paliwo jako koszty, więc zapłacą mniejszy podatek.
Tak więc skarb państwa - przynajmniej tu w Polsce - nie ma interesu w czymś takim jak dobry stan infrastruktury. Niestety.
Co cztery - pięć lat mamy festiwal obietnic w postaci wyborów wszelkiej maści: a to (p)osłów i senatorów, a to prezydenta czy samorządy wszelkiej maści. No i trzeba coś zrobić, żeby pozyskać głosy potencjalnych wyborców. Co najlepiej zrobić? Ano obiecać podwyżki: pensji, zasiłków, rent emerytur etc. Ewentualnie obniżki np. cen leków. I teraz tak: podwyższamy emerytury o 5%. Na to trzeba kasy ileś tam tysięcy rocznie na jednego emeryta, bo emeryci są głównym tzw. targetem naszych polityków. Dlaczego? bo jest ich bardzo dużo i stanowią poważny elektorat. Czyli żeby dać te 5% musimy komuś zabrać nie? Ewentualnie można dodrukować banknoty czy dobić monety. Ale wtedy te pieniądze nie będą miały pokrycia w towarze, czyli wystąpi nadmiar pieniądza - inflacja. Czyli znowu trzeba podnieść emerytury etc żeby tą inflację wyrównać. I koło się zamyka.
To samo ale bez drukowania pieniędzy:dajemy podwyżki tu i tu a zabieramy z akcyzy za paliwo, albo z innych podatków (windujemy je w górę): czyli drożeje nam paliwo, energia elektryczna, bilety wszelakie, chlebek czy bułeczki, mleko itd. No to skoro drożeje to idziemy do szefa po podwyżkę. Szefa mamy wyrozumiałego i nas docenia i daje nam tą podwyżkę. Ale też musi skądś te pieniądze wziąć czyli podnosi ceny usług albo robi redukcję. Ale redukcji nie zrobi, bo nie będzie miał kto pracować i zarabiać na jego pensję.
I tak się to kręci w kółko. A ze nasza waluta się liczy około 1 do 4 (euro) lub 1 do 3 (USD) to zarobki porównuje się do tych na zachodzie ale nie porównuje się siły nabywczej pieniądza. A tam ta siła jest wyższa niż u nas. Czyli jak zarobię tam funta to sobie za niego kupię i bułeczki i mleczko na śniadanie, a tutaj za złotówkę jedynie bułeczki. Ale za funta (oczywiście po wymianie na złotówki) kupię u nas jeszcze dżemik do tego.
Taka to moja teoria jest na ten temat.
[ Dodano: 14-07-2010, 01:11 ] Areczek, Dolicz sobie koszty transportu, całą masę pośredników, obsługę etc.
kryniczanin -Usunięty- Gość
Wysłany: 14-07-2010, 01:37
Bądzmy szczerzy im gorsza ifrastruktura kolejowa czy drogowa w kraju tym lepiej dla rządzących. Akcyza i Vat się kłaniają.
Władza lokalna ma jednak w interesie dobry stan infrastruktury bo dobre drogi/kolej powoduje, że ludzie zamiast się przeprowadzać mogą zostać i dojeżdzać co powoduje, że płacą podatki kupują w lokalnych sklepach itd. Dlatego tu upatruje szanse.
kryniczanin,
Niepowiedziałbym. Załużmy przy dobrych drogach/kolei mieszkałbym w Kościerzynie pracowałbym w Gdynii trasę 70 km pokonywałbym raz dziennie czyli bym co dziennie spalał ropę na 140km ale skoro jadę 2 godziny to stwierdzam po co wole poszukać mieszkanie nawet na czarno w Gdyni albo chociaż w Rumii i zamiast 140 km pokonywać 10 rowerem i rząd nie zobaczy mojej akcyzy mało tego stwierdzę, że po co mam trzymać samochód skoro nie jest mi potrzebny więc co roku nie będę płacić OC, Przeglądu itd.
A przy okazji co byście powiedzieli na taki stan gdzie pensja minimalna wynosi niecałe 100 Euro a ceny produktów miejscowych (głównie żywność) są mniej więcej 10% niższe niż u nas ale za to eksportowanych jakieś 20% wyższe. Fakt jest ciepło więc nie trzeba tyle opału nie trzeba tak docieplać mieszkań itd. Ale z drugiej strony jazda z średnią prędkością 30km/h pomiędzy miastami oddalonymi od siebie 120km nie jest niczym dziwnym.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
yusek, Władza lokalna, choćby nie wiem jak bardzo chciała być przyjazna mieszkańcom, zazwyczaj - nie mówię, że zawsze - ma nad sobą partyjnych bonzów. A ci żyją jeszcze w epoce głębokiego socrealizmu i gospodarki planowanej centralnie.
Do tego dochodzą jakieś debilne polityczne ambicje, które blokują lub wręcz niszczą inwestycje (vide Lublin i jego tzw. strefa ekonomiczna[sic!]) Infrastruktura jest podstawowym czynnikiem dla inwestorów.
Ludzie są coraz bardziej mobilni i jeszcze bardziej leniwi i pazerni. Jak ktoś ma do pracy 5 km i jeździ samochodem stojąc pół godziny w korku, to nie pojedzie rowerem, bo się zmęczy. Do tergo jest upał, a w samochodzie ma klimę. Nie ważne, ze wtedy samochód spali mu 10l paliwa. Ważne, ze jest wygodnie. Niektórzy nawet twierdzą, że szybciej
Czyli jak ktoś będzie miał okazje zarobić 2 razy więcej w drugim końcu Polski, to mu nawet polna droga nie będzie przeszkadzała. Oczywiście do czasu. A wtedy nie pomoże nawet najgładszy asfalt w mieście.
Nie powiedziałbym sam mam kolegę, który mieszkał na Matarni pracował na Oliwię. Niby sąsiednia dzielnica ale trzeba przez Park przejechać trasa w dwie strony jakieś 8-10 km tylko rowerkiem przez park a samochodem przez słynną Słowackiego. I stwierdził, że taniej szybciej i lepiej będzie rowerem. Ale wracjąc do transportu podejrzewam, że jakby ludzie mieli świetnie zorganizowaną komunikcje tramwajowo-autobusową taką, że przejazd z dowolnego punktu miasta do dowolnego innego nie trwał by wiecej niż 2 razy to co samochodem i nie miałby więcej niż dwóch przesiadek a przy tym kosztował odpowiednio mało to wybrali by komunikcję miejską, bo można przy okazji sobie jeszcze kawkę wypić albo gazetkę poczytać.
A co do władz lokalnych jak jest dobry wójt to potrafi zrobić z gminy raj ale musi się bardzo starać i mieć za sobą radę.
Przy okazji ktoś mówił coś o bezrobociu, że jak zmniejszymy pracochłonność to zwiększymy bezrobocie? Nieprawda bo jeśli towar będzie tańszy to więcej go się kupi. A w przypadku transportu jeśli powiedzmy mam jechać 14 godzin do Zakopanego to pojadę może raz na 2 lata a jeśli miałbym jechać 7 godzin to bym pojechał ze 4 razy w roku przez co byłby by dłuższe składy/więcej pociągów co by spowodowało wiecej pracy dla serwisu sprzątającego/technicznego. A jeśli byłby do tego nowszy tabor to by pojechały osoby, które z pociagami mają mało wspólnego i nabijały by kasę przewoźnikowi, który tworząc nowe połączenia potrzebował by maszynistów/kierowników.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Dziś porównałam ceny warzyw i owoców po polskiej i niemieckiej stronie. Zgadnijcie gdzie jest taniej? W Niemczech! Na przykład taka fasolka szparagowa w Görlitz jest 2 razy tańsza niż w Zgorzelcu.
W Görlitz tańszy jest sprzęt elektroniczny, markowe ciuchy, chemia gospodarcza. W te rzeczy już od wielu lat zaopatruję się tylko w Niemczech. Na zakupy do Görlitz przyjeżdżają nawet ludzie z Wrocławia.
To przeczy prawom ekonomii. Przecież z powodu konkurencji, ceny po obu stronach granicy się wyrównują. Gdyby rzeczywiście w niemczech było cudownie taniej, to polscy sprzedawcy ze Zgorzelca zbankrutowaliby w przeciągu roku. A jednak Zgorzelec i okoliczne miasta jeszcze nie opustoszały.
Pozytywny przykład: pewien dyskont spożywczy w Suwałkach zanotował tak ogromne zyski, że ludzie w centrali przecierali oczy ze zdumienia. Pojechała tam kontrola, i co? Okazało się, że co weekend przyjeżdżają tam setki litwinów, bo u nas taniej .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum