Wysłany: 13-08-2008, 14:01 Jak wyglada kurs i praca pomocnika maszynisty?
Witajcie!
Przeczytałem wiele wątków odnośnie pracy za pomocnika na tym i na innych forach (trochę tego jest) i mam dylemat czy się w to pakować
Otóż mam możliwość wziąć udział w darmowym kursie na pomocnika maszynisty, a po pół rocznym kursie i zdanym egzaminie potencjalne jest zapewnione przyjęcie do pracy u prywaciarza.
W związku z tym mam pytanie do was jak wygląda taki kurs, na czym polega praca pomocnika i na jakie zarobki mogę liczyć podejmując się pracy za pomocnika maszynisty u prywaciarza?
Oczywiście miło by było jak by wyjaśnił mi to pomocnik bądź maszynista, ale będę wdzięczny za wszelkie odpowiedzi.
Napisz u jakiego prywaciarza. Prywaciarz prywaciarzowi nie równy. Aco robi pomocnik ? jak sama nazwa wskazuje pomaga maszyniscie w wykonywaniu czynnosci sluzbowych. A co do kursu to naucza ciebie budowy , "naprawy" oraz przedewszystkim przepisow o ruchu kolejowym i sygnalizacji na PKP.
Specjalnie pominąłem ten fakt, mam świadomość różnic, więc pytam tylko ogólnie na jakie zarobki można liczyć?
Chciałbym też zorientować się w samej specyfice pracy pomocnika maszynisty - od tak zwanej kuchni
Jak by ktoś był miły i opisał jak wygląda dzień pracy pomocnika łącznie z opisem tych poszczególnych czynności służbowych które zazwyczaj mają miejsce to będę wdzięczny.
ogolnie to bedzie 1000 - 2500 ? co robi to za duzo pisania (zalezy w jakiej trakcji), na pewno nie siedzi tylko w pracy bo za to nikt nieplaci. pomocnik ma pomagac , obserwowac i szkolic sie na przyszlego maszyniste. bo jak nim zostaniesz nikt ciebie nie bedzie szkolil. popatrz na film "człowiek na torze" a zobaczysz co robil pomocnik w latach 50
Proszę opisz chociaż najważniejsze rzeczy które robi pomocnik na obu trakcjach. Myślę że wielu chętnych nie będzie już pytało kiedy znajdzie się to w tym temacie.
Co robił pomocnik w latach 50 na parowozach to akurat wiem
mario, przeciez wyzej ci napisalem ze pomaga maszyniscie w obsłudze pociagu. co chcesz wiecej? mam ci pisac kazda czynnosc ktora wykonuje pomocnik? mam przepisywac instrukcje? Jesli nie boisz sie pracy oraz nie boisz pobrudzic sobie rączek to idz na ten kurs a jesli jest odwrotnie to szukaj innej roboty. U prywaciarza maszynista oraz pomocnik nie siedzi tylko za nastawnikiem tylko idzie w tory (ktos musi spisac wagony , zrobic probe , przygotowac dokumenty)a pogoda jest bardzo zmienna i nie raz musisz pracowac w deszczu, mrozie, sloncu - amen. Celowo nie chcesz napisac o jakiego prywaciarza ci chodzi czy masz kilka propozycji i nie wiesz co wybrac? W tym zawodzie pracuja ludzie ktorzy lubia to co robia a nie tylko dla szmalu. Jesli chcesz tylko wykonywac ten zawod dla pieniedzy to daj sobie spokoj.
przeciez wyzej ci napisalem ze pomaga maszyniscie w obsłudze pociagu. co chcesz wiecej? mam ci pisac kazda czynnosc ktora wykonuje pomocnik? mam przepisywac instrukcje?
Chciałem żebyś z grubsza opisał ale widzę że nie masz chęci - to może podasz mi gdzie mogę znaleźć tą instrukcję w necie? Albo jak sie nazywa to sam znajdę.
yello1 napisał/a:
Celowo nie chcesz napisac o jakiego prywaciarza ci chodzi czy masz kilka propozycji i nie wiesz co wybrac?
Nie, tylko jednego, przynajmniej na razie nie będę pisał który.
raczej jej nie znajdziesz bo nikomu nie chce sie jej umieszczac w internecie. Kolego jak wsiadasz do samochodu sluzbowego ktorym jezdzi kazdy pracownik to co robisz? wsiadasz i jedziesz ? czy obejrzysz go sobie pod wzgledem technicznym - czy ma paliwo, olej plyn chlodzacy? tak samo bedziesz robol na lokomotywie. to zgrubsza jak chciales twoje obowiazki. Widzisz ze nikt ci nie chce pisac bo zadajesz glupie pytanie. To jak bym zapytal sie co bede robil w np. w Mcdonalds . tak z grubsza? co ci odpowiedza ze bedziesz obslugiwal klientow lub przygotowywal kanapki a juz od sprzatania , rozladunku towaru jest ktos inny? Dawniej to pomocnik myl cala lokomotywe a nastepnie pastowal ja aby sie blyszczala to mam ci napisac? Widze iz nie masz checi do pracy tylko z daleka wydaje ci sie ze to fajnie prowadzic pociag to i ja sie za to wezme? Rozluz sobie w pokoju kolejkei pobaw sie troszke prawdziwa kolej to juz nie zabawa. Moge ci powiedziec ze 2 instrukcje musisz znac na pamiec szczegulnie o sygnalizacji na liniach PKP . Na kolei nie jezdzi sie jak sie chce tylko wedlug zasad okreslonych instrukcjami....... Amen dalej nie pytaj . Chcesz to idz na kurs nie chcesz to nie idz i przestan marudzic . Na koniec powiem tylko ze pomocnik w pracy pracuje a nie wozi tylko4 litery.........
raczej jej nie znajdziesz bo nikomu nie chce sie jej umieszczac w internecie. Kolego jak wsiadasz do samochodu sluzbowego ktorym jezdzi kazdy pracownik to co robisz? wsiadasz i jedziesz ? czy obejrzysz go sobie pod wzgledem technicznym - czy ma paliwo, olej plyn chlodzacy? tak samo bedziesz robol na lokomotywie. to zgrubsza jak chciales twoje obowiazki.
hmm pytam o instrukcję bo chciałbym wcześniej ją poczytać i jeśli się zdecyduję na kurs wcześniej zacząć ją przyswajać, co do pracy tak właśnie myślałem ale chciałem się upewnić.
yello1 napisał/a:
Widzisz ze nikt ci nie chce pisac bo zadajesz glupie pytanie. To jak bym zapytal sie co bede robil w np. w Mcdonalds . tak z grubsza? co ci odpowiedza ze bedziesz obslugiwal klientow lub przygotowywal kanapki a juz od sprzatania , rozladunku towaru jest ktos inny?
Słyszałem kiedyś taki cytat "nie ma głupich pytań - są tylko głupie odpowiedzi" Pytam bo o pracy pomocnika i maszynisty miałem mgliste pojęcie, kto pyta ten nie błądzi, więc daruj sobie te fochy, nie masz ochoty to nie pisz.
yello1 napisał/a:
Dawniej to pomocnik myl cala lokomotywe a nastepnie pastowal ja aby sie blyszczala to mam ci napisac? Widze iz nie masz checi do pracy tylko z daleka wydaje ci sie ze to fajnie prowadzic pociag to i ja sie za to wezme? Rozluz sobie w pokoju kolejkei pobaw sie troszke prawdziwa kolej to juz nie zabawa. Moge ci powiedziec ze 2 instrukcje musisz znac na pamiec szczegulnie o sygnalizacji na liniach PKP . Na kolei nie jezdzi sie jak sie chce tylko wedlug zasad okreslonych instrukcjami....... Amen dalej nie pytaj . Chcesz to idz na kurs nie chcesz to nie idz i przestan marudzic . Na koniec powiem tylko ze pomocnik w pracy pracuje a nie wozi tylko4 litery.
Doskonale wiem że to ciężka i odpowiedzialna praca, może nie tak ciężka jak dawniej na parowozach ale nadal odpowiedzialna. Mimo wszystko że z wielka łaską to dzięki za odpowiedź - trochę się dowiedziałem.
mario jesli chcesz sprobowac jak to jest na kolei to zapraszam do skansenu TOZK w Pyskowicach, zobaczysz jak sie naprawia lokomotywki, wagony a nawet drezynki
dowiesz sie co trzeba wykonac na maszynie przed jej uruchomieniem, bedziesz mogl tez ustawic droge podczas manewrow a nawet nauczysz sie klasc tor niema jak prawdziwa praktyka w skansenowym MD
_________________ TOZK nadal walczy!!!
POZDRAWIAM KOLEJOWO Z OPOLA!
*ARTUR*
Co obecnie robi pomocnik np. w trakcji elektrycznej to ja nie bardzo wiem - poza tym mało ich, już chyba więcej na trakcji spalinowej.
Za to napiszę Ci co robił w latach 80-tych.
1) Najpierw prawie rok szkolił się jako pracownik warsztatu - na warsztacie. Mył acetonem silniki trakcyjne (komutatory) od dołu - z kanału i od góry - z maszynowni, wąchając pół dnia ten smród, rozłączał i załączał grube kable zasilające silniki w ET 21 (kto wie o czym mówię, ten wie jaki to miód); czyścił również te silniki jakby od zewnątrz z oleju oraz innego syfu, bo na sputnikach nieplanowych był taki syf, że strach; wymieniał nadpalone szczotkotrzymacze i - bardzo często - szczotki w tych szczotkotrzymaczach (kto wie o czym pisze - ten wie - chodzi głównie o ET 21).
2) Generalnie po kilku dniach miał "strój" roboczy przesiąknięty olejem, smarem oraz syfem z przestrzeni nadsilnikowej pod podwoziem (do 5 cm szlamu i błota). "Strój" roboczy przysługiwał co 3 miechy, a powinien w takiej sytuacji co tydzień - maks. Matka w domu (dojazd z Opola do Wrocławia) majtek nie mogła doprać - tak były zasyfione olejem i syfem.
3) Co jeszcze? Znosił dzielnie komunistyczne (związkowo - partyjne) układy panujące na szopie. Ogólnie w dupie je miał i gremialnie olewał, ku osłupieniu niektórych.
4) Ale kandydat na pomocnika bardzo chciał być pomocnikiem, a nawet maszynistą, wiec wytrwał - potem był kurs pomocnika czyli młodszego maszynisty (opóźniony prawie o pół roku).
Co robił już jako pomocnik? Faaajne rzeczy
1) Mycie szyb z nalepionych podczas długich tras much, komarów, pszczół i ćmów. Szczególnie w nocy i w lecie było tego jak nasrał - czasem trza było skrobać robactwo, bo złazić nie chciało i sama chemia w płynie nie dawała rady. Potem trza było kilka razy myć ręce - najlepiej ropą. Ropa ma przyjemniejszy "zapach", niż robacze ścierwo z szyby i ścierek.
2) Sprzątanie kabiny maszynisty plus maszynowni, aby nie było tam syfu, bo loki (EU 07) były planowe i przedzielone ściśle do 3 drużyn. Od kaprysu mecha zależało ile ta robota trwała.
3) Po niemal każdym przejeździe (np. nocnym do Warszawy, Szczecina czy - często - Lublina) obowiazkowe czyszczenie ROPĄ całego podwozia - 40 min do 1 h tarcia podwozia śmierdzącymi ropą szmatami - można się było przyzwyczaić i dojść do wprawy - generalnie im szybciej skończyło się robotę na błysk, tym szybciej szło się spać do noclegowni. Na początku szarapałem się z tym od 1,5 h do nawet 2 h, jeśli podwozie było na maksa zasyfione. To se na vrati - teraz tego już nie ma...
4) To samo, tylko z drabinką i całym 16 - metrowym pudłem (4 metry wysokości), czyli ropowanko/ pastowanko na błysk. Najbardziej "przyjemne" było to, kiedy po 10 godzinach jazdy nocą człowiek miał dość i chciał paść na łóżko. Ale czasem było fajnie.
5) No i najlepsze - partyjni i zwiazkowi jeździli w tzw. stałym planie, czyli mieli stałego maszynistę z którym dobrze się im jeździło, bo się znali, rozumieli itp. Niepartyjni i niezwiązkowi byli rzucani do przeróżnych mechów, np, tych którzy musieli mieć pomocnika, bo lekarz nakazał (mechy nerwusy i psychole - to najczęściej). Jazda z takimi osobnikami oraz "obcowanie" z nimi, to były doprawdy hity, które kiedyś być może opiszę
No... jeśli zaspokoiłeś swoją ciekawość, to możesz startować...
Na pocieszenie. Czasem jeździło się planowo z fajnymi gostkami. Fajnymi, to nie znaczy niewymagającymi - wprost przeciwnie - przykładem był ś.p. mechanik Stencel (lubiłem go, choć niektórzy bali sie jak ognia). Ale jeśli z kims spędzasz dwie pod rząd noce plus spisz w noclegowni w jednym pokoju, to naprawdę chcesz nieco psychicznego spokoju, a nie psychicznej wyżynki. U nich sporo jeździło się za kołem. Wiem, że nieoficjalnie, ale jak masz dryg do jazdy to mech to zobaczy i wykorzysta - on też chce sobie odpocząć. Takich którzy umieli jeździć, wpuszczali mechowie nawet nie znając cię - popatrzył tylko chwile czy sobie radzisz i poszedł spać, bo był po imieninach (czyli np. na kacu).
I wtedy dopiero się fajnie prowadziło, bo nikt ci nie patrzył na łapy oraz ile "dajesz po zwojach" na rozruchu. Albo ile nadrabiasz opóźnienia (finansowo opłacało się... zwiększać opóźnienie, a nie nadrabiać - z tym były cyrki!)
Ech, długo pisać, bo są też i bardzo miłe wspomnienia (o bardzo klawych kolejarzach). Ogólnie - mimo wszystko - warto było.
...Wcześniej za maszynistą parowozu nosił teczkę i przecierał poręcze zanim ten wsiadł do kabiny. Co generacja i technika inne zwyczaje. Generalnie łagodnieją. Gdzieś roboty trzeba się nauczyć i szacunku do samego siebie.
Do związków należeli wszyscy. Taki był zwyczaj, bo związek zawodowy wpisany był na obiegówce dla nowego pracownika i na obiegówce dla tego odchodzącego. Związek zajmował się sprawami socjalnymi. Rozdzielał wczasy, mieszkania, organizował kartofle i jabłka na zimę. Bronić nikogo nie musiał, bo był to przecież ustrój "sprawiedliwości społecznej", choć jak wszystkie ustroje miał swoje "wypaczenia". Nazwany "komuną", a przyjęła się ona powszechnie dzięki tym, którzy dla odróżnienia numerują dzisiaj Rzeczpospolitą, żeby na trwałe zapisać się w historii, po prostu zdobyć władzę. Sprawy sporne pracownika z pracodawcą załatwiała znana ze swej skuteczności partia. Tam chodzono na skargę. Mimo to, do partii (PZPR) należało może 10 - 15% pracowników, choć sekretarze "zachęcali" kierowników zakładów pracy do większego "upartyjnienia". I wcale nie oznaczało to, że partyjni mieli lepsze lokomotywy, lepsze pociągi. Może stronami było jak dzisiaj?
No i jeszcze jedna ważna uwaga. Wtedy każdy pracować musiał. Inaczej nazwany został "pasożytem społecznym". Od tego blisko już było do "niebieskiego ptaka" - coś w rodzaju złodzieja, oszusta, prostytutki (też były).
Uogólniasz fury... W żadnych związkach nie byłem, choć mnie mamiono mówiąc: "A kto Pana będzie bronił w razie czego?" Raz mnie - mówiąc wprost - szantażowali tym związkiem i partią, podsuwając pod nos papiery (bo się spóźniłem do służby, 3 dni będąc w Poznaniu).
Więc jeszcze raz... NIE byłem w związkach, a opinia komuchów o "niebieskim ptaku" doprawdy mi wisiała. Albo się jest wolnym człowiekiem i w zgodzie z tym się żyje/ postępuje - albo jest się niewolnikiem (ustroju, systemu, wartości, indoktrynacji itp.)
Co do rozdziału na "lepszych" pomocników (partyjnych, ze znajomościami itp.) i "gorszych" (bezpartyjnych, bez związkowych, w dodatku czasem jawnie "pyskujących" na idiotyzmy) to wiem, co piszę, bo piszę o konkretnym miejscu czyli wrocławskiej szopie w latach 83 - 86. Proszę, nie uogólniaj, próbując "coś" tłumaczyć (system, ustrój, ludzi).
Pozdrawiam
Robert Wyszyński
PS. Jeden z naczelników szopy (wszyscy z teczki partyjnej) pytał się po cichu mechaników - rozważając wymiar kary dla mecha który opóźnił pociąg - czy spalinówka może jechać bez chłodzenia wodą, czyli bez wody... Wyśmiano głupka i odesłano do książek o budowie SP 45. Wtedy np. na trasie Wrocław - Kłodzko - Międzylesie tylko spalinowe jeździły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum