Rekordowe opady śniegu wymusiły odwołanie 800 połączeń. Dziesiątki pociągów utkwiły na trasie. Sytuację ratowało „pospolite ruszenie” rolników i wojska. Tak wyglądał 1 stycznia na kolei trzydzieści lat temu.
Jeszcze 30 grudnia 1978 r. temperatura wynosiła w Warszawie +7 stopni Celsjusza i nic nie zapowiadało kłopotów. W sylwestra zaczął sypać gęsty śnieg, wiać silny wiatr od wschodu. Na wielometrowe zaspy długo czekać nie trzeba było. W stolicy nocami temperatura spadała do nawet –25 stopni Celsjusza. Śnieg, zawieje i mróz, które przyszły do Polski w sylwestrowy poranek, a trzymały mocno przez prawie 3 miesiące zostały okrzyknięte „zimą stulecia”.
Media rozpisują się o chaosie na kolei, a w Poznaniu najlepiej przemieszczać się samochodem. Nie radzę piechotą - chodników nie ma kto odśnieżać, przynajmniej na moim osiedlu. Oblodzenie sieci trakcyjnej gdzieś tam na skrajach świętokrzyskiego, śląskiego i małopolskiego kolej zatrzymało, co z konieczności poczuli mieszkańcy dalszych województw, a już dziennikarzyny trąbią jeden za drugim, że brak informacji. No, bo jaka ta informacja może być, skoro nawet ci, co sieć jadą z lodu uwolnić, nie wiedzą kiedy dojadą i kiedy to zrobią. Ale jest temat na pierwszą stronę, skoro nie ma nic ważniejszego, skoro nic nie można wymyślić, żadnej afery, a nawet pyskówki. Celiński jest do d..., Szafrański jeszcze gorszy, a w ogóle winni są ci, którzy 10 lat temu kolej podzielili na spółki. Reszta kolejarzy jest wporzo..., bo to ony są winni. Bierzmy przykład z posła Piechocińskiego walczącego koło swej chałupy ze śniegiem i lodem:
Od rana i ja walczę ze śniegiem a w przerwach pomiędzy odgarnięciem podjazdy do garażu i dojazdu do mojej ulicy czytam ....uwaga tez o sporym sniegu i mrozie rewelacyjna książkę Rodrica Braithwaitea MOSKWA 1941.Szczerze polecam nie tylko fanom książki militarnej czy historycznej.kibicom piłki nożnej polecam zaś superstrzał Polaka w angielskiej lidze .....
e tam wy macie problemy w Gdańsku to nawet w lipcu tramwaje jadące z Centrum do Jelitkowa przez Dolny Wrzeszcz (czyli np. 2) musi przebrnąć przez Zaspy. My to mamy zimę stulecia non stop.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Wiceprezes PKP S.A. Jacek Prześluga na swoim blogu pisze o chaosie medialnym wokół chaosu zimowego na kolei:
Informacyjna klęska żywiołowa
Kiedy im się chce i widzą w tym jakiś cel, mogą i potrafią wszystko. Użyją ukrytej kamery, wsiądą do błękitnego śmigłowca, wcielą się w obcą postać, uruchomią regionalnych korespondentów – mogą i potrafią robić naprawdę świetne programy informacyjne. Doceniam i szanuję ich pracę: włączam TVN24 tuż po przyjściu z pracy do domu i nie wyłączam aż do głębokiej nocy. Oni są obok, mówią, pokazują, a ja sobie przy biurku siedzę, piszę i podglądam. I tak trwamy razem.
Dziś jest niedziela, na dworze klęska żywiołowa (wiem, bo poseł Piechociński poświęcił cały blogowy wpis swej bohaterskiej walce z odśnieżaniem wjazdu do garażu), na kolejach naprawdę ciężkie chwile. TVN24 co pół godziny, co godzinę pokazuje niemal ten sam obrazek: dziennikarka na obojętnym, coraz bardziej wieczorowym tle, w przebitkach od południa te same ujęcia – ośnieżony tył pociągu, elektroniczne tablice informacyjne z wielkościami opóźnienia pociągów, stacja Kozłów, grupa podróżnych. Dla urozmaicenia – głos rzecznika PKP Intercity z podłożoną fotografią z twarzą… rzecznika konkurencyjnej spółki. Drobiazg, pomyłka.
Nic więcej. Zatroskany głos prowadzącego pyta reporterkę o dramat na torach, ta odpowiada, że dziś żaden pociąg z Krakowa do Warszawy nie odjechał, a do Krakowa przyjechał tylko jeden. W kontrze – wypowiedź rzecznika PKP Intercity, twierdzącego, że pociągi do Warszawy jednak odjechały. Komu wierzyć?
Dzwonię do dyrektora zakładu Intercity w Krakowie, on powinien być najlepiej zorientowany – jak jest? – pytam – jeździcie czy nie jeździcie? Jeździmy, słyszę, wyjeżdżamy z opóźnieniami, bo trakcja zerwana, trzeba elektryczne pociągi przestawiać spalinowymi lokomotywami, ale jeździmy. I podaje mi dokładną informację – który pociąg o jakiej godzinie wyjechał z Krakowa, precyzyjnie, co do minuty. Ze spóźnieniami, ale jednak jeżdżą, mam to prosto ze źródeł, bez reporterskiego wysiłku. Opisuję dyrektorowi telewizyjny news: jest zły, od dwóch dób na nogach, nie rozumie, że można tak kręcić.
Przekaz w TVN24 płynie dziś taki: tu klęska żywiołowa, a tam stojąca bezradnie kolej. Tu znękani pasażerowie, a w kontrze nieporadni kolejarze. Tu czterysta minut spóźnienia, a tam rzecznik, który mija się z prawdą lub nie wie co mówi. Obiektywizmu dziennikarzy nie chcę komentować – wolę skomentować warsztat, sposób podejścia do tematu.
Ta klęska to żyła złota dla stacji informacyjnej takiej jak TVN24. Co można było zrobić? Wsiąść z pasażerami do pociągu, zaryzykować jazdę w stronę Warszawy lub w jakimkolwiek innym kierunku. I wczuć się w ich sytuację. Zmarznąć z nimi na kość. Sprawdzić z ukrytą kamerą czy podają herbatę. Zrobić dobre ujęcia z pędzącej przez śniegi lokomotywy. Pojechać na stację postojową, gdzie pociągi przygotowuje się do drogi. Żeby nie było za daleko: na Olszynce Grochowskiej w Warszawie, skąd można pokazać telewidzom jak kolejarze skuwają tony lodu spod każdego pociągu – sam pewnie wzruszyłbym na tę pracę ramionami, gdybym sam nie zobaczył ile kosztuje wysiłku i jak jest ciężka; dodatkowo – arcyciekawe telewizyjne ujęcia. Można użyć „Błękitnego”, o ile warunki pozwolą, i sprawdzić jak wygląda sytuacja na Centralnej Magistrali Kolejowej. Można usiąść do spokojnej rozmowy z kierownikiem pociągu – i zapytać jak reagują pasażerowie, gdy on, po ludzku, nie wie jak długo będzie stał w szczerym polu, bo nikt mu takiej informacji przekazać nie może, nie od razu. Można przejechać się pociągiem naprawczym sieci trakcyjnej i zrobić świetne zdjęcia z platformy – pokazując, że świat kolejowy nie śpi, że coś robi. I można pokazać jeszcze kilkadziesiąt innych kadrów, żeby dochować zasadzie dziennikarskiego obiektywizmu i dać widzom pełny przekaz – oto jak wygląda męska walka z żywiołem.
Dopiero z takim obrazem można zestawić wszelką naszą niemoc, nerwy podróżnych, opóźnienia, siłę żywiołu.
Nie bronię przewoźników ani zarządcy infrastruktury, bo oni potrafią obronić się sami. Mam świadomość, że nie jesteśmy dobrze przygotowani do sytuacji kryzysowych, że nasz system informacji w takich momentach nie jest wydolny, że trzeba brać przykład choćby z Telekomunikacji Polskiej, która pod tym względem zrobiła duży krok do przodu – wszystko to ciągle czeka naprawy. Ale trudno mi zrozumieć łatwość, z jaką dziennikarze informacyjni poddają się tezie, że wszystko i zawsze jest winą złej kolei, że w każdym przypadku można nam dorobić gębę kretyna, nieudacznika lub nieroba. Czasami mi się wydaje, że w budowaniu najwyższych poziomów profesjonalizmu obie strony – i kolej, i opisujący ją dziennikarze – ciągle mają sporo do zrobienia.
A przy okazji co się dzieje z tymi parowozami, które są odstawione w rezerwie strategiczne i utrzymywane by w razie czego w sezonie zimowym w 12 godzin można je ponownie uruchomić?
A przy okazji jest po to się organizuje zimę by były utrudnienia (nie pamiętam z czego to cytat, ale kiedyś taka kwestia padła).
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Tyle, że telekomunikacja zrobiła krok do przodu bo można było wszystko i wszystkich wziąć za mordę w jednym decyzyjnym miejscu. Później konkurencja w postaci GSM'ów (czyli zewnętrznego kapitału który można było inwestować bez zbytniego wikłania się w układy dotyczące korzystania z istniejącej infastruktury) wymusiła powstanie normalnego regulatora i interes się kręci.
Jacek Prześluga na swym blogu, bo w mediach relacji z wczorajszego spotkania sztabu kryzysowego z dziennikarzami nie widać:
Chyba nie mam dość siły na polemikę:wstałem o 4.55, właśnie wróciłem do domu i lekko nie żyję, ale spróbuję pokrótce objaśnić. Nic nas nie tłumaczy. Żadna zima. Nie tłumaczyłem więc problemów dwudziestoletnimi zapóźnieniami, mówiłem o zbiegu trudnych okoliczności - mżawka, która non stop opada i zamarza, śnieg, który sypie jak wariat, jakieś zwalone drzewa, awaria lokomotyw, nerwy ludzi - i do tego trwałe niedoinwestowanie.
Brakuje lokomotyw rezerwowych, sprawnych wagonów, systemu informatycznego. Brakuje podgrzewanych zwrotnic, ludzi, nowoczesnych pociągów sieciowych, które pozwalają dokonywać szybkich i sprawnych napraw sieci. Jak wszystko jest w normie, na liniach zdarza się kilka takich zdarzeń dziennie - i kolej, każda kolej, opanowuje je z łatwością. Ale tu było trzysta zdarzeń w dwa dni, a jedno kubek w kubek podobne do drugiego - ekstremalne. Niby pracuje 7 tysięcy ludzi, kilkadziesiąt lokomotyw przeciera szlaki, są 23 pociągi sieciowe, ale...
Kolejarze zrywają lód - ręcznie - z 17 kilometrów sieci, kończą, a w miejscu w którym zaczęli znów jest pełne oblodzenie... Jadą, zaczynają od nowa, kończą kilka kilometrów (robią kilometr na godzinę) i... na ich lokomotywę wali się drzewo przygniecione śniegiem. Pani tego nie wie, pasażer nie wie, ale oni wiedzą i są bezradni. A dookoła słychać, że to nieudacznicy, nieroby, idioci.
Pekaesy mówią - nie jedziemy i kropka. Piloci to samo. A my nie zamknęliśmy sieci, Intercity wyłączyło tylko 4 pociągi wczoraj i 3 dziś. Mało, jeden procent wszystkich. W innych regionach Polski, tam gdzie jest śnieg - jest źle, ale nie jest najgorzej. Jeżdżą. Ja mam do nich szacunek, bo wiem, ile to kosztuje wysiłku - nawet wtedy, kiedy ma się przeciwko sobie wszystkie media, warto o tym pamiętać.
Ale ma Pani rację - powinniśmy dać radę takiej zimie. Powinniśmy lepiej informować, być bliżej ludzi, rozumieć ich, mieć w sobie dużo empatii. Chcę zrobić wszystko, żeby tak było, ale... jutro. Teraz padam, bo jutro o siódmej rano zbiórka na Centralnym - przegląd wszystkich wydarzeń z doby, decyzje, ustalenia itp. Podobno to PR, ten nasz sztab kryzysowy. Ale on pozwala przesuwać wielkie grupy ludzi i sprzętu w odpowiednie miejsca. I nadzoruje to wszystko, co teraz właśnie dzieje się na sieci.
Ufff. Przepraszam - za własne i niewłasne winy. O wszystkim tym mówiłem dziś ponad 20 minut podczas konferencji prasowej, a po mnie - koledzy kolejarze (prawdziwi, bo ja jestem taki pięciominutowy). Ale w mediach przebija się jedno-dwa zdania.
I tu całkowicie zgadzam się z panem Jackiem, samolot nie wystratuje, bo złe warunki - zwyczajnie się wyświetla że lot odwołany. PKS się zepsuł, to nic odwołamy i zwyczajnie pasażerów wyprosimy i niech sobie radzą. I nikt dymu nie kręci. A kolej jedzie! Tak temu ufamy, że gdy zaczynają się schody to gwałtownie wpadamy w złość na PKP.
Jednak patrząc na to głębiej i od wewnątrz... Nie mogę nie zauważyć, że problem jest w samym PKP. Czasem wynika to z niechęci, często z głupoty, innym razem z lat niedoinwestowania.
Pociag wyjeżdża ze stacji poczatkowej z hasłem naklejonym na drzwi przedziału "Ogrzewania brak".
Na stacji postojowej, na kilkadziesiąt minut przed odjazdem, przy nie załączonym ogrzewaniu, panie z KZU myją na mokro przedsionki i korytarze, które przy mrozie na zewnątrz zamieniają się w lodowisko.
Ekspres InterCity wyjeżdża z Grochowa z wysztkimi niesprawnymi toaletami.
W pociągu stojącym w szczerym polu bez ogrzewania, bo prądu w trakcji brak, kierownik pociagu nie jest w stanie uzyskać informacji o przybliżonym czasie postoju.
Pociąg stojący w lesie, bo spadło na niego drzewo, a w ekipie pracowników sieciowych, których najbliższa siedziba znajduje się 200 km od miejsca zdarzenia, nocny dyżur ma tylko jeden człowiek.
Rozjady które powinny każdego dnia do 9 rano być przeglądane, ale jeden pracownik ma kilkanaście stacji do obsługi.
Wagony, w przeważającej większości to złom który powinien być już dawno pociąty, a jeździ.
To jest właściwie mieszanka, która powoduje że każda zima dla PKP jest zimą stulecia. Nie sam śnieg, nie sam mróz i nie mżawka jest złowroga i nie one same powodują utrudnienia. Głównym sprawcą śa lata zaniedbań i pozorne oszczędności, brak wypracowanych procedur na styuację inne jak optymalne warunki.
_________________ " Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś."
E. Murphy
Jedno małe ale. To na prawdę można było przewidzieć. Wystarczyło śledzić prognozy pogody. 24 h przed można było z bardzo wysokim prawdopodobieństwem wiedzieć co się bedzię działo.
Oczywiście, że można było przewidzieć. Tylko po co? Lepiej, łatwiej, przyjemniej myśleć o wiośnie...
Dobra spadam do pracy, mam nadzieję, że jeszcze dziś wrócę... bo jadę w tamtą mańkę.
_________________ " Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś."
E. Murphy
Wiceprezes PKP S.A. Jacek Prześluga na swoim blogu pisze o chaosie medialnym wokół chaosu zimowego na kolei:
Informacyjna klęska żywiołowa
[...]
Dzwonię do dyrektora zakładu Intercity w Krakowie, on powinien być najlepiej zorientowany – jak jest? – pytam – jeździcie czy nie jeździcie? Jeździmy, słyszę, wyjeżdżamy z opóźnieniami, bo trakcja zerwana[...]
Jak mają dziennikarze poprawnie pisać, skoro Prześluga nawet nie potrafi napisać "SIEĆ TRAKCYJNA". Jak się koń zerwie z powozu, to wtedy jest zerwana trakcja, albo lokomotywa urwie od pociągu, ale same druty niczego nie napędzają. Nawet jeśli to cytat (nie ma cudzysłowu, więc może nie być cytatem), to można nap[isać poprawnie, nie?
Wkurza mnie od wielu lat to niechlujstwo językowe, w wykonaniu przede wszystkim dziennikarzy (TVN24 góruje pod tym względem), chociaż ostatnio w TVP Info (sic!) powiedziano "pociągi doznają opóźnień z powodu zerwanej sieci trakcyjnej". Jest jaskółka!
A wracając do pana JP (nie mylić z JP II, chociaż mam wrażenie, że JP czasem ma się za JP II polskiej kolei), pan Prześluga kończył chyba jakie dziennikarstwo, jeśli mnie pamięć nie myli, więc cośtam mniej lub bardziej zgrabnie skleci, ale... co z tego? Takie ładne gadanie dla gadania. Chyba nie tego się przede wszystkim wymaga od prostego Członka Zarządu PKP SA?
_________________ Uwaga, na tym forum ostrzeżenie dostaje się również za zaprzeczanie kłamstwu.
historia uczy jednego - nigdy nikogo niczego nie nauczyła
Z wpadkami kiedyś pewien magistrant wziął wpadki dziennikarzy z miesiąca do napisana pracy magisterskiej jak to zobaczył jego promotor dał mu inny temat i powiedział, że z tego może być obszerna praca doktorska.
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Wątek rozpoczęty niemal rok temu, a zima stulecia jakby wróciła... Z tego co wiem, to wiele pociągów zmierzających do Wawy ma ogromne opóźnienia, a do tego ludzie nie mają gdzie na te pociągi czekać, bo przecież dworzec jest remontowany
Mnie rok temu spotkała taka przygoda oczekiwania na mrozie w pociągu jadącym do Katowic, gdzie miała być przesiadka do Warszawy. Chyba z godzinę czekaliśmy, aż niesprawny pociąg zostanie doholowany do kolejnej stacji, a w międzyczasie zwiał pociąg przesiadkowy, grr, z trudem udało się wsiąść w inny pociąg, kilka godzin później - z trudem, bo oczywiście oba pociągi obsługiwane były przez inne spółki
Czy ktoś w tym roku miewa też takie przygody?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum