Wysłany: 30-05-2011, 12:18 Graffiti na Dworcu Centralnym
Grafitti na Dworcu Centralnym. Czytelnicy: To skandal!
W weekend na jednej ze ścian przy peronie nr 4 na Dworcu Centralnym pojawiło się graffiti. To nowy pomysł PKP na upiększenie remontowanego dworca. Budzi on jednak spore kontrowersje - otrzymaliśmy już kilkanaście listów od czytelników. Przeważają opinie krytyczne.
Dworzec Centralny przechodzi gruntowną modernizację. PKP zapowiada, że perony będą gotowe do końca roku. Dotąd wydawało się, że zostaną tylko oczyszczone. Kolejarze poszli jednak o krok dalej. Na charakterystycznej bocznej ścianie peronu nr 4 od wczoraj powstaje... grafitti. Według PKP ma to być galeria sztuki i street artu. Taki sposób urządzenia przestrzeni publicznej zyskał ostatnio sporą popularność. Podobna galeria jest już na stacji metra Marymont. Czy jednak dekorowanie w ten sposób dworca to dobry pomysł? Nasi czytelnicy nie szczędzą krytyki dla autorów i pomysłodawców nowych malunków.
Pierwszy napisał do nas Grzegorz Zieliński, alarmując o sytuacji na dworcu i przysyłając zdjęcia. "Jak powszechnie wiadomo nasz warszawski Dworzec Centralny powoli odzyskuje swój blask. PKP wydało prawie 50 mln na remont instalacji, przejść podziemnych, odczyszczenie elewacji, peronów. Wszystko dotychczas wyglądało zaskakująco dobrze jak na prowizoryczny remont. Jednak do czasu.
Od wczoraj na świeżo remontowanym peronie 4 na ścianie bocznej zaczął się pojawiać... streetart. PKP widocznie zaprosiły młodych "artystów" do tego typu inicjatywy. Niestety poziom tego streetartu nie odbiega od poziomu bohomazów na blokowiskach i kompletnie nie pasuje do charakteru architektury peronów. Uważam za skandal oszpecenie tego typu "sztuką" świeżo remontowanego dworca. Chciałbym dowiedzieć się jakie motywy kierowały władzami PKP. Bo moim skromnym zdaniem ktoś musi mieć siano w głowie, aby zgodzić się, albo nawet wymyślić tak kuriozalny pomysł. Już reklamy lepiej by wyglądały... i przynajmniej zarządca zarobiłby na nich na sprzątanie. Sugerowałbym jednak pewną autorefleksje osoby za to odpowiedzialnej i zamalowanie tego póki jeszcze można" - napisał do nas.
Zobacz jak wygląda graffitti na Dworcu Centralnym:
Krytycznie opinie nie są odosobnione. Marcin Janeczko pisze: "Witam, piszę w sprawie okropnego pseudo graffiti które pojawiło się w ten weekend na ścianie przy peronie 4 (tor 8) na Dworcu Centralnym. Wygląda to tragicznie, szczególnie biorąc pod uwagę nie najgorsze dotychczasowe skutki remontu. Nikt nic nie powiedział, nikt nie poinformował o tym opinii publicznej ani pasażerów, nie było to uwzględnione w żadnym planie remontu. Chciałbym żeby państwo zwrócili na to uwagę i zgłosili się do PKP po wyjaśnienie oraz nagłośniły sprawę, bo graffiti na reprezentacyjnym dworcu w stolicy kraju to SKANDAL i niszczenie tego budynku"
Internautów irytuje nie tyle fakt pojawienia się malunków, ale ich jakość. Jak pisze Łukasz:
"W kwestii graffiti na Dworcu nie chodzi o to, że ono się tam pojawiło ale o to, ze jest na żenująco niskim poziomie. Dobrej jakości mural to nie to samo co te bezładne wrzuty, które tworzą chaos i w chwili tworzenia wyglądają jakby tam pojawiły się nielegalnie. Biorąc pod uwagę, że PKP na wielu dworcach walczy z takimi bezładnymi bazgrołami, jest naprawdę skandalicznym pozwolenie na tego typu prace na Dworcu Centralnym." Podobne zdanie ma Adam: "Przy grafitti, tak jak w innych dziedzinach sztuki, spotykamy się z różnym poziomem artystycznym. Tutaj sugerowałbym zmianę wykonawców, albowiem nie przyłożyli się do tego dzieła"
Są jednak i głosy poparcia dla nowego wyglądu ścian na dworcu:
"Widziałam dziś rano, ze coś się maluje na kolorowo i poszłam to zobaczyć z bliska. Moim zdaniem to fajnie, ze nasz centralny robi się kolorowy. Szczególnie na peronach. Poza tym niech Ci malkontenci wczytają się w teksty, które tam się pojawiły. Mądre, przemyślane. A sztuka? Czy to grafitti, czy street art? Nie znam się. Mnie się podoba." - pisze internautka.
Trwaja ostatnie przygotowania do otwarcia galerii The Open oraz projektu „The Writers” na Dworcu Centralnym w Warszawie. Twórcom projektu przyświeca szlachetna idea promowania sztuki oraz zmiany oblicza polskich dworców kolejowych poprzez urozmaicenie ich estetyki. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem galerii, projekt spotyka się zarówno z poważną krytyką, jak i z akceptacją i zadowoleniem pasażerów.
Ściana przy peronie 4 na Dworcu Centralnym w Warszawie ma być galerią sztuki. W pierwotnym zamyśle dworzec miał zostać tylko wyczyszczony, a o pomyśle malowania ściany w stylu street artu nie mówiło się w ogóle. Jest to jednak popularna forma zagospodarowywania przestrzeni. Tego typu galeria funkcjonuje już m. in. na stacji metra Marymont. Media coraz częściej donoszą o niezadowoleniu pasażerów z malunków, które już pojawiły się na ścianie. Dyskusje na temat pomysłu kolejarzy na zagospodarowanie pustej ściany wciąż są bardzo żywe. Protest złożyli nawet projektanci rewitalizacji budynku dworca z Towarzystwa Projektowego. Według przedstawicieli Towarzystwa nie chodzi o przeznaczenie ściany dworca na galerię, ale o to, co ta galeria będzie prezentować, a street art. nie jest sztuką kierowaną do każdego odbiorcy.
Ściana pomalowana została według koncepcji polskich i ukraińskich artystów, a pieczę nad pracami sprawuje fundacja Vlepvnet. Graffiti prezentuje graficzną wizualizację jednego cytatu z polskiej i światowej literatury. Fragmenty prozy wybrane zostały przez Jakuba Żulczyka, jednego z przedstawicieli młodego pokolenia literatów. Graffiti nawiązuje do tekstów i. in. Sławomira Mrożka, Josepha Hellera, Raymonda Chandlera, Tadeusza Konwickiego, Josepha Conrada.
W rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” Tomasz Plata z galerii BWA Warszawa, która szczególnie troszczy się o sztukę minionej epoki, powiedział: - To, co się pojawiło, nie przystaje do konwencji miejsca i nie pasuje do architektury, w jakiej dworzec został wybudowany. Absolutnie nie mamy przy tym żadnych zastrzeżeń do działalności Fundacji Vlepvnet. Z perspektywy dobrze prowadzonej rewitalizacji Dworca Centralnego, cała konwencja przywrócenia jego dawnego wyglądu została naruszona. – zaznaczył przedstawiciel Galerii BWA. – Podziemia dworca to świetne miejsce na galerię, jednak szkoda, że władze PKP SA nie rozpisały konkursu na zaplanowanie właściwej dla tego galerii. Kolejarze tak naprawdę działali z zaskoczenia – dodał Tomasz Plata.
Mateusz Ściechowski z Fundacji Vlepvnet powiedział „Rynkowi Kolejowemu”, że jak najbardziej rozumie stanowisko osób broniących architektury modernistycznej: - Zgadzamy się z podejściem reprezentowanym przez środowisko osób przywiązujących wagę do tradycji modernizmu i socrealizmu, ale niektóre elementy miasta mogą się aktualizować, właśnie poprzez tego rodzaju sztukę. Takiej aktualizacji mogą dokonać właśnie artyści. Dworzec jest czysty i to było założenie rewitalizacji. Zawsze jakaś grupa artystów musi iść wbrew opinii i pokazywać nowe kierunki, ponieważ na miasto powinny mieć wpływ różne środowiska. – zaznaczył Ściechowski. Przedstawiciel fundacji w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” zaznaczył, że będąc na dworcu sam pytał niektórych pasażerów o zdanie i nie spotkał się z negatywnymi zdaniami.
Jacek Prześluga w felietonie dla "Rynku Kolejoego" napisał m. in.: - Paradoksalnie uważam, iż dobrze się stało, że na Centralnym zachowaliśmy w dziewictwie drugą ścianę, na peronie pierwszym. Będziemy mieli możliwość długoterminowego oglądania reakcji podróżnych na oba światy. Pierwszy ze światów, świat peronu 1, to przestrzeń modernistycznej ascezy, zdehumanizowanego zimna, świętych kamyczków na ścianach, które za rok-dwa pokryje patyna czasu. Peron pierwszy niechaj ma imię prof. Porębskiego – będzie świątynią postawioną w hołdzie ideom lat siedemdziesiątych. Miejscem kontemplacji, spokoju, stateczności. Tam przewiduję raczej występy baletów, chórów anielskich albo Festiwal Piosenki Żołnierskiej niż murale i happeningi. Będzie tak, jak chciał wielki Arseniusz i kontynuatorzy jego dzieła.
źródło: Rynek Kolejowy
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
- Peron 4 niech z stanie się światem koloru, świadectwem zmian, artystycznej chuliganerii, braku pokory. Zawsze można odwrócić się od niego tyłkiem i spojrzeć w stronę spokoju peronu 1. I odwrotnie!. - pisze w felietonie dla "Rynku Kolejowego" członek zarządu PKP SA oraz prezes spółki Dworzec Polski Jacek Prześluga na temat realizacji projektu galerii street artu na Dworcu Centralnym w Warszawie.
Od kilku dni przez media internetowe przewala się fala dyskusji w sprawie murali na ścianie peronu czwartego na Dworcu Centralnym. Od kilku dni wiem, że to skandal, że dworzec „mógłby wyglądać inaczej”, że są ładniejsze projekty. Od wczoraj wiem również, że przeciwko muralom protestują Jerzy Porębski i Grzegorz Niwiński z Towarzystwa Projektowego, którzy przygotowali projekt rewitalizacji DC.
Myślę, że operujemy różnymi skalami wrażliwości i zastosowania sztuki w przestrzeni publicznej. Profesor Porębski jest autorem budowanych właśnie na hali głównej dworca tzw. „ice-cubów”. Gdybym miał iść śladem standardów narzuconych przez Towarzystwo Projektowe i oceniał ich dzieło przed zakończeniem, wydałbym dziś opinię mocno krytyczną, ponieważ mam wrażenie, że budujemy na hali głównej dworca klaustrofobiczne, ciężkie, przytłaczające grubością konstrukcji i użytym materiałem więzienia dla sprzedawców usług i ich klientów. Budujemy więzienne piramidy a nie zwiewne, przyciągające swoją lekkością dzieła sztuki przestrzennej. Ale przecież dzieła jeszcze nie skończono, może zamiast więzień ujrzymy perełki myśli architektonicznej? Poczekajmy – zobaczymy te bryły w przestrzeni całej hali i przyjdzie czas na oceny.
Tak samo jest z muralami. Eksperci wydali wyrok na dworcowy street art zanim zdołaliśmy go ukończyć. Sam profesor, w końcu wykładowca akademicki, ocenił pracę jednego ze swoich studentów malujących na tym dworców długo… przed jej zakończeniem. Od razu było wiadomo: ta praca nie pasuje do mainstreamu, do charakteru dworca.
Ale paradoksalnie uważam, iż dobrze się stało, że na Centralnym zachowaliśmy w dziewictwie drugą ścianę, na peronie pierwszym. Będziemy mieli możliwość długoterminowego oglądania reakcji podróżnych na oba światy. Pierwszy ze światów, świat peronu 1, to przestrzeń modernistycznej ascezy, zdehumanizowanego zimna, świętych kamyczków na ścianach, które za rok-dwa pokryje patyna czasu. Peron pierwszy niechaj ma imię prof. Porębskiego – będzie świątynią postawioną w hołdzie ideom lat siedemdziesiątych. Miejscem kontemplacji, spokoju, stateczności. Tam przewiduję raczej występy baletów, chórów anielskich albo Festiwal Piosenki Żołnierskiej niż murale i happeningi. Będzie tak, jak chciał wielki Arseniusz i kontynuatorzy jego dzieła.
Peron 4 niech z kolei stanie się światem koloru, świadectwem zmian, artystycznej chuliganerii, braku pokory. Zawsze można odwrócić się od niego tyłkiem i spojrzeć w stronę spokoju peronu 1. I odwrotnie! Niech więc peron czwarty ma charakter taki, który „narzucamy” wbrew woli konserwatywnych projektantów – miejsca żywego, budzącego emocje, miejsca energetycznego, kontrowersyjnego. Tam zrobimy pracownię malarską, tam usiądą uliczni grajkowie, tam będzie raczej królował blues lub hip-hop niż muzyka klasyczna. Tam we wnękach pojawi się sztuka – we wnękach po drugiej stronie dworca królować będzie zaprawa murarska z 1975 roku. Tu stojąc w oczekiwaniu na pociąg podróżny będzie mógł „czytać ściany”, oglądać wystawy fotografii lub prezentacje niezależnego kina – na peronie pierwszym poczyta, stojąc w dobrym świetle, „Gazetę Wyborczą”, honorową patronkę tego miejsca.
Niech więc się zderzą te dwa światy, panie profesorze. Oba są uprawnione, oba mogą koegzystować, ale umówmy się, że przedstawiciele jednego z nich nie powinni narzucać drugiemu własnej wizji i uznawać jej za świętą i obowiązującą.
Jednego na Centralnym nie będzie – napalonych na sponsorską kasę wypomadowanych impresariów, którzy dziś biegają po gazetach pokazując jakież to wizje mogliby realizować na dworcu artyści z ich stajni, gdyby tylko im pozwolono. Zapatrzeni w stylistykę galerii handlowych i sukces Leona Tarasewicza w poznańskim Starym Browarze, operujący przekazem skierowanym do wszystkich, czyli nikogo, nie pobudzający żadnych emocji. Nie pojawią się na dworcach choćby tylko dlatego, że nas nie stać na prowizje dla pośredników.
Mamy dwa skrajne perony. Na jednym będzie po staremu, na drugim pojawi się nowe życie. To podróżni – nie ja i nie Towarzystwo Projektowe – wydadzą ostateczny werdykt.
Galerię Open uważajmy za otwartą.
Aby zobaczyć galerię zdjęć graffiti z peronu 4, kliknij tutaj.
źródło: Jacek Prześluga, Rynek Kolejowy
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Kilka dni temu szara ściana przy peronie 4 na Dworcu Centralnym w Warszawie zmieniła się w kolorową galerię „sztuki ulicy”. Decyzja ta wywołała wiele kontrowersji. Najgłośniej sprzeciwiają się jej projektanci rewitalizacji budynku dworca z Towarzystwa Projektowego. Według nich problemem nie jest przeznaczenie ściany dworca na galerię, ale o to, co ta galeria będzie prezentować.
Poniżej publikujemy protest Grzegorza Niwińskiego i Jerzego Porębskiego - projektantów rewitalizacji budynku dworca z Towarzystwa Projektowego:
---
Jako autorzy projektu rewaloryzacji Dworca Centralnego wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec działań Zarządu Spółki Dworzec Polski związanych z pokryciem graffiti ścian hali peronowej.
Nie protestujemy przeciwko wykorzystaniu tego fragmentu dworca do celów artystycznych. Protestujemy przeciwko miernej jakości tych działań oraz przeciwko sposobowi, w jaki działania te zostały podjęte. Sądzimy, że bezpowrotne zniszczenie świeżo oczyszczonej powierzchni tynków płukanych (ich czyszczenie kosztowało kilkaset tysięcy złotych) poprzez pokrycie malowidłami tego rodzaju, wymagać powinno więcej namysłu i wyczucia.
Projekt rewaloryzacji DC zrealizowany przez nas odnosi się z szacunkiem dla oryginalnej formy dworca. Odczyszczenie, naprawa i kulturalne wprowadzenie elementów współczesnych są według nas odpowiednim sposobem traktowania tego charakterystycznego przykładu warszawskiego modernizmu, który czy tego chcemy czy nie stał się ikoną stolicy. Zachowanie oryginalnych materiałów takich jak kamieniarka, tynki płukane oraz zachowanie sposobu rozwiązania sufitów czy oświetlenia służy właśnie temu celowi. W naszej opinii nieprzemyślane niszczenie zachowanych elementów wystroju jest wandalizmem i nie powinno mieć miejsca. Dworzec Centralny jest wartością wspólną i elementem dziedzictwa naszego miasta.
Stwierdzamy, że to co w sensie estetycznym wydarzyło się w hali peronowej dworca nie było w żaden sposób z nami uzgodnione ani konsultowane i jako takie nie może być traktowane jako część naszej koncepcji. Graffiti pojawia się w trakcie realizacji projektu, który został zaakceptowany i przyjęty do realizacji jako całość. Sposób wprowadzenia istotnej zmiany do naszego opracowania bez żadnej konsultacji jest oburzający i stanowi naruszenie dobrych obyczajów we współpracy z projektantem nadzorującym realizację swojego projektu. Jest również podstawowym naruszeniem naszych praw autorskich.
Wracając jednak do meritum naszego sprzeciwu. Jako wykładowcy warszawskiej ASP mamy często do czynienia z estetyką graffiti i akceptujemy ją jako jedną z form ekspresji sztuki ulicy. Warszawa ma kilka udanych realizacji tego typu takich jak: grafika na słupach Trasy Łazienkowskiej wokół Rodna Sedlaka, graffiti na tzw. ”patelni”(wejście do stacji Metro Centrum) czy malowidła na murze wzdłuż Wyścigów. We wszystkich jednak tych realizacjach mamy do czynienia z właściwym wyborem miejsca, oraz z wysoką jakością kreacji artystycznych.
Graffiti w hali peronowej DC przypomina niestety w sensie plastycznym malowidła, które niedawno zostały zmyte pod ciśnieniem piaskiem i wodą. Estetyka, którą chcieliśmy usunąć z Centralnego wraca ze zwielokrotnioną siłą. Pseudofilozoficzne teksty każą przytoczyć wypowiedź jednego z kierowników remontu „Panie, to nie graffiti, to grafomania”. Czy rzeczywiście nie stać Warszawy, aby witała przyjezdnych profesjonalną sztuką? Czy zawsze musi skończyć się na reklamie lub działaniu niskobudżetowym, polegającym na wzięciu farby od sponsora i wynajęciu amatorów? Może nie mając gwarancji dobrego rezultatu lepiej tego zaniechać? Kto podjął takie decyzje estetyczne? Jakie miał do tego przygotowanie? Czy powstał całościowy projekt malowidła, czy tylko natchnienie kieruje rękami malarzy? Czy zasięgnięto opinii jakichkolwiek specjalistów? Żenujący efekt zgrzyta już teraz, strach pomyśleć, jak to będzie wyglądać za kilka miesięcy, kiedy kolory pokryje pył spod kół pociągów. A odmalowanie ściany to zamknięcie torowiska, za które trzeba zapłacić PLK kolejne setki tysięcy złotych.
Zwracamy się do Zarządu Dworców Polskich, aby uszanował Dworzec Centralny, gdyż jest wartością wspólną. Aspiracje do bycia promotorem sztuki są cenne, ale trzeba mieć odpowiednie kompetencje i świadomość.
źródło: Rynek Kolejowy
---
Odpowiedź Jacka Prześlugi, prezesa DP:
To oświadczenie powstało w poniedziałek, gdy na ścianach były zaledwie pierwsze szkice. Towarzystwo Projektowe nie zna ani celu, ani założeń, ani całości projektu zarządzania wydarzeniami artystycznymi w ramach Galerii Open, więc dziwi mnie, że zajmuje się jego komentowaniem. Ocena czy coś jest pseudofilozoficzne czy filozoficzne to kwestia osobistych odniesień do filozofii, amatorskie lub profesjonalne (w sztuce) to także problem sporny, podobnie jak konieczność zasięgania opinii specjalistów. Jedni specjaliści to chwalą, inni ganią, jednym kolor się podoba, innym nie. Licentia poetica.
Ale skoro już Towarzystwo Projektowe wytoczyło własne działa, publicznie zżymając się na skutki moich decyzji - czuję się zwolniony z honorowego obowiązku niekomentowania dzieła projektantów.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne i o to, że "żenujący efekt zgrzyta i strach pomyśleć jak to będzie wyglądało, kiedy kolory pokryje pył spod kół pociągów", to zawsze można postawić pytanie - jak ten pył będzie się osadzał na ścianie dziewiczej peronu 1, nietkniętej farbami? Inaczej? Mniej niż na graffiti? Będziemy mieli jedną ścianę brudną a drugą czystą? Na białym pyłu nie będzie widać? Nonsens.
Po drugie: ściana na peronie 4 będzie żyła od projektu do projektu. Dziś murale, za kwartał wystawa fotografii, później pokazy filmowe, później może namalujemy Panoramę Racławicką - taki jest mniej więcej sens tego, co zaczęliśmy. I zawsze znajdziemy na to sponsorów, więc profesorska troska o finanse raczej powinna być odsunięta na bok - bardziej troszczyłbym się o to, z jakiego budżetu odczyścimy za dwa lata ścianę przy peronie 1? Tę dziewiczą, zachowującą "charakterystyczne elementy warszawskiego modernizmu". Czy projektanci pomyśleli o tym?
Kontrowersje, jakie budzi pojawienie się pierwszej ekspozycji na ścianach DC wcale mnie nie dziwią, tak jak stanowisko TEPE. To co nas różni, to fakt, że ja nie występowałem z publicznymi oświadczeniami kiedy na elewacji zewnętrznej pojawił się kolor przypominający wystrój katafalku - jakże inny od wstępnej projekcji, jakże inny od tego koloru, który wcześniej wymyślił twórca Centralnego. Nie mogę też powiedzieć, bym był w tej sprawie konsultowany, pytany o zdanie czy też by w sprawie kolorystyki zewnętrznej (i wewnętrznej) dworca prowadzone były jakiekolwiek zewnętrzne, ogólnostołeczne konsultacje. Efekt widać i każdy może go ocenić. Tak samo jak wygląd ściany z kamyczkami przy zejściu z hali głównej do galerii podziemnej - już w połowie brudnej, w połowie (jeszcze) czystej.
Czy nie powinniśmy się pochylać z troską także nad takimi detalami? Tutaj przecież moja ręka parweniusza nie sięgała, to wyłączne dzieło projektantów. Ile lat w czystości wytrzymają te kamyczki? Czy nie można było, w ślad za moimi sugestiami, zamienić je inną okładziną? Ile lat, według założeń twórców projektu rewitalizacji, przetrwają w czystości ściany, które oni pozostawili jako dowód "ducha tamtych czasów"? Kto o tym pomyślał przed projektowaniem?
Nie miałem żadnego wpływu na kształt projektu rewitalizacji dworca centralnego. Nigdy nie zgodziłbym się na piramidy w hali głównej, bo są ohydne i ciężkie, nieadekwatne w proporcji do reszty tej przestrzeni, a dodatkowo ograniczają widoczność nośników reklamowych, czyli obniżają ich atrakcyjność, czyli nasze przychody. Są ponadto dużo brzydsze i toporne niż w wizualizacjach prezentowanych publicznie przez Towarzystwo Projektowe. Oszronione szkło okazało się szkłem mlecznym, a osiem metrów kwadratowych powierzchni piramidy wysokiej na 8 metrów czyni tę przestrzeń kompletnie afunkcjonalną; plątanina stali konstrukcyjnej przypomina więzienne kraty. Kwestię bezproduktywnego ogrzewania wysokiej przestrzeni ostrosłupa pomijam, tak samo jak możliwość mycia szklanego sufitu i czyszczenia szpar w konstrukcji piramidy. Czy to ma znaczenie? Dla projektantów średnio ważne, bo liczy się tylko efekt wizualny, dla finansów najemców - jak najbardziej.
Może więc o tym też podyskutujmy? O ciemnych, ponurych ścianach elewacji zewnętrznej i płytach wewnątrz dworca, o piramidach i ich użyteczności, o ścianach z kamyczków, które za moment znów poszarzeją, bo nikt nie znalazł pomysłu na zastąpienie ich innymi, zmywalnymi materiałami.
To jest także pole do dyskusji - dlaczego mielibyśmy wyłączyć spod oceny jakość i realizację projektu architektonicznego?
Na jednolitej ścianie nalot jest słabiej widoczny, vide Sopot Wyścigi, gdzie biała w latach 70 ściana stała się złoto-rdzawa ale w taki sposób, że nawet w opisach z lat 90. jako kolor ściany (od strony stadniny/stadionu Ogniwa) był podawany złoty. Co do tego co jest na ścianie to trzeba przyznać, że to jest po prostu słabe i wygląda bardziej na dewastację. Jeszcze napisać Legia Pany (lub coś w tym rodzaju).
_________________ Posiadanie Gdańska jest ważniejsze od wszystkich pieniędzy.
Socjolog o Dworcu Centralnym: Urozmaicenie przestrzeni kolorami to dobry pomysł
Wiele komentarzy wywołało w tym tygodniu graffiti na remontowanym Dworcu Centralnym w Warszawie powstające w ramach projektu Galerii Open. - Myślę, że urozmaicenie dworcowej przestrzeni kolorami jest pomysłem dobrym, aczkolwiek dość odważnym - powiedziała "Rynkowi Kolejowemu" - Bogna Kietlińska, doktorantka w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW zajmująca się street artem i historyk sztuki.
- Nasze dworce kojarzą się przede wszystkim z szarością, brudem i przykrym zapachem. Myślę, że urozmaicenie dworcowej przestrzeni kolorami jest pomysłem dobrym, aczkolwiek dość odważnym. Bo mimo, że szarość nas męczy, to jednak jesteśmy już przyzwyczajeni do takiego, a nie innego wyglądu dworców. Także dlatego, że nie wszyscy łatwo przyswajamy nowości - uważa Kietlińska.
Według socjolożki samo pojawienie się graffiti na dworcu nie spowoduje, że pasażerowie odczują przestrzeń jako groźną lub nieuporządkowaną. - Jest tyle rodzajów i sposobów odbioru, ilu odbiorców - stwierdza. - Klucz do powodzenia tego typu akcji, to tak naprawdę dobre ich objaśnianie, a także zrozumiała dla większości forma. Ludzie muszą rozumieć co i po co znajduje się na ścianach. Należy wyjaśnić czemu ma to służyć, trochę poprowadzić za rękę - zaznacza Bogna Kietlińska.
- Samą koncepcję oceniam pozytywnie. Po pierwsze jest to próba wykorzystania istniejącej już przestrzeni w celu edukacyjnym (chodzi tu jednak o popularyzację wiedzy). Po drugie, w ten sposób można oswajać wrogie, czy też nieprzyjemne przestrzenie, dodać im koloru. Cały problem jednak tkwi w tym, w co ten pomysł ubierzemy oraz jak sprawimy, aby ludzie go zrozumieli i przyswoili - kończy socjolog i historyk sztuki.
źródło: Rynek Kolejowy
_________________ Żelazna kadra też z czasem rdzewieje.
A beton kruszeje...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum