[pospieszny]

W ciągu pięciu lat prezydent Tadeusz Ferenc chce wybudować w Rzeszowie pierwszą linię nadziemnej kolejki. Ma mieć 8-10 kilometrów.

- Wielokrotnie mówiłem, że nie rezygnujemy z budowy w Rzeszowie kolejki nadziemnej. Wróciliśmy właśnie z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, gdzie rozmawialiśmy na temat możliwości dofinansowania budowy. Mamy poparcie minister Iwony Wendel, wspólnie znaleźliśmy co najmniej kilka źródeł pieniędzy, z których będziemy chcieli skorzystać – deklaruje prezydent Ferenc.

Zgodnie z powstającą w ratuszu koncepcją, na początek wagoniki kolejki mają kursować od dworca PKP, przez ul. Batorego, specjalną estakadą nad Wisłokiem, a potem aleją Rejtana aż do miasteczka Politechniki Rzeszowskiej przy al. Powstańców Warszawy. W jednym, ośmiowagonikowym składzie zmieści się 64 pasażerów.

Co ciekawe, tym razem przystanki kolejki mogą być budowane na ziemi, a nie jak rozważano poprzednio, na platformach. To pozwoliłoby obniżyć koszt budowy pierwszej linii do 100 mln zł.

Urzędnicy tłumaczą, że jeśli wszystko pójdzie po ich myśli, dofinansowanie może sięgnąć nawet 85 proc. kosztów inwestycji. Najpierw będziemy próbować zdobyć pieniądze z tzw. funduszy szwajcarskich, przeznaczonych na pomoc dla Polski.

- Pierwszy krok to opracowanie pewnych dokumentów i rozeznanie możliwości budowy kolejki. Na tym etapie musimy współpracować z dowolnym szwajcarskim miastem. Partnera szukamy już z pomocą ambasadora tego kraju, z którym temat kolejki omawialiśmy niedawno w ratuszu – mówi Stanisława Bęben, dyrektor wydziału pozyskiwania funduszy Urzędu Miasta Rzeszowa.

Dopiero mając takie dokumenty, po ogłoszeniu naboru wniosków Rzeszów będzie mógł oficjalnie wystąpić o pieniądze. Będzie to jednak nie wcześniej niż w 2013 roku. Jeśli ta droga okazałaby się nietrafiona, miasto spróbuje pozyskać pieniądze z Unii Europejskiej.

– W 2013 roku rusza nowa tura finansowania inwestycji i w razie potrzeby także spróbujemy z niej skorzystać – przekonuje prezydent Ferenc.

źródło: Nowiny