Wysłany: 25-11-2011, 09:40 Jak kupić bilet do Berlina?
Już pod koniec października zacząłem kupować bilety na podróż do Berlina i z powrotem. Skończyłem dopiero miesiąc później.
Na święta chcemy pojechać z dziećmi do dziadków do Berlina. Nie zamierzam spędzać pięciu godzin podróży na korytarzu wagonu, więc chciałem jak najszybciej kupić bilet. Pamiętałem, że na pociągi międzynarodowe kolej sprzedaje je z 60-dniowym wyprzedzeniem.
Wizyta pierwsza. Kasa na Dworcu Centralnym. Koniec października, pani bardzo uprzejma. - Na grudzień jeszcze nie sprzedajemy biletów. Ale chyba są na powrót - oznajmia. - Nie, też jeszcze zablokowane.
Pewnie to problemy z nowym rozkładem, który zacznie obowiązywać w pierwszej połowie grudnia, dwa tygodnie przed moją podróżą. Na stronach InterCity jeszcze go nie ma.
Wizyta druga. Strona internetowa kolei niemieckich: www.bahn.de. Tu już jest nowy rozkład polskich kolei. Pociąg, który mnie interesuje, odjeżdża z Warszawy o 17.55. Skoro kolejarze zza Odry znają już tę godzinę, to nasi chyba też powinni. Dzwonię na infolinię PKP. Pani (bardzo uprzejma): - Sprzedaż jest zablokowana. Nie wiem, kiedy to się zmieni. Nic nam nie mówili.
Proszę więc mamę mieszkającą w Berlinie, by zadzwoniła na infolinię niemiecką. - Bilety są już w sprzedaży - słyszy w odpowiedzi.
Wizyta trzecia. Znów www.bahn.de. Skoro polski przewoźnik nie potrafi sprzedawać biletów na międzynarodowe pociągi przez internet, dam zarobić Niemcom. Próba zakupu na podróż „tam” kończy się komunikatem o braku wolnych miejsc. Dziwne, przecież jest dopiero początek listopada. Niemożliwe, żeby sprzedali już wszystkie miejsca. Udaje mi się za to kupić bilet powrotny z Berlina do Warszawy. Po kilku kliknięciach i wklepaniu danych dostaję maila z plikiem PDF, który muszę tylko wydrukować.
Ale żeby wrócić z Berlina, musimy jeszcze jakoś tam dojechać.
Wizyta czwarta. Stacja Berlin Ostbahnhof. Zdesperowany dzwonię do mamy i proszę, by wybrała się na dworzec. Może uda jej się kupić bilet w kasie? Znowu porażka. - Sprzedaż jest zablokowana przez stronę polską - oznajmia kasjerka. - Mogę sprzedać bilet na powrót.
Czyli lipa. Pozostaje mi czekać. Co drugi dzień dzwonię do PKP. Aż wreszcie w drugiej połowie listopada słyszę w słuchawce: - Bilety są już w sprzedaży.
Wizyta piąta. Znów Dworzec Centralny. Kasa międzynarodowa co prawda chwilowo nieczynna, ale w eleganckim COK-u (Centrum Obsługi Klienta) akurat nie ma kolejki. Pobieram numerek i po chwili siadam przed bardzo uprzejmym pracownikiem. Bilety są. Ale czy można je sprzedać? Co, jeśli po 11 grudnia zmienią się warunki sprzedaży? Bo np. teraz dzieci do 12 lat jeżdżą za darmo. - Wie pan, my tu płacimy za każdy błąd, dlatego muszę się upewnić - wyjaśnia ściszonym głosem.
Ale wszystko gra. Po chwili płacę za bilety: dwa dla dorosłych i dwie miejscówki dla dzieci. Ta operacja zajmuje jakieś dwie minuty. A teraz najlepsze. Małe dzieci formalnie jeżdżą za darmo, bilet też jest darmowy, ale za miejscówkę trzeba zapłacić. Niestety, jest jeszcze jeden problem: tego darmowego biletu nie da się wydrukować z systemu. Kasjer musi formularz wypełnić długopisem (skąd, dokąd, przez jakie miasta, kiedy, numer pociągu itd.). To zabiera jakieś dziesięć minut. Uf! Dostaję gruby plik kolejowych druczków na podróż do Berlina. Na podróż powrotną mam tylko jedną kartkę. Ale nic to. Ważne, że się udało.
PS Polecam stronę www.bahn.de . Można tam kupić bilet bez wychodzenia z domu (choć czasem trzeba zaczekać, aż strona polska odblokuje sprzedaż). I nie pobierają opłat za miejscówki dla dzieci podróżujące za darmo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum