Ja tam se cieszę, że ostatni z Łodzi do Warszawy odjeżdża po 22, bo we wcześniejszym rozkładzie był ok 21 : 30. Zresztą z Warszawy do Skce odjeżdżają jeszcze KMy o 23, o ile dobrze kojarzę. Kiedyś też Karkonosze wyjeżdżały pomiędzy 23 a 0.
Był też InterRegio nocny kursujący na trasie Łódź - Warszawa ale ludzi było mało, no i go wycofali.
Henryk. Ile kilometrów przejechałeś nocnymi pociągami?
Ja od 1991r. nocnymi pośpiechami przejechałem troszkę ponad 210 000 km. Pomimo tego że jestem bardzo szczupły (nie wyglądam na 36 lat) nigdy mnie nie okradziono. Zawsze zachowuje podstawowe zasady bezpieczeństwa. Znam natomiast dużo osób dobrze zbudowanych czy też jadących w grupach które zostały okradzione, właśnie przez nie zastosowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa. Generalnie jest zasada im dalej od lokomotywy tym większe prawdopodobieństwo spotkania złodziei.
Najezdzilem sie troche nocnymi pociagami i roznie to bywalo, ale nigdy nikt mnie nie okradl. Tylko tak jak ludzie mowia, trzeba zachowac podstawowe formy bezpieczenstwa. Wiele razy bylo tak, ze w przedziale siedzialem z dwoma czy trzema innymi osobami i wszyscy spalismy. Oczywiscie portfel ze wszystkimi waznymi rzeczami pod bluza czy w takim miejscu, gdzie nie ma szansy go zabrac bez obudzenia. Jak mialem inne wartoscowe rzeczy, tez staralem sie trzymac gdzies pod reka w plecaku pod sterta innych rzeczy typu ciuchy itd.
Co do miejsca w pociagu, nigdy nie zwracalem na to uwagi. Psychicznie bezpieczniej zawsze czulem sie w wagonach bezprzedzialowych, nie wiem dlaczego
Co do kwadratu - teoretycznie dobra sprawa, ale trzeba pamietac, ze zlodziej, ktory ma jeden cel w pociagu - okrasc pasazerow, moze miec taki sam klucz.
Od znajomych slyszalem, ze wiele razy robili tak, ze bilety przykladalo sie do szyby, a drzwi przypinalo lancuchem do miejsca na bagaz (te kraty nad siedzeniami) i szlo spac, 100% bezpieczenstwa
Wiele razy nawet spotykalem sokistow chodzacych po Lubuszaninie np cyz innych TLKach i dla przykladu to byla sytuacja taka, ze wsiedli w Kutnie a wysiedli w Zbaszynku, wiec 3/4 trasy jechali.
Moje obserwacje po długim weekendzie....
Wczoraj w nocy jechałem "Przemyślaninem" z Krakowa do Szczecina... I tak, jak się spodziewałem... Najpierw podejrzane typy zaczęły się kręcić od Mysłowic do Gliwic i zaglądać do przedziałów. Jechałem jednak z 4 osobami w przedziale, wszyscy rozmawialiśmy i generalnie czułem się bezpiecznie. Gorzej było za Wrocławiem. Zostałem sam w kl. 1. Po pociągu zaczęło się kręcić trzech łysych bandytów. Pierwszy szedł z przodu, ten w środku otwierał po kolei każdy przedział i zaglądał a ten z tyłu szedł z dużą torbą podróżną... Gdy mimo zamknięcia na kwadrat zajrzeli do mnie, zerwałem się na nogi i podbiegłem do drzwi pytając "Słucham!!??"... Łysol zmieszany odpowiedział "Sorry.. Poje****o mi się.." i dalej poszli zaglądając do następnych przedziałów. Potem jeszcze jedna rundka po składzie i wyszli w Rawiczu.
Nie ukrywam, że nie czułem się zbyt bezpieczny... Jakby nawet weszli do mnie, to co mogę sam zrobić? Hamulec awaryjny? To chyba jedyne co by mi na myśl przyszło... Myślałem przez chwilę, czy nie dzwonić po prostu pod 997 czy na SOK... Ale siedziałem i drżałem dopóki tamci nie wyszli... Konduktor pojawił się oczywiście dopiero za Lesznem... A na całej trasie SOK zobaczyłem rano dopiero przed Stargardem
To co opisuje w swoim ostatnim poście martines, świadczy o tym, że naprawdę jest niewesoło w pociągach nocnych. Co komu po SOK-istach w dziennych pociągach. Oni powinni być przede wszystkim w nocnych kiedy jesteśmy naprawdę narażeni. Może ktoś powie, że "Przemyślanin" od lat był uważany za naprawdę niebezpieczny pociąg, ale to zdarzyć się może w każdym pociągu nocnym. Dlatego, można tylko apelować o uwagę i naprawdę nie robienie sobie żartów bo to może skończyć się naprawdę tragicznie. Pół biedy jak stracimy portfel z dokumentami, czy telefon, to są naprawdę błahostki w porównaniu z utratą zdrowia.
W relacji martines, proszę zwrócić uwagę na to kiedy i gdzie pojawia się ktoś z obsługi pociągu.
Znamiennym jest to że bandyctwo jak już wchodzi na skład czuje się pewnie i bezkarnie.
Nie ma na nim funkcjonariuszy żadnej ze służb, czy to SOK czy tez policji kto obstawia że to przypadek a kto w niego nie wierzy.
Jedni i drudzy już zapewne sobie odpowiedzieli... ci pierwsi mimo wszytko niech unikają podróżowania nocą w sytuacjach którą opisał martines, .
Pospieszny;kontrolę na pociągach nocnych robi się zawsze w dwie osoby.Na tym pociągu wypisuję się dużo wezwań,sprawdza się wag.sypialne i zawsze są problemy więc czas dojścia do ostatnich wag.jest długi.Nie rozumię takich insynuacji.Chyba byłeś kiedyś kier poc. i pracowałeś w planie osobowym,bo w pospiesznych(za Ciebie) było za dużo problemów a są tacy co zawsze ich unikają.Natomiast brak nadzoru SOK i POLICJI to już całkiem inny temat.MARTINES:postępujesz słusznie nie śpiąc aby nie prowokować złodziei do wejścia do przedziału ,gdyby tak postępowała większość było by super.
Ja sam jeszcze nie miałem sytuacji, gdzie w pociągu zetknąłem się ze złodziejami, ale takie złodziejstwa niestety się zdarzają. Najlepiej zawsze wsiadać do przedziałów, w których jest więcej ludzi, bo na pewno oni wszyscy nie byliby złodziejami z przedziału...Gorzej, jeśli w przedziale jest tylko jedna osoba, ale to też nie oznacza, że akurat ta osoba jest złodziejem, a my możemy mieć tylko takie wrażenie...
Podczas jednego z etapów akcji "Bezpieczna kolej 2012" funkcjonariusze Grup Operacyjno-Interwencyjnych z Komend Regionalnych Straży Ochrony Kolei ujęli trzech złodziei grasujących w pociągach.
W nocy z 9 na 10 maja 2012 roku w godzinach 20.20 – 6.40 funkcjonariusze SOK patrolowali pociąg nr 83202 rel. Kołobrzeg - Kraków Płaszów. Około godziny 4.20 na odcinku Aleksandrów Kujawski - Warszawa Centralna zauważyli podejrzanych trzech mężczyzn. Okazało się, że byli to złodzieje, którzy ukradli jednemu z pasażerów etui z dokumentami. Ponadto, sprawcy posiadali przy sobie latarki diodowe, nożyczki fryzjerskie oraz klucz do przedziałów typu "kwadrat". Ujętych mężczyzna przekazano policji w Warszawie, która prowadzi dalsze czynności w sprawie.
I co z tego skoro w tym samym pociągu, TLK Ustronie do Kołobrzegu, w nocy 15/16 maja br. skradziono Ukraińcowi 30 tys. zł, a w Ustroniach jadących w drogę powrotną - portfel pasażerowi z dokumentami i 420 zł. Ale takie są efekty jak się przewozi tyle kasy i szkoda 25,50 zł na tanią kuszetkę albo chociaż 3 zł na Tigera żeby nie usnąć. Kradzieże na własne życzenie i tyle.
Zawsze tyle sie o tym slyszy, czyta, ludzie wrecz demonizuja nocne pociagi. A ja kiedys (przed IR) jezdzilam w zasadzie tylko nocnymi (a jezdze sporo). W dodatku bez zachowania jakichkolwiek srodkow ostroznosci (bo uwielbiam spac w pociagach, na pewno bym nie wytrzymala z otwartymi oczami 10-12 godzin ) i nigdy zupelnie nic sie nie przytrafilo. Malo tego, nawet nic podejrzanego nie zauwazylam! Pare razy jak sobie smacznie spalam sama w przedziale to sie jakis wystrachany wspolpasazer dosiadl i zamknal od srodka przedzial. Jedyna osoba, jaka sie dobijala byl konduktor
Ja myślę, że jednak tych złodziei w pociągach nie ma wielu? Raczej chyba rzadko zdarzają się kradzieże, a to wynika z wielu powodów: jeśli złodziej czuje zagrożenie, nie jest pewny swojego celu kradzieży, nie ma możliwośći ukraść (bo akurat coś staneło mu na drodze) więc nie ukradnie. W pociągach złodzieje polują na pasażerów, którzy przeważnie spią lub nie ma ich w przedziałach. Sami pasażerowie juz się uodpornili na złodziei, zabierając wszystkie cenne rzeczy ze sobą, gdy wychodzą z przedziałów na korytarz lub do toalety.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum