Jak można porównywać firmę parabankową do państwowej instytucji emerytalnej?
I chyba ktoś nie zna pojęcia piramidy finansowej. ZUS na pewno jej nie stosuje.
Obie piramidy funkcjonują podobnie, czyli dokonują wypłat do momentu, gdy suma nowych wpłat jest wyższa niż kwoty bieżąco wypłacane.
Piramida ZUS zawali się, gdy z powodu niskiego przyrostu demograficznego liczba pracujących i wpłacających do ZUS nie będzie w stanie utrzymać coraz dłużej żyjących dziadków z pokolenia wyżu demograficznego!
Rząd co prawda robi co może, aby jego piramida się nie zawaliła, bo wydłuża nam wiek przejścia na emeryturę czyli każe dłużej pracować, zagarnia nasze oszczędności z OFE przekazując je do ZUS oraz dopłaca do ZUS z naszych podatków i podnosi obowiązkową składkę na ZUS. Gdyby nie ten przymusowo nakładany na obywateli obowiązek dofinansowania walącej się piramidy ZUS to dawno już by ona legła w gruzach!
Pytanie nie czy piramida ZUS zawali się jak Amber Gold, tylko kiedy się zawali. Zawali się wtedy gdy w budżecie państwa zabraknie środków na dofinansowanie bieżących świadczeń wypłacanych przez ZUS i/lub gdy naród obciążony zbyt dużymi podatkami i parapodatkami (w tym składki ZUS) powie DOŚĆ, wyjdzie na ulice i zrobi porządną rozpierduchę w całym kraju. Właśnie na tę okoliczność władza ludowa zbroi się, masowo inwigiluje społeczeństwo (rekordowa w świecie liczba podsłuchów!) i zaostrza prawo o zgromadzeniach, bo zdaje sobie sprawę z tego, że bomba tyka...
_________________ Gdyby głupota umiała latać, LOT miałby poważnego konkurenta w postaci PKP.
Ralny: W piramidzie finansowej, z tego co wiem, z definicji są wysokie procenty. Gdzie w ZUS-ie masz wysokie procenty? System ZUS nie zawaliłby się, gdyby rządzący chcieli ściągnąć składki od tych, od których się one należą, czyli od ludzi zatrudnianych na tzw. umowy śmieciowe, które są niżej oskładkowane. Gdzieś widziałam dane na ten temat, liczba osób młodych zatrudnionych na umowy śmieciowe wynosi bodajże ok. 70%. Jesteśmy krajem, gdzie odsetek ludzi zatrudnionych na te umowy jest największym w Europie. Wiem coś na ten temat, bo sama szukałam ostatnio pracy.
Poza tym co trzecia firma zatrudnia ludzi na czarno. Na studiach robiliśmy porównania kosztów pracy (czyli też składek) w różnych krajach Europy uwzględniając siłę nabywczą pieniądza. W Polsce wcale nie są one najwyższe, są przeciętne. A mimo to aż 1/3 firm w Polsce to krętacze, na czym traci ZUS i my wszyscy.
Przeczytałam uważnie cały temat. Mariusz W. zwrócił uwagę na dwie istotne rzeczy:
1) przed 1990 rokiem ZUS przynosił cały czas zyski (a przecież i wtedy były niże i wyże demograficzne);
2) koszty utrzymania ZUS-u wynoszą tylko 2% obracanej kwoty.
To wskazuje, że źródło problemów ZUS-u leży gdzie indziej, niż niektórzy pseudoekonomiści próbują nam wmówić.
Sama osobiście nie mam żadnego zaufania do OFE. Ralny, wiesz może ile zarabiają prezesi OFE? Nie dowiesz się, choć pensje mają oni z naszych składek. Co się stanie, gdy któryś OFE zachowa się jak Amber Gold? Na kogo spadnie ciężar utrzymania ludzi, którzy zostaną oszukani przez OFE? Jaką mamy pewność, że przypadek z Amber Gold się nie powtórzy w odniesieniu do OFE?
Dobrze zauważyłeś, że władza obawia się wyjścia na ulice ludzi. Dlatego też będą robić co się da, aby ZUS był wypłacalny. Ludzie wyjdą na ulicę, jak ZUS przestanie wypłacać świadczenia lub jeśli rząd dowali zaporowe stawki. Może w końcu się obudzi.
System ZUS nie zawaliłby się, gdyby rządzący chcieli ściągnąć składki od tych, od których się one należą, czyli od ludzi zatrudnianych na tzw. umowy śmieciowe, które są niżej oskładkowane.
Umowy zlecenia są tak samo oskładkowane jak umowy o pracę. Jedyna różnica polega na tym, że w ramach umowy o pracę ubezpieczenie chorobowe jest obowiązkowe, natomiast w ramach umowy zlecenia jest dobrowolne.
Nie są oskładkowane umowy o dzieło, z wyjątkiem sytuacji, gdy umowa o dzieło wiąże nas z pracodawcą, u którego jesteśmy już zatrudnieni na umowę o pracę. Wtedy dochody z obu umów są łączone i oskładkowane.
Rita napisał/a:
Poza tym co trzecia firma zatrudnia ludzi na czarno.
Mówisz o tzw. szarej strefie. Warto się zastanowić skąd to się bierze. Czy nie z tego, że koszty pracy w Polsce są zbyt duże? Podam prosty przykład. Jeśli firma zatrudni człowieka na umowę o pracę za minimalne wynagrodzenie (obecnie 1500 zł brutto) to pracodawca musi ponieść koszt w wysokości 1811,10 zł, z czego pracownik dostanie na rękę tylko 1111,86 zł. Różnicę w kwocie 699,24 zł zabiera państwo w postaci zaliczki na podatek PIT (66 zł), ubezpieczenie zdrowotne, czyli NFZ (116,24 zł), FGŚP (1,50 zł), Fundusz Pracy (36,75 zł), ubezpieczenie wypadkowe (28,95 zł), ubezpieczenie chorobowe (36,75 zł), ubezpieczenie rentowe (120 zł), ubezpieczenie emerytalne (292,80 zł). Jak widać, praca w Polsce jest opodatkowana jak towar luksusowy, na który mogą sobie pozwolić bogate prywatne firmy i korporacje oraz sektor publiczny utrzymywany przez podatników. Mali i drobni przedsiębiorcy są zmuszeni do cięcia kosztów pracy, aby utrzymać się na rynku. Stąd taka popularność tzw. umów śmieciowych, czy nawet pracy na czarno. Winny jest złodziejski system oraz mało elastyczny Kodeks pracy, a nie pracodawcy.
Inny problem to wspomniany Kodeks pracy. W Polsce łatwiej wziąć rozwód z żoną (z mężem) niż zwolnić pracownika zatrudnionego na umowę o pracę na czas nieokreślony. Prowadzę działalność gospodarczą i jeśli kogoś bym zatrudniał to wyłącznie na umowę o dzieło. Etat (umowa o pracę) jest wykluczony, bo nie jestem frajerem!
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Pirat:
Już pisałam, że koszty pracy w Polsce nie są duże. Z resztą nie tylko koszty pracy, również CIT. Warto porównać sobie stawki CIT w różnych krajach i w Polsce jest ona również na przeciętnym poziomie.
To nie jest złodziejski system, to jest chciwość prywaciarzy, dla których i tak przez lata stopniowo zmniejszano stawkę CIT z 40% do obecnych 19% (z resztą taka była też tendencja krajów zachodnich).
Wiele firm stać na zatrudnianie na umowy o pracę. Nie wierzę, że Tesco czy też inne duże firmy np. w branży ochrony mienia nie stać na zatrudnianie na umowy o pracę, skoro mają duże zyski. Nie zatrudniają nie dlatego, że ich nie stać. To nie jest dla nich kwestia życia i śmierci (w odniesieniu do firmy oczywiście). Nie zatrudniają z powodu własnej chciwości.
Liczba zezwoleń i formalności związanych z prowadzeniem działalności również nie jest problemem. Jest to problem wyolbrzymiony przez media. Przykładowo, w Korei Południowej w pierwszej połowie lat 90. na prowadzenie działalności gospodarczej trzeba było prawie 200 zezwoleń. A mimo to rozwój był dynamiczny, nie przeszkadzało to powstawać nowym firmom.
Poza tym warto się zająć się także niżem demograficznym, który jest główną przyczyną problemów ZUS-u. Ja np. nie wyobrażam sobie zajścia w ciążę w ciągu najbliższych kilku lat, bo zwyczajnie byłoby to dla mnie zbyt dużym obciążeniem pieniężnym. Żłobków praktycznie nie ma, przedszkola są, ale są drogie.
Piracie, jak widzisz problem nie leży w samym ZUS-ie, tylko gdzie indziej. Jak możesz, to podaj mi koszty funkcjonowania poszczególnych OFE w odniesieniu do obracanych kwot. Czy taka chciwość i krojenie już Ci nie przeszkadza?
To nie jest złodziejski system, to jest chciwość prywaciarzy, dla których i tak przez lata stopniowo zmniejszano stawkę CIT z 40% do obecnych 19%
To chyba dobrze, że obniżono CIT, co nie?
Poza tym CIT nie płacą tylko prywaciarze. CIT płacą wszystkie przedsiębiorstwa, i prywatne i państwowe, w tym dochodowe spółki Grupy PKP.
Rita napisał/a:
Wiele firm stać na zatrudnianie na umowy o pracę. Nie wierzę, że Tesco czy też inne duże firmy np. w branży ochrony mienia nie stać na zatrudnianie na umowy o pracę, skoro mają duże zyski
Nie mówiłem o zagranicznych korporacjach, które skolonizowały nasz kraj, traktują tubylców jak tanią siłę roboczą, a zyski transferują do zagranicznej centrali. Mówię o naszych rodzimych drobnych przedsiębiorcach, którzy wypracowują ponad połowę PKB i uczciwie płacą podatki, a państwo robi wszystko, żeby utrudnić im życie. Wielu urzędników ZUS czy US wręcz za punkt honoru stawia sobie za cel wykończanie małych polskich firm, które kontrolują.
Rita napisał/a:
Liczba zezwoleń i formalności związanych z prowadzeniem działalności również nie jest problemem. Jest to problem wyolbrzymiony przez media.
Polemizowałbym z tym, ale pogadać to ja sobie mogę z kimś kto prowadzi własną firmę i zna realia z autopsji.
Działalność gospodarczą można dziś otworzyć praktycznie w jeden dzień, można to nawet zrobić przez internet. Problemy pojawiają się później. Paradoksalnie najwięcej wolności gospodarczej w Polsce było u schyłku PRL-u, gdy w styczniu 1989 r. weszła w życie tzw. ustawa Wilczka, ministra w rządzie Rakowskiego. To komuniści uwolnili rynek, czyli wprowadzili kapitalizm! Paradoks, ale taki jest fakt. Kolejne rządy tzw. III RP stopniowo ograniczały wolność gospodarczą: wprowadzały koncesje, pozwolenia, gmatwały prawo etc. Gdy minister Gowin zaczął mówić o uwolnieniu koncesjonowanych zawodów, co spowodowałoby spadek bezrobocia, to natychmiast odezwały się różne sitwy i koterie zawodowe, którym aktualny stan rzeczy odpowiada, bo czerpią z tego profity. I rząd zaczął się powoli wycofywać z tego pomysłu.
Nie mówiłem o zagranicznych korporacjach, które skolonizowały nasz kraj, traktują tubylców jak tanią siłę roboczą, a zyski transferują do zagranicznej centrali. Mówię o naszych rodzimych drobnych przedsiębiorcach, którzy wypracowują ponad połowę PKB i uczciwie płacą podatki, a państwo robi wszystko, żeby utrudnić im życie.
Paradoksalnie, znam kilku przedsiębiorców, którzy prowadzą niewielką firmę typu sklep, a mimo to zatrudniają na stałe umowy o pracę. Więc nie pisz, że zrobienie porządku z umowami tzw. śmieciowymi uderzy w drobnych przedsiębiorców. Przez to upadnie może niewielki % małych firm, ale skoro stosowanie umów śmieciowych jest dla nich "być albo nie być", to prędzej czy później i tak upadną.
Porządek z umowami śmieciowymi (w tym o dzieło) uderzy właśnie w te korporacje, bo to one nadużywają tego typu umów, osłabiając nasz kraj i odprowadzając mniejsze składki na FUS.
Rita, branża branży nierówna. W sklepie można sobie zatrudnić stałą załogę na umowę o pracę. Mały lokal gastronomiczny przy nadmorskiej plaży funkcjonuje tylko w sezonie turystycznym, więc jak sobie w tym przypadku wyobrażasz zatrudnienie ludzi na umowę o pracę na czas nieokreślony? Umowa czasowa o pracę też jest uważana za "umowę śmieciową". Podobnie jest w branży budowlanej, która ma przestój w sezonie zimowym i nie może zapewnić pracy przez cały rok - tu zbawieniem są "umowy śmieciowe", a często nawet czasowa praca "na czarno". Przy czym z inicjatywą pracy "na czarno" najczęściej wychodzą pracownicy a nie pracodawcy. Pracodawca nie ma interesu w tym, aby zatrudniać "na czarno" zamiast na "umowę śmieciową", bo wypłaconego wynagrodzenia nie wrzuci w koszty swojej firmy i tym samym nie obniży podstawy opodatkowania, a do tego dochodzi ryzyko wpadki w razie kontroli i wysoka kara finansowa. Że o wypadkach przy pracy nie wspomnę. Jedyna niedogodność dla pracodawcy to papierologia. Interes w pracy "na czarno" ma pracownik, który od tego co zarobi nie zapłaci ani podatku PIT ani składek ZUS.
_________________ Tylko człowiek wolny się buntuje,
niewolnicy są posłuszni.
Liczba zezwoleń i formalności związanych z prowadzeniem działalności również nie jest problemem. Jest to problem wyolbrzymiony przez media. Przykładowo, w Korei Południowej w pierwszej połowie lat 90. na prowadzenie działalności gospodarczej trzeba było prawie 200 zezwoleń. A mimo to rozwój był dynamiczny, nie przeszkadzało to powstawać nowym firmom.
Nie interesuje mnie jak jest w Korei, czy w jakimkolwiek innym kraju. Interesuje mnie tylko jak jest w Polsce, bo tutaj egzystuję.
A jak jest w Polsce? Tak jak Pirat prowadzę działalność gospodarczą. Z tego tytułu co miesiąc odprowadzam obowiązkowe składki na ZUS w wysokości 1016 zł, w tym opłacam dobrowolne ubezpieczenie chorobowe (ok. 52 zł miesięcznie). W marcu uległam wypadkowi i nie mogłam pracować. Przez kilka miesięcy ZUS wypłacał mi zasiłek chorobowy w wysokości niespełna 1500 zł. Perspektywa głodu zajrzała w oczy: kredyty do spłacania, rachunki do zapłacenia, leki i rehabilitacja kosztują, a jeszcze trzeba coś jeść. Gdyby nie rodzina i przyjaciele to nie wiem co bym zrobiła. Gdy tylko poczułam się lepiej wróciłam do aktywności zawodowej, choć lekarz mi to odradzał. No ale na jałmużnie ZUS-owskiej zdechłabym z głodu, a bank zlicytowałby moje mieszkanie obciążone hipoteką, więc lekarz swoje a ja swoje. Gdybym nie opłacała dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego to nie dostałabym z ZUS-u nawet tych nędznych 1500 zł, mimo iż co miesiąc płacę na ZUS ponad 1000 zł. Prywatne ubezpieczenie niemal w całości poszło na pokrycie bieżących długów, które wygenerowały mi się w okresie przebywania na chorobowym. Tak wyszłam na ZUS-ie.
Victoria:
1500 zł to już nie jest tak mało. Niektórzy dostają takie pensje. Dla porównania, renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wynosi 597,23 zł. Za mało by żyć, za dużo by umrzeć. Czy byłaś w banku ws. zawieszenia spłaty kredytu? Rzetelny bank zawiesiłby spłatę na ten okres.
Skoro tak niektórzy narzekają na ZUS, twierdząc że to worek bez dna i stracone pieniądze, to przecież nikt nikomu nie broni ubezpieczyć ponad to, co oferuje ZUS. Podobnie z resztą jest w przypadku emerytur. Ilu z narzekających wykorzystuje III filar?
// Post zmoderowany. ~Wojtek
_________________ :-)
Ostatnio zmieniony przez Rita dnia 27-08-2012, 20:49, w całości zmieniany 1 raz
1500 zł to już nie jest tak mało. Niektórzy dostają takie pensje.
Owszem, niektórzy tyle zarabiają, ale płacą proporcjonalnie niższe składki ZUS. Ja bez względu na osiągany dochód muszę płacić składki ZUS w stałej wysokości, aktualnie 1016 zł miesięcznie, czyli prawie tyle ile wynosi minimalne wynagrodzenie netto. Nawet jeśli w jakimś miesiącu nic nie zarobię to składki na ZUS i tak muszę zapłacić. Tak nasze państwo "wspiera" prywatnych przedsiębiorców.
W połowie października może zabraknąć pieniędzy na świadczenia z ZUS. Ratunkiem ma być 3 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej. Ministerstwo Finansów naciskało premiera, aby rozporządzenie o wykorzystaniu środków z Funduszu weszło w życie jeszcze w sierpniu. Z wyliczeń resortu wynika bowiem, że w pierwszym półroczu tego roku wykorzystano na wypłatę emerytur już 59,6 proc. całości środków budżetowych.
W połowie października może zabraknąć pieniędzy na świadczenia z ZUS.
I co na to obrońcy ZUS-u? Nadal upieracie się, że ZUS nie jest piramidą finansową? ZUS tym tylko różni się od Amber Gold, że do AG ludzie przynosili pieniądze dobrowolnie, a do ZUS-u każdy płaci pod przymusem. Tylko dlatego ZUS jeszcze się nie zawalił. Ale jak widać upadek jest nieunikniony! Ekonomii nie da się oszukać!
_________________ Ze złem nie powinno się w żaden sposób koligacić, ale omijać je szerokim łukiem.
Kontrola w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, którą przeprowadził podległy premierowi Urząd Zamówień Publicznych, wykazała, że ZUS nielegalnie zlecił zamówienia na ponad 650 milionów złotych - podaje "Super Express".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum