Obywatele naszego kraju wprowadzani są od maleńkości w błąd przez liczne stopnie edukacji publicznej - o tym, że prawo w Polsce stanowi parlament w formie ustaw, do których ministrowie piszą rozporządzenia w zgodzie z tymi ustawami. Polska jest bowiem państwem prawa.
Gówno prawda! Życie przeciętnego obywatela w tym kraju podporządkowane jest licznym regulaminom, które pisane są pozornie przez nieznających języka polskiego debili, a w rzeczywistości przez cwaniaków myślących tylko o tym, jak każdego oszwabić.
Udając się pociągiem do Poznania w sobotę, poprosiłem o bilet na ekspres. Pani w kasie, chcąc zrobić mi dobrze, zapytała, kiedy wracam. Odparłem, że najpóźniej następnego dnia.
- W takim razie proponuję panu bilet weekendowy. Pojedzie pan tym samym ekspresem. Wróci ekspresem, a zapłaci o 50 zł mniej. Bilet obowiązuje na wszystkie pociągi.
Jak mogłem się nie zgodzić? Pojechałem do Poznania. Załatwiłem sprawę. Wsiadam w ekspres. Pociąg jest międzynarodowy, ale pan konduktor lokalny jak strażnik miejski z Olkusza. Ogląda mój bilet.
- Ten bilet jest nieważny.
- Jak to nieważny?
- Nie jest ważny na ten pociąg.
- Jak to nie jest!? - dziwię się i tłumaczę ćwokowi okoliczności nabycia biletu.
- Regulamin biletów weekendowych wyklucza jazdę pociągiem BWE. Niech pan tu przeczyta.
Konduktor pokazał mi bilet. Na dole jest napisane - z wyjątkiem BWE.
- A co to jest BWE?
- To jest właśnie ten pociąg, którym pan jedziesz: Berlin-Warszawa Express. Płacisz pan karę czy idziemy do sądu?
- Idziemy do sądu - odparłem.
Po pół roku odbyła się wokanda, na której wyjaśniłem, co i dlaczego. Pani sędzia w majestacie Rzeczpospolitej osądziła:
- No ja pana dokładnie rozumiem. Sama bym nie wiedziała, co to znaczy BWE. No ale był regulamin. Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania. Proponuję grzywnę w wysokości 100 zł.
Rozumiem że to nowa moda, kupujemy byle jaki bilet i jedziemy byle czym. Podróżny przed rozpoczęciem podróży powinien był sprawdzić jakimi pociągami może podróżować - chyba każdy to pojmuje.
Ja rozumiem to inaczej . Jakiś deb.. ( powiedzmy że deb...iutant ) siedział w PKP IC i wymyślił - wszystkim ale nie BWE , zamiast się cieszyć że ludzie chcą podróżować płacąc im za te usługi . Rozumiem że za chwilę Pani w okienku do biletu będzie wręczała do podpisania umowę , regulamin promocji ,załącznik do promocji i jeszcze kilka dokumentów tak jak jest to w telefonii lub telewizjach cyfrowych .
Tylko że pociągi kategorii EC mocno odbiegają od reszty, ponadto są to składy międzynarodowe.
Oczywiście żeby było jasne ja nie mówie że to jest OK, nie ma nic złego w wprowadzeniu do obecnego biletu weekendowego możliwości podróżowania EC na odcinkach krajowych.
Bo to EuroCity nazywa się Berlin-Warszawa-Express?
To się naprawdę można zamotać. Info na bilecie "Nie dotyczy BWE" też nie rozwiązuje sprawy, bo który przeciętny pasażer wie, co to jest u licha BWE (eee... Bank Współpracy Europejskiej?), skoro tego skrótu nie używa się w rozkładach (papierowych i internetowych), ani w zapowiedziach na dworcu - pociąg jest zapowiadany pełną nazwą.
Myślę, że dobry prawnik mógłby tę sprawę wygrać - właśnie na zasadzie różnicy między skrótem BWE na bilecie a używaną w zapwowiedziach nazwą pociągu, mającego w dodatku słowo "ekspres w nazwie".
Tak to jest, jak się mnoży spółeczki i taryfeczki.
_________________ Polska - kraj, w którym samochód jest bogiem
Pułtuś -Usunięty- Gość
Wysłany: 27-09-2012, 14:07
xMICHCIOx napisał/a:
Rozumiem że to nowa moda, kupujemy byle jaki bilet i jedziemy byle czym. Podróżny przed rozpoczęciem podróży powinien był sprawdzić jakimi pociągami może podróżować - chyba każdy to pojmuje.
Nie każdy jest mikolem który zna numery pociagow, obiegi i jeszcze ktora druzyna prowadzi jaki pociag Pociagi są dla LUDZI, nie dla MIKOLI, zrozumcie to wreszcie do diabła Oczywiscie - zawsze wina podroznego. Pociag sie spoznil i podrozny nie zdazyl na przesiadke - jego wina. Podrozny ma bilet na zly pociag - jego wina. Podrozny sie pomylil i wsiadl do pociagu nie tej spolki - no jasne, jego wina, walimy kwita, to nastepnym razem sie nie pomyli, bo pojedzie busem.
Mestwin - dokładnie. Z BWE w ogole jest problem bo.... jest to pociag Euro City, spółki Intercity, ktory ma Ekspres w nazwie. Prawda że logiczne?
Oby takich konduktorow bylo coraz mniej. Oni dalej nie rozumieja, ze podroznych w ten sposob zniechęca sie do kolei, a celem spolki kolejowej jest zarabianie pieniedzy. Gdy podrozny dostanie kwita, to mozliwe ze wiecej do pociagu nie wsiądzie. Niestety, dla wielu pracownikow kolei ktorzy pamietaja czasy PRLu nie jest to jasne... Zdarzaja sie jednak chlubne wyjatki. Przytocze sytuacje z 1 klasy poc. EIC Krakow-Warszawa:
Podczas kontroli okazało sie, ze podrozny siedzacy w 1 kl mial bilet na 2 kl, ale miejscowke na 1 kl. Czyli ewidentnie blad kasjerki. Uprzejma pani konduktor przeprosila za blad w imieniu spolki, wydała bilet zastepczy i poprosila grzecznie, by nastepnym razem upewnic sie czy wszystko sie zgadza. Ciekawe ilu konduktorow juz wypisywaloby kwita....
Logiczne jest to że między nazwą a kategorią jest różnica i tu akurat nie trzeba być MK aby to pojąć, to jest podobna sytuacja jakby Passat był Fordem.
Mam pytanie które powinno wyjaśnić tą zależność. Podróżny poprosiłby o bilet na TLK czy Gałczyńskiego? No chyba nie myślałby że kupując bilet na Gałczyńskiego pojedzie na człowieku a nie w pociągu. Różnica jest dosyć jasna a na rozkładach nazwa a kategoria są odpowiednio wydzielone.
BWE jest w zapowiedziach, rozkładach pisemnych i internetowych pisana jako Berlin-Warszawa-Express a nie samo BWE.
Ja nie mówię że to wina podróżnego, ewidentna spółki że robi jakieś kalambury - no ale też nie może być tak że kupuje się bilet i wsiada do byle jakiego, trochę inicjatywy własnej też trzeba.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum