Pawel_15, i straszysz że ktoś, kto zwróci ci uwagę "od razu dostałby ripostę", to znaczy że po prostu nie nadajesz się do zycia w społeczeństwie. I to właśnie Tobie doradzałbym izolację.
Przeczytaj jeszcze raz co napisałem, dokonam samocytowania:
Cytat:
No, jakby wyskoczył jeden z drugim na pełnym ryju to wiadomo że by dostał ripostę Jak w sposób grzeczny i uargumentowany to jest duża szansa że zastosuję się do prośby.
A teraz przeczytaj to x500 razy i wyciągnij właściwe wnioski
_________________ Pokuccy kopciarze - łączcie się !
Pawel_15, ale ja doskonale wiem co napisałeś. Zrozumiałem to. I wiem doskonale, że "sposób grzeczny i uargumentowany" to coś, co oceniłbyś na podstawie swojego widzmisię - a jako że poczułbyś się dotknięty do żywego byle jaką uwagą, prędzej wyskoczyłbyś z "ciętą ripostą" niż "zastosował się do prośby".
Być może nie wysuwałbym tak dalece idących wniosków, ale fakt, że zacząłeś toczyć pianę z powodu byle jakiego artykułu w gazecie, daje mi do myślenia i każe przypuszczać, że prędzej byś sceznął, niż pozwolił zwrócić sobie uwagę. Nawet w sposób kulturalny. Ot, taki mój sceptycyzm.
Oczywiście na forum możesz sobie deklarować różne rzeczy, i tak nikt tego nie sprawdzi. Zreszta nie ma to znaczenia najmniejszego, gdyż w sytuacji, o której my tu dyskutujemy, to ty byłbyś tym, który łamie prawo i dobre obyczaje, a więc nawet jeśli ktoś zwróciłby ci uwagę "niekulturalnie", to i tak byłby na lepszej pozycji.
Niestety, w Polsce kultura jest taka, że bez piwa to ojej, nawet pół godzinki nie wytrzymam, jak to, bez piwka naszego kochanego? A co komu przeszkadza, że śmierdzi mi z ryja, że przy byle wstrząsie oblewam współpasażerów i że w sporej części przypadków dostaję po piwie małpiego rozumu. Przecież nikogo nie biję, nie opluwam, tylko co najwyżej zdrowy sarmacki humor mi się objawi, kobietę jakąś skomentuję co najwyżej, zacznę sobie gadać do kogoś, kogo nie znam, ale po co siedzieć cicho i dać mu poczytać. A potem jeszcze sobie pójdę do klopa zapalić, bo co tam nikomu przecież w twarz nie dmucham.
Oto kultura w polskich kolejach, tak mniej więcej. A potem się dziwią, że przerzuciłem się na autobusy. Tylko w pociągach KM nie widziałem chlewu - pewnie dlatego, że trasy za krótkie, tłok, to i piwa nie można wyciągnąć.
_________________ Kłodzko-Wałbrzych - najpiękniejsza kolej świata.
Viljar, ale tę " kulturę " tworzą PODRÓŻNI. A ci są różni,lepsi i gorsi.Jedni panoszą się jakby byli u siebie w domu, a inni chcą tylko spokojnie dojechać gdzieś tam.
_________________ W czasach zakłamania, mówienie prawdy, jest czynem rewolucyjnym - Orwell
taak, taaaak! Bo wszędzie - w Niemcach, Czechach, Francji, Anglii, Włochach, w Ameryce i gdziekolwiek - est pięęęęknie! I kultura! I nikt nie pije alkoholu publicznie, nie ubliża nikomu, nie bije, nie kradnie, nie zaczepia! Po prostu cud malina! Raj! Tylko w tej Polsce takie bydło...
to ja też dorzucę swój kamyczek do tej nerwowej dyskusji:
Uważam, że picie piwa powinno być jak najbardziej legalne i dozwolone w pociągu, ponieważ samo spożywanie alkoholu nie jest jednoznaczne z naruszaniem porządku publicznego czy znieważaniem współpasażerów. W przypadku naruszania porządku publicznego czy innego zachowania, które nie jest zgodne z przyjętymi normami działają przepisy porządkowe (łącznie z regulaminami RPO-IC) umożliwiające usunięcie ze środka transportu pasażera.
A na poparcie tej tezy:
- czy jeśli wsiądę do pociągu już pijany, pijąc wcześniej w domu czy barze na umór to jestem lepszy, bo przecież nie piłem w pociągu? Myślę, że stan jest ten sam albo gorszy.
- czy jeśli napiję się w Warsie pedalskimi piwkami 0,3 w ilości znacznej to... (patrz wyżej)
- zazwyczaj największe nieprzyjemności sprawiają osoby trzeźwe ale za to z jebniętą psychiką, czyli wypowiadające swoje mądrości typu: "na pewno będziemy spóźnieni", "wykoleimy się", "okradną nas", "wyrzucą nas z pociągu", "czego ten chuj w mundurze się czepia, przecież widać, że studiuję/uczę się/jestem rencistą, ja nie muszę mieć legitymacji i ja to załatwię", "ty już tu nie pracujesz", itd.
Jak to się dzieje, że wsiadając do każdego pociągu w innym europejskim kraju można wypić alkohol podczas podróży w miłej, przyjaznej atmosferze? Kiedyś w Polsce też można było porozmawiać ze współpasażerami, zawsze można było zagadać. Niestety co raz częściej podróżuje pociągami prawdziwa Szlachta, która nie nawiązuje żadnego kontaktu z plebsem z siedzenia obok. Dlaczego?
Może dlatego, że MY JESTEŚMY WIELKIM KATOLICKIM NARODEM? Dumnym i szlacheckim? Jesteśmy POLACZKAMI, którzy u innego widzą CUCHNĄCE piwo (ten inny jest na pewno alkoholikiem - przecież to widać - on pije!!) a u siebie nie widzi śmierdzących skarpetek / przepoconej koszuli / złośliwości / braku elementarnej kultury.
A myślącym podobnie jak ja, życzę smacznego piwa w pociągu - tylko z umiarem
A nie pomyślałeś, że atmosfera może być "przyjemna miła i spokojna" tylko dla pijącego? I że jest to jego subiektywne wrażenie, spotęgowane spożytym browarem? I że jeśli nie chcę rozmawiać z gościem, od którego zionie, to jest to moja prywatna sprawa? Owszem, z punktu widzenia upojonego gościa każdy współpasażer, który nie chce z nim rozmawiać to "mruk", albo "prawdziwa szlachta" - no bo jak to, on taki spokojny, "towarzyski i otwarty" po jednym małym jasnym, a TE OKROPNE POLACZKI TAKIE NIESYMPATYCZNE?
To zobacz sobie to z drugiej strony:
Kiedyś przeżyłem taką podróż - miałem fart, bo trafiłem pusty przedział, ale do czasu. Najpierw koleś się przysiadł, powiedział tylko "dzień dobry" i nic więcej, potem wyjął sobie piwko i zapytał półgłosem żądnym akceptacji "czy panu nie przeszkadza?".
Pomyślałem sobie wtedy, że a co tam, na menela nie wygląda, no to niech pije, ja i tak mam zajęcie (zresztą co by to zmieniło, gdybym mu powiedział, że mi przeszkadza? nie byłem w nastroju do gadania z kimkolwiek). I to był błąd, bo kiedy już skonsumował pół puszki, to uznal, że koniecznie musi się ze mną podzielić swoimi fascynującymi spostrzeżeniami na temat polskiej kolei, polityki i cholera wie jeszcze czego. Im więcej pił tym bardziej miał je fascynujące i tym bardziej olewał fakt, że ja czytam książkę i że daję do zrozumienia, iż nie interesuje mnie to, o czym mówi. A ten do mnie, w bardzo milusim tonie, że no przeprasza że przeszkadza, no nie chciał urazić... Ale już po pięciu minutach zaczyna mnie wypytywać o to, gdzie pracuję, co robię, czy mam żonę, dokąd jadę... Nic do niego nie trafiało. Otworzył sobie drugie piwko i nawijał o swojej żonie i tak dalej. Konduktorowi nawet nie zgłaszałem, bo pomyślałem sobie że szkoda prądu, gość nie był agresywny, tylko cholernie męczący i oczywiście nad wyraz "spokojny" (jak to niektórzy mają po browarku) do tego stopnia, że w ogóle nic go nie ruszało. Ale gadać musiał. Oczywiście za każdym razem "kulturalnie" pytając, co sądzę o tym, co powiedział.
Kiedy w końcu wybuchnąłem i powiedzialem mu, że właśnie wracam z pogrzebu mojego znajomego i na dodatek mam tu ważną rzecz do przeczytania i że byłbym wdzięczny, gdyby mi już nie przeszkadzał, bo nie mam humoru i NIE ŻYCZĘ SOBIE ROZMOWY, gość zaczął mnie wylewnie przepraszać, że on nie wiedział, że on nie chciał urazić proszę pana... A dwie minuty poźniej zaczął znowu wypytywać o to, co to za pogrzeb, kto umarł i tak dalej. No i oczywiście za każde pytanie "serdecznie kulturalnie przepraszał". Ale musiał je zadać, no bo musiał.
Kiedy powiedziałem w końcu do niego: "proszę pana, pan jest pijany, ja nie będę rozmawiał z panem", gość odburknął, że jestem niewychowany. I dopiero wtedy się obraził.
Zwracam więc (i nie tylko ja) uwagę na coś o wiele szerszego: na to, że mamy (Polacy) problem z piciem i problem z relacjami społecznymi, skoro bez napicia się nie potrafimy z nikim swobodnie pogadać. Ile to razy zdarzyło mi się mieć miłą i nieskrępowaną rozmowę w pociągu, która była wynikiem obopólnej chęci kontaktu, a nie tylko jednostronnej...
Uważasz, że wypicie 0,25 l piwa spowodowało tak diametralną zmianę zachowania tego człowieka, że stał się dla Ciebie nie do wytrzymania? Ja jednak myślę, że na trzeźwo byłby tak samo gadułą-gawędziarzem.. ale to moje subiektywne zdanie. Ja również kiedyś wracałem sypialnym z Bielska i przyczepił się do mnie taki człowiek. Różnica była taka, że ja piłem piwo a on nie. Ja milczałem - on gadał. Nie miałem dokąd uciec - był ze mną w przedziale. Po prostu taki charakter i brak taktu.
Jeżeli chodzi o atmosferę w przedziale: nie rób ze mnie idioty, że po piwie tak dobrze się bawię ze wszystkimi, nawet z tymi którzy tego nie chcą. Chodzi o mentalność ludzi, którzy podróżują i ich nastawienie do drugiego człowieka.
Hmm... kilka lat temu przeczytałem wpis na blogu koleżanki, która twierdziła, że pociągami jeżdżą już tylko ludzie, którzy nie potrafią wytrzymać godziny bez piwa i fajek. Wtedy ją wyśmiałem - dziś bym tego nie zrobił.
_________________ Kłodzko-Wałbrzych - najpiękniejsza kolej świata.
Jak ktoś nie potrafi pić, tylko potrafi siorpać i chlipać no to wiadomo że będzie z japy mu leciało. Kultura to nie tylko zachowanie po spożyciu - to także umiejętność odpowiedniego picia.
_________________ Pokuccy kopciarze - łączcie się !
BartekD1986 - ten "mój" facet dość długo nic się nie odzywał, ale potem wytrąbił puszkę dosć szybko (nie 0,25, tylko pół litra, w ogóle to miał czteropak, o czym ja nie wiedziałem) i chyba też trafiło do niego szybko. Zagail rozmowę delikatnie, ale potem z każdą chwilę było coraz gorzej. Jasne, ktoś powie: brak kultury. Ale alkohol może wyzwalać pewne zachowania, które nie są społecznie akceptowane, i akurat gadulstwo jest najłagodniejszym z nich (choć również denerwuje).
Sam widzialem jak dwoch konduktorow PKP IC (w ubraniach firmowych) chlalo piwo w pociagu. A kierowniczka KS, udawala, ze nie widzi/wie.
Oczywiscie email poszedl tam gdzie powinien, bo to nie bylo jedyne przewinienie w trakcie tego polaczenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum