Wysłany: 24-01-2014, 16:39 Kolejowa droga przez mękę
TLK “Karkonosze” nareszcie dojechał do celu. Skład miał rekordowy miesiąc opóźnienia
Rozdzielone rodziny wreszcie razem.
To było prawdopodobnie najdłuższe spóźnienie w dziejach PKP. Na szczęście dla pasażerów skład TLK “Karkonosze”, który przed świętami Bożego Narodzenia wyjechał z Lublina, nareszcie dotarł do stacji końcowej w Jeleniej Górze.
Przygodni podróżni, którzy sami czekali na swoje opóźnione po kilkaset minut pociągi, byli świadkami wzruszających scen, kiedy to rozdzielone na miesiąc rodziny ponownie się połączyły.
– Pierogów niestety nie dowiozłam, ale mam dla ciebie córeczko ten prezent, o którym tak marzyłaś – mówiła wśród kamer wzruszona emerytka, która planowała spędzić zeszłoroczne święta w Jeleniej Górze.
Choć takich obrazków pełnych radości oraz ulgi było na peronie bez liku, nie brakło też głosów rozgoryczenia.
– Przy całej sympatii mam żal do minister Bieńkowskiej. Dzień, dwa opóźnienia rozumiem, nie ma się na niektóre rzeczy wpływu, ale miesiąc? – irytował się 34-latek z Bytomia. – Gdyby nie poznana w pociągu żona, spotkalibyśmy się w sądzie.
Przeżywająca wizerunkowy kryzys minister rozwoju i transportu już zarządziła dochodzenie, które wyjaśni przyczyny większego niż zwyczajowe opóźnienia. Według wstępnych ustaleń, do których dotarliśmy, feralny skład niezwykle pechowo trafił na swojej trasie na wszelkie możliwe przeszkody – od modernizacji trakcji, przez testy Pendolino czy chaos decyzyjny po dymisji Sławomira Nowaka aż po ostatnie mrozy.
Jak wynika z danych Urzędu Transportu Kolejowego w 2013 roku 90 proc. pociągów docierało do stacji o czasie. Opóźnienia powyżej tygodnia zanotowało jedynie 57 składów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum