Wysłany: 24-12-2014, 18:34 Pierwsza podróż dalekobieżna w USA - Lancaster do Milwaukee
Niniejszym prezentuję raport z wycieczki kolejowej z dnia 31 października 2014 roku z miasta Lancaster w stanie Pensylwania do Milwaukee w stanie Wisconsin, w tym prezentacja opcji sypialnych amerykańskich kolei.
Wszystkie zdjęcia są w poście w formie miniaturki, można na niego kliknąć by zobaczyć pełny rozmiar.
Wycieczka składała się z podróży trzema pociągami:
- Lancaster - Pittsburgh pociągiem Pennsylvanian (459 km, rozkładowy czas jazdy 6:13)
- Pittsburgh - Chicago pociągiem Capitol Limited (774 km, rozkładowy czas jazdy 9:46)
- Chicago - Milwaukee pociągiem Hiawatha (138 km, rozkładowy czas jazdy 1:30)
Na początku przedstawię parę informacji specyficznych do podróży kolejami USA. W znakomitej większości tory należą do prywatnych firm przewozowych i to one panują na nich - kolej pasażerska jest często traktowana jako niechciany intruz, gdyż przynosi nikłe zyski z opłat za dostęp do infrastruktury w porównaniu z ogromnymi zyskami z przewozów towarowych. Pociągi towarowe często mierzą niecałe 2 km długości, składają się ze 150-200 wagonów i jadą jeden za drugim. Niesamowity widok.
Ponadto, cała trakcja poza odcinkiem Korytarza Północnowschodniego (Boston - Nowy Jork - Filadelfia - Waszyngton) który należy do AMTRAKa, jest spalinowa.
W ostatnich miesiącach pociąg Capitol Limited natrafiał na ogromne problemy w okolicach węzła Chicago, gdyż Norfolk Southern (właściciel tej linii kolejowej) przeprowadzał remonty oraz napotkał niespotykany i największy od 2008 roku napływ pociągów towarowych. To sprawiło, że opóźnienia sięgały regularnie 3-6 godzin. AMTRAK przed wyjazdem wystosował do mnie e-mail z informacją o spodziewanych opóźnieniach "przekraczających 4 godziny". Na miesiąc wrzesień średnie opóźnienie wyniosło 300 minut w obie strony. Na moje szczęście jednak sytuacja znacznie się poprawiła w ostatnich 2 tygodniach dzięki zakończeniu niektórych projektów modernizacyjnych oraz wprowadzeniu objazdów dla pociągów towarowych i ja nie miałem problemów.
Pierwsza część podróży odbyła się w zwykłym wagonie dalekobieżnym Amfleet II (rok produkcji 1981) w którym mieści się 59 miejsc siedzących, podczas gdy w krótkodystansowej wersji, Amfleet I, mamy 84 siedzenia w wagonie.
Zaraz po pracy w piątkowe popołudnie wybrałem się na dworzec.
http://i.imgur.com/sIAtVu3m.jpg
Pociąg z Nowego Jorku miał opóźnienie 30 minut, więc okazało się, że nie musiałem się spieszyć. W międzyczasie na stację wjechał pociąg towarowy.
http://i.imgur.com/c4lGLVfm.jpg
Po 30 minutach spóźnienia prowadzony przez spalinową lokomotywę P42DC produkcji amerykańskiej wjechał na peron.
Maksymalna prędkość tej lokomotywy to 177 km/h, ale na trasach poza północnowschodnim korytarzem, pociągi AMTRAKa nie osiągają prędkości wyższej niż 125 km/h.
http://i.imgur.com/O2TMjgym.jpg
Z 40 minutowym opóźnieniem dojechaliśmy do stacji Pittsburgh. Opóźnienie było mi nawet na rękę, gdyż i tak trzeba czekać planowo 4 godziny na przyjazd pociągu z Waszyngtonu do Chicago.
Oprócz mnie na dworcu na pociąg do Chicago czekało ok. 20 osób. Uciąłem pogawędkę ze starszą kobietą, która była w drodze do Los Angeles. Powiedziała mi, że ostatnie 4 lata w życiu jej nie wyszły i postanowiła wrócić do domu...
O 23:20, o 25 minut za wcześnie, wjechał na peron pociąg Capitol Limited. Procedura wchodzenia do pociągu wygląda tak, że konduktor wychodzi do drzwi peronu (na górze) i skanuje bilety wszystkich przed wejściem na peron. Nikt się nie pcha, nikt nie ucieka, wszyscy grzecznie stoją w kolejce i czekają na wyjście na peron.
Kiepska jakość, ale było ciemno i byłem w ruchu więć ciężko mi było zrobić lepsze zdjęcie. Po lewej stronie pociąg Capitol Limited, składający się z piętrowych wagonów Superliner - 2 wagony sypialne, wagon restauracyjny i kilka wagonów zwykłych. Po prawej stronie dalej stoi pociąg którym przyjechałem z Lancastera.
http://i.imgur.com/EQg2tw0m.jpg
Kilka słów o usługach sypialnych w USA. Są trzy główne rodzaje:
"Roomette", którą jechałem. Jest to mały pokoik z dwoma fotelami, które rozkładają się tworząc łóżko. Do tego jest łóżko składane górne. Łóżka leżą równolegle do torów, a nie jak w sypialnym, prostopadle, więc tak jakby leżymy wzdłuż torów i łóżko zajmuje całą długość i prawie całą szerokość pokoju. Pokój dla dwóch osób, najtańsza opcja sypialna w USA.
Pokój sypialny wygląda podobniej do sypialnych w Polsce: 2 łóżka, ale do tego jest toaleta z prysznicem.
Pokój sypialny dla rodziny: dwa łóżka dla dorosłych i dwa małe łóżka dla dzieci. Brak łazienki. Najdroższa opcja.
Jeśli chodzi o koszta - ceny w AMTRAKu są w pełni dynamiczne. Im większy popyt na pociąg lub mniejsza dostępność pokojów, tym większa cena. Ponadto, dopłata jest w pełni uzależniona od odległości oraz trasy. Niektóre trasy są droższe, niektóre tańsze - wszystko zależy od popytu. To samo tyczy się zresztą biletów zwykłych. Ceny są też czasem wyższe w lecie na niektóre pociągi.
Pokój kupuje się w całości – a nie tak jak w Polsce, na miejsce. To oznacza, że niezależnie od tego, czy jedziesz sam czy z kimś, cena za pokój jest taka sama. W cenie są posiłki - zależnie od długości podróży. Ja do Chicago miałem wliczone śniadanie a w drodze powrotnej kolację. Za sam pokój zapłaciłem $113, ale w dniu wyjazdu trzeba było zapłacić prawie $300. Do Kalifornii jednak, gdzie podróż trwa 52 godziny i wliczone jest dużo więcej posiłków, za taki pokój trzeba zapłacić najmniej $500, a najwięcej nawet $800.
Bagaże jednak większość osób zostawia na dole na półkach bagażowych i nie ma z tym problemu - nikt nie martwi się o kradzieże. Oprócz tego większy bagaż można też oczywiście nadać.
Tak wygląda korytarz na piętrze w sektorze "roomette" - pokoje znajdują się po obu stronach korytarza:
http://i.imgur.com/cFp3scDm.jpg
Po wejściu do pokoju przyszedł na górę steward mojego wagonu, przywitał się i poinstruował jak obsługiwać światła oraz ogrzewanie, gdzie znajduje się wagon restauracyjny, o której godzinie jest śniadanie itp. W wagonie dostępne są woda, kawa oraz soki dla pasażerów w przedsionku między strefą sypialni i pokojów.
Po krótkiej obserwacji przemijającego świata z okna, poszedłem spać, gdyż było już po północy.
Obudziłem się około godziny 6:30, przez komunikat o otwarciu wagonu restauracyjnego na śniadanie. Poszedłem jednak dalej spać i następny komunikat który mnie obudził to zamknięcie wagonu restauracyjnego – nastąpiło to na 1,5h przed planowanym przyjazdem. Gdzieś w międzyczasie zmieniła się strefa czasowa na centralną.
Niestety, przespałem swoje śniadanie, ale przez to przynajmniej wyspałem się, więc tragedii nie było. Na ziemi widać było trochę śniegu:
http://i.imgur.com/qYbab7Jm.jpg
Ale śnieg szybko stopniał. Przez "korki" na trasie spowodowane przez pociągi towarowe złapaliśmy 55 minut opóźnienia, ale jak wcześniej mówiłem, jest ono naprawdę małe i prawie niezauważalne.
Tak wygląda siedzenie w pokoju, jak już steward złożył moje łóżko. Jest ono bardzo szerokie.
http://i.imgur.com/NcxZHpRm.jpg
Drzwi są blokowane 5 minut przed odjazdem pociągu - nie ma swobodnego wyjścia na peron. Drzwi są też otwierane o określonej porze i wszystko odbywa się pod nadzorem.
Ponadto, wchodzenie na pokład jest podobne do lotniska: specjalne strefy poczekalni blisko bram wejściowych. Najważniejsza jednak różnica jest taka, że nie ma żadnych kontroli bezpieczeństwa no i w dalszym ciągu jest to pociąg, a nie samolot.
Pociag do Milwaukee mogłem sobie wybrać, gdyż jeździ 6 par dziennie. Postanowiłem więc spędzić parę godzin w Chicago przed wyjazdem. Wszedłem na drugą najwyższą wieżę na świecie - 442 metrową Willis Tower, znaną kiedyś jako Sears Tower. Poniżej prezentuję kilka zdjęć:
Następnie pojechałem do Milwaukee. Do Milwaukee jeździ pociąg z innymi wagonami krótkodystansowymi - Horizon fleet, wyprodukowane przez Bombardiera pod koniec lat 80. Wyglądają one o wiele bardziej jak prawdziwe wagony, a nie samoloty jak Amfleet. Wewnątrz bardzo przypominają jednak wagony Amfleet:
Na "mojej" trasie (Harrisburg-Filadelfia) kursują krótkodystansowe Amfleety. Tam, gdzie nie ma peronów dostosowanych do wysokości tych wagonów, konduktor musi manualnie wysunąc schody i otworzyć drzwi. Na kilku stacjach z wysokimi peronami, otwierane są wszystkie drzwi automatycznie. Nie ma jednak czegoś takiego, jak pasażer otwierający sobie drzwi w pociągu.
Tutaj jest trochę inaczej - wszystkie Horizony mają wbudowane na stałe schody, ale drzwi są również manualne. Konduktor w pociągach Hiawatha otwiera drzwi dwóch wagonów w środku i... stawia taboret, żeby nie było zbyt dużego skoku między schodami a peronem.
http://i.imgur.com/2Jd1Gmum.jpg
Podczas pobytu w Chicago odwiedziłem popularne Jackowo, czyli polską dzielnicę Chicago. Widziałem m.in. takie widoki:
http://i.imgur.com/Lhzud0bm.jpg
Po dniu spędzonym w Chicago, z mostu zwodzonego mogłem dostrzec peron z pociągiem czekającym na odjazd.
http://i.imgur.com/o8ztMkOm.jpg
.. i udałem się do Metropolitan Lounge - odpowiednika tego typu Business Lounge na lotniskach, tylko dla pasażerów First Class i Business Class. Jako pasażer First Class miałem do niej dostęp.
W tej poczekalni jest bardzo przytulnie i bardzo spokojnie no i panuje inna atmosfera. Oprócz spokoju można też zjeść drobne przekąski w postaci paluszków, chipsów itp. oraz zimnych napoi.
http://i.imgur.com/QSvTrJdm.jpg
Ponadto, pasażerowie podróżujący w wagonach sypialnych pierwsi wchodzą na pokład, prosto z Metropolitan Lounge. O godzinie 18:00 zabrano nas do pociągu, który miał odjechać o 18:40.
Tutaj ciekawostka: konduktor sprawdza bilety wszystkim, przechodzi przez cały pociąg. Dzieje się to zaraz po odjeździe ze stacji - do moich drzwi konduktor zapukał 20 minut po odjeździe. Zupełnie inna sytuacja niż w Polsce, gdzie konduktor przychodzi czasem po 4-5 stacjach. Tutaj nie da się przejechać bez sprawdzonego biletu - w krótkodystansowych pociągach konduktor przechodzi przez cały pociąg po każdej stacji, zostawiając przy siedzeniu karteczkę z informacją dokąd jedzie dany pasażer. Bilet więc trzeba pokazać tylko raz. W pociągach dalekobieżnych takich jak ten, sprawdza bilety na wejściu do pociągu (tak jak w drodze do Chicago).
Wszystkie bilety są elektroniczne, więc nie ma różnicy, czy są wydrukowane w domu czy w kasie czy w automacie - wszystko jest ze sobą połączone, więc bilet kupiony w domu można wydrukować w kasie, w biletomacie itp. Można mieć też bilet na smartfonie.
Korytarz z toaletami i prysznicami na dolnym piętrze wagonu sypialnego:
http://i.imgur.com/Ck566M9m.jpg
Po około 30 minutach podróży przyszła główna stewardessa która spytała o rezerwację na kolację. Wybrałem godzinę 19:30 i o tej porze też wezwano rezerwacje na 19:30 do wagonu restauracyjnego. W wagonie restauracyjnym sadza się ludzi obcych razem, więc siedziałem ze starszym małżeństwem podróżującym z Oklahomy do Waszyngtonu oraz kobietą w drodze z Chicago na Florydę. Jest to bardzo fajny sposób na poznanie nowych ludzi i usłyszenie ciekawych historii przy kolacji.
Kolacja składała się z sałatki, dania głównego i deseru. Gdybym był pasażerem Coach class, czyli na polski mówiąc drugiej klasy, musiałbym za takie danie w wagonie restauracyjnym zapłacić około 40 dolarów - a nie miałbym własnego pokoju, wiec pieniędzy wydanych na pokój sypialny wcale nie żałuję.
Następnie podróz przebiegała bez problemów, zatrzymywaliśmy się kilka razy na kilkanaście minut ze względu na zatory związane z pociągami towarowymi. Około 23 postanowiłem pójśc spąć, gdyż o 5:05 miałem planową przesiadkę. Steward powiedział, że obudzi mnie pół godziny przed przyjazdem do Pittsburgha.
Stało się to o godzinie 6, co po raz kolejny było mi na rękę, gdyż pociąg do Nowego Jorku odjeżdżał o 7:30 - skrócił się więc mój pobyt w poczekalni oraz wydłużył się mój sen.
W drodze powrotnej nie było problemów. Zamknięte były dwa pierwsze wagony ze względu na wycieczkę szkolną. To sprawiło, że było trochę ciaśniej i musiałem z kimś siedzieć. Siedziałem jednak ze starszą kobietą z którą zacząłem rozmawiać i ostatecznie przegadaliśmy prawie całą podróż.
O 12:40 dojechaliśmy do Harrisburga - stolicy stanu Pensylwania. Jeszcze 40 minut do Lancastera, ale tutaj jest planowy postój 25 minut. Wobec tego postanowiłem wybrać się na dworzec zakupić napój i coś do przegryzienia.
Tak wygląda pociąg z góry:
http://i.imgur.com/OixXk4dm.jpg
A tak wyglądała stacja w Harrisburgu:
http://i.imgur.com/uUMluFUm.jpg
Tak dobiegła końca moja pierwsza podróż w dalsze rejony USA. Jestem bardzo zadowolony i jest to ciekawy kontrast do podróży w Polsce. Usługi dla pasażerów wagonów sypialnych są tutaj o wiele bardziej rozbudowane, ale można to zrozumieć - w końcu w Polsce najdłuższe pociągi jadą 12-15 godzin, a tutaj jest to dość krótki dystans. Najdłuższy pociąg jedzie ok 60 godzin na zachodnie wybrzeże. Ta podróz bardzo zapaliła moją chęć do dalszych podróży i mam nadzieję, że w najbliższych latach dane mi będzie pojechać do Kalifornii właśnie na pokładzie pociągu.
Dziękuje serdecznie za uwage i pozdrawiam! Jeśli ktoś ma jakieś pytania to jak najbardziej odpowiem na wszystkie.
Wysłany: 02-01-2015, 17:28 Re: Pierwsza podróż dalekobieżna w USA - Lancaster do Milwau
barciur napisał/a:
w krótkodystansowych pociągach konduktor przechodzi przez cały pociąg po każdej stacji, zostawiając przy siedzeniu karteczkę z informacją dokąd jedzie dany pasażer
O to, to. Ale mi się przypomniało. Nie tylko je zostawiali, ale i potem zbierali
No proszę. Dopiero teraz trafiłem na taką fajną relację. Świetna robota, dzięki, przynajmniej w taki sposób mogę choć trochę poczuć ten klimat, bo raczej w realu się nie zanosi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum